smokjerzy | |
PROFILE About me Friends (18) Poetry (378) Prose (17) Photography (127) Postcards (3) Diary (84) |
smokjerzy, 17 july 2019
złego dobre początki
pomyślał aleksander drapiąc się
po czubkach korzeni
i dla pogłębienia nastroju
zerkając przez dziurkę od snu
na przenikające się warstwy autoportretu
w neutralnej przestrzeni lustra
smokjerzy, 15 july 2019
dla odzyskania wolności
w jednej chwili zrezygnować z imion i nazw
urzeczony tą ideą aleksander wyobraził sobie jabłoń
z której słowa sypią się jak zbyt dojrzałe owoce
tylko co mam zrobić ze sobą zadał pytanie
gdy zauważył że wprawdzie wszystkie już znikły
lecz jabłoń została i natychmiast zakwitła nową pamięcią
to na nic westchnął
następnie poszedł po rozum do głowy
czyli na ryby
smokjerzy, 11 july 2019
zarośnięte słowami ja. reszta
została daleko w tyle. udaje dziurkę od klucza.
albo klamkę. chętnych oczu brak. również rąk.
zaopatrzyłem nic w instrumenty i natychmiast okazało się
że bóg kłamie. wystarczająco pięknie bym nie ustawał
w wysiłku utrzymywania go przy życiu.
smokjerzy, 10 july 2019
nad mgłami widmo
wiszące i nieruchome
tak musi wyglądać utopiony w mleku kot
srebrna drabina bez początku i końca
dzieli złudzenie na lustra
gdzieś we mnie
zwinięta w kłębek cyfra samotności
warczy przez sen w kilku swojskich językach
szukam pulsu w nadgarstku
jest
smokjerzy, 8 july 2019
nieletni ( gorący )
pocałunek ziemniaka w mundurku
wzniecił entuzjastyczny pożar wśród moich zębów
kąsałem namiętnie język uciekał z polskiego w francuski
od czasu do czasu hacząc o zakazaną gramatykę
za oknem tłum rozmodlonych fanów
jedynie słusznej przynależności wypluwał z siebie
ortodoksyjno-okazyjną wyliczankę
nad tłumem wymachując pałami i rosząc rozgorączkowane głowy
patriotycznym moczem
unosiły się łyse anioły ze znakami pomyślności
wytatuowanymi na czołach i tym podobnych
napięcie rosło właśnie kolejny ziemniak wyskakiwał
z seksownego mundurka
( drocząc się z rozbrykanymi palcami )
gdy pierwsze kamienie naruszyły błonę dziewiczą
okien mojego domu
ubierać sutanny - wrzasnąłem
i sam przyodziałem się w ową czarną dostojność
tak oto ja i ziemniaki stanęliśmy bezbronni
przed tłumem
rozejść się to nasi
donośny głos wydobywał się jakby spod ziemi
z jękiem lekkiego zawodu
tłum przemienił kamienie w złoto
a sam sflaczał
smokjerzy, 6 july 2019
snułem się po sklepie
z prawie wszystkim do prawie niczego
lawirując pomiędzy ludźmi
którzy też się snuli
ale jakby z większym zaangażowaniem
nogi zaprowadziły mnie do działu
z ukrzyżowanymi wiertarkami
prowokacyjnie kolorowe kształtne lśniące
pełne potencjalnych dziur
w obcych ścianach i znajomych stopach
milczały znacząco
mogę w czymś pomóc
spytała pani w pomarańczowym stroju
po zęby uzbrojona w uśmiech
wiertarki skinęły głowami
a jedna entuzjastycznie odpadła od krzyża
złapałem ją w locie i pojechaliśmy do domu
smokjerzy, 5 july 2019
nie jest nudno
za oknem szarość wpada w odcień zieleni
a wiatr wykręca świerkowe gałęzie dosadniej niż wczoraj
cisza przysiadła na krawędzi biurka i plecie jakieś głupoty
w luźnym związku z tym o czym akurat myślę
( nic istotnego prognoza pogody ducha dzisiejsze porządki
które odłożę na jutro bóg w muchach nawet jeśli w nich utknął
to dlaczego próbuje upstrzyć mi nos )
kawa już dawno wystygła nasz mały codzienny wyścig
ja staram się zbadać językiem dno nim ona zrobi się
lodowato ohydna zawsze przegrywam
nie jest smutno
wstążki chmurnego moczu wesoło suną po szybie
z podłogi spogląda w górę choroba na śmierć kot zrzucił z półki
lecz zamiast przeczytać popadł w bojaźń i drżenie
gdy przyciężkawym słowem trafiłem go w ucho
w rogu pokoju pręży pierś obdrapana beczka po kiszonej kapuście
dawno temu kupiłem za kilka groszy
od sąsiada który wyprowadził się do miasta żeby umrzeć
z tęsknoty i przy okazji na raka
wyłączyli prąd zgasły światła ale we mnie nadal
ta mała iskierka
błądzi w poszukiwaniu opału na wieki blask
bateria siada
muszę kończyć
smokjerzy, 4 july 2019
po zważeniu się zrozumiałem
jak ciężka jest codzienność moich kapci
nawet nie biorąc pod uwagę
złośliwości kota lucka w którą wdepnąłem
z samego rana całkiem bosą stopą
przechodzimy na dietę
lucek ja i wena
zarośnięta tkanką tłuszczową
ekspansywnej głupoty
dla kapci płatny urlop w egzotycznej szafie
smokjerzy, 2 july 2019
białą laską
szturcham piękno
później piszę długi wiersz
który kwiaty miłość i zachody
zmienia w mydło gwoździe
albo smród
dałbyś sobie spokój
mawia zniesmaczony pies
przewodnik o imieniu absurd
jesteś pustym workiem
pełnym słów
zamiast gderać
prowadź
odpowiadam
smokjerzy, 1 july 2019
zerwany z krtani języka ust
pędzi na oślep we wszystkich możliwych kierunkach
wielogłowym wężem okazał się
upleciony ze słów szubieniczny sznur
jakże niewiele ich łączy
kilka efemerycznych idei
zanikająca pamięć
równolegle zmarnotrawiony czas
a jednak wciąż wokół siebie krążą
mimochodem kreując kształt wspólnego obłędu
w neutralnej przestrzeni rodzi się
teoretyczny płacz hipotetycznego wiersza
smokjerzy, 26 june 2019
sekcja zwłok słowa
poezja
niczego nie wykazała
w środku było dziwnie pusto
i przestrzennie
żadnych skrzydeł
tylko
szum odległy
ktoś chyba stąd uciekł
świadczą o tym
rozrzucone ślady liter
jakby
fragment wiersza
o mnie
smokjerzy, 25 june 2019
w moim cieniu
biały kotek wydrapał dziurę
zrobił co trzeba
zakopał
a ja zrozumiałem że bóg
gdy chce
ma cztery łapy
ogon
i poczucie humoru
smokjerzy, 21 june 2019
moja sąsiadka
helena
schorowana staruszka
której pomagałem ostatnio
kupować lodówkę
poskarżyła się
wiesz
wcale najgorsze nie jest to
że ledwie na nogach się trzymam
że każdy ruch boli
jak ząb wyrywany bez znieczulenia
wcale nie chore serce
postępująca ślepota ani coraz gorszy słuch
wcale nie świadomość
że będzie już tylko gorzej gorzej
gorzej
pierdolona samotność
pierdolone usta
których nie ma do kogo otworzyć
to jest najgorsze
jaki banał helenko
gdybym napisał o tym wiersz
sam siebie bym wyśmiał
a jednak
twój głos gdy to mówiłaś
twoje oczy i
przede wszystkim
twoje potem milczenie
sprawiły
że nagle poczułem to piekło
jak swoje
i już rozumiem
dlaczego tak bardzo nalegasz
bym pomógł ci również jutro
dobrze helenko
kupimy
ten niepotrzebny telewizor
choć przecież
stary wciąż działa
a ty nawet własne dłonie
dostrzegasz
już tylko w zarysie
smokjerzy, 18 june 2019
działasz mi na zmysły
wyszeptał
w stronę psiej kupy
która ciasno przylgnęła
do jego
skąpo odzianej
stopy
smokjerzy, 18 june 2019
pies huczy wiatrami
i chrapie
na czubku sosny przysiadł łysy
spod ciemnej gwiazdy
i kradnie mi oczy przez szybę
mysz bębni pazurami o dno kociej miski
komar bzyczy jak nawiedzony
irytującym szeptem
na reumatyzm narzeka stara lodówka
w moim kolanie
obozem rozłożył się ból
i rozpala ognisko
próbuję uśpić bezsenność
słowami
są tak nudne że nic
tylko spać
już świta
smokjerzy, 17 june 2019
moja pamięć
spuszczona z łańcucha
głodna suka
we wściekłej pogoni za miską
pełną obłędu
aż do wrzasku pustki
szlifuję zęby
o zęby
co możesz znaleźć
prócz odgryzionego języka
wracaj
świetlane nic
wciąż
otwarte na oścież
smokjerzy, 16 june 2019
oczy są moje
powoli unosząca się ręka moja
nos po którym chodzi mucha mój
lecz myśl by ją zabić
jakby tylko częściowo moja
bo słychać w niej echo wołania wszystkich nosów
które poprzedzały tę chwilę i ten nos
już czas opuścić schemat zdecydował aleksander
następnie łagodną perswazją
skłonił muchę do odlotu
w mniej zdeterminowaną przyszłość
a także błyskawicznie
zamknął okno
by nie być zmuszonym do ponownej bitwy
z sumą nie swoich doświadczeń
smokjerzy, 14 june 2019
czytając wiersz pod tytułem
wśród wielu zajęć*
zauważyłem że i ja lekce sobie ważę
codzienny obowiązek starannego
nie podlegającego krytyce
umierania
jednak w tym miejscu
wszelkie podobieństwa się kończą
zamierzam umierać niedbale bez wysiłku
zaangażowania zbędnych inwestycji
całkowicie aspołecznie
z niepatriotycznym postanowieniem
zrujnowania mojej ojczyzny
przy pomocy broni masowego rażenia
emerytury
*
https://www.youtube.com/watch?v=qsAhVXrZKUg
smokjerzy, 11 june 2019
stanąłem na głowie
może choć raz uda się
odcisnąć ślad stopy na niebie
odcisnąłem
ślad głowy w psiej kupie
której część
przyklejona do stopy
krzyczała
ratunku
mam lęk wysokości
jednak
tylko zdziwiona mucha
na mgnienie
zainteresowała się w locie
by czym prędzej zniknąć
zapewne ze strachu
że to jakaś perfidna pułapka
poza tym
czego jak czego
ale gówna przecież w tym świecie
starczy dla wszystkich
smokjerzy, 4 june 2019
szukałem wiersza
wszędzie
nawet z otwartą gębą
stanąłem przed lustrem
(nic nie wylazło
prócz kilku kurew)
słowa jakby się pod ziemię zapadły
a przecież nie jestem cholernym górnikiem
by kopać aż tak głęboko
w wannie z premedytacją
zasnąłem
czasem śni mi się ryba
ze smugą świecących słów
zamiast ogona
tym razem bukowski leżał
pijany pod stołem
bełkocząc żebym stąd wypierdalał
bo to jest jego sen
jego podłoga
i że ma dość dziwek
które kradną prywatne wiersze
w drodze z łazienki do kuchni
spotkałem ciemność
i psa
o smaku desek
lub gwiazd w zależności od siły upadku
to właśnie wtedy
wiersz stanął przede mną
świeżutki
jak pierwsza dziewczyna
jak wiosenna truskawka
i już chciałem zapisać
złapać za mordę uwięzić
gdy znów ten przeklęty bukowski
wyskoczył znikąd
wyrwał mi pióro z ręki
i na nim odleciał
rechocząc obleśnie
w kolejny pijacki sen
już wiem
że nieuchwytny dla mnie
smokjerzy, 2 june 2019
przede mną kawałek bólu
do pokonania pieszo
z uwagą wsłuchuję się w każdy kamyk
który dziurawi mi stopę
więc nie rozpraszaj hałaśliwymi bajkami
o nagrodzie i karze
piekło i raj to smaki na koniuszku języka
najmarniejszego z robaków
albo jego odchody
idealnym tłem
dla krótkotrwałych rozbłysków
jest bezpłciowe
wieczne
nic
smokjerzy, 31 may 2019
jest on ciut
odrobinę
że tak powiem
i gdyby nie to
to całkiem
ale i tak śliczny
smokjerzy, 24 may 2019
dźwięk
naszpikowany oczami
wszystkie obrazy płyną w naszą stronę
spowici cieniem słów
które z takim trudem karmiliśmy
oddzielamy pocałunki od ust
ślady od stóp
dotyk obdzieramy ze skóry
ból niesprawiedliwie dzielimy na pół
łączy nas odległość
nie
do
pokonania
martwa sekunda
smokjerzy, 21 may 2019
ile tu życia
cisza tłusta od nieróbstwa
smutna roślina którą wyleczyłem z pijaństwa
obsrana szyba
ale muchy stąd uciekły
tak samo jak myszy wspomnienia nadzieja dźwięk
chyba że dopada mnie atak kaszlu
wtedy słychać nerwowe wystrzały płuc
a brzuch rusza się jakoś tak śmiesznie
oddzielnie
sprawiając błędne wrażenie
że ktoś tu jeszcze jest
otwieram przypadkową książkę
w przypadkowym miejscu
nad nami
na brudnym niebie
stoi słońce
jak wielka żółta wesz
ech panie różewicz chyba
siedział pan
w tym samym pokoju patrzył
na ten sam sufit
i światłem mętnym jak mocz
rzygała na pana ta sama żarówka
jest jakiś ruch
to stopa walczy na dwóch frontach
jakby równocześnie chciała uwolnić się
od reszty nogi i podłoża
walcz stopo
może wyrosną ci wielkie skrzydła
może odlecisz od tego ciała od tego pokoju
w sen mniej śmierdzący
może nawet uda ci się wypełnić
jakieś przeznaczenie
zostawić wyraźny ślad
i ktoś kiedyś napisze
oto ślad stopy która miała więcej odwagi
niż jej właściciel
poza tym nic
jeszcze tylko kurz się unosi
a gdzieś hen daleko na alarm bije dzwon
wciąż chyba moje
serce
smokjerzy, 20 may 2019
mimo
przebytej drogi
bolesnych odcisków na stopach
pamięci
mimo czasu dojrzewającego i gnijącego
jak owoc
twarzy zatartych jak ślady
piaskowych przyjaźni
miłości zdawałoby się na wieki wieków
bez amen
mimo tych wszystkich
wytatuowanych mną
ludzi zwierząt roślin zdarzeń nałogów
myśli rzeczy bogów
śmietników
mimo
łańcucha nawróconych oddechów
uświadomionej harówy krwi
śmiesznych i mniej śmiesznych łez
z trudem trawionych pokarmów
obfitości potu spermy wina spowszedniałych słów
nadziei moczu wzruszeń
snów
z których dobrze pamiętam
tylko jeden
mimo to
wyjdę tymi samymi drzwiami
którymi tu wszedłem
i tyle po mnie
najwyżej
przeciąg
smokjerzy, 18 may 2019
a gdyby
pominąć słowa
dźgnąć piórem w papier
oznajmić
oto jest kropka
w której uwięziłem
poezję
i mieć to z głowy
smokjerzy, 16 may 2019
tak brzydko
maj mi na głowę płacze
( to ptaki pozbywają się sraczek )
nie śmiej się miła wiem
jestem łysy
twe paroksyzmy i rozkołysy
sprawiają
że moje serce krwawi
ech niewzruszona
dalej się bawisz
stoję przed tobą
w strumieniach gówna
( nic się z tym wstydem nie da porównać )
wtem krzyk w mur twych uszu
ja pierdolę jeśli chcesz
zabij
lecz parasolem
smokjerzy, 15 may 2019
wyrąbał
dziurę w czasie
wstawił w nią drzwi
zawiesił tabliczkę
jeśli chcesz
pukaj
może nawet ktoś otworzy
uprzedzam jednak
że tam
podobnie jak tu
będziesz tylko sobą
albo nie
westchnął
to jest zbyt trudne
i zmienił napis
na
obcym
wstęp wzbroniony
smokjerzy, 9 may 2019
"Gdyby było małe pomyślałabym - Jarek, ale jeśli wielkie, to chyba Kosmos..." *
to nie wina kota
że jego prezes jest tak mały
to wina prezesa
że jego kot tak wielki
*
Komentarz bosonogiej do mojego wiersza pt. koszmar
smokjerzy, 9 may 2019
a i owszem
również
własny pogrzeb można
rozłożyć na raty
we wszystkich dołkach które
kiedyś nawiedzałem
rozsypują się
szkielety zagłodzonych sekund
smokjerzy, 8 may 2019
gdziekolwiek idę
odchodzę
dokądkolwiek odchodzę
na końcu zawsze jest powód
by dalej iść
już nie chcę
nawet obłęd kiedyś się męczy
ślady buntują
a cel traci wiarę w siebie i znika
jakby go nigdy nie było
zwolniłem
mimo to
doganiam wczoraj
zostawiając daleko w tyle
wszystkie jutra
gdy zderzą się koniec z początkiem
może wreszcie
odpocznę
smokjerzy, 6 may 2019
z kąta w kąt
żuję się jak guma z węża
czas udaje że jest wtorkiem
a to worek cały z dziur
po suficie krąży rachityczne gdzieś
zimne słońce reszty dnia
lep na myśli
przyspawałem ratunkowy wzrok do okna
mam cię krzyczy maj i gaśnie
we mnie
odkrzykuję
mam to gdzieś
więdną uszy czterech ścian
podkulony ogon
echa
nic
smokjerzy, 4 may 2019
pewnego dnia aleksander
z premedytacją
porzucił samodzielne myślenie
i od razu dogadał się z ludźmi których za cholerę
nie potrafił wcześniej zrozumieć
po kilku wizytach w sklepie knajpie kościele
na targu a także w domu wójta płci żeńskiej
zaproponowano mu nawet stanowisko
wysoko postawionego członka
zarządu w przedsiębiorstwie oczyszczania ścieków
oraz zdeprawowanych dusz
za późno niestety
ponieważ zdążyła już wrócić
wkurzona samodzielność myślenia
robiąc z aleksandrowego mózgu
poezję
na przyszłość
i wszelki wypadek
smokjerzy, 3 may 2019
wybiegam przed czucie
sporządzam spis ran
sonduję
głębokość najstarszych
perspektywiczność najmłodszych
obiektywne tak i obiektywne nie
walczą ze sobą na zęby pazury
argumenty
tak krwawi żarliwiej niż nie
nie krzyczy głośniej niż tak
to czeka na wyrok
spokojnie
zapada sen
odkładam się w czasie
smokjerzy, 1 may 2019
wieje. bóg odwrócił się błękitem do stworzenia.
rozmodlone palce świerków. niżej obsceniczny taniec
młodych traw. nie zasuszę gasnącego światła tulipanów.
zrobię zdjęcia. na zakładki do nieprzeczytanych nocy.
smokjerzy, 27 april 2019
z dalekiej podróży
wróciło moje milczenie
rozlało się we mnie
i przemieniło krew
w szumiącą opowieść
o rozmowach które toczą się
bez niczyjego udziału
smokjerzy, 25 april 2019
tuż przed puentą
słowa nabierają zbyt bolesnych znaczeń
budzę się
do mięsa krwi i skóry
szczelnie zarośnięty sobą
smokjerzy, 24 april 2019
choćby i czołgać się
nago
pozbawiony wszystkiego
po ścieżce zarośniętej odłamkami kości
byle do miejsca
do czasu
gdy serce było czymś więcej
niż pompą tłoczącą rozrzedzone pomyje
w żyły słabnącej ucieczki
zlizywać pył z własnych śladów
aż do pierwszego
by stał się ostatnim
przed drzwiami które na zawsze
jak zdziwiona gęba
nieobiektywnie otwarte
smokjerzy, 22 april 2019
mój dziadek
przedwojenny urzędnik pocztowy
dumny posiadacz pruskich wąsów mnóstwa córek
kilku skrzętnie skrywanych tajemnic
a także niemal boskiego autorytetu
w sprawach wagi wyjątkowej
takich na przykład
jak upychanie wybranych fragmentów pisma świętego
w pamięć komórkową ciała
tudzież prawidłowe naklejanie znaczka
w celu uszczęśliwienia koperty
( pod groźbą dożywotniego pozbawienia praw do deseru )
zwykł mawiać przy niedzielnym stole
nawet pies jak je to nie szczeka
tak oto
nauczyłem się ruszać szczęką
milcząc
na każdy temat
smokjerzy, 18 april 2019
wzgórze
pasemka świtu nad łąkami
dwa wyrzeźbione w słońcu żurawie
cztery strony ciszy
ty
ja
i mój sen że nie śnię
smokjerzy, 16 april 2019
nikt nie wie jak daleko
podróżują sny wrośniętego w łóżko
pasterza czterech ścian
smokjerzy, 13 april 2019
spotkanie języka z gorącą kawą
przywróciło mi zdolność
nieskrępowanego wyrażania bólu
przy pomocy prostych dźwięków
rozdzieranych na strzępy
słów powszechnie używanych
które stały się wierszem
nie do powtórzenia
bez ponownego kontaktu organu mowy
z wrzątkiem
smokjerzy, 12 april 2019
stąd do wieczności
czyli od czubka noża
aż po rękojeść
smokjerzy, 11 april 2019
pokój nagle opustoszał okno i drzwi zarosły ścianą
józef k siedział na zimnej podłodze dziwiąc się że jest mną
mogę nas uniewinnić szeptałem
lecz nóż znów znalazł serce i się w nim dwa razy obrócił
znów padło sakramentalne jak pies i znów
tylko wstyd przeżył
józef k czeka na kolejną śmierć odłożony
na półkę z wyrokami
smokjerzy, 10 april 2019
po wyblakłych mapach twarzy
bezdrożami rozpełzają się półcienie przestudzonych dni
ogłupiałe serca milczą
na wątpiących sznurach spojrzeń powiesiły się marzenia
i drażnią bezwładem
niebo dawno już nie płacze
z tłumem porzuconych złudzeń paląc fajkę dyskutuje bóg
święci wyłapują aureole
smokjerzy, 10 april 2019
w celu odzyskania wolności
wypisałem się z listy oczekujących na piekło lub raj
co automatycznie usytuowało mnie
na samym końcu kolejki oczekujących na wolność
smokjerzy, 9 april 2019
moja siła
brała się z wiary
że wszystko zależy ode mnie
dziś pławię się
w szczęściu spokojnej słabości
smokjerzy, 7 april 2019
w zaropiałym morzu
ostatnia ryba
próbuje wymodlić dla siebie skrzydła
tuż nad jej głową
o taflę śmieci rozbija się
życie ptaka
bóg po staremu jest wszędzie
bardziej z przyzwyczajenia
niż obowiązku
smokjerzy, 4 april 2019
jeśli płaczę to tylko
zmotywowany na zimno
śmieję się z wyćwiczoną rozwagą
za to milczę zdecydowanie do rozpuku
śmierdzę skromnie bez rozgłosu
krwawię niezauważalnie
nieśmiałymi strumyczkami
rosnę w dół wszerz a czasem
opuchlizną do góry
kocham dostojnie na dystans i z rezerwą
w której mieszczą się co najmniej ze trzy życia
albo jedna nieśmiertelność
orgazmy miewam wyłącznie dobrze zorganizowane
nawet wkurwiam się tak jakoś
bez zaangażowania
i nadziei że zostanę wysłuchany
smokjerzy, 2 april 2019
w wannie
staję się ciepłą wodą
która paruje wierszami
bez aspiracji
i puenty
smokjerzy, 1 april 2019
z twarzą na uśmiechu
wchodzę do sklepu z modlitwami
a tam haki pustki
w świątobliwym rozdziawieniu
gęby sprzedawczyka
smokjerzy, 29 march 2019
miłosz to dla mnie pryszcz
i szymborska tyż
bo ja to jak słowa dopadnę
to ono od razu robi się ładne
a jak dopadnę na raz siedemnastu
to słońca cudzych talentów gasną
łapię więc słowa jak ryby
a raz pomyślałem że gdyby
tak skończyć z tym całym pisaniem
to spotkałem się z takim błaganiem
żeby nie przestać
że aż musiałem się z tym przespać
a jak się przespałem
to znów coś napisałem
rzecz jasna o wielkiej miłości
co w moim sercu wciąż gości
choć mój lekarz mówi że to niezdrowe
bo to raczej
migotanie przedsionków jest napadowe
ależ konował gada bzdury
na niebie płyną se chmury
moje serce bije jak dzwonów sto
i niech mi powie kto
że to zwykła jakaś choroba
temu nie dopisuje głowa
sam też niedawno dałem se zmniejszyć mózg
coby wreszcie zrozumieć kim jest donald tusk
i że najwięcej prześlicznej urody ma
kaczka dziwaczka przez duże ka
przed którą z niepomniejszonym mózgiem czułem lęk
a tera widzę jeno boski wdzięk
ożeż ty nie zamierzałem o polityce
no ale dobry jestem w tej tematyce
więc napisałem co chciałem
chociaż właściwie co innego miałem
tu mi się urwał wątek
może dlatego że dziś piątek
jeszcze tylko jedno dodam niestety
że kocham mężczyzn oraz kocham kobiety
a do tego kocham zwierzęta
do czego wszystkich zachęcam
smokjerzy, 28 march 2019
był piękny
latał nad moją głową
jego skrzydła
całe ze słów lśniły jak słońca
a w blasku tym kotłowały się wiersze
był nieostrożny
latał tak nisko a ja wierzyłem
że może mnie zabrać do nieba poetów
odleciał bez stopy
mocno zaciskam ją w dłoniach
bo wiem
że jedynym źródłem dla moich wierszy
jest teraz brud
zza paznokci anioła
smokjerzy, 27 march 2019
młodość kota lucka znęca się nad przedmiotami
z hukiem toczą się przez życie za nic sobie mając irytację ścian
świt przed chwilą zwymiotował szarą treścią łykam okiem okno
w szklanych rysach kumulacja pokrzywionych twarzy ( uwięzione lineaże )
strupki sekund sypią się jak popiół z ran kotek lucek miauczy
orzech włoski schronił się w czeluściach pod lodówką
łupie mnie w kolanie lucku lucku chodźmy spać
smokjerzy, 20 march 2019
tylko ja jeden wiem
ile razy przez ciebie płakałem
cebulo
smokjerzy, 19 march 2019
pewnego razu
w marcową środę albo czwartkowy czerwiec
aleksander poczuł się gotowy na wszystko
także na sporządzenie rzetelnego rachunku sumienia
z okresu od początku pamięci
do teraz
uczciwie pododawał noce do dni
zdarzenia do zdarzeń
nie pomijając nawet takich szczegółów
jak pierwsze polowanie na muchy
czy radość na sprowokowany widok majtek pani przedszkolanki
która w tysiąc dziewięćset którymś usiadła na podstawione i zbyt małe
krzesło z nadłamaną nogą
liczył w poprzek i wzdłuż z góry w dół i odwrotnie
od tyłu od środka na ukos w nawiasie i bez
mimo to
wynik dodawania wychodził zawsze ten sam
człowiek ujemny
co z początku aleksandra bardzo zmartwiło
lecz nie na długo
bo nagle mocno walnął się w czoło głęboko odetchnął
i palcem w powietrzu napisał
zero byłoby gorsze
po czym z nową energią zajął się gromadzeniem
wartości ujemnych i dodatnich
w bliskim sąsiedztwie zdeterminowanej butelki
smokjerzy, 11 march 2019
uwikłany w skórę mięso kości
z głodowym przydziałem tlenu na śmiech płacz i przeczekanie
w domu bez okien drzwi za to ze sztucznym światłem
i dnem do penetracji
w domu który dla jaj ktoś nazwał religią
układam słowa w ucieczki wyznaczam ścieżki obłędu
strach zmieniam w galop
smokjerzy, 9 march 2019
teraz rozstało się z tu
i zamieszkało w przedtem
nie myśląc co potem
potem
jest teraz
smokjerzy, 6 march 2019
ślemy do ciebie modlitwy jak listy
milion próśb o wszystko o nic
ktoś nawet wyśpiewał bądź wola twoja
lecz gdy umarło mu dziecko
zmienił zdanie i otworzył sobie żyły
te drzwi do zakazanego świata samobojców
stworzyłeś nas na wzór i podobieństwo swoje
stąd wiem że nie jesteś ani jednoznacznie dobry
ani jednoznacznie zły
a już na pewno nie jesteś doskonały
ślemy do ciebie modlitwy jak listy
ty zaś udajesz że nas nie ma
znudzony boże
twoje boskie ziewanie pozbawiło znaczenia
każdą rozpacz każde cierpienie
każdy ból tego świata
więc wyznaj nam swoje grzechy i odejdź
może kiedyś ci wybaczymy
smokjerzy, 25 february 2019
zamknąłem drzwi
już zamknięte
a jednak na zawsze otwarte
kluczem
którego nie ma
choć właśnie ściskam go w dłoni
nie mojej
smokjerzy, 8 february 2019
ile żywych istot tyle końców świata
aleksander zadumał się nad zbyt płytką dziurą w ziemi
tuż obok martwego kota i milczącej łopaty
kątem oka obserwując jak przypadkowa wrona
czarnym piórem na popiele wypisuje jeszcze jeden akt
nieoczekiwanego zgonu
smokjerzy, 4 february 2019
z niejasnych powodów
wymazano z pamięci stadium mężczyzna
chłopiec pachnący chlebem i wiatrem
z płucami gotowymi bez umiaru trwonić powietrze
ze śmiechem jak dzwonki sań w zimach poprzedniej epoki
szczerością zmieniającą kamień w złotą renetę
zdziwieniem rozpychającym granice zachwytu
z nienazwanymi słońcami w źrenicach
ciekawością w opuszkach palców stopach pod skórą
w uszach dziurkach od nosa i wszędzie
stawiającą znak równości między szaleństwem a rozumem
wiarą a stłuczonym kolanem pytaniem a odpowiedzią
ze zwariowanym bogiem i grzechem na wspólnej smyczy
która była bardziej mostem niż pępowiną
z trzema czasami w mocno zaciśniętej pięści
i snami wrażliwymi na dotyk
przepoczwarzył się w zgarbiony posąg dziecka
które choć prawie już martwe
i uczepione zmarszczek na czole jak brzytwy
wciąż czeka
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma