rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 16 september 2012
Dobrze że cię mam. Kiedy rano ściany są porzuconą skórą
węża. Podłoga ciągnie się do kolan. Wystawiam paznokcie (najtrwalszy
element zewnętrzny). Nagością zawstydzam domową zieleń. Za długo
przebywam w otoczeniu siebie. To nie to samo co przebywać z
kobietą (jakich by nie miała ramion). Jakich by nie miała
uczciwych żył. Dobrze że mam na przykład łóżko (fragment
bezpieczny). Chociaż o pięć minut dłuższy
od najkrótszego seksu.
rafa grabiec, 2 may 2012
zostałem zaplanowany
na to wskazują daty
nazwisko ojca w stosunku
z panieństwem matki
wszystko się zgadza
tylko dlaczego nie pamiętam
zimnych rąk położnej po przecięciu pępowiny
rafa grabiec, 19 september 2012
na ścianach umierają cienie
gdy milknie światło dnia
uchodzi ciepło z przewodów rozmowy
jeszcze opony gryzą asfalt za oknem
pijak przeklina zapałki
jeszcze psy kłócą się o ciszę
pokój tonie we śnie
dzisiaj przyjdzie do mnie łeb ryby
poczęstuje ostrzem języka
rafa grabiec, 20 may 2013
jeśli zadajesz faceteowi za dużo pytań
będzie kłamał
w naiwności jest coś z dziecka
rozciągasz swoje pióropusze ponad łóżko
a przecież mnie nie trzeba szukać
marznę na krześle i mówię że
wyjdziesz jeszcze za jakiegoś miłego gościa
który będzie cię nosił na rękach
śmiejesz się i tańczysz do muzyki jaką puszczają w radio
rafa grabiec, 26 april 2012
Kazuko mieszka w Tokio
kocha przyjaciół jeśli jej nie odwiedzają
ma małe piersi i wodospad na głowie
wypływa czasem metrem do Shinjuku
by zrozumieć światła jesienią
slanguje jazzem i pisze o miłości i śmierci
nie przychodź za późno Kazuko
dziś wieczorem chyba będzie burza
rafa grabiec, 7 august 2012
Przyjechałem tu po to, żeby cię
zabrać. Oderwać cię od gałęzi . Obiecuję
nie uschniesz . będę opiekuńczy
jak dla swoich pelargonii. Obmyję stopy,
nawilżę usta. Nawzajem będziemy
obcinać sobie paznokcie. W moim pokoju
nie ma telewizora, nie ma firanek. Ściany
mają kolor jelit. Łatwo się w nie
wkomponować. Słońce jest kwadrans przed
orgazmem. W lato. W zimie po słońce trzeba
iść do sklepu. Przyjechałem tu,
żeby cię odciąć od raka słów. Od ludzi, którzy
umierają. Wystarczy, że
spakujesz się w kieszeń i zamkniesz ich od zewnątrz.
rafa grabiec, 16 november 2012
człowiek zamknięty
w kuli przypomina
mgłę nad autostradą
wychylenie się grozi
kalectwem
natomiast
budowanie zdań na przymiotnikach
prowadzi
do kąta stołu
daleko za horyzontem
krzesła jest łazienka
tam myjemy zęby z ucieczki
rafa grabiec, 12 november 2012
woda smakuje wczesnym chrześcijaństwem
spływa niewinnym strumieniem czasu
dotyka niepocieszone dłonie
kiedy wchodzisz w nią ostrożnym krokiem
najpierw otacza cię chłód
aż przerodzi się w siłę
do kolejnego kroku w głębszą niewiadomą
siebie
rafa grabiec, 16 september 2012
nie pisanie gorsze jest od wrzodów żołądka
to tułaczka
to ślepa uliczka
nicość
mijają mnie słupy telegraficzne
przez które kopulują ludzie
pocieszają się i żądają od siebie wciąż więcej
stare i zgniłe dni pamiętam najlepiej
o rzemieniu ojca i czerwonych uszach dzięki matce
o wylanej zupie za okno i kluczu na szyi
kiedyś ukradłem pieniądze
kiedyś byłem dzieckiem i tego nie żałuję
po prostu byłem ciekaw świata
grzebałem w szufladach zaglądałem pod łóżka
podwórko z perspektywy drzewa jest piękne
jak nogi sąsiadki na wysokich obcasach
papierosy pozwalały się poczuć mężczyzną
piwo piliśmy na zajezdniach kolejowych lub za kościołem który nie miał wieży
a my mieliśmy jeszcze w sobie wiarę
że może się udać
zerwać jabłko i orzechy
przy ulicy domków jednorodzinnych
szukaliśmy dziewczyn które zdradziłyby
tajemnice ukryte w majtkach
gdzieś w piwnicy tam gdzie koty jedzą myszy
cicho
żaby rechotały za młynem brudnym i nieczynnym odkąd pamiętam
karbid pakowaliśmy do puszek i wysadzaliśmy w powietrze mrowiska
każdy blok miał najlepszą reprezentację piłki nożnej
więc od słów do bitwy potrzeba było niewiele
i tak jest też dzisiaj gdy czytam gazety i przełączam kanały
gdzie wojny wybuchają jak gejzery
rafa grabiec, 15 may 2013
staramy się światłem wypełniać puste pokoje
wchodzimy innym do łóżek i szaf
ciągle z urojeń budujemy nonsens
a na śniadanie podajemy chłam
o starości nie pisze się książek
dla młodości istotny jest wiatr
idziemy razem do bram świadomości
wycieramy stopy o prawdę dla mas
jeszcze koniec przegoni początek
jeszcze szansa na minę wprowadzi sukces
tylko niech człowiekiem zawładnie porządek
zasad czynów i lat
'98
rafa grabiec, 20 august 2013
śnił mi się chłód
pusty piec rozcięty przez szron
kobieta z którą istnieję rozpruła jabłko
w tle gęstym od nici i igieł
sentymenty wynikają z poczucia nieobecności
pijemy za to co mówią podczas pełni
szczekanie psów po wszystkim
doprowadza nas do okna
tam i z powrotem
lotnisko łóżka
jest takie powiedzenie że kobieta
zaciska pierścienie by mężczyzna mógł poczuć się mężczyzną
tak by klęska urosła w lustrze
rafa grabiec, 9 november 2012
na pajęczynie poszło oczko
co teraz zrobisz z kątem
rozwartym
nóg
rafa grabiec, 20 april 2012
mówią że mur upadł
że kurtyna jest już wysoko
żelazo potrzebne na mosty
Warszawa z okien pociągu
jest czarna
nocą
przesiadamy się na autobus z Dworca Wschodniego
powiedzmy do lat osiemdziesiątych
rafa grabiec, 12 may 2012
dzisiaj znów nie ma słońca
człowiek który myśli
chowa do kieszeni płaszcza
trwogę
matka okryła syna
przed deszczem
uciekają na przystanek
mały tęskni za dobranocką
wie że przegapi kolejny odcinek
radości
słowa porywa wiatr
słowa toną w kałużach
na przestrzeni kwietnia
tata napisał list że zostaje tam
z inną kobietą
matka nie wierzy już w żadne słowa
słowa jak liście ostatniej jesieni zostały
smutne
jutro też nie będzie słońca na twarzy matki
przy płatkach kukurydzianych i mleku
wyszykuje syna do szkoły
rafa grabiec, 21 october 2013
na początku było czarne i płaskie
na końcu będzie czerwone i kuliste
bierzemy w ręce mąkę i wodę do budowy miasta ustosunkowujemy się jak mężczyzna do kobiety albo odwrotnie wychodzimy z brzucha paraboli
zaufałem ciepłu zanurzając stopy w pustyni jaką mi zgotowałaś
ja chcę to hasło na którym wyrosną kaktusy
to żadna przypowiednia to tylko czysty kalendarz bez imion
same cyfry porozrzucane we fragmentach korytarzy
rafa grabiec, 1 august 2013
próbowałem nie pić
wyszło inaczej
pani doktor we mnie zawiodła
stąd ten zarost
wypchnięty przez okno oddech
policja i klamka
nie przepraszam za grzech bycia
rafa grabiec, 28 february 2014
a kiedy będę wracał
będę upadał pod twoimi drzwiami
i nie będę błagał
tylko będę wył
rafa grabiec, 19 january 2017
korytarzem możesz wyjść na świat
aż świat wejdzie w ciebie kablem
droga do bycia tu i tam jest krótsza niż po chleb
próbuję jeszcze łapać zapachy za skrzydła
ten obcy z lektury szkolnej wciąż mieszka na wyspie
im mniej nieślubnych posiłków tym mniej głodnych dzieci
rzuciłem miłość na barykady
albo ktoś ją rozstrzela albo szlag trafi
kości są po to by je wylizać ze szpiku
związki są po to by nie były radzieckie
rafa grabiec, 5 june 2014
bądź wierna mnie grzesznemu
kiedy rozmawiam z diabłem
dzwony biją w tulipany
w rzeczywistym mieście rodzą się sny
z których nie ma ucieczki
starzy noszą zmarszczki na językach
tam mieszka bóg w nieczynnych kapciach
rozmieniliśmy młodzieńcze jutro na nadzieje cerowane wiatrem
kiedyś chłopcy walczyli na proce
dziewczynki rywalizowały w grze w gumę
świat wycisnął nas jak reklama
za mało nas w rozlanym mleku
za ciasno w lesie
rafa grabiec, 5 november 2014
zgubiłem się w nagim mieście
wszędzie pomniki gdzieniegdzie deszcz wypłukał napoczęte miłości
ptaki srają niezmiennie psy szczekają
dziewczyny szukają natchnionych chłopców
udaję że nie muszę udaję się tam gdzie ktoś wyjeżdża
tam gdzie inni wpadają sobie w ramiona
do przystanków mam słabość odkąd ojciec zapominał że ma dom
później przyszło wycieranie zakurzonych fotografii
zgubiłem się we śnie
jest zawsze nadzieja że się obudzisz
że zapali się światło albo że ten który cię goni zapomni po co to robi
że nie zabraknie ci drzwi które możesz otworzyć
siadam obok ciebie wymieniamy minusy na plusy
wycinamy znaki zapytania i wykrzykniki z pola przecinków
jeszcze zasadzimy drzewo spłodzimy syna wyremontujemy siebie
rafa grabiec, 11 march 2014
Potwornie się nudzę, Ty nie?
Jack*
nigdy nie śmiałem czytać cudzych listów
może dlatego że z listem jest jak z naznaczoną kobietą
adresat nadawca i coś pomiędzy
nazwijmy to drogą
jeśli miałbym przebyć odległość z Denver do Nowego Jorku
wybrałbym wagon towarowy Southern Pacific
kolorowym ptakom jest łatwiej zasypiać
*Kerouac/Ginsberg - Listy
rafa grabiec, 7 november 2015
1. teraz bądź mi człowiekiem
powiedział człowiek do wilka
2. z perspektywy drzew jesteśmy epoką
szukania ognia
3. z prochu powstałeś
co później niech będzie drogą
4. język pozwala smakować
smak pozwala wyciągnąć język za usta
5. jako sól ziemi
zróbmy Polskę na miarę białego orła
6. zakazanych owoc
ciągle kręci się i spada
7. Chopin miał rację
czuję się sam choć otoczony
8. tworząc człowieka
zapomniał o człowieczeństwie
9.budujemy coraz więcej
a miejsca coraz mniej
10. dzieci otwórzcie nam drzwi
by znaleźć was w sobie
rafa grabiec, 3 january 2017
wychodzimy ze świąt jak z supermarketu
bogatsi o prezenty ubożsi o dym z ogniska
na skrzyżowaniu nie szukamy policyjnej choinki
w żłóbku leżą zeszłoroczne postanowienia
trzej królowie Kościół Militaria Benzyna
potrzebujemy małych trzęsień ziemi
by wyciągnąć wnioski z kocich poranków
telewizor mówi językiem domokrążców
radio gra przeboje na spacer z babcią
najpierw długie smarowanie chleba margaryną
(masłem smarowała matka bolące kolana)
później killing in the faith
i niech moc będzie z głową w chmurach
rafa grabiec, 12 september 2014
składam cię jak origami w łabędzie i róże
później zamykam rozdziały z napoczętych kolacji
każda idylla ma zakręt za którym stoi samotność
więc pozwól się zamienić w rzekę
i płyń
rafa grabiec, 21 march 2015
wykąpię cię córko w swoich przywarach
tak byś przesiąkała tatusiem
i wyciągnęła wnioski jaka masz nie być
zamknę cię w wieży i będę karmił kłamstwami
jaki piękny jest świat
a kiedy wypuszczę to śnieg będzie koloru wiosny
po to dałem ci na imię Mądrość
żeby zasiać dobre ziarno pośród dżinów
rafa grabiec, 23 august 2017
nic tak nie pachnie śmiercią jak wiara
cienie skradają się przypowieściami
słowa kuszą weżem
nic tak nie zmienia miłości w wojnę jak strach
wyjdźmy dziś wieczorem na promenadę
możemy być blisko przypływów i karmić się dymem
nie musimy być szaleni w odkupieniu siebie
z pustyni nawet deszcz nie zrobi prześcieradła
pod którym możemy schować nasze skrzyżowane ciała
nie chcę być ofiarą skłądaną słońcu
tylko klatka ochroni cię przed nadlatującym jastrzębiem
każdy poranek modli się o spacer z psem
o świeże pieczywo
kawę
córkę mówiącą przy śniadaniu zróbmy coś więcej niż wczoraj
rafa grabiec, 11 september 2014
gdybym był cieślą
nasza łódź nie dawałaby szans falom
ociosany wiatr byłby karmą
jeśli miałbym zamiast rąk gałęzie
czy siadałabyś na nich i śpiewała mi piosenki o świecie w którym żyjemy
zdejmę dla ciebie koronę z liści
wieczorem zapalimy ognisko i puścimy z dymem wszystkie przeciwności
rafa grabiec, 27 august 2014
pozwoliłem sobie na żydowską polopirynę
gorącą z elementami zieleni
nie pachniała wiosną tylko
wszyscy tutejsi opuszczeni mieszkańcy alumnatu
jakby zgubili się na bocianim szlaku
dni zatrzymały się w synagodze dzięki czemu
samotny koźlak dotyka ziemi i nie zatrzymuje wiatrów
rafa grabiec, 20 may 2015
Bukowski zmarł w na skutek białej wiosny na karku
słowa przez które wybuchały wulkany
zamieniały czyste rękawy w ścierkę do podłogi
spróbuję odnieść się do kobiety z którą spędziłem pierwszą noc
wyobraźnia przerosła napoczęte butelki
później kroki modlitwy do wszystkich diabłów mydlenie oczu
światło łamie się na szkle i winie
zasypianie niesie ulgę
sen pokorę
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
30 may 2024
3005wiesiek
30 may 2024
Over Your DreamSatish Verma
29 may 2024
2905wiesiek
28 may 2024
2805wiesiek
28 may 2024
Watching A MiracleSatish Verma
27 may 2024
Stąd do wiecznościJaga
27 may 2024
No ComplaintsSatish Verma
26 may 2024
Between Whips And TetherSatish Verma
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma