13 april 2012
Sen Don Kichota
Śniąc beznadziejny, mój szalony sen,
W zmaganiu z wrogiem niepokonanym,
I niosąc smutek, ten zmartwienia cień
Wciąż biegnę tam gdzie już brak odwagi,
I będę prawy, gdzie rodzi się zło,
I lepszy mimo słabości ramion,
Sięgać po gwiazdy- życia mego tło,
Dążenie wieczne, mimo blizn i znamion.
Odrodzę gwiazdy- to niemożliwe?
Dalekie temu w co wierzymy dziś?
Wystarczy dawać, w końcu nie lękliwie,
Nawet gdy nie ma w sobie sił by być.
Znów jestem gotów aby umrzeć za,
Sprawiedliwość i honoru znaki,
I choćbym jeden miał naprzeciw stać,
Umrę spokojny, znając życia smaki,
A moje serce w spokoju i ciszy
Spocznie na wieki, błogosławione,
Bo świat zostanie odrobinę milszy,
I bliższy temu co tak wymarzone,
Bo jeden człowiek, zraniony i słaby,
W ostatniej chwili, swojego żywota,
Sięgnie po gwiazdy, dla ludzkości chwały,
Sięgnie po gwiazdy i w spokoju skona.
17 april 2025
Eva T.
17 april 2025
wiesiek
16 april 2025
Eva T.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw
11 april 2025
wiesiek
11 april 2025
ajw