8 october 2014

Załóżmy że

Załóżmy, że jestem przystojnym mężczyzną, który poznał czadową kobietę. Staram się być fajny, podobam się jej i chodzimy sobie na randki. Albo nie, jestem kobietą, a konkretnie lesbijką i wcale mi się nie podoba, bo tylko potrzebuję od niego dziecka, a on już zakochany po uszy po trzech randkach, zwariować można. Więc mu nie mówię, że działam interesownie, i tego, że nie jest przystojny też, a z czasem kto wie, może się w nim zakocham, bo w sumie jest dla mnie dobry, a tamtej lesby nigdy nie było, bo jestem kobietą, a kobietom czasem wolno zmyślać z nudów. Więc zostałam anarchistką, a lesbą nigdy, nawet z nudów, ale dziecko bym chciała, szczerze. Nie powiem, omotała mnie trochę taka jedna, gdy chłopak mnie rzucił, a tak w ogóle to wtedy podobał mi się inny, a konkretnie jego brat, tylko nie zwracał na mnie uwagi, więc byłam z tym, bo chciałam być blisko tamtego, a poza tym głupio być samej. Rzucił mnie po tygodniu jak się domyślił, a tamten któregoś razu poszedł łowić karpie i zaginął. Wróćmy jeszcze przez chwilę do mnie jako mężczyzny. W dalszym ciągu jestem przystojny i nie mam żadnego brata, który łowi ryby. Czy ona naprawdę myśli, że mógłbym jej oddać dziecko? Głupia lesbijka, i to jeszcze udawana. Przecież ja się w niej nie zakochałem, tylko tak mówię, bo kobiety potrzebują tych wszystkich szepczących do ucha komplementów, jak choinka błyskotek, a wiadomo, że świąt nie będzie, bo nie ma komu zabić karpia. On chyba zapomniał, że jesteśmy małżeństwem i już od pięciu lat kupuję co roku na wigilię ucięte dzwonki tej ryby, chociaż nikt jej nie lubi i nie je, a później nie wiadomo co z nią zrobić. Czy ja mu kazałam coś wymyślać i szeptać do ucha? A co on myśli, że mi nikt nigdy komplementów w uszy nie wkładał? Załóżmy, że wyłowiłem tego zaginionego brata, który okazał się karpiem, a żona mi komplementy do ucha opowiada, te co zawsze do snu, żeby mnie zbajerować, a ja je lubię. Załóżmy też, że żona zapoznaje mnie z karpiem i mówi, że to jest ten brat, który nie wrócił z łowienia, a przecież go kochała kiedyś, więc bierzemy tą rybę i zamawiamy w dzwonkach jak zawsze, chociaż i tak nikt jej nie będzie jadł. Załóżmy, że żonie nie będzie później ani trochę żal jak poćwiartują jej ukochanego z dzieciństwa. Załóżmy w końcu, że jestem przystojnym karpiem, a żona też jest ze mną w basenie i pływamy sobie kraulem tam i z powrotem. Jest też z nami ten brat, który stał się przecież karpiem jak my, a ekspedientka, która nas wyławia jest lesbą. Nawet ją przez chwilę polubiłem, bo jego nie wyławia, tylko mnie i żonę, on widocznie pójdzie na inny stół wigilijny.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1