ApisTaur | |
PROFILE About me Friends (101) Poetry (276) Prose (4) Photography (10) Graphics (7) Diary (13) |
ApisTaur, 10 november 2014
kiedy cielęciem jest człowiek jeszcze
pierwszą miłością otumaniony
myśli że trafił już na najlepsze
choć w głowie umysł jeszcze zielony
w rozstaniu rozpacz jest ostateczna
lecz się nie przejmuj córko lub synu
zraniona miłość też nie jest wieczna
amor magister optimus
porywy serca szaleństwo ciała
mikstet emocji i brak rozsądku
to w zakochanych tkwiąca wciąż strzała
co nie ma końca ani początku
lecz gdy przeminą najgorsze wiry
wytrzymasz próby wody i ognia
nie pożałujesz ni jednej chwili
gdyż: amor vincit omnia
bowiem się zdarza nawet dość często
miłość co nigdy zgasnąć nie zdoła
może nie dawne wielkie szaleństwo
lecz czuła troska odwzajemniona
pielęgnuj zatem co między wami
dopóki żyje ciągle ta sama
dziś zasiejemy jutro zbieramy
si vis amari, ama!
amor magister optimus - miłość najlepszym nauczycielem
amor vincit omnia - miłość zwycięża wszystko
si vis amari, ama! - jeśli chcesz być kochanym, kochaj!
ApisTaur, 8 november 2014
praca codzienność wieczny kierat
a chciałoby się tak inaczej
czasami wściekłość nas pobiera
ciśnienie w skroniach mocno skacze
leżeć pod palmą z drinkiem w dłoni
być rozpieszczanym przez kobiety
wiedzieć że czas już nas nie goni
ale inaczej jest niestety
piękna pogoda gdyś jest w pracy
deszcz zawieruchę masz w weekendy
bez kasy człowiek nic nie znaczy
i za nieswoje płacisz błędy
ApisTaur, 7 november 2014
teraz tylko w winie chwile zapomnienia
zmyć nim trzeba troski te nieukojone
popłynąć w kielichu tam gdzie smutku nie ma
kto chętny w tę podróż tego tam zabiorę
tam nikt ci nie liczy popełnionych błędów
więc
nunc est bibendum!
dać ustom puchary głowom odpoczynek
utonąć w rozkoszy beztroskiej zabawy
przytulić do siebie nadobną dziewczynę
i wśród pocałunków komplementy prawić
nie potrzebujecie chyba referendum
więc
nunc est bibendum!
niech inni zazdroszczą cudownej swawoli
gryząc się niemocą ciała no i chęci
znieczulenia tego co nas w sercach boli
i tego że teraz w duszy nic nie dręczy
usiądźmy pospołu w przyjacielskim kręgu
i
nunc est bibendum!
ApisTaur, 6 november 2014
carpe diem
cholerny truizm mnie zatruwa
co wrzyna w pamięć się jak nóż
oblepia umysł niczym guma
i tylko czasem brak jest słów
choć wmawiać sobie można zawsze
że życie jest cudownym snem
wciąż powtarzając zanim zasnę
ograny slogan
carpe diem
budząc się rankiem mam już dosyć
kiedy za oknem ziąb i deszcz
w szron przemienione krople rosy
cóż by powiedział wtedy wieszcz
czy optymizmem wciąż by tryskał
czy nokturnowy ciągnął tren
nietrudno wtedy zetrzeć z pyska
ograny slogan
carpe diem
nadzwyczaj rzadkie są te chwile
kiedy przyjazny tobie świat
zazwyczaj jest cholernym zbirem
któremu wciąż litości brak
wolę nie łudzić się na próżno
dzień jaki będzie zwykle wiem
wykasowuję nocą późną
ograny slogan
carpe diem
ApisTaur, 4 november 2014
ktoś mi zarzuci malkontenctwo
lub parę innych mądrych przywar
człek w naiwności jest jak dziecko
z politowaniem los łbem kiwa
gdyż ci wyznaczył inną rolę
nie taką jaką sam planujesz
ostatnią ławką w życia szkole
blues w serce kłuje
czego byś nie tknął to porażka
chociaż niegłupiś i znasz gorszych
pech twój z uciechy smacznie mlaska
nie dość że gapa to bez forsy
co innym manną z nieba spada
tobie po grudzie wciąż się psuje
niepowodzeniem cię jak szpada
blues w serce kłuje
nienową rzeczą jest to przecież
fortuna nie zna słowa równo
jednemu życie w pęk zaplecie
drugiemu zsyła bonus - trudno
więc pogodziłem się z udręką
którą mi fatum wciąż szykuje
bo nieustannie iglą cienką
blues w serce kłuje
ApisTaur, 17 october 2014
bezsen męczy cię co noc
nie pomaga ciepły koc
don't worry be happy
lekarz mówi ci żeś wrak
nawet myśli masz na wspak
don't worry be happy
stos kłopotów wciąż na łbie
spiker z radia znów się drze
don't worry! be happy! be happy now!
uuuuu...
już z rozpaczy chce się wyć
'psychol' radzi głębię spłyć
don't worry be happy
optymizmu mam już dość
nieraz zawiódł mnie na wskroś
on sorry nie krzepi
uuu...
Na kanwie piosenki Bobby'ego Mc Ferrin'a "Don't worry, be happy"
ApisTaur, 10 october 2014
wciąż próbuję nie owijać w bawełnę
uczuć których niewiele zostało
ani też nie stroję nagiej prawdy
w najpiękniejsze kłamstwa
co błyszczą blaskiem tombaku
napełniając usta goryczą
unikam słodkiej trucizny
dlatego samotność
jest moim wiernym psem
który potrafi szczerze
ugryźć do bólu
ApisTaur, 28 august 2014
odkąd wczorajsze grzechy stały się sakramentem
zacząłem nosić aureolę z berberysu
idę krętą drogą wiedziony przekleństwami
a mogło być tak prosto bez obietnic i bólu
gdy wymykasz się po angielsku
rozstania przychodzą coraz łatwiej
nie rozumiem zachwytu tragedią kochanków z Verony
jakby oni pierwsi doczekali niespełnienia
iter interius - wewnętrzna podróż
ApisTaur, 27 august 2014
w przejrzałych lustrach
przechodzę w jeden wymiar
blask wyciekł wraz z czasem
który przestał iść do przodu
lecąc z góry nie tylko na twarz
zużycie materiału
boleśniej odczuwalne
w po-rannych wzwodach
umysłu co zdaje się wiecznym
jak odpoczynek który
racz mi dać panie
odbicie w lustrze wydaje się bliższe
niż jest w rzeczywistości
Patricia Cornwell
ApisTaur, 12 august 2014
coraz to nowe obciążenia
pasek zbyt mocno się zaciska
na lepsze nic tu się nie zmienia
iskra nadziei już nie błyska
zwijam manele i nie czekam
na to co kiedyś ktoś tam mi coś
czas coraz szybciej mi ucieka
liczę na jakość nie na ilość
pora więc cumy rzucić teraz
płynąć przed siebie na nieznane
nie ważne gdzie człowiek umiera
ważne by życie miał udane
http://www.youtube.com/watch?v=RlNhD0oS5pk
ApisTaur, 12 august 2014
może popłyńmy na Ogygię
tam gdzie Kalipso nas ugości
dosyć już diety mam na rybie
a u niej same są pyszności
kuszą przesłodkie winne grona
i równie słodko czas nie płynie
tam cudna młodość nieskończona
którą skąpiemy w boskim winie
rozkoszy również nie zabraknie
bo i tych każdy jest spragniony
czekają nas gorące łaźnie
i szał ciał niezaspokojonych
ApisTaur, 11 august 2014
w strzelistych wieżach zamku
którego opoką piach
beztroska podszyta strachem
wciąż nowych pęknięć
łatanie z sumiennością Syzyfa
przestało być odnową
a coraz bliższe przypływy
zwiastują nieuchronność
ApisTaur, 8 august 2014
hej na wantach jak na harfie zagrał wiatr
sternik równaj dziobem krypę mi na hals
niech z kubryku już wyłazi kto coś wart
niechaj gafel przyozdobi żaglem maszt
za gejtawę marynarzu mocno chwyć
by popłynął nasz połykacz morskich mil
gdy tnie fale to od razu chce się żyć
tej radości nie odbierze żaden sztil
ApisTaur, 2 august 2014
a ja palmę na balkonie se wystawię
w misce z chłodną wodą nogi będę moczył
szaszłyk w piekarniku na ostro przyprawię
ciemne okulary założę na oczy
zimne piwko albo drinczek z parasolką
może grilla przygotuję na pięterku
i pogadam sobie z sąsiadką Mariolką
a nuż wyląduje pod moją kołderką
bez podróży samolotem rezydenta
all inclusive zapewnione tylko w domku
gdzież po egzotyce będę się pałętał
odpoczywam w otoczeniu własnych kątów
ApisTaur, 30 july 2014
popiół mi na głowę
w oczy piach i wiatr
plują w twarz złym słowem
taki w życiu fart
pustostan w uczuciach
jak zaległy czynsz
humor mnie wyklucza
coraz tańszy tynf
wciąż chodzę po wodzie
bo przecieka dach
nowe cuda w drodze
aż pomyśleć strach
ApisTaur, 29 july 2014
obrodziło nam nadmiarem
dewocjonalnych gadżetów
zanim kupisz to uważaj
bo podróbki są niestety
niby tak ładnie wygląda
z pewnością oryginalna
lecz szybko się okazuje
że to jest made in China
że właściwości duchowe
ma z dalekiego wschodu
i nie rozumie próśb naszych
z lingwistycznego powodu
na nic tu poświęcanie
wizyty u egzorcysty
bo świątek reprezentuje
li tylko interes czysty
ApisTaur, 23 july 2014
jesteśmy życiem piętnowani
jak domy z jednym lokatorem
spękaniem ścian tak obarczeni
ciągle liczący na podporę
dotynkiem freski zaleczone
zapach i smak nieco zwietrzały
przywołujemy co minione
latami co nam pozostały
ApisTaur, 22 july 2014
u mnie taka noclegownia
każdy leży grzeczny
z prozaicznej dość przyczyny
tutaj śpią snem wiecznym
ApisTaur, 22 july 2014
jeśli tym życiem którym żyję
spłacam uczynki poprzednika
czemu to on w kość nie dostaje
czy pełnię rolę niewolnika
a jeśli doczesnością swoją
nabijam konto przyszłościowo
przebudzę się ze świadomością
że warto było żyć ch..owo
lecz gdy odrodzę się mizernie
to niech mnie szlag na miejscu trafi
rozczarowany niepomiernie
grą w którą grać nikt nie potrafi
ApisTaur, 20 july 2014
co za skutek z dopalacza
który ponoć jest na topie
weźmie taki cap z pałaca
i w kalendarz szybko kopie
gdzież romantyzm czar tej chwili
i cudowne wstępne granie
teraz byle se użyli
klik i czeka aż mu stanie
dziś na koncie trzeba zbierać
gdzie handlują nasionkami
bo jak nie pobiorą teraz
będzie kiepsko z mężczyznami
ApisTaur, 19 july 2014
ja napawam się murami i asfaltem
lato w mieście często chodzi po marketach
sypię sól do wanny i mam małą Maltę
a z szamponu patrzy na mnie cud kobieta
czasem ruszę zaszaleję na całego
gdy pilota prywatnego wezmę sobie
przełączając po kanałach mam to z tego
że poruszam się po calusieńkim globie
ananasa z puszki jakieś winogronka
bo w przecenie były u nas na promocji
a wieczorem małe piwko i golonka
tak wakacje dostarczają mi emocji
ApisTaur, 8 july 2014
jest wczesny ranek niedobudzony
tkwię na przystanku jak wbity gwóźdź
w myślach ciskane są jasne gromy
koleś koło mnie zaczyna pluć
no i podjeżdża wrzucając luz
wyczekiwany
autoblues
nie czekam na nic włażę jak reszta
w żebra parasol ktoś mściwie pcha
tu podróżnego nikt nie rozpieszcza
w miejskim transporcie tradycja trwa
zaduch smród czosnku wczorajszy stróż
wyczekiwany
autoblues
okna zamknięte nikt nie otworzy
pani się boi że zacznie wiać
na widok mydła ludzie są chorzy
a dezodorant - przegrany gracz
marzę by w diabły porzucić już
wyczekiwany
autoblues
gość z wytrzeźwiałki w kark dyszy celnie
swoim bekaniem odmierza czas
no cóż dojadę zniosę to dzielnie
klnąc siebie w duchu chciałeś to masz
wyciągnę rower wyjdę na plus
przez ten cholerny
autoblues
ApisTaur, 19 june 2014
usta zamknięte na głucho
niezdolne by rodzić słowa
otwierane plują
lawiną kamieni
skręcają kark nadziejom
by znów zamilknąć
nie wiem kiedy zamarzło nam piekło
ApisTaur, 29 may 2014
gdzie czas gdy rześki się budziłem
dzień każdy witał pięknym majem
dziś kiedy budzę się nad ranem
to raczej tylko zmartwychwstaję
ApisTaur, 26 may 2014
widziałem dom po zawale
od kiedy pękło serce właściciela
nic nie trzymało go przy życiu
piece jeszcze oddychały astmatycznie
zimnym cugiem z kominów
lecz pajęczyny nie zatrzymały
zakażenia ścian pleśnią
załamany strop dotykał podłogi
dach stracił pewność siebie
wystygły echa rozmów i kroków
a deskami zabite okna oślepły
na drzwiach tytuł egzekucyjny
z wyrokiem 'do wyburzenia'
ApisTaur, 26 may 2014
słońce mściwie wypala powietrze
rozgrzany asfalt kusi mirażami
wentylator stwarza pozory
nie jest dość obrotny
ludzie wypływają z domów
jak śnięte ryby pakują się
do puszek na kółkach
tylko odkręcony hydrant
daje nadzieję psom i dzieciom
wciąż jednak w wielu sercach
lód jeszcze nie stopniał
ApisTaur, 25 may 2014
gdy argumentów brak w zanadrzu
i pewność siebie dogorywa
maluczki wtacza ciężkie działo
co nosi miano inwektywa
ApisTaur, 21 may 2014
staruszek siedzi na ławce w parku
tylko on i bez kwitnący nad głową
czeka z garścią orzechów
a bystre oczka śledzą go uważnie
nie ma zagrożenia
spogląda łagodnie wyciągając dłoń
pokusa nieodparta
zawsze o tej samej porze
i w tym miejscu
lecz nadszedł dzień
niedoczekania
ławka była bardziej pusta
cierpliwe wypatrywanie nic nie dało
choć ta sama ławka i kwitnący bez
więc dlaczego nie ma tego
który miał być zawsze?
ApisTaur, 14 may 2014
zmęczony wschód słońca
kładzie resztę poranka
kąsa oczy beznadzieją
wyczuwalny puls ścian
rozsadza tętnice rur
a z półprzymkniętych okien
brudne światło rozmazuje
resztki snu na podłodze
oślizła lepkość świadomości tego
że muszę zanurzyć się w ten dzień
rozszarpuje nerwy do reszty
ApisTaur, 9 may 2014
przejąć wszystkie troski
których władca zazna
oczyścić sumienie
oto rola błazna
lecz gdy swym widokiem
panu przypomina
jaka ciągle ciąży
na sumieniu wina
wysyła trefnisia
wprost pod topór kata
w ten sposób bez śladu
wyrzuty wymiata
więc uważać musisz
gdy szukasz wakatu
bo oddając życie pracy
dać je możesz katu
ApisTaur, 7 may 2014
cyrk to jest wielki cyrk to wspaniały
tu każdy może ze swą twarzą przyjść
tu małpy śmiesznie będą skakały
klauni wzajemnie po tyłkach się gryźć
sprzedasz prywatność za lajków parę
a dawna miłość odżyje gdzieś znów
gimpem ubarwisz to życie szare
a stado lwic będzie szukać swych lwów
tutaj o widza jest twarda walka
na wagę złota jest każdy wpis
zero pomysłów wszystko to kalka
ważne byś klikał wciąż 'aj lajk dys'
ApisTaur, 30 april 2014
czas wspomnień wciąż przede mną
za mną niejedna zrzucona skóra
ponoć co jakiś czas stajemy się
kompletnie nowym człowiekiem
szkoda że niekompletnie
co pozwala powielać własne błędy
bezbłędnie trafiając w stopę
medycyna bezradnie rozkłada ręce
przybita do własnego krzyża
zalewa wciąż nieswoją krwią
ciekawe czy wciąż jestem sobą
czy sumą dawców nieznanych
ApisTaur, 26 april 2014
gdy już wszystkim strachom
nadałem imiona
a samotność była
wierniejsza niż żona
to zamknąłem wszystko
co otwarte było
i w świat wyruszyłem
dawno mnie korciło
żeby zaznać więcej
i więcej zobaczyć
by na sobie odczuć
że człowiek coś znaczy
ledwie opuściłem
próg więzienia swego
a już usłyszalem
'jak leziesz lebiego'
ktoś inny spojrzeniem
opluł mnie wymownie
entuzjazm uleciał
załamka dosłownie
pomyślalem sobie
'pięknie się zaczyna
czemu na mój widok
każdy tak się spina'
z pomocą mi przyszła
cyganka dość stara
mówiac
'nie twoja to wina
tyś już jest ofiara
miałeś przypisane
ledwieś się narodził'
tak więc zapał do podróży
znacznie się ochłodził
wróciłem do domu
ze spuszczoną głową
kontynuować to co było
tyle że na nowo
ApisTaur, 22 april 2014
(Eurydyka)
czy mnie słyszysz
czy słyszysz jak cię wołam
czemu niewzruszona milczysz
jakimś drgnieniem powiek
ust lekim grymasem
daj znak bym wiedział
a tyś obojętna i zimna
nagości swojej nieświadoma
bladość rumieńcem nieskalana
odeszłaś więc i ja odchodzę
pójdę za tobą nad brzeg Acheronu
Charon już łódź swoją cumuje
ApisTaur, 19 april 2014
karawana chmur leniwie sunie
przez błękitną pustynię
leżąc na wielkim
brzuchu matki ziemi
przestałem liczyć oddechy
do końca mi wystarczy
kiczowate słońce
cierpliwie przesuwa cienie
odmierzając niestałość
przyroda nie znosi bezruchu
każda martwa sekunda
narodzinami kolejnej
tak do nieskończoności
ApisTaur, 18 april 2014
szła przez las pobliski
w kapturku dziewczynka
od dresiku bluza
glany na nożynkach
szła do swej babuni
no bo iść wypada
dziś emeryturka
tak się jakoś składa
muzyczka wesoło
w słuchawkach nawala
jeden od drugiego
szlugara odpala
lecz w pewnym momencie
fajki się skończyły
trzeba więc wysępić
trudno nie ma siły
i po krótkiej chwili
wilczysko dostrzega
- ej, ty burku leśny
tak krzycząc podbiega
i grzecznie doń rzecze
- czy przy sobie głąbie
nie nosisz fajeczek?
wilk zaprzeczył głową
ciut skonfundowany
i po chwili poczuł
na swym ciele glany
uciekł więc do lasu
- naskarżę jej mamie
to smarkuli jednej
dostanie się lanie
przedstawił się grzecznie
i wyłuszczył sprawę
a po chwili pyskiem
wręcz przeorał trawę
to mama dziewczynki
tak mu przyłożyła
krzycząc - to nieprawda
ma córka jest miła!
taka oto moja
jest historia cała
jak by dzisiaj o kapturku
bajka wyglądała
ApisTaur, 16 april 2014
pewna polska żaba swe łapy podkłada
liczy na podkowy robiąc z siebie dziada
podjudza i mąci grzmiąc na gardło całe
że rekin to dureń i jest wielkim wałem
że się go nie boi bo ma za plecami
odwetową armię razem z nielotami
taka sama pewność była za Hitlera
mieliśmy aliantów wiernych jak cholera
będziem jak ten zając co Krasicki pisał
który miał przyjaciół o naturze lisa
gdy rekin na żabie zemści się sromotnie
reszta sojuszników płaza w dupę kopnie
ApisTaur, 11 april 2014
myślał o głodnych dzieciach
oraz o bezrobociu
lecz bardzo szybko przestał
kiedy koryto poczuł
ApisTaur, 11 april 2014
na kolędzie w każdym domu
strząsnął trochę wody
i z chrzcielnicy przy ołtarzu
niezłe miał dochody
ApisTaur, 11 april 2014
nad chorymi się pochylał
bo dbał o ich zdrówko
ale tylko gdy dawali
kopertę z gotówką
ApisTaur, 9 april 2014
I
szary poranek
słońce gdzie indziej wzeszło
czekam na jutro
II
zakwitły kwiaty
cierpliwie poczekają
na swoje ścięcie
III
zamyka oczy
nie otworzy ich więcej
budzi się życie
IV
rzuciła bukiet
lecz była przekonana
że to nie wszystko
V
na kruchej trzcinie
rozkołysał się wiatr
pogromca lasów
ApisTaur, 9 april 2014
pradziad spalał swoje łąki
dziadek z ojcem podpalali
i on także palił trawę
w nieco mniejszej skali
ApisTaur, 9 april 2014
przykrótka miniówka
kurteczka ze skóry
sto dni jej zostało
do emerytury
ApisTaur, 27 march 2014
kilka wierszy z rękawa
nut niezłożonych do końca
niejedna zimna kawa
zbyt wiele zachodów słońca
sto nieziszczonych marzeń
miejsc których nie zobaczyłem
i moc niedoznanych wrażeń
te przyszłe oraz te byłe
wszystko bez żalu zostawię
gdy będę już spopielony
wtedy ulecę z wiatrem
na cztery świata strony
ApisTaur, 21 february 2014
był raz koń niedźwiedź oraz wilk
co razem w lesie zamieszkali
nie w smak im była bliskość lecz
jakoś się tam dogadywali
ale pewnego razu koń
dość miał już misiowego lasu
i do niedźwiedzia oto rzekł
dość mam spędzania z tobą czasu
ja chcę do cyrku sobie iść
co stoi piękny tuż za miedzą
codziennie kostki cukru gryźć
co to jest wolność oni wiedzą
michowi było to nie w smak
nie chciał pozbywać się wałkonia
no ale zgodził się i tak
bo koń poparcie miał u słonia
dyrektor ogierowi dał
uprząż błyszczącą i piór parę
do żłobu siana żaden szał
no i przykrótkie lejce stare
możesz pobiegać sobie rzekł
lecz tylko tam gdzie ja ci każę
jak nie podporządkujesz się
wtedy boleśnie się obrażę
koń przystrojony biegał tak
jak treser kazał no i kiedy
ale przed wilkiem chwalił się
że teraz to on nie ma biedy
to usłyszawszy myśli wilk
skoro koniowi się udało
może i ja spróbuję też
spod łapy micha wyjdę cało
ale wewnetrzną walkę zwierz
musiał sam z sobą wielką stoczyć
bo tył do lasu ciągnąć chciał
za cyrkiem zaś tęskniły oczy
cóż niedźwiedź nie był z tego rad
że wilk podążyć chce za koniem
więc wbił pazury w wilczy zad
mówiąc: wolności ci nie bronię
lecz rozważ propozycję mą
bo ci mięsiwa nie dostarczę
ty nic nie upolujesz sam
i można łatwo skręcić karczek
CDN? ;)
ApisTaur, 15 february 2014
pan nasłuchiwacz z naszej ulicy
ma dar słuchania i na to liczy
że nic nie umknie jego uwadze
a czego słucha zaraz wam zdradzę
najpierw to skargi jak makiem...ciche
prośby co nigdy nie trafią w dychę
utyskiwania i zawodzenie
że wciąż są puste nasze kieszenie
ale najbardziej on sobie cenił
te które słyszał na dole w sieni
gdyż zakochanych to były wyznania
dla tego nigdy ich stąd nie przeganiał
gdy dzień zamykał za sobą drzwi
pan n dyskretnie podsłuchiwał sny
ApisTaur, 14 february 2014
znów przyszło ci chodzić
po tłuczonym szkle
krwawe ślady
zmywasz łzami
a nieprzełknięty żal
uwiązł w gardle
tak chciałaś wierzyć
lecz przez palce
niewiele widać
otwieranie oczu
solą na rany
ApisTaur, 12 february 2014
jak łatwo wierzymy
w dobre intencje tych
którzy mają nas gdzieś
wystarczy poklepać
i dać kostkę cukru
byśmy sami sobie
homonta na kark założyli
okładając się batem
z tą nadzieją
że co obiecano
będzie dotrzymane
naiwność już dawno
przekroczyła ganice
została już tylko głupota
ona jest bezgraniczna
ApisTaur, 6 february 2014
pochłonięci wiarą w niezniszczalność
pasą się opuchlizną głodową nieistotnych
bliscy pęknięcia otaczają się rezydencjami
żeby nawet ochłapy nie odleciały poza
gromadzą pokłosie śmierci w sejfach
kliknięciem realizując przelewy krwi
nie straszne im piekło
w końcu sami je stworzyli
ApisTaur, 3 february 2014
zasnąć w sen uciec
gdzie czas nie gra roli
gdzie jest bezbolesne
co na jawie boli
i spełnione będzie
najskrytsze marzenie
kiedyś to się spełni
z twym ostatnim tchnieniem
ApisTaur, 2 february 2014
rana w sercach bojowniczek
już się nie zabliźni
bo znów w związkach rolę kobiet
przejęli mężczyźni
mam nadzieję nie doczekać
takiej oto chwili
kiedy powiesz żeś hetero
będą cię leczyli
ApisTaur, 1 february 2014
homo tik tak
bez ustanku w biegu
czas swój w ryzach trzymał
mocno się nakręcał
więc pękła sprężyna
homo pitu pitu
wciąż miele jęzorem
milczeć już nie umie
kojarzy się tylko
z notorycznym szumem
(Aśćka/ masz/ ;))
ApisTaur, 31 january 2014
człowiek sukcesu jak pocisk żyje
ważne gdzie trafi i czy się przebije
gdy cel osiągnie w pędzie jest przerwa
i tylko czeka by się rozerwać
ApisTaur, 30 january 2014
kiedyś wzlecieć chciałem
chodzić nie umiejąc
słów potokiem zalać
z gardłem zaciśniętym
zaszaleć i zgrzeszyć
z zakazów się śmiejąc
lecz ironia losu chce
żebym był świętym
obrzydło mi nosić
aureolę wiecznie
codziennie popiołem
posypując głowę
czy marzyłem o tym
raczej niekoniecznie
przyciasna mi świętość
oddam choć połowę
ApisTaur, 30 january 2014
z kamieni we mnie rzucanych
wybuduję twierdzę
scalę ją jadem z ust zawistnych
co plują bez przerwy
w ciemnym lochu schowam
bliskości pragnienie
to moja ochrona i moje więzienie
ApisTaur, 30 january 2014
spracowanymi dłońmi pieści pożółkłe fotografie
zaprasza do siebie wiatr drzemiący w futrynach
przeganiając delikatnie pająki uświęca życie
mieszka z ciszą którą czasem rozprasza
trzaskiem ze starych płyt
wczoraj pochowała jednookiego kocura Dąsa
jego miejsce na kanapie niczym tron bez króla
teraz tylko cierpliwie czeka na swoją kolej
ma już wspaniałą kreację na tę okazję
Tadziowi z pewnością się spodoba
przecież on zawsze miał dobry gust
ApisTaur, 28 january 2014
[ Dialog z piękną (nie)znajomą ]
(wersja poprawiona)
Siedzę na ławeczce w dzień listopadowy,
przy smutnym budynku, to dom pogrzebowy.
Było dość pogodnie, ja czas wolny miałem,
mogłem tak przesiedzieć popołudnie całe.
Nagle dreszcz mnie przeszył, lecz nie z zimna raczej.
Wyszła bezszelestnie w czarnej, zwiewnej szacie,
była jak zjawisko, aż trudno wysłowić.
Ja znieruchomiałem, teraz chłód mnie spowił
Popatrzyła na mnie zaintrygowana,
zimny pot mnie oblał, zadrżały kolana.
Wzrokiem przeszywając, jak szpilką owada,
nieśpiesznie podeszła, i obok mnie siada.
– Zdaje się że widzisz moją postać, człecze?
Ledwie wychrypiałem: – Widzę cię, nie przeczę.
– A myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy.
Tym razem spojrzała prosto w moje oczy.
– Czy wiesz, kim ja jestem? - zadała pytanie.
Zaprzeczyłem głową. – Śmiercią, drogi panie.
Popatrzyłem na nią z uwagą, krytycznie,
była idealna, wyglądała ślicznie.
– Pani mi wybaczy, powiem całkiem szczerze,
tak patrzę na panią i jakoś nie wierzę.
– A to nic dziwnego, jesteś obciążony,
przez różne dogmaty, wiarę, zabobony,
a szkielet w kapturze, co kosą wywija
dobrym wizerunkom stanowczo nie sprzyja.
– Właśnie widzę, pani, żeś piękna i młoda.
– Czy ważny wiek wiatru i jego uroda?
Mam postać kobiety, bo mój zwyczaj taki,
przychodzę po życie w sposób różnoraki.
Do mężczyzn kobieta, do kobiet mężczyzna,
to chyba logiczne sam to musisz przyznać.
Po tej odpowiedzi skapitulowałem,
legło w gruzach jedno, co było tak stałe.
– Czy bez konsekwencji mogę o coś spytać?
– On jeszcze nie tonie, a się brzytwy chwyta,
ale pytać możesz, a nuż ci odpowiem,
no, skoro mnie widzisz, to wyjątek zrobię.
– Czemu piękną postać dla ludzi przybierasz,
skoroś tak okrutna od zawsze do teraz?
A ona z uśmiechem tak mi odpowiada.
– Ja jestem okrutna? – i rzecz mi wykłada.
– Jestem miłosierdziem i litości aktem,
to w ludziach tkwią bestie, nie dyskutuj z faktem.
Ja zbieram to tylko, co przez was zasiane,
człowiek dla człowieka wilkiem i baranem.
Zwierzęta polują, by nie zginąć z głodu
a człowiek zabija, ot tak, bez powodu.
– Wybacz że niemądrze zadaję pytania.
– Póki co, to pytać nikt ci nie zabrania,
co najwyżej znudzę się twoją osobą,
no i dalej pójdę, swoją tylko drogą.
Ale pytaj proszę, bo bawię się setnie.
U mnie pustka w głowie albo same brednie.
– Czemu śmierć dotyka maleństwa niewinne?
– Znowu nie trafiłeś, musisz zadać inne,
nie możesz za wszystko obarczać mnie winą
jestem tylko skutkiem, nie zgonu przyczyną.
– Czy istnieje życie po skończonym życiu?
– No widzisz, i sprzeczność jest teraz w użyciu.
Jeśli raz zabieram wasz dar najcenniejszy,
po co mam oddawać choćby w stopniu mniejszym?
To, co ja z nim robię, nie dla ciebie wiedza
i nie ma co faktów pochopnie uprzedzać.
– Kiedy po mnie przyjdziesz? przecież nie zapytam,
rzecz jak się domyślam, przede mną ukryta.
Uśmiech nawet miły twarz jej rozpromienił.
W mojej głowie pełno brzęczących szerszeni.
Przecież taka szansa nie dana każdemu,
a trafiło na mnie, nawet nie wiem czemu.
– Czy to bardzo boli, jak życie odbierasz?
– Ból jest rzeczą względną, to ciało uwiera,
wyzwalam powłokę z życia doczesnego
i już nic nie boli, dla mnie nic prostszego.
Nie wiem, czy pojąłem to, co powiedziała,
ale nie drążyłem , bo myśl mi świtała.
– Czy kiedy tu jesteś, to nikt nie umiera?
– Ależ wszędzie jestem, ja nie mam dublera.
Gdy wiatr wieje tutaj, wieje i w Kordobie,
lecz czy on jest jeden? Odpowiedz sam sobie.
Wstała i skinęła, przeszły po mnie dreszcze.
Bez sensu palnąłem – Spotkamy się jeszcze?
Uśmiech znów zawitał na jej pełnych ustach,
po chwili przede mną przestrzeń była pusta.
ApisTaur, 27 january 2014
spod przymrużonych żaluzjami okien
rozpaczliwie przeciska się światło
pełzając po ścianach płoszy resztki mroku
w żebrach kaloryfera chorobliwie bulgocze
woda która z zaworu łzą się toczy
nie mam po co wstawać
a leżeć też mi się nie chce
klamka która dawno nie podawała
nikomu ręki zapadła i śniedzieje
judasz patrzy z wyrzutem
na ramiona wskazówek
które czas rozciągają
ApisTaur, 26 january 2014
idę po chodniku krokiem rutynowym
jednostajnie nie przyspieszam tak jednymi słowy
mijam obojętnie innych uczestników
którym świat się zamknął w zwykłym sekundniku
gdzie każda sekunda złotem odważona
czas start tak do śmierci z matczynego łona
ja swój czas dopieszczam wręcz się nim napawam
nie lepiej smakuje wykwintna potrawa
ApisTaur, 24 january 2014
kiedy wszyscy wokół wciąż masowo toną
ciężko utrzymać się jakoś na wodzie
łatwo wypełnić płuca wodą słoną
zginąć bez wieści gdzieś w bezdennym chłodzie
ledwo co trochę tlenu sobie łykniesz
inni uwieszą się ciebie jak kłody
byle do góry niechaj inny zniknie
zawiść nie patrzy czyś stary czy młody
czasem tonący brzydko nas się chwyta
nie bacząc na to co drugiemu czyni
sezon topielców pięknie nam rozkwita
no i skuteczne podkładanie świni
ApisTaur, 23 january 2014
w knajpianym gwarze
gdzie bezgłowe butelki
wykrwawiają się do dna
zatapiany jest ból i konieczność
dym z papierosów dobija siekierą
a szklane spojrzenia bywalców
taksują następną kolejkę
za tą co się puściła
i puścić się nie chce
za tych co kiedyś pili
a teraz już gryzą
w żyłach płynie zniewalająca lekkość
która ołowiem o poranku się stanie
znów trzeba będzie go rozcieńczyć
ApisTaur, 29 december 2013
trupioblady świt wybudza mnie
zgrabiałą z zimna łapą
zegarek milczy przytomnie
migając pulsem sekundnika
nieprzetarte okna jeszcze śpią
dobijam się wczorajszą kawą
a lustro oddaje mi z nawiązką
słyszę syreni śpiew
szpital blisko więc dowożą
w telewizji następna wojna
ekstatycznie podnieca spikera
jem śniadanie z gwiazdami
dziś homar po śląsku
akurat nie miałem w lodówce
skumbrie w tomacie wystarczyły
ApisTaur, 25 december 2013
usta zaszyte milczeniem
stają się blizną na twarzy
gesty zaczynają tracić na znaczeniu
i już nie chce się krzyczeć
lękom trudno wydrapać oczy
gdy nie masz pazurów
ucieczka przybliża jedynie
do ostateczności
znów bezwolnie
opadam na dno
ApisTaur, 23 december 2013
najwięcej samotnych
jest w święta
nieprzełamany opłatek
takim pozostaje
Kewin znowu sam w domu
zanudza wzrok
ckliwe kolędy
ściskają za gardło
a spiker składa życzenia
by następna wigilia
była równie wesoła
ApisTaur, 4 december 2013
kracze kruk do kruka
- dość już starej śpiewki
obrzydły mi kawki
dziś lecę na mewki
ApisTaur, 4 december 2013
jak smutne są parki
pod koniec jesieni
tak szybko szarzeje tam świat
z kolorów odarty
tak bardzo się zmienił
przymrozkiem wymarniał i zbladł
dwie wierzby nad stawem
siostrzyczki bliźniacze
rzęsiście spłakane do cna
zlot wron na konklawe
przysiadło i kracze
że jutro śnieg spaść tutaj ma
ApisTaur, 2 december 2013
nie śmierci się boję
a stanu
w którym będę musiał
o nią błagać
i w powolnym konaniu
z nienawiścią
o życiu pomyślę
nie mając sił na to
by je skrócić
życie jest święte
do czasu
gdy przekleństwem
się staje
ApisTaur, 28 november 2013
(śpiewać na melodię M. Grechuty ')
zasiąpiło i powiało znów parasol pękł na trzy
gdzieś nad głową pękła gałąź smutne są bezlistne bzy
ech pochodzić by się chciało ale wciąż cholernie mży
jesień jesień jesień mi nie w smak
jesień jesień jesień niech to szlag
biegnę w deszczu poprzez rynek w butach woda chlupie mi
marzę by tak pod pierzynę a tu z nieba lecą łzy
żeby chociaż nie padało męczy pogodowy zgrzyt
jesień jesień jesień mokro tak
jesień jesień jesień niech to szlag
jestem już przed moim blokiem pędzę szybko do mych drzwi
w myślach klnę cholerną słotę a tu mi otwierasz ty
już o zimnie zapomniałem jesteś blisko ciepło mi
jesień jesień jesień chce się żyć
jesień jesień jesień może być
ApisTaur, 26 november 2013
kolejna zmęczona noc
wyrzucony na brzeg poranka
próbuję ją spłukać kawą
podskoczyło tylko ciśnienie
za oknem ołowiane niebo
niczego nie obiecuje
*
do sklepu przywieźli
nasz powszedni
kilku szemranych
wlewa w siebie
substytut szczęścia
śmieciarka połyka
kubły pełne wyrzutów
*
jadę w publicznym środku
czosnkowo-perfumowy zapach
wywołuje mdłości
dwie katarynki bilansują
życie znajomej
jestem na miejscu
czekam na otwarcie
ApisTaur, 23 november 2013
nie zostanę z tobą
nie pojmę za żonę
patrzysz na mnie
jak na złotą kartę
co życzeń spełnieniem
potok słów bez znaczenia
zalewasz prawdę
czułość wkalkulowana
w bilans zysków
nie będę już czekał
na licytację uczuć
wyczerpałaś limit
ApisTaur, 14 november 2013
światłostradą miasta
idę
bez pośpiechu
stopy prowadzą dialog
z zapłakanym brukiem
sklepowe wystawy sycą
wygłodniałe oczy przechodniów
mijam brudne zaułki
gdzie ciemność okrywa
poranione ciała kamienic
a zło i rozpacz
wyrywa skrzydła nadziei
spacery coraz bardziej
mnie męczą
ApisTaur, 5 november 2013
bez przerwy coś nie na miejscu
to znika to znów się pojawia
szukam w tym jakiegoś sensu
lecz logika kłopoty sprawia
to co być tutaj powinno
podziewa się gdzieś w innym kącie
więc sprawa jest rzeczą dziwną
to tak jakby dom był w remoncie
na pewno zrobię porządek
postaram się i zobaczycie
jak kiedyś złapię za mordę
ułożę to cholerne życie
ApisTaur, 1 november 2013
A kimże jesteś, marna istoto,
bym twoje 'daj' miał poważnie traktować?
Ty ledwie jedno życzenie wypowiesz,
znów się pojawiasz z prośbami na nowo.
Po coś ci dawałem ową wolną wolę,
a ty chcesz żebym tobą wciąż kierował.
Ech, trzeba było mi nie kończyć dzieła,
lecz wszystko zacząć kreować od nowa
Więc ucisz modły, prośby i żądania,
bo zażenowania swojego nie kryję,
gdyż wielką łaską jest już to dla ciebie
że ty w ogóle człeku jeszcze żyjesz.
ApisTaur, 31 october 2013
jestem niczym
powalone drzewo
wszystko przestało być
odczuwalne próchno
zobojętnienia kłębowisko larw
stwarza pozory
życia nie trawię
jestem trawiony
enzymatycznym prochem
się stanę
ApisTaur, 28 october 2013
coś z oka wodnego
się wygramoliło
ledwo to dychało
ale jeszcze żyło
pod nosem mruczało
'mało brakowało
od dna cholernego
odbić się udało'
lecz wolnością długo
to się nie cieszyło
drugie wypłynęło
i je pochwyciło
wściekle nań spojrzało
i wybulgotało
'na dnie sam nie będę'
i zanurkowało
a komu jest obraz
od literek bliższy
niech szuka tej scenki
u niejakiej issy
ApisTaur, 25 october 2013
mimo dożywotniej gwarancji
stwórca nie uznał moich roszczeń
ponieważ używałem życia
niezgodnie z przeznaczeniem
ApisTaur, 25 october 2013
cały jestem ze strzępów wspomnień
w zaburzonej chronologii zdarzeń
sens się zawieruszył
kolejnymi dniami zapełniam kronikę
z której większość stron przepadło
obawiam się że zapomnę
o swoim istnieniu
ApisTaur, 11 august 2013
szary poranek jak wściekły pies
po kawałku wyrywa sen
wiem że muszę wstać
lecz jeszcze nie wiem po co
lustro splunęło w twarz
więc nie patrzyłem mu w oczy
w pamięci szukam powodu
ukrył się dobrze
kawa jak tsunami
nie pozostawia złudzeń
znów muszę stanąć u podnóża
gdzie czeka niewtoczony
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma