Pi. | |
PROFILE About me Friends (26) Poetry (472) Prose (19) Photography (1) Graphics (1) Diary (3) |
Pi., 20 july 2015
napisać książkę
której należy słuchać
pomiędzy cholernie trudnymi dźwiękami?
tego nie robi się
ordynarnie pospolitym grafomanom
na szczęście autor jest perfidny
cwany
przewidujący
prekognita jakiś
lub po prostu urodzony w pragmatycznym
czepcu
w ramach promocji zdrowego czytania
zdrowszej poezji
i przecież sztuki tej najzdrowszej
wpisał on między suchy tekst
i podwędzaną muzykę
siebie
za cholerę nie wyrwiesz
nawet jeśli jesteś blondyną
metr osiemdziesiąt osiem w szpilach
miseczka powiedzmy C
a nie jesteś
więc użyj translatora by zrozumieć
google'a
i wystarczy
Pi., 18 july 2015
Zbigniew wyrywa krzyże kamieniom.
Zbigniew wykrawa w kamieniach krzyże.
W przyrodzie nic nie ginie. Krzyż za krzyż.
W przyrodzie nic nie gnije. Kółeczko za krzyżyk.
Aureolka za Krucyfiksik.
Aura Krucafuks Pochuju Bomba.
Zbigniew przy pomniku erektuje jak słoniowa trąba.
Do góry rąsia. Haj Noł Loł,
To na szczęście.
To na szczęście tylko kamień.
Mazut może zmrożony.
Marmur pastowany,
z którym do parku nie można?
Na Skaryszewie popatrz,
nie takie pomniki na spacer
ludzie wyprowadzajo.
Czochrajo pod rzeźbionym włosem.
Kołysanki śpiewajo. Nie kolebio.
Zbigniew jest dobry dla pomników.
Zbigniew jest lepszy i najlepszy.
Wzór na pomnik to nie byle kto.
Zbigniew liczy na spiżową wdzięczność.
Nie po to się dochrapał funkcji w Związku
by dać się odlać w byle Gównie.
Każdy ma taki Krzyż
jaki wyrwie Chrystusowi.
Zbigniew ma już w czym wybierać.
Ma już Krzyż na każdy dzień tygodnia.
Pracujący, świątek, piątek
i dwa na niedzielę.
Trzeba się cenić.
Albo cierpieć na bezcenność.
Pi., 17 june 2015
jest jakiś zgrzyt
między nasiąkaniem
delikatną poezją
o Kwiatku który zwykł przyjaźnić się
z gościem ze świętego obrazu
a
przesłużoną kosiarką spalinową
która toczy naładowany decybelami bój
o równość
z nadekspansywną trawą
jest zgrzyt
ale to dobrze
bo nawet najmniejszy konflikt
to metapaliwo
dla czyjegoś rozwoju
ktoś powie
nic się nie dzieje
ja powiem
ale JAK się nie dzieje
Pi., 16 june 2015
to nie rysiek z klanu
ani czarna dziura w kartonach
która wessała hankę mostowiak
to
krwawe stopy na obrzyganym bruku
wśród kurew złodziei i nawiedzonych wróbli
to
trucizna z warg do warg w żmijowym pocałunku
bo zemsta musi być słodka jak karmel
to
nadpalona padlina
wyrodnej matki konopna lina
i charkot ojca pośród wiernych trupów
to
drżenie cięciwy
ścięgien też drżenie
i inne niepożądane objawy sejsmograficzne
to
tysiąc i jedna twarz ofiary
naprzeciw tysiąc i jednej buźki która zabiła
bo dziewczynka musi mieć pracę
a za śmierć się życiem tu płaci
to w końcu
obrócone bielmem gałki zdrajcy
który nie jest w stanie
porządnie umrzeć
ale o tym
w następnym odcinku
w następnym tomie
w następnym wcieleniu
Martin! ty pieprzony sadysto...
Pi., 14 june 2015
cierpię za miliony. znaków, sensów i całorocznych pytań,
gdy nie mogę sobie wśród rozsypanych klastrów
znaleźć miejsca, które nie jest przesiąknięte tobą.
przeklętym wynalazkiem bywa ta dziwka - pamięć,
podsuwając niby przypadkiem toksyczne wspomnienia,
że to tu, że to wtedy, że to ty i że ja. enter.
alarm wyje jak suka, jest więc ze mną źle, źlej i najźlej.
królestwo i każdego konia za magiczny pstryczek
by zresetować się do absolutnego "nic, nikt i nigdy".
wymusić na zimno rytualne samosformatowanie,
żeby wszystkim żyło się na psychiczne zdrowiej,
żeby wszystko co w barwach nałogowego łaknienia,
raczej zostało poprawnie pozapominane jak twoje ciało,
niż podchodziło do granic gardła wymiotną plwociną.
czy oto chcę się pozbyć tegoż wirusa o twoim imieniu?
nagle zbyt trzeźwy palec buja się od "te" do "en":
system nie został przecież prawidłowo domknięty,
gdy żerują wciąż niedokładnie poodcinane infekcje.
ta świadomość boli jak fantom. samobójczo odrzuca
pierwszy drugi i ostatni kaftan obiecanego bezpieczeństwa.
odtruj się albo giń. innych krzywd już nie będzie.
Pi., 12 june 2015
przepraszam
czy mogę być panią zachwycony?
umiem i udowodnię
że wielbię jak nie wielbił nikt
przede mną
tylko niech się pani
nie przyzwyczaja
niech pani zamknie
oczy serce i ramiona
bo na jawie można przywyknąć
zbyt wcześnie
słowa uzależniają
ślubuję
że lubieżny będę
w następnym życiu
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
26 november 2024
2611wiesiek
26 november 2024
0021absynt
26 november 2024
Gdy rozkołysze wiatrJaga
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0015absynt