rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 24 may 2012
świat nigdzie nie zamieszkał
czeka na mglistym peronie aż
bezdomny ojciec wyjdzie z poczekalni
w marynarce grzechu
i zabierze swoje wieki
wieków amen
rafa grabiec, 17 april 2012
słyszeć oddech dziecka
nocą
bezcenne
rafa grabiec, 7 february 2013
strach ma kształt kuli
mogę to udowodnić krojąc duszę na plastry
dalej możesz się tylko zgłębić
w czasie jest margines błędu
boga
rafa grabiec, 17 june 2012
tylko na rysunku dziecka
człowiek jest większy od domu
drzewo przerasta górę
ulica ma szerokość palca wskazującego
rafa grabiec, 31 july 2012
mężczyzna bez ambicji jest nikim
gdybym mieszkał w Tokio marzyłbym
o trzęsieniu ziemi
ale uznałabyś to za szczyt egoizmu
kiedy kwitną wiśnie czuję się bezpieczny
wina jest fanaberią czynów
a te nie zawsze idą prawym torem
ostatnio zacząłem coś zmieniać
mniej płynę a więcej tonę
takie poniedziałki szybko stają się wtorkiem
rafa grabiec, 12 september 2012
zamawiamy kawę
ona białą z dwoma łyżeczkami cukru
ja czarną tym razem bez dodatków
kawa daje swobodę rozmowie
jej zapach siada na stoliku
otula nadgarstki
co innego herbata (nie daj boże smakowa)
której dym ucieka beznamiętnie pod sufit
albo przymila się niczym kot (a dobrze wiem
jak nie znosisz kotów)
więc
kawa pozwala nam na chwilową rozkosz
podobnie do łóżka
ale o tym w następnym wejściu
rafa grabiec, 10 september 2012
chodź za mną wszystko kwitnie
grzyb w kąciku łazienki
dług pożądania w za ciasnym łóżku
chodź ze mną wszystko kwitnie
wiosna obrzygała nas zielenią
dzień ciągnie się niedokończoną autostradą
chodź za mną wszystko kwitnie
powiedziało echo do przydrożnej dziewki
zmarły ptaki a kwiaty tańczyły
aż muzykę miasta zatkałem korkiem od wina
i ławka była miękka jak policzki
rafa grabiec, 14 may 2013
no i mam wiersz który umrze szybciej niż motyl
zaczyna się wyciskaniem soków z liter
kończy się winem rozlanym na pościel
ja
tam gdzie wylęga się fraza o miłości gramy jazz
synonim dawania to branie na potęgę snów
alelleluja konstytucjom
wychodzimy z siebie może gdzieś się zakorzenimy
na przykład po drugiej stronie kłamstwa
ale kogo to istnienie mierzi
wyciągam szyję jak żyrafa
po pokrzywdzony monopol na najmniejszy koniec świata
już jestem autostopem Boga
rafa grabiec, 12 august 2013
jeśli rozmawiamy o grobie
to ja już go sobie kopię
spokojnie
wyciągam nogi na długość przeznaczenia
zaangażowanie w cokolwiek ma się nijak do czegokolwiek
smutne
ale ile wydasz zmartwień na zimną ziemię
można to porównać do obłoków które definitywnie robią się płaskie
człowiek ma swoje zachowanie o którym wiedzą najczarniejsze myśli
już nie potrzeba misia i laleczki by przytulić dziecinę do poduszki
jeśli kiedykolwiek zrozumiesz człowieka napisz do mnie
rafa grabiec, 26 january 2013
wódkę
postawiłem jak Pan Bóg przykazał
na stole bez obrusu
(by nie zalać) po raz kolejny postawiłem
przed sobą jego
49 wierszy o wódce i papierosach
tyłem na przód by widzieć jak spożywa ze szkła płyn
policzki zasysające ślepia podkrążone
włosy nieuczesane
więc
ja wódka i Świetlicki z okładki
walczymy o Polskę
staramy się za Polskę
by nie zginęła
by była i żyła
jeszcze
jeszcze przez ten wieczór
za zdrowie
na zdrowie
odchylam się w tył
telewizor pierdoli głupoty
wyłączam się na odbiór włączam
znikam przełykam się przez
ostatni w tym roku kieliszek
rafa grabiec, 1 october 2013
normą byłoby wyciagnięcie z siebie profilu
zamieszczonego na portalu społecznościowym. odjęcie kilku
kilogramów dodanie na przykład błyskotliwości (no dobra wystarczą
chociaż czyste paznokcie i świeży oddech). i lub. połączenie się
bezprzewodowo z nią/nim na ławce
przy głównej ulicy miasta (żeby cię widzieli inni). a później
powiedzmy po zapłaceniu za podwójną mrożoną kawę. normą
będzie ziarno czegoś niepokrytego paypal'em.
rafa grabiec, 15 september 2012
szybko mówisz – pieprz się
cicho – czy mógłbyś
jasne – odpowiadam
dni rozbijają się jak jajka
lądują na rozgrzanej patelni lata
wieczorami szukamy się pod pościelą
poduszki to oazy
wychylam się fatamorganą
mogę otworzyć drzwi samotnym kobietom
będzie wiało od zazdrości
i słońce zaczerwieni się
ze wstydu
połknie nas perkaty księżyc
w chłód pachnący pustynią
zjednoczonych kolorów szaleństwa
mieszkamy w piekle
niebo to tylko paleta w ręce malarza
a święty Mikołaj oszukuje
rafa grabiec, 1 june 2013
śniadanie do łóżka
co niedzielę
spodnie w kancik
od święta
sukienka za kolanko
na wywiadówkę
pojechać autem na myjnię
gdy nie widać koloru
zabić komara
przez sen
ściąć drzewo olać syna opuścić dom (jak mawiał Nowicki)
bezcenne
rafa grabiec, 16 may 2013
nigdy nie jesteśmy pokonani
tylko czasem brakuje nam czasu
sir Alex Ferguson
wychodzimy przed powietrze by zrozumieć oddychanie
skrzydła rozciągnięte na długość miłości do pasji
jaką jest walka o każdy metr nadziei
mamy jeszcze przed sobą jutro
jeszcze jutro możemy być w niebie
Benfice
rafa grabiec, 14 june 2012
nie osiągniesz mnie radarem
(to zbyt kobiece)
moja autostrada pluje strzałą
zakręty zawieszone na łokciach
uciekają znad schroniska serca
mężczyzna nie wyciera strachu w gałęzie
mężczyzna musi wiedzieć że nie ma na to czasu
rafa grabiec, 18 april 2012
od stóp zaczyna się
przyciąganie wyższych elementów
konstrukcji nieprzewidzianej
na trzęsienie
w czasie krzyku
rafa grabiec, 23 june 2012
pani od polskiego
z argentyńskim nazwiskiem
wmówiła mi że
nie kocham swojego języka
była w błędzie
nie była?
rafa grabiec, 1 september 2013
miłość przylepiła się do nas rzepem
i teraz gryzie i jeszcze trzyma
za sweter przez linie papilarne się wdziera
mogę się rozwieść z nagości
rozpiąć koszulę niedzielonym porankom
i bawić się powoli w składanie domu
od nowa od początku raz jeszcze
wejść do jej rzeki czystszy o dziecko
rafa grabiec, 19 april 2012
widział czarno-białą krew
na śniegu
nie będziesz niewidoczny
gorączka może cię zaprowadzić
do szopy pełnej jeńców
na podłodze leży okrucieństwo
niezawiązane krzesła skrzypią
dzieci niewinnej matki
zostały na taboretach
przytula się do zimnego płotu
gdy piec kaszle iskrami
jeszcze przez chwilę
warto o nim pomyśleć
a później wygonić sumienie na wiatr
aż zgaśnie
rafa grabiec, 28 may 2012
młodzi to ćmy
proporcjonalnie
ulica to światło
zakładając że obowiązek wychowania
spada na szkołę
rodzice mają wolne popołudnia
rafa grabiec, 8 september 2012
Pułce
powiedział że nawet jeśli pisze źle
i tak myślą że jest dobrze
ale to nieprawda
nie mogłeś im wierzyć
chociażby przez kwadrans swego szaleństwa
wiersze to nie pieczenie chleba
nie smarkanie w rękaw
i mogę zrozumieć
że bliskie ci były mosty
i bezpieczne domy dla wariatów
rafa grabiec, 6 march 2013
dobry poeta
to martwy poeta
(Świetlicki)
ileż w tym zadośćuczynienia
ileż tam wkurwienia
wyciągnąć wnioski
spalić je i przespać
rano być ogolonym i w świeżej bieliźnie
rafa grabiec, 6 november 2012
może zamiast domu
masz kamień
ziemio
odbicie boga
w kałuży
rafa grabiec, 6 january 2014
z tyłu jest dużo powietrza
pacjenci odmawiają przyjmowania światła
w małomównym miasteczku w deszczu się nie rozmawia
chciałbym żeby płynął tędy Ganges
i oczyścił proch tej ziemi
tak mało tu nas i tak niewiele tam
z przodu jest ogień
wióry lecą a pani doktor wypisuje orzeczenie
schizofrenii nie stwierdzono miał pan szczęście że
i tu zamilkła
w radio grzmieli o prawdzie i tylko prawdzie
chcę być w prochu czymś co kiedyś wybuchnie
rafa grabiec, 16 april 2015
wściekły pies
śliski sutek
orgazm
dziś idę spać po kinie
nocnym
poranki niech będą po to żeby przepraszać
*Jaś Wędrowniczek - Rymanów
rafa grabiec, 2 july 2014
możemy być tajemnicą
żywym dowodem na to że z kołyski drogi dokądś prowadzą
nie robię z tego traktatu dla publicznej wiadomości
i tak historia wytapetuje swoje brudne ściany
dzień po nocy wyłania się cieniem
lepsze wszystko od ślepej uliczki
metamorfozy wychodzą z poczwarek
starość bywa pochodną głupoty
jedni potrzebują powietrza by oddychać drudzy
by mieć się gdzie ukryć
słowami nie zbudujesz domu
a modlitwą nie naprawisz grzechów
kosmos mieści się w drobiazgach
rafa grabiec, 20 january 2014
są oddechy głębsze od bycia samotnym
oddechy o jakich nie da się zapomnieć
trafiamy na spojrzenia z których nie ma wyjścia
spojrzenia jakie znajdziesz za przepaścią
możemy uśmiechać się w tym małym świecie
nawet do odlatujących ptaków
teraz wiemy że deszcz który obmywa nam barki
jest jednym z nas
jest w jakimś stopniu miłością
bycie mężczyzną we mgle z kobietą w świetle
nie musi być zimne
nie musi trwać jedną noc
kochanie
rafa grabiec, 20 november 2013
Maria uczy się bycia wdową
kiedy płacze w poduszkę kot pije mleko
w szczotce do włosów znajduje resztki siwizny
czasem wraca przed ołtarz często do polarnych nocy
Maria uśmiecha się rzadko
kiedyś potrafiła to robić codziennie
w małej kuchni stolik metr na metr bezpieczeństwa
i tylko jedno wolne miejsce
i tylko jeden czysty talerz
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma
21 april 2024
od wewnątrzsam53
21 april 2024
2104wiesiek