18 november 2013
przestrzenna
schodzą się poranne koty. mgła usnuła mleczną
drogę, a te miauczą i zawodzą melodię przybłędy.
śnią drzewa otwarte jak domy dla ciężarnych
pełne duchów o pogodnych twarzach leśnych ludzi.
wczorajszy zmierzch i wątłe jeszcze
świtem opierzone pisklę. z gniazda dochodzi
trel, matka zaraz wstanie, pójdzie do fabryki
przed, nakarmi ciepłem. ot jesienna niekolejność.
inna zagubiona wróci, płaczem opowie zwidy.
melodią, bo przecież łzy to nic innego jak śpiew
duszy. a gdzieś utyka zegar, właśnie stanął na
szóstej. komu życie bez celu, wskazówki nie ruszy.
a kot na parapecie oswaja się z człowiekiem,
przez szybę widać ciepło w środku - nic się nie budzi.
17 november 2024
1711wiesiek
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga