Tomek i Agatka | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (47) Poezja (97) Proza (1) Fotografia (20) Grafika (13) Pocztówka poetycka (2) Dziennik (5) |
Tomek i Agatka, 29 października 2016
trzymam się uparcie
gdy wzrok znajduje plamę na suficie
lampa się huśta
myśli się kołyszą w tej mgle powyżej
grzęzną brnąc w zatarte
jakiś knot splącze zawinie syk w kokon
pchły ciurkiem rozpełzną po wyblakłej skórze
zmurszy mech zakątki zapadając w kurze
ćma lampę podkarmi
by zagrała w cienie
odłoży się smugą
zbierając
wzrok
z
z
i
e
m
i
Tomek i Agatka, 18 listopada 2011
nie bierz jej nawet wtedy, kiedy się będzie podkładała!
z troską wyrzuciłaś na bruk, zasiewając parszywe ziarno.
chwasty wyrywa się gołymi rękami. zło trzeba wyplenić
w zarodku! nie mniej niż słowa parzyły zwichnięte klamki.
skrzyp. skrzyp. wyważonymi drzwiami. dla równowagi
wlewała się barbórkowa zima. to nic, że rozbieli kości
aż popuszczą szczęki. skwierczące węgielki wydrzemią
pokłady zdrzewiałych paproci.
skrzyp, skrzyp. tajemnice wyszeptane nocą dołożą cieni
rysom Jasnogórskiej Pani. Madonno, Czarna Madonno,
jak dobrze twym dzieckiem być. O pozwól, Czarna Madonno,
- dodźwięczą znaczone paciorki
w modlitwach o dobrego męża.
Tomek i Agatka, 25 września 2016
już wiem, zwyczajnie się teleportuję!
- a można tak, zwyczajnie?
można - wymamrotał przez zęby gagatek,
wysypując z rękawa talię kart.
jednakowoż ułożyły się w letarg - królowa, dama i as pik.
królowa przelewała właśnie gorycz przyciężkiej korony,
gdy dama zakładając nogę na nogę, pudrowała namiętnie nos
- różem zbyt różowym na tę kasztanową porę roku,
wszak zewsząd spadały żołędzie, i l(as) tonął z nadmiaru,
przeklinając cały ten wachlarz, którym raczyła go pogoda.
tej nigdy dosyć - uśmiechnęły się do siebie strugane żołnierzyki,
idąc na wojnę o skrawki miejsca z niebieskim półkowym pułkiem.
pułk jak to pułk, maszerował zamaszyście, nie robiąc sobie nic
z ciasnoty zakamarków ogarniętych kurzem.
siedzący w kącie klaun cichutko kichnął,
trzymając kulkę nosa, marzył by nie spadła,
bo coś poza kurzem wisiało jeszcze w powietrzu.
ho ho - wtrąciła nie wiadomo skąd sowa,
przyglądając się bacznie winnej królowej,
która z pewnością była tutaj nie na swoim
miejscu.
Tomek i Agatka, 1 października 2015
z rozpędzenia w pokrętne aureole niechybnie na gwóźdź można było
zapomnieć o braku magnetycznych tablic bądź jako takiego podpięcia,
czy choćby wątłej pinezce odżegnującej widmo wybuchających oznak.
nieuchwytne w mig lżyło - z mistrzowskim zacięciem podkręcając
przekładnię tarcz i coraz śmielej przycinając w łyżwę, dowolnie urągało
powadze hamulców, szelmowsko drwiąc z rzekomych wahnięć i rozwidleń.
ding, dong - oznajmiły ruchome szczęki trafność jedynie ważkich a
słusznych diagnoz, gdy po dwunastym wybiciu z progu miotacz z impetem
zagórował. upajałby się jeszcze imaginacją i ponadprzeciętnie w dzwon
rósł, gdyby nie fakt, że lewitując z gracją, na przekór fizyce i wszelkim
realnym podparciom, siarczyście w pryzmat wy-ha-czył. ot tak - dla
widzimisię, na pręt nie wyrastając z precyzji trwonienia zegarów pomiędzy
jedną a drugą fazą rem. wyrzucony jak z procy niczym strzelisty anioł
struś zanurkował wprost pod pyskaty hejnał i sprężynującą pełnię.
sol
fa
mi
re
-do-
międląc luźną wskazówkę na wpół-do-przytomnie kluczył
ku przyciasnej budce ostatnim ślizgiem na szpaltę
pasując pod pięciolinią
kukułcze popełniał
-salto-
Tomek i Agatka, 7 stycznia 2016
przymruż oczy śpij ajlali
małej gwiazdce sen się śni
sypie brokat noc w oddali
wszystko wokół tu-li-li
w miękki puszek jak w aksamit
leśny szelest wiatru świst
srebrnej ciszy skrzący szalik
tuli małych ptaszyn sny
wśród świerkowej kołysanki
śnieżnych zamków śni się moc
błyszczy księżyc w mlecznej tafli
jak talarek wpada w toń
noc haftuje rzeźbi bajki
koronkowych szybek tło
stroi lalki i gałganki
posyłając karet sto
lśni w pazłotkach królewiątko
z beczułeczki miodu łyk
zmruż oczęta a dostaniesz
co się tylko gwiazdkom śni
na skrzypeczkach ciche granie
szemrze potok cyt cyt cyt
pośród świerków kołysanie
by utulić gwiazdek błysk
zmruż oczęta śpij ajlali
małej gwiazdce sen się śni
sypie brokat noc w oddali
wszystko wokół tu-li-li
w miękki puszek jak w aksamit
leśny szelest wiatru świst
srebrnej ciszy skrzący szalik
tuli małych ptaszyn sny
Tomek i Agatka, 2 kwietnia 2016
miarowe przesypywanie morza - od maleńkich drobinek
po dużo większy nasyp. wąskie gardło. prześwit,
który niezmiennie zawiesza wzrok, by za chwilę połknąć
ostatnią pewność.
chwila nieuwagi i niezdarny odłamek kaleczy stopy,
piasek nasiąka chłodem, i już wiadomo skąd bierze się
ta cała wilgotność rąk i stóp. mrowienie
przechwytujące szkielet.
tak łatwo pęka cieniutkie szkło -
jedno mgnienie i nic nie pozostaje z dawnych kształtów.
gwałtowne przelewanie horyzontu po pisk strwożonych mew.
z niefortunnych wymknięć poza
jedynie wąska strużka
sprowadzająca na ziemię,
by nadać myślom właściwy ciężar:
kto wie, ile jeszcze chybotliwych przełożeń rąk,
kaskad i mrowień, wzniesionych podniebnie kopców,
materii rozpraszającej światło
pękająca otoczka wciąż wywołuje popłoch -
niebywałe jak bardzo trzeba uważać
podczas próby zaklinania klepsydr.
.
odgarniam galaktyki starte na popiół.
Tomek i Agatka, 13 czerwca 2011
Kotek mi się zbisurmanił,
Teraz leży - mleczny flaming.
Myszką trąci mu jedzonko,
Za wysoko śmiga słonko.
Leni całe się futerko,
Jednym oczkiem ledwie zerka.
Opadł z chęci łebek, szyja,
I przelewa się jak pijak.
Zwiędły uszy na biedaku,
Cień ogonek pozamiatał.
Leży płaszczak - miękka szmata,
I wyciera mi kant blatu.
Więdnie wąsem mi bidulek,
Stół ceruje tyłkiem dziurę.
Snem przybita szpulka nitki,
Ani jednej żywej witki.
Obwisł flanel zmechacony
W dół bez kroju i bez formy.
Wiotka miotła, sypki proszek,
Śnięta rybka, święty śpioszek!
Ale, po czym taka strata?
Przecież, co noc figle płatał.
Lustereczko mruga słodko:
kotek zwabił się błyskotką...
Cóż, puściłem trzy zajączki,
Dziki SAM wystrzelił z rączki.
Wcześniej jakby bardziej żwawy,
Teraz jęczał - mleczny flaming.
.
Lustereczko powiedz przecież,
Ile może kotek leżeć?
Czy odmawiać mam pacierze?
Czy obudzisz - dzikie zwierzę?
Tomek i Agatka, 25 marca 2016
podążam kluczem wiolinowym
serce się waha drży i miota
nie wiem czy mogę czy podołam
na usta ciśnie się ochota
ach żeby móc tak wespół z wami
przysiąść i zapleść zgrabne słowa
w gardle kamieniem się zaciska
język drętwieje kołkiem mowa
nic nie wykrztuszę łzy samotne
dziś tną w parapet deszcz brzdękoli
kończę się kruszę kątem moknę
liściem opadam w szept bazgroli
ledwie wyduszę chrzęstne grzęzną
mostek klinuje oddech akcent
usta sinieją gesty więdną
bez życia w jednym miejscu tańczę
bezdźwięk zakleszcza w gorset ciało
puls się wyrywa jeszcze walczę
jak pozytywka krążę wkoło
zaciskam zęby zmieniam tarczę
zaczynam ciągle i od nowa
odkrywam dreszcz na pustej kartce
głos załamuje półmrok chowa
litery bledną ślepną palce
oddech klinuje mostek akcent
omdlałe usta drzewią słowa
cichutko w jednym miejscu zasnę
w milczeniu przędzie noc na krosnach
w zmurszałe ścieżki darń prowadzi
w poszumie wiatru ziębnie kora
chciałabym w żółty i niebieski
noc w dzień rozpalać iskrę w płomień
wciąż wierzę przecież przyjdzie pora
powstanę kiedy sił przybędzie
w soczystą zieleń wyrwą słowa
słonecznomlecznym pomkną wersem
Tomek i Agatka, 23 października 2016
czasami zmyśli się sowizdrzał i coś się zgłuszy w tej gaworzy
że nawet nie wiesz jaki pizgrzał i kto do kogo z jakiej trwogi
czy to wparskzębna klamazotra czy świszczgwizandra w pisk glamouru
tak się doszczętnie zakapotra że cię rozwichrzy wznak wigoru
no żesz grażducha nocnobrdętna w cwał się rozpastwi wpieńczepna mać
na makczu pipczy czakszcza na krzszczyż wśród szarży raprztyk
dobrze ci tak
.
http://tiny.pl/grh7c
Tomek i Agatka, 13 kwietnia 2015
siedzisz naprzeciwko i mrugasz okiem,
zupełnie jak nie ty...
jakby brakowało powodów do noży-c i nagłych cięć
kwiatów przesadzanych ciężką ręką
na bat trzeba sobie zasłużyć -
tłumaczyłeś wiązanki rozdawane mimochodem
seryjnie zdawały się przeczyć
istnieniu grzecznych dziewczynek
w zaciśniętych wark-oczach skrywał się cały pisk
zanim nauczą się uwalniać głos z pętli,
będzie im wszystko jedno który przygryzą policzek
jesienią rubinowa czerwień wyleje
w dojrzałe jabłka
aż przebierze kosz
nie uniesiesz
ciężaru powiek zaprawionych na sok,
tak jak nie wywabisz plam
jednym mrugnięciem rzęs
zdziecinniały uśmiechasz się,
bo przecież cały świat dawno zdał się zapomnieć
o trzepotach skrzydeł skróconych o dal, chabry, motyle, łąki,
całe te ganki warte bosych wybiegań poza margines otwartych dłoni
.
na wszelki kres - krzyżyk z przestrogą
niepodążania twoim śladem
Tomek i Agatka, 12 kwietnia 2015
/"Zerwij źdźbło trawy, a wszystkie światy odzwierciedlą to zdarzenie" - Allan Watts/
przedzieranie przez gąszcz porosłych pokrzyw,
by ślepo rwać w szeleszczącą tłem szorstkość -
zaścieli się wokół wilczym lnem i szczelnie przylgnie
w ścięte powieki i białka - zalepiając
krtań z podniebieniem
na językach jak i w sercu - surowość tych wszystkich mięs,
które można przełożyć na widoki
bo przecież... co z oczu to i z nieba, jak z kielicha trosk,
przez rdzawy lej, rdest, świst, zgrzyt - szczęk,
a wszystko po to, by koniec końców wpaść pod kopyta,
wprost pod podkowy ubłocone snem
i dalej...
byle ze szczętem - nasiąkać, posępnieć, pęcherzyć, burchleć,
żywą tkanką przyrastać w płótno, kapturzyć, zaciągać,
niczym plastyczną rtęć na pojedynczą żyłkę - równając pod igłę
ustawiać w sztorc,
by sens jak włos drżał
od wrzasku po skowyt
koszonych rąk
.
z rozsypania po kątach jedynie kilka wyschniętych kropel dżdżu,
naparstki ciszy głębsze o oddech i chrzęst. nad-łamanych witek
w zalążkach rojeń - zaledwie wiośniany błysk
o chwytaniu się źdźbła
Tomek i Agatka, 14 lipca 2011
jak
kot
myk
smyk
przez płot
żałośnie okiem obracam
na strzępy skracam i drę
spodnie mordę nadzieję rwę
bez nóg przez skrót
o włos o drut
ajć pokrzywię nogi i ręce
zajęczę
topola pola zawodzą
woda przelewa przeprawa niemost
psiakość rozterka i skok
okrutna na złość zapadka niewczas
załamka trzask prask
po brodę w wodzie
brodzę
w tle z boćkiem na jednej nodze
w czerwonym dzióbdzióbie na płask
rechot zielonych żab
w zarośla dziób wtapiam
po łokieć badam
rzeczoną rzekę kijem zawracam
o milę
ominę
przemilczę
cień drzew
zakroczę i klnę zawarczę
na ha na ka wyhaczę na wznak
już dość wyszczerzam śmiech w ząb
oczami ślę miecz wywracam
tnę w pień
ko - mara przez sen
Tomek i Agatka, 17 stycznia 2023
to nadchodziło falą,
by gwałtownie uderzać,
rozrywać od środka,
to coś w jej klatce, co tak drgało, drgało
bez końca.
próbowała zamykać usta,
gdy rósł w niej wulkan
krztusiła się, wylewając z siebie
cały ten nadmiar, mdlała.
ostatecznie ciało kurczyło się do kłębka
i wtedy świat kołysał i kołysał,
i kołysało się w jej głowie jak w kolebce,
że jeszcze nadejdzie taki moment.
tak wiele razy wymykała spod rąk do ogrodu,
w ukryciu układała z obłoków
swój mały raj.
był pełen różanych płatków,
zrywała je opuszkami delikatnie,
napełniając całe garście,
podrzucała do góry,
wpadając razem w wir.
różana panienka - myślała o sobie,
spływając na ziemię wprost z chmur,
kiedy tylko w środku zakłuło bardziej.
gdybyś mógł ją wtedy podejrzeć,
zobaczyłbyś:
jak zbliża dłonie do twarzy,
kładzie na oczach jak nieswoje,
jakby chciała odgadnąć
tego, który kryje się za nią.
jak dociska rzęsy,
jak tylko potrafi najmocniej,
szepcząc pod wiatr,
by poniósł jej prośbę
i oddał we właściwe ręce.
oddamy cię, kiedyś cię oddamy mała suko -
huczało w jej głowie
od nagłych przepychanek,
gdy nie potrafiła postawić całej szklanki.
dziecko ze skazą - myślała o sobie,
gdy coś tak bardzo kłuło,
rozsadzając klatkę.
może to wiatr,
może potargane włosy -
rozszumiało się dziecku w głowie,
że je ktoś przygarnie.
podnosząc ze ścieżki kolejne ptasie piórko,
spoglądała wysoko w niebo,
nie wątpiąc, że to dla niej
zostawia kruczy ślad.
kolorowymi szkiełkami,
bardziej dla siebie niż dla niego,
rysowała na piasku mapę strzałek -
jeśli się nie zgubię, znajdzie mnie,
wierzyła w szczęśliwą baśń.
gdybyś się wtedy zjawił,
poszłabym za tobą
tak po prostu
za czułe serce.
Tomek i Agatka, 18 stycznia 2023
jesteś czarodziejem
trzymam cię za rękę
zawsze świeci księżyc
tyle blasku z oczu
że rozświetla wnętrze
jestem dzieckiem szczęścia
że cię tak spotykam
zwyczajnie na ścieżce
nie wiem nawet kiedy
stajesz się marzeniem
gdy po ciebie sięgam
wciąż jesteś odległy
mam za małe serce
by pomieścić smutek
jesteś czarodziejem
nie mam wątpliwości
że po mnie przyszedłeś
Tomek i Agatka, 12 lutego 2024
muskam delikatnie twoją dłoń
prześlizguję opuszkami po płytce paznokci
sprawdzając jak bardzo są śliskie
to wtedy zagnieździ się w nas ciepło
gdy domkniesz wszystkie moje drobne palce
we wnętrzu swoich dłoni
przyciągniesz do policzka
aż rozchyli się płatek po płatku
pod czułą rzęsą serdeczna łza
miękko opadnie wachlarz
spróbuję zatrzymać na dłużej
pieszczotę pod powieką
to na niej zbudujesz mój spokój
Tomek i Agatka, 16 czerwca 2023
stawiam wazoniki
Matce Objawionej
przynoszę w naręczach
omdlałe konwalie
znowu jestem Łucją
co cierpliwie klęczy
w sanktuarium ciszy
z głową pochyloną
nad czernią skarbczyka
przewiercam na wylot
cieńsze niż opłatek
bibułki z modlitwą
szukając tej jednej
co uniesie ciężar
gdy nie znajdę żadnej
wyszepczę je wszystkie
od świtu do świtu
najdłuższe litanie
w zaciśniętych wargach
zaniosę na wzgórze
każdą jedną skargę
przed Twoje oblicze
i będzie mi błogo
kiedy w jednej chwili
u stóp Twoich sina
złożę przebłaganie
za rękę podniesioną
na żarliwe dziecko:
wybacz Madonno temu
co nie wie, co czyni
.
ile trzeba wiary
nawbijanej dziecku
żeby uwierzyło
że moc się zatrzyma
na drugim policzku?
Tomek i Agatka, 27 stycznia 2023
zalewała się łzami przed oknem
- okropnie
propozycji szukała namiętnie
- wybornie
zdecydowała się wreszcie
- odważnie
na wystawę w muzeum
- poważniej
uczesała włosy grzebieniem
- zwyczajnie
poprawiła makijaż pośpiesznie
- na bardziej
sztuczną rzęsę podkręciła
- zalotnie
na przystanku stanęła i moknie
- pogodniej
odklejony uśmiech od szminki
- nieładnie?
deszczu krople wymowne
- przesadnie!
.
Rysunek - Adriana Laube "W deszczu sfer"
Tomek i Agatka, 17 stycznia 2023
pada deszcz, jestem przemoknięta,
pociąg się spóźnia, ty palisz, a ja tylko -
zapamiętuję ten beżowy wiosenny płaszcz,
który mam na sobie, czarne szpilki,
aksamitną kopertówkę mocno ściskam w dłoni.
scena z wsiadaniem do pociągu
przeciąga się w nieskończoność,
nie patrzę pod nogi,
skupiam się na tobie
i na wyciągniętej dłoni, którą tak podajesz,
wciąż się uśmiechając
wciągasz mnie do środka, tak że
mokra wpadam wprost w twoje ramiona.
poszukajmy wolnego przedziału - mówisz
i rozsuwasz drzwi za drzwiami
ekler.
to podróż nocą,
która sny kołysze,
zanim się wybudzę
na ostatniej stacji
obejmiesz mnie mocniej,
wtedy ci wyszepczę: nigdy mnie nie
psyt! - zagładzisz niepokój
opuszkiem na ustach.
Tomek i Agatka, 15 stycznia 2023
w samym sercu snu rozgałęzionego
od szypułki do szypułki
kołysze cię kropla
po świt
póki nie rozdrzewią się drzewa
mech nie zabliźni ran
nieścięte nie opłacze ściętego
może wyśnisz już wtedy,
jak zabierasz mnie w fiolet
by wybrzmiały z ust skargi
wśród skarg
przywołają cię drzewa byś
im duszę wyśpiewał
przywołają cię drzewa byś spał
zanim baśń się nie wyśni
nim nie wylśni wśród liści
taki promień co siłę ci da
Tomek i Agatka, 27 września 2016
kiedy ocieram się gołymi plecami o front
nie może być bardziej wietrznie i zimno
ponad trzęsienie i przemakanie
kurczenie
z dreszczu prosto pod rynnę
by przyjąć w igłach porcję płynnego szkła -
dawka ciepła zapodanego w kroplówkach
gdzieś pod zwałami zatętni niepozorne
zanim schronisz w dłoniach jak gołębia
wyspokajając podskórne
najpierw ogrzej oddechem
choćby przez szybę
malując po wewnętrznej bezpieczną przystań
by oczy nie wybiegały
puste
Tomek i Agatka, 27 września 2016
znikąd donikąd
i tyle kto widział
szeleszczący w liściach wiatr
noc pełni się od nasłuchiwań
kroków skrzypień drgań
gdzieś pomiędzy piątym a szóstym żebrem
zalega świst rzężenie
na przykładaniu ucha nie kończą się
wielorybie wnętrza kaloryferów
możesz zawierzyć zbudowanym obrazom
albo udać że nie obchodzi cię szum
wino zabulgocze w głowie i nic nie poradzę
że o tej przesączającej się porze
skrzący wzrok rozkołysze światło latarni
jakaś gałąź otrze się o mur zadrapie w okno
i serce załoskocze tak że
zakręci się kielich na wysmukłej nóżce
zawiruje zaplącze się pod stopami świat
z woalem opadającym z ramion
w szelestach na parkiecie zatańczy
przeciąg
Tomek i Agatka, 28 marca 2021
niesamowite jak płynnie można wniknąć w siebie
biegnąc za bodźcem który rozszerza źrenice
za impulsem docierającym prosto do mózgu
niesłychane jak silnie może uderzać krew
jak głośne może być bicie własnego serca
[...]
to był wernisaż
przysięgłabym że wernisaż
na leśnej polanie
odbywała się właśnie pierwsza próba światła
gwar oraz muzyka zapewniały razem
sen spełnia się naprawdę gdy szerzej otworzysz oczy
żaden ślad nie znika
śniliśmy odważnie celebrując wolność
obydwoje w bieli unoszeni lekko mrużyliśmy oczy
sięgaliśmy marzeń biegnąc za promieniem
słońce rozpinało pomiędzy drzewami
elektryczne tafle
chłonęłam cię do dna
wchodząc przez obrazy jak w otwartą bramę
przez którą gdy raz wejdziesz wpadasz w oniemienie
nie mogłam być bliżej...
zerkaliśmy na siebie spod wianuszka liści
gdzieś ponad stołami pełnymi winogron
dojrzewała słodycz
byle nie uronić ani kropli - myślę i
rozlewam wino...
rubinowy zachód wsiąka prosto w ziemię
sny mieszają się we mnie
gdy chwytasz za talię
nie pamiętam kim byłam na samym początku
i nic nie jest ważne ponad to że jesteś
pomiędzy brzozami tańczą hologramy
w każdy płynnie wchodzę wsparta na ramieniu
zaglądając w siebie
wędruję przez warstwy
do samego końca
po ostatni obraz
piąta pora roku
szepczę ci na ucho
od niej się zaczęło
klucz otwiera serce
bierzesz moją rękę
i pierścień mi wkładasz
na serdeczny palec uśmiechając oczy
próbuję odgadnąć jakiego koloru
jest niebo nade mną
i wtedy przysięgam
klnąc się wprost na wieczność
ślub to był przecież
przysięgam że ślub
Tomek i Agatka, 3 czerwca 2017
gustowała w nakręcanych zegarach
ustawiała wszystkie - za pięć dwunasta
w razie nagłych spiętrzeń miała przygotowane
wyjścia ewakuacyjne
jak nie dać się umorusanym w kaprys
jak pokonać bryzę
nie wpadając w potok czy potop
ze słów składała wachlarze
obietnic. możliwości na krańcach rogów
rozpięta pomiędzy do granic
rozdziawiała usta co niektórym
dla nieprzekonanych miała burzę
loków spiralnie poskręcanych w kołtun
całkiem odważnych myśli i zamaszystych gestów
esów floresów pełnych rozgałęzień
śmiałych wślizgnięć i wybrzuszeń
nie mogła przecież prościej
jak przystało na wybujałą w wyznaniach
była właściwie zagmatwana
z łatwością zapętlała język w bluszcz
wczepiając dogłębnie w gardło
sednem wgryzała się w aortę
ostatecznie niczego nie można było jej zarzucić
wszystko co tylko mogło prowizorycznie łączyć - łączyła
płynnym pociągnięciem od nasady kropli
.
w zegarach uwielbiała zakrzywione przestrzenie
te małe kreseczki na obrzeżach pętli
dzielące ciąg na ułamki zagubień
domykała je dzielnie w rzęsach
rozgrzeszając całość mglistą aureolą
na jeden haust brała
wszystkie pierwiosnki wyciągnięte przed śnieżny nawias
śliniąc obficie palce - kleiła
światy złożone. z wielokrotnych odłożeń
ramion cyrklujących wokół
odchylona o kąt precyzyjnie nieustalony
próbowała na śrubę złapać. punkt zaczepienia
szczęśliwą trajektorię splotu
ciał przylegających do siebie
Tomek i Agatka, 26 lipca 2019
gdy przechadzała się po zgliszczach
noc była pełnią
adwentowa
fiolet kładł ciszę na to miasto
płyta za płytą kryły brzemię
żałobna niosła się melodia
kiedy żegnała się na pamięć
ostatni krzyżyk kreśląc myślą
szła płynnie w gęsty sen atrament
malarz malował ją wrzosowo
zdejmując z ramion ramoneskę
brał ją w objęcia
i zastygał
Tomek i Agatka, 26 lipca 2019
Agatko, pamiętaj, rzeki przeminą,
a wraz z nimi wszystko, co przyniesie nurt.
Na nic się zda kurczowe trzymanie za płynny obraz.
Najtrudniej będzie utrzymać pion w ramie,
niewidzialne z rąk wymknie, prześlizgnie się przez palce,
wiatr zetnie rozpalone głowy, zgasi żar...
Rozsypią się kolejne domki z kart -
we śnie dziewczynki z zapałkami
powietrze zgęstnieje
od serdecznych łun.
Tomek i Agatka, 28 czerwca 2018
przybiegają na pomoc
ku zajęciu myśli i opanowaniu rąk
rozsiadając się przy akompaniamentach
palców zaciśniętych w grudę
uderzają w splot bez pytania
wydobywając głos z wolna lgną
by szeptać i pleść światy o jakich
nikomu się nawet nie śniło
bez cienia złudzeń
chcą być do krwi namacalne i prawdziwe
po twardą biel kości wystających z trzewi
do odarć z tkanek nagie
jak rusztowanie które wspiera
serdeczny mięsień
najczęściej jednak ku udręce
jakby mało było jeszcze rozkojarzeń
rozgrzebywania i zaglądania
pod spróchniały wiecheć
Tomek i Agatka, 4 marca 2018
powoli coś z niej uchodziło i uchodziło
wszystkim oczom że przeszywana razami boleśnie na wylot
wysypuje wnętrze do trocin
las rąk nad głową jednakowo szumiał:
jesteś tylko wypchaną lalką
przecież nie możesz nic czuć
nic co zdarza się normalnym ludziom
niech więc nie przyjdzie ci myśl by wylewać i krwawić
masz tylko bezwiednie przyjąć cios
*
jestem tylko wypchaną lalką
przecież nie mogę nic czuć
nic co przytrafia się normalnym ludziom
powtarzała za każdym razem gdy zbliżał się kolejny atak
*
jesteś tylko wypchaną laleczką
szarpało do skutku dziecko
gdy naśladując dorosłych
z rozmysłem wbijało szpilkę
prosto w serce
*
laleczką laleczką...
długo jeszcze będzie powtarzać echo
zanim dotrze
Tomek i Agatka, 20 czerwca 2021
światy tworzą się od nowa,
wystarczy zrobić krok naprzód. widzisz -
tam, w górze... wiruje trylion jasnych gwiazd,
jedna z nich jest twoja.
nigdy ci nie mówiłam, bo tak naprawdę
sama nie wiedziałam, że mogę
być szczęśliwa.
dziś wiem,
że każda droga była po to,
żeby odnaleźć się
pod tą jedną.
nawet jeśli wszystko miałoby się powtórzyć od początku,
wiedz że warto.
bez nocy znikłby
każdy blask.
a teraz śnij skarbie,
on jeszcze nie wie,
że dla niego będziesz gotowa
zmienić wszystko.
kiedy cię wybudzi, będziesz.
Tomek i Agatka, 15 stycznia 2023
schodzę po krętych schodach
odziana w granatową pelerynę
właśnie wtedy się zjawia
aksamitny najczarniejszy z czarnych
przysiada na przedramieniu
wiem że mnie pilnuje
w tysiącu lustrzanych odbić
wirują czarne skrzydła
szukam cię w moim śnie
mam zranione serce
biegnąc za głosem gwiżdżącego chłopca
w sali kolumnowej odnajduję sztalugi
to do nich się uśmiecham
wiesz jak mnie przywołać
blik odbity w lustrze doda nam rumieńców
przeczesuję palcami twoje krucze włosy
uwiecznisz ten moment gdy przybiegnę bosa
gubiąc pelerynę
ponad nami kokpit podwodnego statku
to żaden przypadek
ani wynurzenie
kiedy mnie obejmiesz
wpadnie więcej światła
kobieta na obrazie ma różowe usta
dotyka opuszkiem świeżo scałowane
Tomek i Agatka, 12 października 2021
ścięta do bieli pnia milczę po wielokroć
wrastając spękanym kikutem w zmarzniętą ziemię
o wrzynających się w kark zębach
o nienasyconym sercu człowieka tańczącego z piłą
krzyku nieutulonym w piersi
migoczących i nieukołysanych na wietrze
snach drobnych
listków niedozłoconych słońcem
o sokach wypływających po odjęciu ramion
łzach wsiąkających prosto w ziemię
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek