Prose

Arsis
PROFILE About me Poetry (300) Prose (146)


24 september 2023

Tęsknota

Lata mi pod żyrandolem ćma. Cóż to za zwierz? Ćma, nie-ćma. Jakieś rozłożysto-skrzydle, brzęczące i zataczające z uporem maniaka koła. Kiedy to się zmęczy? Jakieś to niezmęczalne i natrętne, uporczywe. Ćma szamocze się pod rozognioną od mojej gorączki lampą i wpada co jakiś czas w odmęty pofałdowanych zasłon. Jakieś wzloty i upadki, jakieś karkołomne akrobacje… Ćma jak ćma, jak każda puszyściejąca w locie inna…

Kołuje mi się w głowie od jakichś zawirowań w atmosferze o nieznanej proweniencji, jakbym to ja latał pod żyrandolem bez określonego celu. Coś się gdzieś kotłuje i przepoczwarza. Ale mam to gdzieś, ponieważ skupiam się na etykiecie butelki. Ballantines finest blended scotch whisky… Czytam, czytam, ale wszystko mi się rozmazuje i troi… Kto się ze mną napije? Nikt? George Ballantine i syn nie będzie z tego zadowolony. Dlatego zabiera mnie w Góry Kaledońskie na północy Szkocji. Wiatr. Mroźny wiatr… Ośnieżone szczyty szpiczastych gór. Trzeba wychylić do dna, aby się rozgrzać. Jedna szklaneczka, druga… Masz, chlaj! Grdyka musi pracować! Ale ja już nie mogę, błagam! Milcz! Chlanie, to chlanie! Kto? Kto tu jest? Nie zmuszaj mnie, łotrze! Odczep się ode mnie! Macham, macham rękami. Odganiam chmarę czarnych, tłustych much… Lecz, nagle słońce! Pada prosto na moją twarz ta polarna zorza, brzęcząc i iskrząc, majacząc gdzieś w lodowatym nieboskłonie ogniami świętego Elma. Powiedz mi. Mów! Kto do mnie mówi? A, mój kompan z przeciwka, mój mistrz! Poczekaj chwilę, już zakładam płaszcz. Daj mi zawiązać, chociaż buty… Lecz nie czeka. Nikt już nie czeka. Wszystko, gdzieś idzie, jakby na zawsze opuszczając doczesne jestestwo.
To był tu jeszcze ktoś? Kto? Chodź tu, no chodź, scotch whisky powoli uderza do głowy. Rozpala mózgowe neurony w labiryntach białej istoty czy czegoś tam jeszcze… Książki machają okładkami, przygotowując się do długiego lotu, gdzieś na skraj Afryki. Zupełnie tak samo jak bociany czy inne albatrosy. Robią wiatr. Coraz większy wiatr, co wspina się po wzorach pozrywanej tapety. Łaszą się do mnie i mizdrzą w oparach absurdu te wzorzyste zjawy. Czego one mogą ode mnie chcieć? Nie słyszę, niedosłyszę, ponieważ zagłusza je nurt wzburzonej rzeki czasu. Upadam w nadbrzeżne szuwary i czołgam się do lustra rwącego potoku. Chłodny kryształ wody na twarzy a w twarzy wyraz zdziwienia i smutku, co odbija się we wzburzonej toni. Napijesz się ze mną? Pij. Wychyl do dna tę szklaneczkę… Wydaje mi się, że ktoś wspina się ociężale po schodach. Na korytarzu mrok. Ciężkie stąpania rozchodzą się po klatce zagubionym echem. Wypada mi z dłoni wieczne pióro: Parker, Waterman, Sheaffer, W. Cross Company, Pelikan, Zenit? Diabli wiedzą. Albo, być może najzwyklejszy, tandetny długopis, taki, co się gnie i pęka. Nie. To ja uderzam w klawisze komputera. Stąd ten pogłos nadciagającej śmierci, co stąpa po moich śladach. Chodź, no chodź, zdaje się do mnie szeptać ochryple i tkliwie.

„Tomek Beksiński – Portret prawdziwy”, Wiesława Weissa. Skąd to się wzięło w moich rękach? Nie przypominam sobie abym przekartkowywał ów wolumin. Albo może to on przekartkowuje się za mnie? Niewykluczone. Zresztą wszystko tu jest jakieś magiczne i nierealne i pełne atrofii. Jest, bądź znowu nie istnieje. Albo znowu jest, tylko gdzieś tam dalej. George Ballantine uśmiecha się do mnie. Jego syn nalewa mi kolejną szklankę. Biorę w palce. Spoglądam pod światło wiszącej lampy. Trunek koloru złotawego, palący co nie co w gardle. Rozlewa się w żołądku rozkosznym ciepłem. Wiesz, smutno mi. Deszcz uderza w blaszane parapety. Ścieka z okiennych szyb. Jesteś tu jeszcze? Bo widzisz, moje przybycie było tylko pretekstem. Ja nie chciałem tak naprawdę tu nic kupować. Miałem gdzieś te papierowe bony. Chciałem zobaczyć ciebie, kochanie. Chciałem cię dotknąć i pocałować. Może pocałować to za dużo powiedziane, ale na pewno wziąć cię za rękę i tak potrzymać. Jesteś taka piękna. Jesteś moim marzeniem, choć być może nierealnym. W ostateczności nie kupiłem niczego i wróciłem z pustymi rękami. Bez kawałka chleba i bez twojej miłości… Bez niczego… A potem był ten dzień, kiedy rozminęliśmy się w donośnym rechocie kpiącym ze wszystkiego złośliwego fatum. Wracałem wtedy… Wracałem do niczego. Do martwych ścian martwego domu. Smutno mi.

(Włodzimierz Zastawniak, 2023-09-24)

***

https://www.youtube.com/watch?v=y8QphHEznXk



other prose: Drżenia, Pieprzony metafizyczny dewiant, Tekstury II, Tekstury, Wytwórcy iluzji, Paroksyzm, Kiedy tak szliśmy, wtedy. Kiedy idziemy.., Splątanie, Cichy szmer nieskończonego wzrostu, Miazga, Biała pustka zimnych ścian, Ślad, Pożegnanie (Ojcu), Doskonałość amorficzna, Życie bez ciebie, Oddział chorych na raka. Krótka impresja*, Fantazmora, Dziwna znaczeniowość milczących struktur, Niejasność podążania, Świat Luca, Pozostałość, Przybycie niewiadomego, Ciscollo!, Cancer, VIII: Jeszcze jeden powrót do Metlino, Korowód, Zejście, Wskrzesiciele pamięci, Słońce w otchłani, Odlot, Przybycie, Echo czasu, Projekcja snu, Już bez ciebie, Katabasis, Parasomnia III: Atak, Duchy na magnetycznej taśmie, Specyficzne doświadczanie nienormalnej znaczeniowości, Tęsknota, Immersja III, Tom Of Finland, W ramionach nicości, Corpus delicti, Z serii Okruchy: Ukrzyżowanie, Wybacz. Ale, kto ma wybaczyć?, Porzucony, Wyznanie bez nadziei, Parasomnia II: Obecność, Metro noir, Memento z niebanalnym tryptykiem, Kobieta w gęstej czerni włosów, Pusterium, Parasomnia, Odległe echo miłości, Czarne pióra, Szepty, Okruchy, Aloise, Misterium, Ohyda, To coś wstrząsa swym drżeniem, Ta pustka jest podobna do pustki we wszechświecie, Gdzieś w głębi męczącego snu, Negatyw II, Odpływ, Tańczące okna. Plątanina rur, To jest miejsce, w którym znikam, Insomnia, Pod deszczowym, nagle zniżonym niebem, Podróż do wieczności, Śmierć mnie przemieniła, Jestem coraz bliżej, Próba przekazu, Obecność II, Powracające echo, Wspomnienia są jak odległe opuszczone pokoje, Błądzę daremnie, Katabasis eis antron, Nuclear, Mothership calls, Nic. Eigengrau, Bezpowrotnie, Obecność, Pomiędzy, Drżę, Słyszę…, Reminiscencje, Na zawsze, Wracam, Iluminacja, Kim jesteś?, W uścisku śmierci, Saudade, Skolopendra, Milczenie, Dziwne zdarzenia w hotelowej restauracji, Samotność umierania, Resztki, Pamięć, Immersja II, Projekcja snu II, Immersja, Projekcja snu, Przenikanie, Nuklearna równina. Samotny dom, O zmierzchu, Miasto: impresja V, Nadieżda, Już tylko nic, Śmierć, która przerwała samotność, Jestem jednym z miliardów, odparł Bóg, Manekiny z Survival Town, Poligon, Miasto: impresja IV, Miasto: impresja III, Miasto: impresja II, Miasto: impresja I, Archipelagi wschodzących słońc cz. 7, Archipelagi wschodzących słońc cz. 6, Archipelagi wschodzących słońc cz. 5, Archipelagi wschodzących słońc cz. 4, Archipelagi wschodzących słońc cz. 3, Archipelagi wschodzących słońc cz. 2, Archipelagi wschodzących słońc cz. 1, Pacyfik: sen wiekuisty, Heksaptyk chłopski, Nadaremność, Radioactive zone III: Oziorsk, Radioactive zone II: Karaczaj, Radioactive zone: Muslimowo, Abandoned place VII: Gdzieś tam, daleko w tajdze, Abandoned place VI: Czas utracony, Abandoned place V: Moje miejsce, Abandoned place IV: Powrót do Metlino, Abandoned place III: Metlino, Abandoned place II, Abandoned place, Nowosybirsk: Jewgienija *, Krasnojarsk: nieśmiałe porywy miłości *, Chabarowsk: jesienny chłód *, Komsomolsk nad Amurem: deszczowy dzień *, Kok-Terek: sen zmierzchającego lata *, Pomiędzy piekłem a niebem, Odór, Brylantowe światło, Obiekt,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1