rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 18 october 2013
teraz widzę kochanie twój śpiący oddech
tu na liściach sarny ścielą swe ciała
wychodzę z ramion bogatszy o ciepło
tam sny zataczają koła a młode chmury rozciągają się na plamie słońca
można taką miłość nazwać białym pokojem
można takie ciche umieranie zaznaczyć na ściennym kalendarzu
albo rozpierdolić lustrzaną butelkę o klamkę
i modlić się do drzwi
modlić się do wycieraczki
pod obrusem jest nieociosane dziecko
ale ty przecież nie wiesz że kochać to być bliższą niż zaćmienie księżyca
rafa grabiec, 25 june 2013
zszyte ulicami budynki
z wyhaftowaną ciążą pod dachami
wieszają deszczem dzieci na placu
wschód rozciąga się pępowiną
abecadło syren w podmiejskim sierocińcu
rafa grabiec, 4 june 2012
Julka wyszła z klasy
z płaczem
pod pachą
niedokończona praca
nie zawiśnie na tablicy ogłoszeń
rafa grabiec, 11 september 2012
To nie jest tylko mały uśpiony
deszcz. Niektórzy nazywają go
płaczem. Niektóre mówią o nim
tęsknota. W taką ciszę jak dziś
trudno nie sięgnąć po album z pierwszych wolnych wakacji. Ciężko
patrzeć w okno. Dobrze
że jest parapet pełen roślin. Przynajmniej
dla nich warto wstać z łóżka.
rafa grabiec, 26 april 2012
Kazuko mieszka w Tokio
kocha przyjaciół jeśli jej nie odwiedzają
ma małe piersi i wodospad na głowie
wypływa czasem metrem do Shinjuku
by zrozumieć światła jesienią
slanguje jazzem i pisze o miłości i śmierci
nie przychodź za późno Kazuko
dziś wieczorem chyba będzie burza
rafa grabiec, 21 may 2012
nie zakochuj się w córce botanika
to zbyt ryzykowne odkrywanie gatunków
zimą ogród japoński stygnie
zaczynasz się zastanawiać nad kolorem wiśni
termometr wskazuje zakończenie cyklu
ona jest niegotowa
by przycinać kwiatom słońce
ona jeszcze nie wie że
promienie zmarzły
może dojrzeje do wczesnej wiosny
nim słowa zakwitną samotnością
rafa grabiec, 18 october 2012
bóg nie jest
modnym tematem
podczas picia wódki
otwierasz swoje świństwa
rafa grabiec, 20 september 2012
wyprowadzę się w bezczas
gdy osiądziesz na ojcowiźnie
uschną rośliny doniczkowe
potem zwiędną wspomnienia
będziemy się spotykać w snach
rozmowy zatoczą księżyc
i może podczas prasowania kołnierzyka oparzysz sobie palec
sykniesz rozpruwając ciszę
a wtedy przeszłość znów zakwitnie
czarnym dymem świecy
rafa grabiec, 7 august 2012
Przyjechałem tu po to, żeby cię
zabrać. Oderwać cię od gałęzi . Obiecuję
nie uschniesz . będę opiekuńczy
jak dla swoich pelargonii. Obmyję stopy,
nawilżę usta. Nawzajem będziemy
obcinać sobie paznokcie. W moim pokoju
nie ma telewizora, nie ma firanek. Ściany
mają kolor jelit. Łatwo się w nie
wkomponować. Słońce jest kwadrans przed
orgazmem. W lato. W zimie po słońce trzeba
iść do sklepu. Przyjechałem tu,
żeby cię odciąć od raka słów. Od ludzi, którzy
umierają. Wystarczy, że
spakujesz się w kieszeń i zamkniesz ich od zewnątrz.
rafa grabiec, 3 september 2012
Na ulicy dzieci grają w zapomnianą grę
w klasy. Kłócą się i godzą z logopedyczną
wadą. Rodzice okupują okna i ławki. Rozmawiają
o zwyżce czynszu. Rozmyślają
za co sąsiad spod dziewiątki pojechał
na wakacje. Podobno zdradza go
żona. Zawsze ta sama
komunia w niedzielę. Zawsze
te same otrute spojrzenia. Listonosza
jeszcze nie było z wezwaniem na komendę,
ale to nieuniknione.
rafa grabiec, 14 august 2012
jest wieś i jest miasto
są ludzie i ludzie
kiedy dojrzewamy pakujemy walizki
by popatrzeć na maszty w inny poranek
dochodzimy do drzwi przez które widać
pola oliwne i klucz dzikich gęsi
otwierasz myśli na port w Pireusie
z czasem walizki stają się bezpodstawnie do niczego
i tylko listy opowiadają historię
ludzi
już nie ma
zostały ambicje i porażki w skórze
czasem odzywa się miłość
ale kto chce to wspominać
jest wieś
jest miasto
są skrzynki pocztowe
rafa grabiec, 25 may 2012
opuściła niejedno ramiączko
zostawiła nie ostatnie łóżko
miała na sobie telewizyjny uśmiech
dwóch synów i wciąż rozmiar 36
głaskała językiem usta
być może kiedyś otarła się o szczęście
była jedną z niewielu które płonęły
teraz zamyka się w okularach przeciwsłonecznych
jak perła chowa się w muszli
rafa grabiec, 22 october 2013
ciągle w tym mieście gubię ulice
chłopcy z dzieciństwa noszą przy spodniach skórzane pasy
w za ciasnym pubie kochałem szlafrok dymu
dziś już nie ma takich szaleństw nawet kiedy siadam do stołu z nocą
popielniczka ma w sobie proch czegoś zgaszonego czegoś co kiedyś płonęło
opuszczę to miasto kiedy już będzie za późno by wycisnąć sok z życia
rafa grabiec, 10 august 2012
na niebie
w niebie
kryształowe słońce odbija się
rakieta słów
obcasy biją na alarm
nie ma już w nas dziciństwa
ululane śpi w kołysce
światło
pocięte żaluzjami
buduje ostrokątne cienie
na stole zabawki do pierwszej pomocy
pilot
gazeta
kawa
znów upał
otworzymy luft i zaczniemy rozmawiać
o zmarłym wieczorze
rafa grabiec, 16 may 2013
nigdy nie jesteśmy pokonani
tylko czasem brakuje nam czasu
sir Alex Ferguson
wychodzimy przed powietrze by zrozumieć oddychanie
skrzydła rozciągnięte na długość miłości do pasji
jaką jest walka o każdy metr nadziei
mamy jeszcze przed sobą jutro
jeszcze jutro możemy być w niebie
Benfice
rafa grabiec, 10 may 2013
czkam
po polsku
łkam
wódką polską
staję się
nawierzchnią
gonią nas
czarne lądy
przesądy zasrane
fatamorgany
o rany matko polskie
slogany
krzyże pacierze pancerze
husarii
mam dość tej awarii
rafa grabiec, 15 january 2013
zaczynamy odliczanie
usta
gestykulacje
brak obrączki
zatrzymujesz się na chodzie
one idą i idą
mijają biurko na przykład ze Szwecji
oddalają się od światła (okna to widzimisię
z którym nie dyskutujesz) merytorycznie
kreślisz koła długopisem budujesz spirale
karuzele i znów koła tym razem olimpijskie
(sam nie wiesz dokąd cię to zaprowadzi) odliczanie
nie ma środka
nogi zostawiły kawał zdrowia
odchodzą
(właśnie wchodzą do windy)
chyba parter
chyba wyjście
ulica
dalej terytorium znaków zapytania
rafa grabiec, 19 june 2012
Ed upalowany był do krzesła i stołu
(przynajmniej tak mi się wydawało)
w pokoju z kuchnią stało zapadnięte łóżko
na którym spaliśmy tylko w sylwestra
Ed miał dwóch synów i córkę
w kolejności syn córka syn i drzewo za oknem
było jego czwartym nieślubnym
Ed pachniał kiszoną kapustą
kolekcjonował puste butelki po wódce
w spiżarni też było okno i zimno
pod koniec oddychał ciężko
rafa grabiec, 30 may 2012
kłębek
nerwów podobno nie trzyma się pod stołem
pies czuje
że coś się święci na złe
to ja nigdzie nie idę
postoję popatrzę poudaję czwartek w środę
może zapomnę
co się wydarzyło we wtorek?
rafa grabiec, 20 april 2013
aparycja Rafała ma się nijak do rzeczywistości
Rafał znalazł hobby - pierdoli dni
(i tak to się ciągnie od czasu rzucenia budownictwa na czwartym roku)
Rafał jest w cichym porozumieniu między kciukiem a palcem wskazującym
(to takie miejsce gdzie zaczynasz chwytać)
do chleba Rafał potrzebuje kobiety
rafa grabiec, 19 february 2013
widzisz cyrk
na kółkach przyjechał
do naszego miasteczka
i będzie wesoło
przez dwa dni
a później odjedzie
by znów ciszej i smutniej
rozejść się do robót i szkół
rafa grabiec, 16 january 2013
ziemia wynika z jądra
jeśli ciemność nie ma przestrzeni
światło porównasz do siebie
wszystkie bieguny mają kształt łuku
na cięciwę mówimy nauczyciel
rafa grabiec, 2 february 2014
będąc częścią schematu
wyprowadzasz swoje ja jak psa
by załatwił wszystkie potrzeby
inni zapominają po co było wczoraj
nie chcą wiedzieć dlaczego będzie jutro
dzisiaj to tylko rozlane mleko
wiersz inspirowany "Przeprawiając się promem Brooklyńskim" W.Whitman'a
rafa grabiec, 10 october 2014
Polska jest przedostatnią stacją na której wysiadłem
znalazłem tu kilka chwil z którymi zrobiłem sobie zdjęcia
z kilku ran wylizały mnie poranki
na śniegu tylko pozornie możesz zostawić ślady
córko namaluj jeszcze raz wzburzone morze i posąg słońca
kto żyje ten goni
zabawa w małe światy
w ciemne sny
rafa grabiec, 27 february 2014
wychodzę z czyśćca
idę do diabła
drogą przez konfesjonał
jak pępowina na szyi obchodzę się z tobą gładko
dokładnie przechodzę z grzesznika w papier
powiedziałem
miasto to żart jakiego się dopuścili ludzie
i na tym można by poprzestać
rafa grabiec, 15 march 2014
nie pytaj mnie gdzie rodzą się słowa
tak mógłbym zakończyć wiersz o budowaniu relacji
między nami rozlane mleko wsiąka w podłogę
a na stole szkło i porcelana jak dwie matki kłócące się przy piaskownicy
już nie mogę doczekać się ognia i wiosny
wybudzić z przeleżanej zaspy odcinki zielonookiej tafli
nie pytaj mnie kiedy umierają marginesy
od tego są chmury i nieme kino
rafa grabiec, 11 august 2014
niepodobni do nikogo w lustrze zamknięci
na ulicy jak z opłatkiem na językach
po piąte nie zabijaj po pół litra
wynoś się z domu
w szczegółach tkwi pieniądz
planuję wybudować igloo z liści i siku
marzenia w papierku po wedlowskiej czekoladzie
uronię siebie dla zabicia wiosny
później będziesz mogła mnie szukać w ogłoszeniach matrymonialnych
w szczegółach budzą się niedomówienia
nie ma już w nas nas
jesteśmy my w nich
rafa grabiec, 25 february 2014
przyjdę gdy pogoda będzie czytelna
może z papierosem między palcem wskazującym a kciukiem
może z gazetą pod pachą
po następnym roku małżeństwa
pomalujemy pokój pod kątem córki
złapiemy deszcz w łupinę dłoni
i zakwitnie dzień dobry
rafa grabiec, 24 march 2014
podsumowując nowopowstałą poezję dzieloną przez radio do potęgi wyciągania wniosków z telewizji
trzeba by wypalić paczkę papierosów odchudzić się o jakieś iks kilogramów
i odjechać stąd o jakiś igrek
następnie zatopić się w pyle miasta w żargonie zwanym Wieśszawą by poruszać się po pierścieniu różańca odmawiasz te same stacje metra i dotykasz jakiś czerwonych pryszczy przeszłości
jakże możesz się delektować pepsi areną kiedy biją chłopców ze wschodu
na ziemi świętej tępe żyletki
rafa grabiec, 18 january 2017
nie było mnie tu trzy finały ligi mistrzów bez udziału Barcelony i naście paczek lucky strike'ów
w tym czasie żadna modlitwa nie zaprowadziła by mnie do konfesjonału
wszędzie grzech jak kurz a kurz jak miłość włazi w każdy kąt
teraz wracam starszy o Zofię i głupszy od Magdaleny
ale już nie schowany za cieniem tylko za bałwanem lepionym bez 500+
życie rodzinne toczy się w HD czyli handlujących dupami
nie ma świętości w obrazie telewizyjnym
nie jestem trudny w związkach a w szczególności w tych na odległość
ona mówi że telefon zastępuje jej moje usta
ja że słuchawka to kobieta
teraz nie wychodzę z siebie prawie wcale
jestem zamknięty aż pod szyję
rafa grabiec, 30 october 2017
śnieg na ustach
kiedy z rozmowy o miłości wynika zimno
idę wybujałą fantazją przez silniki miast
jeszcze kilka reinkarnacji i odnajdę gniazdo tęczy
ptaki odfrunęły w tatuaż skóry
my to dziecko i kredyt do usranej śmierci
jak dobrze że już deszczy i światło telewizora rozmawia z ciszą
z tego konfesjonału snów wymykamy się na balkon samotności
parapet to najbezpieczniejsze miejsce domu
nie aż tak szeroki jak biodra i nazbyt wąski by zrzucić kilka kilogramów grzechu
rafa grabiec, 1 february 2017
podobno widziano wolność gdzieś w okolicach Jarocina
droga to wydeptane śladami stóp odcinki od niewinności do dorosłości
prawda nie mieszka w telewizji tylko w poezji Bukowskiego
podobno widziano wolność przed bramą Stoczni Gdańskiej
każdy mur jest po to by go przeskoczyć
dalej jest okno na coś nowego
podobno widziano gdzieś wolność
tylko ile w niej jest cmentarzy i naładowanych karabinów
rafa grabiec, 23 november 2013
podobno chłód czuć dopiero pod ziemią
a gdyby tak pod ziemią móc zrozumieć chłód
czy coś by to zmieniło
niby nic
niektóre dygresje potrafią wkurzyć inne po prostu rozmieniają się na drobne
rafa grabiec, 13 december 2013
napisać wiersz jakby nie było jutra
kiedy nie byliśmy jeszcze wystarczająco zrównoważeni psychicznie
a do zapachu chleba skradaliśmy się jak we śnie
gdzie nie ma tła i tylko emocje wybuchają nie budząc dzieci
rozciągnąć minuty w godziny a godziny w jeszcze jedno spotkanie
o którym będziemy mogli powiedzieć to było kochanie
tylko z małomównego wczoraj została niedopita butelka
rafa grabiec, 10 october 2015
gdybym chciał byłbym wirtuozem frezarki
gdybym musiał zrozumiałbym swoje sny
gdybyś chciała pokazałbym ci na jakich wzgórzach rosną maki
sobota to margines tygodnia
dzielenie nocy na godziny
ostatni taniec ostatni kieliszek ostanie słowo
wsłuchuję się w liturgię ulicy
ktoś potrzebuje wojny inny potrzebuje darmowej miłości
tylko dzieci niosą w sobie nadzieję
gdybym mógł wzniósłbym cię wyżej
ale przecież wiesz że gór nie przenosi się siłą
rafa grabiec, 27 december 2013
rozmowy z bogiem zawsze kończą się tak samo
wewnętrzna kłótnia
ten kamień ma w sobie życie
chłopcy celują w okna koleżanek z osiedla
ciągłe roztrzaskiwanie rodzinnego ogniska
przez palenie mostów i papierosów
za sobą ślady na śniegu deszczu i w zbożu
gniazda mają to do siebie czego nie mają domy
ściany
potrzebują miast i grobów
a teraz proszę bardzo
iść
przed siebie
liniami papilarnymi
rafa grabiec, 10 january 2014
Zamiast skóry mam drewno powiedział przytrzaskując moje słowa
młotkiem. Wyciągnąłem z siebie gwoździe. Krzyż zostawiłem pod kalwarią.
Rósł tam drut kolczasty i brudne szmaty. W korycie zamiast rzeki płynęły
gorzkie żale. Śmierć jak rak zaszła nas od tyłu. Nie byliśmy sami, byliśmy na palcach jednej ręki.
Pierwszy dzień miał rozłupane płuco, drugi proszę państwa
do gazu.
rafa grabiec, 20 may 2015
Bukowski zmarł w na skutek białej wiosny na karku
słowa przez które wybuchały wulkany
zamieniały czyste rękawy w ścierkę do podłogi
spróbuję odnieść się do kobiety z którą spędziłem pierwszą noc
wyobraźnia przerosła napoczęte butelki
później kroki modlitwy do wszystkich diabłów mydlenie oczu
światło łamie się na szkle i winie
zasypianie niesie ulgę
sen pokorę
rafa grabiec, 22 july 2015
minęły już wiosny ukrywania się za podwójną gardą
listy których nie trzeba się bać pogrzebałem w szufladach
wciąż jestem otwarty na
wiatry które zmieniały włosy w piaskowe burze
śnieg który leżał obok chleba
wojna po której nikt nie jest wygrany
piosenki których słowa zabierają duchy
jestem otwarty na miłość czekającą za drzwiami
nie musisz być tą jedyną
ważne żebyś pamiętała o mnie następnego ranka
pianie koguta po zakrapianym wieczorze
czysta pościel dla zabicia czasu
chcę być otwarty dla ślepców
którzy nie wiedzą jak wygląda pole tuż przed żniwami
rafa grabiec, 16 november 2016
mówię do ciebie skrzydłami
jakbyśmy mieli się wznieść ponad stół
jak moglibyśmy zatoczyć lot dookoła samotności
mówię do ciebie wstydem
tak byś jeszcze raz przyszła mnie otworzyć
nim wiosna będzie poniedziałkiem
mówię do ciebie telefonem komórkowym
bez polskich znaków pokazuję jaki nie umiem być
robię z pamiętnika pacierz
mówisz do mnie dziurką od klucza
że zabójcy przysięgi nie wyważa się drzwi
rafa grabiec, 5 april 2015
nim rozumiałem że z kobietą nie można ot tak sobie
prowadzić konwersacji o tym albo dlaczego nie powinienem być
podobny do śniegu
chcieli mi dać na imię Wiatr
może i ładnie może i zbyt szybko
nie mnie sądzić
przestałem udawać że mogę z kamienia wybudować wieżę
z ud do szyi podobnie jak z Poznania do Berlina
za krótko i tylko dwa pasy
ojciec wymienił dolary na puste butelki
taki czas synu więc rób jak mówię
za miękki byłem na tanie wymiany zdań i oszukiwanie twardej ręki
fajnie nie trzaskać za sobą pustych szklanek i stać się
świeżym oddechem a później z kolegami wymienić dziewczyny na wolne soboty
rafa grabiec, 3 january 2017
wychodzimy ze świąt jak z supermarketu
bogatsi o prezenty ubożsi o dym z ogniska
na skrzyżowaniu nie szukamy policyjnej choinki
w żłóbku leżą zeszłoroczne postanowienia
trzej królowie Kościół Militaria Benzyna
potrzebujemy małych trzęsień ziemi
by wyciągnąć wnioski z kocich poranków
telewizor mówi językiem domokrążców
radio gra przeboje na spacer z babcią
najpierw długie smarowanie chleba margaryną
(masłem smarowała matka bolące kolana)
później killing in the faith
i niech moc będzie z głową w chmurach
rafa grabiec, 11 june 2014
już zapomnij Panie o
całej chemii jaka między nami
zaszła
urodziła się przed spokojem
lato właśnie pogubiło temperaturę
czując nadjeżdżający zawrót głowy
przedostatni raz obszedłem miasto
więcej oddechów nie pamiętam
za wszystkie jeszcze raz stanę w kolejce
rafa grabiec, 14 may 2014
przestałem oddychać zazdrością
powietrze zamknięte w kwadracie
(nie porównuj nas do paczki papierosów
z której wciąż można brać)
każda równoramienna przyszłość jest wpisana w dom
na kilka dni schowajmy parasole
będziemy poruszać się po szprychach miasta
i zastanawiać się nad gorączką jaka doprowadziła tradycję do przeciągu
rafa grabiec, 3 january 2015
powietrze jest tam gdzie wiążemy oddechy.
czasami wymieniamy uwagi pod wpływem oparów.
wzloty teatru mieszają się z upadkiem ulicy.
zima jest tam gdzie lód miesza się z alkoholem.
we mgle wyjemy jak dzieci.
zamykamy się w szafach chowamy pod schodami.
małe marzenia wyciągane z rękawa.
zrozumieć siebie by zapomnieć noc.
to było zimne kiedy miasto zgubiło liście.
wiatr zastąpił myśli o imitacji życia.
rafa grabiec, 24 november 2016
co dzień widzę setki ludzi na ulicach
szeleszczących jak jesień w tym kraju
co dzień widzę setki na półkach sklepów monopolowych
gorących jak dziewczyny ze słonecznego patrolu o których szybko się zapomina
co dzień widzę resztki z setki rzucane na ladę
kiedy trzeba kupić kiełbasę i coś do niej
nikt nie chce pamiętać że odsetki
są pewniejsze niż obrączka albo że od setki głowa nie boli
tylko chce się jeszcze śledzia
rafa grabiec, 16 may 2017
Mother am I still your son
MOFO-POP-U2
mówiłaś że dalej pójdzie jak po porodzie
(drzewa skarżą się na połamane przez huśtawki gałęzie)
kilka szwów i modlitwa na dobranoc
(nim zrozumiesz o czym mówią zrzucą liście)
z natury nie odwracam się za siebie
co było niech o to będzie lżej
(jakiś gówniarz wyrył PUNK'S NOT DEAD,
zawsze to lepsze niż BĘDĘ KSIĘDZEM JAK MÓJ OJCIEC)
rafa grabiec, 29 september 2016
nic nie smakuje tak jak ty
ustami można zrobić dobrze bez wpływu
ale po co jeśli rozpływasz się między nimi
nic nie smakuje tak jak ty
każda niewinność tego padołu ma swoje grzechy
a ja bezgrzeszny być może byłem w brzuchu najważniejszej kobiety
nic nie smakuje tak jak ty
więc po co rozmieniać na drobne szklane ciała
jeśli można mieć cię głęboko i rozkoszować się aż po zenit
nic nie smakuje już mi tak bardzo
nawet poranki nie cieszą jak kiedyś
chyba że umówisz się ze mną na za późne odkrywanie księżyca
rafa grabiec, 10 august 2016
Kobiety, uważajcie! Nie każdy wąż ma dla was jabłko.
O. Kalamar
najsmaczniejsza jest pierwsza kradzież
sok leje się nadzieją na jeszcze
pamiętam sad gęsto obrodzony grzechem
każda alejka pachniała rozdziewiczeniem
wśród niedojrzałości można znakleżć gniazdo z którego wykluje się męskość
rafa grabiec, 15 august 2014
miasto na obrzeżach ma pętlę
tam gdzie szyja wyciągnięta aż po dwupasmówkę
światła latarni przychodzą jak sztorm
od lewej burty przedszkole
w centrum kościół
miasto za kołnierzykiem chowa granicę
poproś/zatrzaśnij małomównym i cichym mówimy zapłać
stajemy na baczność na pierwszej linii ognia
jeszcze nie zginęło póki słyszymy głosy zza murów
rafa grabiec, 7 november 2014
chodzi o człowieka który przestał wierzyć słowom
teraz milczy
teraz już nie chce wyciągać wniosków
zapomina że wiosna kojarzy się z wagarowiczami
chodzi o człowieka który nie nosił maski
definiował życie wynalazkiem niedopracowanym przez kształt ryby
rafa grabiec, 1 june 2015
nauczyli mnie mówić mamo
tak zostałem wychowany
nauczyłem się mówić pacierz
pod dyktando dorosłych
mówię brzydkie słowa kiedy zmusza mnie do tego sytuacja
świat nie może nauczyć cię niczego więcej niż to co masz za oknem
małe jest niebezpieczne
małe ma zęby
nauczyłem się kłamać podczas pierwszego płaczu
grzechy ciągną się nawet po odcięciu pępowiny
nauczyli nas że pieniądze dają władzę
od tego czasu liczę na siebie
do czterdziestki postaram się wydorośleć
świat ma dobre chwile
szkoda że nie mam do celu pięciu minut
rafa grabiec, 21 november 2014
odkąd miłość zeszła na pierwsze piętro
nie rozumiemy o czym mówią do nas schody
wycieramy buty w mogiłę liści
kaleczymy palce o ścienne kalendarze
a teraz zaśpiewam ci piosenkę o kolorowym miasteczku
jeśli kiedyś do nas zajrzysz
spotkasz zapomnianą ławkę
schowasz w sweter wczesną jesień
i zamruczysz z nurtem rzeki coś co mogło być a nie jest
przepraszam jeśli bolało
rafa grabiec, 17 august 2015
uciekam przed Niemcem z bagnetem na karabinie w uliczkę
z napisem JEBAĆ BROŃ identyfikują się chłopcy z młyna
nasze miasto ma biało-zielone serce
mój anioł tchórz zapomniał w czym jest rzecz
do końca gry jeszcze pójdę z dziewczyną na dach
będziemy liczyć spadające z nieba papierosy
będziemy dla siebie jak papier i nożyczki
rafa grabiec, 27 august 2015
Zosia próbuje mi udowodnić, że w jej sercu mieszka ptak.
Koloruje papier na żółto, zaznacza kontury skrzydeł.
Przykłada kartkę do piersi i wygina się jakby chciała się wznieść ponad stół.
Z ust robi lejek, cichutko popiskuje.
Kiedy dorośnie, dam jej książkę z autografem Wharton’a.
rafa grabiec, 2 october 2015
moje ręce widzą oczy czują
przecież wiesz do czego jestem zdolny kochanie
nasz ogród jest porośnięty cierniem więc po co nam róże
ci co chodzą boso po snach kończą za kratami
można mieć wszystko tylko trzeba mieć szuflady w głowie
szukamy świeżych minut by nie pamiętać jak pijani osiągnęliśmy siebie
rafa grabiec, 7 november 2015
1. teraz bądź mi człowiekiem
powiedział człowiek do wilka
2. z perspektywy drzew jesteśmy epoką
szukania ognia
3. z prochu powstałeś
co później niech będzie drogą
4. język pozwala smakować
smak pozwala wyciągnąć język za usta
5. jako sól ziemi
zróbmy Polskę na miarę białego orła
6. zakazanych owoc
ciągle kręci się i spada
7. Chopin miał rację
czuję się sam choć otoczony
8. tworząc człowieka
zapomniał o człowieczeństwie
9.budujemy coraz więcej
a miejsca coraz mniej
10. dzieci otwórzcie nam drzwi
by znaleźć was w sobie
rafa grabiec, 11 january 2016
dziś wszystko nabiera kształtu
wszystko zaczyna mieć granice
możemy jeszcze być podobni do naszych ojców
możemy mieć serca naszych matek
wystarczy że nie damy zatrzasnąć sobie ust
dziś stare piosenki brzmią jak pierwsza miłość
wszystko co było jest jak pierwszy krok w chmurach
możemy jeszcze wsłuchać się w to co ważne
możemy wysuszyć skrzydła w czasie liturgii małych ofiar
wznieść się ponad ciemność wyżej niż żar papierosów
dziś pierdolę wszystkie rebelie
dziś pierdolę wszystkie belle
rafa grabiec, 6 december 2017
z wiatrem w kołnierzu zamiast szala
oprócz szału w garści głodny ptak
dla którego niebo zamarzło podobnie jak dla nas
ciszy lodem zasiane popołudnie
zamiast parasoli nad marzeniami nosimy tykającą bombę
w kieszeniach klucze wiolinowe do piosenek o tym że wciąż jesteśmy na świeczniku
i że pięknie być młodym w ciele o kilka doświadczeń mądrzejszym
sami na sam z talią nieułożonych w domek kart
rafa grabiec, 20 march 2015
nie wierzę w siebie w ciebie i w króliczą norę
która jest w niebie święci się to co w imieniu ma omójboże
od kiedy mój stary nie może
bądź swawola i w wódce podpora
odpuść nam wojno winy jako i my dobijamy gwoździe do trumny zaćmienia
i nie miej przed nami cudzych wodzów na wymarsz za miedzę
bo to co w żyłach to i w igle
rafa grabiec, 4 february 2014
Cash'owi
podobno anioły nie noszą butów
tylko na skrzydłach modlitwy
samotność to pusta kartka
to róg ulicy gdzie gaśnie latarnia
podobno ciało i kości
to jakieś dobro z którego jest jedno wyjście
duszno tu
wyspowiadaj mnie z samotni
opróżnij zakamarki z ciszy
rafa grabiec, 26 february 2014
nawet o centymetr nie przesuniesz terytorium czekania
mimo że na rewersie jutra jest kałuża
sadzasz na kolanach reklamówki z Lidla
w zawołanej taksówce wracasz do domu
jak z jakieś pielgrzymki bogatsza o mięso i podpaski
moja telewizja gra tylko TVP Kulturę
kiedy klucz wierci się w drzwiach przychodzi reklama
przypomina panią z T-mobile’a proponująca nowy tańszy abonament w konkurencyjnej cenie 19,90
lekko chowasz buty do szafki
a ja wkładam mięso do lodówki
podpaski niech czekają w reklamówce
rafa grabiec, 10 december 2013
starzenie się ma dwie ręce i nogi
czasem razem płaczemy na meczach reprezentacji polski
mali chłopcy wznoszą się na trzecie piętro by dorównać ojcom
zobacz młody jeszcze wczoraj rżnąłeś w pieluchę a dziś
dziewczyny oglądają telenowele i opowiadają o idealnej miłości
wszystko już było nawet w poezję wycierają buty
postanowiłem zachowywać się na miejscu
znaleźć robotę i odpowiedzieć za błędy
takie trudne rozpieszczanie kolejnego początku
rafa grabiec, 17 december 2013
w świetle nawet miasto jest interesujące
nawet dom nie jest pusty
albo kiedy podpowiadasz mi jak ocierać się o ciebie słowem
wyciągam wnioski spod paznokci
państwo które mieści się w tym kraju jest na skraju totalnej niewyrozumiałości
to zawsze coś
więcej niż pierdolnięcie kogoś w ryj
mój dom to takie małe tabernakulum
ja one i płyny
(fajne uproszczenie trupa)
kolorujemy przymiotniki na czerwono
czerwony to nasz kolor narodowy więc dlaczego nie kolorować na czerwono nadgarstków
patrzymy na sen z perspektywy papierosów i braku alkoholu
postanawiam oglądać film o świętach
bo każde święto niesie za sobą wyjechanie przyjechanie czy chociażby słoik potworów
rafa grabiec, 13 november 2013
między wieszakiem a telewizorem jest jakieś metr czterdzieści dziecka
sięga głową ponad stół nie da się ukryć ciszy
rośnie sterta rachunków za deszcz za śnieg za ogień
ubieramy kurtki na spacer po mgle rozlane mleko
pod nosem budują gniazda gile smutne to nic dookoła
później ślady większe niż bomby zasadzone w mące
by urosła samotna wojna po ostatnich upadkach przyszła migrena na światło
rafa grabiec, 21 january 2014
Słyszy pan, panie Anderson?
To odgłos nieuniknionego.
Wachowscy
Z wód płodowych po ślady maszerujących na przestrzeni
pukania i węgla. Widok z namszczonych pięter i kilku więcej wartych głosów
dociera w cieśniny zbiorów.
Brat który nie pamięta mego imienia niesie na ramieniu lustro. Mogę
łapać jego zepsute powietrze. Dni wciąż igielne i noce jak rozbite planety.
Jakimś cudem sztukmistrz rozdaje ogień. W domu
wybucha kolejna wieczerza.
rafa grabiec, 28 january 2014
odkąd zacząłem się mylić na złe
wychodzi mi wszystko przez przednią szybę
próbuję nierozumieć świtów i staram się być
na ty z wieczorną stroną miasta
chce mi się mniej więcej wcale
dochodzić i przechodzić ulice
na czerwonym świetle
wyciągać ręce z kieszni tylko po to by złapać czas
w jakim marzną ręce
odkąd każdy sąsiad jest terrorystą i każda sąsiadka
obcina moje życie z fragmentów dobrego samopoczucia
cieszę się z całodobowej opieki ISS
rafa grabiec, 11 january 2014
urodziłem się wiatrem
pod stopami korony na wyciągnięcie skrzydeł fale
malowanie na płótnie rozlanym oddechem
mieszkam pod mostem spaceruję po kołnierzach
tańczę kiedy wasze miłości rozgwieżdżają nocne kałamarze
urodziłem się by wpaść przeciągiem w pokój
rozniecić ogień zerwać dach i przewracać snopki zboża
rafa grabiec, 15 march 2018
obietnice że skończę z tym spadają jak liście
tylko że liście spadają na jesienną ziemię
moje obietnice spadają pod twoje nogi
i łaszą się jak zbity pies
mimo że bicie psa to jedyne czego nie wybaczam
obietnica tak jak zdrada rośnie wolno
nawet ciasto drożdżowe przeżywa większe skoki temperatury
ale to żadne wytłumaczenie że bywa się głupcem
próbuję zmyć z siebie skrzydła
nalatałem się i czas zaopiekować się gniazdem
rafa grabiec, 14 june 2012
nie osiągniesz mnie radarem
(to zbyt kobiece)
moja autostrada pluje strzałą
zakręty zawieszone na łokciach
uciekają znad schroniska serca
mężczyzna nie wyciera strachu w gałęzie
mężczyzna musi wiedzieć że nie ma na to czasu
rafa grabiec, 2 may 2012
zostałem zaplanowany
na to wskazują daty
nazwisko ojca w stosunku
z panieństwem matki
wszystko się zgadza
tylko dlaczego nie pamiętam
zimnych rąk położnej po przecięciu pępowiny
rafa grabiec, 27 april 2012
patrzył się na kamień
w rzece
widział siebie
na drugim brzegu
dzieci topiły marzannę
woda była brudna
rafa grabiec, 30 august 2012
pragnienie pełni było tym, czego nie mógł
dotknąć, pewnego rodzaju poezją, której
percepcja zakrzywiła się na drzewie, a rozum
nie ogarniał tego za pomocą rąk. kiedyś
o tym mógł usłyszeć, dzisiaj za pośrednictwem satelity
(pozostawionej i konserwowanej za pomocą komputerów
z ziemi) ogląda to w telewizji. czasami
stara się zapomnieć jak głęboko można spaść
pozorując niedomówienia.
rafa grabiec, 15 august 2012
przeciskamy się wąską szyją ulic
rynsztokowa ślina zastyga pod stopami
przystanki to krótkie ataki serca
skurcz rozkurcz skurcz się
do rozmiaru S
tu wybrzuszenie tam wklęśnięcie
s jak suka
s jak sukinsyn
smutne
rafa grabiec, 7 november 2013
ten dom nie mieści się na żadnej planecie
ktokolwiek puka komukolwiek otworzysz
będzie mógł usiąść przy stole
światło dotknęło ciepło
ciepło wycisnęło światło
światło ciepło wewnętrznie zewnętrznie ściana parkiet spocone łóżko szafa
mieszkamy pod skorupą żółwia (wiem że nie wierzysz w to co czytasz)
chyba jestem zmęczony
wytrącam z równowagi szklankę
płaski deszcz w obcym kraju
wojna na obgryzanie paznokci zaczęła się od powodzi
córko pochowaj mnie w swoim śnie
krzyk nosi szalik na szyi więc może przytulimy wiatr i zapomnimy o sprawie
rafa grabiec, 21 august 2012
gdyby nie bolało to był sobie poszedł
dlatego
uciekam przed spojrzeniami bezpańskich psów
kiedy
moja córka chwyta mnie za uśmiech
kwitną kwiaty
rafa grabiec, 25 september 2013
nie może być nic złego w obrazie czasów utkwiły szklane menażerie
samo centrum pogrzebu jak główka zapałki popieleją
oddechy na smutnym kręgosłupie kołyszą się wiatry
czterech synów spotyka się po wyjściu z wojska
matka wyciąga pieczeń zdjęć
nikt nie odnajduje ojca w zaciasnej skórze
kot liże migdałowe futro
w innej czasoprzestrzeni
jutro też będzie Boże Narodzenie
rafa grabiec, 22 april 2012
ja jestem trup. ty jesteś
anioł. w przybliżeniu
pszczoła napoczyna kwiat. jest
tuż przed żniwami.
w porze obiadowej. ty jesteś
zajęta. ja jestem trup.
wszystko dojrzewa. do przydrożnych kapliczek
niosą plony. fabryki wydają
ostatnie tchnienie. ja jestem trup.
ty jesteś matką.
rafa grabiec, 26 july 2012
wszedłem małomówny
konfesjonał luster
odbiły się grzechy
jak koniki polne
prawda była małymi kwadratami
rafa grabiec, 8 may 2012
w zimne noce liście kruszą się pod stopami
uliczne lampy nie dają ciepła uciekinierom
z kafejek wychodzą ostatnie słowa
przyjdź do mnie pocałunkiem wyskrobałaś paznokciem na blacie stołu
i opowiedz o czekaniu
jeśli niedopita kawa zamknie pewien rozdział
zawsze możesz napisać list
choćby na przystanku w centrum samotności
rafa grabiec, 28 may 2012
młodzi to ćmy
proporcjonalnie
ulica to światło
zakładając że obowiązek wychowania
spada na szkołę
rodzice mają wolne popołudnia
rafa grabiec, 4 august 2013
ładowaliśmy go jak węgiel
ciężki maryjny odwłok
orzech brzucha samotny
ptak
cichymi skrzydłami zamiatał Warszawę
z zielonego szkiełka prysł wiatr
Baczyńskiemu
rafa grabiec, 30 may 2013
mówili że to od porażenia prądem
minęły lata szkolne z wycieczkami i fotografiami
przez dzień kobiet rozumiał ogródek sąsiadki
do węgielnej chusty matki
dzielonej na zapachy wiosny
pozostał kolor papierosów
rafa grabiec, 24 april 2012
litery układasz w wyraz
dodawanie wyrazów to zdanie
zdania potrzebują rozmowy
nic z tego nie będzie
jeśli telewizor mówi za nas
i szeleści klawiatura komputera
rafa grabiec, 23 june 2012
pani od polskiego
z argentyńskim nazwiskiem
wmówiła mi że
nie kocham swojego języka
była w błędzie
nie była?
rafa grabiec, 9 june 2013
wiesz że ona nie lubi kotów
sen jak kawa
nie widzę czerni
tylko muszle
rafa grabiec, 14 november 2012
w purpurowym kołnierzu czasu
w drewnianej zbroi
ten się śmieje kto umarł podczas wieczorynki
rafa grabiec, 5 june 2013
w dzieciństwie nie mieliśmy nic
Patti Smith
pracujemy nad radością
w młynie w hucie w deszczu
człowiek ma jeden cel
dom
rafa grabiec, 12 august 2013
wycieram rękawami odwłok twojego kochania
mam zdjęcie w portfelu gdzie my
kurwa czy to istotne
karzesz mi być mężczyzną
rozciągam dom do kwadratu wszechświata
nie lubię wielkich słów
kobieto
karzesz mi być mężczyzną
te wielkie słowa to na przykład miłość
płaczesz kiedy nadchodzi zmęczenie materii
nie oczekujesz wrażliwości
karzesz mi być mężczyzną
kwiaty na parapecie popełniają małą śmierć
w telewizji szukamy czasowników
chcę oddychać jak drzewa
rafa grabiec, 13 may 2012
powietrze ziemia
powietrze
Berlin
nieochrzczone centrum świata
syreny alarmowe
fabryka części do samolotów
kiedy będzie koniec kiedy
niebo będzie czyste
uciekamy teraz
uciekamy
i nigdy więcej nie zapomnimy
tego dnia
użyźnianie ziemi
gruz i portmonetka dziewczynki
nie ma nikogo oprócz ciszy
zbieramy ruiny ciał
zbieramy resztki rowerów
granica pęka też w Tokio
jeśli zapomniałeś Drezno
podnieś kamień
niemoralnie
rafa grabiec, 11 may 2012
kochanie idę do łóżka
jeszcze jeden papieros jeszcze
jeden drink jeszcze
jeden koncert
w tańcu epilepsji
powiedz Ian’owi że
stracił kontrolę
Curtis'owi
rafa grabiec, 3 june 2012
obojczyk prawdy zastygł
na stelażu opowieści
rosną skrzydlate słowa
co przyniesie wiosna
z zadartym nosem
dziewczyna
i parki pełne piskląt
odkryją liście
rafa grabiec, 8 may 2013
Wszelkie próby malarskie niezmierzające do opanowania koloru
są nieporozumieniem
Czuraj
wniosłem na strych światopogląd
pod dachem piękno słowotków dotyka ujarzmienia
ukazywanie się przestrzeni całej ambicji pochodzi od liter
fraza jest żywiołem
rozmiarem wnętrza poety
rafa grabiec, 9 november 2012
z PAŃstwem dobrze się wychodzi
na zdjęciach
od PAŃstwa potrzebuję
miejsca i czystego powietrza
ale państwo nie rozumie
że myślę i że funkcjonuję
w państwie
rafa grabiec, 29 may 2013
nie myśl że trwam w przekonaniu że od wczoraj jest dziś
co pewne jak gorąca kawa o 6.30 rano stygnie na parapecie wróbel
lekki odłam podniecenia rozciąć i zszyć
chirurgia poniedziałków rozkręca się na rogu stołu
córcia zostawiła niedokończone zadanie
kanapka i sok pomarańczowy modli się za nami
światło
idziemy do szkoły wiatr pościeli łóżko
rafa grabiec, 29 december 2012
na ile dalej na tyle bliżej
jesteśmy
po omacku niewykrywalni
przez radary
staram się zrozumieć zakręty
jeśli
słowa to tępy nóż
rafa grabiec, 29 september 2012
jutro będzie padać
słońce zaczyna się i zaczyna
tylko po co powielać Syzyfa
wszystko na nic to i tak to się ma
jak zapałka do draski
rafa grabiec, 20 may 2013
jeśli zadajesz faceteowi za dużo pytań
będzie kłamał
w naiwności jest coś z dziecka
rozciągasz swoje pióropusze ponad łóżko
a przecież mnie nie trzeba szukać
marznę na krześle i mówię że
wyjdziesz jeszcze za jakiegoś miłego gościa
który będzie cię nosił na rękach
śmiejesz się i tańczysz do muzyki jaką puszczają w radio
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 may 2024
25.05wiesiek
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
24,05wiesiek
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma