Nevly, 14 sierpnia 2014
całujesz dotykasz dbasz
pieścisz
akt uwielbienia
koncert na kilka wiolonczel
bojąc się prawdy zamykam w sobie
kiedyś powiedziałaś pamiętasz
powiedziałaś tylko i aż
tyle tylko że ja i że ty
uwierzyłem na drodze
a mówili kamienie
patrz komu ufasz
a ja kochałem
tak jak nikt inny nie potrafi
teraz
ciebie najdroższa ciągły brak
doskwiera jak podarte dramaty
jezus wyszedł za drzwi
mówiąc że na nas szkoda krzyża
bo przeciż gwoździe bywają i są
na wagę złota trud zwątpienia
Nevly, 15 lutego 2013
diablik to był w wódce na dnie
chwiejnym krokiem
opróżniałem popielniczki z niedokiepów
parzyły palce
a przez sztalugi poranionych okien
widok wydawał się taki rozległy
za głosem z wielkich liter
skoczyłem twoim tropem
szłaś tak zwiewnie buszując w zieleni
wbrew pozorom uśmiechnięta od ucha
na kolanach bo noga zwichnięta
poprosiłem o wybaczenie
jutro
spotkaliśmy się po raz pierwszy
Nevly, 30 września 2014
aniele boży stróżu mój
dawno cię nie było
odezwij się
wpadnij chociaż na herbatę
na przekór podniebnym niedopowiedzeniom
wypij ze mną za wczorajsze jutro
nie bój się
są wśród nas tacy którzy rozumieją
a teraz
komu w drogę temu buty
zdolność do bycia z kimś bez nikogo
zawsze tak się kończy
aha
nie bredź mi ciągle że jestem najlepszy
i zabierz ze sobą obietnice
dość mam już
ciagłego nakrywania do stołu
Nevly, 6 marca 2013
na skraju trzeciej
od słońca przerysowani ludzie
z uśmiechem przyklejonym do ust
za dwa dolary obłudy
wizje przebudzeń jak domino
złożone w pięknych słowach
skrawkami księżycowych tajemnic
psycholeki i anioły mleczną drogą
wielokrotnie sprowadzone do roli
nieba bez tytułu co jeszcze
cię tu trzyma zapytał mnie przyjaciel
odpowiedziałem
ona
Nevly, 14 lutego 2013
niefrasobliwy z różą w zębach
okolicznościowo na niby
już pani nie podglądam
kupiłem jabłko pełne głodnych myśli
pani pozwoli
teraz podaruję je przez okno
z widokiem na dom życząc smacznego
pani usta staną się natchnione
wtedy
zaczerpnę z nich do końca świata
to najlepsze zapewnienie
na jakie mnie stać
Nevly, 12 maja 2014
madame sens gene
w perspektywie związków poziomych
pozostajesz po ukosie
na równoważni pochylony nad pamiętnikiem
zapisuję resztki krzywych wspomnień
na szali postawiłem wiele
zderzając oczy twarzą w twarz ze słońcem
kilka promieni uszczknąłem dla nas
w powiekach mrużonych bo tak lepiej
pozostawiając sens światła w tunelu
jeszcze tylko zaciągnę się dymem
potem spalę kilka mostów
pełnych tęczy o twarzy dziecka
zapisanej nocami
malowanymi niekolorową kredką
odpowiesz mi tak kochanie
mogliśmy wiele lecz wszystko popsułeś
przyszłość wyssaną z palca który był bogiem
i jeszcze kilka innych pragnień
teraz w aspekcie czasu
wyginam jutro w chińskie osiem
rozpamiętując studnie bez dna
kiedy byłaś mi wodą pełną przebudzeń
piekło niebo madame sens gene
w dom ubrana poza światem
słowami przesianymi niczym piach
a krew się leje a krew się broczy
wyglądasz z goła inaczej
pozwól odpocznę absurdalnie
bez ciebie źle z tobą jeszcze gorzej
wiatru w polu uczę się na pamięć
kiedy pachniesz jak zwykle
piękna
Nevly, 16 maja 2014
zawsze chciałem zdobyć kosmos
swoim podejściem
rzucając kilka nieważkości na kolana
w tym stanie
zobacz
dzięki farbom można latać
zastanawiałaś się kiedykolwiek nad tym
czym jest barwa
w mgnieniu
nie spuszczaj oczu z kropki na kolorze
subtelnie omijasz wzrok
to tylko iluzja
fale znajdują się poza skrawkiem światła
w ultrafiolecie świat wygląda zgoła
inaczej bez efektów specjalnych
mózg zawsze koloryzuje czarno biały
uzupełnia obraz o niebieski
potem o zielony
a potem wszystko co zobaczysz jest twoje
gdzieś tam
pośród tego co dostrzeżesz jestem ja
nad tym nie można zapanować
w ciemności nocy każde pytanie jest podchwytliwe
taki stan jest możliwy
tylko dzięki temu
czym naukowcy nazywają efekt odejścia
a kiedy już zajmiesz się barwami
dowiesz się że pośrodku kolorów
nic nie jest czarno białe
Nevly, 28 lutego 2013
kiedy wokół pełno gapiów
grą w miłość wyciągasz asa
z rękawa tajemnicza bardziej niż myślę
otwierasz szuflady pełne marzeń
rozlane tęsknoty
wylewając cukierkowym rajem
aureolę zdejmujesz w domu
umiarkowany prysznic studzi noce
mija kolejna
odbity od ściany uciekam w echo
Nevly, 4 stycznia 2013
w przytulnej kawiarence
tuż za rogiem
gdzie uczucie trzepocze przedsionkami
szafa grająca odprawia modły
za twoje dłonie trzymane na moich rękach
tylko my
przy świecy pełnej płomienia
i niebieska orchidea w butonierce
wpięta na znak dopasowania
smaczna bezsnem jak bóg pozwoli
będziesz zalotna chciwością nocy
aż do świtu
nim pocałujesz jeszcze zanim odejdziesz
za późno na drinki pite z kałamarzy
nie napiszę więcej listów
nie pytaj mnie też o cienie
nic nie wiedzą o przebłyskach
szczęście i nadzieja to sonet zimowy
w przytulnej kawiarence tuż za rogiem
poczekam do wiosny
Nevly, 15 stycznia 2013
słuchając ustami twoich słów
językiem dotykam żródłoszeptu
wpółprzytomnymi otwieram drzwi powiek
patrzac na negatyw obojętności
równoległa do pragnień
przenikliwie odkrywasz odpowiedzi
na wszystko co ludzkie nie pozostając obca
równie wszechmocny
jestem świadectwem na bezsenność
dla której żyją
Nevly, 16 października 2012
nawet kiedy jesteś
życzeniem z całego serca
zawartym w dwóch słowach
będąc przezroczystą
pozostajesz umieszczoną
jedynie
w ogłoszeniach bardzo drobnych
Nevly, 11 lutego 2013
najaboleni z wiarą na krawędzi
wydeptują swoje miejsce na ziemi
tuż za rogiem pod sklepikiem
cały wszechświat nabity w butelkę
bezimienni uparcie
zaczepiają akuku obywatelu
ziomuś poratuj albo coś w ten deseń
na górze olimp podziw
bogowie do nieba biorą poza kolejnością
w czasie kiedy zakazani pod spodem człowieka
językiem fantomowym potwierdzają nieskończoność
a wątroba nie chce już odrastać
wokół zamieć alternatyw
prognozy nie podlegają korektom
stopklatka film urwany
więcej nie będzie
Nevly, 29 grudnia 2012
marzenia są
wszystkim we śnie ale do rzeczy
kiedy brakuje mocy
noc albo fantazje scholowane lodem
zgódź się proszę zbudź
za drzwiami posłuchaj mnie
jedynie klamka bez odcisków
pyta o linie papilarne
błagam bądż
we mnie nawet resztkami siebie
bardzo dziękuję
odgłosy okien schowałaś w zanadrzu
powróciłem a jednak nie otwierasz
boisz się że zawiatrzę
krzykiem o teraz błagającym w resztki
perspektyw co wołają o jeszcze
między nami mówiąc przestań
ale to już nie ważne
bałem się
że będziesz krzyczała bez pardonu
nie jesteśmy sami w tej łódce
odbieramy życie do rzeki
przestań
pełni kotwic ubranych w kwiaty
umarli by żyć kiedy niczym ocean
zaścielamy łąkę w zielone
dobra nie przedłużaj dzięki
że...
oszzz ty... czarowna czarownico
zajmujesz mnie od zmierzchu do świtu
ale co mam zrobić uzurpowany i kropka
żebyś wiedziała ufająćc w tle
w te dwa słowa które są i zawsze na wieki
moja wina
choć czasami roboczy
śmierdzę przy całowaniu ale wybacz
kocham cię..
Mmmmm .................
Nevly, 5 października 2012
uzależniony od nadziei
przez ciebie idę na odwyk
wkurzony na niespełnienia
ogłaszając stan wojenny
na obszarze moich marzeń
dopiero teraz ze spokojem
nienazwane nazwę kiczem
wieczorem przy kominku
przełknę koktajl ze śliwkowych róż
tych których nie przyjęłaś
wiesz
usiądę w bujanym fotelu
i
kolejny raz się nie oprę
przyjedziesz czołgiem
na wprost barykady
przebijesz myśli nową perturbacją
przy koksowniku ogrzejemy dłonie
by ciepło pragnień
znów oddać dotykiem
Nevly, 6 listopada 2012
znasz taką codzienność
która nie pochłaniając całego światła
jest najwyższą formą szczęścia
opowiedz mi o tym
o znakach jakości wpieczętowanych w byt
żywiołach rozkwitłych po brzegi
tam gdzie pełnosprawni
biorą marzenia za oczywistość
mocna kobieto
wesołym zmierzchem naucz mnie ust
w ciszy dotyku
która pomoże uwierzyć w ciepło
nawet wtedy
kiedy jem ogórki
Nevly, 18 grudnia 2012
gdzieś kiedyś dojrzeje dla nas
zielony ogród w teatrze paranoi
koszerny zejdę ze spalonej
rewolucja świateł nie wystarczy
może zdążę jeszcze
na kwadrans miłości w nowym oknie
oczekiwania na sen
kiedy maj zagra na skrzypcach
wystąpię w bezimiennej roli
a ty będziesz jedynym widzem
w spektaklu bez dylematów
szczęście nie będzie już wiatrem
wtedy dowiesz się kim jestem
doświadczona bez znieczulenia
przestając być nieobecną
nie zapomnisz natchnionych obrazów
a uleczony z koszmarów czas przeszły
otworzy nam bramy do jutra
na naszej
zakwitną jabłonie
Nevly, 28 lutego 2013
chcieć to móc
jak mawiał któryś tam z kolei
wielki co semafory
przestawiał na drodze do szczęścia
i pot z niego spływał
a ona
kolorowa taka
odjechała w siną dal
lokomotywa
Nevly, 1 maja 2014
zakołysałaś jedynie biodrami
a ja spinam się w sobie żeby nie wybuchnąć
niepoliczalna gdzie szumi las
pojmuj mnie po imieniu
proszę
wykrzyczę wszystko prosto w usta
i całuj kiedy nie patrzysz
kącikami oczu nadając wilgoć
sygnały są takie oczywiste
nieuleczalne w szeptaniu
kiedy już wcale się nie boisz
zapraszasz - jestem taki łatwowierny
wierzę w twoje wargi jak w stygmaty
intrygi zakroplone wilgocią języka
zmuszają mnie do szaleństwa
bo widzisz niepoliczalna
rachunek wcale nie jest taki prosty
próbujesz mnie odruchami nocy
odchodzisz powracasz kiedy chcesz
kierunek jest jeden i tylko w twoją stronę
jeden jedyny co pragnie czegoś więcej
zakołysz jeszcze biodrami
Nevly, 5 marca 2013
może to filozofia a może zwykłe
gówno kiedy rozmieniam na drobne
procesy chemiczne które tak regularnie
nie pozwalają się wysypiać
przyprawiając motyle o klaustrofobię
otwierasz
nie używając otwieracza
życzysz smacznego
Nevly, 5 sierpnia 2014
krzyczę _ echo
nie odpowiada najwyżej powtarza
zburzyłaś mnie
wybaczam broniąc się przed ścianami
szeptem w logice nieba
obłęd _ krzyczę
echo
powtarza z akcentem na szarość
kawa papieros
papieros kawa
beznamiętne na brzegu ciszy
pięciogwiazdkowa samotność
anioły rwą pióra
Nevly, 11 maja 2015
powiedziałaś ładny ale nie nazbyt
śliczna teraz już niczego nie jestem pewien
a jednak
posiadam monopol na prawdę
przynajmniej próbując
w przeciwieństwie do czegoś co woła szeptem
z niczego nie rezygnuję
z twoich pierogów pachnących dalej niż na klatce
z loków które skręcone nad ranem
bo nie zdążyłaś ułożyć
z orgazmów porannych które dawały nadzieję
oraz z pętli na szyi bo mi z nią do twarzy
dalej ubrany po raz któryś
noszę koszulkę w biało-czarne pasy
gdyż idąc za tobą jak pan w garniturze
mam alibi nie do podważenia
w pastikowym edenie
jestem
bo raz cię kocham a raz nienawidzę
Nevly, 28 grudnia 2012
z prawej czy z lewej
zalej mnie mówiąc pięści
jeśli naprawdę zasłużyłem przyznam ci rację
bo przecież wiem kiedy jesteś wściekła
o odrobinę przeglądu sportowego
w moich ramionach zamiast ciebie
serio serio
nie wyczuwam czasami
klimatu który chcesz stworzyć
kobiecą intuicją
nie mam jej
i zmysłów których nie potrafię zrozumieć
a które lepią mnie do ciebie też nie umiem
ale znam za to wyniki tabeli bundesligii
i kurs euro na dzień dzisiejszy
po którym najlepiej wykupić dla nas
wczasy do wenecji z gondolami w tle
kiedy będziesz chciała wtulenia
w ramiona co w laptopie
czytają przegląd sportowy
a jednak
chuj z przeglądem już zrozumiałem
głupi
twoje usta mówią wszystko
mój sport należy do ciebie
WENECJA
przyznaję
Nevly, 29 października 2012
czasami tak bywa że zima przychodzi jesienią
patrzę w lustro taki bałwan na przekór
w pogoni za wiatrem przez przypadek
zaszalały romantycznie
przyszłaś do mnie jeszcze wiosną
kiedy liście nabierały zieleni wdarłaś w mój świat
jak pani umysłu
snami które czasami się spełniają
wtedy wołałaś po imieniu
potem jesienią dowiedziałem się że on
ten qtas który dał ci promocję na przejażdżkę
spędził z tobą dzień na ławce nawiązując erotyczne kontakty
ubrany w spodnie z kantami które tłuką się o dupy
w ten sposób
zachwyt nad światem rozpuściłaś wraz ze spadłym śniegiem
tak lekko
jak rozpuszczałaś włosy w czasach kiedy jeszcze
obojgu nam było dobrze
teraz szczebioczesz wiatrem
zła na jesień którą przysypałaś zimą
jak ptaka
karmisz jedynie
Nevly, 12 stycznia 2013
gdzie im do zmysłów a niby kobiety
bezwstydem plądrujace rozporki
nadzianych na widelec własnej bezradności
bezliczne
z licami co nigdy nie płoną
płyną lodami jedzonymi na połysk
przez podniebienia łase na białko
rozkochane w portfelach facetów
którym wydaje się że są
na dziesięć w skali galerianek
idą na całość
sodomia
jak mawiał dziadziunio
Nevly, 16 stycznia 2013
tylko ty bez osób trzecich
rozebrana do wilgoci
na drobiazgi naga kompozycją z nienasyceń
odbijając obłęd w oczach które pragną
nie uciekasz
i ja ostateczny
napełniony po brzegi
spływający na gorąco
nocą z nietłukących luster
w których odbija się dotyk
zbudowani z ust
w szeptach gotowych na dłonie
jednociałem
nie zatrzymasz tego
Nevly, 8 marca 2013
wracam za dwa tygodnie iskierko
ola?
...
mama zaraz wyjeżdża
będę u ciebie za dwadzieścia minut
...
ok
a twój tata?
...
acha wychodzi do kolegi
to spoko
udanej podróży kochanie
jarek?
...
już pojechała
możesz śmiało wpadać
mecz za godzinę piwo w lodówce
a co zrobisz z olcią?
...
yhmm
koleżanka ma do niej wpaść
no to wiatr w opony i czekam
mamo
pożegnania są takie gupie
buziaki kochanie uważaj na siebie
no i leć
leć już bo spóźnisz się na pociąg
wiem wiem skarby moje
mam nadzieję
że JAKOŚ sobie poradzicie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
18 maja 2024
....wiesiek
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
17 maja 2024
1705wiesiek
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
1505wiesiek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek
14 maja 2024
Wyznanie majoweArsis