rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 24 may 2012
świat nigdzie nie zamieszkał
czeka na mglistym peronie aż
bezdomny ojciec wyjdzie z poczekalni
w marynarce grzechu
i zabierze swoje wieki
wieków amen
rafa grabiec, 17 april 2012
słyszeć oddech dziecka
nocą
bezcenne
rafa grabiec, 7 february 2013
strach ma kształt kuli
mogę to udowodnić krojąc duszę na plastry
dalej możesz się tylko zgłębić
w czasie jest margines błędu
boga
rafa grabiec, 17 june 2012
tylko na rysunku dziecka
człowiek jest większy od domu
drzewo przerasta górę
ulica ma szerokość palca wskazującego
rafa grabiec, 31 july 2012
mężczyzna bez ambicji jest nikim
gdybym mieszkał w Tokio marzyłbym
o trzęsieniu ziemi
ale uznałabyś to za szczyt egoizmu
kiedy kwitną wiśnie czuję się bezpieczny
wina jest fanaberią czynów
a te nie zawsze idą prawym torem
ostatnio zacząłem coś zmieniać
mniej płynę a więcej tonę
takie poniedziałki szybko stają się wtorkiem
rafa grabiec, 12 september 2012
zamawiamy kawę
ona białą z dwoma łyżeczkami cukru
ja czarną tym razem bez dodatków
kawa daje swobodę rozmowie
jej zapach siada na stoliku
otula nadgarstki
co innego herbata (nie daj boże smakowa)
której dym ucieka beznamiętnie pod sufit
albo przymila się niczym kot (a dobrze wiem
jak nie znosisz kotów)
więc
kawa pozwala nam na chwilową rozkosz
podobnie do łóżka
ale o tym w następnym wejściu
rafa grabiec, 10 september 2012
chodź za mną wszystko kwitnie
grzyb w kąciku łazienki
dług pożądania w za ciasnym łóżku
chodź ze mną wszystko kwitnie
wiosna obrzygała nas zielenią
dzień ciągnie się niedokończoną autostradą
chodź za mną wszystko kwitnie
powiedziało echo do przydrożnej dziewki
zmarły ptaki a kwiaty tańczyły
aż muzykę miasta zatkałem korkiem od wina
i ławka była miękka jak policzki
rafa grabiec, 14 may 2013
no i mam wiersz który umrze szybciej niż motyl
zaczyna się wyciskaniem soków z liter
kończy się winem rozlanym na pościel
ja
tam gdzie wylęga się fraza o miłości gramy jazz
synonim dawania to branie na potęgę snów
alelleluja konstytucjom
wychodzimy z siebie może gdzieś się zakorzenimy
na przykład po drugiej stronie kłamstwa
ale kogo to istnienie mierzi
wyciągam szyję jak żyrafa
po pokrzywdzony monopol na najmniejszy koniec świata
już jestem autostopem Boga
rafa grabiec, 12 august 2013
jeśli rozmawiamy o grobie
to ja już go sobie kopię
spokojnie
wyciągam nogi na długość przeznaczenia
zaangażowanie w cokolwiek ma się nijak do czegokolwiek
smutne
ale ile wydasz zmartwień na zimną ziemię
można to porównać do obłoków które definitywnie robią się płaskie
człowiek ma swoje zachowanie o którym wiedzą najczarniejsze myśli
już nie potrzeba misia i laleczki by przytulić dziecinę do poduszki
jeśli kiedykolwiek zrozumiesz człowieka napisz do mnie
rafa grabiec, 26 january 2013
wódkę
postawiłem jak Pan Bóg przykazał
na stole bez obrusu
(by nie zalać) po raz kolejny postawiłem
przed sobą jego
49 wierszy o wódce i papierosach
tyłem na przód by widzieć jak spożywa ze szkła płyn
policzki zasysające ślepia podkrążone
włosy nieuczesane
więc
ja wódka i Świetlicki z okładki
walczymy o Polskę
staramy się za Polskę
by nie zginęła
by była i żyła
jeszcze
jeszcze przez ten wieczór
za zdrowie
na zdrowie
odchylam się w tył
telewizor pierdoli głupoty
wyłączam się na odbiór włączam
znikam przełykam się przez
ostatni w tym roku kieliszek
rafa grabiec, 1 october 2013
normą byłoby wyciagnięcie z siebie profilu
zamieszczonego na portalu społecznościowym. odjęcie kilku
kilogramów dodanie na przykład błyskotliwości (no dobra wystarczą
chociaż czyste paznokcie i świeży oddech). i lub. połączenie się
bezprzewodowo z nią/nim na ławce
przy głównej ulicy miasta (żeby cię widzieli inni). a później
powiedzmy po zapłaceniu za podwójną mrożoną kawę. normą
będzie ziarno czegoś niepokrytego paypal'em.
rafa grabiec, 15 september 2012
szybko mówisz – pieprz się
cicho – czy mógłbyś
jasne – odpowiadam
dni rozbijają się jak jajka
lądują na rozgrzanej patelni lata
wieczorami szukamy się pod pościelą
poduszki to oazy
wychylam się fatamorganą
mogę otworzyć drzwi samotnym kobietom
będzie wiało od zazdrości
i słońce zaczerwieni się
ze wstydu
połknie nas perkaty księżyc
w chłód pachnący pustynią
zjednoczonych kolorów szaleństwa
mieszkamy w piekle
niebo to tylko paleta w ręce malarza
a święty Mikołaj oszukuje
rafa grabiec, 1 june 2013
śniadanie do łóżka
co niedzielę
spodnie w kancik
od święta
sukienka za kolanko
na wywiadówkę
pojechać autem na myjnię
gdy nie widać koloru
zabić komara
przez sen
ściąć drzewo olać syna opuścić dom (jak mawiał Nowicki)
bezcenne
rafa grabiec, 16 may 2013
nigdy nie jesteśmy pokonani
tylko czasem brakuje nam czasu
sir Alex Ferguson
wychodzimy przed powietrze by zrozumieć oddychanie
skrzydła rozciągnięte na długość miłości do pasji
jaką jest walka o każdy metr nadziei
mamy jeszcze przed sobą jutro
jeszcze jutro możemy być w niebie
Benfice
rafa grabiec, 14 june 2012
nie osiągniesz mnie radarem
(to zbyt kobiece)
moja autostrada pluje strzałą
zakręty zawieszone na łokciach
uciekają znad schroniska serca
mężczyzna nie wyciera strachu w gałęzie
mężczyzna musi wiedzieć że nie ma na to czasu
rafa grabiec, 18 april 2012
od stóp zaczyna się
przyciąganie wyższych elementów
konstrukcji nieprzewidzianej
na trzęsienie
w czasie krzyku
rafa grabiec, 23 june 2012
pani od polskiego
z argentyńskim nazwiskiem
wmówiła mi że
nie kocham swojego języka
była w błędzie
nie była?
rafa grabiec, 1 september 2013
miłość przylepiła się do nas rzepem
i teraz gryzie i jeszcze trzyma
za sweter przez linie papilarne się wdziera
mogę się rozwieść z nagości
rozpiąć koszulę niedzielonym porankom
i bawić się powoli w składanie domu
od nowa od początku raz jeszcze
wejść do jej rzeki czystszy o dziecko
rafa grabiec, 19 april 2012
widział czarno-białą krew
na śniegu
nie będziesz niewidoczny
gorączka może cię zaprowadzić
do szopy pełnej jeńców
na podłodze leży okrucieństwo
niezawiązane krzesła skrzypią
dzieci niewinnej matki
zostały na taboretach
przytula się do zimnego płotu
gdy piec kaszle iskrami
jeszcze przez chwilę
warto o nim pomyśleć
a później wygonić sumienie na wiatr
aż zgaśnie
rafa grabiec, 28 may 2012
młodzi to ćmy
proporcjonalnie
ulica to światło
zakładając że obowiązek wychowania
spada na szkołę
rodzice mają wolne popołudnia
rafa grabiec, 8 september 2012
Pułce
powiedział że nawet jeśli pisze źle
i tak myślą że jest dobrze
ale to nieprawda
nie mogłeś im wierzyć
chociażby przez kwadrans swego szaleństwa
wiersze to nie pieczenie chleba
nie smarkanie w rękaw
i mogę zrozumieć
że bliskie ci były mosty
i bezpieczne domy dla wariatów
rafa grabiec, 6 march 2013
dobry poeta
to martwy poeta
(Świetlicki)
ileż w tym zadośćuczynienia
ileż tam wkurwienia
wyciągnąć wnioski
spalić je i przespać
rano być ogolonym i w świeżej bieliźnie
rafa grabiec, 6 november 2012
może zamiast domu
masz kamień
ziemio
odbicie boga
w kałuży
rafa grabiec, 6 january 2014
z tyłu jest dużo powietrza
pacjenci odmawiają przyjmowania światła
w małomównym miasteczku w deszczu się nie rozmawia
chciałbym żeby płynął tędy Ganges
i oczyścił proch tej ziemi
tak mało tu nas i tak niewiele tam
z przodu jest ogień
wióry lecą a pani doktor wypisuje orzeczenie
schizofrenii nie stwierdzono miał pan szczęście że
i tu zamilkła
w radio grzmieli o prawdzie i tylko prawdzie
chcę być w prochu czymś co kiedyś wybuchnie
rafa grabiec, 16 april 2015
wściekły pies
śliski sutek
orgazm
dziś idę spać po kinie
nocnym
poranki niech będą po to żeby przepraszać
*Jaś Wędrowniczek - Rymanów
rafa grabiec, 2 july 2014
możemy być tajemnicą
żywym dowodem na to że z kołyski drogi dokądś prowadzą
nie robię z tego traktatu dla publicznej wiadomości
i tak historia wytapetuje swoje brudne ściany
dzień po nocy wyłania się cieniem
lepsze wszystko od ślepej uliczki
metamorfozy wychodzą z poczwarek
starość bywa pochodną głupoty
jedni potrzebują powietrza by oddychać drudzy
by mieć się gdzie ukryć
słowami nie zbudujesz domu
a modlitwą nie naprawisz grzechów
kosmos mieści się w drobiazgach
rafa grabiec, 20 january 2014
są oddechy głębsze od bycia samotnym
oddechy o jakich nie da się zapomnieć
trafiamy na spojrzenia z których nie ma wyjścia
spojrzenia jakie znajdziesz za przepaścią
możemy uśmiechać się w tym małym świecie
nawet do odlatujących ptaków
teraz wiemy że deszcz który obmywa nam barki
jest jednym z nas
jest w jakimś stopniu miłością
bycie mężczyzną we mgle z kobietą w świetle
nie musi być zimne
nie musi trwać jedną noc
kochanie
rafa grabiec, 20 november 2013
Maria uczy się bycia wdową
kiedy płacze w poduszkę kot pije mleko
w szczotce do włosów znajduje resztki siwizny
czasem wraca przed ołtarz często do polarnych nocy
Maria uśmiecha się rzadko
kiedyś potrafiła to robić codziennie
w małej kuchni stolik metr na metr bezpieczeństwa
i tylko jedno wolne miejsce
i tylko jeden czysty talerz
rafa grabiec, 24 march 2014
podsumowując nowopowstałą poezję dzieloną przez radio do potęgi wyciągania wniosków z telewizji
trzeba by wypalić paczkę papierosów odchudzić się o jakieś iks kilogramów
i odjechać stąd o jakiś igrek
następnie zatopić się w pyle miasta w żargonie zwanym Wieśszawą by poruszać się po pierścieniu różańca odmawiasz te same stacje metra i dotykasz jakiś czerwonych pryszczy przeszłości
jakże możesz się delektować pepsi areną kiedy biją chłopców ze wschodu
na ziemi świętej tępe żyletki
rafa grabiec, 31 may 2012
na krawędzi zmęczenia
stawiam butelkę wina
poprawiasz włosy i sukienkę
jest szansa że ten wieczór nie pójdzie w zapomnienie
rafa grabiec, 18 may 2012
tam gdzie słowo wyrosło jabłkiem
zaczęli się ludzie
korzeniami ranili kontynenty
i kamienowali usta światłu
kochankowie jak dzikie konie
biegli korytarzem wyjątków
przepaść oceanów krzyczała ciężko
po porodzie wyrosły im skrzydła
niebo nie miało gdzie spaść
ułożyli je na kolanach i przykryli kwiatami
które równie szybko zasnęły
zawsze chciałem zobaczyć polującego lwa
pomyślałem o panu od początku
gdy oni dla niego wybudowali miasta
nic co później nie miało już sensu
rafa grabiec, 30 april 2012
dzieci
pozwólcie rodzicom zrozumieć
przeszłość
rodzice
dajcie dzieciom wiaderko
na przyszłość
teraźniejszość to zabawa w chowanego
rafa grabiec, 14 august 2012
jest wieś i jest miasto
są ludzie i ludzie
kiedy dojrzewamy pakujemy walizki
by popatrzeć na maszty w inny poranek
dochodzimy do drzwi przez które widać
pola oliwne i klucz dzikich gęsi
otwierasz myśli na port w Pireusie
z czasem walizki stają się bezpodstawnie do niczego
i tylko listy opowiadają historię
ludzi
już nie ma
zostały ambicje i porażki w skórze
czasem odzywa się miłość
ale kto chce to wspominać
jest wieś
jest miasto
są skrzynki pocztowe
rafa grabiec, 15 august 2012
światło to obraz
którego nie dogonisz
światło jest niewypite
jeśli skręcisz
za zakrętem
będziesz
rafa grabiec, 23 may 2012
nie chcę rozumieć
wystarczy że czuję
sztuka jest ilorazem uniesień
podszedłem do bieli
jak do morza
zanurzyłem się by mnie obmyła
myślenie neutralizuje czas
i jest pierwszym krokiem by go zabić
płynąć w głąb siebie
(Holub też nie wierzył)
w samozbawienie poezji
rafa grabiec, 20 april 2013
aparycja Rafała ma się nijak do rzeczywistości
Rafał znalazł hobby - pierdoli dni
(i tak to się ciągnie od czasu rzucenia budownictwa na czwartym roku)
Rafał jest w cichym porozumieniu między kciukiem a palcem wskazującym
(to takie miejsce gdzie zaczynasz chwytać)
do chleba Rafał potrzebuje kobiety
rafa grabiec, 8 january 2013
drzwi do prawdy były
zabite gwoździami
dlatego ta kolejka
nie ma końca
rafa grabiec, 14 september 2012
masz wplątany różaniec pod poduszką
bóg nacina noc od strony schodów
rozsypane cegły popieleją ręce
na zakręcie usta ochrzczone chlebem
po co wracać do domu
rafa grabiec, 26 april 2013
wczoraj miałem na imię amplituda. (jak można tak ochrzcić faceta)
dziś jestem dzieckiem rozcinam sobie palec o twoje czerwone dni
jako chłopiec bawiłem się resorakami (żeby nie było) twoja mama powtarzała - mąż to plaster
ze zdjęć pamiętam sepię opanowujesz matematykę rodziny ja jestem dobry
w piciu piciu piciu – mówi teściowa (mama z nie mojej strony) o parzeniu się świń
kochanie bywam chmurą ty jesteś pedagogiem
rafa grabiec, 30 august 2012
pragnienie pełni było tym, czego nie mógł
dotknąć, pewnego rodzaju poezją, której
percepcja zakrzywiła się na drzewie, a rozum
nie ogarniał tego za pomocą rąk. kiedyś
o tym mógł usłyszeć, dzisiaj za pośrednictwem satelity
(pozostawionej i konserwowanej za pomocą komputerów
z ziemi) ogląda to w telewizji. czasami
stara się zapomnieć jak głęboko można spaść
pozorując niedomówienia.
rafa grabiec, 29 april 2013
w ostatnią noc którą pamiętam byłem w drugim śnie mężczyzną
nie tym z lustra ale kimś bardziej z pogranicza niż z centrum
potrafiłem już oddychać wiedziałem że w drugim człowieku mieszka wróg
tyle na obecną kalpę mi wystarczało czułem że widzę
inni nie mogli być tego pewni nosili oczy narysowane na kartkach
tuż po rozprostowaniu głosu i zlokalizowaniu go poczuliśmy się płascy jak dywan
chodził po naszych wnętrznościach
następnie wsiadł do autobusu i opuścił ciało
rafa grabiec, 20 september 2012
wyprowadzę się w bezczas
gdy osiądziesz na ojcowiźnie
uschną rośliny doniczkowe
potem zwiędną wspomnienia
będziemy się spotykać w snach
rozmowy zatoczą księżyc
i może podczas prasowania kołnierzyka oparzysz sobie palec
sykniesz rozpruwając ciszę
a wtedy przeszłość znów zakwitnie
czarnym dymem świecy
rafa grabiec, 23 february 2014
- Dziś przy mnie nie siadaj. Siądź dalej.
Pilch
z omamami nie rozmawiam, podobnie jak z tobą Panie Boże
wyszedłem na kompletnego durnia. próbowałem udawać,
próbowałem nawet oddychać tak, by zwiększyć objętość
przepony i żeber. i co? i nic. byłem doskonały w zabijaniu czasu
na kwaśne jabłko, tak w tym mogłem osiągnąć poziom olimpijski.
tylko gdzieś pomiędzy układem oddechowym a krwionośnym
mam styl wychodzenia z siebie przed siebie i potrafię w tym trwać, nawet jeśli żyłoby to tylko do rana.
cierpliwie opanowuję ciszę. sznuruję jej buty, otulam kocem, mówię że jeszcze wszystko się otworzy. bo niby co mam powiedzieć, że znów przyjdzie wiatr i porwie rozłożone na sznurach pranie.
rafa grabiec, 28 october 2014
o wczesnym zlizywaniu siebie z przystanków
albo o ponownym wystrzeleniu w kosmos bólu głowy
noc powinna być wyznacznikiem linii papilarnych
jeśli zapomnę zejść ze środka skrzyżowania ciebie i jego pomysłów
nie utożsamiaj się z nieprzespanym krzyżem
kobiety w spodniach noszą macierzyństwo
mężczyźni zanoszą się co rano do roboty
życie to kolejka po chleb
kilka niepozbieranych odruchów
rafa grabiec, 20 february 2014
zamieszkaliśmy w labiryncie wymieszani między swymi
między innymi pozostawieni pod ukaranie
zaciągnięcie zasłon nie leżało w naszym interesie
kiedy nie było podziału na nas i was
psy szczekały tak samo
wiatr przychodził od lewej strony
od prawej mieliśmy nadzieję
oczywiście o tym że jesteśmy tu szczęśliwi
nie powiemy nikomu
i zapomnimy o starym życiu w ciszy
rafa grabiec, 25 december 2013
już trzeba wstać
wyciągnąć się z łóżka
na światło dzienne
otworzyć okno na przestrzał
włożyć spodnie zapiąć pas
zacisnąć portfel w kieszeni
jeszcze powiedzieć wróblom smacznego
dzieciom by były grzeczne na święta
odrobić lekcje z grzechów
rozłożyć na stole widelce i noże
przy talerzach pełnych oczu
odnaleźć
zgubić
nakarmić puste krzesło
rafa grabiec, 15 september 2015
z przelotnych rozmów pamiętam tylko te które kończyły się w oparach papierosów i niebezpiecznych oddechów
świat nie jest oryginalny cięgle te same pragnienia
zero jedynkowe czekanie na dżina i szóstkę
każdy poranek to kawa i czysta bielizna
później niech się dzieje i oby nie dotyczyło to nas
reszta sama się ułoży
wciąż mam problem z pakowanie się w sytuacje z którymi nie powinienem mieć nic wspólnego
ale moje fatamorgany nie pozwalają mi się zgubić
wiec biorę wszystko w ciemno
ze snów kiedyś ułożę mapę
trafię do twojego serca szybciej niż strzała
szkoda że nie będziemy młodsi o te kilka nocy
rafa grabiec, 10 september 2015
córka z którą noszę jedno nazwisko
mówi mi kocham cię
piękno może mieć krótkie imię
rafa grabiec, 6 september 2014
odbieram sobie życie co sobota
przez drogę krzyżową idę aż zapominam jak długo się modliliśmy
do pustych kieliszków nie zaglądam nie chcę tam znaleźć siebie z przedwczoraj
wschód podnosi nas z chmur
jeszcze jeden krok i wyjdzie ze mnie dziecko
rafa grabiec, 5 february 2014
mój cień kantuje w karty
upiera się że wygrał ciało Chrystusa
za dziesiątki na damach
podczas spacerów wyznaje mi imię Boga
wyzywa przez czarno-białe grzechy
porządkując świat na było minęło
skręcam w szyję ulicy
skręca w szyję ulicy
nie chcę
chce
centrum upadku w wiecznym śnie
rafa grabiec, 27 december 2013
rozmowy z bogiem zawsze kończą się tak samo
wewnętrzna kłótnia
ten kamień ma w sobie życie
chłopcy celują w okna koleżanek z osiedla
ciągłe roztrzaskiwanie rodzinnego ogniska
przez palenie mostów i papierosów
za sobą ślady na śniegu deszczu i w zbożu
gniazda mają to do siebie czego nie mają domy
ściany
potrzebują miast i grobów
a teraz proszę bardzo
iść
przed siebie
liniami papilarnymi
rafa grabiec, 14 october 2014
liście za przednią szybą samochodu
liście w sercu
liście zamiast powiek
liście pod kołdrą
lekko spadamy z pułapu marzeń
wiatr niesie
przestaliśmy się bać albo zapomnieliśmy jak to jest
rafa grabiec, 14 may 2014
przestałem oddychać zazdrością
powietrze zamknięte w kwadracie
(nie porównuj nas do paczki papierosów
z której wciąż można brać)
każda równoramienna przyszłość jest wpisana w dom
na kilka dni schowajmy parasole
będziemy poruszać się po szprychach miasta
i zastanawiać się nad gorączką jaka doprowadziła tradycję do przeciągu
rafa grabiec, 23 november 2013
podobno chłód czuć dopiero pod ziemią
a gdyby tak pod ziemią móc zrozumieć chłód
czy coś by to zmieniło
niby nic
niektóre dygresje potrafią wkurzyć inne po prostu rozmieniają się na drobne
rafa grabiec, 11 january 2016
dziś wszystko nabiera kształtu
wszystko zaczyna mieć granice
możemy jeszcze być podobni do naszych ojców
możemy mieć serca naszych matek
wystarczy że nie damy zatrzasnąć sobie ust
dziś stare piosenki brzmią jak pierwsza miłość
wszystko co było jest jak pierwszy krok w chmurach
możemy jeszcze wsłuchać się w to co ważne
możemy wysuszyć skrzydła w czasie liturgii małych ofiar
wznieść się ponad ciemność wyżej niż żar papierosów
dziś pierdolę wszystkie rebelie
dziś pierdolę wszystkie belle
rafa grabiec, 13 october 2014
z poezją jest jak w lesie
im dalej tym ciemniej
trudno zrozumieć wycie psa w bezpieczną noc
można zrozumieć wycie poety w taką noc jak ta
powinno się zrozumieć wycie sąsiada w czasie meczu reprezentacji polski w piłce nożnej
pozwoliliśmy sobie na wygranie z mistrzami świata
tylko czy nam sie to opłacało
teraz będziemy się musieli z tego wyspowiadać
rafa grabiec, 12 may 2013
widziałem nowy film
był całkiem dobry
w zasadzie o niczym
na tym dziś polega sztuka
rafa grabiec, 1 august 2013
jałowa atmosfera powiedzmy
atrofia
pogranicze wyobcowania
mieszkanie w kłębku
na zewnątrz nazwisko
ojca nie było po wypłacie
skąd miał widzieć że dziecko płakało
rafa grabiec, 16 september 2012
Dobrze że cię mam. Kiedy rano ściany są porzuconą skórą
węża. Podłoga ciągnie się do kolan. Wystawiam paznokcie (najtrwalszy
element zewnętrzny). Nagością zawstydzam domową zieleń. Za długo
przebywam w otoczeniu siebie. To nie to samo co przebywać z
kobietą (jakich by nie miała ramion). Jakich by nie miała
uczciwych żył. Dobrze że mam na przykład łóżko (fragment
bezpieczny). Chociaż o pięć minut dłuższy
od najkrótszego seksu.
rafa grabiec, 2 may 2012
zostałem zaplanowany
na to wskazują daty
nazwisko ojca w stosunku
z panieństwem matki
wszystko się zgadza
tylko dlaczego nie pamiętam
zimnych rąk położnej po przecięciu pępowiny
rafa grabiec, 19 september 2012
na ścianach umierają cienie
gdy milknie światło dnia
uchodzi ciepło z przewodów rozmowy
jeszcze opony gryzą asfalt za oknem
pijak przeklina zapałki
jeszcze psy kłócą się o ciszę
pokój tonie we śnie
dzisiaj przyjdzie do mnie łeb ryby
poczęstuje ostrzem języka
rafa grabiec, 20 may 2013
jeśli zadajesz faceteowi za dużo pytań
będzie kłamał
w naiwności jest coś z dziecka
rozciągasz swoje pióropusze ponad łóżko
a przecież mnie nie trzeba szukać
marznę na krześle i mówię że
wyjdziesz jeszcze za jakiegoś miłego gościa
który będzie cię nosił na rękach
śmiejesz się i tańczysz do muzyki jaką puszczają w radio
rafa grabiec, 26 april 2012
Kazuko mieszka w Tokio
kocha przyjaciół jeśli jej nie odwiedzają
ma małe piersi i wodospad na głowie
wypływa czasem metrem do Shinjuku
by zrozumieć światła jesienią
slanguje jazzem i pisze o miłości i śmierci
nie przychodź za późno Kazuko
dziś wieczorem chyba będzie burza
rafa grabiec, 7 august 2012
Przyjechałem tu po to, żeby cię
zabrać. Oderwać cię od gałęzi . Obiecuję
nie uschniesz . będę opiekuńczy
jak dla swoich pelargonii. Obmyję stopy,
nawilżę usta. Nawzajem będziemy
obcinać sobie paznokcie. W moim pokoju
nie ma telewizora, nie ma firanek. Ściany
mają kolor jelit. Łatwo się w nie
wkomponować. Słońce jest kwadrans przed
orgazmem. W lato. W zimie po słońce trzeba
iść do sklepu. Przyjechałem tu,
żeby cię odciąć od raka słów. Od ludzi, którzy
umierają. Wystarczy, że
spakujesz się w kieszeń i zamkniesz ich od zewnątrz.
rafa grabiec, 16 november 2012
człowiek zamknięty
w kuli przypomina
mgłę nad autostradą
wychylenie się grozi
kalectwem
natomiast
budowanie zdań na przymiotnikach
prowadzi
do kąta stołu
daleko za horyzontem
krzesła jest łazienka
tam myjemy zęby z ucieczki
rafa grabiec, 12 november 2012
woda smakuje wczesnym chrześcijaństwem
spływa niewinnym strumieniem czasu
dotyka niepocieszone dłonie
kiedy wchodzisz w nią ostrożnym krokiem
najpierw otacza cię chłód
aż przerodzi się w siłę
do kolejnego kroku w głębszą niewiadomą
siebie
rafa grabiec, 16 september 2012
nie pisanie gorsze jest od wrzodów żołądka
to tułaczka
to ślepa uliczka
nicość
mijają mnie słupy telegraficzne
przez które kopulują ludzie
pocieszają się i żądają od siebie wciąż więcej
stare i zgniłe dni pamiętam najlepiej
o rzemieniu ojca i czerwonych uszach dzięki matce
o wylanej zupie za okno i kluczu na szyi
kiedyś ukradłem pieniądze
kiedyś byłem dzieckiem i tego nie żałuję
po prostu byłem ciekaw świata
grzebałem w szufladach zaglądałem pod łóżka
podwórko z perspektywy drzewa jest piękne
jak nogi sąsiadki na wysokich obcasach
papierosy pozwalały się poczuć mężczyzną
piwo piliśmy na zajezdniach kolejowych lub za kościołem który nie miał wieży
a my mieliśmy jeszcze w sobie wiarę
że może się udać
zerwać jabłko i orzechy
przy ulicy domków jednorodzinnych
szukaliśmy dziewczyn które zdradziłyby
tajemnice ukryte w majtkach
gdzieś w piwnicy tam gdzie koty jedzą myszy
cicho
żaby rechotały za młynem brudnym i nieczynnym odkąd pamiętam
karbid pakowaliśmy do puszek i wysadzaliśmy w powietrze mrowiska
każdy blok miał najlepszą reprezentację piłki nożnej
więc od słów do bitwy potrzeba było niewiele
i tak jest też dzisiaj gdy czytam gazety i przełączam kanały
gdzie wojny wybuchają jak gejzery
rafa grabiec, 15 may 2013
staramy się światłem wypełniać puste pokoje
wchodzimy innym do łóżek i szaf
ciągle z urojeń budujemy nonsens
a na śniadanie podajemy chłam
o starości nie pisze się książek
dla młodości istotny jest wiatr
idziemy razem do bram świadomości
wycieramy stopy o prawdę dla mas
jeszcze koniec przegoni początek
jeszcze szansa na minę wprowadzi sukces
tylko niech człowiekiem zawładnie porządek
zasad czynów i lat
'98
rafa grabiec, 20 august 2013
śnił mi się chłód
pusty piec rozcięty przez szron
kobieta z którą istnieję rozpruła jabłko
w tle gęstym od nici i igieł
sentymenty wynikają z poczucia nieobecności
pijemy za to co mówią podczas pełni
szczekanie psów po wszystkim
doprowadza nas do okna
tam i z powrotem
lotnisko łóżka
jest takie powiedzenie że kobieta
zaciska pierścienie by mężczyzna mógł poczuć się mężczyzną
tak by klęska urosła w lustrze
rafa grabiec, 9 november 2012
na pajęczynie poszło oczko
co teraz zrobisz z kątem
rozwartym
nóg
rafa grabiec, 20 april 2012
mówią że mur upadł
że kurtyna jest już wysoko
żelazo potrzebne na mosty
Warszawa z okien pociągu
jest czarna
nocą
przesiadamy się na autobus z Dworca Wschodniego
powiedzmy do lat osiemdziesiątych
rafa grabiec, 12 may 2012
dzisiaj znów nie ma słońca
człowiek który myśli
chowa do kieszeni płaszcza
trwogę
matka okryła syna
przed deszczem
uciekają na przystanek
mały tęskni za dobranocką
wie że przegapi kolejny odcinek
radości
słowa porywa wiatr
słowa toną w kałużach
na przestrzeni kwietnia
tata napisał list że zostaje tam
z inną kobietą
matka nie wierzy już w żadne słowa
słowa jak liście ostatniej jesieni zostały
smutne
jutro też nie będzie słońca na twarzy matki
przy płatkach kukurydzianych i mleku
wyszykuje syna do szkoły
rafa grabiec, 21 october 2013
na początku było czarne i płaskie
na końcu będzie czerwone i kuliste
bierzemy w ręce mąkę i wodę do budowy miasta ustosunkowujemy się jak mężczyzna do kobiety albo odwrotnie wychodzimy z brzucha paraboli
zaufałem ciepłu zanurzając stopy w pustyni jaką mi zgotowałaś
ja chcę to hasło na którym wyrosną kaktusy
to żadna przypowiednia to tylko czysty kalendarz bez imion
same cyfry porozrzucane we fragmentach korytarzy
rafa grabiec, 1 august 2013
próbowałem nie pić
wyszło inaczej
pani doktor we mnie zawiodła
stąd ten zarost
wypchnięty przez okno oddech
policja i klamka
nie przepraszam za grzech bycia
rafa grabiec, 28 february 2014
a kiedy będę wracał
będę upadał pod twoimi drzwiami
i nie będę błagał
tylko będę wył
rafa grabiec, 19 january 2017
korytarzem możesz wyjść na świat
aż świat wejdzie w ciebie kablem
droga do bycia tu i tam jest krótsza niż po chleb
próbuję jeszcze łapać zapachy za skrzydła
ten obcy z lektury szkolnej wciąż mieszka na wyspie
im mniej nieślubnych posiłków tym mniej głodnych dzieci
rzuciłem miłość na barykady
albo ktoś ją rozstrzela albo szlag trafi
kości są po to by je wylizać ze szpiku
związki są po to by nie były radzieckie
rafa grabiec, 5 june 2014
bądź wierna mnie grzesznemu
kiedy rozmawiam z diabłem
dzwony biją w tulipany
w rzeczywistym mieście rodzą się sny
z których nie ma ucieczki
starzy noszą zmarszczki na językach
tam mieszka bóg w nieczynnych kapciach
rozmieniliśmy młodzieńcze jutro na nadzieje cerowane wiatrem
kiedyś chłopcy walczyli na proce
dziewczynki rywalizowały w grze w gumę
świat wycisnął nas jak reklama
za mało nas w rozlanym mleku
za ciasno w lesie
rafa grabiec, 5 november 2014
zgubiłem się w nagim mieście
wszędzie pomniki gdzieniegdzie deszcz wypłukał napoczęte miłości
ptaki srają niezmiennie psy szczekają
dziewczyny szukają natchnionych chłopców
udaję że nie muszę udaję się tam gdzie ktoś wyjeżdża
tam gdzie inni wpadają sobie w ramiona
do przystanków mam słabość odkąd ojciec zapominał że ma dom
później przyszło wycieranie zakurzonych fotografii
zgubiłem się we śnie
jest zawsze nadzieja że się obudzisz
że zapali się światło albo że ten który cię goni zapomni po co to robi
że nie zabraknie ci drzwi które możesz otworzyć
siadam obok ciebie wymieniamy minusy na plusy
wycinamy znaki zapytania i wykrzykniki z pola przecinków
jeszcze zasadzimy drzewo spłodzimy syna wyremontujemy siebie
rafa grabiec, 11 march 2014
Potwornie się nudzę, Ty nie?
Jack*
nigdy nie śmiałem czytać cudzych listów
może dlatego że z listem jest jak z naznaczoną kobietą
adresat nadawca i coś pomiędzy
nazwijmy to drogą
jeśli miałbym przebyć odległość z Denver do Nowego Jorku
wybrałbym wagon towarowy Southern Pacific
kolorowym ptakom jest łatwiej zasypiać
*Kerouac/Ginsberg - Listy
rafa grabiec, 7 november 2015
1. teraz bądź mi człowiekiem
powiedział człowiek do wilka
2. z perspektywy drzew jesteśmy epoką
szukania ognia
3. z prochu powstałeś
co później niech będzie drogą
4. język pozwala smakować
smak pozwala wyciągnąć język za usta
5. jako sól ziemi
zróbmy Polskę na miarę białego orła
6. zakazanych owoc
ciągle kręci się i spada
7. Chopin miał rację
czuję się sam choć otoczony
8. tworząc człowieka
zapomniał o człowieczeństwie
9.budujemy coraz więcej
a miejsca coraz mniej
10. dzieci otwórzcie nam drzwi
by znaleźć was w sobie
rafa grabiec, 3 january 2017
wychodzimy ze świąt jak z supermarketu
bogatsi o prezenty ubożsi o dym z ogniska
na skrzyżowaniu nie szukamy policyjnej choinki
w żłóbku leżą zeszłoroczne postanowienia
trzej królowie Kościół Militaria Benzyna
potrzebujemy małych trzęsień ziemi
by wyciągnąć wnioski z kocich poranków
telewizor mówi językiem domokrążców
radio gra przeboje na spacer z babcią
najpierw długie smarowanie chleba margaryną
(masłem smarowała matka bolące kolana)
później killing in the faith
i niech moc będzie z głową w chmurach
rafa grabiec, 12 september 2014
składam cię jak origami w łabędzie i róże
później zamykam rozdziały z napoczętych kolacji
każda idylla ma zakręt za którym stoi samotność
więc pozwól się zamienić w rzekę
i płyń
rafa grabiec, 21 march 2015
wykąpię cię córko w swoich przywarach
tak byś przesiąkała tatusiem
i wyciągnęła wnioski jaka masz nie być
zamknę cię w wieży i będę karmił kłamstwami
jaki piękny jest świat
a kiedy wypuszczę to śnieg będzie koloru wiosny
po to dałem ci na imię Mądrość
żeby zasiać dobre ziarno pośród dżinów
rafa grabiec, 23 august 2017
nic tak nie pachnie śmiercią jak wiara
cienie skradają się przypowieściami
słowa kuszą weżem
nic tak nie zmienia miłości w wojnę jak strach
wyjdźmy dziś wieczorem na promenadę
możemy być blisko przypływów i karmić się dymem
nie musimy być szaleni w odkupieniu siebie
z pustyni nawet deszcz nie zrobi prześcieradła
pod którym możemy schować nasze skrzyżowane ciała
nie chcę być ofiarą skłądaną słońcu
tylko klatka ochroni cię przed nadlatującym jastrzębiem
każdy poranek modli się o spacer z psem
o świeże pieczywo
kawę
córkę mówiącą przy śniadaniu zróbmy coś więcej niż wczoraj
rafa grabiec, 11 september 2014
gdybym był cieślą
nasza łódź nie dawałaby szans falom
ociosany wiatr byłby karmą
jeśli miałbym zamiast rąk gałęzie
czy siadałabyś na nich i śpiewała mi piosenki o świecie w którym żyjemy
zdejmę dla ciebie koronę z liści
wieczorem zapalimy ognisko i puścimy z dymem wszystkie przeciwności
rafa grabiec, 27 august 2014
pozwoliłem sobie na żydowską polopirynę
gorącą z elementami zieleni
nie pachniała wiosną tylko
wszyscy tutejsi opuszczeni mieszkańcy alumnatu
jakby zgubili się na bocianim szlaku
dni zatrzymały się w synagodze dzięki czemu
samotny koźlak dotyka ziemi i nie zatrzymuje wiatrów
rafa grabiec, 20 may 2015
Bukowski zmarł w na skutek białej wiosny na karku
słowa przez które wybuchały wulkany
zamieniały czyste rękawy w ścierkę do podłogi
spróbuję odnieść się do kobiety z którą spędziłem pierwszą noc
wyobraźnia przerosła napoczęte butelki
później kroki modlitwy do wszystkich diabłów mydlenie oczu
światło łamie się na szkle i winie
zasypianie niesie ulgę
sen pokorę
rafa grabiec, 6 december 2017
z wiatrem w kołnierzu zamiast szala
oprócz szału w garści głodny ptak
dla którego niebo zamarzło podobnie jak dla nas
ciszy lodem zasiane popołudnie
zamiast parasoli nad marzeniami nosimy tykającą bombę
w kieszeniach klucze wiolinowe do piosenek o tym że wciąż jesteśmy na świeczniku
i że pięknie być młodym w ciele o kilka doświadczeń mądrzejszym
sami na sam z talią nieułożonych w domek kart
rafa grabiec, 10 august 2016
Kobiety, uważajcie! Nie każdy wąż ma dla was jabłko.
O. Kalamar
najsmaczniejsza jest pierwsza kradzież
sok leje się nadzieją na jeszcze
pamiętam sad gęsto obrodzony grzechem
każda alejka pachniała rozdziewiczeniem
wśród niedojrzałości można znakleżć gniazdo z którego wykluje się męskość
rafa grabiec, 1 june 2012
Marysia była łatwa
oddała się za niebowstąpienie
w międzyczasie poczęła bękarta
i świat się zawalił
a mogło być tak pięknie
rafa grabiec, 30 october 2012
jesteś dorosły więc idź
i rób według siebie
droga prowadziła przez wiązanie sznurówek
aż do ostatecznego wyboru telewizora
potrafię już wbić gwóźdź
i pokroić chleb
z marzyciela jest dupa nie chłop
rafa grabiec, 28 march 2013
z popiołów kamienie
nazwiska nieważne
wystarczy mężczyzna
niezbędna kobieta
pokolenie czekających
zacina się w wieku
cyberprzestrzeni się
kochanie
budowanie od nowa
gary
medycyna niekonwencjonalna
ściana bez której mrok
i szepty
Pamiętasz szepty i siennik?
Nie pamiętam. Wiesz, że pamiętać to tęsknić. Nie chcę dłużej krwawić.
Dlatego zapuściłem dach.
nad stołem można zrozumieć anatomię
człowieka
rafa grabiec, 19 february 2013
widzisz cyrk
na kółkach przyjechał
do naszego miasteczka
i będzie wesoło
przez dwa dni
a później odjedzie
by znów ciszej i smutniej
rozejść się do robót i szkół
rafa grabiec, 6 august 2012
Chcesz. Opowiem ci bajeczkę.
Jest noc. Niezupełna, przedśrodkowa. Z gwiazdami
tam, tam. Wysoko
ujadają psy. Zza rzeki, zza drogi krajowej
nr 9
auta prują ciszę na samotność
i opiekę. Wśród świerszczy możesz
czuć się muzykalny. Możesz zapomnieć,
że anioły najlepiej wypadają na obrazach .
Jest noc. Sztywna jak drelich,
bezpieczna. ŚPisz. I dobrze.
rafa grabiec, 10 january 2013
na panu bogu skóra
jest nieistotna
więc po co te brednie
o człowieczeństwie
wiemy tyle co o kamieniu
rafa grabiec, 17 august 2012
otwierają się ręce i widzisz
centymetry zmęczenia
kanaliki dzieciństwa pomnożone
przez dorastanie wiosny
otwieramy ręce na nowe
a nowe parzy niewiadomą
podniesioną do kwadratu
chęcią lub strachem
otwieracie ręce na piękno
gdy piękno jest równaniem
niedostrzegania brzydoty
otwierajmy ręce i liczmy na to że
wyleci z nas gołąb
rafa grabiec, 23 august 2012
polowałem z nią na ważki
(foliowa reklamówka zamiast siatki)
kiedy wiosna zachodziła na lato
nad stawem roiło się od wagarowiczów
potrzebowałem zrozumieć jej NIE
ona potrzebowała ważki na zaliczenie botaniki
teraz już wiem dlaczego
po lecie przychodzi jesień
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga