rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 1 february 2017
podobno widziano wolność gdzieś w okolicach Jarocina
droga to wydeptane śladami stóp odcinki od niewinności do dorosłości
prawda nie mieszka w telewizji tylko w poezji Bukowskiego
podobno widziano wolność przed bramą Stoczni Gdańskiej
każdy mur jest po to by go przeskoczyć
dalej jest okno na coś nowego
podobno widziano gdzieś wolność
tylko ile w niej jest cmentarzy i naładowanych karabinów
rafa grabiec, 9 april 2015
korytarz prowadzi nas spod ołtarza do komunii córki
powtórka z rozrywki naszych starych
z dziecinnej skarbonki pod postacią słonia z trąbą dłuższą od marzeń
wyciągam jakiś ochłap na pieluchy i fajki
z fotografii która wisi nad łóżkiem można wyczytać że byliśmy młodzi
i mieliśmy coś do powiedzenia
takie tanie czytanie chmur
obserwuje nas ocet i gąbka
raz na jakiś czas zamykam się z butelkami
muszę wyjaśnić sobie kilka spraw
ty masz do uzupełnienia dzienniki
ono staje się kobietą
rafa grabiec, 4 february 2014
Cash'owi
podobno anioły nie noszą butów
tylko na skrzydłach modlitwy
samotność to pusta kartka
to róg ulicy gdzie gaśnie latarnia
podobno ciało i kości
to jakieś dobro z którego jest jedno wyjście
duszno tu
wyspowiadaj mnie z samotni
opróżnij zakamarki z ciszy
rafa grabiec, 26 october 2016
Polska nie należy do rodzaju męskiego
dziecim należy się matka
Wisła to żyła tej ziemi
Bałtyk tonie w chmurach
z Bieszczad wyruszamy jakbyśmy głową sięgali ponad stół
rafa grabiec, 4 march 2014
słowa to jedyne przy czym mogę się udomowić
zobaczyłem boga w krótkim oddechu dziecka
wieczór zaczynał się od pastowania butów na rano
czekała pianka do golenia i czysta bielizna
jeśli pozwolę możesz mną manipulować
po trzecie niech przyjdą do nas najbliżsi
i wyciągną jakieś śniadania
albo czyjeś używane sny
rafa grabiec, 27 february 2014
wychodzę z czyśćca
idę do diabła
drogą przez konfesjonał
jak pępowina na szyi obchodzę się z tobą gładko
dokładnie przechodzę z grzesznika w papier
powiedziałem
miasto to żart jakiego się dopuścili ludzie
i na tym można by poprzestać
rafa grabiec, 13 may 2014
powiedziałem do małej nie patrz
świat musisz brać na pół
serio
drugie pół zostaw bogu
niech się martwi
sytuacja miała miejsce na przejściu dla pieszych
człowiek (kobieta) biało
czarno samochód
droga hamowania na wyciągnięcie ręki
tatusiu to mi się będzie śnić
to będzie do mnie przychodzić
przyśni się i pójdzie
nawinie się na kłębek i zniknie
rafa grabiec, 16 april 2014
odkąd przestałem mierzyć tętno przejeżdżających samochodów
twoje poczucie humoru mogłoby być dobrem nardowym
w dziedzine rozprzestrzeniania się artyzmów i innych polokwizmów
musielibyśmy wąchać ogony mieszkańców tej ziemi skąd pochodzimy
dzień w którym miłość położyła się na talerzu
wszystkie inne kochania punka czy glam rocka
przestały patrzeć z perspektywy dworców
w tych przybliżeniach oddaleniach nie liczmy na chemię
pamiętajmy pierwsze objawy wiosny i ścisk w podmiejskim autobusie
rafa grabiec, 21 january 2016
świat ma poplamione skrzydła mną
tobą zatrute serce
cieknie z nas ciemność
ze snów budujemy dom
nadzieje jest łatwiej spalić niż papier
trudniej napisać za jakie cudzysłowy się kochamy
próbuję wyobrazić sobie pożar na plaży
udaję że koniec wiosny nie zamieni takich jak my w Warszawę '44
pod płaszczem północnego bieguna
kryje się chłopak wychowany przez dym
rafa grabiec, 5 november 2015
ptaki nie ukrywają że już czas zejść na ziemię
poczuć chłód ziemi zrozumieć korzenie drzew
marzną łapy bezpańskich psów
pozwalam wpaść przez okno świeżym promieniom jesiennego słońca
liście rozbijają się o parapet jak papierowe samoloty
przyjaciele z pudełka z zapałkami
spalę koniec lata
bociany zostawią za sobą puste gniazda
czas posprzątać szafę odwiedzić strych schować do pudełek rozdarte marzenia
rozmawiajmy z malowanymi na przedramieniach aniołami
może otworzą skrzydła i wszystko stanie się z lotu bardziej oczywiste
ale nim świat wyciągniemy z rękawa nauczmy się nie myśleć o murze
bycie Guliwerem to nie wstyd
rafa grabiec, 4 november 2015
siedzimy na przeciw siebie i przepowiadamy przyszłość
z tego co jest pod ręką karty fusy z kawy czarny kot i wszystkie te brednie
ze stojącą pod ścianą drabiną którą można wejść jak przez okno prosto
do twojego serca
maluję obraz na którym wszystkie kolory przypominają jesień
śmiejesz się że nie na tym polega życie
to nie zawsze wiersze farby i wino wina albo nazywaj to jak chcesz
tylko nie mów mi że bujam w obłokach bo będziemy w nich wszyscy
ze słowem mogę zawsze być na ty powiedzieć jakim jestem błaznem
napisać gdzie wychodzę nocą i kim nie umiem być
słońce zastygło między skrzydłami żaluzji jak pszczoła
małe litery w środku miłości nie mogą stać przed szeregiem
w jej świecie nawet tydzień miał osiem dni
mówiliśmy że kiedyś wenus musiała się zetknąć z ziemią
i ona jest ich córką
tańczyliśmy na dachu czteropiętrowego bloku
dni płynęły jak rozlany miód wszystkie godziny nad przepaścią domowego szlabanu
pamiętam coraz mniej a tyle do opowiedzenia
miłość na ulicy drzew nad rozlanym mlekiem nie warto było się schylić
ciągle zielone światło ciągle puste kieszenie
człowiek to stado problemów
możesz być wilkiem w owczej skórze ale to tylko kolorowanie własnego cienia
umiejscowienie się między kimś a nikim to pole minowe
zawsze może się wydarzyć o jeden wybuch za mało
matka polka pijaka córka miłosierdzia
kocham cię na zakręcie
rafa grabiec, 17 march 2016
Gdyby każdy wyraz był potrzebny
nie byłoby poezji. Jabłonka
rodzi robaczywy owoc, który jest słodszy
niż reszta z tej samej gałęzi.
Nie pytaj mnie czy jutro
będziemy na tej samej planecie. Nie tędy
droga. Czy żółw pełznąc z gniazda do morza
tęskni za plażą?
rafa grabiec, 15 december 2016
miasto i miłość bywają za ciasne
w przymierzalni lustra mówią że jest dobrze
sprzedawcy nucą że jest jeszcze lepiej
ulice plączą się ślimakami na szyi
kamienice to stare kurwy które miały w sobie niejednego
trudno wierzyć w pacierze
bardziej niebezpieczniej zaufać kobiecie
z którą sakramenty remanenty i łóżko
rafa grabiec, 22 april 2014
wiekowe małżeństwo mieszka w swoim ceglanym różańcu
eter pierwszego programu polskiego radia wije się po klatce schodowej
kurz zamiatany pod wycieraczkę zaduch strychu zamieszkały na wiosennych pantoflach
każdy z nas ma swoje rozmazane dni
inni mówią że biegną do ścian Maratonu
w tym starym śnie orchidee zamknięte pod płaszczem szkła
widzimy się przez judasza
rozmawiamy w piekarni przy wyjmowaniu chleba z pieca
rafa grabiec, 12 may 2016
lodówka pod klatką piersiową
na klatce schodowej tatuaże
wazon zasrany kwiatami z okazji dnia pi
korzenie pod skórą
na ulicach korek od szampana
siła grawitacji po kilku rozrzuconych aniołach
na rogu komisariat policji świeci błękitnym okiem
widzimy się przez dziurkę od klucza
już nie muszę być dla ciebie parasolem
deszcz pada z częstotliwością zapamiętanych snów
mamy czas by ułożyć alfabet od początku
rafa grabiec, 12 june 2012
zrodzone na rzeź
dzieci
gapią się na ulicy
on
wyzuty z pragnień
bez wartości
odżywczych
i godności osobistej
w stanie nieważkości
pudełko z marzeniem
o dobrym człowieku
ukryte
we własnym widzimisię
rafa grabiec, 30 may 2012
kłębek
nerwów podobno nie trzyma się pod stołem
pies czuje
że coś się święci na złe
to ja nigdzie nie idę
postoję popatrzę poudaję czwartek w środę
może zapomnę
co się wydarzyło we wtorek?
rafa grabiec, 26 october 2012
nie użyję do tego tępego narzędzia
podejdę bliżej niż dotyk
zapach włosów będzie świeży
jak deszcz
obmyję cię w tańcu na wietrze
jeszcze raz opowiem o jutrze
świt zamknie nas w klatce
rafa grabiec, 4 may 2012
z paraboli wyszedł wąż
prześlizgnął się przez kilka pokoleń
owianych tajemnicą
teraz nikt nie nosi się publicznie
nago
jest w pustym pokoju
rafa grabiec, 5 may 2012
nie powiem że mnie to boli
słowa są bardziej kształtne od czynów
ale to czyny budują ludzkość
wbiłem dzisiaj gwóźdź w ścianę
i odpadło coś stworzonego
posprzątałem po sobie
w telewizji transmitowali regaty Sidney – Hobart
podziwiam zapędy człowieka
błękit wiatr i wola zwycięstwa
otworzyłem lodówkę z arktyczną bielą
horror pustki dopadł mnie przy maśle
zamknąłem się w pokoju
i kiedy myślę o bezkresie
patrzę w sufit
by poczuć się bezpiecznie
rafa grabiec, 6 may 2012
kołysz mnie skrzydłami
kwiecie lotosu
we włosach dziewczyny
znalazłem szron północy
i kiedy bosy widok
chwyta nasze wargi
dwie łodzie dryfują na rzece
rafa grabiec, 20 august 2012
aresztowanie to jeszcze nie choroba
ale pamiętaj skąd pochodzisz
Polaczku
rafa grabiec, 8 may 2012
w zimne noce liście kruszą się pod stopami
uliczne lampy nie dają ciepła uciekinierom
z kafejek wychodzą ostatnie słowa
przyjdź do mnie pocałunkiem wyskrobałaś paznokciem na blacie stołu
i opowiedz o czekaniu
jeśli niedopita kawa zamknie pewien rozdział
zawsze możesz napisać list
choćby na przystanku w centrum samotności
rafa grabiec, 2 june 2012
dotyk to cienka granica nieporozumień
od strzału w mordę przez położenie ręki na ramieniu
oddychanie przyspieszone o kilkanaście uderzeń na minutę
specjaliści z jakiegoś zachodniego kraju
nazywają powyższe zachowanie nieistotnym
dla człowieczeństwa
wszystko zaczyna się w stanie uniesienia
za które odpowiada układ rozrodczy ssaków
długo się nad tym nie zastanawiałem
tylko wyciągnąłem rękę i zarecytowałem
pokój nam wszystkim
rafa grabiec, 10 october 2013
śniłem się we śnie tam gdzie miasto zachodzi na inną planetę
nie mogłaś obdażyć życiem Prometeusza więc zmieniłem konsystencję na kulisto-pyłową
(jesteśmy tym kim chcą byśmy byli)
w nikim nie zmieścisz się tak jak w sobie
codziennie o wschodzie przyleci tu sęp i będzie wydziobywał
kawałki ciepła
rafa grabiec, 16 october 2013
do piramidy wchodzimy parami najlepiej przez płuca
głęboki wdech na raz dwa trzy później wcale nie będzie łatwiej
zamówiliśmy taksówkę przed klatkę miała być za kwadrans
jest kwadrans po więc zdążymy wyciągnąć się na tylnym siedzeniu
i może posłuchamy ostatniej płyty Bowie'go
ale jeszcze proszę się zatrzymać w połowie
chcemy obejrzeć taniec nieprzespanej nocy
każdy ma swój fetysz na wyciągnięcie ręki
bzdura powtarzasz że to nie ma rytmu
a ja mówię witam cię kosmosie połączmy się
jeszcze psy pójdą naszym śladem a koty cóż koty
niech postarają się zrozumieć taksówkarza który
czeka przed klatką bloku numer jeden
oto nadchodzą pióropusze
może to jednak husaria
nie
to na pewno pióropusze
zupełnie nie rozumiem jej
tak jak nie rozumiem rytmicznego klaskania na koncercie
chcę być wtedy z boku
stać i się przyglądać
tylko
rafa grabiec, 15 january 2013
zaczynamy odliczanie
usta
gestykulacje
brak obrączki
zatrzymujesz się na chodzie
one idą i idą
mijają biurko na przykład ze Szwecji
oddalają się od światła (okna to widzimisię
z którym nie dyskutujesz) merytorycznie
kreślisz koła długopisem budujesz spirale
karuzele i znów koła tym razem olimpijskie
(sam nie wiesz dokąd cię to zaprowadzi) odliczanie
nie ma środka
nogi zostawiły kawał zdrowia
odchodzą
(właśnie wchodzą do windy)
chyba parter
chyba wyjście
ulica
dalej terytorium znaków zapytania
rafa grabiec, 10 august 2013
mamo, wsłuchaj się w syrenę u Varèse'a
Frank Zappa
bieżąco jak chcę staram się doświadczać
praktyki w kontaktach z wibrafonem
rzeźba w rzeźni pochodząca od zmartwychwstania
gdy materiał nut wygięty w klucz
skrzypce pod orkiestrą dętą nazwane brwiami
w filmie s-f byłbym ekspresyjny
charakter wykorektorowany żyletką
rafa grabiec, 23 september 2013
głód to taka czystość jaką cię widzą
naga kobieto ze światłem na otarcie łez
diabeł wódka i smutne piosenki Patti Smith
kryjemy obgryzione paznokcie w kieszeniach
dzieci oglądają stare rodzinne albumy
horses usłyszałem pierwszy raz w ogólniaku
i tam był taki wers Oh, piekny chłopczyku
czy nie potrafisz mi pokazać nic oprócz upadku?
wyciągnąłem kopyta w trumnie łóżka
to był czas lucky strike'ów i masturbacji
kiedy szedłem z nią za rękę przez sztywne ulice
menele częstowali nas radomskimi
pamiętam jak krzyczeliśmy na torach
gdy pociągi uciekały jak dzikie konie
rafa grabiec, 24 october 2013
wszystko jest ruchem nawet kiedy słońce wchodzi do miasta
uczę się słuchać wiatru chodź mówi opowiem ci o włosach dziewczyny w których zapuściłem monsuny
oddycham bezsennością na języku molo a pod nim morze przytula się i odwraca niejednostajnie
ulga mogłaby wybudować most między odwiezieniem do domu a właśnie zaparzoną herbatą
rafa grabiec, 11 september 2012
To nie jest tylko mały uśpiony
deszcz. Niektórzy nazywają go
płaczem. Niektóre mówią o nim
tęsknota. W taką ciszę jak dziś
trudno nie sięgnąć po album z pierwszych wolnych wakacji. Ciężko
patrzeć w okno. Dobrze
że jest parapet pełen roślin. Przynajmniej
dla nich warto wstać z łóżka.
rafa grabiec, 10 may 2013
czkam
po polsku
łkam
wódką polską
staję się
nawierzchnią
gonią nas
czarne lądy
przesądy zasrane
fatamorgany
o rany matko polskie
slogany
krzyże pacierze pancerze
husarii
mam dość tej awarii
rafa grabiec, 12 september 2012
nie idź na druty
nadzieja jest okruchem
nawet w piekle
rodzą się dzieci
rafa grabiec, 12 august 2013
kiedy szła chodnikiem spadały liście
i włączały się alarmy w zaparkowanych samochodach
nosiła kruki we włosach
a węże na jej nadgarstkach pozwalały się o nic nie martwić
podobno miała telefon do Boga
śmiała się kiedy ktoś na mieście o tym wspominał
pewnego dnia wsiadła w autobus
pewnago dnia ktoś opowiadał jej historię w knajpie
rafa grabiec, 9 november 2012
z PAŃstwem dobrze się wychodzi
na zdjęciach
od PAŃstwa potrzebuję
miejsca i czystego powietrza
ale państwo nie rozumie
że myślę i że funkcjonuję
w państwie
rafa grabiec, 29 may 2013
nie myśl że trwam w przekonaniu że od wczoraj jest dziś
co pewne jak gorąca kawa o 6.30 rano stygnie na parapecie wróbel
lekki odłam podniecenia rozciąć i zszyć
chirurgia poniedziałków rozkręca się na rogu stołu
córcia zostawiła niedokończone zadanie
kanapka i sok pomarańczowy modli się za nami
światło
idziemy do szkoły wiatr pościeli łóżko
rafa grabiec, 28 may 2013
w istocie rzeczy
postradał zmysły
aniołom wykradli cielesność by mogły błądzić
nad odmętami miasta jeden z nich
został stróżem za zakrętem
wije się cień
w sennym kośćcu
myślom skradziono mowę
rafa grabiec, 24 july 2012
na gazeta.pl/krakow/
rozmowa z Maciejem Świetlickim
dwa pytania dwie odpowiedzi
i
„A cóż oznacza ten tytuł?”
pozostało 95 procent treści
za
dostęp do jednego artykułu 2,46 zł
brutto (z VAT)
to ja pierdolę
wychodzę eskejpem
rafa grabiec, 8 march 2018
ojciec kazał się modlić twardo i do końca
moje krzyże miały w sobie coś z walk bokserskich
były twarde i do końca
patrzył na mnie jak patrzy się na mgłę
gdzieś cień gdzie indziej dziecko
ale dobrze nam było razem w talii
czasem wypadało rzucić dziewiątkę czasem poddać króla
ojciec dla syna jest rodzaju męskiego
syn dla ojca może być podmuchem na wiatrak
rafa grabiec, 15 february 2018
moje oczy to telewizor
usta to radio
mogę wylizać palce z małomiasteczkowej miłości
i zamknąć się w kieszeni by nie rozmienić się na drobne
moje oczy to więzienie zza których widać wolność
usta to miejsce na papierosa
nie mogę udawać że żyjemy w kraju od można do Tatr
i kupić sobie wizę do odkrycia Ameryki
moje oczy to pożar w głowie
usta to nie ścierka
rafa grabiec, 4 september 2018
pracowałem od rana przy czyszczeniu kostki brukowej
posesja pana B. miał kształt kobiecych piersi i stajnię na 20 klaczy
kostka biła zapachem smaru i była koloru lisiej sierści
kumpel był wczorajszy i miał gdzieś ten pijany początek dnia
ale praca nie zrobi się sama więc zacząłem zdzierać smar i kostki z bruku
mieliśmy 16 lat i wakacje na karku
żadna robota nie uczy pokory po za dawaniem dupy
kumpel podleczony skrętem i szybkim piwem ukłonił się nad żarem bijącym o 7
do przerwy brakowało nam kilku złotych by zalać rany z obdartych o kamienie palców
czas jeśli masz go przed sobą leje się jak krew z marnej płacy
gdzieś na Mazurach masz do wyboru albo wsiąść w pociąg do domu albo próbować udowodnić że może to miejsce
zdobi z ciebie faceta
rafa grabiec, 20 december 2018
ukradłem kiedyś coś ze sklepu
za rogiem czaił się poklask kumpli
ale nie robiłem tego dla sławy na osiedlu
robiłem to bo chciałem przytulić ciało jak z butelki coca-coli
czas to nie minuty czy lata
to pani wśród rozlanego szaleństwa
nie namawiaj mnie na jeszcze jeden kieliszek żądzy
nie jestem z tych co zaczynają tylko z tych co trzaskają drzwiami
ukradłem kiedyś coś i nie była to kradzież z klasą
po prostu potrzebowałem miłości i wziąłem sobie jutro zawinięte w papierek po cukierku
rafa grabiec, 13 march 2018
biorę dni jak kobietę
dziko i na zawsze
nie każ mi wytaczać granic
Europa wyszła z mroku
wschodźmy ponad podziały
tak by nasze dzieci nie musiały udawać bycia kimś innym
rafa grabiec, 24 november 2016
co dzień widzę setki ludzi na ulicach
szeleszczących jak jesień w tym kraju
co dzień widzę setki na półkach sklepów monopolowych
gorących jak dziewczyny ze słonecznego patrolu o których szybko się zapomina
co dzień widzę resztki z setki rzucane na ladę
kiedy trzeba kupić kiełbasę i coś do niej
nikt nie chce pamiętać że odsetki
są pewniejsze niż obrączka albo że od setki głowa nie boli
tylko chce się jeszcze śledzia
rafa grabiec, 14 april 2016
milczenie jak zanurzona w herbacie łyżeczka z cukrem
wędruję po pięciolinii nocnym markiem
zapadam się w gardło morderstwa z ekranu
płyną złe dotyki złe dlaczego złe ponieważ
wiem że wsiadłabyś do tego pociągu nawet dziś
dzieci jak opuszczone stacje obrastają bluszczem
za nami co by nie było jesteśmy mądrzejsi o błędy
kochanie to biała broń w ręku samuraja
teraz słucham nowego Iggy'ego Pop'a
i mam pełne wiersze roboty
rafa grabiec, 31 august 2016
każde miasto ma swoje granice podobnie jak ty masz swoje
nie da się uciec przed zderzeniem z rzeczywistością
budujemy ogrody na kształt murów tak by sąsiedzi nie widzieli jakie rodzimy problemy
życie daje tyle ile z niego wyciśniesz
czasem jest to aż dom kiedy indziej butelka do której mówisz czulej niż do psa
połamane ulice wiedzą o tobie więcej niż stół z ciepłą zupą
podejmowanie decyzji to gra w chińczyka
wyrzuć mnie ze swojej planszy tak by noc zamknęła się w porannej telewizji
rafa grabiec, 29 june 2016
w poszukiwaniu odpowiedniego pleneru wymyśliłem
przejście dla pieszych między tym co się nie udało a tym co śpi
światło jako koc w który tulisz się jak rzeka w brzegi
dzień jak zapach ciężkich perfum przed którym uciekasz
w noc bezpieczną jak zagranica odwagi
na wyciągnięcie ręki jabłko
rafa grabiec, 15 june 2016
my rozrzucone muszle na plaży w okolicach międzystóp
udawanie snu wśród kamieni
pamiętamy głębiny zapominamy skąd chcielibyśmy wiedzieć dokąd
wymieniam koryto rzeki na twoje usta
nosimy się w kolorach wspólnych wieczorów
tylko motyle są barwniejsze od młodości
my płaskorzeźby na czyimś gruncie
próbujemy sie wymknąć spod kontroli
przez śniegi wiatry i kamienice na przeciw zamiecionym liściom
gdybym był ziemią rosłabyś we mnie jak zborze i winogrona
chleba nam potrzeba i wina
do zabicia byka wystarczy jeden torreador
rafa grabiec, 27 april 2016
widziałem motyla o skrzydłach matczynych ramion
koloruję swój autyzm bezpiecznymi ścianami
w piwnicy snów wyobrażam sobie Jasia i Małgosię
i nie kradnę czekolady córce
cienka linia jest między niebem a drogą do domu
wybór jak gra w kości
są bóle z którymi da się wierzyć w popołudnie
ale to nie jest piękno którym malowaliśmy sobie twarze
dlatego dobrze czasem popatrzeć na rzekę lub
chmury
przemijanie ma w sobie coś z kochania
rafa grabiec, 10 december 2014
być tu to za mało
być tam to niebezpieczne
bycie teraz bólem głowy
pole minowe
nie wypada się uśmiechnąć nie wypada
zacierać za sobą śladów
kiedy na drodze z przypadków układane
kierunki rozmowy nie napisane wiersze
zawieszone nad domem lusterko odbija światło
bóg z poetów robi wirusy
rafa grabiec, 27 november 2014
z rzeźni do najbliższego łóżka mogłaś dotrzeć przez uliczny korek
taka droga przez ziemię niczyją
kiedyś próbowałem złowić rybę ale albo ryba była zbyt chuda albo
było zbyt zimno
sam nie wiem ile wyjść po chleb kończyło się po wieczornych wiadomościach
miłość do matki to jak wychowanie fizyczne w szkole podstawowej
umawiasz się z kolegami na piłkę nożną a zamykacie się na oglądaniu pornosów
nie rozumiałaś jak daleko możne posunąć się syn
pod postacią choinki skryte wszystkie przebaczenia
światełka cukierki zimne owoce
kogo dziś obchodzą larwy albo zdjęcia z przeszłości
na których nawet nie widać zdartego do krwi kolana
chmury nad blokami kiedyś były bardziej nasze
wiatr był ich a pieniądze śmierdziały ciężką pracą
tylko do ziemi mieliśmy zaufanie jak do słów księdza
ale to było dawno i nikt nie chce o tym pamiętać
rafa grabiec, 11 may 2016
twoje łóżko to twoja wyspa
nie patrzę na to z kim się kochasz tylko jakie siejesz przesłanie
wymienia my się językami budujemy wieże wnikamy w fiolet
moja mała czarna jest pełna do połowy
stół na którym wybudowałaś autostradę przecina granice
szukam punktów stycznych do bycia tu i tam
gdyby nie Marlin Monroe na klatce wentylacyjnej
gdyby nie brama nr 2 gdańskiej stoczni
gdyby nie Myszka Miki
nie ważne kim się urodzisz ważne jak to przejdziesz
rafa grabiec, 23 may 2016
niektórym wystarcza cienka linia by iść przed siebie
innym potrzeba autostrady by sprzedać swoja dupę
Nazywam się JR, urodziłem się w Norwegii.
Nie potrzebuję trupów by zrozumieć śmierć. Szalik dzieli rok
na jesień, świeżą rzodkiewkę i katar. Być może teraz dysponuję
czasem do słuchania, uszy mam wolne od telewizji. Patrzę w ekran okna,
ludzie są jak pogoda na jutro, wystarczy zmienić kierunek wiatru.
niektórym bozia dała karabin maszynowy
innym za długi język
Nazywam się Grabiec, urodziłem się tu.
Potrzebuję do życia chleba i wody. Rok dzielę pod kątem dwunastu
apostołów z uregulowanym kontem. Dzisiaj to nie jest jutro, co jest nie znaczy że będzie. Śnieg
w Tatrach leży do dziś, mimo że maj, mimo że
dzień matki, mimo że Sodoma prawa i Gomora sprawiedliwość.
rafa grabiec, 20 march 2015
nie wierzę w siebie w ciebie i w króliczą norę
która jest w niebie święci się to co w imieniu ma omójboże
od kiedy mój stary nie może
bądź swawola i w wódce podpora
odpuść nam wojno winy jako i my dobijamy gwoździe do trumny zaćmienia
i nie miej przed nami cudzych wodzów na wymarsz za miedzę
bo to co w żyłach to i w igle
rafa grabiec, 29 march 2017
jeśli mamy sobie łamać serca jak krakersy z lajkonika
to pozwól że wyjdę z tego całunu równie długim rozlaniem
dom to zoo gdzie dzikie koty nie tolerują kundli
więc będę szukał sobie pustego pudełka po butach Ryłko
światła latarni wskażą drogę do nieczynnych ulic
ojciec do którego wyłem w każdą pełnię
przyjmie mnie w ślepym zaułku
jeśli mamy nosić zamiast żył szerokopasmowe sieci
to ja dziękuję
dziękuję nie za bardzo
rafa grabiec, 17 december 2015
ktoś powiedział: jeszcze nie wszystko zostało zapisane
mimo że powiedziano stanowczo za dużo
ubierasz mnie co rano w te same niedopowiedzenia
po chleb nogi prowadzą korytarzami
pachnie jutrem
dym ciągnie się aresztowaniem
pamiętaj że kiedyś czołgi kochały się w miastach
nie ma mnie między językiem spustowym a kabłąkiem
wolę mieć cię na muszce
niewolę tłumaczę zdartą korą z drzewa
rafa grabiec, 17 march 2015
jeszcze tylko sushi na kolację powiedzmy rok 2030
wesele córki później już z górki
po rozliczeniu się z ZUS-em (nie mylić z Zeusem)
wybiorę się na plażę nudystów
i tak będę leżał
aż przyśni mi się sytuacja z której znajdę wyjście
ale nie będę się w stanie wytłumaczyć dlaczego znalazłem się
tam i później
rafa grabiec, 4 january 2017
taksówka oświetla nas od północy
wiatr jest zmęczony przez ruskich
pies spogląda ostrożnie spod jednej z nóg od stołu
zimno przychodzi cicho
strach wpada jak mysz w pułapkę
jak to możliwe że słonie w porcelanie czują się jak w domu
tak to
diabła widzą tylko ci co wierzą w boga
podobnie jak miłość dotyka ślepców
pamięć ma tylko sześć liter z których być może zbudujesz ognisko
i zrozumiesz po co robi się maj
rafa grabiec, 29 september 2015
przychodzą czarne i spocone
jak wąż otulają szyję
między poduszką a blaskiem księżyca
czekanie aż miasto zacznie szczekać
co rano nadzieja że strachy poszły w diabły
ale nim marzenia ujrzą brzask
muszą skoczyć nad łóżkiem barany
muszę pogniewać się z bogiem na amen’
musimy zawyć wilkiem
tak by dzieci miały o czym opowiadać mgliste historie
wiatr wślizguje się kominem jak złodziej
sąsiadka z dołu na pewno siedzi w oknie z papierosem i tęskni za córką
koty szykują się do okupowania śmietników
dzisiaj noc jest w linie
lunatycy będą rozwieszać pranie ze snów
wyciągnę informacje i wysiadam z pociągu do niewyspania
rafa grabiec, 31 august 2015
okno jak płomienie Brzozowskiego mówi mi
ojczyzna rodzina Polska religia
śnię o człowieku bez granic bez tajemnic
dzieci jak płakały tak będą płakać
psy wciąż szczekają na listonoszy
usprawiedliwienie wychodzi z czterech ścian kominem
alkohol tytoń husaria matki boskie i solidarność
niech się niech cię nie chcę takiego jutra
wolę ojczyznę z prochem pionkami i szkołą podstawową na 15 stycznia
rafa grabiec, 7 august 2015
śniegi dziś takie szare
wiatry niezmiennie wschodnie
byłem na obcym lądzie
słowa jak kamień ciężkie i spadanie w dół
światła w nocy noszą się w trzech kolorach
czerwony zielony i przepraszam która godzina
zamykanie i otwieranie ma wspólny klucz
pocałuj mnie głęboko w drugie dno
rafa grabiec, 16 march 2017
nigdy nie byłem papierowym chłopcem
na którym mogłaś zapisywać listy zakupów i wyznania jak typu R+M= PZPR
nigdy nie byłem na tyle mądry by zrozumieć jak człowiek miał odwagę stanąć na księżycu
ale mogę zrozumieć jak człowiek może stanąć na krawędzi okna
nigdy nie byłem gościem z którym nie da się wypić wina w bramie
a później dla zabawy ukraść z ogródków działkowych garść świeżych pomidorów
czas jest jak telewizor im więcej się gapisz tym szybciej mija coś ważnego
rafa grabiec, 18 january 2017
nie było mnie tu trzy finały ligi mistrzów bez udziału Barcelony i naście paczek lucky strike'ów
w tym czasie żadna modlitwa nie zaprowadziła by mnie do konfesjonału
wszędzie grzech jak kurz a kurz jak miłość włazi w każdy kąt
teraz wracam starszy o Zofię i głupszy od Magdaleny
ale już nie schowany za cieniem tylko za bałwanem lepionym bez 500+
życie rodzinne toczy się w HD czyli handlujących dupami
nie ma świętości w obrazie telewizyjnym
nie jestem trudny w związkach a w szczególności w tych na odległość
ona mówi że telefon zastępuje jej moje usta
ja że słuchawka to kobieta
teraz nie wychodzę z siebie prawie wcale
jestem zamknięty aż pod szyję
rafa grabiec, 15 october 2015
maluj nas aż nad przepaść miasta
z jednego końca wariactwa do ostatecznego ukrzyżowania
przed życiem w pustych pokojach
rozmaluj nasze kłamstwa w czterech ścianach
terytorium światła i cmentarność rozmów
warianty budowania świadomości to odbieganie od wolności
już nie jest ważne jak daleko posunęły się sny
ale możemy mieć na myśli jutro możemy mieć na ostrzu noża czas
maluj nas aż zesztywnieją kołnierze wraz z nadejściem zimy
później niech nie będzie ważne co stanie się nad rozlanym mlekiem
rafa grabiec, 18 october 2016
są wiatry które przynoszą słowa nie z tej planety
z którymi musisz się zmierzyć jak z bokserem wagi ciężkiej
i nie masz możliwości uciec do narożnika by sekundant
podpowiedział ci co masz dalej robić
są fale spod których ciężko jest złapać powietrze
spod których wyłaniają się syreny i wciągają cię głębiej
i twoje ciało staje się bezwładne jak po 42195 metrów
nie wiesz dokąd uda się jeszcze uciec
są pustynie na których nawet fatamorgany mają kształt twoich stóp
pod którymi każda droga powinna mieć liście
i żaden wiatr i choćby jedna fala nie ostudzi słońca ponad nami
rafa grabiec, 19 november 2015
to już nie jest nasz świat
świat poszedł się jebać
ziemia poszła w piach
ty wyszłaś za mnie
słońce zaszło za horyzont
już nie można identyfikować się z telewizją
kiedyś nawet MTV miała w sobie prawdę
nawet RMF grało dobrą muzykę
dziś ideały poszły się jebać
wydałaś się za mnie ja przestałem być wulgarny
pod parasolem możemy jeszcze być anonimowi
możemy roztrzaskiwać pod stopami liście
przepoczwarzać popołudnia w poranki i na odwrót
zapominać o smarowaniu chleba masłem
wykradać się z teraźniejszości by być gdzieś daleko stąd
rafa grabiec, 1 june 2016
wściekłe psy śpią w moim sercu
kiedy trzeba zwijają się w kłębek przy twoich nogach
kiedy indziej warczą na zbliżających się obcych
karmisz je pełną piersią
wyprowadzasz na spacer by załatwiły potrzebę
głaszczesz za uchem kiedy ogladasz telenowelę
moje srece patrolują bezdomne psy
daj im wodę
zasyp im miskę pełnią domu
rafa grabiec, 17 february 2017
jest jedynym grzechem matki
ostatnią klaustrofobią w którą wpadła
pierwszym oddechem i kolejną nieprzespaną nocą
teraz okna otwiera tak by ptaki przyniosły jej jakąkolwiek odpowiedź na niezadane pytania
teraz gotuje zupę tylko po to by ją wylać do zlewu
dziś nawet spacer z psem może zmienić dzień na ważny
rafa grabiec, 20 january 2016
odkąd nauczyłem się liczyć do dwóch liczę na siebie i swoje błędy
to dzięki nim spadam na cztery łapy i przez siebie wpadam w coraz to nowe sytuacje
na materacach schodów pogubiłem kilka grzechów
miękko im tam
na udach wierszy zapomniałem się o parę lat za w wcześnie
nie mam z tym problemu
nie jest za późno by wyciągnąć się z wnyków Wisły
moje państwo leży w moim łóżku
nie chcę być świętszy niż krzyż nad drzwiami
rafa grabiec, 29 september 2016
nic nie smakuje tak jak ty
ustami można zrobić dobrze bez wpływu
ale po co jeśli rozpływasz się między nimi
nic nie smakuje tak jak ty
każda niewinność tego padołu ma swoje grzechy
a ja bezgrzeszny być może byłem w brzuchu najważniejszej kobiety
nic nie smakuje tak jak ty
więc po co rozmieniać na drobne szklane ciała
jeśli można mieć cię głęboko i rozkoszować się aż po zenit
nic nie smakuje już mi tak bardzo
nawet poranki nie cieszą jak kiedyś
chyba że umówisz się ze mną na za późne odkrywanie księżyca
rafa grabiec, 27 august 2015
Zosia próbuje mi udowodnić, że w jej sercu mieszka ptak.
Koloruje papier na żółto, zaznacza kontury skrzydeł.
Przykłada kartkę do piersi i wygina się jakby chciała się wznieść ponad stół.
Z ust robi lejek, cichutko popiskuje.
Kiedy dorośnie, dam jej książkę z autografem Wharton’a.
rafa grabiec, 11 december 2013
pod opieką rodziców szukamy absolutu
swoboda domu towarzyszy kontaktom ciepła
ich małe doświadczenia pozwalają okiełznać deficyt miłości
już dobrze kochanie przecież pojutrze rozkładamy choinkę
rafa grabiec, 18 december 2013
oprowadzam cię po pokoju wzrokiem
nie chce nam się być samotnymi
przecież każdy mężczyzna i każda kobieta
nie chcą mieć przed sobą tylko telewizora
czy lampki czegoś z nazwijmy to rozczarowaniem
pogubiłem się pod sufitem
w takim oddychaniu balkon może być zastępczym płucem
to zawsze bezpieczniejsze wyjście niż kawiarnia
rafa grabiec, 20 december 2013
rozkradli nam uczucia od tych wypalonych przez te przepite wytarte szmatą podłogi
naznaczone ceremoniałem rzygania pod stoły dla bezpieczeństwa otwierane szeroko milicyjne suki
w moim pokoju głośna muzyka matczynych zmartwień ojcowskiego wojskowego pasa
była kiedyś opowieścią o tej jedynej i o tym który ostatni gasił światło
czarno-czerwona bajka dla takich jak oni co to niby budowali i ciągle chcieli więcej
a teraz wyciągamy wnioski z majtek prężymy muskuły piersiami otwieramy drzwi
dla takiego cacy cacy płodzimy dzieci
rafa grabiec, 10 may 2014
jadam po restauracjach zimne obiady i znów
rzucam na podłogę spodnie i koszule
Neruda
po wejściu w jednoosobowe kłamstwo
próbuję zmieścić się igle łóżka
po nocy wytartej z ciemieniuchy
poezja ma imię dziecka
rafa grabiec, 6 october 2014
pod wycieraczką znalazłem kieszonkowe lusterko
z odbitymi ustami
miałem kiedyś do czynienia
rafa grabiec, 8 may 2014
Jack wpisuje swoje videożycie w 42 cale
unika sąsiadki z którą jeszcze miesiąc temu palił na klatce świeżo nabitą armatę
teraz prosi dziewczynę Vito by zamówiła margeritę
X podniósł się z łożka
za kwadrans dzieci wrócą ze szkoły
jeszcze zdąży podgrzać wczorajszą zupę
w międzyczasie zmieni bieliznę
Anka musi wyjść do spożywczaka
zabrakło cukru
zresztą wszystko się skończyło więc będzie o pół portfela lżejsza
jeszcze staremu kupi Przegląd Sportowy bo wczoraj nasi grali
a stary przysnął
pod wieczór od wschodu mogą przechodzić burze
z grilla nici
rafa grabiec, 13 september 2014
jeszcze tylko przetrzymać dorastanie córki
menopauzę żony i pewnie problemy z prostatą
dalej już poleci
zobaczę Szkocję przeżyję ugryzienie psa
zmienię kilka samochodów
i zabiorę cię na spacer po tym samym parku co w roku 2000
rafa grabiec, 14 december 2013
malowaliśmy na murach tylko nam znane podmioty
na ławkach określaliśmy podejście do świata
światło załamywało się nam w rękach
morze rozciągało się na długość łóżka
(takie piękne oddychanie w czasie przypływów)
kiedyś były w nas kryształy
dzisiaj przeglądamy się w telewizorze
tu za szeroko tam za krótko
każda wojna ma na koncie stracone bitwy
rafa grabiec, 11 june 2014
już zapomnij Panie o
całej chemii jaka między nami
zaszła
urodziła się przed spokojem
lato właśnie pogubiło temperaturę
czując nadjeżdżający zawrót głowy
przedostatni raz obszedłem miasto
więcej oddechów nie pamiętam
za wszystkie jeszcze raz stanę w kolejce
rafa grabiec, 26 november 2013
kiedy krzyżowano syna jego jedynego
mężczyźni upijali się by można było o tym zapomnieć
a kobiety zamykały się w płaczu na najbliższe wieki
miejscowość ta jakby dorosła do bycia zauważalną między dolinami
a niebem
trudno było zrozumieć upadek domu i przygasłych reflektorów
widok pędzącego jeźdźca zmusił Adama do opuszczenia ogrodu
dusza orbituje wokół ciała
tylko gdzie są słowa
gdzie jest centrum miasta
rafa grabiec, 25 november 2013
stara się naśladować Jezusa
mimo pomyłek Boga opuściła dom
gdyby miała kupić garnitur i buty dla mężczyzny
nie wycofałaby się choć ludzie gadają
droga na cmentarz biegnie wzdłuż murów kościoła
póki śmierć nie ma imienia może pomagać przy żniwach
jeszcze krótkie sanatorium z prostytutkami i żebrakami
a później odejść od drzwi i rozejść się w stronę powietrza
niektóre drzewa stoją tu od zawsze
niektóre grzechy nie mają początku
rafa grabiec, 7 november 2013
ten dom nie mieści się na żadnej planecie
ktokolwiek puka komukolwiek otworzysz
będzie mógł usiąść przy stole
światło dotknęło ciepło
ciepło wycisnęło światło
światło ciepło wewnętrznie zewnętrznie ściana parkiet spocone łóżko szafa
mieszkamy pod skorupą żółwia (wiem że nie wierzysz w to co czytasz)
chyba jestem zmęczony
wytrącam z równowagi szklankę
płaski deszcz w obcym kraju
wojna na obgryzanie paznokci zaczęła się od powodzi
córko pochowaj mnie w swoim śnie
krzyk nosi szalik na szyi więc może przytulimy wiatr i zapomnimy o sprawie
rafa grabiec, 31 august 2012
znajdź w maszynie otchłań
i powiedz że to przyszłość
następnie narysuj siebie w środku
nitkami kolorów
zmierzchu
w rytmie tłoków i światła
cieknącego woltami
napocznij kolejny sześciopak wspomnień
i mów do ścian
mów do krzesła
niech pomogą ci dłonie
(tak będzie łatwiej)
słucha cię zegarek
(przynajmniej tak ci się wydaje)
głowa pełna głosów
na tak na nie sam już nie wiem – krzyczysz
sprężyna toczy się po trawniku
(chyba się uśmiecha)
pieprzona awaria samochodu
rafa grabiec, 25 september 2012
wyobraź sobie ogień
miesza się z wodą
martwe ciała doganiają
żywych
piwo wódka coca-cola wybełtana we Frani (taki cud Polski Ludowej)
kolejki ludzi suną do fabryk (taka nowa nazwa czyśćca)
usta pełne informacji
(mimo szerokopasmowego internetu)
w tak zwanym międzyczasie
oglądasz potyczkę polskiej reprezentacji w piłce nożnej
(dlaczego nie żużel albo Małysza na Dakarze)
rzygasz (nie musisz przepraszać)
otwierasz okno w kuchni (bo na drzwi wejściowe za zimno)
i wołasz
ludzie
dlaczego jeszcze nie śpicie
rafa grabiec, 21 october 2012
bryczesy wciąż kojarzą mi się z Kosińskim
a szpicruta z ręką Kosińskiego
na wysokości torsu
kiedyś próbowałem to zrobić przed lustrem
ale wyglądałem jak analfabeta
w przedziale dla piszących
tak więc zrobiłem to pierwszy i ostatni raz
rafa grabiec, 19 october 2012
zaczyna się leniwie. wychodzi
z brzucha małego piekła. wije się
jak wąż na pustyni. niczym
ryba przy brzegu wyrywa cudze skrzela.
aż nadciąga żądza. w kajdanach
rozdarta cisza. niedopowiedzeniem
łata ofiary.
rafa grabiec, 12 january 2013
a teraz zrób mi
dziecko
przy barze możesz usłyszeć
odlatujące bociany
rafa grabiec, 28 september 2012
wyniosłem się z domu
przez drzwi
w oknie była wata
jak w kobiecie
na ten czas zamknięte
rafa grabiec, 30 september 2012
pies za psem do miski bez pana
masz warcz głaszcz mnie
czas bo czas na gwałt
i inne przyjemności
jak jedzenie i picie
całe stado stóp i cała armia palców
ściska i depcze głowę
gdzie miejsce na ból
gdy śmiech cieknie po plecach
użyźnia glebę na jesień
urodzi się dziecko o ślepiach głodnego szczeniaka
z odciętą smyczą wyciąga rączki i drze ciszę korytarza
w godzinie szczytu
przekręcam kluczyk w stacyjce
rafa grabiec, 11 october 2013
jeden
dwa
trzy cztery pięć
sześć
siedem
kurwa osiem
dziewięć
dziewięć
dziewięć i pół
kobiety
rafa grabiec, 17 may 2012
przeżyłem wstrząsy
sejsmiczne ruchy twarzy
kobiety rodzą płacz z łatwością procy
wiatr przysiadł na liściach
jak słowa na ustach
mówią niedokończone przepowiednie
czerń i biel jak siostry między gałęziami
czas jest przepaścią
nim pomyślisz o sobie użyj wyobraźni
a spoufalisz się z korą jabłoni
rafa grabiec, 8 may 2013
Wszelkie próby malarskie niezmierzające do opanowania koloru
są nieporozumieniem
Czuraj
wniosłem na strych światopogląd
pod dachem piękno słowotków dotyka ujarzmienia
ukazywanie się przestrzeni całej ambicji pochodzi od liter
fraza jest żywiołem
rozmiarem wnętrza poety
rafa grabiec, 25 june 2013
zszyte ulicami budynki
z wyhaftowaną ciążą pod dachami
wieszają deszczem dzieci na placu
wschód rozciąga się pępowiną
abecadło syren w podmiejskim sierocińcu
rafa grabiec, 11 september 2013
miejsce kompromisu wyrosło na stole
same boże narodzenia
pośrodku starego miasta pada deszcz
plaga uszyta na dzień zmartwychwstania
stała się dzieckiem
dwie sylaby w imieniu wycięte grzechem
(za niemowę)
przez dzień który równie dobrze mógł być szóstkiem
rafa grabiec, 21 may 2012
nie zakochuj się w córce botanika
to zbyt ryzykowne odkrywanie gatunków
zimą ogród japoński stygnie
zaczynasz się zastanawiać nad kolorem wiśni
termometr wskazuje zakończenie cyklu
ona jest niegotowa
by przycinać kwiatom słońce
ona jeszcze nie wie że
promienie zmarzły
może dojrzeje do wczesnej wiosny
nim słowa zakwitną samotnością
rafa grabiec, 21 june 2012
gdybyś mnie zapytała
co ostatnio mi się udało
to ja bym odpowiedział że spacer
więc mnie pytasz
co ostatnio ci się udało
odpowiadam że niewyspanie
rafa grabiec, 9 june 2012
zaczynam czytać
pauza
wiersz o niewidzialnym słowie
stop
łapię wdech
i na wydechu
wypuszczam pierwsze słowa
przecinek
gdzieś między czytaniem jest przecinek
czytam wiersz
pauza
a wy cholera nie uważacie
tylko czekacie aż się zapowietrzę
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga