Prose

Arsis
PROFILE About me Poetry (300) Prose (146)


11 may 2022

Dziwne zdarzenia w hotelowej restauracji

I

Znowu to samo. Znowu te same koszmarne widzenia. Nie mogę się uwolnić od głosów i mlaskania niewyobrażalnie zniekształconych twarzy. Przybywają z wnętrza i szepczą: „Jesteśmy intruzami twojej prywatności…”
Pada na mnie nieznośnie gorące światło lamp. Wokół setki lśniących języków i dłoni. Nieustanne chrząknięcia podczas prób połykania ślimaków… Za brunatną kotarą kucharze ćwiartują ciała w kłębach dymu i swędu spalenizny przypiekanych mięśni, ścięgien i skwierczących jelit… Następuje teraz proces wysysania szpiku w blasku stroboskopu, od którego dostaję ataku epilepsji… „Zaraz straci przytomność!” ― Słyszę krzyk upiora z pędzącego po scenie Expresso Noir. „Nie stracę!” – Odpowiadam. „Nie…” ― Odpowiadam ― już bardzo senny.



Nic nie pamiętam. Pulsuje nade mną czerwona plama, ale sufit jest na tyle blisko, że mogę ją niemal dotknąć czubkami palców. Ktoś mnie położył na ziemi, zostawiając po sobie zapach tytoniu i wędzonej ryby. Gdzieś w oddali sączy się leniwie: “Beautiful Songs You Should Know”, grupy: Memories Of Machines.

II

Kelner spoglądał na mnie z podziwem, mlaskając powiekami. Przyniósł mi kartę dań oprawioną w świńską skórę z eleganckim szwem, która okazała się wulgarną rozkładówką Hustlera. Nie mogłem odczytać liter ani cyfr, nie pomogła nawet lupa, monokl i elektronowy mikroskop. Kelner stał wciąż nade mną, oblizując się lubieżnie. Ręce trzymał w kieszeniach poplamionego kitla.

Doznawałem iluminacji, dziwnych przemieszczeń w czasie i nie w czasie. kelner stał wciąż nade mną, niejako wymuszając mój wybór. Zaczął mi świecić prosto w oczy latarką, tupiąc z niecierpliwości podkutym żelazną sztabą wojskowym obcasem. Nie pomagały moje prośby ani błagania. Padłem na kolana. Kopnął mnie w twarz, śmiejąc się przy tym szyderczo. Usiadłem z powrotem na krześle, wskazując cokolwiek z karty dań. I nie ważne, że to było coś zupełnie innego, nawet wtedy, kiedy byłem i nie byłem, i kiedy mnie zupełnie tutaj nie było.

III

Odór popsutego mięsa wgryzał się coraz bardziej do mojego mózgu. Przy sąsiednim stoliku starszy człowiek szukał swojego zęba, mieszając palcem w filiżance z herbatą. Jeszcze przed chwilą obgryzał z przejęciem barani udziec, oblizując się lubieżnie i puszczając oko do młodziutkiej kelnerki. Lecz nikt nie zauważył, że był całkowicie m a r t w y.
Człowiek w kącie sali miał bardzo podobną twarz do kogoś z XIX-wiecznej fotografii albo portretu pędzla Jana Matejki. Zanurzał we flakoniku z inkaustem ptasie pióro i z namysłem pochylał się do przodu, kontynuując Pana Tadeusza albo innego Pana.
Zrobiło się gorąco. Pot ściekał mi po twarzy, kapiąc na ceratę w czerwone krasnale. Ktoś rozlał nieświeże mleko z blaszanego kubka, klnąc pod nosem i obwiniając najjaśniejszego pana Franciszka Józefa I-go. Zza brudnej kotary rozchodził się rytmiczny odgłos ćwiartowanego ciała.

Jakiś wiarus, któremu wydawało się, że wraca do swojej kompanii marszowej, wykrzykiwał bez wytchnienia: Marschieren! Marsch! ― uderzając otwartą dłonią o blat, to znów stukając widelcem o talerz. I coraz bardziej rzęził! Coraz bardziej charczał! Nikt nic nie widział, ani nie słyszał, nawet, kiedy dokonywano ordynarnego mordu u ich stóp!

Cóż za straszliwy sen, nie-sen! Traciłem oddech. Wypindrzone dziunie z ogrodami botanicznymi na głowach cmokały do siebie. Cmokali i dżentelmeni w melonikach. Wszyscy cmokali, podczas gdy w ciemnościach trwała walka szczurów, które wyszarpywały między sobą resztki do ostatniej kropli krwi.

IV

Jego twarz stała się nagle blado-zielona. Poruszył jeszcze kilka razy żuchwami i ni to uśmiechając się, ni to płacząc ― runął nią z impetem w półmisek, rozchlapując naokoło brązowawą, cuchnącą ciecz. Zaczął oddychać przez sos, wypuszczając z bulgotem bąbelki, jak topielec pod wodą. Okazało się, że kelner był dziwnie ospały. Zsunąwszy się łagodnie z krzesła, zwinął się pod stolikiem w kłębek, niczym pies na legowisku, aby po chwili zacząć mruczeć, śniąc zapewne o smakowitej, pełnej szpiku wołowej kości.

Za oknem świeciło jaskrawe słońce albo padał rzęsisty deszcz. Było lato, była słotna jesień, bądź mroźna zima… ― nie pamiętam. Bolała mnie głowa od szumiącego na cały regulator radiowego głośnika. Od tych trzasków i gwizdów konwersujących ze sobą kosmicznych cywilizacji… W każdym bądź razie ― spadały na mnie leciutkie płatki dartej przez diabła ligniny, który kołysał się beztrosko na wiszącej lampie. Wykrzywiał swoją odrażającą gębę, przedrzeźniając mnie i śmiejąc się do rozpuku. Próbowałem go przepędzić, lecz odlatywał z furkotem skrzydeł, jak wielki, czarny ptak. I przysiadał znowu, machając opuszczonymi kopytami, wachlując się końskim ogonem…Rechotał, bekał i drapał się po wypiętym bezwstydnie różowym zadzie. Wytrzeszczał jeszcze bardziej i tak już wybałuszone ślepia i wystawiał długi, kameleonowy jęzor… Zginał i rozprostowywał jednocześnie paluchy obrośniętych łap, trzymając je po obu stronach rogatej, diabelskiej czaszki.

Kelner czknął przez sen, a gość z twarzą w półmisku przekręcił się na drugi bok. Dama w wykwintnym kapeluszu przystawiła do umalowanych na czerwono ust filiżankę z herbatą, pokazując przy tym swój sterczący, mały palec…― i zaczęła siorbać, niczym ssąca rura od włączonego na całą moc wodnego odkurzacza. Kelner mruczał wciąż przez sen, merdając ogonem jak zadowolony pies, którego drapie się za uchem.

(Włodzimierz Zastawniak, czerwiec 2015 – listopad 2018)

***

https://www.youtube.com/watch?v=V927Fqn7URE



other prose: Drżenia, Pieprzony metafizyczny dewiant, Tekstury II, Tekstury, Wytwórcy iluzji, Paroksyzm, Kiedy tak szliśmy, wtedy. Kiedy idziemy.., Splątanie, Cichy szmer nieskończonego wzrostu, Miazga, Biała pustka zimnych ścian, Ślad, Pożegnanie (Ojcu), Doskonałość amorficzna, Życie bez ciebie, Oddział chorych na raka. Krótka impresja*, Fantazmora, Dziwna znaczeniowość milczących struktur, Niejasność podążania, Świat Luca, Pozostałość, Przybycie niewiadomego, Ciscollo!, Cancer, VIII: Jeszcze jeden powrót do Metlino, Korowód, Zejście, Wskrzesiciele pamięci, Słońce w otchłani, Odlot, Przybycie, Echo czasu, Projekcja snu, Już bez ciebie, Katabasis, Parasomnia III: Atak, Duchy na magnetycznej taśmie, Specyficzne doświadczanie nienormalnej znaczeniowości, Tęsknota, Immersja III, Tom Of Finland, W ramionach nicości, Corpus delicti, Z serii Okruchy: Ukrzyżowanie, Wybacz. Ale, kto ma wybaczyć?, Porzucony, Wyznanie bez nadziei, Parasomnia II: Obecność, Metro noir, Memento z niebanalnym tryptykiem, Kobieta w gęstej czerni włosów, Pusterium, Parasomnia, Odległe echo miłości, Czarne pióra, Szepty, Okruchy, Aloise, Misterium, Ohyda, To coś wstrząsa swym drżeniem, Ta pustka jest podobna do pustki we wszechświecie, Gdzieś w głębi męczącego snu, Negatyw II, Odpływ, Tańczące okna. Plątanina rur, To jest miejsce, w którym znikam, Insomnia, Pod deszczowym, nagle zniżonym niebem, Podróż do wieczności, Śmierć mnie przemieniła, Jestem coraz bliżej, Próba przekazu, Obecność II, Powracające echo, Wspomnienia są jak odległe opuszczone pokoje, Błądzę daremnie, Katabasis eis antron, Nuclear, Mothership calls, Nic. Eigengrau, Bezpowrotnie, Obecność, Pomiędzy, Drżę, Słyszę…, Reminiscencje, Na zawsze, Wracam, Iluminacja, Kim jesteś?, W uścisku śmierci, Saudade, Skolopendra, Milczenie, Dziwne zdarzenia w hotelowej restauracji, Samotność umierania, Resztki, Pamięć, Immersja II, Projekcja snu II, Immersja, Projekcja snu, Przenikanie, Nuklearna równina. Samotny dom, O zmierzchu, Miasto: impresja V, Nadieżda, Już tylko nic, Śmierć, która przerwała samotność, Jestem jednym z miliardów, odparł Bóg, Manekiny z Survival Town, Poligon, Miasto: impresja IV, Miasto: impresja III, Miasto: impresja II, Miasto: impresja I, Archipelagi wschodzących słońc cz. 7, Archipelagi wschodzących słońc cz. 6, Archipelagi wschodzących słońc cz. 5, Archipelagi wschodzących słońc cz. 4, Archipelagi wschodzących słońc cz. 3, Archipelagi wschodzących słońc cz. 2, Archipelagi wschodzących słońc cz. 1, Pacyfik: sen wiekuisty, Heksaptyk chłopski, Nadaremność, Radioactive zone III: Oziorsk, Radioactive zone II: Karaczaj, Radioactive zone: Muslimowo, Abandoned place VII: Gdzieś tam, daleko w tajdze, Abandoned place VI: Czas utracony, Abandoned place V: Moje miejsce, Abandoned place IV: Powrót do Metlino, Abandoned place III: Metlino, Abandoned place II, Abandoned place, Nowosybirsk: Jewgienija *, Krasnojarsk: nieśmiałe porywy miłości *, Chabarowsk: jesienny chłód *, Komsomolsk nad Amurem: deszczowy dzień *, Kok-Terek: sen zmierzchającego lata *, Pomiędzy piekłem a niebem, Odór, Brylantowe światło, Obiekt,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1