Istar | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (84) Forum (3) Poezja (425) Proza (10) Grafika (3) Pocztówka poetycka (17) Dziennik (159) |
Istar, 11 sierpnia 2013
doświadczam tego ale nie mogę odwrócić się
i spojrzeć w byłość. przychodzi pod powieki
kiedy naciągam je jak kołdrę ze strachu przed
sobą. sięgam piersi drzewa, rosnę jednym z ramion
o naiwności dziecka. zostanie na zawsze.
nikt nie wie za kogo się przebieram,
kiedy wychodzę jestem już postacią.
a ono jest matką.
nie przeprowadza dzieci na drugą stronę,
pozwala im wystawić głowę do słońca.
uczy nabierać więcej w chwilę,
zanim - pstryk - zgaśnie lampka.
odłam się. żyj swoim kawałkiem. nie w jej cieniu.
Istar, 10 sierpnia 2013
musisz już iść
ale nie zamykam drzwi
chociaż to dom na sprzedaż
może pozwolę ci zabrać okno
z widokiem na drzewa
pokój układa się wśród gruzu
schody plączą w górę i dół
rozgrzbujemy kurz szukając
fragmentów siebie
gniazdo mieści się w dłoni
to wszystko
Istar, 8 sierpnia 2013
sześć dojrzałych pomidorów
przywraca świętość pokarmu
coraz częściej na widok jedzenia
chce się modlić
letnie sukienki z których wyrosłam
sięgają ziemi
nawet kiedy na palcach
wspinasz się do lustra
w szybie odbija światło korytarza
zmyślam historie
które usprawiedliwią ruchome cienie za oknem
jak ta
pewnie spóźnił się o dzisiaj
żeby dorosnąć
Istar, 8 sierpnia 2013
sprawy i tak się ułożą
bez powodzenia albo pomyślnie
jutro, za chwilę, bez znaczenia
czas jest bezwględny
kobieta pod czarnym parasolem
przestępuje z nogi na nogę.
sprawia wrażenie chorej.
osuwa się po ścianie.
parady roznegliżowanych gości słaniają się
po bruku jak wczorajsze gazety.
butelki odgrywają kościelne dzwony
Jan od mleka zawsze jest pierwszy, jak wiadomość
która przychodzi zamiast człowieka.
deszcz ustąpił przed świtem. kobieta zamknęła parasol.
resztki makijażu spłynęły kolorując chodnik.
ciemno szare okna rozbłysły światłem. ktoś użył siły
by je otworzyć i wpuścić dzień na chwilę przed wyjściem.
splunęła krwią. z jej oczu wydarły się ostatnie ćmy nocy.
weszła w tłum. jak inne kobiety spieszące do szwalni.
nikt nie odróżni bólu który to sprawił.
Istar, 7 sierpnia 2013
niechby latem
w zimę nie wolę
kiedy po cichu, owinięci w płaszcze
żałobnicy dźwigają szale
wiosną szkoda zapachu ziemi
na lato mam piękny słomkowy kapelusz
jesienią? jeśli woli pan w deszczu
pójdę, choćby zaraz
a On mnie łapie za rękę:
dziecko, tam nie ma nic do roboty
dla tych zamiast
kocham pana, Franciszku
Istar, 4 sierpnia 2013
dziecko o wiklinowych włosach
oczywiście że mali chłopcy chudną
dużo biegają mało jedzą
noszą kamienie w kieszeniach
wodę w ustach
mówią
budził niepokój, zaciśnięte piąstki
których od urodzenia nikt nie otworzył
pierś krwawi mlekiem
za późno
*issa
Istar, 4 sierpnia 2013
jak szybko dochodzą od ciebie
wiatr je cumuje na brzegu
północ
moczę nogi w kałuży fajerwerków
dzieciaki wzdychają na ich widok
a ja z księciem dopijamy herbatę
przykładając ucho do poduszki
szumi
jutro ma być jeszcze goręcej
nie wybiorę się nad Odrę
dziczeję, nie ciągnie mnie do ludzi
i osiodłanych łodzi
Istar, 30 lipca 2013
nie pytasz, a u mnie po staremu
wydłubuję
resztki spod paznokci, musiałam mocno
kopać. deszcz wtóruje tańcem na skórze.
dzień bez słońca zwiększa dawkę leku.
miłość nieśpieszna. prosi o ogień,
małą czarną z mlekiem. mówi
że nie zna miasta,
nie ma gdzie spędzić nocy.
rozmyślam jak przejść tę grę.
zostało mi jedno życie i szczęście
że wirtualnie nie czuję głodu.
Istar, 27 lipca 2013
zapaliłabym
i wódka by smakowała
świerszcz tworzy arię na źdźbło trawy
noc siedzi w płaszczu zasłania widok na dworzec
cisza w drobnych na pół słowa
minie, jakby nie było
zanim nocne odjadą pociągi
jeszcze by mi szumiał
w głowie
Istar, 25 lipca 2013
Wiem. znam zapach ziemi. często wrastam, włosy
korzenią się najszybciej. wtedy myślę, żeby nie
wyrywać się więcej. zapuścić paznokcie. do krwi.
podłoga mięknie, robi się wygodnie. nagle
jak grudy sypią na głowę piąstki.
teraz ty kryjesz, mamo.
Istar, 18 lipca 2013
snuję kolejne wątki
każdy zaczyna się i kończy w drodze
wszystko układa się pospiesznie
jakbyśmy mieli nie zdążyć
jeszcze kilka stacji
zapomnę dokąd
Istar, 17 lipca 2013
nie wolno przywyczajać się do ludzi
mieć uczucia dla innych
malować usta żeby wyglądać
kiedy patrzą w okno
lepiej mieć zwierzę
byle jaskółkę
ta chociaż przepowie że będzie padać
Istar, 14 lipca 2013
bliżej nocy
dzień składa się pospiesznie
jak wachlarz byle nie połamać kości
mogliśmy nie wiedzieć
tamtego lata tak się darzyło
zakochać
Istar, 4 lipca 2013
jak się wierzy w słonie z uniesioną trąbą
we wspólną starość na brzegu oka
drzwi skrzypią ciągle ktoś wychodził
zwichnięta klamka teraz lepiej zostań
pakujesz książki – więc pewnie nie wrócisz
pamiętasz lubię wspominać ten lipiec
twoje chłodne dłonie na moich piersiach
ludzie na nas patrzą lubimy tak kochać
na twoich ustach jeszcze niecierpliwość
ostatnia smutna konieczna
Istar, 4 lipca 2013
kochamy dzieci, wtedy się myśli
taka miłość wystarczy
jest kot, albo inne zwierzę
byle odbić spojrzenie
bez przyjaciół - proszą o historie
do których nie można wracać
/jak gruz zasypują drogę/
zanim
zetnie się lakier szminka straci kolor
zakochaj
Istar, 26 czerwca 2013
jakbym dostała w twarz
może zanim odejdą wody
nie nauczysz go pływać
spowiadam się
nie wiem o co modlić
znowu się wspinam
pod stopami grząsko
to nie skały to zlep
wspomnień
Istar, 21 czerwca 2013
kilka drzew więcej a już się gubię
wśród wydeptanych ścieżek
snuję
to przypominam sobie to wróżę
niech będzie droga za zakrętem
wyjdę na swoje
Istar, 17 czerwca 2013
idzie człowiek drogą nie swawoli, kuleje. do nikąd nie spieszno.
kosz niesie z wikliny, pusty. wędruje od świtu, nie wie dokąd,
a zgadywać nie umiem. po ludziach rzadko widać czego chcą.
obiecuję wyleczyć duszę. moje dłonie już nie drżą, linia życia
z blizną /nie podchodź do mnie z nożem!/ usta zrastają się
tylko kiedy piszę. bo z kim porozmawiać w kilku słowach.
mógłbyś ją zdradzić. ze mną. przepraszam, już łykam.
obiecałam wyleczyć duszę. wieczorem wracam i ptak
wraca. człowiek z koszem wiklinowym, pełnym, też idzie.
dokąd? nie wie.
Istar, 16 czerwca 2013
przed snem cię układam wygodnie podkulam nogi
w siebie głęboko, w żebra - powiedz że się nie boisz
głaszczę włosy matowe przymierzam dłonie że rosną
nie mogę być matką ale tak kochać
Istar, 15 czerwca 2013
on ma oczy pełne otwarte ja udaję
że cień jego ramion wystarczy
śmielsi ustami zaskarbiamy dotyk
o tej porze nie wypada płakać
w pewnych miejscach /na skórze/
smakujemy bardziej możliwie
nikt nam siebie nie wróci
Istar, 13 czerwca 2013
nie potrafisz sobie przypomnieć jakim byłam dzieckiem
w szkole nikt nie odróżniał mnie od chłopca poza
uśmiechem brakowało szczęścia zostały blizny
zamiast wspomnień
przestałam żałować że chłopaki z piętra nie są twoi
założyłam sukienkę pachniała lawendą niepostrzeżenie
wyszłam na kobietę
często widuję tych dwóch nad brzegiem teraz rzeka
jest tylko wodą pełną ryb i westchnień kiedy nic nie
bierze od czasu do czasu mokrą ręką przeczesują włosy
długie do ramion
Istar, 12 czerwca 2013
od czasu do czasu sięgam kieszeni jej płaszcza i wydłubuję
okruchy. wszędzie coś ukryła, żebym musiała jej szukać.*
śni mi się żywa chociaż nie mogę jej dotknąć.
rozmawiamy przez okna. często śpiewa w ogrodzie,
kołysze biodrami. jej małe stopy nie zostawiają śladów
na później.
i nagle jest stara. mówię do matki: weź ją ze sobą.
nakarm, naucz chodzić. przypomnij o mnie. przecież
nie umarła tylko leży zimna, szara, niewidoczna na tle
szafy. a ona składa pościel w kwadraty żeby zajęła miejsce
gdzie wcześniej wisiały jej sukienki.
nie chcę być matką. a kiedy jest już za późno boję się.
najbardziej o dzieci którym nie mogłam nadać imion.
listonosz przekonuje, że jeszcze nie pora umierać,
a północ najlepiej przespać w swoim łóżku.
*ja
Istar, 7 czerwca 2013
nie znam ulic bardziej nie moich do których tak tęsknię.
pamiętam kolor okiennic i czerń dachówek, ale nie wiem
gdzie go spotkać.
w miejscu rzeki cisza, o brzeg rozbijają się słowa.
most jak wstążka we włosach które zapuszczam.
sierść kota na marynarce od kiedy się zadomowił,
wszystko trzeba zapomnieć.
Istar, 3 czerwca 2013
życie na brzegu poduszki układa się w cykl.
wieczorem przesiąkam na skórę. odrywam od słów.
jak rupieć zalegam w kącie.
niczyi ten dom.
tracę wzrok a dłoniom nie ufam. ostatni dotyk tak zwiódł
że wciąż upycham ręce po kieszeniach.
lustro odwraca twarzą do słońca.
Istar, 24 maja 2013
nie umiem się nie martwić
dlatego dostałam takie życie
rzuciłam wódkę później kochanków
nie palę od roku
chciałabym poświęcić się dla miłości
ale lepszą od siebie
jestem matką
Istar, 22 maja 2013
nie rozmawiamy na słowa ty nakręcasz budzik
ja pamiętam żeby wyjąć chleb z zamrażalnika
balkon zamieszkują ptaki
obejmuję brzuch jak drzewo gniazdo
w którym nie ma już życia
nad ranem pachnie domem
przeskakuję próg żeby wrócić
Istar, 17 maja 2013
smród przegniłych korzeni dziedziczonych powikłań
podwórkowe zabawy w chowanego
/do dziś nie odnalazło się kilkoro dzieci/
na jednym z mostów paląc papierosa
przeżyłam pierwszy zawrót głowy
długo spadałam żeby się zatrzymać
tu gdzie jestem
jakie to proste wykrochmalić kołnierzyk
zaszyć kieszonkę w fartuszku założyć w upał
grube rajstopy żeby nie było widać więcej
nie całować na drogę w ogóle nie dotykać
powiedzieć no idź już bo się spóźnisz
i po tylu latach ciągle wierzyć
że kiedyś wrócę
Istar, 16 maja 2013
garbi się to miasto kuli w sobie miękkie światło lamp
z pojedynczych ram odpryskuje biel
chłodno i rzeczywiście
tramwaje wżerają się w ulice ktoś wsiada i jest tłum
wszystkie nawet najbardziej kolorowe przystanki
chłoną wilgoć
nie dzwoni ja nie odbieram
miłość wyklucza ciszę
wiem że poza mną
pielęgnuje myśl o innym świecie
Istar, 16 maja 2013
jesteśmy nierozważne. rosną w nas kwiaty okrywają
jak koc ciepłe noce. w naparstkach fiołków i cienkich
rzęsach traw figlują nadzieje.
w sukienkach długich do stóp przemijamy ulice
pełne zamaszystych pań i panów w kapeluszach na niby
szalach długich jak czas który dają nam do namysłu
ludzie bez powiek i łowcy księżniczek.
wracamy do domu i już nie ma spraw za którymi
kryją się nadzieje. dzieci odpływają woda wylewa
na brzeg najdalej jak się da by ukryć zdarzenie.
Istar, 11 maja 2013
dobrzeję przez to słowa którymi do mnie
wracasz znam jak wiersze chwile skupiają
nasze myśli w środku czegoś wspólnego
miękko pościelone jakby łąka rozkwita
pod palcami jeszcze jesteś daleko
ale czytam cię coraz bliżej wybiegam
w miłość całkiem spokojną starością
bądź łagodny kiedy wrócisz z każdym
słowem obejdź się z czułością
Istar, 10 maja 2013
jeśli się boję sznuruję dzieciom buty
rosną tak szybko kiedy słowa
przychodzą z łatwością
nie chcą zostawiać śladów
powinnam wrócić do środka
rozsypać
nic nie układa się lecząc
Istar, 26 kwietnia 2013
powrót trwa długo albo nigdy się nie skończy
jakby dziecko było częścią wspólną z nocą tuż za granicą powieki
na jednym ciągle przymkniętym oku siadają ćmy
mówię – nie każ mi czekać – a ona zasłania nas moim zwichniętym ramieniem
potrafi opowiedzieć bajkę ale tylko kiedy otwieram oczy widzę zakończenie
/te które mam sobie wyobrazić zmyśliła dla siebie/
używam kredek by białe ściany nie mówiły o przyszłości
chcę widzieć słońce nie mrużyć oczu
i tak wyrosnę na matkę
Istar, 25 kwietnia 2013
ciągle ubywa przyszłości myślałam że
uleczą nas wszystkie pory roku a tylko
drżą we framugach pajęcze nitki nabierają
ćmy ślepej nocy
uchylam drzwi najpierw w moim oku są tylko
drzewem las otwiera się na oścież wygładzam
mech jak prześcieradło które nie chce się ścielić
poza mną nikt nie przeciera okien nie grabi liści
nigdzie nie rdzewieją huśtawki opuszczone do
ziemi jakby czas wyszedł poza nasze podwórko
tylko kamienie nie zmieniają kształtu
dlatego przestałam rosnąć
Istar, 7 kwietnia 2013
chrust pod skórą
z każdym ruchem pęka gałązka
- ale to nie boli
można być częścią gniazda
wracam szczeliną światła
jeśli zdarzy się cud
odnajdę małe szczęścia
Istar, 5 lutego 2013
kaprys dni które nadejdą niezliczonych
powodów do fantazjowania na temat
czułości z jaką obnoszą się krótkie
chwile szczęścia
promienie słońca odbarwiają szarość
ogrzewam w dłoniach przemarznięte
źdźbło trawy przez chwilę jest cieplej
ale nie inaczej
przyciąga mnie postać może drzewo
z konarami coraz wyżej nieba upływają
od ziemi gdzie i mnie trudniej zatrzymać
Istar, 30 stycznia 2013
nie wiem co zrobić odkładam ręce
na później by zająć czymś ludzi
bać się albo nie być jak inni dla których
świat poza skórą jest grzechem
martwię się że nie zdążę odkryć miejsca bólu
zaleczyć choroby którą wywołały smutki
fizycznie czuję się dobrze ale drzewa w mojej
głowie tracą korzenie
Istar, 19 stycznia 2013
milczymy. kiedyś słońce teraz księżyc oparł się na słowie.
naturalne światło prowadzi dalej jak do drugiego pokoju.
spokojni możemy obierać się ze skóry, zamienić nerkami,
sercem i poczuć jak lekko unoszą pożyczone skrzydła.
miasto pachnie nocą. wymaga by poranki odpuścić dla żon.
blichtr i wirtualne światełka. tak lepiej dostrzec, że jest się
samotnie drżącym instynktem. niezaspokojonym.
wiśnie przekwitają tak słodko. nie zrywam się uwieszona gałęzi
wiję gniazdo. nie wysiaduję głupot. słowa, słowa, słowa.
może to dla sztuki, a może dla niczego.
Istar, 16 stycznia 2013
wychodzę z domu przed siódmą ta sama
trasa tylko pociągi raz pełne raz smutne
kobiety przenoszą środek ciężkości
z siedzeń w objęcia niby obcych
a pasują jak zakrętki od czystej
rozbieram się do koszulki z napisem
fuck the system popycham młodzież
do wyjścia śliczna brunetka łapie mnie
za pierś zatapiam w jej oczach brak
zaskoczenia wylewa się słodko wprost
na moje policzki przesiąkam wiśniówką
po same brwi marszcząc czoło żałuję
że nie jestem mężczyzną
flirtuję jeszcze chwilę z jej dłonią
naciąga mnie na smukłe ramiona
spod grzywki wyrzuca spojrzenie
tak gorącą falą że cała pocę się
do wejścia
po śladach podążają martwi nie ślepi
trafiają do celu bezbłędnie
układanka z ciszy zabawia nieśmiałych
idziemy od siebie coraz dalej
Istar, 8 stycznia 2013
wiele się od tamtych czasów nie zmieniło
woda ugrzęzła wiatr jej nie poniósł brzeg
nie zszył z brzegiem na drzewach może
więcej młodych liści kiedy trzeba bo teraz
śpią otoczone wianuszkiem śniegu jakby
hulał nie wszędzie po równo ale śpią dobrze
przy chacie rusza się małokto czasem zachodzą
podać rękę byle nie przez próg tego boją się że
nie wiem może by zdjąć drzwi i na oścież witać
moja jak jeszcze żyła przez uchylone wpuszczała
słońce i nie wiem jak to robiła że nawet ciemnej
nocy promyk figlował na parapecie a tera smutno
i gwiazdy jakby dalej już nie spadają za życzenie
boją się takich starych kto by tam chciał
żeby człowiek żył wiecznie
a ja nie chcę moja Hanka już mi pewnie buty
upastowała na niedzielę jajka uzbierała i parzy
na miękkie chleb musi być z pieca czy tam mają
piece nie wiem ale w jej dłoniach wszystko ciepłe
świeże i z miejsca do wzięcia przytulenia kochania
wiele się od wtedy nie zmieniło jak ją ponieśli
na wzgórze wśród pól i traw długich jak brody
może bym się jeszcze przychylił do której
ale żeby ona ta moja z góry nie patrzyła
bo jej spojrzenie tak mnie przechodzi że
wieczorne dreszcze gonią do pacierza myślę
wtedy że to już koniec i dobrze Hanka czeka
Istar, 7 stycznia 2013
masz moje oczy. przysięgłabym, że widzę
w nich dojrzewające sady, po których noce
roztrząsają liście na wszystkie strony.
nie potrafię dostrzec bruzd na twarzy.
kiedy opowiadasz o dniach poprzednich,
jestem w nich niedokończona.
ukradkiem zaciskasz pięści, żeby nikt nie dostrzegł
szkła w piasku, odbić księżyca. na palcu obrączka.
tą od ciebie oddałam pod obraz, albo na orkiestrę.
nie muszę pamiętać. lepiej nie mieć wspomnień.
nie jadłam od wczoraj. on ma kamienne serce,
dłonie których nie wyciąga. czasem pisze listy.
twoje pleśnieją w niebieskim pudełku. każdej nocy
wylewam wodę. miejsce jest dobre, nie odpływaj.
myśli że umarłam. jestem bardziej żywa, niż kiedy
płaczę. wtedy spod ukrytych powiek wypuszczam
latawce. te kolory w górze to mój widok.
Istar, 4 stycznia 2013
odgarniam pustkę jak kosmyk rudych
włosów z czoła dziewczynki przy mnie
rośnie kobietą nie uczę jej nosić sukienek
w kieszeniach kamienie w ustach szepty
niczyje bo skąd w jej głowie tyle myśli
skoro nie mówimy o sobie
jest dzieckiem ale kiedy się naje
nocą wyrosną jej piersi ciepłe dłonie
przyjdą po nią kiedy ukradkiem przechyli
niebo do szklanki przyjdą po pełną świtów
i wyobrażeń jak może być po stronie luster
które mam zamiast okien
a ja ułożę się wygodnie zapalę ostatnią fajkę
i upiję się czego mi nie wolno upiję się za mnie
Istar, 1 stycznia 2013
jak bardzo mylisz się odgradzając od tego
o czym nie wiesz że jest możliwe nie słyszę kroków
tylko te na papierze zostawiają ślad rozmów
między nami milczenie czyste kartki złożone na pół
dojrzewają w niebieskim pudełku jakby niebie
jestem w może mniej kasztanowych włosach
bliskich co słyszą modlitwę ciało to obraz
zasycha na płótnie obejmując ramy jak kogoś
cudownego nie wiedząc że to tylko kawałek
chleba granica za którą dzieją się cuda
Istar, 29 grudnia 2012
przychodzi i też się nie zapowiada
strąca monety z oczu całuje usta
przyzwyczaja
odchodzi bo nie była ani słowem
/nie trzeba o niej mówić chyba
że nazwać kiedy już jej nie ma/
gdy się obudzisz przecież nie zniknę
może ucichnę ale nie przestanę czekać
Istar, 27 grudnia 2012
szkoda że nie możesz zobaczyć
jak obłędnie wyglądam w tej sukience
korale sięgają piersi
zaklęte w perły cierpliwości
bieliznę założyłam lekką
żeby podmuch wiatru dotykał
bieli z jaką się obnosi
ukrywa skórę
zarumienioną od tęsknot
byłam na dworcu
nie przylecą ptaki
okruchy zostaw na ławce
Istar, 25 grudnia 2012
nie tylko sen się rozwarstwia mierzwieje
okno wygląda na wschód to przynosi ulgę
słabość do wszechświata i pokusę
by jedną z najodleglejszych planet
nazwać twoim imieniem
samotność to inny stan skupienia zimne dłonie
martwe pióra i czyste kartki jak blaty odkurzone
po długiej nieobecności warto wrócić
pisanie jest jak smutek który trzeba otulić
bez względu na obecność lub nie innych
Istar, 22 grudnia 2012
dziadek Władek miał nożyk
nie myśl scyzoryk
mały wyostrzony jak na mój gust
do obierek
najbardziej smak jabłek kandyzowanych
w szorstkich dłoniach
nawiózł skrzynkami z PGR-u
po deszczu pachniało
sadem jego objęć
Istar, 21 grudnia 2012
nigdy nie było ich więcej jak miejsc przy stole
schodzili się jak do spowiedzi matka wybaczała
nie mniej niż Bóg - zdarzyło się na pokutę
odwdzięczyć dobrym słowem choć ciężko było
wytrwać
każdemu spieszno w drogę nie rozumiejąc
nut śpiewali na odchodne najcichsze kolędy
przez trwogę a on się nie gniewał bo kiedy się
rodził nie był tak samotny
przechodząc drogą mijasz wypalone domy
puste od progu napoczęte pleśnią drżące pod
ciężkim niebem pomyśl jakie to szczęście
być z kimś i dla niego
Rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia Kochani :)
Istar, 20 grudnia 2012
wybuduję dom z drzewem po prawej i mężczyzną
po lewej płot jest ważny nie żeby się odgradzać
ale dla kotów spacerują w te i we wte komu
przeszkadza kilka spróchniałych desek
dzieci możemy nie mieć te co są trzeba kochać
nauczyć że teraz ja to ja a ty to tata tylko daj
się oswoić świat ma zawrotną prędkość a one
czasami wypadają z okien będziemy je łapać i
tulić jeśli nikt po nie nie wróci
posadzimy łąkę niech będzie równie dzika jak
moje dłonie są tak różne i nie mogą być piękne
żyją częściej ode mnie nie zestarzejemy się na
osobności żeby nie skostnieć w zimnej pościeli
Istar, 17 grudnia 2012
coraz częściej nie mówimy sobie dobranoc
ta przegląda listy czasem podyktuje wiersz
bez pytania rozmrozi masło na śniadanie
na ulicy wypłakuje deszcz
coraz częściej wątpimy w dobranoc
nawet księżyc przez nią schudł
z mojej strony wyrosło słabe drzewo
z twojej krzesło i pusty stół
nikogo nie ma w naszym domu
Istar, 15 grudnia 2012
nie piszcie do mnie o śmierci
że ludzie umierają wiem
jak drzewa tylko krócej
jestem drobiazgiem w pudełku
między potłuczonym szkłem
głęboko w wodzie mijam dni miesiące
i chociaż w przyszłość zmierzam donikąd
wyszłam z wprawy zupełnie jak
wychodzi się z domu kiedy straszy
człowiek przyzwyczaja skronie do bólu
mdleje na przystanku
dla tych co mnie lubią są noce
i zimy jak ta teraz trwa bez końca
na biało a szarość przebija nadto
to coś przez co zaczynam się starzeć
Istar, 6 grudnia 2012
nakrywa do ziemi. śnieżnobiały obrus.
czujesz jak sennie przeciąga dzień na północ
miękkie kłęby odkłada przy oknie. nie trafisz
w ostatnim słowie niepewność. puste
filigranowe postaci odrastają w niej knując
i to ciągłe pragnienie - zatonąć ciszej.
Istar, 28 listopada 2012
odkąd droga zawęża się pod drugą
przeczuwając rozstanie doręczamy
ostatni szept z wiarą że powroty
naglą do obietnic
przekładamy stopy w kolejne warstwy
idąc coraz głębiej podczas gdy inni
zostawiają w oknie milczące cienie
odprowadza nas chłód i dźwięk kluczy
gubionych na ulicy tuż za zakrętem
ostatnia lampa gasi pragnienie nocy
Istar, 26 listopada 2012
w otwartych ramionach nie mniej miejsca
od kiedy moje piersi maleją a twoje nabierają
kształtu uprasza się o czułość
tyle pośpiechu przypadkowych uścisków
obiecuję być matką najlepszą
ale nie znam więcej dobrych zakończeń
co noc opuszczam wieżę by rozgonić psy
w ciemność napuścić wody może obrodzi
rybą
dla wszystkich ciem z okolicy zostawiam
w kuchni zapalone światło wstaję o świcie
by zamieść z podłogi pojedyncze skrzydła
ladacznic
otwórz oczy jestem po twojej stronie
nie ma złych ojców chorych na smutek
i szeleszczących papierków po cukierkach
odprowadzę cię najdalej jak pozwolisz
załóż rękawiczki to takie ważne mieć
ciepłe dłonie
Istar, 25 listopada 2012
nie możemy oddychać tym samym powietrzem świat
za oknem przemierza sezony a my skłaniamy się do
wiecznej tęsknoty jakby zima na zawsze zaspała ogrody
poranki gniją wraz z resztką trawy ukrytą w sieni dla
zapachu i kilku zagubionych piskląt którym recytuję
każdy z twoich wierszy skoro miłość lepiej czyta się
wymawiając jej imię
wiesz jak pachnę znasz milczenie i monotonny oddech
jakbym czekała aż jednym wersem opiszesz czas
którym nie możemy się podzielić
usypiam obok głaszczesz mnie po głowie jak
dziecko proszę nie przestawaj mnie tworzyć
Istar, 23 listopada 2012
pachnie jabłkami ze słonecznych sadów
napoczętą trawą ale nie potrafię
smakować pocałunków darowanych
na dworcu do biletu w jedną stronę
/nigdy nie starasz się wracać o czasie
bym mogła zdążyć z wymyślną metaforą/
lubię zasypiać obok ale wszystkie nasze
wieczory zaczynają się o świcie a
kończą w zimnym łóżku
zależy od miejsc w których widziano
nas razem można wracać szukać cieni
porzuconych w kłótni udawać ptaka i
odlatywać spłoszonym
/kiedy wytrącasz klucz z mojej ręki
wilgoć przychodzi z zewnątrz/
dotykam skóry taki skąpy płomień
a tyle ciepła po czyjej leżysz stronie
o kim myślisz kiedy maluję usta
Istar, 22 listopada 2012
chodź ze mną
krętą drogą do rzeki
będziemy lśnić trawą
pachnieć rumiankiem
dłonią w dłoni
wodzić na manowce
słodkie od ust palce
przystaniemy pod jabłonką
w cieniu i chłodzie
nim spłoną od rozpalonej skóry
moja sukienka
i twoje portki sztruksowe
;)
Istar, 15 listopada 2012
jej niezwykłość polegała na mnie z łatwością
napełniała studnię od zmierzchu po szyję
oddychaj upiłam tylko chwilę
wystarczyło by zachłysnąć się na dłużej
tracąc głowę dla innej
nie żyłyśmy w zgodzie zielone szkiełka
wbijały się w stopy kiedy próbowałam
ominąć strumień
odchodząc rozpaliła wodę spłonął każdy
czas we mnie
wyszła za mąż urodziła dzieci widuję je
wieczorami w oknie tęsknią za matką
Istar, 11 listopada 2012
staję się wrażliwa na każdy odgłos
każdy szum w uchu przypomina kroki
skrzypią drzwi w starej szafie a ja
biegnę otworzyć
lekarz mówi że to syndrom odstawienia
że to się leczy
trzeba podrażnić skórę użyć innych dłoni
nawet jeśli - to co z sercem
z tym co w głowie na duszy
tam nie sięga dotyk tam się odróżni
smak zapach inny pocałunek inne milczenie
inne obce nie twoje
Istar, 10 listopada 2012
co z kobietą która myśli podobnie ale nie ma
zaostrzonej lufy tłum rozstępuje się przed nią
trędowate myśli kaleczą nawet ból zdaje się milczeć
chociaż powinien mieć tu ostatnie słowo
co z kobietą która wiesza sukienkę na sznurku
myśląc o linie po której wybrałaby się do niego
ćwiczy kiedy idąc ulicą próbuje zachować równowagę
ma tyle ciepła że strącone z dachu ptaki
dobrzeją przy jej piersi potrafi tak przetrwać
do rana póki nie odlecą do innej
co z kobietą która nie kłamie w żadnym uczynku
jest bardziej a nikt nie chce więcej
Istar, 6 listopada 2012
wczoraj mnie tu nie było zakładam że wiersz
pozostawiony na łóżku zamiast zmiętej pościeli
to wróżba na przyszłość
mroczny widok ulicy chociaż ściany przebija błękit
kaloryfer ustawiony na off i ta niezgrabnie rzucona
myśl świadczą o kimś samotnym
jeszcze ciepłe obręcze jakby wtulał dłonie
w drewno reagując na martwość przedmiotów
życiem co obrzydło bez niej do granic miasta
w którym przypadkiem spotkał inną
wysiadła elektryczność
noc walczy o swoje prawo do ciszy
mam taki sam odruch
wolę gesty zamiast rozmowy
Istar, 6 listopada 2012
tak dawno nie kochałam się w chabrach
kiedyś w polu na sadzonkach kartofli
późnym latem pobiegliśmy do lasu
szczytujące trawy współrosły
tak dawno nie podglądałam mchu
nisko niżej niziuteńko
rozpasłego na podniebieniu traw
drzemka w ciągu dnia przeciąga się we mnie
skóra rozbudza zapachem ulegam
gdybym potrafiła opisać w słowach
tęsknotę dziewczyny w zielonej sukience
pobrudzonej chłostą nocy
zapamiętałabym jaki kolor oczu miał księżyc
szukając sposobnego wieczoru
kwiatów w sepii pod prześcieradła kochanków
już dobrze
są jeszcze łąki jak hamaki
rozwieszone między drzewami
jeszcze komuś powiem jakiego koloru
i uwierzy
cały calusieńki mój
Istar, 31 października 2012
wierzę w ten las
na skraju dosadzamy drzew
żeby nie tracić cienia
wszystko zaplanowane
borówkowe korale od święta
brunatne kapelusze na deszcz
na złość wrzosowe bukiety
ziemia trzyma nas w garści
choć nie ma od czego uciekać
uciszam natrętny wiatr kiedy całuje
moje piersi pod twoimi palcami
słońce ciepłym muśnięciem
kreśli namiętność ust
nie przesadza się starych drzew
Istar, 24 października 2012
powtarzam to jak kain winę
jeszcze będziemy wodą
nim do martwej studni
wrzucą kamienie
czas popłynie dalej
Istar, 17 października 2012
kiedy rozbijemy się i wkroczymy
w rzeczywistość nie pojmując istoty snu*
wydłużają się rzędy książek
gubią tytuły pod którymi kryją
baśnie tysiąca i tej jednej nocy
wracając zachowuję resztki w oku
bursztynowe guziki
kiedy rozpękło niebo woda wyrzuciła
pół martwe ptaki
brzegokrążcy grzeją dłonie
pozbawiając życia co przytomniejsze
przyprawiają o sen
nie mogę wrócić
czas nam nie sprzyja
ani pogoda
byle deszcz szkodzi kochać
* J. Kapłon
Istar, 11 października 2012
lubię kiedy słowa tworzą coś
na kształt bukietu chabry finezje
tulipany kosmyk gipsówki bez
wirtuoz zapachu i pręcik trawy
z biedronką na dwie kropki
lubię kiedy dotykasz moich ust
mam życzenie ale nie muszę go
wypowiadać jesteś początkiem
i końcem każdego
świat darowany z rozkładem dróg
często zachodzą na siebie
przy jednej z dębowych bram
wrzosowym stole karmimy ptaki
układasz się przy mnie jak wiatr
rozczesuje włosy znajdujesz liść
a lato było piękne tego roku
został po nim jeszcze jeden zagubiony
ruszają trawy w tan drzewa odkładają
gniazda na głóg tam zimują nierodne
i nam tu dobrze dłużej jak na
cztery pory roku
Istar, 11 października 2012
niczemu nie dziwić się
nawet jeśli przemija
gwiazda gaśnie gniew w oku
ryba gdy życie płynie bez nurtu
wiatr kładzie trawy
kamień kryje w strąku
wszystkiemu się dziwić
że cię nie ma w środku
w odbiciu
owoc dojrzałej krzewiny
marszczy czoło późną porą
z ogrodu wychyla
weź mnie
też mam swoją pestkę
Istar, 9 października 2012
zwyczajnie garbimy się przeplatając dłonie coraz niżej
by zetknąć usta przez uchylone okna wabiąc ptaki
zlatują się po okruchy którymi obdzielasz co słabsze
składam obrus wpatrzona w dwa kubki dostrzegam
jedną stroną lustra jak wysychają krople
zapomnisz ten i inne smaki zanim przygotuję
kolejną ucztę na dwa krzesła
niektóre rzeczy pozostają cierpliwe noszę je
w dłoniach do późna wilgotne częściej powodują
drżenie ten przyjemny odruch zetknięcia
Istar, 7 października 2012
nie żeby trwało i trwało
a rozpłynęło w ustach jak kostka
gorzkiej czekolady*
radiowy tembr nadaje świt
nie budzi
odwraca twarzą do ściany
najszybciej wtedy marzną stopy
chłód przestępuje próg
- niech się nie myli
tylko raz jeszcze wolno
nie kochać
* a może, prawdy
Istar, 3 października 2012
jak liść zapomniany
spadam szeleszczę o parkiet
nie czyniąc kroków tańcem
jakby młodość do końca
pojęła definicję odejścia
niewygodnie leżeć i marnieć
świadomość jest bardziej ludzka
kiedy przychodzi od serca
wszystko się kiedyś odradza
nie wszystko dojrzewa
Istar, 1 października 2012
nie lubiłeś we mnie pokory
z jaką przyjmowałam łaskę
kiedy wracał do domu
myślałam - każde gniazdo ma dziury
nie można ze wszystkim zdążyć
zbudować dom wykarmić młode
i latać
lubiłeś balkon pełen skrzynek
z piwem i uschniętych kwiatów
twój wstęp do wieczności
***
ona była piękna przez ciebie
musisz to wiedzieć bo teraz
nie wygląda ładnie
i dzieci masz dorosłe
tylko nie mówią dzień dobry
każdy to dzień w którym odszedłeś
Istar, 25 września 2012
to nie wstyd mówić o świecie który
dla mnie skończył się przed murem
berlińskim a kilka okruchów przejadło
się pamięci
nie wstyd że góry pamiętam tylko
z dzieciństwa marzły mi wtedy nogi
kogo stać było na prawdziwe śniegowce
chorowałam przez te góry ćwierć wieku
kłamię że to powód by tam nie wrócić
po prostu nadal nie mam odpowiednich
butów
nie wstydzę się jedynej sukienki
leży na mnie dokładnie tak
jak powinno leżeć się przy kobiecie
otulać w miejscach które potrzebują
zapewnień że jest się blisko
jedyne czego się wstydzę to brak pewności
że nie jestem gorszym człowiekiem
przez to czego nie mam
Istar, 24 września 2012
szybko rozchodzą się gestem
ciepło i drobne szczęścia
już się nie odbijamy
w deszczu wrześniowych luster
ucieknę w letniej sukience
zabiorę ze sobą słońce
żeby cię więcej nie pragnąć
szukając dłoni w kieszeniach
Istar, 23 września 2012
lubię kiedy dodajesz piór
słaby ptak a takie cuda
i sny o niebie
chwiejne to drzewo
liście jak puch gniazdo niepewne
ale wróci
możesz tęsknić
zapięłam ostatni guzik
jeszcze na opuszkach
zbliżasz do ust jakbyś smakował
owoc przez wilgotną skórę
tak przypominam o sobie
Istar, 14 września 2012
boję się wody - odkąd wiesz nie chodzimy nad rzekę
nasze spacery muszą coś opowiadać – historię miasta
sklep z sukienkami lody w słodkim waflu i ręce w kieszeniach
– nikt nie może domyślić się że idziemy razem
ta jesień w niczym nie przypomina zeszłej
gubimy miejsca których nauczyliśmy się
na pamięć nie mając czasu i siebie
naniosłam drewna
kiedy nie chciałeś podnieść ręki na drzewo
płakałam każdym uschłym liściem – pomyślałam:
jak zrobi się cieplej zapomnisz
lepiąc pierogi powtarzałam za Szymborską
nic dwa razy się nie zdarza – a mi tak*
pielęgnuję te chwile jak skaleczone ptaki
skrzydła nakrywam dłonią całuję pióra
mówię im: niczego nie obiecuję
ale teraz nie możecie odlecieć
niebo dziś pochmurne deszcz rozmazuje obrazy
niewyraźna postać na ławce zostawia okruchy
stacja i pociąg który nie ruszy dalej ja w lipcowej sukience
trochę na wyrost w miejscu gdzie starałam się ukryć
że szczęście chodzi parami
*Wczoraj, kiedy twoje imię
ktoś wymówił przy mnie głośno,
tak mi było, jakby róża
przez otwarte wpadła okno.
Istar, 14 września 2012
nie wyrył dla mnie serca na ławce
pewnie dlatego że mam brzydkie imię
pierwszy wiersz o miłości /z dedykacją
tak cichą że mógł być dla każdej/
spłonął rumieńcem jakiejś smutnej dziewczyny
był akurat w pobliżu
nie żalę się mocniej zaciągam tęsknotą
studiuję metafory żeby ukryć jak bardzo
gdzieś: jej chłodne uda naciągają ciepło
drżą chwilę pod nim przenikają
a ja na starość wydam tomik poezji
podobno książki też są miłe w dotyku
Istar, 11 września 2012
dożywały wielu nocy
usypiałeś na moim brzuchu
tak nam się dobrze układało
musiały zaczepić o wiatr
liche jak wiór
skuliłam się niczym pies
nie skomlę
a ludzie i tak widzą sierotę
chleb kupuję od okolicznych ptaków
za parę skrzydeł dostałam bochen
okna nie zdążyły pociemnieć
woda stęchnąć
jeszcze żywą oddałam rzece ale ty
zostań ze mną
Istar, 9 września 2012
na wszelki wypadek
zaznaczyłem wszystkie miejsca na mapie
w których byliśmy razem*
sto i jeden most dzieli nasze światy
dziwne bo przecież ideą jest łączyć
z pozoru małych skaczą zdradzeni
na wielkich tłok opóźnia spotkanie
boję się każdych
dlatego unikam rozstań
czasami po prostu kończy się droga
a oddalone brzegi nie łączą w pary
nie boję się wody boję się popłynąć
* Jarosław Kapłon
Istar, 9 września 2012
ta płyta choć zdarta, jeszcze gra
nie mów że zwariowałam
kiedy tańczę
pomyśl jak pięknie
jak jeszcze być może
zamówmy stolik w jesieni
objęci z chłodu i czasem
deszcz gada wiatr szasta słowami
nie nam się dziwią
dojrzewamy
Istar, 8 września 2012
ponieważ nie zdarzył się cud
dzwony oznajmiają szóstą
i pierwszą godzinę
zimne stopy oczy które
nie chcą się otworzyć
wszystko czego potrzebuję
mam w głowie
wyobrażam sobie
nie
nigdy więcej
Istar, 4 września 2012
pamiętam chleb był tak smakowity
że się ptaki zakradały przez zazdrostki lekko uchylone
kiedy pisklę takiemu wypadło
brało się na ręce i niosło do spowiedzi
ksiądz grzeszny był a sprawiedliwy
tak się kończy raj - kolędował do białego rana
po pyskach lał kiedy kto prawdy nie podniósł
i się nie podzielił
lata nie brakło zimy chociaż mroźne to białe
można było po śladach wracać skąd się chciało
a chciało się
nic nie wiem o kwiatach andaluzji
a ty piszesz jakie wokół olvera piękne wzgórza
Istar, 2 września 2012
droga kończy się przy drewnianym płocie
drzewa nie wdzięczyły się pod topór
przypominają o sobie drzazgą
drzwi i okna zabite pustką
komin ostygł dach przytula ziemię
garbi się jakby ciężar samotności
porachował mu cegły
pukam
strach ma pełne ręce
i szczęście że jestem blisko
to miejsce jest piękne
ale nie chcę nie mogę przenieść się
bez ciebie
Istar, 1 września 2012
potrzebuję zaklęć by usnąć
nie czekać - pierwszy krzyk za oknem
ptak z rozdziawionym dziobem szuka
tyle gniazd a każde puste
palec na ustach nie kusi ucisza
spóźniłaś się ale jestem
ostatnia
Istar, 31 sierpnia 2012
nagle zakręcisz się na pięcie
chwycisz w objęcia wspomnienie nocy
jeszcze na chwilę zatrzymasz w myślach
bukiet zapachu słodkiej Zoi
później zadzwonisz niecierpliwy
wyszepczesz język na opuszkach
opowiesz głosem pożądliwie
że w niej zatrzymasz się na dłużej
a to sie zwykle tak zaczyna
sam nawet nie wiesz jak i gdzie
po prostu wzięła cię dziewczyna
a potem jest już z tobą źle*
* S.Ferszko-Jerry, E. Schlechter
Istar, 30 sierpnia 2012
chce wiedzieć o mnie wszystko
o czym rozmawiam tylko z Bogiem
negocjuje kilka linijek jałmużny
kiedy zna się wiersz Baczyńskiego
wspominanie go jest najlepszą pokutą
nie spiesz się mówi kiedy uginam kolana
pod ciężarem który ma mnie zbawić
w kilka najbliższych godzin
na koniec recytuję Osiecką
jest zabawna i przekonana że wszystko
to jakoś będzie
może jeszcze wrócę jak
skończy się mleko herbatniki
i dżem wiśniowy z utopioną pszczołą
nie chylę czoła przed lustrem
ból krzyża najbardziej odczuję rano
gdy zejdę na ziemię
Istar, 28 sierpnia 2012
potłuc widok z oknem
odkleić księżyc na wieczną ciemność
nie ma dobrych wyjaśnień dlaczego
tylko domysły
że jesteśmy blisko kiedy robi się cieplej
boli i nie może wybrzmieć
najczęściej zakrywam usta kiedy krzyczę
wydaje się że dokądś wracam
komuś ten strach jest potrzebny
pijemy krztusząc się choć naczynie płytkie
sporo jeszcze może się wylać
Istar, 23 sierpnia 2012
szkoda że mi nie wierzysz
jestem biedronką
po kropkach nie milknę
przez skrzydła nie sypiam
dobrze że jesteś
rozpalam się w środku rozmiękam
mieszczę w objęciach liścia
dobrze że jesteś
śnię łąki i mam cię z bliska
oddychaj
Istar, 22 sierpnia 2012
budzi nas zapowiedź
nocne szepty kończą w trawie
na parapecie kurz
nie oszukuj mnie więcej
pożyczyłam skrzydła
małe ptaki muszą silniej
i ja otwieram ramionami
w najbardziej zamkniętym miejscu
zawsze znajdzie się okno
Istar, 17 sierpnia 2012
gaszę światło broni się przed każdym okruchem cienia
zwyczajność uczy poruszać w ciemności
z bliska przyciągamy się bez siły i natarczywych tęsknot
przyjmuję każdy pocałunek jak powszedniość a przecież
nie jadamy razem śniadań
wychodzisz zanim te same cienie wrócą na znajome miejsca
ulice dworce zaspani ludzie spieszący się odejść z tu i teraz
do świtu w którym nas już nie będzie
Istar, 15 sierpnia 2012
mężczyzna przy barze szuka imienia
piłam samotność przy każdym stoliku
z każdym kto pomylił się i przysiadł
patrzy na mnie i dalej
zawsze znajdzie się szczelina
którą uciekną dobre myśli
zapewne gdzieś tam jest niebo
tylko my staramy się zachować odległość
nierealni jak świat za szybą
niewidzialny przez otwarte oczy
Istar, 15 sierpnia 2012
barwne motyle ścielą mniejszym skrzydła
nie żałują nocnych rozstań z niebiem
głód przenika zuchwałych
nakarmią świt nim przeniknie chłodem
nad grobem gładzą poczerniałe
sosny jeszcze się nie śmielą
opłakują martwych
brzozy krzywią głowy tęsknią za nim
nie darmo szumią drzewa
płacz gołąbko uwij gniazdo z wiarą
wiosną zaczniemy od życia
Istar, 9 sierpnia 2012
sypiam z nią
tylko mnie nie obejmuje
kiedy leżymy obok
dobrze chłonie wilgoć
nie nie płaczę przecieram okna
chcę zobaczyć kawałek nieba
nic nie obiecuj
kiedy zgłodnieję zjem jabłko po lecie
Istar, 1 sierpnia 2012
a jak już się zakocham
to mnie zanieś po nocy do samego nieba
tam kolorowe pająki pleść będą z tej naszej miłości
dusze dla dzieciątek
w za małe rączki cisną jałowe
żeby nam się nie przejadło kochanie z głupoty
a jak już się zakochasz
będę kroić chleb na pajdy
plastrem masła obłożę
i będziemy tak blisko
pod stołem dotykać się
aż mnie przejdziesz smakiem
do samego końca
i jeszcze
jeszcze
a kiedy będziemy zasypiać
pokażę ci chmurę z której spadają
takie same stare anioły
jak już się zakochamy
w sobie
zapamiętaj
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
16 maja 2024
1605wiesiek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis
14 maja 2024
Z dymem pożaruMarek Gajowniczek
13 maja 2024
PozostałośćArsis