Prose

Arsis
PROFILE About me Poetry (267) Prose (122)


25 june 2022

Reminiscencje

Nikt mnie nie rozumie i nikt nic nie wie, kiedy dosięgam tamtego miejsca. Nikt. Przemieszczam się, płynę. Rozgarniam czasoprzestrzeń niczym pływak złote kłosy falującego zboża. Żwir chrzęści mi pod stopami. Wspinam się… Powiedz. Powiedz… Wtłaczasz we mnie jedynie ciszę, nostalgię smutku… Mów. Mów. Czemu milczysz? Otwierasz bezdźwięczne usta, wypuszczając z nich słowne, senne mamidła. Toczysz projekcję z dłońmi otwartymi jak na powitanie, z dłońmi uniesionymi w geście przyjaźni, z dłońmi wyciosanymi w kamieniu, kiedy w sen wkraczasz potrójny jak na próbie wniebowzięcia, ze snu wychodząc poprzedniego…
Za ścianą lodowaty chłód. Bezkresna otchłań śmierci. Ktoś umarł, zamienił się w pył. Na łóżku skotłowana, pokryta warstwą kurzu pościel. To tu nastąpiło uwolnienie z grawitacyjnego uścisku ziemi. Nagłe wystrzelenie w niebiosa niematerialnego już ciała. To tu nastąpiła eskalacja widziadlanych korektur…

Pusty przedział pociągu. Krzyczą prosto w oczy czerwone oparcia siedzeń. Ściskam w dłoni książkę w pościeranej, poplamionej okładce. „Elegie duinejskie”, Rainera Rilkego? „Oddział chorych na raka”, Aleksandra Sołżenicyna? „Martwe dusze” Mikołaja Gogola? „Matkę”, Maksyma Gorkiego? „Dolinę Issy”, Czesława Miłosza? Być może. Nie pamiętam. Deszcz bije w szyby nocnego ekspresu do Pietuszek, albo Nowosybirska. Stukot kół na złączach szyn. Stukot kół. Stukot kół… Stukot… Pustka. Pustka. Wszechogarniająca pustka. Dudniący przejazd przez most. Rzeka. Bezkresne pola. I znowu ciemna linia lasu.
Ktoś do mnie krzyczał na stacji w strugach letniej ulewy a wjeżdżająca z piskiem hamulców lokomotywa miała smutne spojrzenie jarzących się niemrawo reflektorów. Nacierają na mnie strzępy krajobrazu utkanego ze wspomnień. Przed moimi oczami sunie panteon azteckich bogów: Quetzalcoatl, Huitzilopochtli, lub Dymiące Zwierciadło – Metzli… Skąd to się wzięło nagle u mnie? Nie wiem. W szybie okna dostrzegam niewyraźny zarys czyjejś twarzy. Może stąd? Twarzy mojej? Może i mojej. A zresztą, jakie to ma znaczenie, prawda? Mieszają się w głowie wizje nie z tego świata albo i z tego z czyhającymi po kątach niezwykle wyrazistymi jak w gorączkowej malignie jaskrawymi szczegółami.
Wydaje się, że jestem gdzieś w połowie drogi a może dopiero na jej początku? Na końcu? Gdzieś jadę. Do kogo? Do n i k o g o. Być może odejdę, chyłkiem, tylnymi drzwiami, ponieważ powrotu mojego nikt nie zauważył. Wszystko odsuwa się ode mnie. Dęby. Ściany. Drżę a przecież upał dosięga serca. Czerwcowy skwar. Śmierć otwiera usta, natchniona, by przemówić…
We flotylli płynących powietrzem pyłków, dmuchawców, w potoku olśniewającego słońca, w półcieniu mignęła mi niespodziewanie smutna twarz mojej umarłej matki. Z pewnością chciała coś powiedzieć czego nie zdążyła za życia. Pojawiła się na mgnienie i znikła, nie chcąc zapewne przedłużać swojego pobytu na ziemi. Choć wciąż przychodzi z coraz większą silą w jakiejś zagadkowej formie astralnego bytu.

Przedzieram się przez bezdroża rozświetlonego miasta, spopielony księżycowym blaskiem. Gdzieś w wyobraźni, w Cafe Pod Minogą, czy innej otchłani czasu… W nocnym wietrze łopocze wielki filmowy plakat na ścianie starej kamienicy. Wilgotna ściana, odpadający tynk. Pęknięcia tynku powiększają się i nikną. Ona oddycha! Ona wciąż oddycha, mimo że nie powinna żyć! Przepełniona kaskadą rześkiego powietrza.
Pode mną spirala schodów. Błyszczy się żelazna wstęga poręczy w roju przelatujących gwiazd… Któregoś gorącego dnia lata, sunęła po niej twoja ręka. Niknęły pogłosy twoich kroków. Powiedz mi. Powiedz… Wiem, twoje milczenie przytłacza ciszą i nostalgią nicości. Jesteś, a jakby ciebie nigdy nie było. Albo i nigdy nie było? Widzę, więc w wyobrażeniu twoje włosy, twoje usta… Twój chód lekki, słońce w twoim spojrzeniu… Liście szeleszczą w parkowej alei. Snują opowieść mijającego czasu. A w skwarze letniego popołudnia twój cień. Ramię. Profil gładki… Przechodzisz i znikasz. Wyłaniasz się na mgnienie w prześwicie słońca obok krzaku dzikiej róży, jaśminu…

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-06-25)

***

https://www.youtube.com/watch?v=cAg3jy6X2KI



other prose: VIII: Jeszcze jeden powrót do Metlino, Korowód, Zejście, Wskrzesiciele pamięci, Słońce w otchłani, Odlot, Przybycie, Echo czasu, Projekcja snu, Już bez ciebie, Katabasis, Parasomnia III: Atak, Duchy na magnetycznej taśmie, Specyficzne doświadczanie nienormalnej znaczeniowości, Tęsknota, Immersja III, Tom Of Finland, W ramionach nicości, Corpus delicti, Z serii Okruchy: Ukrzyżowanie, Wybacz. Ale, kto ma wybaczyć?, Porzucony, Wyznanie bez nadziei, Parasomnia II: Obecność, Metro noir, Memento z niebanalnym tryptykiem, Kobieta w gęstej czerni włosów, Pusterium, Parasomnia, Odległe echo miłości, Czarne pióra, Szepty, Okruchy, Aloise, Misterium, Ohyda, To coś wstrząsa swym drżeniem, Ta pustka jest podobna do pustki we wszechświecie, Gdzieś w głębi męczącego snu, Negatyw II, Odpływ, Tańczące okna. Plątanina rur, To jest miejsce, w którym znikam, Insomnia, Pod deszczowym, nagle zniżonym niebem, Podróż do wieczności, Śmierć mnie przemieniła, Jestem coraz bliżej, Próba przekazu, Obecność II, Powracające echo, Wspomnienia są jak odległe opuszczone pokoje, Błądzę daremnie, Katabasis eis antron, Nuclear, Mothership calls, Nic. Eigengrau, Bezpowrotnie, Obecność, Pomiędzy, Drżę, Słyszę…, Reminiscencje, Na zawsze, Wracam, Iluminacja, Kim jesteś?, W uścisku śmierci, Saudade, Skolopendra, Milczenie, Dziwne zdarzenia w hotelowej restauracji, Samotność umierania, Resztki, Pamięć, Immersja II, Projekcja snu II, Immersja, Projekcja snu, Przenikanie, Nuklearna równina. Samotny dom, O zmierzchu, Miasto: impresja V, Nadieżda, Już tylko nic, Śmierć, która przerwała samotność, Jestem jednym z miliardów, odparł Bóg, Manekiny z Survival Town, Poligon, Miasto: impresja IV, Miasto: impresja III, Miasto: impresja II, Miasto: impresja I, Archipelagi wschodzących słońc cz. 7, Archipelagi wschodzących słońc cz. 6, Archipelagi wschodzących słońc cz. 5, Archipelagi wschodzących słońc cz. 4, Archipelagi wschodzących słońc cz. 3, Archipelagi wschodzących słońc cz. 2, Archipelagi wschodzących słońc cz. 1, Pacyfik: sen wiekuisty, Heksaptyk chłopski, Nadaremność, Radioactive zone III: Oziorsk, Radioactive zone II: Karaczaj, Radioactive zone: Muslimowo, Abandoned place VII: Gdzieś tam, daleko w tajdze, Abandoned place VI: Czas utracony, Abandoned place V: Moje miejsce, Abandoned place IV: Powrót do Metlino, Abandoned place III: Metlino, Abandoned place II, Abandoned place, Nowosybirsk: Jewgienija *, Krasnojarsk: nieśmiałe porywy miłości *, Chabarowsk: jesienny chłód *, Komsomolsk nad Amurem: deszczowy dzień *, Kok-Terek: sen zmierzchającego lata *, Pomiędzy piekłem a niebem, Odór, Brylantowe światło, Obiekt,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1