rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 3 january 2015
powietrze jest tam gdzie wiążemy oddechy.
czasami wymieniamy uwagi pod wpływem oparów.
wzloty teatru mieszają się z upadkiem ulicy.
zima jest tam gdzie lód miesza się z alkoholem.
we mgle wyjemy jak dzieci.
zamykamy się w szafach chowamy pod schodami.
małe marzenia wyciągane z rękawa.
zrozumieć siebie by zapomnieć noc.
to było zimne kiedy miasto zgubiło liście.
wiatr zastąpił myśli o imitacji życia.
rafa grabiec, 30 december 2014
podsumowań nie będzie
postanowień też nie będzie
jak między nogami
zwrotnik Raka i Koziorożca
otwarta książka z nadszarpniętą obwolutą
lubię czytać z miejskiego hałasu
wyciągać przed nawias połamane sny
pod postacią wina odnaleźć ciebie
za wszystkie błędy zapłaciłem
więcej człowieka w sobie nie noszę
rafa grabiec, 22 december 2014
po tym jak zapomniałeś jak mam na imię
świat nie stał się ani gorszy ani jaśniejszy
czas nie opuścił nawet minuty ze zdrady i miłości
po tym jak okręty wypłynęły z portów oceany zamieniły się w kałuże
z twoich słów nie wybudowano mostów a z modlitw nie zakwitło ziarno
więc nie wskazuj mi palcem błędów
pokaż drogę gdzie za zakrętem nie spotkam ograniczeń
tak zaczyna się wstęp do ciemnej strony mnie
i teraz kobiety przytulą mnie do piersi a faceci wypija za mnie jednego
rafa grabiec, 20 december 2014
już cię nie napiszę żadnym wierszem
nie zamknę w klamry
porzucę zapomnę
już cię nie podsumuję w żadnym zestawieniu
nie przeanalizuję
nie rozliczę
tylko wyedytuję poza nawias
ale jeśli zadzwonisz
jeśli dopadniesz mnie pod spożywczym
albo zatrzymasz jak taksówkę
powiem
nas nie ma
są tylko niewypite butelki
rafa grabiec, 10 december 2014
być tu to za mało
być tam to niebezpieczne
bycie teraz bólem głowy
pole minowe
nie wypada się uśmiechnąć nie wypada
zacierać za sobą śladów
kiedy na drodze z przypadków układane
kierunki rozmowy nie napisane wiersze
zawieszone nad domem lusterko odbija światło
bóg z poetów robi wirusy
rafa grabiec, 27 november 2014
z rzeźni do najbliższego łóżka mogłaś dotrzeć przez uliczny korek
taka droga przez ziemię niczyją
kiedyś próbowałem złowić rybę ale albo ryba była zbyt chuda albo
było zbyt zimno
sam nie wiem ile wyjść po chleb kończyło się po wieczornych wiadomościach
miłość do matki to jak wychowanie fizyczne w szkole podstawowej
umawiasz się z kolegami na piłkę nożną a zamykacie się na oglądaniu pornosów
nie rozumiałaś jak daleko możne posunąć się syn
pod postacią choinki skryte wszystkie przebaczenia
światełka cukierki zimne owoce
kogo dziś obchodzą larwy albo zdjęcia z przeszłości
na których nawet nie widać zdartego do krwi kolana
chmury nad blokami kiedyś były bardziej nasze
wiatr był ich a pieniądze śmierdziały ciężką pracą
tylko do ziemi mieliśmy zaufanie jak do słów księdza
ale to było dawno i nikt nie chce o tym pamiętać
rafa grabiec, 24 november 2014
Mieszkałam na przeciwko śmierci, powiedziała
z pomnikową powagą. Później wyciągnęła z torebki
kiść kluczy, znalazła też niebezpieczne zdanie:
Czasem najlepiej porozmawiać z nieznajomy.
Jeśli gdzieś szukać ironii niech to będzie lustro.
Jakaś nie zaorana twarz, pusta strona duszy,
długi tunel wewnątrz siebie. Seks i państwa-miasta.
Wyjazd służbowy do konfesjonału.
Mieszkała na przeciwko mnie. Pamiętam, że nie nosiła stanika.
Wszystko prowadzi na zakręty.
rafa grabiec, 21 november 2014
odkąd miłość zeszła na pierwsze piętro
nie rozumiemy o czym mówią do nas schody
wycieramy buty w mogiłę liści
kaleczymy palce o ścienne kalendarze
a teraz zaśpiewam ci piosenkę o kolorowym miasteczku
jeśli kiedyś do nas zajrzysz
spotkasz zapomnianą ławkę
schowasz w sweter wczesną jesień
i zamruczysz z nurtem rzeki coś co mogło być a nie jest
przepraszam jeśli bolało
rafa grabiec, 13 november 2014
nie porównuj smaku deszczu w Cisnej do dymu z ogniska
rozmień słowa na drobne sylaby tak by było nam łatwiej wiązać
przyjemności jak wyciągane z tali kart damy na waletach
byłaś halnym na przestrzeni wznoszenia toastów
za takich co mogli wygrać a tylko otarli się o podium
ktoś pamięta ktoś zapomina inni przytrzaskują palce
całe twoje góry morza i rozmazane okna
tęskniące kwiaty głodny pies niedokończone poezje
pozwól by wiatr szalał w twoich modlitwach
niech przeklnie chmury i zemści korzenie
rafa grabiec, 8 november 2014
że wokół człowieka jest więcej rzeczy, niż widzi
i kiedykolwiek będzie mógł zobaczyć.
Tomasz Piątek
Mieszka pod kloszem. Rysuje ciała paznokciem
na zaparowanej szybie. Sprężyny dawania i zabierania.
Miasto to pogrzeb przyrody. Rozbił sen w ślepej uliczce,
gdzie zgubił się podczas zabijania nocy. Wyjście ewakuacyjne nad.
Pod są sami.
rafa grabiec, 7 november 2014
chodzi o człowieka który przestał wierzyć słowom
teraz milczy
teraz już nie chce wyciągać wniosków
zapomina że wiosna kojarzy się z wagarowiczami
chodzi o człowieka który nie nosił maski
definiował życie wynalazkiem niedopracowanym przez kształt ryby
rafa grabiec, 5 november 2014
zgubiłem się w nagim mieście
wszędzie pomniki gdzieniegdzie deszcz wypłukał napoczęte miłości
ptaki srają niezmiennie psy szczekają
dziewczyny szukają natchnionych chłopców
udaję że nie muszę udaję się tam gdzie ktoś wyjeżdża
tam gdzie inni wpadają sobie w ramiona
do przystanków mam słabość odkąd ojciec zapominał że ma dom
później przyszło wycieranie zakurzonych fotografii
zgubiłem się we śnie
jest zawsze nadzieja że się obudzisz
że zapali się światło albo że ten który cię goni zapomni po co to robi
że nie zabraknie ci drzwi które możesz otworzyć
siadam obok ciebie wymieniamy minusy na plusy
wycinamy znaki zapytania i wykrzykniki z pola przecinków
jeszcze zasadzimy drzewo spłodzimy syna wyremontujemy siebie
rafa grabiec, 4 november 2014
święta trójca we wnętrzu światła
zamieniała dziś na wczoraj
kilka lat temu zapytałem poetę gdzie szuka wierszy
odpowiedział
wiersze są jak koty sama się odnajduje
pozostały obrazy i litery
słowa niczym porzucone dzieci muszą dorosnąć
zdać maturę założyć rodzinę
*Różewiczowi, Miłoszowi, Szymborskiej
rafa grabiec, 3 november 2014
jeśli rozmawiamy o słodyczy jabłka
nie możemy pominąć relacji jakich się dopuścili Adam i Ewa
i nie ma tu nic do rzeczy kto kogo próbował uwieść i z jakim skutkiem
wąż porusza się ruchem akordeonowym w stosunku do człowieka
wystarczy wejść w miasto
wszystko słychać pionowo
gdy złodzieje jabłek dożywają wpatrzeni we wczesny poranek
rafa grabiec, 1 november 2014
kiedy za oknem jechały czołgi
wódka była czystsza od sumienia władzy
matko wyplułaś syna
krzyk wymieszany z krwią
śnieg pod obcasami i ciepło papierosa
matko syn o którym marzyłaś zgubił drogę
zimy ścierały się z jesienią a lato z kobietami
których nie powstydziłby się diabeł
matko syn napisał ostatnie słowa
byłem ale życia nie udało mi się dogonić
rafa grabiec, 31 october 2014
ubierasz mnie w trumnę
zamknięty pod szyję na ostatni gwóźdź
zalany żywicą nie do poznania
z Poznania mam nietrzeźwe wspomnienia
więc mówię dobranoc
umarli kołyszą swoje zimne sny
zabierają ostatnie minuty by było o czym pisać wiersze
rafa grabiec, 30 october 2014
nogi kobiet jak wskazówki zegarów
nie pytaj o godzinę bo wpadniesz w deszcz czasu
a pod rynną psy gubią trop
znaczą teren malowane noce
ręce mężczyzn jak wyciągnięte z pieca zgliszcza
nie ukryjesz w sercu szuflad z miłością
lwi pazur pióra kreśli ślimaki
już nie daleko z syna do męża
od pijaka dzieli krawężnik
rafa grabiec, 28 october 2014
o wczesnym zlizywaniu siebie z przystanków
albo o ponownym wystrzeleniu w kosmos bólu głowy
noc powinna być wyznacznikiem linii papilarnych
jeśli zapomnę zejść ze środka skrzyżowania ciebie i jego pomysłów
nie utożsamiaj się z nieprzespanym krzyżem
kobiety w spodniach noszą macierzyństwo
mężczyźni zanoszą się co rano do roboty
życie to kolejka po chleb
kilka niepozbieranych odruchów
rafa grabiec, 23 october 2014
córko będziesz miała na imię Niespodzianka
uplotę ci warkocz szans i wymienię wszystkie zimy na wiosny
rozmawiać z kobietą o jej środku
to jak zbliżyć się do boga
albo wycisnąć sok z cytryny i okrasić go miodem
rafa grabiec, 22 october 2014
być w mieście i nie zobaczyć cmentarza
to jak rozmawiać z kobietą i nie rzucić okiem na jej biust
nigdy nie zapomnę jak ojciec bez pukania wszedł do mojego pokoju
światło leżało wtedy na podłodze podobnie zresztą jak ja
i on powiedział masz tylko jedną matkę
słowa mogą być cięższe od stali
a miłość prostsza od alfabetu
wymieniam się z bogiem myślami
świat jeszcze zatoczy koło
albo koło potoczy się przez świat
rafa grabiec, 20 october 2014
gdybym miał powiedzieć sobie dość
i tak byś nie uwierzyła
z taką jak ty pewne numery nie przechodzą
z literami najlepiej wychodzi się na papierze
tam nawet ona i on mają za sobą przecinki
w samą porę paznokcie mieszają się ze skórą
koszule pachną świtem
może dokonamy się na następnej stronie
rafa grabiec, 17 october 2014
wszystko wskazuje na to że człowiek którego widziałem w lustrze
nie jest tym za kogo się podaje
budzi mnie o 3.30 rano
sześcian domu
miłość kobieta dziecko
od zamknięcia drzwi do pierwszych pasów możesz
znaleźć kawałki siebie
chyba że pada na ciebie światło
spada na ciebie piekło
inne uśmiechy niech zapłacą za grzechy rachunki
później tylko polarne układanie puzzli
rafa grabiec, 14 october 2014
liście za przednią szybą samochodu
liście w sercu
liście zamiast powiek
liście pod kołdrą
lekko spadamy z pułapu marzeń
wiatr niesie
przestaliśmy się bać albo zapomnieliśmy jak to jest
rafa grabiec, 13 october 2014
z poezją jest jak w lesie
im dalej tym ciemniej
trudno zrozumieć wycie psa w bezpieczną noc
można zrozumieć wycie poety w taką noc jak ta
powinno się zrozumieć wycie sąsiada w czasie meczu reprezentacji polski w piłce nożnej
pozwoliliśmy sobie na wygranie z mistrzami świata
tylko czy nam sie to opłacało
teraz będziemy się musieli z tego wyspowiadać
rafa grabiec, 10 october 2014
Polska jest przedostatnią stacją na której wysiadłem
znalazłem tu kilka chwil z którymi zrobiłem sobie zdjęcia
z kilku ran wylizały mnie poranki
na śniegu tylko pozornie możesz zostawić ślady
córko namaluj jeszcze raz wzburzone morze i posąg słońca
kto żyje ten goni
zabawa w małe światy
w ciemne sny
rafa grabiec, 9 october 2014
strach woła przez ok-
no
siedział już na parapecie wyskoczył
z karabinów naszynowych płynie miłość
do muzyki poważnej
odnosimy się w literaturze do piękna
jak w tańcu gdzie jedno słucha a drugie myśli
deszcz nigdy nie będzie płaczem choć
hałas roztrzaskiwanych kropel ma stukturę końca
rafa grabiec, 6 october 2014
pod wycieraczką znalazłem kieszonkowe lusterko
z odbitymi ustami
miałem kiedyś do czynienia
rafa grabiec, 13 september 2014
jeszcze tylko przetrzymać dorastanie córki
menopauzę żony i pewnie problemy z prostatą
dalej już poleci
zobaczę Szkocję przeżyję ugryzienie psa
zmienię kilka samochodów
i zabiorę cię na spacer po tym samym parku co w roku 2000
rafa grabiec, 12 september 2014
składam cię jak origami w łabędzie i róże
później zamykam rozdziały z napoczętych kolacji
każda idylla ma zakręt za którym stoi samotność
więc pozwól się zamienić w rzekę
i płyń
rafa grabiec, 11 september 2014
gdybym był cieślą
nasza łódź nie dawałaby szans falom
ociosany wiatr byłby karmą
jeśli miałbym zamiast rąk gałęzie
czy siadałabyś na nich i śpiewała mi piosenki o świecie w którym żyjemy
zdejmę dla ciebie koronę z liści
wieczorem zapalimy ognisko i puścimy z dymem wszystkie przeciwności
rafa grabiec, 6 september 2014
odbieram sobie życie co sobota
przez drogę krzyżową idę aż zapominam jak długo się modliliśmy
do pustych kieliszków nie zaglądam nie chcę tam znaleźć siebie z przedwczoraj
wschód podnosi nas z chmur
jeszcze jeden krok i wyjdzie ze mnie dziecko
rafa grabiec, 2 september 2014
w
o
święci
miu
ci
cho sza
a za drutem
volks
wa
geny
ci to mają
szczęście
niech im
nie wróci niech
im da Bóg
rafa grabiec, 1 september 2014
myślisz niekonsekwentnie
usłyszałem pod swoim adresem
z tej niekonsekwencji wcześniej nazwanej myślą
wybudowałem już całkiem pokaźne osiedle słów
wplotłem je w wersy a między złapaniem oddechu a wypiciem kawy
zasiałem niczego sobie pole point
więc kochana punkt dla mnie
rafa grabiec, 30 august 2014
tu ziemia
planeta klik klik google
na mojeje ulicy rośnie dąb stoi toyota z wgniecioną maską
dzieciaki jeżdżą na rowerkach
Zośka chlapie się w kałuży
Sara nie ma humoru
rączka za rączką
marsz marsz kamer google'a
z ziemi obcej do Polski
za twoim przewodem połączę się przewodem
rafa grabiec, 27 august 2014
pozwoliłem sobie na żydowską polopirynę
gorącą z elementami zieleni
nie pachniała wiosną tylko
wszyscy tutejsi opuszczeni mieszkańcy alumnatu
jakby zgubili się na bocianim szlaku
dni zatrzymały się w synagodze dzięki czemu
samotny koźlak dotyka ziemi i nie zatrzymuje wiatrów
rafa grabiec, 21 august 2014
miłość buduje mosty między ustami
przeprawa promowa przez rzekę
miasta poklejone słowami
czasowniki w prześcieradłach
rzeczowniki liczebniki maminsynki
córeczki supermarketów
rodzice korporacji
namaluję tęczę która była minęła poszła się jebać
jak ciało ze wszystkimi cieniami nieba
zaorane jutro niech śpi snem matki polki
czasowniki w sklepie
rzeczowniki na proszę pana
córeczki mateczki
rodzice którym się nie chce naprawić siebie
pod pępkiem chowamy pana boga
wywieramy wpływ na ochy i achy
by nie czekać z czerwonego przełączmy na pomarańczowe
rafa grabiec, 15 august 2014
miasto na obrzeżach ma pętlę
tam gdzie szyja wyciągnięta aż po dwupasmówkę
światła latarni przychodzą jak sztorm
od lewej burty przedszkole
w centrum kościół
miasto za kołnierzykiem chowa granicę
poproś/zatrzaśnij małomównym i cichym mówimy zapłać
stajemy na baczność na pierwszej linii ognia
jeszcze nie zginęło póki słyszymy głosy zza murów
rafa grabiec, 11 august 2014
niepodobni do nikogo w lustrze zamknięci
na ulicy jak z opłatkiem na językach
po piąte nie zabijaj po pół litra
wynoś się z domu
w szczegółach tkwi pieniądz
planuję wybudować igloo z liści i siku
marzenia w papierku po wedlowskiej czekoladzie
uronię siebie dla zabicia wiosny
później będziesz mogła mnie szukać w ogłoszeniach matrymonialnych
w szczegółach budzą się niedomówienia
nie ma już w nas nas
jesteśmy my w nich
rafa grabiec, 8 august 2014
epilog
kończymy piwo tak mniej więcej w pół
do czwartej ale nie kończymy dyskusji
czy w finale (chyba to było w '89) mistrzostw między blokowiskami
piłka przekroczyła pole bramkowe czy zatrzymała się na linii
gol był nieuznany
skończyło się na podbitych oczach i krwi na koszulkach
prolog
Kochanie dzisiaj wrócę trochę później
idziemy z chłopakami na karty
akcja
jedna flaszka druga flaszka
czas jak sznurówki pęta buty
wyjść stąd albo zostać wyprowadzonym
więcej pytań nie zadawaj
i tak wygramy tę wojnę
rafa grabiec, 6 august 2014
Miasto wciąga człowieka w asfalt,
tam gdzie spaliny mieszają się z tlenem,
tam można regulować fale radiowe
za pomocą palca wskazującego
pokaż, gdzie bije serce.
Słucham tylko silników i jazgotu hula-hop,
mieszam ulice z nazwiskami,
kolory z drzewami. W śnie jak w dymie
topię hałas, który penetruje mury
i woła: "zamknięte!" i "idź sobie!".
Po huku przychodzi nic,
w ślepych uliczkach nic,
w mowie zgadnij co?
Wyłączają wtedy sygnalizację świetlną,
gaszą ptaki, śpią -
za godzinę wyruszą do roboty,
roboty i układy scalone
niebo będzie pod wpływem chmur,
tam mroczniej,
tam ciszej...
* pisane Kuprijanowem
rafa grabiec, 4 august 2014
czas mieszka między iskrą a płomieniem
miłość to słońce po zachodniej stronie horyzontu
później jest ciemniej aż możesz znów podnieść głowę
zmówić pacierz i napromienić weselników
na białym krześle powiązane pępowiny
pomyślałem przetnę uwolnię niech idzie
przeciąłem uwolniłem nie poszło
stoi i waruje nic się nie zmieniło
co było pępowiną stało się małżeńskie
a co białe wyrosło na komunijne
po ciemności przychodzi anioł
a po aniele już niewiele dobrego
rafa grabiec, 24 july 2014
po dotknięciu języka polskiego
czuć mleko matki
powoli udomawiasz grzechy i cienie
szukasz wsparcia w lustrze grobów
a znajdujesz zdjęcie choroby
w takim korytarzu jak czyścić nie ma czasu na szukanie przyjaciół
to jeszcze nie noc moje dziecko do rozpoczęcia snu
masz pół paczki papierosów
rafa grabiec, 20 july 2014
Jak to dobrze, że słowa potrafią żyć
w ciszy. Chodzić z ust do ust. Przemieszczać się
z kąta w kąt. Z ulicy przenieść się na drugą stronę chmur.
Jak to dobrze, że poznałem cię w hałasie.
(w hałasie jest bezpieczniej, nie musisz rysować sobą obrazów)
Wystarczy, że zaznaczasz miejsce. Rozchodzisz się
dymem po ubraniach.
Teraz już nie muszę chcieć.
Chcenie mnie boli.
Nadcinam przestrzeń. Wyprowadzam siebie na spacer.
Załatwiam potrzeby i wracam
pod innym nazwiskiem. W obcym języku
zaczynam uczyć się alfabetu.
rafa grabiec, 3 july 2014
z każdą kłótnią jesteśmy bliżej kamieni
przebywamy w dymie
puste pokoje wydeptane stopami
słyszą zderzenia czasowników
szkoda że zasłony oddzielały nas od zieleni
to była wiosna zamknięta w walizce
kiedy szum wróbla siada na parapecie
elektryczny deszcz poprawiał nastrój
most buduje się w czasie
rzeka płynie nieustannie
rafa grabiec, 2 july 2014
możemy być tajemnicą
żywym dowodem na to że z kołyski drogi dokądś prowadzą
nie robię z tego traktatu dla publicznej wiadomości
i tak historia wytapetuje swoje brudne ściany
dzień po nocy wyłania się cieniem
lepsze wszystko od ślepej uliczki
metamorfozy wychodzą z poczwarek
starość bywa pochodną głupoty
jedni potrzebują powietrza by oddychać drudzy
by mieć się gdzie ukryć
słowami nie zbudujesz domu
a modlitwą nie naprawisz grzechów
kosmos mieści się w drobiazgach
rafa grabiec, 30 june 2014
był bokserem wrocławskiej Gwardii
między wierszami pracował u Cegielskiego
mając 10 lat widziałem jak
przytulał się do krawężnika
z nosem koloru truskawki i twarzą inną
niż przy wigilijnym stole
jakimś cudem namówiłem kumpli
by dali mu spokój
od tamtej chwili dziadek nie żyje
we mnie
odwiedzam go w imieniny
idę na cmentarz
i przedstawiam go swojej córce
tu leży twój pradziadek Edek mówię
był prawdziwym mężczyzną tłumaczę
a ona mówi czyli nosił brodę tak tatusiu?
wiem że chciał mnie poznać
tak jak ja chciałem się do niego przytulić i iść na mecz naszej drużyny
i wiem że pragnąłby tego mój ojciec
jedyne co mogłem zrobić to zamieszkać w jego mieszkaniu na Sosnowej
wiem że tego chciał
rafa grabiec, 26 june 2014
dzieci
szybciutko szybciutko
bo tu rośnie dym
groźny dla życia o-
men
rafa grabiec, 25 june 2014
wyciągasz z nawiasów płaszcze
wpisując w to samo koło kroki
przydeptujemy granice państw i miast
(na pewno w to grałeś)
światło nie puka tylko wchodzi bez pytania
pozwól dzieciom wycierać brudne rączki w kołysanki
zapłacę za wszystko wspomnieniami
zdjęcia niech będą na to dowodem
milczenie jest czekaniem
a mowa matką uciekających
rafa grabiec, 21 june 2014
to było tylko czekanie
autobus linii czerwonej w niedzielę nie chodzi
po cmentarzu czytał sam na pół otwarte litanie
spokojnie mówią cementowe odbicia
bo nie należy nigdy za wcześnie wyprzedzać poranków
między bogiem a przejściem dla pieszych
można znaleźć człowieka
rafa grabiec, 17 june 2014
spaceruję palcami po twoich udach
wiesz że zaprowadzą mnie do czegoś więcej
jeśli mam być szczery
dajmy sobie więcej świeżego powietrza
są filmy w których ona wsiada do samolotu i pada deszcz
a on musi wyciągnąć broń by wyrównać rachunki
do zobaczenia śnie
pamiętaj dokąd zaprowadziły nas tytoniowe ścieżki
w następnej roli ty będziesz Esther ja wymażę swoje imię
rafa grabiec, 12 june 2014
miasto urodziło się dzięki ludziom
ulice nabrały kształtów
pismo dzięki skałom złamało zorze
drzewa zaczynają wszystko od początku
siłą tworzenia atmosfery było łamanie barier
stopy na drodze łuku
wojny się pomieszały
nie ma planu B
rafa grabiec, 11 june 2014
już zapomnij Panie o
całej chemii jaka między nami
zaszła
urodziła się przed spokojem
lato właśnie pogubiło temperaturę
czując nadjeżdżający zawrót głowy
przedostatni raz obszedłem miasto
więcej oddechów nie pamiętam
za wszystkie jeszcze raz stanę w kolejce
rafa grabiec, 9 june 2014
moje nawiasy to twoje cudzysłowy
już nie musimy napełniać kaflowego pieca
rachunkami za niezapłacone wczoraj
ogień jakim palimy w naszych sercach
nosi imię dziecka
twoje równowagi to moje huśtawki
rzeczy z których składa się dom
to chwile do jakich wracamy
cóż po meblach cóż po kilku kultowych płytach
będziemy zanosić się śmiechem na dywanie jutro
nasze marzenia to nasz wspólny mianownik
rafa grabiec, 5 june 2014
bądź wierna mnie grzesznemu
kiedy rozmawiam z diabłem
dzwony biją w tulipany
w rzeczywistym mieście rodzą się sny
z których nie ma ucieczki
starzy noszą zmarszczki na językach
tam mieszka bóg w nieczynnych kapciach
rozmieniliśmy młodzieńcze jutro na nadzieje cerowane wiatrem
kiedyś chłopcy walczyli na proce
dziewczynki rywalizowały w grze w gumę
świat wycisnął nas jak reklama
za mało nas w rozlanym mleku
za ciasno w lesie
rafa grabiec, 30 may 2014
codziennie przechodzę samego siebie
na trasie imię ojca i syna
ducha świętego szukam
nie chwalę nikogo
jako w domu tak i na ulicy
chleb smaruję głosami
i ważę słowa
bo między słowami odnajdziesz człowieka
a pokuszenie było i będzie
rafa grabiec, 29 may 2014
kiedy byłaś mała zgubiłaś swój czerwony pantofel
w radio wciąż grali te same piosenki
nie mogłaś zapomnieć smaku kradzionych jabłek
telewizja zajęła miejsce życia
każda ściana jak pajęczyna
w brzuchu chowałaś małe skargi
na ulicach zmartwychwstańcy zbierali na jednego
teraz ciasne lęki kulą się szczeniakiem
pod prześcieradłem anioły sznurują ręce
przed krzyżowaniem masz jeszcze kilka stacji
kiedy byłaś płaszczem dla mnie
dzwony miały władzę nad miastem
rafa grabiec, 27 may 2014
dziś będę malował zło
kolory muszą być ciepłe
tak by nie oszaleć
z widokiem na niesłabnące natężenie ruchu
Azrael niesie pełny dzban dla spragnionych końca
Rafał mógłby coś zmienić
rafa grabiec, 24 may 2014
Chrystusy miasta
truchleją pod krzyżami
ręce matek
w centrum Europy
kawałek żelaza
siedzi przy ranie
państwu potrzebny jest człowiek
co dziewięć miesięcy
pełne kosze jabłek
rafa grabiec, 23 may 2014
tylko nie mów że będziesz się buntować i wymazywać z alfabetu samogłoski
trójkąty wpisujesz w wymyślone mosty tak jakby ziemia woda powietrze
nie miało się gdzie podziać
a przecież prawda musi mieć kształt kotwicy
tak by bezpiecznie osiąść w mule
więc nie mów mi że słońce liczy się do jednego a księżyc dzieli przez cztery
chociaż źródło zaczyna się między powiekami rzeka może być równie niewierna jak ogień
rafa grabiec, 21 may 2014
boli
przylega całunem do kości
w najmniej oczekiwanym momencie wiąże warkocze
albo wzlatuje gołębiem ponad stodoły
nie palmy liter
nie zalewajmy słów w spirytusie
niech wije się wężem
i wspina się na drzewa
grzechy budują na wyciągniecie
ślepe korytarze
rafa grabiec, 14 may 2014
przestałem oddychać zazdrością
powietrze zamknięte w kwadracie
(nie porównuj nas do paczki papierosów
z której wciąż można brać)
każda równoramienna przyszłość jest wpisana w dom
na kilka dni schowajmy parasole
będziemy poruszać się po szprychach miasta
i zastanawiać się nad gorączką jaka doprowadziła tradycję do przeciągu
rafa grabiec, 13 may 2014
powiedziałem do małej nie patrz
świat musisz brać na pół
serio
drugie pół zostaw bogu
niech się martwi
sytuacja miała miejsce na przejściu dla pieszych
człowiek (kobieta) biało
czarno samochód
droga hamowania na wyciągnięcie ręki
tatusiu to mi się będzie śnić
to będzie do mnie przychodzić
przyśni się i pójdzie
nawinie się na kłębek i zniknie
rafa grabiec, 10 may 2014
jadam po restauracjach zimne obiady i znów
rzucam na podłogę spodnie i koszule
Neruda
po wejściu w jednoosobowe kłamstwo
próbuję zmieścić się igle łóżka
po nocy wytartej z ciemieniuchy
poezja ma imię dziecka
rafa grabiec, 8 may 2014
Jack wpisuje swoje videożycie w 42 cale
unika sąsiadki z którą jeszcze miesiąc temu palił na klatce świeżo nabitą armatę
teraz prosi dziewczynę Vito by zamówiła margeritę
X podniósł się z łożka
za kwadrans dzieci wrócą ze szkoły
jeszcze zdąży podgrzać wczorajszą zupę
w międzyczasie zmieni bieliznę
Anka musi wyjść do spożywczaka
zabrakło cukru
zresztą wszystko się skończyło więc będzie o pół portfela lżejsza
jeszcze staremu kupi Przegląd Sportowy bo wczoraj nasi grali
a stary przysnął
pod wieczór od wschodu mogą przechodzić burze
z grilla nici
rafa grabiec, 7 may 2014
niemal jak każdy chłopiec chciałem być strażakiem
jednak brat cień gasił moje podpalenia
kiedy wracałem do siebie z pożarów
ogień siedział w głowie
i biegłem do pozostałych dzieci wzniecać w nich
tumany blokowiska
w moim mieście proch mieszał się z powietrzem
na wybuch czekam do jutra
rafa grabiec, 6 may 2014
nigdy nie myślałem że stać nas będzie
powiedzieć przepraszam
aż stopniowo pod wpływem mało istotnych zbiegów okoliczności
zaczęło przechodzić nam przez gardło przepraszam
jak to łatwo usłyszeć i jak trudno nauczyć się z przepraszam żyć
kiedy ktoś stoi w oknie
ktoś inny być może zbiera potłuczone talerze
kiedy ktoś płacze
inny jakiś roztrzaskuje się o niebo
kolejny poniedziałek jak nowo otwarty sklep
będziemy płacił za dziękuję i kupować proszę
rafa grabiec, 3 may 2014
w taki wiatr
nawet ptaki kulą skrzydła
bycie w trójkącie
tak prowadzimy drogi żeby nie zataczały kręgów
naszym spadkobiercom mówimy
życie się nie toczy
życie się dzieje
czas rozłożyliśmy na stole
jest chłody i myśli o dziecku
rafa grabiec, 30 april 2014
od szukania
przecierania
doprowadzania
się do stanu używalności
mam już dość
daj mi w kość
zjem po zmroku ość
miłość nie dziękuję
wolę ugryźć się w język
bo cisza to taka smutna kurwa
niech się zamknie w swoim eterze
z wylizywania ran miałbym olimpijskie podium
a później mógłbym pokazać wała jak Kozakiewicz ruskim
mendom dziękujemy
rafa grabiec, 26 april 2014
w czasach ogólniaka wierszami wykładałem
kotom miejsca do spania
w akademiku uszczelniałem wersami okna
później ktoś wymyślił sieć
ktoś inny uruchomił portale społecznościowe
siebie sam wymyśliłem
litery budzą mnie w nocy i układają się w wyrazy
coś ode mnie chcą
mówią warcz
a ja potrzebuję się tylko wyspać
w końcu muszę wylizać kości
rafa grabiec, 25 april 2014
moje niebo jest w cieniu twoich oczu
kochanie
pikantnie zanurzasz palce w wulkanie języka
pieprz swoje sylaby i dopełniczowe uniesienia
mówisz mówić mu
monorecytacja monologiem stonogą słowną
stajesz się budzisz larwę w satynie
w ostatnim pięciominutowym zwątpieniu
kryje się
nie wiem
co
poradzisz na to
rafa grabiec, 23 april 2014
telefon stacji radiowej odpowiada morsem
wiadro w którym ochrzciłaś moją głowę oddaje głuchym echo
nigdy nie kochałem się pod osłoną negatywów
może pomorze mi wiatr
może nasza generacja uchwyci się mostów i pozwoli przejść nagiej wiośnie
jeśli kiedyś umrzemy zróbmy to bez wyciągania wniosków
jeśli kiedyś ona zapmni że byłem tylko mężczyzną
wszystko będzie normalne
rafa grabiec, 22 april 2014
wiekowe małżeństwo mieszka w swoim ceglanym różańcu
eter pierwszego programu polskiego radia wije się po klatce schodowej
kurz zamiatany pod wycieraczkę zaduch strychu zamieszkały na wiosennych pantoflach
każdy z nas ma swoje rozmazane dni
inni mówią że biegną do ścian Maratonu
w tym starym śnie orchidee zamknięte pod płaszczem szkła
widzimy się przez judasza
rozmawiamy w piekarni przy wyjmowaniu chleba z pieca
rafa grabiec, 19 april 2014
kiedy tamci wymieniali płyny
my przetaczaliśmy przez płuca lucky strike'i i miętowe mewy
nawet nie pamiętam jakie było wtedy w modzie wino
odkładam w sobie skrzyżowania słów
i ronda wydeptanych ścieżek
nie mogliśmy się nie znaleźć między
wschodem a zachodem
dotykaliśmy horyzont śniadań i kolacji
w pewnym mieście w kinie puszczali nieme kino
rafa grabiec, 16 april 2014
odkąd przestałem mierzyć tętno przejeżdżających samochodów
twoje poczucie humoru mogłoby być dobrem nardowym
w dziedzine rozprzestrzeniania się artyzmów i innych polokwizmów
musielibyśmy wąchać ogony mieszkańców tej ziemi skąd pochodzimy
dzień w którym miłość położyła się na talerzu
wszystkie inne kochania punka czy glam rocka
przestały patrzeć z perspektywy dworców
w tych przybliżeniach oddaleniach nie liczmy na chemię
pamiętajmy pierwsze objawy wiosny i ścisk w podmiejskim autobusie
rafa grabiec, 15 april 2014
w grobie miasta wyciągnięte ulice przed
skrzyżowaniem wiją się promienie tęczy
kiedy dochodzą cię klaksony aniołów
wsiąkasz w zebrę i idziesz koleiną piekła
w ciele pomarszczonych pragnień i nie napisanych wierszy
matka być może nastawia pranie
ojciec gasi papierosa
Bug wsiąka w Drohiczyn
nim cię zawiodę poczujesz kłucie żeber
cierpieć to nic innego jak oddychać
więc nie myśl o mnie inaczej niż przez lustro jutra
gdybym mógł rozprostować skrzydła
nad trzecim piętrem zamieszkałyby akrofobie
i skrócilibyśmy drogę
stąd do ran
rafa grabiec, 11 april 2014
nim to miasto stało się nasze
mieszkał tu deszcz i słońce
pod kątem można było dostrzec
załamania ludzi
podczas modlitwy budowali więzi
w czasie picia wódki nawiązywali kontakty
od poniedziałku na wycieraczce stało mleko
rafa grabiec, 10 april 2014
nim osiągnąłem brzeg noża
by wyciąć kontury serca
musiałem zrozumieć zasłony płaczu
jedyny okop w którym zrzucałem ciernie
deliryczne ręce platoniczne zmory
wycierałem w czarne prześcieradła
idealne nałogi
cierpienie od śmiechu dzieli parasol ciebie
pod księżycem fałszu
wychodzą na światło drapieżne sowy
rafa grabiec, 8 april 2014
płoty w kształcie rakiet
domy w podkowach mustangów
rozchwiane liście wspomnień ruchem posuwistym U spadają na patelnię ziemi
nad moim sercem wisisz splątana w łańcuchach
jak słowo wmieszane w zdanie
jak ryba w pełnej sieci
chodzą za mną dzieci i proszą o cukierki
mówię że pewnego dnia nie zdążymy zawiązać butów
i drzewom nie starczy czasu by zakwitnąć
moja siostra wiosna otacza się tatuażami młodości
rafa grabiec, 5 april 2014
czasami po prostu coś się musi wydarzyć
żebyś się odwrócił
żebyś zrozumiał na jak długo budzisz się co rano
bycie niedostępnym i zamkniętym w kratkach zeszytu
to musi otrzeć się o hałas jaki snuje się w tobie
mam boga i powiększające szkło
odkąd wypędziłem z głowy kruka
malowane ptaki wydziobują mi z ręki empatię
*pokój, miłość, empatia
z ostatniego listu '94
rafa grabiec, 3 april 2014
są płyty które trzeszczą i dudnią podobnie
jak serce
nie chcę być czarowany i stawiany po lewej strony marginesu
wolę spacerować po kręgosłupie i budzić się przy ścianach żołądka
bomba nieba wybucha w okolicach zielonego pojęcia
czyli tam gdzie jest ślepa uliczka
tam gdzie dzieci obijają ściany piłką
kiedyś pękło piekło i wyszliśmy przewietrzyć chmury z dymu
potrzebuję skrzydeł pegaza by rozgonić kołdrę baranków
rafa grabiec, 1 april 2014
była sobie niedziela
pełna ścieżek do Boga
napisy wołały: wędrując po jego słowach otrzesz się o papier ścierny
Jean,
przeczytałem Twój list pełen skarg i odrętwienia. Próbowałem
wybudować mur z palców, zamknąć się na chwilę w jakieś ciasnej butelce i udawać pieprzonego Dżina, który będzie namawiał cię do grzechu jak Mahometa. Wszystko spakowałem w walizki. Wstaję o 5.30. Moje odkupienie odjeżdża godzinę później.
rafa grabiec, 31 march 2014
W moim mieście kwitną Stokrotki
Przyleciała jeszcze jedna Biedronka
I powiedz że nie lubisz nosić się na wiosnę
Odchudzać półki z promocyjnie rozładowanych tirów
W moim getcie malują zebrę na białe pasy
Dzieciom rozdają w szkołach mleko a psom resztki ze stołu
I zaśpiewaj podczas sumy jedną z pieśni o łasce
Wymień funty na złotówki w kantorze u Grubego
W moim śnie nie ma bankomatów
Wymieniam miłość na otaczające nas liściaste drzewa
I nie udawaj że za kołnierzem możesz być ptakiem
Podobnie jak za murem siąpi deszcz
rafa grabiec, 28 march 2014
niby mężczyźni walczą
na niby
obchodzą roztańczone wojny
doświadczalne poligony
zapinane na guziki bluzeczki
w rytm walczyka w cieniu błonki pełnej grzechu
matki mateczki mamusie
pluszowe misie do budowania domów
z konia na biegunach machają szabelką
ptaki wydziobują ziarno z małomównego pola
należało nam się życie
a mamy przeprawę promową
rafa grabiec, 24 march 2014
podsumowując nowopowstałą poezję dzieloną przez radio do potęgi wyciągania wniosków z telewizji
trzeba by wypalić paczkę papierosów odchudzić się o jakieś iks kilogramów
i odjechać stąd o jakiś igrek
następnie zatopić się w pyle miasta w żargonie zwanym Wieśszawą by poruszać się po pierścieniu różańca odmawiasz te same stacje metra i dotykasz jakiś czerwonych pryszczy przeszłości
jakże możesz się delektować pepsi areną kiedy biją chłopców ze wschodu
na ziemi świętej tępe żyletki
rafa grabiec, 22 march 2014
wszystko co mogę to wyciągnąć wnioski
wybudować o głowę niższy mur
albo wystrzelić się sputnikiem na obcą galaktykę
i
nie pamiętać ostatniego wieczoru
bo to że naprawię kran jest praktycznie nierealne
rafa grabiec, 20 march 2014
trzy kilometry dalej był przyczółek piekła
ręcznik i mydło jak nadzieja i miłość
więcej niepokoju nie pamiętaj
z wielkiego grzmotu
Hatikwa
rafa grabiec, 19 march 2014
Dzisiejszej nocy córeczce znajomych przyśniło się,
że chcą zabrać jej lalkę do transportu.
Dziennik Philipa Machanicusa, 1943r.
Będziemy oddychać gazem.
Między czyśćcem a piekłem jest drut kolczasty.
Boże, jesteśmy niepodobni do Ciebie.
Byliśmy dziećmi chleba.
rafa grabiec, 18 march 2014
nad rozlanym mlekiem trzeba wysypać płatki
wycisnąć ile się da z liturgii i rozdrapać strupa z dziecinną łatwością
nim pojawi się czerwone być może wylosujesz czarne
koty nie będą miały nic przeciwko
psy wręcz przeciwnie
było nas w domu o jedno za mało
tylko jak porozmawiać o tym z matką
rafa grabiec, 15 march 2014
nie pytaj mnie gdzie rodzą się słowa
tak mógłbym zakończyć wiersz o budowaniu relacji
między nami rozlane mleko wsiąka w podłogę
a na stole szkło i porcelana jak dwie matki kłócące się przy piaskownicy
już nie mogę doczekać się ognia i wiosny
wybudzić z przeleżanej zaspy odcinki zielonookiej tafli
nie pytaj mnie kiedy umierają marginesy
od tego są chmury i nieme kino
rafa grabiec, 11 march 2014
Potwornie się nudzę, Ty nie?
Jack*
nigdy nie śmiałem czytać cudzych listów
może dlatego że z listem jest jak z naznaczoną kobietą
adresat nadawca i coś pomiędzy
nazwijmy to drogą
jeśli miałbym przebyć odległość z Denver do Nowego Jorku
wybrałbym wagon towarowy Southern Pacific
kolorowym ptakom jest łatwiej zasypiać
*Kerouac/Ginsberg - Listy
rafa grabiec, 6 march 2014
mówiłaś że nie będziemy się ganiać dookoła stołu
przeciwnie z ruchem wskazówek zegara
możemy łapać umiarkowane zamglenia
w słońcu embrionalnie widać krople deszczu
czyściej zrozumieć cienie
i warto wybrać się na niezamieszkaną stronę księżyca
by zrozumieć wasze nogi
wymodlę sobie pogrzeb wśród kwadratowych nocy
albo niech coś się stanie w zamilczanym inkubatorze matki
rafa grabiec, 4 march 2014
słowa to jedyne przy czym mogę się udomowić
zobaczyłem boga w krótkim oddechu dziecka
wieczór zaczynał się od pastowania butów na rano
czekała pianka do golenia i czysta bielizna
jeśli pozwolę możesz mną manipulować
po trzecie niech przyjdą do nas najbliżsi
i wyciągną jakieś śniadania
albo czyjeś używane sny
rafa grabiec, 3 march 2014
są tacy, których obchodzisz. są inni,
z którymi wymieniasz uwagi. dla zachowania kątów
budujesz kwadraty. podczas łamania zdań
zapominasz o wpisywaniu w siebie
koła. oddajesz się modlitwie i orzesz
pole pełne min. raniąc imię matki,
kalecząc nazwisko ojca. stajesz się snopkiem, podwładnym
wszelakim wiatrom. głupiec jaki wplątał się w twoje włosy
nie ma skóry, nie ma żył, tylko igły zamiast palców. przyjacielu
zamknięty w całunie pochrystusowych drwin, odsłoń niebieskie zasłony.
rafa grabiec, 28 february 2014
a kiedy będę wracał
będę upadał pod twoimi drzwiami
i nie będę błagał
tylko będę wył
rafa grabiec, 27 february 2014
wychodzę z czyśćca
idę do diabła
drogą przez konfesjonał
jak pępowina na szyi obchodzę się z tobą gładko
dokładnie przechodzę z grzesznika w papier
powiedziałem
miasto to żart jakiego się dopuścili ludzie
i na tym można by poprzestać
rafa grabiec, 26 february 2014
nawet o centymetr nie przesuniesz terytorium czekania
mimo że na rewersie jutra jest kałuża
sadzasz na kolanach reklamówki z Lidla
w zawołanej taksówce wracasz do domu
jak z jakieś pielgrzymki bogatsza o mięso i podpaski
moja telewizja gra tylko TVP Kulturę
kiedy klucz wierci się w drzwiach przychodzi reklama
przypomina panią z T-mobile’a proponująca nowy tańszy abonament w konkurencyjnej cenie 19,90
lekko chowasz buty do szafki
a ja wkładam mięso do lodówki
podpaski niech czekają w reklamówce
rafa grabiec, 25 february 2014
przyjdę gdy pogoda będzie czytelna
może z papierosem między palcem wskazującym a kciukiem
może z gazetą pod pachą
po następnym roku małżeństwa
pomalujemy pokój pod kątem córki
złapiemy deszcz w łupinę dłoni
i zakwitnie dzień dobry
rafa grabiec, 24 february 2014
ta zima jeszcze nie zapoznała takiej wiosny
nie musiała pokrywać się z płótnem na którym nawet przebiśniegi
niemiałyby co robić
tylko ścięta głowa dziadzi Mroza
wespół z amputowanymi choinkami
bo co to za święta bez ubierania drzewka
lód w piętach mieszka jak diabeł w butelkach
nos Pinokia miał przed wigilią bałwan
i skończył kostką w whisky
jaka piękna śmierć i jakie rozśpiewane pęknięcia głowy
rafa grabiec, 23 february 2014
- Dziś przy mnie nie siadaj. Siądź dalej.
Pilch
z omamami nie rozmawiam, podobnie jak z tobą Panie Boże
wyszedłem na kompletnego durnia. próbowałem udawać,
próbowałem nawet oddychać tak, by zwiększyć objętość
przepony i żeber. i co? i nic. byłem doskonały w zabijaniu czasu
na kwaśne jabłko, tak w tym mogłem osiągnąć poziom olimpijski.
tylko gdzieś pomiędzy układem oddechowym a krwionośnym
mam styl wychodzenia z siebie przed siebie i potrafię w tym trwać, nawet jeśli żyłoby to tylko do rana.
cierpliwie opanowuję ciszę. sznuruję jej buty, otulam kocem, mówię że jeszcze wszystko się otworzy. bo niby co mam powiedzieć, że znów przyjdzie wiatr i porwie rozłożone na sznurach pranie.
rafa grabiec, 20 february 2014
zamieszkaliśmy w labiryncie wymieszani między swymi
między innymi pozostawieni pod ukaranie
zaciągnięcie zasłon nie leżało w naszym interesie
kiedy nie było podziału na nas i was
psy szczekały tak samo
wiatr przychodził od lewej strony
od prawej mieliśmy nadzieję
oczywiście o tym że jesteśmy tu szczęśliwi
nie powiemy nikomu
i zapomnimy o starym życiu w ciszy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga