Hefajstos44

Hefajstos44, 21 march 2011

Czarny Łabędź

Gdzie jest granica? Gdy wrażliwe serce
Oddać chce siebie ukazując duszę,
Kiedy umiera w wielkiej poniewierce
W każdej sekundzie rozpaczy i wzruszeń.
 
Dokąd posunąć pragnienie zwycięstwa,
Ról głównych w życiu, imion na afiszu?
Czy bić rywali skrycie i bez męstwa?
Czy zabić siebie? Wszyscy z nas tak muszą?
 
Traci się wątek, gubi gdzieś osnowę,
Gdy cel poznany, niepoznana droga,
Wtedy o skałę trzeba rozbić głowę,
Złamać paznokcie drapiąc się do Boga.
 
I jeśli szlaki nie wykrwawią jeszcze,
I samobójstwo nie wyjdzie z rozpaczy,
Wtedy dopiero można poczuć dreszcze,
Drogi do siebie, którą się zobaczy.


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 12 march 2011

z przyjaźni pisane

Dawno nie było ani słowa które,
Do ciebie płynąć poprzez drogi chciało,
Czasy nastały inne bo ponure,
Zabrakło słowa które odkryć miałem.
 
I w końcu siedząc w hali przed odlotem,
Zamierzam spisać co minęło w lecie,
Lecz nie wymyślę co nastąpi potem,
Słońca promienie? Burze i zamiecie?
 
Rzadkie spotkania, smutek serca twego,
W kinie obrazy: żadne albo miłe,
I tyle złego ile też dobrego,
W te dni minione, co zabrały siłę.
 
Lecz wierzę jeszcze, słońce znów rozbłyśnie,
Ucieszy serce, uraduje zmysły,
Wszystko pobiegnie naprzód znów pomyślnie,
Gdy tylko zmory niby bańki prysną.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 12 march 2011

Słońce

Słońce w mym oknie śmieje się porannie,
Ogrzewa szybę, która zmarzła nocą,
I swe uśmiechy, wszystkim śle starannie,
A szronu resztki się na szybach pocą.
 
Może to znaki, aby się uśmiechać?
Może to słońce radość wnosić zechce?
Trzeba mi wstawać i przed siebie jechać,
Taka mnie myśl już coraz bardziej łechce.
 
Stale do przodu, świata zdobyć krańce,
Opisać wszystko, innym opowiedzieć,
A kiedy trzeba wyjść na życia szańce,
Świat swój ratować, no i o tym wiedzieć.
 
Zapomnieć byłe, wspominając jeszcze,
Wszystkie te cuda, które się przeżyło,
Ale od nowa żyć i radować wreszcie,
By znowu było, no i znowu miło.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 12 march 2011

Tsunami

Kiedy wyruszą fale, by zgnieść co na drodze stoi,
Ratunku nie ma wcale i życia kres w niedoli,
Wstrząsy i tarcia w głębi, jakby w sercu- rozumie,
Ból co nic go nie stępi, śmierć co nadejść nie umie.
 
Biją fale prawdziwe i biją w serca słowa
Jak tsunami straszliwe, co dzień, co dzień od nowa,
Kładą pokotem domy, słowa dusze wykrwawią,
Giną  ludzi miliony, a słowa gardła dławią.
 
Które tsunami gorsze? Z głębi gardła czy wody?
To które topi Porsche? Lub może rzuca kłody?
Nie wiem tego i szukam, w sobie, sercu i duszy,
W niebo codziennie stukam, gotów do nieba ruszyć,
 
By znaleźć siebie w sobie, tnąc serce na kawałki,
Bo kiedy zlegnę w grobie, będę w proszku i miałki,
I wtedy będzie późno, za późno na odkrycia,
A dusza ujdzie luźna, z ciała które bez życia.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 18 december 2010

Wątpliwości

Dni się zmieniają, świadomość rośnie, maleje,
Człowiek głupieje, w tej nierównowadze swojej,
Bo wątpliwości, w głowie tej biednej szaleją,
I już się nie wie, co moje jest i nie moje?
 
Cele, marzenia rodzą się i umierają,
Zmian kalejdoskop przed oczami stale miga,
To zło i dobro do walki się znów zbierają,
A człowiek biedny z sobą znów i znów się mija.
 
Jak wątpliwości z głowy w końcu swej oddalić?
Jak je odrzucić, poznać co jest rzeczywiste?
Mity żem słaby w przepaść rzucić i obalić,
Poznać smak życia, co prawdziwe jest i krwiste.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 18 december 2010

Powrót

Od samej siebie, od służenia zgiętą
W pas, na kolanach, szukając poklasku,
I tam wróciła, by tyłkiem wypiętą,
Razy znów zbierać, w iluzji świateł blasku
 
Wybrała drogę, niech nią kroczy z biedą
Brakiem miłości, brakiem snu, szacunku
Gdzie prawdy bolą, a boląc już nie są
Potrzebne wcale. I nie ma ratunku.
 
Zdradziła serce które wciąż mówiło,
Zmień strach tabletek na miłość i bliskość,
A potem rozum rzekł, że to się śniło,
I psychotropy mogą dać znów wszystko,
 
Spokój od lęku, od siebie ucieczkę,
W złudę dni pustych, niby bezbolesnych,
Recepty nowe, do końca i wieczne,
Bez lata, zimy, bez jesieni, wiosny.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 18 december 2010

Lubienie

W naszej miłości zabrakło lubienia,
Oraz przyjaźni, która toleruje
Wchodzenie w cienie, wychodzenie z cienia,
I swą świętością w żadne oczy kłuje.
 
To ja- przyznaję, w swej nierównowadze,
Między materią i świętością głupią,
Lubić nie chciałem, odebrałem władzę
Serc zrozumieniu inności. Jam trupem
 
Był i pozostał do nocy co dzisiaj
Spać mi nie dała, bym obejrzał sprawy,
Ich rzeczywistość gdym pod niebem wisiał,
Sam się krzyżując, dla pustej zabawy.
 
I wierzę tylko, że najwyższa siła,
Widząc me serce, chęci, zrozumienie,
Nie będzie więcej krzyżem mnie już biła,
Mymi rękami, lecz spełni marzenia.


number of comments: 4 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 13 december 2010

Okrucieństwo

Gdy nic nie mówisz, milczysz z lodem w sercu,
Aby ukarać, władzę swoją wskazać,
Sama się każesz, sama z sobą męczysz,
Bo to okrutne, a nie żadna władza.
 
Ale tak jest już, że zrażone czucia,
I obwinianie innych dookoła,
Serce skuwają lodem do rozbicia
Tą samą bronią. Taka życia szkoła.
 
Więc ja zamilknę do chwili co będzie,
Czasem rozmowy, prostych słów miłości,
Która z nas prawdę w końcu wydobędzie,
By spokój wieczny w sercach już zagościł.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 13 december 2010

Bez strachu

Już się nie boję niczego co przyjdzie,
Żadnej słabości, nie jestem Batmanem,
I żadnej chmury co na niebo wyjdzie,
Będę swych losów własnym atamanem.
 
Pójdę swą drogą z cnotami zbratany,
Miłości, dobra rycerz codzienności,
I z Bogiem dobrym puszczę się dziś w tany,
W spokoju ducha, w jego niezmienności.
 
Poczekam wiernie na to co w tej drodze,
Spotka mnie jutro, pojutrze, za lata,
Pomyślę ciepło o kulawej nodze,
I się z mą miłą na zawsze pobratam.
 
Otwarte oczy i serce otwarte,
Niechaj mnie niosą w codzienności plany,
A słowa w czyny co nie są wytarte,
Się obracają. Los wszak niezbadany.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 13 december 2010

Rozmowa

A kiedy słowa powiedziane w gniewie,
Uderzą mocno w serce które czeka,
Zapomnij zaraz, pozostaniesz w niebie,
Chroń w sobie samym dobrego człowieka.
 
Jeśli je przyjmiesz i siebie obwinisz,
Umarłeś wtedy, słabość weźmie górę,
Lęk się obudzi i będzie się ślinił,
Aby cię pojmać i stać z tobą murem.
 
Życie ucieknie, a człek na kolanach,
Prosi o więcej, okrutniejsze słowa,
Aby się łasić, zapomnieć o planach,
Poddany komuś. Nie pomoże mowa
 
I obietnice, ani zapewnienia,
Że to dla dobra, że z miłości czyny,
Bo lęk niczego w nikim nie chce zmieniać,
Aby się upaść bólem bez przyczyny.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 december 2010

Spacer

Spacer samotny wśród deszczu kropel,
Wieczór ponury, mokre chodniki,
Jakiś biedaczek zmarzł już na sopel,
W drzewach zamilkły wszystkie korniki,
 
Krok mój za krokiem, dziarski i śmiały,
Samotność wierna idzie wraz ze mną,
Z nią pogodzony, ciągnę ją cały,
Przez swoje życie, w dzień i noc ciemną.
 
I tak w tym marszu wreszcie pojąłem,
Za którymś krokiem  drogi w ciemności,
Że sam z nią umrę idąc z mozołem,
Mimo słów wielu o tej bliskości,
 
Która się jawi, kiedy potrzeba,
Kiedy chęć taka, w siebie wpatrzona,
Bo przecież można chcieć swego nieba,
Jednak na chwilę. Spacer skończony.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 december 2010

Katharsis

Uciekłem z domu, bunt niesiony w głowie,
Skazałem wtedy na ból oba serca,
Umysł mnie skazał, był z mym lękiem w zmowie,
A ja zostałem jakby słów oszczercą.
 
Zraniłem dusze, które kochać chciały,
Obie jednako, wyzwolone z lęku,
Pomimo wszystko, mimo że się bały,
Tak razem w sobie, co dzień ręka z ręką.
 
Ale ujrzałem bezmiar swej obawy,
Podczas rozmowy, widząc te marzenia,
Które przepiękne, jakby z naszej głowy,
A jednak inne, może w smudze cienia.
 
I zrozumiałem, sercem to pojąłem,
Które rozpadło się na części obie,
Że twoje wierne, niby nożem ciąłem,
I składam hołd dziś, każdej serc połowie.
 
Zasklepić ranę się postaram co dzień,
Oddać co wziąłem, błogosławić chwile,
Które znów oddam, codzienny przechodzień,
Kroków do ciebie, w każdej mojej sile.


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 december 2010

Pragnienie

Pragnę cię bardziej niż myślisz,
Chciałbym być w tobie w tej chwili,
Spełnić sen każdy mój brzydki,
I noce rozkoszą milić .
 
I chciałbym w dłoniach już piersi
Pieścić , ugniatać znów czule,
Językiem w rozkosz się wwiercić
Podrzeć na tobie koszulę.
 
Tulić i pieścić powoli.
By nagle posiąść znów dziko,
I na twym łonie swawolić,
Językiem, dłonią i piką.
 
Pośladki dłońmi rozpalić,
Językiem zlizać ich słodycz,
W uścisku zaraz się spalić,
Lodu nam dać dla ochłody,
 
Pomiędzy piersi tak słodkie,
Kosteczki lodu co chłodzą,
Niech spłyną kropelki gładkie,
Do łona gdzie soki rodzą,
 
Rodzą się soków nektary,
Co spijać pragnę w radości,
I pieszcząc wyczyniać czary,
W rozkoszy, no i w miłości.
 
Chciałbym być w tobie co chwilę,
Raz wolno , potem pośpiesznie,
I szeptać wciąż słowa miłe,
Całując uszka nieśpiesznie.
 
Może się spełni marzenie?
Bo jestem niby Lord Byron.
Gdy wyrwę ostatnie tchnienie,
I umrę. Niech płynie Charon!


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 22 november 2010

A może?

Rozmawiać pragniesz? O wszystkim i niczym?
I czarne dziury, i słońca żywotność?
I o tym jeszcze jak robot ten kroczy?
Czy ryba może, czy ptak ma tę lotność?

A może wcale nie lubisz tematów,
Które abstrakcją trącą już z daleka?
Wolisz życiowe odginanie kraty,
By wyjść na światy pełne miodu, mleka?

Może do kina? albo do czytelni,
Drogi zawiodą aby kulturalnieć?
A czasem wzdychać w czas księżyca pełni,
I wino spijać, i się umoralniać?

Wszystko to życie, wszystko przeżyć trzeba,
Znaleźć to w sobie, sięgnąć póki pora,
A wtedy razem odkryjemy nieba,
Z dala od ludzi i telewizora.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 22 november 2010

Sonecik do...

W nocnej zamieci mych gwiazd milion letnich,
Szukałem ciebie w ich mądrości starej,
One w uśpieniu co dla nich jest darem,
Szeptały cicho, że ty życie kwiecisz.

Spytałem jeszcze księżyca jasnego,
Kiedy zaglądał w moje okno wczoraj,
Czy mam cię wielbić, czy jest na to pora?
Czy może tęsknić i chronić od złego?

On się uśmiechnął, głowę swoją skłonił,
By mi wyszeptać: mądrość znajdziesz w sobie!
I choćbyś tęsknił, łzy rozpaczy ronił,

Nic nie przyspieszysz, nie znasz świata kobiet,
Więc czekaj stale znaków i uśmiechów,
Aby być pewnym, nie popełnić grzechu.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 22 november 2010

Pozegnanie jesieni

Latem, jesienią me ciepło dawałem,
Całe, ogromne jak serca potęga,
Rzuciłem moce, szeroka ich wstęga,
Płynęła pięknie do ciebie kanałem.
 
Ogrzałem dłonie, włosy i to serce,
Które czekało od wieków na życie,
Utkwione w sieci bólu i niebycie,
W marzeń i świata swojej poniewierce.
 
I chciałaś przyjąć przez chwilę te dary,
Zmienić swe losy, inną znaleźć drogę,
Lecz przyszły słowa, inne przyszły czary,
 
Wróciłaś z drogi do swojej przeszłości,
Gdzie znałaś tylko rozpacz oraz trwogę,
Nie znając dobra, szczęścia i miłości.


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 17 november 2010

Zapomniałem

Zapomniałem o sobie skąpany w miłości,
Która stała się złudą, pragnieniem dziecinnym,
I stałem się niewolny, nadzwyczajnie prosty,
Dając wszystko co w sercu ogromnie niewinne.
 
Zapomniałem o sobie, nie widziałem siebie,
Zamknąłem swoje oczy patrząc w innych zdroje,
Lecz one nie są ciepłe gdy jestem w potrzebie,
Bo patrzą beznamiętnie i się ich dziś boję.
 
Zapomniałem o sobie w tamten dzień czerwcowy,
Wierząc znowu naiwnie, że słowa się w czyny
Przekują bez hamulców, bez zwątpienia głowy,
I oboje ruszymy bez strachu i winy.
 
Zapomniałem o sobie w przepaść się rzucając,
Nowych znowu doświadczeń, wiary w czyjąś miłość,
Nie widziałem że znowu, nic nie biorę dając,
I wszystko co jest teraz, kiedyś, gdzieś już było.
 
Zapomniałem o sobie, lecz dziś przypomniałem,
Że moje własne życie, sam przeżywać muszę,
I jak ciebie utracić tak bardzo się bałem,
Że nie żyłem już sobą, byłem martwym duchem.
 
Zapomniałem o sobie, lecz na drogę wracam,
Moich marzeń ogromnych, mojej w siebie wiary,
Jeśli zechcesz dołączyć, przyjdź – nie będę wracał!
Idę znowu przed siebie, z życiem wziąć za bary.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 11 november 2010

Najwięcej życia

Najwięcej życia raz widziałem w życiu,
W szpitalnym łożu dziecię położone,
Prosiło wzrokiem: kilka chwil w tym bycie,
Bo ziemskie jeszcze wcale nie spełnione...
 
Dobre i miłe, i cierpiące męki
Nie od choroby, lecz od beznadziei
Bo żaden bóg mu nie chciał podać ręki
A wraz z porankiem przyszedł brak nadziei...
 
I oczy ciepłe się zamknęły wiecznie
Do innych światów nagle przeniesione
Może szczęśliwe, może i bezpieczne
Jakiego szczęścia jednak pozbawione?
 
Brak mi nadziei z tamtych oczu dobrych
Brak mi uśmiechu, który miał przekonać
Wszystkich tu bogów , obcych ale chrobrych,
By zakazali tamtym oczom konać ...


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 11 november 2010

Sonet do snookera

Bilo ty moja, bilo kolorowa,
Czemu nie słyszysz, co szepczę nad stołem?
Kiedy to kijem trafić chcę z mozołem,
W białą tę bilę, która tak bojowa,

Chce w cię uderzyć, na to już gotowa.
A ty się ruszasz niby wół za wołem,
Jakbyś to była w tamtym płocie kołem,
I nie chcesz trafić – akcja będzie nowa.
 
Lecz ja przegrany, a ty nietrafiona,
Łzy leję wielkie, może uspokoją?
Lecz czy me rany po tobie zagoją?

Kiedy wygranej okazja stracona!
Nowe wygrane jednak mi się roją,
I mych sukcesów nowa, czysta strona.


number of comments: 4 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 11 november 2010

Niebieska sukienka

Niebieska sukienka i Twój uścisk dłoni,
Codziennie są ze mną i cieszą niezmiennie,
A serce co rano jak rumak wciąż goni,
Po łąkach zielonych i mostach kamiennych,

Stukając kopytem Twe imię kochana,
I niosąc uczucie radosne i ciepłe,
W galopie szalonym, bo droga utkana
Pomiędzy tym niebem, pomiędzy tym piekłem.

Niech serce z rumakiem tę drogę obiorą,
Bo ona najbliższa nam miła jest wszakże,
A życie radością nam będzie nie zmorą,
I dobrem przyjaźni, i miłością także.

Poniosą nas wszędzie gdzie chcemy się ponieść,
W jedności serc naszych, a mimo podziałów,
Więc wsiadam na niego, do Ciebie znów gonię,
By Ciebie przytulić, bez ceremoniałów.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 8 november 2010

I znowu ranek

 
I znowu ranek, ptaków głosy miłe,
Nowe śniadanie, nowy dzień przed nami,
I tylko nie wiem, skąd wziąć na to siłę?
By znów się zmagać… z mymi marzeniami!
 
Poruszać bryłę? Romantycy mogą,
Kamienie wtaczać-Syzyf ma zajęcie,
A ja bezładnie, wciąż noga za nogą,
I szukam siebie, i szukam zacięcie.
 
I lat spłynęło niby górska struga,
I chwil co blisko zdały się być właśnie,
I wciąż z uśmiechem słońce okiem mruga,
I wciąż mój księżyc świeci a nie gaśnie.
 
Więc niech mi drogę wskażą raz ostatni,
Więc niech mi serce nareszcie otworzą,
I wezmę kostur, wyjdę w końcu z szatni,
By mecz rozegrać z tą pomocą bożą.
 
Niech mi energię przyśle kosmos miły,
Niechaj otworzy serce zapodziane,
I da mi skrzydła, by powietrze biły,
Wznosząc do nieba duszę wygłodniałą.


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 8 november 2010

Zamknąłem oczy

Zamknąłem oczy aby usnąć w końcu,
I cię zwidziałem pośród nocy ciemnej,
Stałaś w uśmiechu grzejąc serce w słońcu,
Które z mych oczu rozświetlało cienie.
 
Sięgałaś słońca, które życia pragnie,
Ono swe dobre wyciągało dłonie,
Kto naszą przyszłość moja miła zgadnie?
Trę w zamyśleniu swoje stare skronie.
 
Kto poza nami odgadnie co jeszcze,
Nas szczęśliwego spotka w dni co w drodze?
Czy wciąż radośni się zbudzimy w dreszczach?
Zechcemy więcej!? Czy umrzemy w trwodze?
 
Wierzę w nas dwoje, wiesz kochanie o tym,
Czekam by wiatru, co ożywia duszę,
Z czerwcem w mym życiu, okres nastał złoty,
I mam nadzieję - dał  ci wiele wzruszeń?
 
Czuję od ciebie takie same dary,
Jakie ja tobie staram co dzień dawać,
Wiem że to prawda, choć patrzy na czary,
I że przed nami szczęście i zabawa.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 24 october 2010

Giordano Bruno





Znów bolą dłonie pomiażdżone,
W okowach szczypiec,  w ręku kata,
Nogi nie niosą poranione,
Co się dziś z dłońmi mogą bratać,
 
Z miłością w słowie wciąż katują,
Mnisi me członki niedowładne,
Z miłością w słowie wciąż ratują,
Z otchłani piekieł dech bezładny.
 
Mówią żem zdradził kościół święty,
Żem z dogmatami się powadził,
I umrę w stosie w dąb rozpięty,
Aby umarło com wymarzył.
 
Aby umarło ze mną wreszcie,
Marzenie ludzkie o wolności,
Więc drodzy ludzie znowu grzeszcie,
Znów zapomniawszy swej godności.
 
Bo ja nie widzę pośredników,
Pomiędzy ojcem-  jego synem,
Ojciec nie szuka tu uników,
Syn się nie gubi w słów tych młynie,
 
I chcą rozmowy w cztery oczy,
Sercem chcą mówić, między sobą,
Bez nauk zgubnych i zamroczeń,
Sercem chcą mówić a nie głową.




number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 24 october 2010

Tamerlan zwany Timurem kulawym

Timur się uparł zwodzon wiarą,
Że świat zdobędzie, calutki świat,
A jeśli wcale- piekło karą,
I na tym wzrośnie grobowy kwiat.
 
Zawładnął armią, islamem też,
I podjął walkę swą ze światem,
Zabitym wrogom rozkazał: leż!
Zapomniał wreszcie- życie kwiatem!
 
I mimo zwycięstw, bitew na plus,
Nie widział kresu, wrogów wciąż stu,
Za nim nieszczęście, ruiny, gruz,
I wilczych wkoło tysiące kłów.
 
Zrozumiał chwilę przed śmiercią swą,
Że walka żadna nie daje nic,
Jest tylko chwilą, żałosną grą,
Dobro zwycięży, reszta to pic.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 24 october 2010

Wściekłość moja





Jestem dziś wściekły, bo odbieram prawo,
Aby żył każdy, jak mu serce szepce,
Chce swej zatraty? Bijmy wszyscy brawo,
Niech więc trwa próżność  i tak czule łechce.
 
Niech w bez miłości, uległości żyje,
Kto tego żąda, czuje że tak lepiej,
I sobie byt swój, na swą miarę szyje,
I swoją biedę, swoich uczuć klepie.
 
Co mi do tego? Po co wściekłość moja?
Kiedy na wolę, wpływu nie mam wcale,
I wszyscy sobie, swoją odzież kroją,
Nie ważne przecież - słabo i niedbale!
 
Naiwność moja, tej wściekłości służy,
Lecz po co one? Każdy los wybiera,
Nieważne wcale, czy swe życie burzy,
I swoje baty w swoją dupę zbiera.
 
Zapomniał pewnie, że uczciwość niesie,
Odpowiedź każdą, na pytanie każde,
Byle ją dzielić, temu co przyniesie,
Los nasz zabawny! Może to jest ważne?




number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 20 october 2010

Myśli skutki

W myśli ubrany otworzyłem oczy,
Nieuczesane, bo pora nie taka,
I nie wiem jeszcze, czy przed siebie kroczyć?
Czy może myśleć udając głuptaka?
 
Codzienne sprawy i kontakty wszystkie,
Ta gmatwanina uczuć, odczuć, chłodu,
Tworzy od nowa dni niedobre, płytkie,
Bez perspektywy zaspokojeń głodu.
 
Nic nie jest wcale podobne do słowa,
Które usłyszysz, czyny w innej sferze,
Sam musisz kręcić i tworzyć od nowa,
Umarło słowo, które brzmiało: wierzę!
 
Wyścigi szczurów , pogmatwanie życia ,
Gubią nas stale, odbierają wiarę,
A z drugiej strony, to łaknienie bycia,
Nie jest radością, wygląda na karę!
 
Karzemy siebie i karzemy innych,
Sobą karzemy , swoich dróg splątaniem,
Często przyjaznych, może też niewinnych,
Swą niepewnością , niezdecydowaniem.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 20 october 2010

Słowa

Dokoła słowa , miliony słów dokoła,
Brak jednak jeszcze wzajemnych powiązań,
Lecz nie nauczy żadna tego szkoła,
By móc opisać setki prostych doznań.
 
Przeżyć coś trzeba aby to zrozumieć,
Dotknąć do bólu , w siebie wpisać prawie,
Inaczej nigdy żyć nie będzie umieć,
Nikt z nikim innym ! Rozmowa przy kawie.
 
Nie jest mi życiem , ani jego tchnieniem,
Dźwiganie świata rodzi miłość wielką,
Jak wszystkie bóle , które są kamieniem,
Tak te przeżycia są poznania męką.
Ja niby ślepiec  , drogami dziś krążę,
I szukam swojej , bez kamieni wielu,
I nie wiem tylko czy przed kresem zdążę,
Jak nie zdążyło przede mną juz wielu.
Zmęczony wszystkim oczu nie zamykam,
Nie mogę wcale , aby złe obrazy,
Ich nie rozwarły , litry kawy łykam,
Kiedy powieki , bazaltowe głazy.
 
Nie mija wcale żaden z tych koszmarów
Którym na imię : miłość jest bliźniego!
Dziś w wykonaniu politycznych parów,
Radzących sobie - kamieniowaniem!
 
I tylko jeszcze z nadzieją wyglądam,
Na horyzoncie mądrości niezmiernej,
Która rozejdzie się po wszystkich kątach
I ich zarazi raz i nieśmiertelnie.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 20 october 2010

A gdybym?

 
A gdybym mówił, żem głupi?
Że pecha niosę ze sobą?!
I lubię umrzeć, się upić,
Użalać stale nad sobą?!
 
A gdybym zaniósł do bogów,
Żale i skargi jak inni?
Że nie dosięgam do progów,
Do których pragnę tak pilnie!
 
A gdybym usiadł i płakał,
Bo wszystko inne niż pragnę?
Co rzekłby bóg mój? Dał wakat!?
Pogłaskał me myśli tak marne?
 
A gdybym odejść tak zechciał,
Że wszystko po to bym czynił!
Znalazłby w pobok mi miejsce?
I jeszcze za tym się ślinił?
 
Lecz  wolę dzisiaj nie gdybać,
Poznawać wolę nieznane,
Na troskę, radość wciąż dybać,
Bo ważne obie - czekane.


number of comments: 2 | rating: 0 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 18 october 2010

Dziękuję

Dziękuję kochana, za Twoje działanie,
Za Twe zrozumienie, gdy demon mnie kusi,
Bym ufność swą stracił, rozpoczął spadanie,
Ku piekłu na ziemi, gdzie wszyscy są głusi.
 
Czasami przychodzi, najczęściej odpada,
Lecz jeszcze wychodzi, gdy czujność zatracę,
Nie daję mu teraz, tak sobą już władać,
Gdy wyjdzie bez sensu. Już jemu nie płacę
 
Haraczu jak kiedyś, gdy kompleks wychodził,
Wszystkimi porami, przez skórę i tkanki,
Zabijał mą ludzkość, wraz z lękiem przychodził,
I dawał do ręki dwa końce skakanki.
 
I jest to jedyna, w pewności mej rysa,
Gdy czujność zamykam, i oczy zielone,
Lecz widzę ją teraz , więc krwi nie wysysa,
I widzą te oczy Twe serce szalone,
 
Twe serce kochane, w staraniu, oddaniu,
W radości i smutku, w zmęczeniu i trosce,
W codziennym budzeniu, w codziennym wstawaniu,
I w Twym budowaniu, by związek nasz mostem
 
Był co dzień i co dzień, w kolejnym oddechu,
W patrzeniu na chmurę, w leżeniu gdzieś w trawie,
I w chwili gdy radość jest pełna uśmiechu,
I w chwili tej także, gdy koniec zabawie.
 
Dziękuję kochana, wspaniale że jesteś,
Że co dzień przytulasz, że dni nam malujesz,
Że wszystko co we mnie, codziennie jest testem,
I mogę Ci dawać, wciąż siebie, dziękuję!


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 18 october 2010

Słowa i czyny

Składamy litery i słowa tworzymy,
Niektóre z nich szczere, innymi dławimy,
Na wiatr są rzucone, pętają się z wiatrem,
I w trąbę zmienione, rozpalą serc watrę,
 
Ognistą w pożarze, bolesną ogniami,
Za często w nadmiarze, za mocne kolcami,
Ból niosą brzemienny skutkami za chwilę,
Śmiertelnie niezmienny, nieznośny na milę.
 
Lecz są także słowa kwiatami pachnące,
Bo nie zna ich głowa, bo w sercu wschodzące,
Niosące aromat, miłości dotknięcie,
Radosne w poemat, jak dobre zaklęcie.
 
I w czynach spełnione, tworzące nam światy,
Miłością zroszone, kwitnące jak kwiaty,
Ich widok nas wzmacnia i wiedzie do kraju,
Gdzie dobro wyrasta i w grudniu, i w maju.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1