Jaro, 16 listopada 2013
ciemno sine zębodoły
niby oczy błyszczą miedzią
trupi odór z mleka słodycz
twarde żarna cicho dzielą
pod podłogę nad sufitem
pod tynkami w głębi muru
wciąż się mnożą w cieniu skryte
zawiedzenia rosnąc z bólu
dni tygodnia w szarych cieniach
gdzie uwiera cisnąc krzywda
aż gorąco w pot zamienia
kiedy skończył się czas wyznań
przyszły żywić zniewolenie
stanąć ością w suchym gardle
kiedy całe szczęście sczeźnie
głowa będzie czczym imadłem
tylko ciężar z pustym środkiem
wyrwie kartki z kalendarza
na kolanach w gorzkie noce
o śmierć w ciszy szeptem błaga
Jaro, 26 września 2014
zaczyna wnikać do wszystkich szczelin
siejąc zarodki pleśnią się ścieli
szybko wyrasta z bezkształtnej mazi
mądre wersety przekręca włazi
na zgięte plecy łatwe narzędzie
z prostej ciemnoty jak pająk przędzie
prawdy wprost z mroku lub urojone
wnętrza ich czaszek są jej kokonem
z pieśnią na ustach spod minaretu
niesie chorągwie by serca przekuć
w twardą hordę zakrzepłą posokę
głodne hieny z szaleńczym wzrokiem
każda rozsieje kolejne więzi
jak ziarna piasku jak piędź przy piędzi
które pomnoży w stada szarańczy
na twoim grobie chce już zatańczyć
Jaro, 15 stycznia 2013
mawiają że im starszy tym lepszy
ale często mawiają że im starszy tym głupszy
wszytskie oceny leżą przy własnym dupsku
namaszczone wyszukanym językiem albo męczącym bełkotem
czyżby nie wpuszczać do głowy niedouczonej maryni
zachwyconej skrzypcami na koncercie vivaldiego
zapomnieć westchnienia i falujące w uniesieniu piersi
mówiąc że niczego to nie zmieni że to już historia
można otworzyć tysiąc czaszek
i nie wiedzieć co to człowieczeństwo
z koniakiem w fotelu przeglądać naukowe szpargały
ale niekiedy można wszystko zamienić w poezję
co bardziej warte
Jaro, 5 kwietnia 2013
zmarszczyła piegowaty nosek
młodość piła z jej dłoni rosę
szła drogą splatała warkocze
śnieg topniał wśród błękitu oczek
co było zimne stało się ciepłem
kryształy lodu dotąd zakrzepłe
zaczęły krążyć pod jej palcami
razem ruszyły w szalone tany
wijąc się gładko pośród zieleni
jak kochankowie mocno spleceni
tańczyły w rzece wciąż wirującej
w którą zagląda przez włosy słońce
może i była całkiem banalna
z tym swoim tańcem i kolorami
czekał jej jednak młody i stary
by znów zobaczyć zielone czary
Jaro, 10 czerwca 2013
noc była jasna z księżycem w pełni
wszędzie widziano brodzące cienie
węszyły zdobycz z gorących tętnic
zmieniając zapach w mordercze brzemię
pragnąc polować z kamiennym sercem
zdobyły mądrość w leśnych ostępach
z szarych potoków w złociste tęcze
w ostrości źrenic zamknięta głębia
hołdują jednej wpatrzonej w turnie
samotnie rosłej królowej sośnie
kiedy ją widzą w noce bezchmurne
niesie się wycie i w lesie rośnie
poszukaj głosów na wietrznym stoku
gdzieś wśród zieleni kryją się wilki
w meandrach skrytych dla ludzkich oczu
w drzewiastych trzewiach świtem zamilkły
Jaro, 23 marca 2013
dźwięki rozchodzą się w dolinie
krystaliczna matka rodzi strumień
sięga dłońmi do podziemnego dzbana
i wydaje na świat dziecko
można je usłyszeć we mgle
nie zwraca uwagi na skały
których zwieszone czoła rzucają cienie
nurtuje z ciekawością wije się szkli
radosne we własnej przestrzeni
rozleje się taflą leśnego oka
w które wpadnie jak każdy
kto szuka własnego miejsca żeby śnić
Jaro, 2 marca 2013
zobacz się ten pierwszy raz to było lata temu
wtedy zgasło światło gwiazd dla niego w peryhelium
płonące złotem wody łączyły się w dolinach
bezbrzeżnie dzika słodycz i odganiana zima
każdy uśmiech jest ważny najlepiej żeby korcił
znów gasną wtedy gwiazdy i ciepła dłoń miłości
obejmie giętką kibić niszcząca czas opoka
uczucia chcą się żywić więc daj im nowy pokarm
a kiedy zamknie oczy pocałuj go dwa razy
i w sen już będzie kroczył nieważne co się zdarzy
bo wie że znów zobaczy w kolejnym wschodzie słońca
to samo piękno w twarzy by kochać ją bez końca
Jaro, 1 grudnia 2013
W takie ciężkie, pochmurne dni,
gdy niebo prawie się kruszy,
uciekamy w lunaparki,
w zapomniane kąty duszy.
Wtedy wynurza się z cienia,
ten niebieski zeszyt w kratkę,
gdzie na polu rosła grusza,
a ty siedzisz w sadzie z dziadkiem.
Są czereśnie tak czerwone,
takie teraz nie bywają,
i w zapachu jabłek toniesz,
których nie ma nawet w raju.
A na końcu są bociany,
stare gniazdo i topole.
Za nim, tylko puch rozwiany,
leci z wiatrem ponad polem.
Tam wciąż jesteś taki mały,
w ręku trzymasz zeszyt w kratkę,
wraz z rysunkiem czułych krain,
są wspomnieniem z twoim dziadkiem.
Jaro, 19 grudnia 2013
promienie głośno zagrały złotem
płonące smyczki na ścianie nieba
zmieniły ciszę w tańczącą grotę
uśpione zmysły w szumiące drzewa
popękał kamień z szarych przełęczy
rozmyty miękkim dźwiękiem wiolonczel
zapadł się w błękit z barwami tęczy
rozsiewa chóry w podniebne pnącze
wejdzie po ścianach gotyckiej wieży
gdzie umysł wybije się ponad czas
z okrzykiem zdobywcy który uwierzył
że już się styka z krzywizną do gwiazd
tu inne nuty i mroźne siły
ze szczytu widać nowy widnokrąg
wtedy zobaczy że się pomylił
spoglądał tylko przez jedno okno
Jaro, 7 maja 2013
światło nigdy nie zasypia z zapachem świeżej ryby
plaże ogorzałe
sylwetki drzew oliwnych z promieniami słońca
pojawią się dalej
szumią jeszcze niewidoczne rozbiją się o brzeg
ze świstem fale
jaskinie jak hełmy hoplitów przekuwa morska woda
w spokojne raje
na wyspie Minotaura przy klifie błyszczą krypy
niebiesko białe
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
11 maja 2024
1105wiesiek
11 maja 2024
Przybycie niewiadomegoArsis
11 maja 2024
Chleb Diogénēsa CynikaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
11 maja 2024
UrwisMarcin Olszewski
10 maja 2024
Wielki wypasJaga
10 maja 2024
IluminacjaVoyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky
9 maja 2024
wciąż na faliYaro
9 maja 2024
0905wiesiek
8 maja 2024
0805wiesiek
8 maja 2024
Światełka dla zbłąkanychSztelak Marcin