ApisTaur | |
PROFILE About me Friends (101) Poetry (276) Prose (4) Photography (10) Graphics (7) Diary (13) |
ApisTaur, 27 january 2013
chciałem krzyczeć
lecz głos uwiązł w gardle
chciałem płakać
jedna kropla za łez morze
chciałem serce zatrzymać
biło bezlitośnie
chciałem
już mi się nie chce
siedzę w tak głębokim dole
że głębiej tylko piekło
ApisTaur, 2 december 2012
znowu stoimy do siebie en garde
ty udowadniasz co jesteś warta
ja ci pokażę że jestem coś wart
komenda prets wybrzmiała już w głowie
ona odważnie patrząc mi w oczy
na głos allez zadziornie wypowie
bacząc na ostrze wycelowane
staram się w serce ugodzić celnie
stosując pchnięcie zbyt dobrze znane
unikać sztychu jej szpady muszę
ale przewrotny wciąż bywa los
z zaciętych ust słyszę cichutkie touché
gdyż bardzo celnie zadała swój cios
ApisTaur, 2 november 2012
pod dywan wmiotłem sprawy odwlekane
a nazwisk kilka w głowie trafił szlag
jako wieczorem tak jest i nad ranem
nie wiem kto wrogiem a kto mi jak brat
już z samym sobą wytrzymać nie mogę
za co się wezmę wychodzi na wspak
żeby raz chociaż jakimś palindromem
coś jak rada dama sama da dar
każdy dzień kopią pieprzony homonim
z gówna ukręcam na swój tyłek bat
może anagram się uda wyłowić
ale wychodzi tylko trasat strat
dość już kalamburów i głowy łamania
na każde pytanie chcę odpowiedź znać
za własnym ogonem nie będę już ganiał
a gdy nic nie wyjdzie powiem kurwa mać
ApisTaur, 23 september 2012
zawaliło mi się nagle
tak bez ostrzeżenia
chciałem kiedyś zaszpachlować
lecz pusto w kieszeniach
podklejałem czym się dało
z kiepskim dość efektem
choć się ciągle zajmowałem
rzeczonym obiektem
nic nie dało podpieranie
oraz udział czynny
więc runęło moje niebo
a nie mam już innych
ApisTaur, 12 october 2012
spotkałem po drodze
dwóch gości zawianych
wielcy jak king-kongi
mordy całe w szramy
widać że szukają
jakiegoś sponsora
ale pustki były
bo dość późna pora
jako że już byłem
na ich celowniku
nawet nie starałem
się robić uników
- no wyskakuj z kasy
gdy spragniony prosi
łapie mnie za fraki
i w górę unosi
zwinięte w kieszeni
karteczki z wierszami
nie ja wyciągnąłem
zrobili to sami
przez chwilę zawiesił
wzrok na tym pisaniu
- trzeba było mówić
żeś bidota draniu
- chodź szukamy dalej
tak rzekł do kolegi
- on groszem nie śmierdzi
poeci lebiegi
ApisTaur, 16 july 2013
wejdź proszę by drzwi
niepewnością uchylone
zamknąć się mogły
ze spokojem sumienia
siądź proszę niech fotel
schłodzony samotnością
ciepłem twojego ciała
ponownie powróci do życia
bądź proszę bym ja
oszalały z tęsknoty
nie doznał więcej męki
twojego nieistnienia
ApisTaur, 11 august 2013
szary poranek jak wściekły pies
po kawałku wyrywa sen
wiem że muszę wstać
lecz jeszcze nie wiem po co
lustro splunęło w twarz
więc nie patrzyłem mu w oczy
w pamięci szukam powodu
ukrył się dobrze
kawa jak tsunami
nie pozostawia złudzeń
znów muszę stanąć u podnóża
gdzie czeka niewtoczony
ApisTaur, 26 december 2012
następna wigilia minęła powtórką
stołem zastawionym nie do przejedzenia
za oknami słychać szczęściem upojonych
którego to miarą jest dawka w promilach
karp już się rozebrał do barszczu z uszkami
a opium z makowca sny nam obiecuje
pod choinką prezent mocno wysupłany
trzydniowe obżarstwo przez rok pokutuję
ApisTaur, 11 october 2012
znów zapomniałem kluczy
drzwi nie stawiały oporu
krzątasz się po kuchni
mechaniczna perfekcja
od jakiegoś czasu
jesteś jakaś nieobecna
nie zauważasz nawet mnie
z czułością przeglądasz
stare fotografie
zastanawiam się tylko
dlaczego zaczęłaś
chodzić w czerni
wiesz przecież
że ci nie do twarzy
ApisTaur, 7 october 2012
nie nadążam czytać
wszystkich listów
przysłanych z drzew
deszcz wystukuje
telegram na parapecie
że jeszcze popada
a wiatr za wszelką cenę
próbuje się wprosić
przestrzeń rozedrgałem muzyką
chyba znów przestanę
omijać kałuże
ApisTaur, 26 may 2014
widziałem dom po zawale
od kiedy pękło serce właściciela
nic nie trzymało go przy życiu
piece jeszcze oddychały astmatycznie
zimnym cugiem z kominów
lecz pajęczyny nie zatrzymały
zakażenia ścian pleśnią
załamany strop dotykał podłogi
dach stracił pewność siebie
wystygły echa rozmów i kroków
a deskami zabite okna oślepły
na drzwiach tytuł egzekucyjny
z wyrokiem 'do wyburzenia'
ApisTaur, 19 september 2012
przywitał mnie dzień
rzęsiście mokry
znowu przyjdzie
po wodzie chodzić
cuda tak spowszedniały
*
pomarańczowy powóz
pełen wyrzutów
z dwoma stangretami
we wściekłych liberiach
rozgrzeszali kubły
*
ze zmytą głową
docieram do miejsca
w którym muszę
zasłużyć na istnienie
modlić się przestałem
została tylko praca
ApisTaur, 25 october 2013
mimo dożywotniej gwarancji
stwórca nie uznał moich roszczeń
ponieważ używałem życia
niezgodnie z przeznaczeniem
ApisTaur, 25 november 2012
rozgościł się myszpan na meblu wygodnie
ma czapkę kubraczek i myszowe spodnie
miejsce myszonowi tak przypasowało
postanowił sobie że pójdzie na całość
wyciągnął z kredensu nalewkę wiśniową
gdyż uznał że upić się musi myszowo
na brak apetytu nigdy nie narzekał
więc wykradł jedzenie z lodówki człowieka
tak się rozrósł gryzoń jedząc wciąż i pijąc
aż ugiął się mebel wysiłku nie kryjąc
długo ta sielanka myszpana nie trwała
bo konstrukcja pod nim w mig się załamała
i tu się nasuwa porzekadło stare
jeśli chcesz zaszaleć zaszalej z umiarem
(do grafiki dorotyrudej "kredens pod myszą")
ApisTaur, 16 september 2012
mam więcej mgnień wiosny
niż siedemnaście
lato całe przeszło
gdzieś obok
a tu na jesień
trzeba się szykować
nie myślę o zimie
jeszcze nie znam
ostatniej woli
ApisTaur, 28 august 2014
odkąd wczorajsze grzechy stały się sakramentem
zacząłem nosić aureolę z berberysu
idę krętą drogą wiedziony przekleństwami
a mogło być tak prosto bez obietnic i bólu
gdy wymykasz się po angielsku
rozstania przychodzą coraz łatwiej
nie rozumiem zachwytu tragedią kochanków z Verony
jakby oni pierwsi doczekali niespełnienia
iter interius - wewnętrzna podróż
ApisTaur, 8 october 2012
kiedyś próbowałem żyć
w alternatywnych światach
ale optyka dna butelki
i białość ścieżek
nie zapewniły komfortu
jakiego oczekiwałem
po każdej podróży
było mnie coraz mniej
zaspokajanie ciała
już nie wystarcza
jestem niekompletny
ApisTaur, 27 august 2012
nie mam już sił
by mur głową znaczyć
w poukładanym życiu
szaleństwo usankcjonowane
a chaos został pedantem
próba ucieczki kończy się
w kaftanie codzienności
za dużo rutyny we krwi
może dlatego że nie moja
jak ukwiał czekam
co przyniesie nurt
nie dane mi perły rodzić
prędzej kamienie nerkowe
ApisTaur
ApisTaur, 28 november 2013
(śpiewać na melodię M. Grechuty ')
zasiąpiło i powiało znów parasol pękł na trzy
gdzieś nad głową pękła gałąź smutne są bezlistne bzy
ech pochodzić by się chciało ale wciąż cholernie mży
jesień jesień jesień mi nie w smak
jesień jesień jesień niech to szlag
biegnę w deszczu poprzez rynek w butach woda chlupie mi
marzę by tak pod pierzynę a tu z nieba lecą łzy
żeby chociaż nie padało męczy pogodowy zgrzyt
jesień jesień jesień mokro tak
jesień jesień jesień niech to szlag
jestem już przed moim blokiem pędzę szybko do mych drzwi
w myślach klnę cholerną słotę a tu mi otwierasz ty
już o zimnie zapomniałem jesteś blisko ciepło mi
jesień jesień jesień chce się żyć
jesień jesień jesień może być
ApisTaur, 27 march 2014
kilka wierszy z rękawa
nut niezłożonych do końca
niejedna zimna kawa
zbyt wiele zachodów słońca
sto nieziszczonych marzeń
miejsc których nie zobaczyłem
i moc niedoznanych wrażeń
te przyszłe oraz te byłe
wszystko bez żalu zostawię
gdy będę już spopielony
wtedy ulecę z wiatrem
na cztery świata strony
ApisTaur, 7 september 2012
cierpliwie wybierałem
co miałem do wybrania
pogłębiłem
przybył ten
co nikt mu już
przyglądam się
teraz moja kolej
ciskam piachem
patrzą z wyrzutem
jakbym go zabił
ostatnią posługą
wbijam krzyż
ja grabarz
ApisTaur, 30 september 2012
nigdy nie obchodził mnie czas
za to on przejął się mną bardzo
nienakręcanie zegarków
nic nie pomogło
*
chodzę mocno tupiąc
może chociaż w ten sposób
zostawię na ziemi jakiś ślad
*
ponoć z ludzkich prochów
można stworzyć diament
mógłbym zdobić
jakiś jędrny dekolt
jako łańcuchowy
*
ApisTaur
ApisTaur, 1 february 2015
serce me serce
dusza ma dusza
kurtyna ciemności
ciągle mnie porusza
przebił Amor szczałom
mojego podroba
czy mie Jadźka zechce
o jasna choroba
gdy widzę twe uda
wszysko we mnie płonie
chyba se amolem
musze natrzeć skronie
hej orły sokoły
czerwone korale
chcesz tak pisać wiersze
lepiej nie pisz wcale
a te wszelkie błędy tutaj popełnione, są całkiem celowe lub wręcz zamierzone
ApisTaur, 7 may 2014
cyrk to jest wielki cyrk to wspaniały
tu każdy może ze swą twarzą przyjść
tu małpy śmiesznie będą skakały
klauni wzajemnie po tyłkach się gryźć
sprzedasz prywatność za lajków parę
a dawna miłość odżyje gdzieś znów
gimpem ubarwisz to życie szare
a stado lwic będzie szukać swych lwów
tutaj o widza jest twarda walka
na wagę złota jest każdy wpis
zero pomysłów wszystko to kalka
ważne byś klikał wciąż 'aj lajk dys'
ApisTaur, 30 october 2012
już otrząsnęły się drzewa z listowia
zacznie się nieba nieustanny płacz
nieco chłodniejszy wiatr z północy powiał
znudzony stoi stary polny strach
zamiast świetlików znicze zapalone
znowu przypomną jak ważny jest czas
nokturny płyną nam listopadowe
no i na sercu coraz cięższy głaz
ApisTaur, 5 september 2012
znów tracę równowagę
błędnik przekroczył limit
upadków i powstań
żadna ściana
nie daje podparcia
całą motorykę
szlag trafił
byle do przodu
tylko jak na karuzeli
określić kierunek
?
ApisTaur, 27 october 2012
światło sny rozbiło niczym porcelanę
poranny harmider dnia napędza młyn
siłą przełamuję oczu moich bunt
wymijam istoty tak jak ja wyprane
odruchy pawłowa wiodą u mnie prym
więc pod jedną nogą tracę znowu grunt
oblicza głupawe ego rozbuchane
i uściski dłoni o dotyku złym
wszystko warte tyle ile kłaków funt
dzień skończony dziełem co nie warte nic
układam zmęczenie nie chce mi się być
noc niewypoczęta jeszcze setki rund
(zrymowane na wzór villanelli włoskiej, bez zastosowania identycznych słów kończących strofy)
ApisTaur, 14 july 2013
czemu pegazie u skrzydeł
masz tyle złamanych piór
bo czasem poetom miast wiersza
wychodzi niestety stek bzdur
ApisTaur, 2 december 2013
nie śmierci się boję
a stanu
w którym będę musiał
o nią błagać
i w powolnym konaniu
z nienawiścią
o życiu pomyślę
nie mając sił na to
by je skrócić
życie jest święte
do czasu
gdy przekleństwem
się staje
ApisTaur, 21 may 2014
staruszek siedzi na ławce w parku
tylko on i bez kwitnący nad głową
czeka z garścią orzechów
a bystre oczka śledzą go uważnie
nie ma zagrożenia
spogląda łagodnie wyciągając dłoń
pokusa nieodparta
zawsze o tej samej porze
i w tym miejscu
lecz nadszedł dzień
niedoczekania
ławka była bardziej pusta
cierpliwe wypatrywanie nic nie dało
choć ta sama ławka i kwitnący bez
więc dlaczego nie ma tego
który miał być zawsze?
ApisTaur, 26 november 2013
kolejna zmęczona noc
wyrzucony na brzeg poranka
próbuję ją spłukać kawą
podskoczyło tylko ciśnienie
za oknem ołowiane niebo
niczego nie obiecuje
*
do sklepu przywieźli
nasz powszedni
kilku szemranych
wlewa w siebie
substytut szczęścia
śmieciarka połyka
kubły pełne wyrzutów
*
jadę w publicznym środku
czosnkowo-perfumowy zapach
wywołuje mdłości
dwie katarynki bilansują
życie znajomej
jestem na miejscu
czekam na otwarcie
ApisTaur, 22 april 2014
(Eurydyka)
czy mnie słyszysz
czy słyszysz jak cię wołam
czemu niewzruszona milczysz
jakimś drgnieniem powiek
ust lekim grymasem
daj znak bym wiedział
a tyś obojętna i zimna
nagości swojej nieświadoma
bladość rumieńcem nieskalana
odeszłaś więc i ja odchodzę
pójdę za tobą nad brzeg Acheronu
Charon już łódź swoją cumuje
ApisTaur, 29 may 2014
gdzie czas gdy rześki się budziłem
dzień każdy witał pięknym majem
dziś kiedy budzę się nad ranem
to raczej tylko zmartwychwstaję
ApisTaur, 9 december 2012
[ Dialog z piękną (nie)znajomą ]
Siedzę przed szpitalem na ławce drewnianej,
przywiozłem sąsiadkę, gdyż zmarł jej bratanek.
Stara i samotna, ja czas wolny miałem
podwiozłem staruszkę, dwie przecznice całe.
Ktoś za ścianą głośno, spazmatycznie płacze.
Wyszła bezszelestnie w czarnej, zwiewnej szacie,
była jak zjawisko, aż trudno wysłowić.
Ja znieruchomiałem, jakiś chłód mnie spowił.
Popatrzyła na mnie zaintrygowana,
zimny pot mnie oblał, zadrżały kolana.
Wzrokiem przeszywając, jak szpilką owada,
nieśpiesznie podeszła, i obok mnie siada.
– Zdaje się że widzisz moją postać, człecze?
Ledwie wychrypiałem: – Widzę cię, nie przeczę.
A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy.
Tym razem spojrzała prosto w moje oczy.
– Czy wiesz, kim ja jestem? - zadała pytanie.
Pokręciłem głową. – Śmiercią, drogi panie.
Popatrzyłem na nią z uwagą, krytycznie,
była idealna, wyglądała ślicznie.
– Pani mi wybaczy, powiem całkiem szczerze,
tak patrzę na panią i jakoś nie wierzę.
– A to nic dziwnego, jesteś obciążony,
przez różne dogmaty, wiarę, zabobony,
a szkielet w kapturze, co kosą wywija
dobrym wizerunkom stanowczo nie sprzyja.
– Właśnie widzę, pani, żeś piękna i młoda.
– Czy ważny wiek wiatru i jego uroda?
Mam postać kobiety, bo mój zwyczaj taki,
przychodzę po życie w sposób różnoraki.
Do mężczyzn kobieta, do kobiet mężczyzna,
to chyba logiczne sam musisz to przyznać.
Po tej odpowiedzi skapitulowałem,
legło w gruzach jedno, co było tak stałe.
– Czy bez konsekwencji mogę o coś spytać?
– On jeszcze nie tonie, a się brzytwy chwyta,
ale pytać możesz, a nuż ci odpowiem,
no, skoro mnie widzisz, to wyjątek zrobię.
– Czemu piękną postać dla ludzi przybierasz,
skoroś tak okrutna od zawsze do teraz?
A ona perliście zaśmiała w nos mi się.
– Ja jestem okrutna, nie wierzę, co słyszę!
Jestem miłosierdziem i litości aktem,
to w ludziach tkwią bestie, nie dyskutuj z faktem.
Ja zbieram to tylko, co przez was zasiane,
człowiek dla człowieka wilkiem i baranem.
Zwierzęta polują, by nie zginąć z głodu,
a człowiek zabija, ot tak, bez powodu.
– Wybacz mi pytanie bezmyślnie zadane.
– Zdenerwować, człeku, nie jesteś mnie w stanie,
co najwyżej znudzę się twoją osobą,
no i dalej pójdę, swoją tylko drogą.
Ale pytaj dalej, bo bawię się setnie.
U mnie pustka w głowie albo same brednie.
– Czemu śmierć dotyka maleństwa niewinne?
– Znowu nie trafiłeś, musisz zadać inne,
nie możesz za wszystko obarczać mnie winą
jestem tylko skutkiem, nie zgonu przyczyną.
– Czy istnieje życie po skończonym życiu?
– No widzisz, i sprzeczność jest teraz w użyciu.
Jeśli raz zabieram wasz dar najcenniejszy,
po co mam oddawać choćby w stopniu mniejszym?
To, co ja z nim robię, nie dla ciebie wiedza
i nie ma co faktów pochopnie uprzedzać.
–" Kiedy po mnie przyjdziesz?" przecież nie zapytam,
rzecz jak się domyślam, przede mną ukryta.
Uśmiech nawet miły twarz jej rozpromienił.
W mojej głowie stado brzęczących szerszeni.
Przecież taka szansa nie dana każdemu,
a trafiło na mnie, nawet nie wiem czemu.
– Czy to bardzo boli, jak życie odbierasz?
– Ból jest rzeczą względną, to ciało uwiera,
wyzwalam powłokę z życia doczesnego
i już nic nie boli, dla mnie nic prostszego.
Nie wiem, czy pojąłem to, co powiedziała,
ale nie drążyłem , bo myśl mi świtała.
– Czy kiedy tu jesteś, to nikt nie umiera?
– Ależ wszędzie jestem, ja nie mam dublera.
Gdy wiatr wieje tutaj, wieje i w Bostonie,
lecz czy on jest jeden? Odpowiedz sam sobie.
Wstała i skinęła ręką w moją stronę
– Spotkamy się jeszcze? – bez sensu palnąłem.
Uśmiech znów zawitał na jej pełnych ustach,
po chwili przede mną przestrzeń była pusta.
ApisTaur, 15 august 2012
przestała działać
perystaltyka mózgu
znikoma ruchliwość
ogranicza się do wydalania
niestrawionych myśli i pomysłów
*
mimo dokarmiania
nowymi doznaniami
kończy się chaotyczną
myślową biegunką
*
pozostaje katharsis
w postaci lewatywy
może po tym moje myśli
nie będą gówno warte
ApisTaur
ApisTaur, 23 august 2012
założyło się dwóch panów
gentelmen wraz z chamem
który na swój charakterek
więcej skusi panien
*
kulturalny pan wciąż kwiaty
czekoladki nosił
gbur do łóżka wszystkie panny
chciał zaciągnąć co sił
*
oceniły wszystkie panie
tych dwóch kawalerów
tak że szanse równe mieli
z tym że równe zeru
*
bo gentelmen był nudziarzem
konkretów unikał
cham zanadto był konkretny
jak truteń by bzykał
*
i to byłoby na tyle
co przekazać chciałem
lecz wypada wiersz zakończyć
jakowymś morałem
*
jeśli chciałbyś mieć u kobiet
przychylne przyjęcie
bądź czasami gentelmenem
czasem bądź zwierzęciem
ApisTaur, 30 april 2014
czas wspomnień wciąż przede mną
za mną niejedna zrzucona skóra
ponoć co jakiś czas stajemy się
kompletnie nowym człowiekiem
szkoda że niekompletnie
co pozwala powielać własne błędy
bezbłędnie trafiając w stopę
medycyna bezradnie rozkłada ręce
przybita do własnego krzyża
zalewa wciąż nieswoją krwią
ciekawe czy wciąż jestem sobą
czy sumą dawców nieznanych
ApisTaur, 23 december 2013
najwięcej samotnych
jest w święta
nieprzełamany opłatek
takim pozostaje
Kewin znowu sam w domu
zanudza wzrok
ckliwe kolędy
ściskają za gardło
a spiker składa życzenia
by następna wigilia
była równie wesoła
ApisTaur, 8 july 2014
jest wczesny ranek niedobudzony
tkwię na przystanku jak wbity gwóźdź
w myślach ciskane są jasne gromy
koleś koło mnie zaczyna pluć
no i podjeżdża wrzucając luz
wyczekiwany
autoblues
nie czekam na nic włażę jak reszta
w żebra parasol ktoś mściwie pcha
tu podróżnego nikt nie rozpieszcza
w miejskim transporcie tradycja trwa
zaduch smród czosnku wczorajszy stróż
wyczekiwany
autoblues
okna zamknięte nikt nie otworzy
pani się boi że zacznie wiać
na widok mydła ludzie są chorzy
a dezodorant - przegrany gracz
marzę by w diabły porzucić już
wyczekiwany
autoblues
gość z wytrzeźwiałki w kark dyszy celnie
swoim bekaniem odmierza czas
no cóż dojadę zniosę to dzielnie
klnąc siebie w duchu chciałeś to masz
wyciągnę rower wyjdę na plus
przez ten cholerny
autoblues
ApisTaur, 4 december 2013
kracze kruk do kruka
- dość już starej śpiewki
obrzydły mi kawki
dziś lecę na mewki
ApisTaur, 7 december 2012
zdarzyło się w parku na mostku kamiennym
gdzie czas się wydawał zjawiskiem niezmiennym
wiewiórka co była tam stałym mieszkańcem
uznała że mostek ten będzie jej szańcem
a miała na względzie poważne zamiary
za przejście żądała by składać jej dary
to orzech nasionka lub różne owoce
na moście czuwała przez dzionki i noce
spiżarnia wiewiórki już pełna do granic
lecz ona chce więcej nie odpuści za nic
zwierzęta w tym czasie zebranie zwołały
bo płacić wiewiórce za przejście nie chciały
po chwili odezwał się bóbr bardzo stary
- ja wiem jak zniweczyć tej rudej zamiary
żebyście za przejście przez most nie płacili
kładeczkę przez strugę z pnia drzewa zrobili
ja zęby do cięcia mam wciąż nader mocne
i ścinać za chwilkę wam drzewko rozpocznę
tak odkąd zwierzęta swój mostek zrobiły
wiewiórce dochody się nagle skończyły
wystaje na mostku przez całe godziny
lecz nikt nie przechodzi więc nie ma daniny
i teraz wiewórka gdy jej głód doskwiera
sama musi w lesie orzeszków nazbierać
ApisTaur, 17 october 2014
bezsen męczy cię co noc
nie pomaga ciepły koc
don't worry be happy
lekarz mówi ci żeś wrak
nawet myśli masz na wspak
don't worry be happy
stos kłopotów wciąż na łbie
spiker z radia znów się drze
don't worry! be happy! be happy now!
uuuuu...
już z rozpaczy chce się wyć
'psychol' radzi głębię spłyć
don't worry be happy
optymizmu mam już dość
nieraz zawiódł mnie na wskroś
on sorry nie krzepi
uuu...
Na kanwie piosenki Bobby'ego Mc Ferrin'a "Don't worry, be happy"
ApisTaur, 4 december 2013
jak smutne są parki
pod koniec jesieni
tak szybko szarzeje tam świat
z kolorów odarty
tak bardzo się zmienił
przymrozkiem wymarniał i zbladł
dwie wierzby nad stawem
siostrzyczki bliźniacze
rzęsiście spłakane do cna
zlot wron na konklawe
przysiadło i kracze
że jutro śnieg spaść tutaj ma
ApisTaur, 10 november 2014
kiedy cielęciem jest człowiek jeszcze
pierwszą miłością otumaniony
myśli że trafił już na najlepsze
choć w głowie umysł jeszcze zielony
w rozstaniu rozpacz jest ostateczna
lecz się nie przejmuj córko lub synu
zraniona miłość też nie jest wieczna
amor magister optimus
porywy serca szaleństwo ciała
mikstet emocji i brak rozsądku
to w zakochanych tkwiąca wciąż strzała
co nie ma końca ani początku
lecz gdy przeminą najgorsze wiry
wytrzymasz próby wody i ognia
nie pożałujesz ni jednej chwili
gdyż: amor vincit omnia
bowiem się zdarza nawet dość często
miłość co nigdy zgasnąć nie zdoła
może nie dawne wielkie szaleństwo
lecz czuła troska odwzajemniona
pielęgnuj zatem co między wami
dopóki żyje ciągle ta sama
dziś zasiejemy jutro zbieramy
si vis amari, ama!
amor magister optimus - miłość najlepszym nauczycielem
amor vincit omnia - miłość zwycięża wszystko
si vis amari, ama! - jeśli chcesz być kochanym, kochaj!
ApisTaur, 29 december 2013
trupioblady świt wybudza mnie
zgrabiałą z zimna łapą
zegarek milczy przytomnie
migając pulsem sekundnika
nieprzetarte okna jeszcze śpią
dobijam się wczorajszą kawą
a lustro oddaje mi z nawiązką
słyszę syreni śpiew
szpital blisko więc dowożą
w telewizji następna wojna
ekstatycznie podnieca spikera
jem śniadanie z gwiazdami
dziś homar po śląsku
akurat nie miałem w lodówce
skumbrie w tomacie wystarczyły
ApisTaur, 19 june 2014
usta zamknięte na głucho
niezdolne by rodzić słowa
otwierane plują
lawiną kamieni
skręcają kark nadziejom
by znów zamilknąć
nie wiem kiedy zamarzło nam piekło
ApisTaur, 25 october 2013
cały jestem ze strzępów wspomnień
w zaburzonej chronologii zdarzeń
sens się zawieruszył
kolejnymi dniami zapełniam kronikę
z której większość stron przepadło
obawiam się że zapomnę
o swoim istnieniu
ApisTaur, 8 december 2014
w moim mieście bez zmian
tutaj czas nie gra roli
większości niewiele go zostało
co niedzielę marketland
przyciąga wyznawców
których oczy karmią się
niespełnionymi obietnicami
zagłuszając żal promocyjnym
pakietem gorących kajzerek
stąd wyfruwa młodość
szukając swojego miejsca
na godne życie
ku chwale królowej
zostają starcy dobijający się
zastępczymi lekarstwami
na przedwczesną śmierć
która zapewni premię urzędnikom
w telewizji informują
że znów trzeba coś poświęcić
ApisTaur, 4 november 2014
ktoś mi zarzuci malkontenctwo
lub parę innych mądrych przywar
człek w naiwności jest jak dziecko
z politowaniem los łbem kiwa
gdyż ci wyznaczył inną rolę
nie taką jaką sam planujesz
ostatnią ławką w życia szkole
blues w serce kłuje
czego byś nie tknął to porażka
chociaż niegłupiś i znasz gorszych
pech twój z uciechy smacznie mlaska
nie dość że gapa to bez forsy
co innym manną z nieba spada
tobie po grudzie wciąż się psuje
niepowodzeniem cię jak szpada
blues w serce kłuje
nienową rzeczą jest to przecież
fortuna nie zna słowa równo
jednemu życie w pęk zaplecie
drugiemu zsyła bonus - trudno
więc pogodziłem się z udręką
którą mi fatum wciąż szykuje
bo nieustannie iglą cienką
blues w serce kłuje
ApisTaur, 14 november 2013
światłostradą miasta
idę
bez pośpiechu
stopy prowadzą dialog
z zapłakanym brukiem
sklepowe wystawy sycą
wygłodniałe oczy przechodniów
mijam brudne zaułki
gdzie ciemność okrywa
poranione ciała kamienic
a zło i rozpacz
wyrywa skrzydła nadziei
spacery coraz bardziej
mnie męczą
ApisTaur, 11 april 2014
myślał o głodnych dzieciach
oraz o bezrobociu
lecz bardzo szybko przestał
kiedy koryto poczuł
ApisTaur, 15 july 2012
po co przybywacie
nie chcę znać nikogo
co was tak przyciąga
ku mym mrocznym progom
?
chwała i potęga
ulotne jak eter
nie mam nic cennego
a wy do mnie z mieczem
w mrocznych korytarzach
niejeden spoczywa
a mi nie jest miło
serca im wyrywać
nie dość że bogowie
wyglądem skrzywdzili
nie mam w labiryncie
spokoju ni chwili
odstąpcie więc proszę
od zamiarów swoich
człowiek zabić musi
to czego się boi
?
Apistaur
ApisTaur, 21 february 2014
był raz koń niedźwiedź oraz wilk
co razem w lesie zamieszkali
nie w smak im była bliskość lecz
jakoś się tam dogadywali
ale pewnego razu koń
dość miał już misiowego lasu
i do niedźwiedzia oto rzekł
dość mam spędzania z tobą czasu
ja chcę do cyrku sobie iść
co stoi piękny tuż za miedzą
codziennie kostki cukru gryźć
co to jest wolność oni wiedzą
michowi było to nie w smak
nie chciał pozbywać się wałkonia
no ale zgodził się i tak
bo koń poparcie miał u słonia
dyrektor ogierowi dał
uprząż błyszczącą i piór parę
do żłobu siana żaden szał
no i przykrótkie lejce stare
możesz pobiegać sobie rzekł
lecz tylko tam gdzie ja ci każę
jak nie podporządkujesz się
wtedy boleśnie się obrażę
koń przystrojony biegał tak
jak treser kazał no i kiedy
ale przed wilkiem chwalił się
że teraz to on nie ma biedy
to usłyszawszy myśli wilk
skoro koniowi się udało
może i ja spróbuję też
spod łapy micha wyjdę cało
ale wewnetrzną walkę zwierz
musiał sam z sobą wielką stoczyć
bo tył do lasu ciągnąć chciał
za cyrkiem zaś tęskniły oczy
cóż niedźwiedź nie był z tego rad
że wilk podążyć chce za koniem
więc wbił pazury w wilczy zad
mówiąc: wolności ci nie bronię
lecz rozważ propozycję mą
bo ci mięsiwa nie dostarczę
ty nic nie upolujesz sam
i można łatwo skręcić karczek
CDN? ;)
ApisTaur, 27 october 2012
światło rozbiło sny jak porcelanę
a zgiełkiem porannym dzień napędza młyn
bezwzględnie tłumię bunt wczorajszych powiek
przenikam w masę przed siebie gnającą
zdominowany przez odruch pawłowa
zostaję sobą już tylko w połowie
spotykam twarze z firmowym uśmiechem
powitania dłonie oślizgłe jak wstręt
pragnąłbym uciszyć monotonii zgrzyt
dzień kończy dzieło co na nic nikomu
układam zmęczenie by skręcić mu kark
noc snem niespokojnym jutro znowu świt
ApisTaur, 21 january 2015
tak ostro dopadła
puścić wcale nie chce
dokładnie za gardło
kły wciąż głębiej wbija
toczy pianę z pyska
powarkując wściekle
nigdy nie istniała
między nami przyjaźń
żeby kij był jakiś
lub kamień co z serca
lecz próżno go szukać
pustkę ściskam w dłoni
sama nie odpuści
ta trzygłowa bestia
co nawiedza nagle
jak gość nieproszony
pierwsza nosi miano
choroby nieznośnej
druga samotnością
obarcza człowieka
trzecia żalem dusi
który ciągle rośnie
a sił mi nie starcza
by przed nią uciekać
ApisTaur, 22 december 2014
popłynę rzeką poprzez ciebie
rozkosznym ciepłem się rozpłynę
zapuszczę w łuki i podcienie
oplotę całą dzikim winem
zerwę owoce ust czerwonych
wykąpię się w jeziorach oczu
w tym wszystkim będę zadziwiony
jak łatwo zerwać się do lotu
przez wzgórz cielesność poszybuję
bez nawigacji tak na ślepo
i tylko szeptał będę czule
cóż uczyniłaś mi kobieto?
ApisTaur, 1 november 2013
A kimże jesteś, marna istoto,
bym twoje 'daj' miał poważnie traktować?
Ty ledwie jedno życzenie wypowiesz,
znów się pojawiasz z prośbami na nowo.
Po coś ci dawałem ową wolną wolę,
a ty chcesz żebym tobą wciąż kierował.
Ech, trzeba było mi nie kończyć dzieła,
lecz wszystko zacząć kreować od nowa
Więc ucisz modły, prośby i żądania,
bo zażenowania swojego nie kryję,
gdyż wielką łaską jest już to dla ciebie
że ty w ogóle człeku jeszcze żyjesz.
ApisTaur, 26 december 2012
najpierw patrzyłeś
dotyk rozwiał wątpliwości
po każdym uderzeniu
traciłam część siebie
tak trzeba wiem
nawet nocą
burzyłeś mój spokój
twoja udręka
na mnie przelana
mojemu istnieniu
nadała pożądany
teraz żyję swoim
rzeźbiarzu
ApisTaur, 10 october 2014
wciąż próbuję nie owijać w bawełnę
uczuć których niewiele zostało
ani też nie stroję nagiej prawdy
w najpiękniejsze kłamstwa
co błyszczą blaskiem tombaku
napełniając usta goryczą
unikam słodkiej trucizny
dlatego samotność
jest moim wiernym psem
który potrafi szczerze
ugryźć do bólu
ApisTaur, 30 january 2014
spracowanymi dłońmi pieści pożółkłe fotografie
zaprasza do siebie wiatr drzemiący w futrynach
przeganiając delikatnie pająki uświęca życie
mieszka z ciszą którą czasem rozprasza
trzaskiem ze starych płyt
wczoraj pochowała jednookiego kocura Dąsa
jego miejsce na kanapie niczym tron bez króla
teraz tylko cierpliwie czeka na swoją kolej
ma już wspaniałą kreację na tę okazję
Tadziowi z pewnością się spodoba
przecież on zawsze miał dobry gust
ApisTaur, 14 november 2014
moje dłonie twoim dłoniom ukojeniem
serce sercu równym rytmem w piersi bije
usta ustom niczym balsam na milczenie
słodki dialog ciał i dusz liryką żyje
niech muzyka płynie w nas i przez nas nutą
której nikt i nigdy zagrać nie potrafi
żeby miłość już nie była tą ułudą
spychającą wiecznie na nieszczęścia rafy
ApisTaur, 27 august 2014
w przejrzałych lustrach
przechodzę w jeden wymiar
blask wyciekł wraz z czasem
który przestał iść do przodu
lecąc z góry nie tylko na twarz
zużycie materiału
boleśniej odczuwalne
w po-rannych wzwodach
umysłu co zdaje się wiecznym
jak odpoczynek który
racz mi dać panie
odbicie w lustrze wydaje się bliższe
niż jest w rzeczywistości
Patricia Cornwell
ApisTaur, 12 august 2014
coraz to nowe obciążenia
pasek zbyt mocno się zaciska
na lepsze nic tu się nie zmienia
iskra nadziei już nie błyska
zwijam manele i nie czekam
na to co kiedyś ktoś tam mi coś
czas coraz szybciej mi ucieka
liczę na jakość nie na ilość
pora więc cumy rzucić teraz
płynąć przed siebie na nieznane
nie ważne gdzie człowiek umiera
ważne by życie miał udane
http://www.youtube.com/watch?v=RlNhD0oS5pk
ApisTaur, 14 may 2014
zmęczony wschód słońca
kładzie resztę poranka
kąsa oczy beznadzieją
wyczuwalny puls ścian
rozsadza tętnice rur
a z półprzymkniętych okien
brudne światło rozmazuje
resztki snu na podłodze
oślizła lepkość świadomości tego
że muszę zanurzyć się w ten dzień
rozszarpuje nerwy do reszty
ApisTaur, 4 april 2015
zmartwychwstałe poranki
zdają się reinkarnacją poprzednich
gdy bez echa wybite godziny
leniwie przeciągają się
na bruk staczam to
co ze mnie zostało
zmęczone niebo spada
na dachy blokowiska
o nieprzetartych oknach
a nieświeży oddech śmietników
bezlitośnie zawraca głowę
tkwię tu jak ropiejący ząb
na którego znieczulenie już nie działa
kiedyś chciałem się wyrwać
ale korzenie zbyt mocno tkwiły
i tylko w studzienkach ściekowych słychać
że nie tylko czas tu płynie
ApisTaur, 18 april 2014
szła przez las pobliski
w kapturku dziewczynka
od dresiku bluza
glany na nożynkach
szła do swej babuni
no bo iść wypada
dziś emeryturka
tak się jakoś składa
muzyczka wesoło
w słuchawkach nawala
jeden od drugiego
szlugara odpala
lecz w pewnym momencie
fajki się skończyły
trzeba więc wysępić
trudno nie ma siły
i po krótkiej chwili
wilczysko dostrzega
- ej, ty burku leśny
tak krzycząc podbiega
i grzecznie doń rzecze
- czy przy sobie głąbie
nie nosisz fajeczek?
wilk zaprzeczył głową
ciut skonfundowany
i po chwili poczuł
na swym ciele glany
uciekł więc do lasu
- naskarżę jej mamie
to smarkuli jednej
dostanie się lanie
przedstawił się grzecznie
i wyłuszczył sprawę
a po chwili pyskiem
wręcz przeorał trawę
to mama dziewczynki
tak mu przyłożyła
krzycząc - to nieprawda
ma córka jest miła!
taka oto moja
jest historia cała
jak by dzisiaj o kapturku
bajka wyglądała
ApisTaur, 26 july 2012
szumy na łączach i trzaski w eterze
fale radiowe uderzają o brzeg świadomości
nawet w uszach korki nie zagłuszą
hałasu bezsenności
ApisTaur, 11 april 2014
nad chorymi się pochylał
bo dbał o ich zdrówko
ale tylko gdy dawali
kopertę z gotówką
ApisTaur, 5 august 2012
na kliszach pamięci
utrwalam obrazy
naświetlone pozytywy
nabłyszczam uczuciami
negatywów wyciętych
stosy
chowam w najdalszy
kąt ciemni
ApisTaur
ApisTaur, 23 august 2015
budzę się z wczorajszym zmęczeniem
za oknem klucz powracających dziwek
pełne męskiego spełnienia
będą wywabiać z siebie noc
rozgrzeszając się po-rannym snem
dzwon z pobliskiego wybija
z głowy resztki myśli
już czas odświeżyć
tak dobrze znane ślady
jeszcze tylko wtłoczę w siebie
zabójczą dawkę kofeiny
będę zapisywał nią kolejne
strony powszedniości
ApisTaur, 25 may 2014
gdy argumentów brak w zanadrzu
i pewność siebie dogorywa
maluczki wtacza ciężkie działo
co nosi miano inwektywa
ApisTaur, 9 april 2014
I
szary poranek
słońce gdzie indziej wzeszło
czekam na jutro
II
zakwitły kwiaty
cierpliwie poczekają
na swoje ścięcie
III
zamyka oczy
nie otworzy ich więcej
budzi się życie
IV
rzuciła bukiet
lecz była przekonana
że to nie wszystko
V
na kruchej trzcinie
rozkołysał się wiatr
pogromca lasów
ApisTaur, 25 december 2013
usta zaszyte milczeniem
stają się blizną na twarzy
gesty zaczynają tracić na znaczeniu
i już nie chce się krzyczeć
lękom trudno wydrapać oczy
gdy nie masz pazurów
ucieczka przybliża jedynie
do ostateczności
znów bezwolnie
opadam na dno
ApisTaur, 15 march 2015
znów zapomniałem nakarmić
słowa znaczeniami
uwięzione w pozłocie milczenia
zatraciły sens
kiedyś chciałem je wyśpiewać
na wolność
lecz był to skowyt bitego psa
który za wszelką cenę
zostaje przy panu
tłuką się myśli
nie do posklejania
niedźwięcznie zostałem
oderwany od rzeczywistości
jak s-trup
ApisTaur, 26 april 2014
gdy już wszystkim strachom
nadałem imiona
a samotność była
wierniejsza niż żona
to zamknąłem wszystko
co otwarte było
i w świat wyruszyłem
dawno mnie korciło
żeby zaznać więcej
i więcej zobaczyć
by na sobie odczuć
że człowiek coś znaczy
ledwie opuściłem
próg więzienia swego
a już usłyszalem
'jak leziesz lebiego'
ktoś inny spojrzeniem
opluł mnie wymownie
entuzjazm uleciał
załamka dosłownie
pomyślalem sobie
'pięknie się zaczyna
czemu na mój widok
każdy tak się spina'
z pomocą mi przyszła
cyganka dość stara
mówiac
'nie twoja to wina
tyś już jest ofiara
miałeś przypisane
ledwieś się narodził'
tak więc zapał do podróży
znacznie się ochłodził
wróciłem do domu
ze spuszczoną głową
kontynuować to co było
tyle że na nowo
ApisTaur, 30 january 2014
kiedyś wzlecieć chciałem
chodzić nie umiejąc
słów potokiem zalać
z gardłem zaciśniętym
zaszaleć i zgrzeszyć
z zakazów się śmiejąc
lecz ironia losu chce
żebym był świętym
obrzydło mi nosić
aureolę wiecznie
codziennie popiołem
posypując głowę
czy marzyłem o tym
raczej niekoniecznie
przyciasna mi świętość
oddam choć połowę
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga