| 
 | Florian Konrad | 
| PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) | |
Florian Konrad, 22 april 2011
zawsze po pijanemu, choć to wstyd, słucham Placebo
śpiewam z Brianem dziewczyńskie smęty
piszę wiersze, później je zarzynam 
całuję Jane Doe 
  
nieporadnie próbuję spłacić dług 
czarny, drzemiący w brudnych myślach, rozłamanej 
wersalce. na dnie 
  
udaję że zdzieram cię do kości 
aż po koślawe marzenia, strzępy ubrań 
po godzinie znikasz, a ja 
wreszcie mogę zamknąć się na cztery spusty w głośniku 
  
świtamy ale jakoś dziwnie bez promieni, bez ciał
bo i z czego się cieszyć? pył i resztki szarawej szminki
pogardliwe spojrzenia opiekuńczych duchów
 
implikacja: jeżeli sfruwam po stromiźnie
ze stołu, schodów, z walącego się diabelskiego młyna
to oni też spadają, może nawet szybciej
 
,,biegnij, Florian biegnij" - odbija się w szkle
Florian Konrad, 20 april 2011
połóżcie po jednym w każdym oczodole
tak by rewers przylegał do wspomnień i powiek
przyklejcie by nie otwierali przed dopłynięciem
 
w kopertach zasadźcie białe brzozowe kartki
i tak nikt nie będzie chciał ich czytać potem wrzućcie
je do butelek razem z emblematami i strzępkami koszul
niech wykiełkują tam jako bezimienne flagi
 
w nozdrzach mają piasek szum płynących zodiaków
za plecami (nie) moralne prawo do słodkiej komety
wstrzelonej w tył głowy
na ustach czarną razową pokrojoną lemieszem
aby milczeli
 
...kopcie głębiej póki jeszcze oddychają
Florian Konrad, 14 april 2011
liście więdną , żelazne pierścionki zanurzają się w łachmany 
niczym archeolog wykopuję spod skóry maski i hełmy
(zawsze znajdą się zapomniane po poprzednim konflikcie)
grząskie twarze, z czasem każda obrasta w błoto
i (jedno)razowy krawat, kościom nie stawiają pomników
za dużo limfy w lastryko. prochy drętwieją
czerwony krater, mięso i głód na barykady
defilada przez kałuże
przepijam wyzwiskiem
poczytaj mi mamo, póki jeszcze piję
zanim nie porwała mnie czarna Pobieda
na lufie napisz imiona baranka i pasterza
po wypaleniu zostanie jedno, silniejsze
partenogeneza matrioszek:
ty
w środku Polska
w niej zwinięta flaga
 
 
http://www.opuszczone.com/galerie/wawa_roza/04_10/184_ht.jpg
Florian Konrad, 13 april 2011
Złocone Gody 
która to już rocznica? nie wiem biały atrament 
starł się z koloratek ej wy tam pod ścianą
- nie garbić się! 
 
wykonaliśmy plan, nie znajdą zasypanych 
stać prosto i - ognia! 
przypalamy dłonie
- znów cuchną molami i krwią 
 
słyszeliście? podobno gdzieć zburzyli mur czy kręgosłup
- trzeba sprawdzić
wasze zdrowie 
  
archiwalny naród z nich sznury u ramion 
(przewiązane groby i teczki) co drugi był 
tajnym roznosicielem gwoździ
(ordery z masy bitumicznej 
trzeba przekuć na lemiesze) 
 
siadajcie, krzesła jeszcze ciepłe
przemalujcie lufy - i w kolejny marsz marsz 
ostatni gasi gardło 
  
wyżej te sierpy 
przeciągnijcie przez usta 
tak będzie bardziej ludowo
 
Florian Konrad, 13 april 2011
ognie, bengalizmy w przełyku
ona patrzy ukradkiem przez bramy, pasy, kaftany
nie, źle wymawiasz jej zapach
tego nie można pić na głos
 
masz nerwicę, gardłowe natręctwo, ciało stawia opór
poszło, teraz lepiej, wejdź pod łóżko
tutaj panują szwy
 
masz numer, zmięte niedopałki, sznyty
kiedyś nauczysz się dogaszać dni (będą jarzyć się
w szkle) ciąć gęstą herbatę
 
jesteś za młody, by zagryzać strach. paznokciami.
widzisz- zasnęła
cała w etykietach wina ,,in hoc signo vinces"
nie wiem, chyba jakieś zagraniczne
 
do dna te iskry, do dna.
zagryź. kiszonym.
Florian Konrad, 12 april 2011
ciało zmienia się w wiklinową tacę
(zapłać a obejmę twój tors i wzwiedzione lusterko)
w ustach papier język o wysokim nominale i krzyk
gdy popycham cię 36,6 raz
 
zielona pościel pamięta czasy gdy wiła się czysta
a ty liczyłaś poronione krople płytkie eksplozje
ślady po pierwszym gardle
 
teraz musisz uważać każdy kęs jest -jawno
myśli są niedozwolone szybko się wypalają
 
szyby pachną papierosami i kolorowym akcentem
składasz powieki są zbyt gorące
 
,,spoceni głodni nie potrafią całować w usta"
-zapisujesz po wewnętrznej stronie
Florian Konrad, 11 april 2011
nażryj się tym wierszem
 
mask of sanity, plamy na świetle. pod nimi ty
pejzaż z martwą śliską naturą
stygnący szkielet w którym rośnie tekst
(poezja? prędzej list pożegnalny którego
adresatem jest znienawidzony szef)
 
dym, zmięte zasłony, bliżej nieokreślony zapach
znów prowadzisz moją rękę
pod schody, gdzie wilgoć i ciemno 
gdzie duzi chłopcy puszczają latawce
 
układamy bezsensowne piosenki
o sztywnych zwrotkach i korzeniach zamiast refrenów
 melodie- granice po przekroczeniu których 
coś pęka nie może ożyć 
 
nie wierz w ciało to tylko udawanie
nie ufaj zdradliwemu ciepłu
-wydrapuję ci na plecach tępym piórem
gdy odwracasz się by zasnąć na dobre
 
niedługo nastąpi era pcheł 
i będziesz się iskał, panie kierowniku
śpiewał falsetem. do żywego
 
Florian Konrad, 11 april 2011
Varneizacja wiersza
tylko beztlenowi znają Annę, jej tłuste ślady 
po palcach i świecach, woalki, perłowe skrzydło
napuchnięte korale. jedynie oni ją słyszą
kondukt. jałowi bracia są ubrani w jedną skórę
w srebrnych ornamentach odbija się powtarzalna twarz
pod paznokciami rośnie mech, ciepły kożuszek
grymas obrzydzenia- sto albo i nawet dziewięć
ust po których pociekł wosk
pigmenty pękają (nie sposób utrzymać rumieńców tak długo)
szkło gęstnieje, drżą pióra
zaraz każdy zwinie się do nieba, jedną smużką
bladzi wdychają zalążki Anny,
przez myśli przebiega dreszcz
wreszcie- jesteś! masz ciężkie imię , nieco męski głos
(da się zakryć narzutą)
podejdź bliżej. tutaj jeszcze nie krzepnie światło
- szepczą podnieceni
Florian Konrad, 9 april 2011
miasto skleja z kobiet kolorowy wzorek
(tęcze Rh plus słodzone falbanki) czerwona
tasiemka ma dziś swoje niechlubne święto, sto lat!
- spluwam odwracając głowę
 
na ulicach kwitną liszaje i fanfary
te dworcowe, przejezdne z każdym kolejnym
krokiem cuchną coraz bardziej
 
wdech jest pancerzem
chroni przed czymś, co boję się nazwać
(dawka większa niż gnicie)
vere vino mortuus est- słyszę szept na piasku
(nieudolna próba łaciny)
popękane kobiety opowiadają mi o gorzkich
zaplamionych chusteczkach
 
pod suwakiem czuję dłonie i ulicę
nie budź się, nie oddychaj
-próbuję wymamrotać
Florian Konrad, 8 april 2011
lazarius tremens, kochana, na to się choruje
kac i narkolepsja, pijesz przez puste denka i sprawdzasz
czy nie przepuszczają światła
my, w szklanej gablocie. obłożeni sztucznymi kwiatami
 szyby pachną wodą święconą
 chodźmy na łąkę
kwiaty w lizolu, widzisz tę szczelinę?
rana po kolejnym mężczyźnie
wszystkie stadia rozwoju (zygota, larwa, człowiek, roślina)
zostawmy pod kluczem, bez klamek
niech schną
teraz całuj, prosto w żyły
przy akompaniamencie tłuczonego, zdrowie!
chyba już wiesz, że sztuczne, czyste ciało
nie smakuje tak pięknie, jak świeże, pijane
jesteś cholernie sterylna
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 november 2025
Jaga
3 november 2025
wiesiek
2 november 2025
absynt
2 november 2025
wiesiek
2 november 2025
ajw
1 november 2025
wiesiek
31 october 2025
Jaga
22 october 2025
Jaga
21 october 2025
Jaga
20 october 2025
ajw