Poezja

Arsis
PROFIL O autorze Poezja (274) Proza (124)


Arsis

Arsis, 6 maja 2024

Pamięć

Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko,
w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa.
Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…

Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach
czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko.
Łzawiłem.

Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem
jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy.
Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.

Ale szedłem
w górę
z mozołem.

Wspinałem się po obsypujących kamieniach.

Kilka razy obsunąłem się na stoku.
Skrwawiłem
sobie boleśnie kolano.

Pies wesoło szczekał,
merdał ogonem.
Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.

I szedłem wtedy. I idę nadal
w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.

Uciekałem
od siebie.

Uciekając w świat
pustych otchłani,
w których ciszą
napełniał się każdy oddech.

I każde
ciężkie
westchnienie.

I wszystko oddychało
w dalekich gongach stojącego zegara.

Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego
pokoju…
— nikt nie odpowiedział.

Nie było nikogo.

Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli
znajomej twarzy ojca albo matki…

Lecz tylko wgniecenia
na fotelach
świadczyły o ich niedawnej obecności.

Podchodziłem ostrożnie do drzwi,
próbując się porozumieć
ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…

Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie
tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.

Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca.
Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)

***

https://www.youtube.com/watch?v=ZFtJ3hfw5TM


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Arsis

Arsis, 5 maja 2024

Jasność enigmatyczna

Czy ty mnie słuchasz? Nikt nie odpowiada. Albowiem nikt. Odpowiada w mżącej szarością
głuchocie
jedynie dalekie echo barw.

Kiedy się tak wsłuchuję w to odpowiadanie samemu sobie, w otchłani nocy
faluje pajęczyna pęknięć
na płaszczyznach sufitów, ścian pustego pokoju…

Jakby coś tam żyło we śnie. W tym nadmiarze powietrza.

I oddychało w czterech kątach ciemnego wymiaru, w którym drgają
niezdefiniowane słowa.

Wiesz, w tych snach,
w tych samotnych,
ktoś mnie zdradza z księżycem w pełni.

Kto?

Idzie w aureoli srebrnego blasku
i w srebrnych do samej ziemi
szatach.
Idzie razem z cieniami drzew,
co się kołyszą w nieskończonym szpalerze drogi.

Jest cicho. Tylko serce bije w szumie wartkiego strumienia, w kroplistym szmerze.

W płynącej w żyłach
wzburzonej gorączką krwi.

Kto tu jest?

Zasłaniam oczy przed tą przedziwną,
rozbłysłą znienacka jasnością,
co wywija się
błękitną gwiazdą w gałęziach smukłej topoli.

I drąży.

Przewierca na wylot
niedokończone
popiersia rzeźb…

I zastyga na ich twarzach
kamiennym krzykiem przerażenia…

(Włodzimierz Zastawniak,2024-05-05)

***

https://www.youtube.com/watch?v=xu_cjVkxmjk


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 1 maja 2024

Chciałem ci powiedzieć…

Kiedy przechodziłem obok, to zajrzałem do twojego świata, płynąc w cichej smudze czasu.
Szłaś w świetle padającym z ukosa. W szumie liści, którejś wiosny, któregoś lata…

Patrzyłaś na mnie, patrząc przeze mnie
na rozkwitające pąki anemonów.
W ekstazie i upojeniu. W kosmosie podwójnie pierzastym.

Nie widziałaś mnie w tym niewidzeniu, w tym oddechu słodkiej samotności.
Ale byłem tu i jestem, stojąc naprzeciw ciebie na grubość kartki papieru, źdźbła trawy …

Chciałem ci powiedzieć
o miłości.

Co pali serce.
Wyrywa się
do ciebie i płonie.

Dotykałem twoich włosów w pocałunkach ptaków,
co otulały drzewa swoim śpiewem.

Wyrażając to
subtelnymi
słowy.
Takimi właśnie.

Ale tak teraz nie jest, tak było we śnie.
Więc umieram od słowa do słowa.
O tobie. O nas…
W objęciach słońca gorącego lata.
W światłocieniach czerwonych kwiatów miłości.

Wiesz, kocham
cię.

Jedyna.

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-01)

***

https://www.youtube.com/watch?v=oaaZMJ-u-DQ


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Arsis

Arsis, 30 kwietnia 2024

Biały szum

Przedzieram się przez gąszcze traw. W słońcu padającym z ukosa. W zarysie obłoku…
W deszczu. Idę. przemieszczam się jak cienista, senna mara…

Wszędzie wokół radioaktywny pył…
Nie zmyły go deszcze.
I nie zmyją.

Zbyt głęboko
wryła się straszliwa śmierć.

Tam, w tej kępie krzewów, wątłe korzenie. Ostre liście raniące do krwi.

Jestem jak ta barowa ćma, co się miota ze skrzydłami
oblepionymi błotem.

To już się działo tyle razy.
I dzieje nadal. I wciąż…

Jak te przechadzki wzdłuż żeliwnych rur
w podziemiach jakiegoś dawnego życia.

W tej pustej ziemi całują mnie czyjeś lodowate wargi.

Kto tu jest? Czy jest tu kto?

Znowu te same majaki.
Mrugają do mnie
w oparach absurdu.

Jakbyśmy się znali od lat.

Wlecze mnie po bezdrożach mojej podświadomości
cała flotylla
niestrudzonych widm.

(Dla nich to żaden mozół)

I mimo powtarzalnych do znudzenia chwytów wciąż daję się na to nabierać.

Bolą mnie już te słowa
wypowiadane z metalicznym zgrzytem, w stukocie żelaznych kół.

Kto go wystukuje?

Nie wiem.

W przedziale wagonu, obok,
przytula się
do mnie
pusta przestrzeń.

Skrzydła zasłon
omiatają w pędzie skronie…

Dokąd tak jadę w tym szale podróży i gubiąc samego siebie?

Szepty w półmroku. Jakieś ciche westchnienia…

Ktoś coś pisze, próbując ułożyć z rozsypanych fragmentów spójną całość.
Pod dyktando sennej zjawy zakutej w mżącą szarymi pikselami zbroję. O twarzy jakoś
dziwnie znajomej.

Kto tu jest?

Ja? Ty?

Czy może ktoś jeszcze? Wiesz, nie mam siły
wstać.

Przetacza się w tę i z powrotem,
po podłodze,
pusta butelka po alkoholu.

Więc leżę, patrząc jak przepływa nade mną to sine oblicze pełne obojętności.

Mówi do mnie, poruszając
w milczeniu obrzękłymi ustami.

Tato, to ty?

Nasłuchuję…

Lecz nic. Jedynie pulsująca w uszach cisza.
Jakby odkupywał w ten sposób winę
za sprowadzenie mnie na ten padół. Spętany światłem.

I rozpraszał się stopniowo, zamieniał w jednostajny biały szum…

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-30)

***

https://www.youtube.com/watch?v=loTWQnd8NYI


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

Arsis

Arsis, 28 kwietnia 2024

Stalker experience

Ja tu umarłem. W tym bezkresie smutku. W tej pustce… W ziemi jakieś ostatnie oddechy.
Splątane w bezładzie korzenie…

Sen trwający wiecznie… I w tym śnie powracam krokiem schwytanego.
Chyłkiem, tymi drzwiami w zimnych sześcianach powietrza.



Przed chwilą był tu regał z książkami, teraz fasada domu,
jakże do niego podobna!

Znowu nawiedzają mnie jakieś majaki.
Mieszają wszystko, co widzę.
Wciągają podstępnie w świat urojonych imaginacji.



Stoję na opuszczonym podwórzu,
między
fasadami kamienic.

Noc ściska
moje
skronie.

Wirują mgławice…

Nade mną niebo
pełne odprysków mżących jak kryształ.

Z okien pierwszej widzę okna naprzeciw, skryte w gałęziach szumiących topoli.
Albo milczących doskonalą nieruchomością rzeczy.

Z okien drugiej -- fasada czysta bez skaz.
Jednak i tu są one ciemne i puste.
Omiatane jedynie księżycowym snopem srebrnego blasku.

Lecz oto wspinam się po krętych schodach z kamienia.

Wysoko.

… wysoko…. jeszcze wyżej…

A więc, znowu idę w tym migocie gwiazd,
które są tak przerażająco zimne.

Dotykam szczytu grani. Srebrnego masywu na wyobraźnię.
I w tym zimnie płynie w dole rzeka sennych widm.
Przekazują coś sobie w świetle, nie-świetle padającym od wiszących lamp.

I w tym świetle płyną
obszerną halą
jakiegoś wernisażu,
niosąc wielkie fotografie mówiących twarzy.

Co mówią?

Nie dosłyszę.

Albowiem przerasta je gwar
szumiącej zewsząd trawy.

Jesteś obok.
Ujmuję
twoją dłoń.

Wiem, że mnie kochasz.
Szepczesz. Szepczesz...
Poruszasz milczącymi ustami…

Dajesz mi
obrączkę
podczas tych
swoistych zaręczyn.

Ja daję tobie…



Gdzie ja jestem?

Na polu. Pośród wilgotnych grud
rozjechanej ciężarówkami ziemi.
Stoją w nieładzie. Przeżarte rdzą.

Opuszczone. Zdewastowane artefakty zdewaluowanych koszmarów.
.
W straszliwej radiacji
okadzającej umysł.
Wodzę wkoło oczami.

Wyciągają się ręce,
czyjeś ramiona otwarte szeroko jak grób.

Ciemną kreskę
dalekiego lasu
opływa flotylla mgieł.

W tej ciszy urojonej.
W piskliwym szumie gorączki…

W karmazynowym blasku
nadciągającego zmierzchu
otwiera szeroko usta, by przemówić… śmierć…

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-28)

***

https://www.youtube.com/watch?v=HPL1BmZ_EIw


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 24 kwietnia 2024

W ciszy

Elewacje kamienic w słońcu padającym z ukosa. Puste ulice jakiegoś tkliwego lata. W jakiejś
zatajonej otchłani czasu.

Przechodziłem tędy wiele razy. Przechodząc, przechodzę raz jeszcze…

I wciąż
jeszcze…

W powiewie nostalgii lekkiej jak piórko przelatującego ptaka.

Przemieszczam się w tej iluminacji powolnym krokiem,
w tej pustce zagubienia.

Idąc śladem kogoś dawnego. Kogoś, kto szedł tędy
na starej, pozrywanej celuloidowej taśmie.

Tak oto tkwiąc jeszcze połową ciała w przeszłości,
drugą wnikam w przyszłość.
Przenikając teraźniejszość w nagłym błysku pamięci.

Jakie to lata?
50. XX wieku.

Coś koło tego.

Stojące na poboczach auta połyskują grubymi wargami chromowych zderzaków.

Ich spocone czoła szyb, masywnych karoserii.

Czuć od nich benzyną
i nadtopioną gumą.

Stoją samotne.
Nagrzane słońcem…

Parkowe ścieżki
z chrzęszczącym pod stopami żwirem…

Most ze spiralą schodów
po obu brzegach rzeki,
w której ryby opadają z pluskiem srebrzystą płetwą.

Postukują cicho świetliste w wietrze okna. Poruszane niczyją ręką.

Ceglany
mur…
Siatka
ogrodzenia…

Za siatką żywopłot w gąszczu
trawy.

Korzenie…
bez
woni.

Kwiaty
w betonowych donicach.

I furtka do ogrodu,
co się otwiera z cichym skrzypieniem…

.(Włodzimierz Zastawniak, 2024-0424)

***

https://www.youtube.com/watch?v=vfidEeWF-AI


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 22 kwietnia 2024

Westchnienia w otchłani nocy

Okno otwarte na oścież… Ściana pełna okien. Zasłony powiewają. Wybrzuszają się firanki…

Za oknami szepczą… Szeleszczą tkliwie topole.

I w tym deszczu żółtych liści księżyc idzie na przestrzał. Przenika ciszę pełną oddechu.

Pada u moich stóp smugą światła.
Zanurzam się w niej.
I płynę. Posrebrzony.

Przepływam przez całą amfiladę
jednakowych pokoi,
w których noc. W których milczą puste fotele, jarząc się lekko. Całe w odpryskach gwiazd.

Kurz osiadł na sztućcach, talerzach…

Portrety na ścianach.

Spoglądające
w ciemność
owale twarzy.

Na mnie — rozsnuwającego pajęczynę mroku.

Bo i cóż mi innego zostało?

Gdzieś
tam,
daleko…

W głębokościach opuszczonego domu.
Zaraz po gongu wielkiego zegara
westchnienia mojej umarłej matki.

Albo umarłego jeszcze przed nią ojca.

Pojawiają się w samotnych snach.
Takich tułaczych, jakby to były filmy drogi. Swoiste road movies po dzikim zachodzie.

Są… I znowu ich nie ma.

Albo znowu są,
lecz
gdzie indziej.

W miejscu o innej symbolice znaczeń.

Objechali już chyba
wszystkie stany
mojej podświadomości
swoim wysłużonym fordem „junkiem”.

To dziwne,. bo nigdy takiego nie mieli za życia.
Pewnie wynajęli go za niebiańskie grosze. Z dala od metropolii.

Podroż pośmiertna
rządzi się swoimi prawami.

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-22)

***

https://www.youtube.com/watch?v=u48ZFYfpExI


liczba komentarzy: 0 | punkty: 2 | szczegóły

Arsis

Arsis, 20 kwietnia 2024

Zona (Strefa)

(Na motywach powieści „Piknik na skraju drogi”, Arkadija i Borysa Strugackich)

***

Dlaczego wylądowali? Nie wiadomo. Zostawili w powietrzu dziwnie mżące kręgi,
które obejmują szumiące w nostalgii drzewa.

Które kołyszą się i chwieją w blasku księżyca albo samych gwiazd…
Albo słońca... Albo jeszcze jednego słońca…

Powiedz mi, kiedy przeskakujesz płot, co wtedy czujesz?
Nic? A co z promieniowaniem, które zabija duszę?

Wracasz żywy. Albo tylko na pozór żywy.
Bardziej na powrót wskrzeszony.
Pijany. Duszący się językiem w gardle.

Sponiewierany przez grawitacyjne siły. Przez anomalie skręcające karki.

Słońce oślepia moje zapiaszczone oczy.
Padającymi pod kątem
strumieniami, protuberancjami…

Ktoś tutaj był (byli?)
Bez wątpienia.

Byli bez jakiegokolwiek celu.
Obserwował (ali)
z powodu śmiertelnej nudy.

Więc oto bije mnie po oczach blask tajemnicy. Jakby nuklearnego gromu westchnienie.

Ktoś tu zostawił po sobie ślad. I zostawił to wszystko.

Tylko po co?

Piknikowy
śmietnik?
Być może.

Więcej nic.
Albowiem nic.

Te wszystkie skazy…

Raniące ciała
artefakty
o upiornej obcości.

Nastawiając aparaturę akceleratora cząstek,
próbujemy dopaść
umykający wszelkim percepcjom ukryty świat kwantowej menażerii

Przedmioty w strumieniach
laserowego słońca.
W zimnych okularach mikroskopów…

Nie dające się zidentyfikować, obłaskawić matematyczno-fizycznym wzorom.

Bez rezultatu.

*

Zaciskam
powieki.

Otwieram.

*

Przede
mną
pajęczyna.

Srebrna.

Na całą elewację opuszczonego domu.
Skąd tutaj ta struktura mega-pająka?

Pajęczyna, jak pajęczyna…

Jadowita w swym jedwabnym dotyku. Srebrzy się i lśni. Mieni się kolorami tęczy.

Ktoś tutaj był. Ktoś tutaj był albo byli. Ich głosy…

Te głosy. Te zamilkłe.
Wryte w kamień
w formie symbolu.

Nie wiadomo po co.
Kompletnie nie do pojęcia.

Milczenie i cisza. Piskliwa w uszach cisza,
co się przeciska przez gałęzie, żółty deszcz liści.

W szumie przeszłości.
W dalekich lasach.
W jakimś oczekiwaniu na łące…

Elipsy.
Okręgi.

Owale…

Kształty w przestrzeni…

Fantomy przemykające między krzakami rozognionej gorączką róży.
W strumieniu zmutowanych cząstek. Rozpędzonych kwarków…

Rozpędzonych przez co?

Przez nic.

Po zapadnięciu mroku liżą moje stopy żarzące się lekko płomyki.
Idą od ziemi. Od spodu. Ich obecność to pewna śmierć.

Sprawiają, że widzę swoje
odbite w lustrze
znienawidzone JA.

W głębokich odmętach schizoidalnego snu.
Zresztą wszystko tu jest śmiertelne i tkliwe.
Pozbawione fizycznego sensu.

(W barze na rogu podają właśnie czarci pudding w promocyjnej cenie)

Dużo tu tego.
W powietrzu. I w ziemi.

W nagrzanych od słońca
koniczynach, liściach babiego lata.

Krążyłem tu wokół
jak wielo-ptak.
W kilku miejscach jednocześnie.

I byłem wszędzie. I byłem nie wiadomo, gdzie.
Tak daleko na ile pozwala wskrzeszany chorobą umysł

Tak bardzo daleko…

Wystarczy dotknąć złotej sfery,
aby się wyzbyć wstrętnego posmaku cierpienia…

Gdyby nie ta przeklęta wyżymaczka, która zachodzi śmiertelnym cieniem drogę…

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-20)

***

https://www.youtube.com/watch?v=l-6H38NmQkI


liczba komentarzy: 0 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 18 kwietnia 2024

I uleciał cały ten zgiełk

Spójrz. Ten deszcz padał w 1954. I pada dalej. Dalej. Ten deszcz. Albowiem deszcz…

Nocne ulice miasta w żółtawych kręgach światła.
Migający neon. Bar dla samotnych ze znudzoną obsługą w brudnych kitlach.
Ktoś siedzi za szybą.

Pochylony nad talerzem owsianki.
Czy kaszy mannej podlanej owocowym sokiem.

Nie wiem. Twarz skryta w dłoniach.
Zgarbiony profil. Wytarta szara marynarka…

Lśniące kocie łby…

Sunie powoli zgrzytający tramwaj, strzelając iskrami z pantografu.

Powiedz mi.
Jak długo już cię nie ma?

Skąd?

Od kogo
to bijące,
nagłe cierpienie?

Milczysz…

Wiem.
Nie jest lekko .

W kaskadach powietrza aerozol drobinek wody.
Rozpryskują się na twoich wargach i rzęsach…

Skapują z gzymsów krople ciężkie jak niebo. Jak cała bez ciebie wieczność.

Przykładam ucho do rynny.
A w niej jakieś kołatania, wiry strumieni.

Pochylone słupy latarń nad trotuarem.
Porozwieszane sznury prądu od jednej do drugiej…

I znowu: od drugiej do następnej…

Kołtuny.
Supły…
Szmaty…

Samochód tapla się w kałużach pełnych wody.

Księżyc uśmiecha się do mnie.

Nie. To nie księżyc,
tylko globus biura podróży na dachu stylowej kamienicy.

Przechylony…

Przejdę
pod nim.

Przechodzę. Niech spadnie i zmiażdży…

W antykwariacie
kurz na witrynie.
Na blacie. Na okładkach książek…

Obok precjoza. Muszelki.
Żaglowiec w butelce.

Wydłubana
w korze
maska czarownika.

Chiński cesarz budowniczy.
Wypchany słowik zapomniany na półce.

Kto tu jest? Czy jest tu kto?

Przykładam twarz
do zimnej szyby,
wypatrując najmniejszego szczegółu wśród mżących pikseli samotności…

Lecz jedynie wiatr targa połami
dziurawego płaszcza
a wraz z nim szumi w uszach piskliwa cisza.…

A więc nie ma tu ciebie.
I nigdy nie było…

Za płotem szeleszczą płachty folii
na placu budowy.
I tarmoszą się nisko przy wilgotnych grudach rozkopanej ziemi.

Te zmory.
Te widma ze snu
udręczone cierpieniem.

Szpalty fruwających gazet niczym łopoczące ptaki lepiące się do skroni…

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-18)

***

https://www.youtube.com/watch?v=DuqPzDBVAVo


liczba komentarzy: 0 | punkty: 5 | szczegóły

Arsis

Arsis, 14 kwietnia 2024

Abyss

Podziemny test nuklearny… A więc te monstra przechodzą przeze mnie. Idą na wskroś,
rozsyłając wokół promieniotwórcze bakterie.

Idą na przestrzał. Przez całą amfiladę pokoi, w których noc.
W których mrugają obskurne światła kinkietów na ścianach…

Pochwyciła mnie w swoje szpony ostra jak brzytwa
gorączkowa maligna,
podczas której obijam się o ściany. W półmroku. W ciszy. W łomotach bijącego serca.

Przywieram do zimnej powierzchni.

Zlizuję tynk…
Te osypujące się mikroskopijne grudki gorzkiego kwarcu…

W plątaninie
pajęczyn.
Kurz na języku…

Całuję lodowate, martwe usta. ..
Jak bardzo martwe?
Jak kawał zimnego mięsa.

A więc
to tutaj.

Żelazne, skorodowane drzwi z zatartym napisem:

STAYING IN THIS PLACE MAY RESULT IN CANCER

Zwisające fragmenty nie wiadomo czego.
Jakieś szmaty…

Bijąca woń
zgnilizny.
Odór rozkładu…

Otwieram. W zgrzycie.
Skrzypieniu. Mordędze naporu…

W powietrzu czai się woń czegoś bardzo przykrego. Nowotworowe guzy naciekają plątaninę
żeliwnych rur…

Z betonowej bryły grobowca… W betonowej bryle pęknięcia.
Odłupane fragmenty od natarczywych prób wydostania się na zewnątrz.

Przez kogo? Przez, co?

Odór rozkładu PRZYTŁACZA.

W pulsującym, czerwonym świetle stroboskopu
dudnią w głowie kopyta pędzących po moich śladach diabłów.

Dudnią udziwacznione chorobą zmory.
Widziadlane kreacje
psychodelicznych fascynacji.

Coraz tu
ciaśniej
i gęściej.

Coraz bardziej zawile.

Coraz częściej zawadzam o jakieś pogięte,
powyginane blachy
o nieznanym przeznaczeniu.

W opuszczonej fabrycznej hali frezarki opuszczają głowy. Jak podpierający ścianę ludzie
w kolejce do NICZEGO.

Puste. Wybebeszone.
Cuchnące smarem, chłodziwem, krwią…

Wypatroszone
artefakty
industrializmu.

Próbuję wyłapać licznikiem Geigera
uciekające po ciemnych kątach cząsteczki straszliwej radiacji.

Wysypują się zewsząd
w piskliwym szumie.

Coś tu umarło.
Lecz, nie wiadomo, co…

Jakieś pradawne jestestwo
o nieznanej proweniencji.

Zalegające teraz w formie
trudnego do zdefiniowania symbolu.
.
Na podłodze stosy powyrywanych z notesów kartek…

Poowijane w gazety
metalowe skrawki
nie wiadomo czego…

Jakieś szafy. Gabloty z powybijanymi szybami. I twarze, nie-twarze. Ale, czy to są
twarze?

Patrzą się na mnie. Nie patrzą.

Jakieś eksponaty.
Monstra nie z tego świata:

Neurofibromatosis, Proteus syndrome… — i mnóstwo innych etykiet, opisów…

Pod spodem brunatne smugi zakrzepłej formaliny. Rozlane wokół kałuże…

Materace cuchnące moczem.
Pokryte szarym pyłem
stosy szpitalnych łóżek.

Korytarze. Spirale…
Zakosy. Zakola. Schody. Zejścia. Piwnice.

W mroku. W półmroku…

Odgłosy czyichś kroków. Dziecięcych truchtań. Starczych szurań. Dalekich skowytów..

Lecz oto wyłania się z mroku
korpus kobaltowej lampy.
Mordującej niegdyś potokiem światła.

Coś żywego. Wciąż żywego.
Rozłażącego się w szmerze nieskończonego wzrostu.

Kiedy idę, liżą mnie po twarzy zwisające zewsząd fragmenty skóry z resztkami siwej sierści.

(Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-14)

***

https://www.youtube.com/watch?v=UNuvfpRrIGs


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły


10 - 30 - 100  



Pozostałe wiersze: Pamięć, Jasność enigmatyczna, Chciałem ci powiedzieć…, Biały szum, Stalker experience, W ciszy, Westchnienia w otchłani nocy, Zona (Strefa), I uleciał cały ten zgiełk, Abyss, Miłość jest pragnieniem, Anemoia*, Fernweh*, La Douleur Exquise*, Entropia, Grobowiec na atolu, Byliśmy we śnie, jesteśmy, Ptaki śpiewały o tobie, Schizoid man, Jesteś, Misterium III: Drugie przyjście, Misterium II: Kolęda, Cicho, Misterium, Twoja twarz w snopach jaśniejącego deszczu, To wszystko przybywa z samotności, Bo tak, Odejście, Rozpad pamięci, Psychodelium, Budowanie wieży, Ocean zapomnienia, Oczekiwanie, Byliśmy, Przeszywa mnie tęsknota twojego widzenia, Coś ruskiego się zwaliło, Dwie miłości, Operation Greenhouse, Truchła, maszkary, szkielety…, Biała melancholia, czyli życie w epoce oszołomienia, Tajemnica światła, Kocham, Unisono, Tutaj nie ma już nic, Rozdarcie, Drzewa, liście, wiatr…, Tęsknota w słonecznych prześwitach, Oczekiwanie, Zatrzymaj się, obejrzyj…, Preludium do wieczności, Otchłań zapomnienia, W kołysce dłoni mych, Spójrz na mnie, Immersja, Ohyda, Wiem, mamo, Umiem ciebie na pamięć, Poza nami, Kocham cię, Niespełnione, Kiedy tak, Idą poprzez mury, podłogi, szyby…, Miłość, Komorebi, Może, Migotanie, Opuszczenie, Otchłań martwego domu, Kocham cię, Ocean, Nie chcę, abyś była historią, Drżąca, Jest w nas, Nocne misterium, Ręce, dłonie, gesty..., Cienie, Na ile starczy sił, na ile starczy życia, Jesteśmy, Echa, Forsaken, Inny, Krzyk, Przebłyski szczęścia, Jesteś westchnieniem, Łąki pamięci, Wracam, Czy mnie znów słyszysz?, Byłaś, Do kogo to mówię? Do samego siebie, Zamiast wiersza o miłości, Suita na młoty i świdry, czyli remontowy hardcore, To, co zostało, Kobieta w gęstej czerni rozwianych włosów *, Idę, Bądź, Odejście, I omiata wiatr, Śnię, Ślad, Powrót, Cryogenic memory, Nighthawks, Matko, moja jedyna!, Epsilon Eridani, Miejsce oczekiwania, Chiaroscuro, Szczegóły milczące, Negatyw, Jesteś taka piękna, Strefa ciszy, Gdzie ucieka wiatr?, Widzę ciebie w ciągłych powtórzeniach, Maj, Cicha korelacja, Introversion VII: … spopielony tynk, Wasteland, Jesteś?, Miała takie smutne oczy, Trying to Kiss the Sun, Introversion VI: … metamorfoza kształtu, Point of Know Return, Nic, Powiedz..., Introversion V: … od nikogo, Insomnia, Rozbłysk, Donikąd, Nierzeczywista III, Oceanic waves, Rendez-Vous ze śmiercią IV, Sekret, Miłość?, Sanktuarium, Adagio, Innerspace, Wybrzeże zapomnianych, Odkupienie, Atrofia, Schizoid Man, Niespokojny oddech, Umarła twarz, Tajemnica czasu, Aris, Przechodziłaś tędy wiele razy, Burn The Sun, Man in the Moon, Expresso-Noir, Mångata, Komorebi, Waldeinsamkeit,

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1