22 october 2014
Peron
Na stacji facet czegoś szuka blisko latarni. Rozgrzebuje nogą trawę i przeczesuje teren wzrokiem. Może pierścionka po nie udanych oświadczynach? Przypomniał sobie jak go tu rzuciła miech temu, a teraz brakuje na pół litra. Sytuacja chyba już przeszła w fazę dramatyczną, bo szuka na kolanach. Wygląda na total wręcz globalnie zdeterminowanego. Po chwili jednak znajduje, całkiem zresztą niepotrzebnie, bo zaczynałem się nabijać z gościa, a tak, cały mój budujący się dramatyzm szlag trafił. No i nuda się znowu pogłębiła. Peronem idą dwie borsucze, kuśtykają na szpilkach. Nic nie powiem. Taszczą walizy i sapią, zerkają tylko po oknach, żeby im ktoś pomógł. Ale sobie kolor włosów zajebała. Z buzi ładna nawet .Ciekawe czy łoniaki też sobie zabejcowała gencjaną? Druga, idąca obok, pewnie jej znajoma jest ruda. Mam alergię na takie. Jak to mówią, rude w domu to pies niepotrzebny. Wystarczy jeden, na dodatek wściekły i wredny. - Czy mógłby pan pomóc - ruda do mnie. Aż mnie zatelepało. Udaję, że nie słyszę. Niech rusza ten cholerny pociąg. Ile w końcu można stać na tym zadupiu. Książkę zdążyłbym przeczytać - co ja mówię, napisać. Ona powtarza. Zaciągam się fajkiem i spoglądam na nią z góry. - Słucham? - udaję zaskoczonego. - Błagam, pomoże nam pan? - też jest ładna, ale chyba ochujała. Nabiorą tego zawsze wszystkiego jakby się przeprowadzały, a to zaledwie wypad na trzy dni. Tak naprawdę mi to w ogóle nie przeszkadza dopóki taka jedna z drugą nie proszą o pomoc. I wtedy mam ochotę być złośliwy, bo po chuj tyle nabrała. - Z największą przyjemnością, ale nie mogę, bo mi coś weszło w kręgosłup - na dodatek mówię to z takim przejęciem w głosie, jakby rzeczywiście byłoby mi niezmiernie przykro z tego powodu. - Szkoda - odpowiada ruda. - Mi też jest niezmiernie przykro, ale nic na to nie poradzę. Weszło wczoraj i nie chce wyjść. Ból nie do zniesienia. A może skorzystacie z pomocy tego gościa obok. Wskazuję okno obok. Dziewczyny walą w szybę dłuższą chwilę, ale widać też je osrał. Poszły dalej. Może i nawet lepiej, że nie wyszedł, bo bym gościa tylko na minę wsadził. Ale z drugiej strony wyglądał na drecha, jak go dojrzałem kątem oka w korytarzu, a ja na widok takich to od razu dostaję wysypki. W końcu by odpracował swoją głupotę jako tragarz. Nie trzeba przecież do tego wytężać mózgu, także poszłoby mu to tylko na zdrowie. Widzę, że dziewczyny wyglądają na zdesperowane. Dobra wychodzę na peron. Wołam je. W pięć sekund ogarniam toboły, mocno się spociłem i dizel zaczął mi klekotać. Kurwa, jakby miały tam co najmniej komplet mebli z ikei.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.