3 marca 2011
Leśne rozmowy
Na polance liski stały i się strasznie przechwalały, mówi
siwy do rudego, jestem cwany mój kolego, żaden chart mnie nie dogoni, nie ma na
mnie celnej broni, na śniadanie jem zająca, a na obiad mam zaskrońca. Na to
rudy odpowiada, ja bym nie zjadł w życiu gada i wysilać się nie muszę, bo w
kurnikach ptaki duszę, czasu swego nie marnuję, wolny czas wykorzystuję, kiedy
trzeba to poluję, a najczęściej bumeluję. Zwyczajowo jestem wściekły, bardzo
cwany i przebiegły, ja nie boję się nikogo, mogę zagryźć byle kogo, udowodnić
ci to mogę, wzbudzam w każdym wielką trwogę. Nagle puchacz sfrunął z drzewa, z dwóch samochwał się naśmiewa; już nie mówcie więcej bzdur, bo ustrzelą was dla skór, kłusownika dziś widziałem, z
bardzo dobrym arsenałem, wnyki dzisiaj pozastawiał, bądźcie czujni to nie
kawał. Jestem w lepszej sytuacji, nie podlegam takiej akcji, nikt na sowy nie
poluje, a po za tym się pilnuję, jestem w górze królem nieba i chroniony tak
jak trzeba. Nagle mówić zaprzestali i w bezruchu chwilę stali, bo w zaroślach
coś dojrzeli, któż w nich siedział, nie wiedzieli. Siwy szepcze, widzę dzika,
chyba zaraz będę zmykał, dzik ma bardzo ostre szable, walczy bardziej niż
zajadle, lepiej w drogę mu nie wchodzić, bo on może nam zaszkodzić. Puchacz
orzekł, prawdę mówisz, życie swoje bardzo lubisz, bo rozsądne z ciebie zwierzę,
myślisz, mówisz dosyć szczerze, po czym w górę poszybował i na drzewie
wylądował. Na to rudy do siwego, nic się nie bój mój kolego, dzik jest tylko
zwykłą świnią, będzie dobrą wieprzowiną. Wyszedł dumnie dzik z za krzaka,
kwiknął głośno, co za draka, ktoś tu plecie straszne bzdury, już mądrzejsze są
jaszczury, nikt nie szuka ze mną zwady i ucieka dla zasady, lis to dla mnie nie
zawodnik, tylko lasu tego szkodnik, lepiej szybko uciekajcie i kłopotów nie szukajcie.
W ten czas rudy odpyskuje, zaraz wieprzu cię zaszczuję, pogryźć świnię to
zabawa, bardzo dobra dla mnie sprawa, jesteś duży i masywny, ale głupi i
naiwny, kiedy myślisz, że daruję, mięsa twego zasmakuję, niezły ze mnie
rozrabiaka, możesz straszyć dziś głuptaka. Dzik do bitwy się szykuje i z pogardą
dogaduje, siłę w sobie wielką czuję, zaraz na was zaszarżuję, i zatłukę was
padalce, polegniecie dzisiaj w walce. Nagle siwy tym przejęty, mówi szybko jak
najęty, ja nie będę walczył z dzikiem, jestem mądrym przeciwnikiem, mierzyć
siły na zamiary, jest zwyczajem dosyć starym i nie lubię się stresować, lepiej
chodźmy zapolować. Nagle pojął lisek hardy, że to nie są zwykłe żarty i
powiada, przyjacielu, mądry jesteś jak niewielu, cenne twoje są porady, więc posłucham
twojej rady. Będę panem sytuacji i uniknę konfrontacji, masz swój łeb nie od
parady, nie ma po co szukać zwady, lepiej zwalczać swoje wady, dzik to żywiec
tej dekady i mu chyba nie dam rady. Dzik zaś słucha, kontempluje, myśli sobie,
respekt czuje, nauczyłem go rozsądku, mój potencjał jest w porządku, jestem
mocny, zawsze twardy, w swych dążeniach zaś uparty, nikt mnie jeszcze nie
zastraszył i się w chaszczach znowu zaszył. Liski tym się ucieszyły, potem
szybko odwróciły i na łowy wyruszyły, bowiem strasznie głodne były. Wniosek z
tego doskonały, pomyśl czasem, bądź dojrzały, działaj zawsze konsekwentnie,
przy czym bardzo umiejętnie.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga