Florian Konrad | |
PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) |
Florian Konrad, 10 september 2016
znajdę twoje zdjecie w grafice Google
albo skleję podobiznę z widzianych wcześniej osób
czterdzieści dziewięć lat, ale wyglądasz na więcej
szeroka w biodrach, duże piersi
twarz- czerwona i poważna
Miss Dożynek 1995
włosy- nigdy długie
mąż właśnie zrobił obrządki
zaraz wjedzie pod pociąg wysłużonym golfem
minie parę miesięcy żałoby i poznamy się
będę nalegać. choć ty- jak bielenie izby
zakaz wstępu do jakiegokolwiek miasta
nawet wyjścia za sztachety
niczym rzeźba z wyjątkowo twardego drewna
(bo papież, bo surowe spojrzenie Wyszyńskiego
gromi z portretu nad łóżkiem)
synalkowie, pomiędzy łobuzowaniem
a lekcjami w zawodowej specjalnej
będą pielęgnować nienawiść do mnie
zero wspólnych tematów. rosnący guz
gdy pęknie staniesz okrakiem nad miską
i, kolistymi ruchami, wyczeszesz kilkoro dzieci
blade cekiny
Florian Konrad, 9 september 2016
bój się pleśni i jadowitych zwierząt
(prawica i ci z lewa- bez różnicy)
pluń. niech twój plastelinowy telewizor
pełen ciasta i błota
roztopi się z sykiem
imienia Pana nie warto wzywać
wklej w to miejsce własne. albo dziewczyny
(to dopiero doksologia!)
rękopisy, popiół ze spalonych inkunabułów
- pomiń. zamalowywanie zębów
doprawianie okularów i blizn twarzom z gazet
-wskazane
bezwarunkowo- znać teksty ulubionych piosenek
tomik wierszy i przynajmniej jednego złego człowieka
przydałoby się mieć gust muzyczny
(patriopolo- do kosza, natychmiast!)
być fanem lekkomyślności
nosić w portfelu miniaturową Nibylandię
-nawet nie próbuj
prędzej czy później każdy zapada się
i wygląda jak kieszonkowa wersja samego siebie
ma mrowisko we włosach
dobra, żartowałem. nie stosuj się
to była jedynie zabawa formą
liczy się tylko- by jeść kapuśniak
i oczy- by były wysoko
aż pod księżyc
Florian Konrad, 9 september 2016
dwa teksty o wysypiskach
chyba powinienem umrzeć przed ojcem
w przeciwnym wypadku gadanoby
że taki biedny byłem, sierotek
sam w czterech pokojach, nieożeniony
ziemi tyle, że starczyłoby pod budę
co większemu ratlerkowi
że pewnie załamał się i targnął, mieczak
nawet jeśli miał nowotwór czy zginął w wypadku
to pewnie wymodlił go
***
leży na poboczu szosy i widzę- to nie zwierzę
szary worek, papierowy zezwłok po cemencie
dla żartu chciałem trachnąć w myślach elegię,
tren, żałobny rapsod pamięci nieszczęsnego śmiecia
choć w zasadzie byłoby w tym więcej sensu
niż w opiewaniu zmarłych prezydentów, papieży
czy takich małych państewek, co rosną pod czaszką
Florian Konrad, 7 september 2016
teraz będzie zabawne: jeden domorosły turpista
gapiąc się w szklankę, niczym sroka w gnat
próbował podejrzeć przyszłosć
nawiązać kontakt z robakami, które go.... no wiecie
nastepny zaś, w stanie kompletnej manii
słał listy w cztery strony kraju
z prośbą o właściwe zdiagnozowanie
o ROZSŁUCH jego wnętrza
cokolwiek to znaczy
chyba przepranie duszy. koniecznie- z wyżymaniem
trzeci, największy, chłop na schwał, o szerokich
barach i rudej brodzie- wymyślił dwóch poprzednich
spisał na kartce. zrobił samolocik
i fru- na prztestrzał, przez osiedla i powiaty
jeśli zobaczycie lecący świstek
z którego wydobywa się jęk albo chichot
wiedzcie- to oni
wrzesień 1976, zmywając makijaż
Florian Konrad, 6 september 2016
nie daj się nabrać, prawdziwym autorem tego wiersza jest Izaak Hakenkrojcew
ulubione zajęcie- definiowanie śmierci
dziś jest w proszku i można nią
wyszorować blat stołu, kuchenkę gazową
(bez przesady, nie od razu- Sylwiusz Plath
zwykła proza -pstryknąć zapalarką
nagotować pomidorówki)
moja ukochana, ciągle obłaskawiana niepewność
nie za bardzo da się użyć jutro- zbrylona będzie
jakimś obłedem mistycznym
celowym przegraczaniem granic
przez rzekę i z powrotem
na zadeptanych ścieżkach nawet kamienie
przybierają nieszlachetną formę piasku
a stąd już tylko krok do rozsypki
potem - już tylko napadki histerii, śmianie się przez łzy
jakby oglądało się jednocześnie
Titanica i Samych Swoich
czy da się tak szczegółowo pookreślać życie?
e, za grube słowo. nie mieści sie do plecaka,
ani pliku WORD (albo mam za mały dysk
albo rzeczywiście- to ponad siły, a wiesz- nie chcę
wykopytrnąć się pod ciężarem
albo- co gorsza- trafić na manowce
poparzyć pokrzywami)
posiedzę więc w ciepłym mitomaństwie
czasem ktoś podniesie płytę
pogada się, pocelebruje swoją (nawet fajną) niewiedzę
Florian Konrad, 5 september 2016
Kiedy nie chcemy mówić wprost o ziemi,
wtedy mówimy: niebo nie jest puste.
-Adam Ważyk ,,Poemat dla dorosłych"
plan: zaszczepić się przeciw pomorom
nabyć jako- taką odporność na szum
(wiecznie ma szary kolor. wiatr umiarkowany
przechodzący w porywisty)
i nie kończyć z grzebaniem w wyobraźni
więcej ruchu na świeżym powietrzu
(ale bez przesady- to grozi opalenizną!)
no, to mamy zbiorek pobożnawych życzeń
średnio ziszczalne zamierzenia
i spoko, luz. Lublina przecież nie wyrwę z korzeniami
nie przewrócę. ani nawet Włodawy
rzeka, co nazywa się jak stwórca
z błędem ortograficznym
będzie płynąć ciągle, bez różnicy
czy utopię się, czy wrzucę puszkę po mocnym
Florian Konrad, 5 september 2016
ostatniej, bezsennej nocy wpadł mi do głowy
pomysł na opowiadanie: młoda, amerykańska
aktorka zwabia do willi i morduje fankę
a guzik. nie opiszę tego. uzmysłowiłem sobie
że guzik znam realia, świat hollywoodzkich dziwek
jestem z prostszej krainy
umiem powiedzieć książka, opera, ziemia
rzadko kłamię, chyba że ,,nie piłem"
zaglądam do środka. jednoosobowy klasztorek
w zasadzie bezwyznaniowy
ale kto go tam wie
klęczę na zimnej posadzce mamrocząc modlitwy
a może powtarzam słowa piosenek?
nieprzytulnie tu i wilgoć. słabe żarówki
dach powoli zapada się
czasami ktoś obserwuje przez kolorowe szybki
zdecydowanie- to kobieta. drżący cień
nie ufam jej
chyba zacznę się bać
Florian Konrad, 1 september 2016
wiersz ludowy
jesień zaciera wspomnienia. płoną liscie
i ubrania po naszych zmarłych rodzicach
obertasy Macabre- na truchłach chałupsk
roztańcowały się szkielety. nierodno tu i błoto
w dobrym tonie jest pokryć się zmarszczkami
wyglądać jak gleba. i oczy- niech w szarych grudach
nie płonie nawet iskierka
mówisz: pesymizm. e tam, raczej- właściwy obraz
drzewa podszyte dymem, kraina garbiących się płotów
(zbyt gotyckie, pochyłe pismo- nie sposób dojść sensu)
i to nieznośne milczenie. jakby poginęły klucze od kłódek
na które zamknięto nam usta. wrony odwracają łby
pachnie kiszoną kapustą i parafiną. w każdej dziupli
-jak w domu. pryszczaty świątek trzyma się za obolałe czoło
wielka parafia ponad nami, biały obrus i obrazek cuda czyniący
gromnice, znak krzyża. i pęta. na ogół- kiełbasy
tak swojskawo. aż chce się wziąć piłę motorową
kanister czegoś łatwopalnego
albo dać krok w prawo. urwać się z mapy
Florian Konrad, 31 august 2016
a gdyby tak- wszelkie gierki
memy z pseudozłotymi myślami
tasiemcowate seriale, mordy celebrytów
- w kulkę. i pstryk!-jak najdalej. w przestrzeń
i stoimy przed sobą. całkiem nadzy
udajemy oswojone zwierzęta
nikogo nie ma w pobliżu
nie istnieją słowa zdrada, myśl, ból
w przytulnej urence- inni faceci, dyskoteki, portale randkowe
Behexen i Arka Noego
co ty na to? by składać się tylko z oddechu
i bicia serca. by stracić imię i wspomnienia
zbliż się i poczuj jak wrastam. człowiekopodobny kleszcz
szpilka rozgrzana do białości
butelka piany
a potem- trzeźwienie. cokolwiek powstanie z chaosu
będzie niczym uschnięte drzewo
zapomniany symbol
Florian Konrad, 27 august 2016
patrz niżej. nawet, jeśli pozornie -stagnacja
niech nie bawi cię widok karminowych nagrobków
w każdą rocznicę należy kłaść dzwoneczki na płytach
chyba domyśliłeś się, że pod spodem pada cukier puder
frakcje stańczyków opluwają się gwarą
roboli, archanielic, jaką chcesz. znają nawet polski
(choć podobno nie wypada)
zwykłe klauny nawijają w nieszlachetnej grece
przysięgi- mową węzełkową
krzyk zmieniony w piktogramy
jeszcze głębiej. ochlejkraci w swym żywiole
toasty brzmią pretensjonalnie
chyba że wznoszone dyktą. to wzbudza wesołość
płomyki w ustach
nie rozumieją gdzie trafili. niby to pokój przesłuchań
niby- świeżo otwarta knajpa. jeden czort
śpiewać tu można, zwierzać z niepopełnionych win
i kląć- ile wlezie. każdy puszcza mimo uszu
nawet wrzask
no, wreszcie- blisko końca. przejrzyj się
dno błyszczy. trwają wojenki pomnikowe
(który bardziej krzywy- wygrywa!)
manifestują się upodobania. do piór, koronek
na transparentach- szept, rysunki zapalniczek
pajacyki tańczą na cokołach. lambada pierrotów
jeden pojął że nadchodzi tanek. spada
(mówią na to śmierć, albo letarg
według mnie- symulanckie wygłupy)
nie gap się
201?/2016
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek