Arsis, 3 may 2024
Panie i Panowie. Przed Państwem — Ciscollo! Powitajmy go gorącymi brawami! Jedyny i niepowtarzalny…
A więc w pustej sali…
(Zaraz, zaraz. Jakaż to pusta sala?
Wróć. Jeszcze raz. Od początku. A gdzie, Ciscollo?)
A więc w pustej sali. W pustym teatrum. Puste siedzenia rażą po oczach (... więcej)
Arsis, 26 april 2024
Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena...
Żywe, (... więcej)
Arsis, 15 april 2024
(Z cyklu: Abandoned place)
Tym razem słońce. Jakieś wątłe drzewa, korzenie… Zardzewiała tablica na bramie. Stukający kawałek blachy w porywach wiatru. W nadbrzeżnej trawie cień idzie w milczeniu. W przepływie obłoków, w chłodnawym westchnieniu nie wiadomo kogo. Byłem tutaj, ale czy (... więcej)
Arsis, 7 april 2024
Urojone zwidy o ptasich czaszkach. Jakieś dziobaki. Zaprzepaszczone dawno byty, które przypomniały sobie o czymś ważnym w zaświatach. I ciągną z powrotem do życia nieskończonym korowodem dziwnego misterium. Ciągłe wskrzeszenia nie wiadomo kogo albo czego jak w sypiącej iskrami trakcji wysokiego (... więcej)
Arsis, 3 april 2024
A więc znowu noc. Wokół przechodzące cienie w natłoku gwiazd. Wirują nade mną. Wirują… Wirują… Puste ulice jakiegoś miasta. Zakurzone przez czas witryny sklepów, które kiedyś przyciągały en masse. Zatem staję naprzeciw, lecz zapomniałem tytułu książki albo czegoś innego. (... więcej)
Arsis, 10 march 2024
Byłem wtedy w pokoju o zachodzie słońca. W przedpokoju. W pomarańczowej poświacie wirowały pyłki, cząsteczki kurzu mżące i lekkie. Szumiąca cisza rozchodziła się jak teraz o północy.
Na schodowej klatce niczyje kroki. Lśniąca w słońcu drewniana poręcz wytarta, wypolerowana przez (... więcej)
Arsis, 4 march 2024
Idę. Przemieszczam się. Płynę w jakiejś dziwnej substancji czasu. Przepływam przez niekończącą się amfiladę pokoi. Stąd do tamtąd — przestrzeń wszechświata. Wchodzenie w mrok — wychodzenie po miliardzie lat w zupełnej odmienności, w ślepocie barw, w szarości świtu.
Kto tam (... więcej)
Arsis, 20 february 2024
Błyski flesza. Atak stroboskopowej maligny. W pulsującej nerwowo czerwieni czyjeś twarze. Częściowo zatarte. Nieostre. O nieustalonych rysach. Twarze zapomnianych. Twarze tak jakby o popękanej, pożółkłej emulsji. Ktoś, gdzieś tutaj coś. Nie wiadomo, co. Milczące szepty. Niejasne gesty dawno (... więcej)
Arsis, 9 february 2024
Plątanina czasu. Plątanina rur… Pod sufitem. U wezgłowia nad wielkim łożem. Wirujący kurz. Pył. Utajone po kątach echo przeszłości mizdrzy się wciąż do nie wiadomo czego. Do czego… czego… Odgłosy przeszłego życia. Tak. To one. Ona krzyczała w tej nawale mroku, krzycząc we śnie. (... więcej)
Arsis, 25 january 2024
Tam jest ukryty jakiś mechanizm. Bez wątpienia. To wiruje i drży. Wydaje z siebie cichy pomruk. Jakieś tryby, przekładnie, ciągnące się znikąd donikąd kable…. Skorodowane rury. Przeguby. Łącza. Rozgałęzienia… Nastawnie prądu, rezystory, transformatory… Zrywy. Przepięcia i zwarcia… (... więcej)
Arsis, 15 january 2024
A więc to tędy wychodzą. Wychodzą ze ściany i idą. Idą zamaszystym krokiem na przestrzał. Przez środek pokoju w świetle wiszącej lampy. Wychodzą zawsze w nocy, kolebiąc się dziwnie na boki i podzwaniając małymi dzwoneczkami w tym osobliwym korowodzie omamów i zwidów. Nie dostrzegają (... więcej)
Arsis, 6 january 2024
Cienie na ścianie. Cienie wokół mnie. Na zewnątrz. Wewnątrz. Wszędzie… Skąd te cienie? Te skrzydła motyla, ćmy… Wokół mnie cisza rozkłada skrzydła w piskliwym szumie gorączki. Za oknem noc. Za oknem szelest wiatru. Za oknem liście drzew. Za oknem szum przejeżdżającego ulicą samochodu. (... więcej)
Arsis, 6 january 2024
Nuklearna otchłań. Kaskady lodowatego mroku osiadają na mojej twarzy. Sine usta. Sine usta… Sine usta…
Przetaczają się pod szarymi murami kamienic wskrzeszone armie umarłych. Poruszają stalowymi skrzydłami. Zwisające, podarte łachmany. Odór trupiego rozkładu… Gdzieś tutaj. gdzieś (... więcej)
Arsis, 30 october 2023
Byłaś tam. Byliśmy razem. W blasku gorejącego nieba drżały cienie na popękanej ścianie pustego domu. Zaciskałem powieki, zaciskam nadal. Pod powiekami trzepotanie skrzydlatego blasku całego w czerwieni. Zagłębiamy się w morzu piskliwego szumu, w oceanie eksplodującej z rykiem gorączki, (... więcej)
Arsis, 22 october 2023
Wysypujące się z szaf kasety magnetofonowe, szpule zleżałej taśmy… Powyciąganej, poplątanej… Zakurzone artefakty zamierzchłej przeszłości o nieznanym źródle. Wszystkie opisane jako EVP, czyli Electronic Voice Phenomena.
Szare światło deszczowego świtu, bądź pomarańcz zachodzącego (... więcej)
Arsis, 16 october 2023
Piskliwy w uszach szum rozsadza czaszkę. Szmer. Bolesne pulsowanie z wodospadem płynącej w żyłach krwi. Półmrok. Szare światło poranka opada wirującym kurzem na brwi. Pozrywane przez wiatr tapety lizą mnie chciwie po twarzy. Gdzie ja jestem? Tak jakby w oparach absurdu. Gdzieś tutaj byłem. (... więcej)
Arsis, 24 september 2023
Lata mi pod żyrandolem ćma. Cóż to za zwierz? Ćma, nie-ćma. Jakieś rozłożysto-skrzydle, brzęczące i zataczające z uporem maniaka koła. Kiedy to się zmęczy? Jakieś to niezmęczalne i natrętne, uporczywe. Ćma szamocze się pod rozognioną od mojej gorączki lampą i wpada co jakiś czas (... więcej)
Arsis, 3 september 2023
Ogłuszony hałasem, sponiewierany nawałą powietrza… Wtapiam się w nierzeczywistość sennej maligny. Pełno tu jakichś wąwozów, ciemnych szczelin i zakrętów... Schody prowadzące w górę, w dół, w poprzek i po przekątnej. Przecinające się, krzyżujące zakurzone włókna pajęczyny… (... więcej)
Arsis, 8 august 2023
Siedzę i patrzę. Błysk światła na krawędzi szkła. Słońce zsuwa się za horyzont, do samego dna unicestwienia. Wydaje się, że ktoś będzie mnie bił, ktoś stojący obok mnie. Sado-maso. Czarne, skórzane kurtki. Połyskujące srebrem ćwieki… Stoi obok. Przede mną. Powtórzony w lustrzanych (... więcej)
Arsis, 20 july 2023
Dobrze już, więc dobrze… Nie musisz poświęcać tyle czasu na mówieniu o tym albo i o tym… Kto taki? Któż to tak mówi do mnie, cedzi przez zęby szeptane słowa? Ano nikt i nic. To nicość sen rozsadza od spodu. To nic i tylko nic. Przeogromna nicość, w której cisza wystukuje rytm.
Jakieś (... więcej)
Arsis, 2 july 2023
Przechodzą. Przeszli. Ale ilekroć… Ilekroć jeszcze… I przechodzą wciąż przez zwielokrotnione gorączką niewyobrażalnie ostre warstwy sennego koszmaru. Te widma przemieszczają się w czasie. Wychodzą z przeszłości. Przechodzą przez teraźniejszość cieniem. I wchodzą w przyszłość, (... więcej)
Arsis, 1 july 2023
To jest, gdzieś tutaj. Macam w ciemności. Macam… — lecz nie znajduję… Otacza mnie jakaś przedziwna lotność majaczących obrazów. Jakieś fragmenty z poszczególnych etapów dawnych epok. Gdzieś coś się czai. Wiem, to. Wiem. Przechodzi. Snuje się w odmętach niedoistnień. Coś się (... więcej)
Arsis, 30 june 2023
Matka przychodzi zawsze w nocy, przychodzi dziwnie blada. Wie, że będzie umierać, choć przecież już umarła. Ale jeszcze chodzi i mówi, mimo że skóra jej twarzy zwisa sinymi płatami. Przychodzi i dziwnie się na mnie patrzy, tym wzrokiem trupa, chcąc mi przekazać jakąś utajoną wiadomość (... więcej)
Arsis, 26 june 2023
Spójrz, deszcz skapuje z gałęzi, z liści kasztanów. Bo dzisiaj jest deszcz, ten właśnie deszcz, co rozpryskuje się na mojej twarzy zimnymi kroplami, rozmazując makijaż na twarzy. Poznaczając czarnymi smugami łzawej melancholii maskę klauna. Tego właśnie, który czeka, który stoi każdej (... więcej)
Arsis, 24 june 2023
Te rury nie mają końca ani początku. Stare żeliwne rury, które ciągną się kilometrami nie wiadomo dokąd. Splątane ze sobą w nieskończonym uścisku, w zagmatwanej plątaninie skorodowanych żył.
Jesteś tutaj?
Macam, muskam opuszkami palców, zgarniam dłońmi zakurzone płótna pajęczyn. (... więcej)
Arsis, 21 june 2023
Szperają po kątach, mając ręce oplecione pajęczynami. Zdrapują grzybnię, grzyby okraszone mchem i wilgocią. W kątach szara pleśń, na wilgotnym murze, ścianie… Czegoś wciąż szukają te natrętne zjawy, rozprostowując i składając rytmicznie półprzezroczyste skrzydła. Otwierają (... więcej)
Arsis, 18 june 2023
Wszędzie puste spojrzenia, mętne, nijakie, wpatrzone w błękitne ekrany nuklearnego piekła. Poruszające się nerwowo palce po gładkim lustrze plastiku oczekują w chwilowym bezruchu braw… I otrzymują je w gwałtownej ulewie, w rzęsistym wodospadzie spadającym z niebios nieskończonym szczęściem. (... więcej)
Arsis, 11 june 2023
Patrzę przez okno na nadciągającą falę. Zmiata wszystko: domy, drzewa, ludzi… Fala jest nieubłagana w swojej potędze. Zabiera. Morduje. Miażdży. Zbliża się. Czuję drżenie ziemi i potworny huk zmieszany z jakimś niewyobrażalnym, potępionym jękiem.
Szara ściana nicości jest przed (... więcej)
Arsis, 8 june 2023
Ta kobieta, tak, to ona. Idę za nią od dłuższego już czasu ulicami pustego miasta. Słyszę stukot jej obcasów ginący, gdzieś między kamienicami. Chcę jej powiedzieć, chcę jej wyznać… Podążam, zatem — krok w krok, śledzę…
Głupio mi, ponieważ czuję się jak szpieg, jak tajny (... więcej)
Arsis, 2 june 2023
Zimne widma samotności stoją w szeregu, przygotowane, jakby do odmarszu. Kiedy indziej zawsze były niebieskie, względnie błękitne. Tym razem przybrały odcień, gdzieś pomiędzy ultramaryną a kobaltem. Intensywne i wyraziste. Ostre w swoistości przekazu. To niebywałe, że znowu piszę o tej (... więcej)
Arsis, 30 may 2023
Na drzwiach ktoś wyskrobał: „Nie ma liryki!”. I miał rację, ponieważ tu jest kwintesencja brudu, smrodu i obrzydliwości. Dzwoni mi w uszach. Wirujący, lśniący pył odbija się od ścian pogłosem echa. Dzwoni mi w uszach szalona nicość i łomoczący ból. Kaskada krwi.
Kotłuje mi (... więcej)
Arsis, 30 april 2023
Kochałem, tak po prostu. Kochałem pięknie. Lecz zapadłem się znowu, wessany w odmęt czarnej dziury. Rozerwany na strzępy wraz ze swoim własnym cieniem. Nadchodzi maj. Maj mój jedyny. To będzie najpiękniejszy maj przełomu i śmierci..
To wtedy przyszedłem na świat, już wiesz. Pamiętasz (... więcej)
Arsis, 23 april 2023
Burza przetacza się nad okolicą. Spękane mury, odłupane cegły w piwnicy świadczą o potędze nawały. W plątaninie żeliwnych rur bulgotanie i żałosne jęki potępionych. Nie ma zmiłowania, jest za to rechot świętych i głównego wisielca z rogami na łbie. Żabi rechot odbija się od ścian (... więcej)
Arsis, 27 march 2023
Dobrze. Niech tak będzie. Już nie ma nic. Chciałem napisać wiersz, ale upiłem się. Nie będzie wiersza., bo i po co? Miał być wiersz o miłości. Jakiej? Tej jedynej. Ale nie będzie. Nic nie będzie, bo i po co miałoby być? Nie ma. Nie ma nic. Po prostu nie ma.
Nieco trzeszczący dźwięk (... więcej)
Arsis, 16 march 2023
Nie ma ciebie. Pochłonęło cię światło. Rozbłysk słońca przeszył równinę nieskończonego stepu. Mój dom porośnięty kępami trawy, korzeniami, wątłym zielskiem. Mój dom, który widzę i czuję, przeszyty na wylot strzałą czasu. Nie ma ciebie. Wiem. Nie trzeba. Nie mów. Wiem wszystko. (... więcej)
Arsis, 13 march 2023
Stoję w progu. Omiata mnie chłód mrocznego korytarza. Uderza w twarz cuchnący odór nadciągającej maszkary. Przeciska się z wielkim trudem, jak przez rodny kanał wielkiej wiedźmy opuchnięta, zdeformowana osobliwość. Zostawia za sobą krwawe smugi, ropne wydzieliny, kał. Coś się rodzi, (... więcej)
Arsis, 12 march 2023
Coś się wciąż przeinacza, wyłaniając się z czeluści mroku. Z mroku korytarza. Gdzieś, jakiś ruch w oddali, na krawędzi widzenia. Coś się wyłania z labiryntu, z niezliczonych, enigmatycznych zawirowań, w spazmie agonii. Coś idzie tym swoim powolnym krokiem umarłego. Nie, nie idzie, raczej (... więcej)
Arsis, 23 february 2023
Nie musisz mi się tak ciągle przyglądać. Wystarczy. W pokoju obok jakieś szyderstwa i kpiny. Stukania metalu o metal, chrzęst potłuczonego szkła… Kto tak do mnie mówi? W uszach piskliwy szum i ledwie słyszalne słowa, jakby mniszej modlitwy. Kto tak do mnie mówi? Dotykam palcami popękanych (... więcej)
Arsis, 19 february 2023
Zbliża się, niosąc blask monumentalnych oczu. Co to jest? Najpierw szło na swoich giętkich odnóżach. Teraz pełznie poprzez zakurzone labirynty czasu. Obwąchuje pęknięcia w ceglanych murach. I wodzi wokół spojrzeniem wielu pancernych oczu. Czarnych. Potwornie czarnych… Pełznie wciąż. (... więcej)
Arsis, 5 february 2023
Pokryty liszajami pleśni ceglany mur. Ciągnący się donikąd. Donikąd… Noc. Za oknami czarna otchłań nicości. Noc. Osiadający na wszystkim wirujący gwiezdny pył.
Zwiedzam pokoje, korytarze… A wszędzie puste krzesła. Zakurzone. Obdrapane. Trzeszczące. Wypaczone… A wszędzie niekończące (... więcej)
Arsis, 30 january 2023
Widzę. Dostrzegam cię jasną w długiej smudze księżyca. Idziesz wolno, wcale nie podnosząc oczu. Idziesz z pełną automatyką ruchu. Zatrzymujesz się przed zatrzaśniętymi drzwiami. Stajesz. Po chwili krótkiego namysłu ÷ przechodzisz na drugą stronę. Idziesz dalej przed siebie długim (... więcej)
Arsis, 27 january 2023
Nic nie mówisz… Masz rację, nie mów. Wybrzuszają się i zapadają wilgotne, zimne ściany. Poszerzają się i kurczą siatki pęknięć… Pajęczyny. Pył… Jakieś pejzaże w zakurzonych drewnianych ramach. Nadmorskie impresje zapomnianych malarzy. Zapominanie, nic nieznaczące utrwalone momenty (... więcej)
Arsis, 23 january 2023
Siedzę skulony w kącie. Zimna ściana za moimi plecami. Światło wiszącej lampy okrywa wszystko mdławą, żółtawą poświatą. W uszach pulsująca krew. Szum wodospadu, gorączki. Kłujący pisk… Pozostawione w nieładzie zapomniane milczące przedmioty. Obrazy za zasłoną z falujących pajęczyn (... więcej)
Arsis, 15 january 2023
Okienne skrzydła nade mną. Ciężkie. Pancerne. Dalekiego zasięgu. Bombardujące kurzem, pyłem, martwymi pająkami w gąszczu pakuł, pajęczyn i brudu… Czyniące huraganowy wiatr białe motyle z chorobowej maligny. Z pijackiej kloaki smutku i otępienia. Opuszczenia, zapomnienia, nicości… (... więcej)
Arsis, 30 december 2022
Wracam do siebie. Wracam do zapadliska czasu, w którym pulsuje nieustanna cisza. I wzbiera szum buzującej w uszach krwi. Wracam do siebie albo donikąd. i wciąż pomiędzy sobą a swoim własnym cieniem trwam. Pomiędzy sobą stojącym w lustrze drewnianego trema a cieniem rzuconym na podłogę. W (... więcej)
Arsis, 26 december 2022
Słyszę cię, ale nie rozumiem słów. Mówisz do mnie, szepczesz… Klęczę na drewnianej podłodze, wśród słojów i sęków, wśród wilgotnych plam… Brunatne zacieki na ścianach wydłużają się. Sięgają ziemi. Ciii… Jest tak cicho. Jest tak… Gdzieś w otchłani niosą się kościelne (... więcej)
Arsis, 24 december 2022
Maleńkie krople deszczu na mojej twarzy. Grudniowy wiatr strząsa lodowaty z gałęzi chłód. Parkowa pustka wieczornego mroku snuje się po kątach i szepcze tak, jak tylko mogą szeptać przemglone, senne widma. W lustrze asfaltowej alei odbite światła latarni. Śniło mi się twoje ciało, które (... więcej)
Arsis, 16 december 2022
Śpij, kochanie. Śpij… Niech ci się przyśni wieczność… Lecz, cóż to jest wieczność? To tylko mgnienie. To tylko cisza rozpięta na skrzydłach nocy. To tylko noc upojna i zmyślna w swojej tęsknocie… Śpij. Ja, być może też. Już wkrótce. Przyciśnie mnie kamienny masyw zapomnienia. (... więcej)
Arsis, 12 december 2022
Spójrz na mnie. Nie jestem już człowiekiem. Obijam się o ściany, kiedy idę wąskim korytarzem ku nie wiadomo czemu. Otacza mnie zewsząd wilgotna stęchlizna martwych ścian. Wszystko tu cierpi z powodu braku obrazów i możliwości poruszeń, choć przenika warstwy czasu mozaika sennych widm. (... więcej)
Arsis, 30 november 2022
Spójrz na mnie, przemieniłem się w panteonie mroku. Tak właśnie wyglądam, sponiewierany menażerią subatomowych okruchów. Mogę przejść przez ścianę z kamienia jaskrawą smugą światła. Przemieniłem się nie do poznania. Zaczajony między zimną, wilgotną ścianą a pustym, poplamionym, (... więcej)
Arsis, 11 november 2022
Jesteś obok. Twój szept jest ledwie słyszalny. Z zimnych ścian spływają rdzawe strużki. Wilgotnieją gąbczaste powłoki odpadającego tynku. Pęcznieją tworzące się nieustannie nowe purchle, bąble… Tak oto mówi coś do mnie nieżywy od dawna ojciec. Jego obrzmiałe, sine usta poruszają (... więcej)
Arsis, 2 november 2022
Otwieram drzwi – kolejne korytarze, odgałęzienia, odnogi podziemnego krwiobiegu. Niezliczone pomieszczenia. Porzucone w nieładzie sprzęty. Pokryte szarym pyłem, pleśnią rdzą… Plątanina kabli, rur, składowiska pogiętych blach… Dusi mnie mroczność podstępnej nocy, która snuje się (... więcej)
Arsis, 17 october 2022
Patrzę na blaszane pudełko. Na czarnym tle fruwają żółte motyle, bądź gwiazdy… W środku następuje proces rozkładu. Tysiące neuronowych synaps oplata moje skostniałe, dłonie. W lodowatym przeciągu nocy, w pulsującej samotności mroku…
Drżę…
…
Ktoś puka do wejściowych (... więcej)
Arsis, 25 september 2022
Wokół mnie wrzawa przeszłości. Dostrzegam jakieś przełomy w nostalgicznym mroku nadciągającego zmierzchu, ostre krawędzie. Wychodzą ze ścian głosy, kiedy przywieram do nich czołem, ustami, dłońmi… Całuję wilgotne płaszczyzny, wsuwając język w szczeliny pęknięć, w rozmiękły (... więcej)
Arsis, 10 september 2022
Ręka sina od opadowych plam… Wciąż drga. To wciąż drga i nie może się pogodzić ze śmiercią… Odchylona głowa. Zdziwione spojrzenie szeroko otwartych niewidzących już oczu. Wspina się po wzorach tapet skowyt sennych majaków. Rozbestwione umarłe ciało przeszywa powietrze ze wzgardą (... więcej)
Arsis, 6 september 2022
Zniekształcone głosy przemieszczają się. Przenikają poszczególne warstwy ścian z kamienia, popękanego tynku, czarnego, spalonego żelbetonu nuklearnego schronu… Noc pulsuje. Wnika do przegniłych resztek zmiażdżonego mózgu… Padam na kolana i składam dłonie jak do modlitwy, ale to nie (... więcej)
Arsis, 28 august 2022
Testy radiacyjne. Próby nuklearne… Pożółkłe stronice gazet, czasopism poruszają się jak monstrualne ćmy… Szeleszczą. Miotają się… Uderzają o szyby zamkniętego okna. Spadają zemdlałe, tworząc miękki dywan z mechatych odwłoków… Drgające czułki. Aparaty gębowe, którymi węszą (... więcej)
Arsis, 15 august 2022
Ktoś do mnie dzwoni z kosmicznej otchłani, z przemierzającego puste przestrzenie, opuszczonego od tysięcy lat ogromnego statku-matka… Ktoś do mnie wciąż dzwoni we śnie… Nieustanne telefony zapętlają się echem w meandrach mojego mózgu. Ktoś wciąż do mnie dzwoni. To ty? Czy, to ty? Naznaczone (... więcej)
Arsis, 8 august 2022
Nocy, moja jedyna, moja bogini mroku i zapomnienia. Ściekają resztki jadu z twoich kłów. Z zakrzywionych szponów zwisają kawałki mięsa. Cuchnące. Robaczywe. Zgniłe… Jesteś samotna i naga. Rozbita pikselami ciszy. Zbliżam się do ciebie w wewnętrznej szarości bytu. Widzisz mnie? Pełznę. (... więcej)
Arsis, 5 august 2022
Nie trzeba. Już nie trzeba. Spłonę w samotności i ciszy. Już nie trzeba. Wiem. Wszystko wiem. Ale, czy ty wiesz? Czy wiesz o meandrującej chwili w środku bezkresnej nocy? Unoszę wolno powieki. Zasnuwam szczelnie kurtyny. Noc mnie spopiela u kresu czasu. Noc mnie spopiela mrokiem i chłodem (... więcej)
Arsis, 20 july 2022
Nareszcie jestem wyzwolony. Uwielbiam cię nocy gęsta i nieprzenikniona. Nocy w otulinie padającego deszczu, który skapuje po blaszanych rynnach, uderza w parapety i rozpryskuje się na mojej twarzy. Upudrowanej twarzy klauna. Uwielbiam cię jak narzucasz całun skotłowanego mroku pełnego wirujących (... więcej)
Arsis, 18 july 2022
Nie ma miłości. Jest za to żar nuklearnego rozszczepienia… Igor Wasiljewicz Kurczatow, Andriej Dmitrijewicz Sacharow i Julij Borisowicz Chariton… ― przechadzają się w zamyśleniu długim korytarzem, przenikając wolno słoneczne prostokąty na drewnianej podłodze. Pojawiają się i nikną… (... więcej)
Arsis, 10 july 2022
Bomba wodorowa miała siłę półtorej megatony. Zrzucona na spadochronie z pomalowanego na biało bombowca eksplodowała na wysokości dwóch kilometrów nad ziemią. Step poligonu jądrowego nasączył się po raz kolejny niewyobrażalną radiacją. Oddalone od epicentrum o 70 kilometrów opuszczone (... więcej)
Arsis, 3 july 2022
Już nie trzeba. Tak, już nie trzeba. Na cholerę mi to było. Nie musisz odpowiadać. Zrecenzowałaś trafnie słabego człowieka. Słabego, nie nadającego się do życia. Nie nadającego się do n i c z e g o… W lustrze stojącego trema chwiejąca się postać. Zniszczona twarz alkoholika. Kto (... więcej)
Arsis, 25 june 2022
Nikt mnie nie rozumie i nikt nic nie wie, kiedy dosięgam tamtego miejsca. Nikt. Przemieszczam się, płynę. Rozgarniam czasoprzestrzeń niczym pływak złote kłosy falującego zboża. Żwir chrzęści mi pod stopami. Wspinam się… Powiedz. Powiedz… Wtłaczasz we mnie jedynie ciszę, nostalgię (... więcej)
Arsis, 15 june 2022
Spójrz na mnie. Milczysz… Powiedz mi cokolwiek. Powiedz cokolwiek. Milczysz wciąż. Wiem, twoje milczenie jest zaklęte w kamień. Zaklęte w kamień, który jest obrośnięty wilgocią i zielonym mchem… Wiesz, upiłem się. Kręci mi się w głowie i mdli. Słyszę nieustanny perlisty szum płynącej (... więcej)
Arsis, 11 june 2022
Wracam. Wracam do siebie, do domu splątanego pajęczyną mroku. Wracam. Już nie muszę. Już nie trzeba… Wracam tam, gdzie moje miejsce. Już poznaję pierwsze neony niedosiężnych gwiazd. Już poznaję… Biegłem, potykając się i klucząc. Biegłem bez tchu. Lecz, nie dobiegłem i tak naprawdę (... więcej)
Arsis, 5 june 2022
Pojawiło się znowu nieoczekiwanie, to uczucie melancholijnej tęsknoty, nostalgii, smutku… pojawiło się nieoczekiwanie, mimo że oczekiwane przeze mnie. A więc, słońce prześwieca przez gałęzie drzewa, rozszumiane liście, liście szeleszczące, drżące w tej spiekocie letniego wieczoru. (... więcej)
Arsis, 30 may 2022
Zimno mi i przykro. Czuję ogromny chłód… Moje serce. Być może to moje serce… Za oknem deszcz i łkanie wiatru. Za oknem noc. Noc… Wokół mnie ― ściany. Osaczają mnie. Wilgotne, popękane ściany. Martwe płaszczyzny bezdennej otchłani i mroku. W drgających płomieniach świec migoczące (... więcej)
Arsis, 26 may 2022
Umarła moja matka. Pochowałem ją w szarym lastrykowym grobie. Chciała mi coś jeszcze powiedzieć tuż przed śmiercią, lecz, nie zdążyła… Pamiętam, był pochmurny dzień… Chciała mi coś powiedzieć, ale nie zdążyła… Pamiętam ten dzień. Pamiętam każdą minioną chwilę… Umarła (... więcej)
Arsis, 25 may 2022
Idę w słońcu padającym z ukosa, pochylony do przodu… Wiatr rozwiewa włosy, porusza zardzewiałą, skrzypiącą bramą do opuszczonego domu… Wiatr. Wiatr zimny. Wiatr nadciągający polami. Wiatr pędzący ulicą, chodnikiem, podwórzem… Wiatr. Wciąż wiatr…Wiatr, jak westchnienie zwiastujące (... więcej)
Arsis, 23 may 2022
Przez betonowe ściany przenika krzyk, wypełza czarną gąsienicą… Skolopendra przeżuwa moje gnijące ciało w potwornym bólu beznadziei. Wszędzie wokół obdrapane płaszczyzny, popękane, nadkruszone zębem czasu. Coś się nieustannie czegoś dopomina. Co?… Padam na kolana przed zakurzoną (... więcej)
Arsis, 15 may 2022
Noc. Pusty pokój rozświetla jedynie żółtawa poświata ulicznych latarni… Zanurzam się w nostalgii powracających wspomnień… Kanapa, fotele, stół i inne czworonogi… ― tkwią nieruchomo w przepływających drobinkach kurzu. Mityczne skamieliny odciskające w podłodze swoje piętno niczym (... więcej)
Arsis, 11 may 2022
I
Znowu to samo. Znowu te same koszmarne widzenia. Nie mogę się uwolnić od głosów i mlaskania niewyobrażalnie zniekształconych twarzy. Przybywają z wnętrza i szepczą: „Jesteśmy intruzami twojej prywatności…”
Pada na mnie nieznośnie gorące światło lamp. Wokół setki lśniących (... więcej)
Arsis, 8 may 2022
W cienistości parku, pod baldachimem rozłożystych drzew… Ukryte skrzypienia w chropowatości kory. Na pustych drewnianych ławkach prześwity zachodzącego słońca, na żwirze alei… Stoję oniemiały, nie mogąc się nasycić pięknem tańczących płomieni światła. Rozedrgane wiatrem, podmuchem (... więcej)
Arsis, 1 may 2022
Chcesz mi coś powiedzieć… Tak, wiem… ― pomimo twoich milczących ust, twarzy wyżłobionej z kamienia… Chcesz mi coś powiedzieć, pomimo straszliwego potoku upływającego czasu, który zatapia nasze wspomnienia, pomimo otchłani, która oddziela coraz bardziej nasze zniekształcone, zdeformowane (... więcej)
Arsis, 24 april 2022
Zatapiam się w szeroko rozwartych ramionach skostniałej nocy. Owiewa mnie piwniczny chłód, jakby oddech śmierci… Kwiat w ceglanej donicy opuścił zwiędnięte liście, usechł, lecz, o dziwo, rośnie wciąż do nieba. Wspina się brunatna odnoga po półkach regału niczym syczący wąż. Widzę (... więcej)
Arsis, 22 april 2022
Powiedz mi… Co mi możesz powiedzieć? Milczysz. Słyszę wciąż czyjś oddech. Dobiega zza ścian, z każdego zakamarka bezwzględnej nocy. Czy jest tu, ktoś? Czy, ktoś tu jest? Milczenie rozsadza mi czaszkę pulsującym zrywem melancholii. Drgający blask dopalających się świec rozwiewa całun (... więcej)
Arsis, 20 april 2022
Rozgarniam powłoki mroku. Nacierają zewsząd gwiazdy, kłują.. Czołgam się po podłodze, przytłoczony ciężarem samotności… Szepczą do mnie, gdzieś zza ścian ukrzyżowane byty, poskręcane, uwięzione maszkary. Księżyc posrebrza przestrzeń, poszarza milczące przedmioty… I te świetliste (... więcej)
Arsis, 10 march 2022
Miażdży moje skronie otchłań lodowatej nocy. Potworna cisza wypełnia przestrzeń szumiącym piskiem gorączkowej maligny. Chyba umarłem, ponieważ oplatają mnie moje własne skostniałe ramiona. Rozglądam się. W żółtawym świetle obskurnej żarówki uśmiechają się do mnie pergaminowe twarze (... więcej)
Arsis, 5 march 2022
Chrzęst pod stopami, rozbite szkło, gruz… Wtłaczam do płuc powietrze przepełnione odorem zwęglonych ciał. Chrzęst pod stopami, kurz. Moja wina, moja wielka wina… Coś mnie przytłacza, dociska do ziemi, tarmosi i dusi. Wyrwane ze ścian okna i drzwi, jakieś pętające ruchy zwisające zewsząd (... więcej)
Arsis, 16 february 2022
Przychodzisz do mnie, wyłaniasz się z otchłani czasu. Zamykam oczy.
Słoneczne refleksy błyszczą w kałużach topniejącego śniegu, skapują krople z wiszących u gzymsów sopli. Smugi wilgoci na ścianach kamienic, drewnianych płotach… Na kocich łbach terkoczą dorożki, stukają końskie (... więcej)
Arsis, 6 february 2022
Nieregularne przebłyski prądu świadczą o zderzających się ze sobą subatomowych cząstkach i zawracających swój bieg strumieniach czasu. Przed moimi oczami mozaika przewidzeń, półsenne i senne widma. Przesuwają się coraz szybciej, jakbym patrzył na rozpędzający się fotoplastykon, bądź (... więcej)
Arsis, 24 january 2022
Otacza mnie powietrze ciężkie od szeptu, od lamentów ciszy. Podążam pustym korytarzem, lecz pełnym pomarańczowego słońca, co kładzie się na drewnianej klepce przekrzywionymi prostokątami okien…
Zamknięte na głucho drzwi, uchylone, otwarte na oścież… W półmroku pokoi ― milczenie (... więcej)
Arsis, 20 january 2022
Dzień albo noc, któraś nieodgadniona godzina… Nade mną baldachim mroku, powłoka szarych chmur… Promieniują martwotą kute z żelaza, zatrzaśnięte na wieczność bramy… Podążam tam i gdzie indziej… Donikąd idę… i wciąż… Falują w kałużach neony lamp, na mokrym asfalcie, chodniku. (... więcej)
Arsis, 16 december 2021
I
Przemieszczam się, płynę… Pokonuję powoli ogromne przestrzenie… Gdzie okiem sięgnąć, dostrzegam tylko falujące łany złotego zboża. Zniżam lot i rozsuwam dłońmi, niczym pływak, jaskrawiejące w słońcu wąsate kłosy. Zawadzam o te wyrastające z ziemi ziarna przyszłego chleba, (... więcej)
Arsis, 16 december 2021
I
Nazywam się Maksym Kriwonienko. Mam 35 lat i służę w tajnej jednostce wojskowej. Dokonujemy dekontaminacji terenów po testach jądrowych. Przekopujemy łopatami cały ten napromieniowany chłam, zdzierając wierzchnią, najbardziej skażoną, zeskorupiałą warstwę. Jej nieopatrzne dotknięcie (... więcej)
Arsis, 15 december 2021
I
Wog Marshall cierpiał całą noc. Przysypiał, to znowu wstrząsały nim chorobliwe dreszcze, gwałtowne przebudzenia… Miał koszmary… Nawiedzała go jego ukochana żona, Anne. Jechali samochodem poza miasto, do nowego domu. Opowiadała mu najpierw jakąś zabawną historię ze szkolnych lat, (... więcej)
Arsis, 15 december 2021
Siedziałem w przedziale pociągu, obserwując beznamiętnie rozpędzoną za oknem monotonię krajobrazu… Sady, pola, łąki… Lśniące stawy… Poprzetykane żółtymi kwiatami gęste kępy traw… Woń letniego powiewu… Po łagodnych, zalesionych zboczach wspinał się razem z cieniem giętki (... więcej)
Arsis, 15 december 2021
Szedł po równinie ― porośniętej niewielkimi kaktusami i rzadkimi kępami wysuszonych, ostrych traw. Słońce paliło niemiłosiernie. Miał ogromne pragnienie… Wypiwszy parę łyków wody z blaszanego bidonu ― jął lustrować nieskończoną monotonię krajobrazu, przesłaniając dłonią oczy (... więcej)
Arsis, 12 december 2021
Jechaliśmy już cztery godziny wzdłuż ciągnącego się niemal w nieskończoność ogrodzenia z kolczastego drutu. Wszędzie, tylko pochmurna szarość i płaski, porośnięty zielonożółtą wilgotną trawą step… Terenowy UAZ grzązł, co jakiś czas w brunatnej mazi, rozkołysany na wybojach… (... więcej)
Arsis, 27 november 2021
- Odsłona pierwsza -
Chciałbym zacząć jakoś inaczej… Idę przed siebie… Zimny, nocny wiatr kołuje szaleńczo wokół mnie… Szumią przejeżdżające samochody, blaszane stwory, industrialne widziadła… Przede mną długa droga, rozświetlone żółtawym światłem ulicznych latarni (... więcej)
Arsis, 23 november 2021
Czuję, wdycham… - idę śladem twojej woni… Długie włosy rozwiewa wiatr… Znikasz za zakrętem nieświadoma, otulona oceanem myśli… Feeria świateł drga i migocze, blaski gwiazd spadają kaskadą wodospadu…Unoszą się do nieba i znów… Tu i tam szmery przejeżdżających samochodów, (... więcej)
Arsis, 22 november 2021
W zachodzącym słońcu wszystko jest pomarańczowe, ściany kamienic, bloków, czarny do niedawna asfalt… Ciemniejące niebo z obwiedzionymi liliowym różem obłokami… Przygaszone, jednokolorowe, kładące się powoli do snu… Rozleniwienie narasta z każdym krokiem… Chodnikowe płyty, kocie (... więcej)
Arsis, 20 november 2021
Noc. Błądzę ulicami miasta… Rozpryskują się na mojej twarzy krople jesiennego deszczu, na nieudolnie namalowanej masce klauna. Którędy idę i dokąd? Nie ma znaczenia droga, kierunek i cel… Krople deszczu giną okręgami w kałużach … Odbijają się od mokrych chodnikowych płyt światła (... więcej)
Arsis, 18 november 2021
- 27. 09. 1956 (Atomic! XCIV: Maralinga ― Buffalo) -
Brytyjczycy właśnie utworzyli swój nowy poligon doświadczalny Maralinga w gorącej i suchej Australii Południowej. W ramach operacji Buffalo, odpalony zostaje jako pierwszy, ładunek o kryptonimie One Tree. Jego moc ― to 15 kiloton. Ogromne (... więcej)
Arsis, 11 november 2021
- 16. 03. 1956 (Atomic! LXVIII: Semipałatyńsk ― Joe-21) -
Zimny wiatr kłuje policzki… Oczy łzawią od drobnych, zmrożonych kropel… Samotny dom na szaro-zielonym stepie. Popękane ściany, odpadający tynk… Świecąca obskurnym światłem zakurzona żarówka… Szary świt… Leżący (... więcej)
Arsis, 5 november 2021
- 18. 02. 1955 (Atomic! XLVII: Nevada ― Teapot) -
Srebrny ptak odlatuje ze świstem, tnąc blaszanym dziobem pokłady atmosfer… Pozostawia po sobie krótkie ukłucie jednej kilotony… milisekundowy błysk…
- 22. 02. 1955 (Atomic! XLVIII: Nevada ― Teapot) -
Dwie kilotony. Promieniowanie (... więcej)
Arsis, 27 october 2021
- 14. 10. 1953 (Atomic! XXXVIII: Emu Field ― Totem) -
Brytyjczycy nie poddają się tak łatwo, mimo że odstają mocno w tym nuklearnym peletonie. Organizują operację o kryptonimie Totem, na poligonie ― Emu Field ― w Południowej Australii. Umieszczony na 30-metrowej wieży T1 ― eksploduje (... więcej)
Arsis, 26 october 2021
- 03. 10. 1952 (Atomic! XIX: Montebello Islands ― Hurricane) -
Wielka Brytania włącza się do gry. Na archipelagu Montebello, który znajduje się ok. 70 kilometrów od zachodnich brzegów Australii, umieszcza potajemnie wewnątrz starej fregaty HMS Plym urządzenie o szacowanej mocy 25 kiloton. (... więcej)
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma