Hefajstos44

Hefajstos44, 2 october 2010

A kiedy umrę kochana

Kiedy umrę kochana,
Kiedy oddech odejdzie,
Kiedy stanę pod ścianą,
Twoja miłość niech wzejdzie,
 
Aby prochy rozsypać,
Pośród tego ogrodu,
W który okiem chcę łypać,
Od zachodu do wschodu.
 
Kiedy umrę kochana,
Z Twoją dłonią w swej dłoni,
Nie wycieraj łez sama,
Pogłaszcz tylko po skroni,
 
I ucałuj me oczy,
Co patrzyły na Ciebie,
Przestań na mnie się boczyć,
Żem jest pierwszy w tym niebie,
 
Które sami tworzymy,
Żyjąc razem w swym domu,
W którym siebie marzymy,
Pośród świata ogromu.
 
Kiedy umrę kochana,
Patrząc ciepło w Twe oczy,
Czekaj brzasku i rana,
Co nadejdzie,  zaskoczy,
 
I pozwoli zobaczyć,
Uśmiech ciepły na ustach,
Które śmiały przebaczyć,
Wszystkie Twe inne gusta.
 
Które Cię całowały,
I codziennie pieściły,
Które wierność Ci dały,
O Twych ustach marzyły.
 
Kiedy umrę kochana,
Kiedy serce me zgaśnie,
Daj mnie ogniowi sama,
Tak po prostu i przaśnie,
 
Niech zapomną na wieki,
Dzieci, wnuki, rodzina,
Żem żył bliski, daleki,
Że wybiła godzina!
 
Niech nie palą mi świecy,
Niech nie tracą nań czasu,
Niechaj żyją dalecy,
Pośród dusz swych i lasu.


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 12 march 2011

z przyjaźni pisane

Dawno nie było ani słowa które,
Do ciebie płynąć poprzez drogi chciało,
Czasy nastały inne bo ponure,
Zabrakło słowa które odkryć miałem.
 
I w końcu siedząc w hali przed odlotem,
Zamierzam spisać co minęło w lecie,
Lecz nie wymyślę co nastąpi potem,
Słońca promienie? Burze i zamiecie?
 
Rzadkie spotkania, smutek serca twego,
W kinie obrazy: żadne albo miłe,
I tyle złego ile też dobrego,
W te dni minione, co zabrały siłę.
 
Lecz wierzę jeszcze, słońce znów rozbłyśnie,
Ucieszy serce, uraduje zmysły,
Wszystko pobiegnie naprzód znów pomyślnie,
Gdy tylko zmory niby bańki prysną.


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 5 june 2011

Przepraszam Cię za moją pychę Panie

Przepraszam Cię za pychę Panie
Pogardę dla Twych darów wielkich
Że wiem wciąż lepiej co się stanie
Nie widzę piękna w łzy kropelce.
 
Przepraszam Cię za moje ego
Głupotę którą zwę mądrością
Zamknięte serce, tyle złego
I słowa pełne głupiej złości.
 
Przepraszam Cię za brak pewności
Mądrości którą sercu dałeś
Zapominanie o godności
Że mądrość Twoją zaprzedałem
 
Za wiele rzeczy Cię przepraszam
I już nie będę, zobaczyłem
Znalazłem wiarę i chęć zgłaszam
Życia bez pychy, jak marzyłem.


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 june 2012

Chwila

Kłaniam się chwili, bo w niej świat zaklęty
Inny niż wczoraj, odmienny od jutra
Już nie istnieją dziś wczorajsze błędy
Depresja z wczoraj nie jest wcale smutna
 
Dłoń jej podaję i pod rękę idę
Czekać nowego co zza węgła łypie
Nie ważny więcej już wczorajszy kryzys
Już łzy obeschły po wczorajszej stypie
 
Słońca wyglądam w chwili w której tchnienie
Nową energią napełnia mi członki
Bo właśnie teraz może przyjść natchnienie
Róż okularów i niebiańskie dzwonki
 
Czoło podnoszę, oczy lśnią dziecięco
Świat do zdobycia, do kochania ludzie
Złe wiadomości więcej nie zniechęcą
Swoje zdobędę w radości i trudzie


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 19 may 2011

Babcia

Nie chciałaś wnuka o takim imieniu,
Bo jest skażone bólem i cierpieniem,
I to wyryłaś w pamięci kamieniu
Moich rodziców- stało się brzemieniem
 
Które poniosłem poprzez lata całe,
Wciąż nielubiany, okulały lękiem,
Twojej miłości co dzień pożądałem,
A dostawałem  rozpacz
oraz mękę.
 
Moje starania wyciskały wodę
Z oczu i serca, które nie wiedziało,
Że to nie miłość, byłem wciąż de mode,
Wciąż okulały, w bólu zasiedziały.
 
A dzisiaj piszę, że wybaczam wszystko,
Lęk swój odrzucam, aby zyskać spokój,
I Ty mi wybacz, bo działałem płytko
Nie wierząc w siebie. Niech już będzie pokój!


number of comments: 11 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 4 may 2012

Bajka o rycerzu z zamku na wysokiej skale

Zasiedział się rycerz w swym zamku
Na skale ogromnej i zimnej
A w bramie nie było już klamek
I okna też w zamku zabite
 
Wciąż patrzył do góry bo można
I cień orłów gonił spojrzeniem
Wokół szyi boli obroża
Więc do nieba śle znów westchnienia
 
Ni do orłów mu wzlecieć teraz
Ni się z murów w przepaści rzucić
Wiatr w komnatach nim poniewiera
Deski w oknach zdają się smucić
 
Gdzie marzenia co rosły w sercu?
Kiedy młode i chrobre było
Jeszcze w głębi co dzień się wiercą
Choć tak wiele marzeń ubyło
 
Gdzie te cele od zamku wyższe?
Drogi jasne po widno kresy?
Czy zabiły je przejścia przykre?
Czy porwały je z piekła biesy?
 
Smutno patrzy rycerz znów z wieży
Może jakaś księżniczka słodka
Znajdzie zamek i tu przybieży
Aby inne życie w nim utkać
 
Może przyjedzie i tu zostanie
Znajdzie w sercu radość za dwoje
I ożywi tę martwą skałę
I otworzy zamku podwoje?


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 21 september 2010

Poszukiwanie bliskości

W tej poczekalni ludzi są tysiące,
Każdy jest inny, różne brzmią języki,
I samoloty, ponad gdzieś krążące,
Gdzie mróz i słońca, iskrzą się promyki.
 
A tu bliskości czujesz brak okrutny,
Dalekość wszelką jaką wyobrażasz,
I los się wyda brzydki oraz smutny,
I siedzisz w sobie, i się nie obrażasz.
 
Samotny w tłumie i pomiędzy nimi,
Samotnie smutny, ale zamyślony,
Bliski tu sobie, czas powoli płynie,
Na sobie w końcu, umiesz być skupiony.
 
Więc w poczekalniach spędzać czas wypada,
Aby odzyskać bliskość która prysła,
Do siebie w końcu jak do brata gadać,
Gdy równowaga znów do ciebie przyszła.


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 27 september 2010

Krótko i rytmicznie

Pogodne lico,
Twoje kochana,
Daje mi radość,
Co niekłamana,
Lecz kiedy kaszel,
Męczy Cię wielce,
Jestem zmartwiony,
Daleko Kielce.
 
Kiedy śniadamy,
Rano codziennie,
Miłe to bardzo,
Pięknie niezmienne,
I niech zostanie,
Rytuał taki,
Na zawsze z nami,
I nasze smaki.
 
A kiedy tulisz,
Do mnie się miła,
W moich ramionach,
Gniazdko uwiłaś,
To spokój wielki,
Ogarnia serce,
Więc piszę słowa,
Tobie w podzięce.


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 29 september 2010

Poszukiwanie siebie

W pośpiechu żyłem, póki serce moje,
Lękom wszelakim, co dzień ulegało,
Mijałem w pędzie, krystaliczne zdroje,
I we śnie żyłem - dobrze mi się spało!?
 
I w sercu rany głębsze by kaniony,
Ściśnięte co dzień, by ucieszyć ludzi,
I żyłem we śnie, stale zalękniony,
Jak mnie ocenią? Lubiłem się łudzić,
 
Że dobre słowo, każdy w drodze powie,
I wszystko robić byłem po to skłonny.
Dziś wiem – nieważne - będzie wszystko w grobie,
Kiedy tam wpadnę niby kloc bezbronny.
 
Wszystko nieważne, kiedy żyć nie będę,
Lecz spać z programem, który stale każe,
Wszystko tak robić, jakby było względne,
Zapomnieć co dzień mych codziennych marzeń.
 
I zapomniałem, że stworzony jestem,
Aby kreować świat swój dookoła,
I ciepło dawać, miłość każdym gestem,
I wzlecieć lotem orła lub sokoła,
 
Ponad podziały, nienawiści świata,
Zawiści drobne, nad rządzenie ludźmi,
By poczuć w końcu każdy zapach kwiatu,
I się z programu wreszcie móc obudzić.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Hefajstos44

Hefajstos44, 21 march 2011

Radość

Kolebie się na fali mojego życia statek,
Czeka wiatru i słońca  pośród nocy ciemności,
Zda się czasem bez końca, co mnie rani i złości,
Lecz już widzę w oddali nowych dziesiątki świateł
 
Świateł  myśli i czynów, i codziennej radości,
Bo w nie wierzę niezmiennie, wciąż pakując manatki,
Które nie są brzemienne, ni to w skutki, wydatki,
Ale pełne zaczynów, dobrej wciąż codzienności.
 
I gdy widzę już promień, wiatr nadyma me żagle,
Rusza statek po wodzie tam gdzie lądu zarysy,
Nic mu już nie przeszkodzi, by osiągnął szczyt Rysów,
Bo on marzy o sobie-  nie wymarzył tak nagle
 
Aby płynąć przed siebie, gdzie mu obce kryzysy
Bóle burt poranionych, i odcięte want kable,
Znalazł je gdzieś stracone i ukryte przed diabłem,
Który nie wie o niebie, żyje będąc hurysą.
 
Płynie statek do portu, mimo fali, pod falę,
Widzi światła latarni, które wiodą wśród nocy,
Promień w siebie zagarnia, wraz z nadzieją pomocy,
Życia lepszego sortu, gdzie się miłość wciąż pali
 
Jasnym dobra płomieniem, który wszystko otoczy,
I grzać będzie codziennie, wciąż niezmiennie, pomału,
Nawet jeśli gdzieś ciemniej, nawet gdy ciemność kroczy,
A los rzuci kamieniem, z drogi swej już nie zboczy.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1