Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 lutego 2011

Pokład rozumu

Przyjemnie gdy zabłysły, niby kryształ w świetle,
lub aleksandryt szlachetnie, myśli blaskiem zorzy,
wartko w lot flamingów wzbiły się nad wody,
różowiąc horyzont wschodu purpurowy,
za którym, mądrość kwitnie niby kwiat liliowy.

Rozlewiska odkryć, mienią się bez końca,
srebrzą się w promieniach natchnień ludzkich słońca,
pieśni tam zwycięstwa usłyszą natury,
wszyscy których wiedza większa jest niż góry,
na których, życia przędzie czarne chmury nędza
i biedy wypuszcza łabędzia. 


liczba komentarzy: 6 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 lutego 2011

Armia nienawiści

Zawładnąć się kwapi umysłem,
jak w duszy pasożyt,
nienawiści armia,
co przekraczać lubi rozsądku granice.
Jej lica zabójców, jak wije plugawe,
w złych ludziach się kryją od dawna,
jak piracka armada, pod nocy osłoną.
Niezgodę chce posiać jak ziarno
i bezsensu wojny, plon obfity zebrać.
Przez zawiść bratnią karmiona do syta,
istnieć zawsze będzie,
w uczynkach wielu, codziennością odziana,
z planem swoich zniszczeń,
dzieła swojego okrutnie dopełni,
gdy sumienie do końca ludzkie stłumi,
bo jest złem co się z piekła wywodzi
i z marności człowieczeństwa wypływa. 


liczba komentarzy: 4 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 lutego 2011

Świnia i pies



Spojrzał pies na świnię, która ziemię orze,
ryjkiem swoim brzydkim uparcie na dworze, 
szukając w niej czegoś uwagi godnego, 
pomiędzy posiłkiem na ząb wykwintnego,
zaszczekał więc głośno z wielką odrazą;
głodny, bo w trzewiach już mu burczało,
o czym zwykle marzysz co dzień, Świno tłusta;
może, że o świcie czujesz się zbyt pusta,
pragniesz żeby mądrość wlał ci ktoś do głowy,
wraz z cholesterolem przez żołądek zdrowy
i czy dadzą proso plus jakieś ziemniaki,
potrawę potrzebną do budowy masy,
by ciepły posiłek przekąsić ze smakiem,
jak senator z brzuszkiem z klasą i we fraku,
byś mogła się poczuć niby baronową,
co spogląda w chmury uniesioną głową.

Nic by się tobie chyba nie stało, jak byś mniej jadła
i mniej masywne miała ciało,
nie można jeść przecież tyle co krowa,
co mieli ozorem, lecz nie wie czym jest poprawna wymowa,
i musi się udać do logopedy, a jak coś powie to plecie od rzeczy,
i przeczy wciąż prawdzie, bo krzewi poglądy,
że pies uczepiony nawet do budy
jest w stanie czuć się prawdziwie wolny,
znosiła w życiu już większe udręki
niż przymus jedzenia z niemytej ręki;
ludzi pastwienie się ciągłe nad bydłem
jest w jej mniemaniu zła bandytyzmem,
bo gdy na pastwisku jest spragniona,
usycha na słońcu jak morwy korona,
muchy kąsają ją wszędzie natrętnie,
aż myśl w rozumie od nerwów jej blednie,
lecz nie dostrzega ta krowa ślepa, że wiejski mieszaniec,
cierpi zazwyczaj zapchlony cały,
czasem ma brudną i pustą miskę, cuchnącą parszywie
jak by dostawał w niej stale zgniliznę,
choć bardziej śmierdzi na polskiej miedzy,
na której diabeł z miarką zawsze siedzi.
ale wracając do psiego tematu, każdy kundel podwórkowy
uwielbia dostawać kości z obiadu, najlepiej kurze,
albo z królika, bo lubi z nich bardzo szpik dobry wysysać.

zaraza zwykle kocha potwory,
jak od niej zdechniesz,
to tylko dlatego,
że tryb życia co dzień prowadzisz chory,
a cień życia złego
pragnie schematu istnienia nieładu,
by niszczyć harmonię, byś mogła spisać siebie
na straty.
Tylko byś w błocie się ciągle tarzała
i pysk w łajno własne śmierdzące wpychała,
rodzice wychować cię pewnie nie chcieli,
bo również w swym smrodzie zapewne siedzieli,
poza tym cuchniesz lenistwem cała,
kwiczysz nieznośnie i hałasujesz
jak byś szacunku do innych nie miała.
 
Może już nie jedz więcej jedzenia
zaraz pod płotem zabraknie ci cienia,
dostaniesz udaru tam albo zawału,
serce nie znosi przekąsek nadmiaru
i zdechniesz tam marnie, jak stara kwoka,
co kiedyś gdakała na naszych płotach,
i chociaż jajka rzadko znosiła,
to była chociaż zabawna jak żyła;
wpadała w amok czasem niezwykły,
twierdziła, że orle ma zwykle pomysły,
i kiedyś jak Bielik się wzniesie do nieba,
bo jej ambicji uniesień potrzeba,
poza tym inne kury nie wiedzą,
że tylko dziobią ziarno i ślepną,
nie mają pojęcia co sensem jest życia,
bo brak im na co dzień twórczego odkrycia
więc niech cicho siedzą i dzioby umyją,
bo tylko kłótniami drobnymi się żywią,
a na przystawkę pszenicznym ziarnem,
które pazerność w nich trawi koszmarnie,
mogły by przestać się kłócić o grzędy,
bo polityczne mają zapędy,
myślą, że dom ich kurnik jest sejmem,
niech zaczną traktować siebie uprzejmiej,

a z ciebie nie długo zrobią schabowe,
albo mielone kotlety niezdrowe,
poza tym biedna twoja wątroba
otłuszcza się chyba byś mogła chorować,
więc po co z obżarstwem chcesz się afiszować,
nie spalasz przecież żadnych kalorii,
nie biegasz po lesie jak dzik, zwierz odporny
który na swoim terenie jest wolny.
 
Tylko nie zachwalaj zaraz dobrobytu;
gospodarki dobrej pana, pełnego koryta,
zawsze przecież mogą zrobić świniobicie,
dać obuchem w głowę, pchnąć nożem o świcie.

a Świnia, łypie okiem zagniewana i 
odpowiada; to chyba mania
szczekać jak kundel, wyliczać dania
komuś i kęsy bez wychowania,
przecież mam dietę i się odchudzam,
tracę na masie, już jestem chudsza,
jem nieustannie ale z umiarem,
posiłki małe niezbędne stale 
i wiem czym jest skromność, bo pościć umiem,
przecież nic nie mam wspólnego ze szczurem,
i chociaż ktoś powie, że brak mi kultury,
to nie wie, że pięknem się czuję natury,
poza tym charcie ćwiczysz bez przerwy,
a ja nie mam takiej kondycji i chęci,
by ciągle biegać i wszędzie węszyć,
narzucać się stale i robić kabaret,
kłótniami zadręczać zwierzęta wytrwale.

Pies słysząc te słowa, uszy nastroszył,
i rzekł; ta przemowa jest dość szablonowa,
wszystkie żarłoki mówią podobnie,
bo lubią życie prowadzić wygodne,
żadne grubasy nie lubią się męczyć,
na wiatr rzucają słowa bez przerwy,
że ciągle muszą pracować dla zdrowia,
w tym świecie wyrzeczeń, by w nim funkcjonować, 
by życie płynęło jak biel w cudów postać,
nie tworząc zaprzeczeń dla własnego dobra, 
ale to tylko świńskie są słowa,
których obżartuch nie będzie szanował,
i będzie pożerał codziennie potrawy,
aż będzie otyły i trochę niemrawy,
jak wielki Wieloryb, lub stary Słoń morski,
co dziwnym jest ssakiem i trochę powolnym.

I będzie jak gryzoń zła Kapibara,
dziw tego świata i losu ofiara,
pękata, podobna do zwykłej baryłki
co lubi pożerać darmowe posiłki, 
z chciwości kradnie i szkodzi plantacją,
by stać się w końcu człowieka kolacją.

albo jak zwinny łakomy Pelikan,
który w nadmiarze ryby połyka,
nie rozdrabniając tego co zjada,
aż ma niestrawność i męczy go zgaga.

a ty świnio wracaj natychmiast do chlewu,
bo dajesz mi tylko powody do gniewu,
podwórko zaczyna mi śmierdzieć jak pole,
nawozisz tu ciągle i orzesz z mozołem,
i tak dziczyzną nie będziesz na stole,
przez ciebie tylko głodny się staję,
aż myślę o dobrym wieprzowym rosole,
i resztkach z golonki i dobrych kopytek,
które jak bestia bym pożarł z zachwytem.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 lutego 2011

Dzieci geniuszu

Geniuszu są dzieci, to im słońce świeci,
zabłysły jak gwiazdy na niebie,
wciąż tworzą teorie i nową historię
potomnym by żyć mogli lepiej.
Bariery przekroczą i tym w przyszłość wkroczą,
bo chlubą i solą są ziemi,
przez wieki żyć będą, gdy sławę zdobędą,
bo wryją się w naszej pamięci. 
Ich  myśl zawsze złota, a w czynach tkwi cnota,
bo umysł nie stawia im granic,
w ich rękach nadzieje i nasze są dzieje,
Idei nie oprą się za nic. 


liczba komentarzy: 3 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 czerwca 2012

Szybowanie nad brukiem świadomości.

 
Przeminął czas wcześniejszych szans,
wszystko jest kwestią udanych prób,
to czego nie ma odleci w dal,
w marzenia lekkie spełnienia snów
i nie ma tego co już umarło,
choć wskrzesić można płomienną gorycz,
albo odrzucić truciznę świata
i znowu wierzyć, że można być wolnym,
jak powiew ciepły letniego zefiru,
chłodzący przestrzenie wznoszące motyle,
które lekkością są tylko do jutra,
na świecie chwili czasu przyozdobionej,
niosącej łaskę małą ponad prochem,
która dla oczu budzi zachwyt życiem,
i błyska blaskiem świecy ozłoconej,
świątynnej mocy serca prawdy falą,
we wnętrzu jego szumem dla nadziei,
przyświecającej słowem zrodzonym z miłości bezmiaru,
aż za horyzont ostatni siłą woli wiary.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 marca 2011

Świat

Widzę świat, Jego dzieło,
On za nas w mękach swego ducha wyzionął,
„Wybacz im, bo niewiedzą co czynią,”
Echo przeszłości niesie, jej duch zapomniany,
piękne gwiazdy płaczą swoim światłem, ciesząc nasze oczy.
A czas umyka stale, biegnąc ku wieczności,
sumuje mnogość chwil dobrych i smutku,
których losy świata nam obraz malują;
wielkich ludzkich odkryć i zła, wojen skutków. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 18 marca 2011

Przestrzeń

Przestrzeń zawiera życie,
kusi, by zaistnieć faktem,
nowych materii i zmian,
w symbolach bycia.

Cykliczny schemat kryje barwy.
Nieład układa kolejne wzorce,
tworząc nowy ład.

Rzeczy niemożliwe stawiają zadania,
dla ludzkiego geniuszu.
Czas ucieka w przeszłość.

Przemijające chwile,
odchodzą z czynami,
tworząc znaki czasu.


liczba komentarzy: 5 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 marca 2011

Idealista

Oczyma nieufności spoglądał 
wciśnięty w sceptycyzm,
nie poił się cudzym osądem,
zachłannie chłonął idee.

Miał cele wzniosłe,
piękne jak muzyka Mozarta,
bogactwo mądrości posiadał,
jakby matką dlań była nauka.

Z lwią siłą budował
szczęście na dumie,
nie powielał schematów;
twierdził, że trzeba być sobą.

Była w nim siła,
to ona kazała mu walczyć;
Hart ducha jest cechą zwycięzców,
dzięki niej zdobył sukces i radość. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 stycznia 2011

Młodość

Wolna jest młodość, swawolna,
nie dekadencka, zgorzkniała,
zaś pełna wyrazu namiętna,
czasem do góry unieść by chciała.

Do góry jak skrzydła ptaka,
w werwie jej duch, cielesnej sile,
jakby płynęła przez marzeń jezioro,
kazała nie myśleć, że kiedyś minie.

Pięknie jest, kiedy słońce w błękicie,
jakby chwaliło radość i życie,
świeci dla ciebie,

a czas jakby nie istniał,
chociaż tuż obok biegnie jak piechur,
zanim nie minie młodość i czar,
i starość przyjdzie na przekór.

Lecz póki co, niech chłonie,
barwy zmysłów i tryska świeżością,
niech chodzi w dumy koronie,
i niechaj się karmi mądrością.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 marca 2011

Styl wolny

Nie szukam umiaru,
regularnych reguł,
kształtów, form kanonów,
snobizmu maniery,
ani wzniosłych celów,
ideału niszy.

Niech popłyną z rozumu,
myśli niby ruczaj,
porwą swą harmonią,
cichym tchnieniem sztuki,
musną słodkim pląsem,
zmysłową rozkoszą… 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 grudnia 2013

Czystość źródlana wskrzeszenia.

Świata powiew cud żywy przynosi,
świeżość cichą białości Dniem czystym,
myśli zbożnych świtaniem nadzieii,
o Poranku mgławiącym subtelnie,
czasem lekkim bezlistowia radosnym,
pośród chłodu zieleni trawowej,
ciemnej barwy w zeszronionej wilgoci,
co okryła ją jasnym zmrożeniem,
zimy płaszczem delikatnej pieszczoty.
 
Spokuj rześki dla oczu niosącej,
optymizmem, natchnieniem cieszącym
które w sercu przemawiać chce mocą,
dobrem słodkim, pragmatyzmem wzniosłości,
patrzącemu duchowo prawdziwie,
żeby widzieć w potędze stworzenia,
dobrych myśli uwolnieniem od cienia
dla czystości źródlanej wskrzeszenia,
uczuć Prawdy, w Sercu Światłości 
Spełnieniem szczęścia Miłości.
 
Pięknem płynącym do góry,
niby dziecka niebem,
patrzącego spragnieniem,
Boga żywo prawdziwie
marząc chlebem modlitwy,
pożywieniem co wzmacnia,
zmysłów nuty poprawia,
harmonijnie proroczo 
rajską łaską powszednią,
pozytywną jej mocą,
 
Naprzeciwko natury
świata tego pejzarzu, 
surowego zmysłowo
krzewów drzew wyłysiałych,
przyodzianych nagością,
oraz pustką z nostalgii.
 
Pośród pozornej monotoni szczęśliwości,
przy sielance chłoniętej zbłękitnieniem cichym,
na powrót odzyskanym spokojem z równowagi,
stale podważanej, gorączką dni drapieżną,
wlepioną w asfalt ulic, szarówką zwyczajności,
wciąż poganianą ładem,  pięknego słońca blaskiem.
 
Gwiazdy prażącej już nieco słabiej,
jak gdyby w relaksacyjnym letargu 
oczekiwania na mannę ze świeżych śnieżynek
przyjaźnie lecących ze sklepienia niebios,
zapruszających subtelnie ślady niewidzialności
Istot Boga Zbawienia,  Jego Zimowych Żołnieży
Uzbrojonych w Rozum Świętej i Czystej Cudotwórczej Logiki.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 21 października 2012

Jasny jedwab miłości

Pragnąc kochania jak jasny kwiat,
szukasz znaczenia lirycznych barw,
tonąc w tonacji zmysłowych prawd,
gdy cicho myślisz o szumie wód,
morskiej czułości, by ziścił się cud,
ze skrytych pragnień co płyną z serca,
więc szukasz słów wytwornego jedwabiu,
żeby przyrządzić z nich deser wyborny,
naprzeciw Miłości, prawa życia wolności,
przez, którą lekkim wdziękiem marzysz
błękit okrywać, co muska spokojem gładkości
twojej usta, by nie drżały od lęku,
wyrazistego na nagości twarzy,
kryjącej uczucie co nie pragnie zdrady,
do której prowadzi droga,
wzdłuż brzegów nizin cielesności
pędu czasu tajemnicy, gorącej pokusy dzikiej,
która jak czarny lew ryczy,
leżący na atłasie odwagi,
dobra bladego spragniony,
kości szarości czystości
znudzonej trwaniem.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 9 sierpnia 2013

Żywioł patrzący spokoju...

Spoglądasz jak żywioł gaszący płomienie,
wodą duchową, oceanem życia,
przemawiasz chłodem toni falującej
zmysłowo spokojem w echu wczesnego świtania,
gdy oczy blaskiem otworzysz skromności,
przebudzeniem jasnym pragnącym radości
w której dzień przemawia równowagą siły,
wznoszącej cię porywem piękna szlachetności,
jesteś wtedy brzmieniem pulsującym światła,
rozlanym na twym licu intencji szczerości,
okraszonym dobrem odartym z ciemności,
jak papirus złoty spisanego tańca,
z serca ust i dłoni...


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 lutego 2013

Szaty nocy

Czas cedzony przez przestrzeń,
czułość spijana przez zmysły,
cień aniołów złocisty,
w nocy szatach ukryty,
pragnie srebra ust czystych,
ciepła kruszcu miłości,
zniewolonej na krzewach
obopólnej śmiałości,
winnych swego spragnienia;
smaku grona szkarłatu,
w słodkim kształcie splecenia,
tam gdzie giną znaczenia,
co spoczęły na głazie,
ciężkich pokus spełnienia,
w miejscu róży rozkwitu,
dla czerwieni płonącej,
płatków woni pachnącej,
pożądaniem dwóch spojrzeń,
co dostrzegły marzenia,
kwiat w zwierciadle zniszczenia.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 marca 2013

Jeżyny dzikiej miłości

 
Pragnienie to za mało, by stwierdzić świadomie;
wiedzieć to na pewno, że miłość prawdy domem,
- może słowa czystej mądrości soczyste,
sprawią, że przeniknę uczuciem zmysłowym,
przyjaźni życiem czystym, do piękna istoty.
 
Wzlotem jest wzajemność uczuć wyzwolonych,
a doznanie jej pędem; pokusą tajemnic,
żeby dłońmi cenić, kiedy patrzy rozum,
by przepasać pamięć, ciepła szarfą siły.
 
Chciałbym uchwycić piękna cud zaklęty,
w kraterze szczęścia śpiącym
łakomej namiętności.
 
Świeżości chciałbym poczuć
delikatne tchnienie,
zrodzone przebudzeniem 
prawdziwej czułości.

10.01.2010 rok    


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 marca 2013

Aniele Boży.

 
Gdzie Jesteś mój Aniele,
z Ojca Świętości Krainy i Jutrzenki Pana.
Przyleć na Bożych skrzydłach,
Gdy Modlitwa Syna z moich ust wypłynie, 
Ona Koronę Mu Przyozdobi,
Jego Chwalić będzie Przenajświętsze Imię,
Cenniejsze od diamentów, Szlachetniejsze.
Często spoglądam w niebo nocą,
Gdzie Jest Raj wtedy myślę,
być może na końcu wszechświata,
tak daleko, nieskończoność od ziemi.
Kiedyś widziałem lot w powietrzu gołębi,
pomyślałem białe, Symbol Ducha Pokoju,
czują wolność przestworzy, bliżej nieba ode mnie,
lecz są tylko ptakami, tego wiedzieć nie mogą.
A Ty pewnie już Czuwasz obok mnie,
Myślisz Jestem, z Bogiem w Sercu przy tobie.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 marca 2013

Paw

Podczas godów w leśnej głuszy,
paw swój ogon dumnie puszy,
ukazuje swoją grację,
oczekując na owacje.
 
           paw
 
Spójrzcie na mnie drogie panie,
oddam serce każdej damie,
chciałbym wasze posiąść względy
i pokochać was w te pędy,
dla was wszystkie me starania,
od was tylko chcę uznania.
 
           pani paw
 
Po tych słowach jedna z samic
chciała mu przyjemność sprawić
i powiada bez ogródek,
ładny masz na głowie czubek,
piękne oka na wachlarzu,
jesteś cudny, pośród drzew pejzażu.
 
           wrona
 
słysząc to na drzewie wrona,
kracze głośno rozbawiona
i do pawia tak powiada,
te zaloty to żenada,
ptasim móżdżkom robisz pranie,
niebywałe to spotkanie,
wprawdzie ogon masz pstrokaty,
lecz najmniej są ważne szaty.
 
           paw
 
Nie ma wina żeś jest czarna,
brzydka niczym noc koszmarna,
nie dostrzegasz mego piękna,
ty pyskata wrono wstrętna.
Dobrych manier mam bez liku,
jak wirtuoz doskonały
i nie lubię wronich krzyków,
i nie znoszę ptaszków małych.
Lepiej odleć stąd kłótnico,
nie potrzebna twoja mowa,
porozmawiaj dziś z nornicą
i się w dziurę jakąś schowaj.
 
         wrona
 
Nie wart jesteś małej liszki,
koń by uśmiał się kolego,
więcej klasy mają myszki,
ty wyglądasz na głupiego,
dużo w tobie zwykłej pychy,
jak krogulec jesteś butny
i choć ja kłótnicą jestem,
widzę dobrze żeś obłudny.
 
        pantera
 
A wszystko to z kniei pantera widziała
i myśli okazja dla mnie to nie mała,
kąsek to wspaniały, paw co nie pojmuje,
że będzie żyć krócej, gdyż się nie pilnuje.
Jestem lasu tego królem,
nie pogardził bym i szczurem,
lecz dziś muszę zjeść ze smakiem,
zaraz zajmę się tym ptakiem.
Poczym wybiegł z leśnych chaszczy,
bo był wrogiem zwierząt strasznym
i pochwycił w swoje szpony,
zdobycz wielce ucieszony.
 
        wrona
 
Wrona zaś szyderczo kracze
co za strata paw biedaczek,
zaraz go nie będzie wcale,
jakże cudny dzień, wspaniale.
 
        pantera
 
Czego wrono chwalisz dzionek,
piękniej robi to skowronek,
gdybyś tu na dole była,
może też byś tak skończyła.
 
        wrona
 
Co pantery wiedzieć mogą,
lepiej chadzaj swoją drogą,
dania z siebie nie dam zrobić,
kot nie może mi zaszkodzić,
czujna jestem niebywale,
swoje życie bardzo chwalę,
masz dziś bujną wyobraźnię,
mówisz dosyć niepoważnie,
po czym w górę odleciała,
bo utarczek dosyć miała


liczba komentarzy: 3 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 15 marca 2013

Owadzie swary.

 
Mucha :                                         
 
Zobaczyła karalucha, w domu plujka czarna mucha
i powiada oburzona, szkoda, że cię nie zje wrona,
o mój Boże znowu widzę, karalucha w swym rewirze,
was jest wszędzie zawsze pełno, lepiej zmykaj stąd ofermo,
jesteś plagą tu zarazą i dla oczu mych obrazą.
 
Karaluch :
 
A karaluch na te słowa, odpowiada; brudna mowa,
masz bakterie na swych nogach, bardziej czysta jest stonoga,
oj jak dużo brudnych garów, dla twych zmysłów siedem darów,
lubisz nawet bród na kupie i utoniesz pewnie w zupie.
 
Mucha :
 
Co ja słyszę, niesłychane, właśnie chłopcze dałeś plamę,
bród roznosisz za szafkami, wraz ze swymi bratankami,
ciągle biegasz po mym stole, już nachalne mniej są mole,
sam po rondlach ciągle biegasz, obecnością ludzi nękasz.
 
Mól :
 
O wypraszam sobie mucho, mnie nie widać prawie wcale,
mieszkam w szafie gdzie wygoda, jest mi obcy brudny talerz,
przecież trzeba jakoś w życiu, co dzień radę dawać sobie,
wprawdzie lubię jeść bawełnę, lecz miarkuję się jak mogę,
wszak być mógłbym obżartuchem i zatruwać ludziom życie,
bardziej niż to robię zwykle i nie brzęczę im o świcie.
 
Truteń :
 
Truteń zaś na szybie siedział i zabrzęczał ironicznie,
mól namolny jest zazwyczaj, w swetrach robi dziury śliczne,
jest szkodnikiem jakich mało i powiedzieć muszę śmiało,
że być dumny nie powinien, ten kto cudzym kosztem żyje.
 
Mól :
 
Czemu trutniu głos zabierasz, skoro nektar tylko zżerasz,
nie masz czego szukać w ulu, jesteś śmieszny aż do bólu,
bo nie lubisz żadnej pracy i nic nie masz jak biedacy,
ni statusu, ni szacunku, tyś miernotą wizerunku.
 
Truteń :
 
Hola!  Hola!, nie tak szybko, zapędziłeś się w ocenie,
lepiej przestań mnie obrażać, bo w tym domu sami lenie
i nie wliczam tutaj siebie, żyłem pięknie tak jak w niebie,
zanim tutaj przyleciałem, brudów większych nie widziałem,
szklanki brudne, dzbanek kawy, dla robaków pełno strawy,
kto u licha tutaj mieszka, dom flejtuchów, sprawa śmieszna,
pierwszy raz przebywam w chlewie, a na dworze kwiat na drzewie,
obok kwiatu kwitnie słodko, cudnie w maju, cudnie wiosną.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 kwietnia 2013

Fałszywa prawda.

 
Kłamstwo, to tylko podstępność
postrzegania prawdy,
próba panowania nad cudzym rozsądkiem,
rzucanie cienia na niejasność,
tworzącego znamię tajemnicy,
upadku istoty otwartej na pogrom,
ofiary pogrążonej w prawach ludzkiej natury,
sile ducha zniszczenia.
 
Wielka śmierć, szuka wielkich mocarzy,
mierzy postać, by objąć,
chwycić wolą wyboru,
która odrzuca porządek,
więc nie zazna spokoju.


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 21 maja 2013

Słońce zachodzące promieniami wspomnień.

 
Słońce, niby okiem zmęczonej pomarańczy świetlistej, spoglądało końcówką Dnia, zachodząc za widnokrąg, by ożywić się po chwili przebudzeniem, promykami siły, w tym oto czasie, kiedy to chmury ustępowały pod naporem, mocy czystości sklepienia, dla nieba subtelnie lekko błękitnego, tuż przed nadejściem nocy, że aż można było poczuć zapach życia w powietrzu, w świeżości nowego czasu, czystego jak biel jedwabnego spokoju na wietrze, która chwilę później gdzieś znikła jak by opadła na ulice, tam gdzie od spalin i słów gęstnieje powietrze, a przestrzeń niby zamiera, - pozorami prawdy jednak posuwając się na przód, kształtem nowym ukrywanych myśli, brukowanych ciszą cienistości dla serca, przymglonego zmysłami, które pragnie szczęścia na przekór logice, chcącej jedynie krzyczeć, o nie istnieniu, w miejscach bladej nieświadomości, kroczącej po śladach przeszłości, stopami powszedniej historii, by prawie uważać i nie zwichnąć nogi, ucząc się życia na przypadku wrogim, gdzie myśl przypleśniała się pod murem niepamięci, żeby nagle się ocknąć i Czas Boży święcić, wierząc w szczęście na świecie pełnym Cudów, a choćby i z nudów. 


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 7 marca 2011

Niebezpieczna wolność

Wolna od Boga wola,
od ciała prawa i wiary,
w pokusie śmierci jest cała;
by proch pragnął tylko wolności.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 maja 2011

Technika czynów czy czyn Świętości ? (”pisane bez ości”)

 
Proces ’”potrzebnej popularyzacji”
prze na przód przynosząc „permanentny precedens”
dni; chytrze prawdziwie poezją otulając
przeszywa; patronatem podstępu;
postacią prawdziwego „profesjonalizmu”;
przodownicy psychologii; „przytomnie propagują”
przymus; pielić paląc przepalać
 
Praworządność popiera program;
uważnego czytania. 


liczba komentarzy: 4 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 marca 2011

Ludzie

Jesteśmy wolnością w przestrzeni
i każdy panem jest siebie,
król biedy i król bogactwa,
bo każdy pracuje na siebie.

Jesteśmy największym z żywiołów,
Bóg honor nasz i ojczyzna,
będziemy strzelać prosto w pierś,
gdy wojna w czerni gnilna.

Piekło na ziemi mamy i raj,
tak zawsze było od wieków,
żebrak się modli pod kościołem,
nie pragnie szczodrych uśmiechów.

Wszyscy jesteśmy tacy sami,
różnią nas tylko pragnienia,
jeden pieniądze ma talent i świat,
a drugi tylko marzenia.

Mówimy, że trzeba pomagać innym,
choć brzytwę podawać lubimy.
Idziemy hardo przez życie na wprost
i tylko co chcemy widzimy. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 sierpnia 2011

Serca Dnia Dobrego Słowa; Prawdy Życia Istota.

Czas splata słowa; jak gałązki zieleni
tonącej w przestrzeni,
świata doczesnej troski,
która nie zniszczy Miłości.

Powiew lekki wiatru dnia,
rozkołysać pragnie szumem
myśli dobro dla dróg czystych;
prowadzących wprost do szczęścia.

Roztańczonych zmysłów błękit;
kroczy uczuć ścieżką; cudów
dzieci dnia pragnących Życia,
w Sercu Prawdy Odkrycia.

Światłość tańczy w cieple słońca;
niewinnością piękna mocy
siły białej naszej wiary,
by ją w sercu nosić.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 26 marca 2011

Złodziejska pasja

Szeptem myśli; wezmę,
cykl pragnienia skryty,
to w niełasce szczerej
syndrom z krwi, zew dziki.

Trzeba wszak doceniać
losem darowane,
czasem też wzbogacić
sprawność rąk w majdanie.

Wolność jest wyborna,
niekiedy zgłodniała,
jak ogar bezpański,
co zjadł gęsi pana.

Cudze też potrafi
smakować wybornie,
a gdy nie utuczy, 
cieszyć chce przekornie.

Woli głos nadrzędny
miewa chęć swawolną,
w ludzkiej krzywdzie biegłą,
podłą, lecz i zdolną.

Zawsze będzie syty,
kto w fachu sumienny,
czy to ludzko dobrym,
czy innym odmiennym.

I powlecze żądze      
do celu płomienne,
i prawo rozpali,
co się z sednem scali. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 26 marca 2011

Nie mogę nie myśleć

Żyję, więc jestem,
pośród swoich spraw istnieję,
co z tego, że myślę…
czasem szczęście nie istnieje.

Chciałbym wszystko czego pragnę,
nawet więcej mieć niż mogę,
lecz nie wszystkim los jest szczodry,
gdyż czasami ludzkim wrogiem.

Być może zachłanni, częściej niż potrzeba,
myślimy o sobie, bo więcej chcemy niż chleba
i każdy to powie, tak jak każdy chce mieć zdrowie,
bogactw chce i uczuć.

Nie mogę nie myśleć, jak to jest możliwe,
że spojrzenia ludzkie, często nieżyczliwe,
kryją pogardę pozory, ich uśmiechy,
a w głowie myśli brudne, jak plebs z pod czarnej strzechy.

Chyba od nich lepszy,
nie gorszy od tłumu,
nie pokocham chamstwa,
bo słucham rozumu.

I chociaż w życiu nie mam wszystkiego,
nikim być nie chcę, w skutek prostego, 
ludzkiego myślenia.

Z dnia powszedniego, chcę szczęścia,
nie mrzonek, zwykłego spełnienia.


liczba komentarzy: 2 | punkty: 3 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 15 marca 2011

Rzeczywistość, to nie zwykła kreacja; lubi prawdziwość jestestwa.

Równowaga to system; współistnienie Pokoju,
Prawdy przetrwanie; w przekonaniach pleniących potrzebę;
Narodowej pamięci; stare drogi nazywając historią.

Iluzoryczna przeszłość nie istnieje, nie ma prawa brzmieć w słowach;
podrzędnym znaczeniem zakłamanej powagi;
okrywającej się rządzą fanatyzmu; dobrze widzianego w eskalacji;
ustalonej profanacji; dla symboli suwerennej wielkości;
niewymiernej jak bezcenna natura, czysto-nieskalana;
walczącego rozsądku; jak Prawda o Ojczyźnie;
zalanej czerwienią, która wsiąkła pod bielą; 
zwycięskiego przeznaczenia, na której przysiadła;
rozpostarta Idea.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 marca 2011

Maskarada

Maskarada, to taniec;
ludzi bez twarzy i śpiew
i szaniec.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 4 lutego 2012

Taniec na tafli twierdzeń pospolitych.

Powoli na przód obywatelu,
do celu, spójrz z tyłu goni cię wielu,
pną się za tobą w górę z mozołem,
po drodze zjedli bigos z humorem
lurą popili ze złotych termosów,
by później gryzmolić coś w swoich notesach,
że pies na cmentarzu czarny już czeka
i pożre za ciebie ziemniaki z kurczakiem,
gdy będziesz nierobem i niebieskim ptakiem,
gdy będziesz w działaniu zbyt mało ambitny,
za mało skuteczny, bez planów taktycznych,
by stać się mądrzejszym, osobą potrzebną,
ceniącą bliźniego dobrego swojego,
komika i lisa, co pragnie pożywki,
by cyrk znów rozkwitał,
by tańczyć na stole, biurowym z ferworem,
mógł dobry księgowy co liczył za dwoje
i rytm wystukując stepując radośnie,
mógł wskazać cię palcem, byś oddał mu portfel,
byś płacił rachunki, jak Lord demokrata
i wiedział co cenić należy przez lata.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 24 marca 2011

Urok nocy

Skarb nocy błyszczy,
jakby złotem dla wzroku,
wygląda jak oczy zastępów...

Spoglądam w bezmiar wszechświata,
zamyślony, oderwany od ziemi.
W moim umyśle, lecz sięgnąć chciały nieba,
to za mało, każdy chce więcej niż myśli.

Niektórzy jak losu murarze,
przyszłość zbudować by chcieli,
ze snów gdzie jest ogrom wydarzeń,
gdzie człowiek się życiem weseli.

Tam gdzie sedno jest życia, jego istota i sens,
tam skarb jest i godny odkrycia,
piękniejszy niż Rzym, dwojga serc.

Świeczniki nieba migoczą,
blaskiem księżyca łagodzone zmysły,
słychać świerszcze,
noc rozbrzmiewa muzyką natury.

Żaby nad stawem rechoczą prześmiewczo,
jakby chciały zagłuszyć puchacza,
dziecko nocy i echo,
a ja stoję i myślę…,żyję teraźniejszą chwilą. 


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Srebrzyste morza mocy., Czystość źródlana wskrzeszenia., Przestrzeń świeżej wolności, w myślach Dnia jaśniejących., Żywioł patrzący spokoju..., Okruchy białego czasu..., Słońce zachodzące promieniami wspomnień., Fałszywa prawda., Soczystość ciepła., Owadzie swary., Pokład rozumu., Dzieci geniuszu., Ciało rozumu., Zamieć gwiazd płonących, Paw, Nauka, Otchłań czasu, Aniele Boży., Jeżyny dzikiej miłości, Jesień, Fakty, Młodość, Materializm, Judasz, Szaty nocy, Dzień zimowej łaski Życia., Jasny jedwab miłości, Wróżbita, Szybowanie nad brukiem świadomości., - Biel pamięci czystej., Taniec na tafli twierdzeń pospolitych., Dzień słońca mocy blasku., Poświata Świeżości Życia, Krew nocy czarnej człowieka, Serca Dnia Dobrego Słowa; Prawdy Życia Istota., Wodne Skrzydła Wieczności, Dolina klątw, Fałszywy ład, Wolne tłumaczenie, Świat dramatów, Święty spokój jak błękitny kwiat, (Kimy ? Myki) ?, Technika czynów czy czyn Świętości ? (”pisane bez ości”), Zabawa w teatr, Witalności słowo; bez kości, List do Faryzeusza, Gniewne wnioski tworzą czarne zgłoski, Nie umieraj, tylko odejdź Prawdziwie, Podstawa odczuć, Przeznaczenie, Szalone wizje, Zaułek myśli, Opoka siły, Żądza, Rozwój, Prawo wiecznie żywe, Proste prawo poezji, Zdobycz spójności, Soczystość ciepła, Miła, Kielich Snów, Koniec, Chciwość, Wiara Boga wywyższa., Świat, Starzec, Rozterka, Wolność, Refleksja, Sekstans pragnień, Harmonijność Świętego Ducha., Maksyma, Element praktyki zła, Złodziejska pasja, Nie mogę nie myśleć, Maskarada, Marność, Urok nocy, Buntownik, Wzór perłowy, Zwierzaczki cwaniaczki Cz. 2, Bieda, Awangarda, Agonia, Zachodzące nędze, Przemijanie, Ludzie, Styl wolny, Czas, Idealista, Przestrzeń, Zbożna interpretacja., Poezja, Zwierzaczki cwaniaczki, Zemsta, Rzeczywistość, to nie zwykła kreacja; lubi prawdziwość jestestwa., Ciało Ducha Świętego, Natura zniszczenia, Słabość wybitna, Natura spragniona, Naga mądrość, Kultura jest dobra „człowieku”., Zło zabija zmysłowo, Nadzieja w sensie rozumu, Pragnienie, Świadomość pozorna, Pośród planów, Duch tańczących marzeń, Opal mroku, Demagogia, Niebezpieczna wolność, Wolna wola, Upór, Sprawiedliwość dobra, Rasizm, Leśne rozmowy, Niebo smuci się burzą, Dzieci geniuszu, Fałszywa prawda, Świnia i pies, Owadzie swary, Armia nienawiści, Pokład rozumu, Batuta czasu, Otchłań czasu, Fakty, Zamieć gwiazd płonących, Judasz, Paw, Nauka, Materializm, Jeżyny dzikiej miłości, Młodość,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1