25 marca 2016
chroma-t
podążam kluczem wiolinowym
serce się waha drży i miota
nie wiem czy mogę czy podołam
na usta ciśnie się ochota
ach żeby móc tak wespół z wami
przysiąść i zapleść zgrabne słowa
w gardle kamieniem się zaciska
język drętwieje kołkiem mowa
nic nie wykrztuszę łzy samotne
dziś tną w parapet deszcz brzdękoli
kończę się kruszę kątem moknę
liściem opadam w szept bazgroli
ledwie wyduszę chrzęstne grzęzną
mostek klinuje oddech akcent
usta sinieją gesty więdną
bez życia w jednym miejscu tańczę
bezdźwięk zakleszcza w gorset ciało
puls się wyrywa jeszcze walczę
jak pozytywka krążę wkoło
zaciskam zęby zmieniam tarczę
zaczynam ciągle i od nowa
odkrywam dreszcz na pustej kartce
głos załamuje półmrok chowa
litery bledną ślepną palce
oddech klinuje mostek akcent
omdlałe usta drzewią słowa
cichutko w jednym miejscu zasnę
w milczeniu przędzie noc na krosnach
w zmurszałe ścieżki darń prowadzi
w poszumie wiatru ziębnie kora
chciałabym w żółty i niebieski
noc w dzień rozpalać iskrę w płomień
wciąż wierzę przecież przyjdzie pora
powstanę kiedy sił przybędzie
w soczystą zieleń wyrwą słowa
słonecznomlecznym pomkną wersem
23 lutego 2025
Belamonte/Senograsta
23 lutego 2025
sam53
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
violetta
22 lutego 2025
Eva T.
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wiesiek
22 lutego 2025
wolnyduch
22 lutego 2025
wolnyduch