oczy jak pustynia, 19 june 2012
w mieście padaliśmy jak kawki
więc gdy tylko ruszył weekend coś w nas
wstąpiło aby uciec od zgiełku i smażyć się
w coraz większym piekle
wieczorem kiedy mieliśmy dość
w czubie Adam przepadł niczym szansa
na ćwierćfinał w Euro
instynktownie szukaliśmy a on
jak gdyby nigdy nic nagle wyszedł
z jeziora ubrany jedynie
w gęsią skórkę
oczy jak pustynia, 12 june 2012
wbrew pozorom ten wiersz tu jest
pewnie był od samego początku i tylko
potrzebował czasu żeby ujrzeć światło
niemalże cała historia w nim zawarta
to ta sekunda przed śmiercią kiedy życie
staje przed oczami z opuszczoną głową
koncept został zapożyczony z rozmowy
którą niegdyś posłyszałam przez sen
w szalenie aktywnej wyobraźni
udawała że mnie tam nie ma a ja byłam
z nieuzasadnionym poczuciem winy
przeszłam obok na drugą stronę
otwartego ognia
oczy jak pustynia, 10 june 2012
Jak zawsze, kiedy mam wolne, natura potrzebuje
deszczu. Upodabniam się do dymu i przędę pomiędzy
meblami aby nie brnąć w błocie.
Zastygam bez pomysłu przy oknie. Wyczerpanym
wzrokiem podpatruję żywioł, który trawi ulicę.
Jak nic przegrywam z pogodą.
W tych warunkach nie potrafię normalnie
funkcjonować ani myśleć. Gdybym miała z kim,
pewnie odgrzewałabym wojnę,
a tak, marznę, przykładając dłoń do szyby.
oczy jak pustynia, 9 june 2012
nie jestem w stanie szczerze zapłakać.
mam dach nad głową, ubranie na grzbiecie,
białe wino w lodówce i kanapę z funkcją
spania. niczego mi nie trzeba. czasami choruję
na duszę. zaszyta w czterech ścianach użalam się
nad sobą jak nad losem trzymanej w kuli
rybki.
oczy jak pustynia, 7 june 2012
paradoksalnie marzy mi się być małą księżniczką
ukrytą pod ekstrawaganckim melonikiem
do którego ronda przymarzałby śnieg
oczami zawodowca biegłabym wzrokiem
w niedaleko rozkopany czas przyszły
zamykając go na cztery spusty
zanim padłby
strzał
oczy jak pustynia, 2 june 2012
noc. druga pięćdziesiąt trzy. wyczekując ofiary
zasadził się przy zamykającej przestrzeń kutej
balustradzie i padał gęsto na szyby przyciągając
uwagę. słyszałam z odległości pary kroków
jak podszedł ją od tyłu, chwycił pewnym ruchem
i zanurkował w przewietrzonym futrze.
haczyk - pomyślałam i bezmyślnie przywołałam
sukę. wilgotna wgramoliła się na pościel i mrucząc
szczęśliwie zamknęła ślepia. stał się niewidoczny
niczym napity nieznajomy i opadł na łóżko pociągając
mnie na siebie. usiadłam okrakiem.
zgłupiał - ulotnił jak kamfora. za nim nadciągała burza.
przyparta do ściany dałam się ponieść - przyszedłeś
mi na myśl, ułożyłeś w ramiona. piszę. kocham. czwarta
dwadzieścia - dobijam do dnia.
/szkic/
oczy jak pustynia, 24 may 2012
nie zatrzymuj słów. pozwól im przejść
w cwał, pod zasłoną metafor.
niechaj zerwane z kopyta śpieszą
na zatracenie.
znam je, od nocy, w której przyszły
na świat - nie dadzą się tak łatwo
podejść i uwięzić w boksach. spłoszone
szukają ratunku w ucieczce.
dyszą, parskają, odwracają łby
żeby zobaczyć, czy autor nie dopisał
lassa. niewiele w nich poukładania,
myśli, czy poświęcenia dla orki.
na(d) siłę nie pociągną!
odłączając się od rzeczywistości
chcą spróbować przeżyć w dziczy
aby zebrać stada. nie to nie konie
apokalipsy, za którymi idzie piekło,
ale treści, którym inaczej pachnie siano.
wiersz, biały, nieopanowany, którego
pozbieranie wymaga czasu i anielskiej
cierpliwości. może kiedyś nabierze
wiary w siebie, zaufa swojemu panu, a ten
popuści wodze fantazji i skoczą
razem. jednak dziś stanął dęba i poniósł.
/szkic/
oczy jak pustynia, 3 may 2012
obudziłam się wcześnie rano
absurdalnie wlepiając wzrok w cztery
przegrody czekając aż się załadują
bunt we mnie był ukierunkowany
na błyskawiczne nasilenie
wartości pozytywnego myślenia
na początku szło świetnie
po drugiej kawie - podłamanie
w samo południe śmierć zgasiła
maksa
oczy jak pustynia, 28 april 2012
nie zatrzymała go w domu pogoda w kratkę,
nie przechwyciła żona, córka ani syn.
dał nogę, w klapkach na różowych podeszwach,
tam, gdzie wczoraj. przysiadł się na ławce,
do otwartej butelki piwa, zaszył
pod piórami i odpłynął na skrawku papieru,
z nadzieją, że przetrwa. niebawem ogarnie
chwilę słabości, uniesie głowę i zakłóci obraz.
oczy jak pustynia, 27 february 2012
potrzeba wytrzymałości
aby tak żyć
a bar przyciąga
przez wiele kolejnych dni
- co piję?
prawie wszystko za tysiąc
powodów bo mam charakter
a jemu potrzebne paliwo
do ucieczki
- kim jestem?
kimkolwiek
bez pracy zasiłku i renty
poza tym jak każdy
czasami czuję się zmęczony
gdy nic nie wychodzi
- o czym marzę?
żeby się nie zakochać
i znów nie przechodzić miłości
do szczęścia wystarcza
kapiący kran i
pełna butelka
- co z przyszłością?
kiedyś chciałbym napić się z klasą
i nie myśleć
że bezmyślnie popełniam błędy i idę
bez imienia
w niewłaściwym kierunku
a w życiu
zawsze jest inaczej
/szkic/
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
30 may 2025
wiesiek
29 may 2025
wiesiek
28 may 2025
wiesiek
27 may 2025
wiesiek
25 may 2025
wiesiek
24 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek