20 october 2014

Zaklęcie

Teraz mi się przypomniało, jak kiedyś dostałem maila od kogoś z podstawówki, stara historia. Nawet próbowałem odpisać, ale wiadomo, że nie odpisałem. Nawet się tym trochę przez chwilę delektowałem sam ze sobą. Taki jeden, ledwo skojarzyłem nazwisko, pewnie do tej pory w jego obwisłym od wspomnień ciele tli się nie jedna dolegliwość związana z nietrzymaniem moczu i napadami histerii. Kiepsko wtedy wyszło, pamiętam, bo nie skojarzyłem o co mu tak naprawdę chodziło, walnął takie urzędnicze pismo, że kto by się wczytywał. Na pewno zastanowiło mnie jedno, jak musi żałośnie wyglądać życie niektórych ludzi, skoro w wolnym czasie zajmują się poszukiwaniem przez internet znajomych z podstawówki, którzy już wtedy za nimi nie przepadali, a co dopiero po trzydziestu latach. Kto by pomyślał, że niewinne wówczas obelgi względem jego osoby urosną w jego głowie do rangi mszczenia się na wszystkich z klasy. Jeszcze wtedy tego nie wiedziałem, ale z czasem się okazało, że nie tylko do mnie wysłał trującego maila z perfidnym dopiskiem na końcu, pozdrawiam po latach. Najpierw zaczęło się od kwaśnego mleka w lodówce, które wyplułem, później wymioty i złe samopoczucie. Wszystko następowało stopniowo, żeby się nie zorientować od czego. Popsuł się telewizor, później zacząłem kuleć i nastąpił paraliż ręki. Żuchwy zaczęły nawalać, przełyk mi się zwęził i osłabił wzrok. Zadzwoniłem wtedy do Piotrka, ale on też czuł się fatalnie. Nie wiedzieliśmy co robić. Wiadomość zawierała nowoczesnego wirusa, który paraliżuje układ nerwowy, wyniszcza wszystkie urządzenia na prąd i atakuje układ odpornościowy. Po tygodniu nie poznawałem już rodziny i zęby mi całkiem zżółkły. W końcu nie wytrzymałem, otworzyłem pawlacz i wyciągnąłem z niego starą księgę zaklęć mojej babci, która była z zawodu krawcową, a została czarownicą. Miałem nic nie mówić, bo ostatnim życzeniem babci przed śmiercią było to, żebym jej nie używał. Piętnaście lat minęło, więc chyba już mogę. Znalazłem odpowiednią kombinację znaków, klawiaturą wpisałem w maila i wysłałem do naszego prześladowcy. Nawet nie zdążył doczytać, gdy poczuł, że mu mleko w lodówce kwaśnieje. A później już poleciało, najpierw wymioty i złe samopoczucie, jak u mnie, następnie telewizor, małe kuśtykanie, paraliż ręki, żuchwa, przełyk, wzrok, a później na etapie pożółkłych zębów też sobie przypomniał o swojej babce, jak ja, ale jego nawet krawcową nie była, a co dopiero czarownicą.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1