Florian Konrad | |
PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) |
Florian Konrad, 10 november 2011
,,Worker bees can leave.
Even drones can fly away.
The queen is their slave."
-Chuck Palahniuk
pozbądź się z mego łba
przeklętych szklanych ludzi bez życiorysów
chodzą przez całe dnie dokoła studni, śpiewają po rusku
palą długie liście
(obsceniczny przekaz podprogowy: żyj!)
samolot wbija się w drugą wieżę
na innym kanale Mickey i Mallory mieszają krew
biały szal w dół
podobno urodziło mi się dziecko
wypchany potwór z jednym skrzydłem, strupek
uduś przez cholerny ekran
pozostaw zerwane plakaty, ślady kleju na taśmie
i kropelki żołądkowej gorzkiej w kącikach ust
powoli tracę wzrok, obraz rozmywa się
oczy zmienione w przycisk
a podobno ,,in heaven everything is fine”
Lynch kręci remake ,,Plebanii"
kurwa mać
Florian Konrad, 2 november 2011
w styczniu coś we mnie zdechło
skurczysyństwo bazgrzące żelowym długopisem
po ekranie po białych płachtach
embrion. grafotwór zza okna
w kościach powstają zalążki nowych wierszy
wszystkie hetero
łączą się w pary reprodukują
strofy żytnie, bez nakrętek (by lepiej się czytało)
metafory karpackie supermocne
rymy- cavaliery, pezeja igristaja
bąbelki najtańszego szampana- przerzutnie
części nie umiem zapisać
(siakieś to dziwaczne i potem głowa boli)
nejlepsze odlatują przed świtem
(sztuka to nic innego jak wyziewy)
ostatniio nie tworzę, nie spotykam
na dobre zgubiłem się w czerniejącym lesie
chłopina z głupim tatuażem na ramieniu
zbiera borówki
w szałasie z patyków leży pióro. nie parker
trzeba napełnić
i po omacku, sokiem. postawić kropkę
na zaschnietym liściu. na dnie
Florian Konrad, 6 october 2011
podejdź bliżej, pokażę ci sztuczkę
źli ludzie mówią, że tam, głęboko jest noc
słodkie dymy znad ognisk, zapach ziemi
czaszki oklejone zaproszeniami na kinderbal
trzydziestu trzech chłopców bawi się z grubym
klaunem Pogo. dobry wujaszek zawsze przy forsie
kieszenie pełne baloników.
potem schodzą do wnętrza
rzeźbią figurki bóstw w gorącym powietrzu
każdy z nich (wstyd przyznać) boi się larw
oddychają ciężko, palce wystają z mułu
na końcu kołysanki stoi mężczyzna
głos potrafi uśpić. brzydka zwrotka
złóż dłonie, jak do modlitwy
trzydziestu trzech starców zamyka oczy
stęchlizna spod podłgi
ciała harcerzyków całe w gumie
pierwsza wystawa tych sui generis dzieł
dopiero za kilka lat
powtarzaj: Zmoraś Mario...
...wiem, że nic nie da
seryjne nudziarstwo. nie sposób wyplenić
Florian Konrad, 26 september 2011
mam coraz mniej ubrań
wszystkie podszyte mchem, winem i czarną folią
snami żyjącymi tylko dwadzieścia godzin
(reszta czasu- dłubanie w zegarku)
zagnieździłem się w piwnicy która kiedyś
do złudzenia przypominała pokój. nawet było tam dziecko.
ja. niemowlę. szczur
ludzik pozbawiony gustu i węchu
każdej nocy odwiedzam matkę w szpitalu
kłócimy się, nigdy nie pamiętam o co
ostatnio siedziała na łóżku, farbowała włosy
uderzyłem w twarz (wyrodny szmaciarz!)
nie wyrzucam niczego z pamięci, nawet
tych podrzeczywistości, spektakli ze zjaranego teatru
w których mimowolnie gram główne role: maminsynka
smutnego błazna, tysiąc marnotrawnych kretynów
kiedyś wróci, musi tylko nałożyć farbę
pielęgniarki odkryją, że zaszła pomyłka
i przeprosi sam cholerny minister zdrowia
już widzę bukiety, akt zgonu w strzępach
odrodzi się. jak nie w tej to innej sztuce
ktoś przeciez musi napisać
Florian Konrad, 17 september 2011
Sangria tremens
niedokończony budynek
zamiast fundamentów- alkohol
podszyty mną, resztkami tkanek i chwastów
elektrofagia, za wcześnie na światło
nadużycie substancji wierszopędnej
z miski wyrasta oset, jak nałóg, nienazwane zboczenie
kaleczy usta, nie daje zasnąć
piję słodkawy lizol nucąc pod nosem deliriady
(agrafka lub tusz, do gardła, do wnętrza choroby)
z hukiem
pęka kolejna lepka noc
która uczy mnie przekleństw i drżenia
która uczy wołania o pomoc
błąkam się po pustyni
w zielonym piekle, półprzezroczystym szkle
oczy ciągle otwarte
(to tylko sen, honey, tak naprawdę jesteś u siebie
demolujesz dom i krzyczysz w chłonną, wilgotną czerń
przez wybitą szybę)
Florian Konrad, 10 september 2011
bawimy się w ślepe koty
czuję cię, biegniesz poboczem, spłoszona, pijana
dziecko w klatce hien, sepów i whiskey
zaczyna padać, deszcz rozmywa studolarówki
prześcieradło usiane brailem
nad głową szumi Morze Jokastyjskie
wykłuwam tęczówki, byś mogła tam wkleić moją twarz
lubię czytać pieprzyki, całe opowiadania, sonety
zdarte z ust nastolatek, ich gorące koronki
(mają podobne historie, uciekły z tego samego domu
nie zdążyły się zagoić)
pachnę krwią ich ulubionych barbie
(może podwieźć, mała? wsiadaj
nachyl się, mam zimny wzorek na kręgosłupie
i pazury wżerające się w drewno)
… rzucam ci kolejny ochłap
Florian Konrad, 27 august 2011
marzenia i strata, albo infra-mud
składasz się z wapna i światła
(niedobór powietrza daje się we znaki)
ślady wiodą przez przełyk
po kamieniach, po kościach poprzednich mężczyzn
podziel się tym, co masz w ustach (oddam świeże, nie wyplute)
potem podłącz do prądu i kolczastych palców
na gwiazdkę wypijemy truciznę
zagryziemy płótnem jakiegoś nieznanego malarza
smutnym malowidłem naskalnym
naskórnym
zmień się w pociąg, a każdej nocy będę kładł się na torach
(przeklęta wilgotna ucieczka)
wiatr rozrywa ziemię pod stopami
w zdjęciach rodzi się depresja, odbitki zastępują twarze
na czole ktoś mi napisał kredą
,,Puszkowe mocne daje wolność”
chyba wiedział, że dziś pierwszy raz
przetniemy się na pół
Florian Konrad, 26 august 2011
sen, słodkie mydło adipocere tryska na twarz
ostatnio ciężko je dostać, na półkach zalęgły się skrzepy
sprzedawcy odprawiają z kwitkiem
na górze piją potrupne
woda kaustyczna w każdej gwieździe, wino właśnie
dowieźli z Kany Białostockiej
goście są przebrani za latarnie, mają tak przeźroczystą skórę
że mogę policzyć kręgi
po obiedzie dozorca z pretensjami zrywa wieko
budzę się przyklejony do pościeli
leżysz obok. usta pociągnięte marmurową szminką
całkiem fajne z nas rzeźby
nad kominem utleniają się księżyce
kurs kolizyjny- słońce pod kocem zastępuje termofor
Florian Konrad, 22 august 2011
(wiersz napisany językiem na piasku)
odgryź mi wargę, nie idź głębiej, tam drzemie
inny wir, tłustszy, wypełniony lodem i niezastygłą krwią
rozmaż ją na zielonych ścianach, podłodze
na zielonym dywanie
widzę przez powieki, pękły niczym słupki rtęci
dom znów pełen jest kolców, sekretnych ścieżek, skrzydełek
fantasmagorie toną w gałęziach, zastępując światło
coś wybucha, sterylne i rozmarzone, coś walczy, przerywa więzy
gdy odwracam się temperatura gaśnie, kurczy się
przytomność- nudny rytuał (w nocy trwa dużo dłużej)
dotknij strupów, są z pyłu i chłodnej wody
odłam drugą wargę
niech sypią się te cholerne trociny
Florian Konrad, 22 august 2011
trzymaj się, przed nami długa droga
miłość odpalana zdalnie przychodzi po zmroku
zawsze znajdą się dla niej nieuświadomieni, konwulsje
spłoszone strofy
gorące morze, pełne manekinów
nowa, lepka rasa, błyszczą w skrzydłach samolotów
ich mięso topi się, gdy wymawiają swoje imiona
wsłuchaj się w ten ból, dotknięcia
wyrywaj kartki, rozsiewaj ponad głowami
wykiełkują z nich strefy zero, płomienie
rozerwane twarze
żyzny las zamieszkiwany przez szkielety
i modlitw zamkniętych w czerwieni
spalonym świeczkę, perłom ogarek
resztę dla much i wieprzy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek