Florian Konrad | |
PROFILE About me Friends (1) Books (14) Poetry (511) Prose (226) Photography (279) Graphics (73) Video poems (5) Diary (9) |
Florian Konrad, 23 april 2017
Tryptyk Terror nadążania (II)
przedstawiam ci COŚ
(w niezapomnianym Idź na całość byłoby
ukryte w trzeciej bramce
pozostałe zajmowałby kocur Zonk)
jest pełne uczuć: miłość, pogarda
twój lekki strach, że się rozniesie
ktoś umrze na plotkę, chirurg z zakrzywionym dziobem
chcąc - nie chcąc odprawi egzekwie
przesądna do bólu reszta gawiedzi
założy maski. pióra, ciężkie jak z kamienia
przyrosną do twarzy
i odlecicie w cieplejsze kraje,
szukać nowych chorób
(nie odważysz się zostać sam na pustkowiu!)
chcesz by było tylko twoje
- wedle życzenia, już kręci się w NIM
nieanielski młyn, sypie mąkę w oczy
powstają bielma
byście nawet nie próbowali się stąd ruszyć
przedstawiam NIC, autoportret myśli
ocala twoje stado, choć jest radioaktywny
jak nimb, kłujący niczym prą
ledwie poznałeś, a już kochasz
Florian Konrad, 23 april 2017
Tryptyk Terror nadążania (I)
kryją nas lasy pod sufitem, półkola świetlne
tworzone przez wiecznie palące się żarówki
milczymy na głos, z nieodłącznymi wykrzyknikami
na końcach cytatów
nigdy wprost, własnym szeptem
posiłkując się wytartą frazą, zużytą jak papier
który więzi szkielet, pokrojoną rybę
przenośnią (skąd, dokąd i za czyje grzechy?)
niby zmięty cyrograf
tworzymy łańcuszki ze znaczeń, kruche i lśniące
ale kompletnie ślepe metaforiady
nie wstając od stołów, kobiet
lub wlepiając się w poduszki
bajamy że otruto, zły sabotażysta wstrzyknął
super glue w ścięgna
inny - związał żyły w kokardkę
pa, do jutra - zostawiam malinowy ślad
na szyi partnerki
(zgorzkniała i płocha jak cień
więc chyba urodziliśmy się w jednej pajęczynie
nasze numery PESEL co dzień mają inne cyfry)
utleniam się w nocy, śniąc wojny
każdą idzie przegrać równie łatwo
nóż stępiony, że nawet masła nie ukroić
co dopiero - iść z nim, by wykonać wyrok
Florian Konrad, 22 april 2017
przekrój, a znajdziesz skrytkę, w której poupychałem
odlewy z silikonu i brązu
nieco wyrośnięte Anny Frank, piwnookie czarnulki
hordy Azjatek, tak pokornych
że aż przeobraziły się w bestie
poruszamy się jednakowym rytmem
w muzyce zawarty jest ekstrakt, ziołowy eliksir
na poprawę. czegokolwiek - widzenia, myśli
tylko serc nie goi (źle dobrano proporcje
albo maź zwietrzała na przestrzeni lat)
wtul się. zdjęcia dojrzewają w metalowej komodzie
na dnie sadzawki
rdza pokrywa papier, mamy piegi
i pomarańczową krew
zmarszczki tną nasze odbicia
(stateczność, statyczność- jesteśmy młodsi
bo pozbawieni złudzeń)
inne kobiety, faceci związani gumką recepturką
- to fałszywy dźwięk, dysharmonia powodowana
nadmiarem miłości, to szklany strach
ufaj mi bez potrzeby
nie trzeba wyznawać
Florian Konrad, 20 april 2017
Tam znów! dziewica z promieniem ma czole
Dla braku chleba lub ze zbytku wiary,
Spada bez skrzydeł w grób lub lupanary.
Aleksander Michaux ,,Na dziś"
oczywiście, biorę się z nienawiści
zbudowałem tam przytulny, tekturowy wieżowiec
szarpie chmury pazurami, by nie kiełkowała
w nich nadzieja. nawet zalążek
krzewy kwitną na dachu. przyroda tworzona w soli
peany pełne inwektyw, w skali uczuć
od jednego do dziesięciu -
jestem bezwzględny. krok poniżej zera
rozszczepienie osobowości a troje:
korytarz wiodący w przepaść
kolejny - pod niebiosa
ostatnim ciekną strużyny mleka
pęka pierwsza szybka, kruszy się fundament
na najwyższym piętrze molocha obradują samobójcy
mój synek puszcza latawiec
zaraz papier zderzy się ze szkłem
i już nie będę mógł się zdenerwować
https://www.youtube.com/watch?v=W8zqJwPOMoA
Florian Konrad, 19 april 2017
jasne, że nie zasługuję - szepczę w przypływie szczerości
odwarunkować, wyzbyć się odruchów
- awykonalne, nienawykły do ciebie ślepiec
zgubiłby się na rozstajach pustyni
(powietrze słoneczne zwiastuje burzę
sól i piach cisną się do oczu niedowiarków)
a tak - jeszcze gonię wiatr znad Antarktyd
ścigam się z duchami niedoszłych dziewczyn
mają kryształki w żyłach
(bez przesady - szkło, żaden bursztyn)
twarze dzieci wyryte w pamięci komórek, aparatów
wspomnienia mieszają się z przywidzeniami
każdego dnia oddalam się coraz bardziej
mężczyźni zapisują nowe strofy w źrenicach
pań, koleżanek, obcych miłości
może i kiedyś je znałem, zanim imiona
stopiły się w jedno: niewymawialny supłek
jako artysta i partacz osiągnąłem mistrzostwo
w dziedzinie akwaforty: twój portret rozciąga się
od Bugu aż po drzwi mego pokoju
powieki przykrywa miedź
bezwartościowy grosik zamknięty w medaliku
na szyi ostatniego twórcy
waży więcej niż planeta, kontynent
niepodzielny sen
szukaj i wróć, nie przestawaj wierzyć
że nie ma przebudzenia
Florian Konrad, 12 april 2017
moja tulpa wabi się słodko (imię - jakby matki
nierozrywalne). to egzotyczny dreszcz, limfa z palemką
drink dla niezaawansowanych. wznoszę toast
za pierwszą wspólną noc
pęka łupina, z chropowatego nasionka
próbuje kiełkować ciało. nie wolno!
- wciskam z powrotem
afirmować cię, kochanie
to jakby opisać najpłochsze z marzeń
złotem na zasolonej skórze
żałośnie mało, to poemat wywołujący głód
gwar za oknem, krzyk przenika zamknęte okiennice
idzie deszcz, chłopi w pośpiechu stawiają słupy
jeden rozwija liny z betonu
elektryfikacja dwuosobowej wsi
w oczach zapalają się błyskawiczki
zmierzch blednie. nie potrzeba świec
oddech z płomyczkiem, ogrzewa nas wielka lampa
nie straszne wszelkie paragrafy
wydajmy się nawzajem
https://www.youtube.com/watch?v=OPVURmCNB1Y
Florian Konrad, 11 april 2017
polana wydarta z pokrytego mgłą lasu
- jest klimat! - myślę wchodząc w głąb obrazka
ciepło, bezpiecznie, choć daleko od domu
i czegokolwiek by się nie zrobiło (czyny wzniosłe
i haniebne, wybitne dokonania w dziedzinie
szmacenia się, kradzieży albo dobroczyność - bez różnicy)
- rezultat zniknie przed upływem minuty
tam jest się tymczasowym
(niedługo olbrzym weźmie nas w spracowane dłonie
i zemnie w kulkę)
ot - typowy przypadek dystopii
pejzażyk z którego nie chce się wracać
choć kolce, kryształki soli
wyrastają w powietrzu
nieudane monidło. zdjąć? boję się
farba nie wyschła pod spodem
wda się zakażenie, na wylot
zostanie dziura w ścianie
Florian Konrad, 10 april 2017
A divinis
pozbawiam się możliwości uczestnictwa
autosuspensa - drzwi ze spiżu pozostaną zamknięte
przez następne życie. klucz zmurszeje
(wykonano go z najlichszego papieru
nie przetrwa próby czasu)
pozostanę w rodzinnej chałupie
na zakręcie ledwie istniejącej wsi
wtulony w twoje ramiona
(wierność, banalna jak chleb, powiat, czysta niczym
likier tętniący w sercach)
i rozpocznie się Zanik
co zostanie?
nasze wspólne zwierzę totemiczne:
poświętnik toczący przed sobą kulę ziemską
myśl zamknięta w twardym pancerzu
nie do odebrania
Florian Konrad, 10 april 2017
Katownia
La tomba ai mortali di tutto e confine!
Francesco Maria Piave ,,Addio del passato"
mój kraj, taki brzydki:
cuda z kozą na kiju i kolonie kaplic
w których straszy duch psa. widmo z obrazu
uśmiecha się. zna zakończenie wszystkich bajek
jestem wiecznie anty, zapomniałem jak się odmawia
(zaczynam modlitwę - w ciągu chwili mutuje
wreszcie- kończy się wulgaryzmem)
mijam znak z nazwą miejscowości
teraz widzę wyraźnie: to wycinanka
wiocha jest posklejana z nieprzystających elementów
domy - to aktorzy, ludzie przebrani za budynki
robię kolejne dwa kroki - i wszystko staje się jasne
ja też noszę w sobie ruderę
połowa ścian się zawaliła
szron, kwiaty porastające tęczówki
brak łez
Florian Konrad, 6 april 2017
Oby nie naludnieć
łączy nas skwarka, jaskółcze skrzydło na zakwasie
malwa uwięziona w ornamentach obrusu
z pól schodzą się strudzone ciągniki
w przednich kołach trzymają grabie i widły
tymczasowo robię za Surrealistę
Kpiarza zabili powstańcy
nieznana z imienia blondynka
czyni honory domu
ucztuj! - dym ćmi się z glinianych kominów
krwią żaby - w toast!
- kiwają poluzowane głowy
obejmuję cię, choć stół jest długi
sięga za piątą wieś
w dodatku siedzimy na przeciwnych krańcach
ze strzechy wyrosłej na szyi
ułożę ci chaos. i będziesz bezpieczna
jak ten kwiatek, do którego
wrzeszczę dziecięcą wyliczankę:
chore - con amore - in pectore
aż wtuli się we własne płatki tak bardzo
że uschnie
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek