22 october 2014

Zabrakło jednego procentu

Statystycznie rzecz ujmując na trzech, którzy grzebią w śmietniku przypada jeden z mercedesem. I właśnie ten z mercedesem pomógł mi przewieść skrzynię, którą znalazłem sobie nieukradzioną na wysypisku i wnieść do domu. To nic, że jest bogaty, bo zazwyczaj bogatego się zaściankowo oczernia, bo na pewno ukradł, bo nie może być uczciwy skoro ma mercedesa, nikt przecież się nie wysili, żeby najpierw to sprawdzić, bo po co, a najważniejsze jest to, że dobrze mu z oczu patrzyło, i takich ludzi warto się w życiu trzymać. Taka skrzynia jest jak skarb, który trafia się raz na jakiś czas, albo w ogóle. Będzie mi pasowała do kominka, który sobie wybuduję. Nie otwierałem jej jeszcze, więc nie wiem co w niej jest. Możliwe, że trup, skoro bolą mnie mięśnie od dźwigania. Chociaż trup powinien śmierdzieć, mniej lub bardziej, ale przynajmniej trochę, jak na trupa przystało. Jest ciężarem porównywalna do tapczanu babci, który z kumplem wynosiliśmy kiedyś pod śmietnik, oczywiście bez babci w środku. To najzwyklejsza skrzynia w świecie. Będę sobie w niej najzwyklej w świecie pościel trzymał i tyle. Kiedy zabierałem się do otwierania, zadzwonił dzwonek do drzwi i musiałem przerwać, żeby spławić natręta. Ku mojemu zdziwieniu nie był to zazwyczaj szarpiący klamkę jechowy tylko sąsiad z prośbą o pomoc w przesunięciu szafy. Poszliśmy, szafa była wielka i strasznie ciężka, stylistycznie przypominała moją skrzynię, ale nie pytałem o nic, bo nie wypada. Zajęło nam to całą wieczność, więc jak wróciłem wreszcie zmęczony do siebie moja skrzynia zniknęła. I że mnie wtedy nic nie tknęło, to aż dziw bierze, tylko po dwóch tygodniach dopiero. Skąd mogłem wiedzieć, że sąsiad to cwaniak, i że zauważył jak wnoszę tą skrzynię z gościem od mercedesa do domu, a później zaplanował ze swoją żoneczką przejęcie mojego znaleziska. Jak tylko zauważyłem skrzynię na balkonie to odrazu zacząłem walić pięściami w drzwi sąsiada. On udaje idiotę i wychodzi mu to wręcz doskonale, jakby tylko tym się w życiu zajmował. Ma zarost jakby zapałki w gówno powtykał i wygląda tragicznie. Jest gościem typu nażrę się, pośmierdzę sobie zakiszonym potem i poleżę przed telewizorem, a tłuszcz z wielkiego brzucha w nocy wyparuje, albo z cieknie do nocnika. Rozkazuję mu oddać skrzynię, którą ukradł, poszedłem odrazu z drągiem, żeby wiedział, że za nim nie przepadam, że się go nie boję i nie żartuję. On jednak nie chce oddać, bo żona chowa sobie w niej pościel tak jak ja chciałem, pasuje mu do szafy, a jak wybuduje kominek, który też sobie wymarzyłem to przeniosą skrzynię z balkonu i będzie stała przy kominku. Zaskarż mnie pan, mówi do mnie na koniec i zamyka drzwi. Chciałem walnąć jego głową o drzwi, o podłogę, o pokrywę na liczniki, a bo to brakuje o co na klatce schodowej? Ale nic w końcu nie zrobiłem. Na chęciach po przestałem. Niby takie nie wiadomo co, zwykła skrzynia na pościel. Jestem wściekły. Odkręcam mu korek, a gdy wychodzi po ciemku walę go drągiem. Oczywiście jest zaskoczony jak 99 pewności zamiast stu w teście ciążowym. Zabrakło jednego procentu, mówię do niego, żebyś został człowiekiem, ty chuju do szczania.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1