rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 7 april 2016
nie będzie oceanów
między nami. świeże ryby
w koło łóżka. wyspa bez drzew kokosowych,
za to most z beznadziei do nadziei.
śnisz o trumnie jak o łodzi którą płyniemy,
w której się kochamy bez końca. woda jak krzyk mew
wdziera się na pokład. wyobraźmy sobie paniczny mróz
i że nie ma wiosny, że spowiedź to list w butelce.
rafa grabiec, 7 april 2016
w tym mieście nigdy nie było dworca autobusowego z prawdziwego zdarzenia, mimo to niektórym udało się wydostać po za granice
niedzielnych obiadów. być może dzięki dwóm dworcom kolejowym. jeden z nich był zachodni, drugi główny. Dziś nie potrzeba wyjeżdżać ,
wystarczy polecieć w przestrzeń za pomocą kilku guzików.
rafa grabiec, 6 april 2016
pod skórą zamiast żył ma granice
tędy można na skróty przez płuc place zabaw albo objazdem
tuż za sercem skręca w wąski przełyk później wystarczy że obija się w rollercoasterze jelit
i nie pamiętasz jak się wydostałeś na twarde zimne i niewiadomo gdzie
można się fascynować kosmosem można się poznać na przystanku
można rozumieć teorię spadania jabłek
a tak ciężko zrozumieć codzienność i ludzką mowę
rafa grabiec, 31 march 2016
banie na równi z wytaczanym co rano kamieniem
chmur dotykanie tyle co powieszenie na krzyżu
palenie tylko papierosów nie mostów
rafa grabiec, 17 march 2016
Gdyby każdy wyraz był potrzebny
nie byłoby poezji. Jabłonka
rodzi robaczywy owoc, który jest słodszy
niż reszta z tej samej gałęzi.
Nie pytaj mnie czy jutro
będziemy na tej samej planecie. Nie tędy
droga. Czy żółw pełznąc z gniazda do morza
tęskni za plażą?
rafa grabiec, 10 march 2016
ukradli mi młodość
gubię się we własnej kieszeni
zapominałem o kościele jak o niedzielnym teleranku
wyszedłem przed siebie i nie chcę tworzyć stycznej do okrągłego stołu
gdzie śledzie wódka i papierosy
pamięć to fragmenty rozmów przy kolacji
spacer po albumie z pozycją na baczność
lampion na grobie
ukradli im młodość
a miało być tak pięknie jak jeszcze nigdy przedtem
co teraz mam powiedzieć córce
rafa grabiec, 9 march 2016
nie nazywajmy ulic imionami bohaterów
niech dowcipy o polaku niemcu i rusku znikną jak elementarz
próbuję zrozumieć otwieranie drzwi nieznajomym
łamanie się opłatkiem ze śmierdzącym jezusem
kiedyś to były zimy
była wiosna wagary i dziewczyny w których szukaliśmy czegoś więcej niż wilgoci
kiedyś mieliśmy pięści pełne koktajlów mołotowa
na drzewach rosły papierówki
przypomnij sobie o czym rozmawiano przy stole kiedy byłeś młody
przypomnij sobie co było ważne
rafa grabiec, 2 march 2016
przez bańkę my to jakby oni
próbujemy wyciągnąć się z mgły
ręce jak sprężyny
elastyczne liturgie w bagnie wiją się węgorzem
marzę o świeżym powiewie przemijania
zamiast serca noszę pod płaszczem czołg
głęboka studnia w której topielec ja
kiedyś jabłko kojarzyło się z grzechem dziś ze złodziejem
Maria dała syna
syn dał słowo
słowo stało się dziwką
rafa grabiec, 17 february 2016
mógłbym pokazać się z innej strony
tylko która miałaby
ręce i nogi
rafa grabiec, 13 february 2016
raj to dziura z której się nie wydostaniesz
pozwoliłem sobie wymodlić taką przepaść z jakiej spada się na cztery łapy
rozganiam chmury na zawołanie
jeszcze Polska jeszcze piekło jeszcze wojna nie minęła
ale tak na poważnie to dlaczego my nie w drodze
dlaczego ty masz brzuch pełen nadziei
a ja brzuch pełen dymu
możemy wypluć z siebie miłość
składam palce w warkocz
serce w ognisko
słowa to cicha kalwaria
błądzę między sobą
rafa grabiec, 10 february 2016
kiedy ulica na której się wychowywałeś przestaje być
domem to znaczy że zapominasz o byciu dzieckiem
bawię się w chowanego z cieniem
chowam i odkrywam karty
benkomatowe kajdanki
jest jeden skok
który rozwiązuje każdą krzyżówkę
1. grubość lodu na porannej rozmowie
2. ojcze nasz
3. życie to bułka z masłem
tak niewiele dzieli nas od brzegu
rafa grabiec, 7 february 2016
budzę się w twoich płucach
kiedy zaciągasz konną jazdę
wiatr z którym jesteś na ty
pił z halnym na rozstaju
ubieramy kolorowe pudełka w dzień
na drugie śniadanie malujesz paznokcie
później możemy rozmawiać o katastrofie Prometeusza
i nie przypominaj mi o metamorfozie czerwieni
(to nie jest wiersz o byciu miłym)
zatrzasnąłem za sobą pantoflowy grudzień
nie noszę szytych na miarę wspomnień
szyję na miarę drogę
z alfabetu mogę rozszyfrować nie taki ogród jak krzyżówki
rafa grabiec, 28 january 2016
nawet smarowanie bułki masłem wymaga pewnego stopnia artyzmu
chód można doprowadzić do zielonego światła
język powinien mieć wartość pół litra wódki
nie czuję się bezpiecznie między wami
nie czuję się sobą
czuję się chory
czuję że zaraziłem się między innymi
światło kiedyś prowadziło do celu
dziś do światła lecą muchy
światło to gówno
gówno ma na imię BE
czucie ma coś wspólnego z plażą
wiesz że może być morko i ciepło
rafa grabiec, 21 january 2016
świat ma poplamione skrzydła mną
tobą zatrute serce
cieknie z nas ciemność
ze snów budujemy dom
nadzieje jest łatwiej spalić niż papier
trudniej napisać za jakie cudzysłowy się kochamy
próbuję wyobrazić sobie pożar na plaży
udaję że koniec wiosny nie zamieni takich jak my w Warszawę '44
pod płaszczem północnego bieguna
kryje się chłopak wychowany przez dym
rafa grabiec, 20 january 2016
odkąd nauczyłem się liczyć do dwóch liczę na siebie i swoje błędy
to dzięki nim spadam na cztery łapy i przez siebie wpadam w coraz to nowe sytuacje
na materacach schodów pogubiłem kilka grzechów
miękko im tam
na udach wierszy zapomniałem się o parę lat za w wcześnie
nie mam z tym problemu
nie jest za późno by wyciągnąć się z wnyków Wisły
moje państwo leży w moim łóżku
nie chcę być świętszy niż krzyż nad drzwiami
rafa grabiec, 16 january 2016
u mnie wszystko w porządku
beton w sercu i wrony w głowie
próbuję znaleźć w sobie chłopca
przypomnieć sobie berka i podchody
zdjęcia przypominają że byłem czarno-biały
że była grzywka i kołnierzyk
wspomniałaś że kiedyś modliliśmy się po dobranocce
że opowiadałaś mi bajki
na półkach był ocet zamiast pomarańczy
rafa grabiec, 14 january 2016
nie bij mnie ciszą
biję mnie słowami
wymagać to ja mogę od świetlika by wyjaśnił mi drogę
autobus którym do ciebie podjeżdżałem już nie chodzi
pośród ognia jaki w nas drzemie
nieroztopiony kryształ lodu
niebo nie rozwiąże się jak worek pełen prezentów
schody to klepsydra
bycie na dole pozwala myśleć że jesteś na górze
rafa grabiec, 11 january 2016
dziś wszystko nabiera kształtu
wszystko zaczyna mieć granice
możemy jeszcze być podobni do naszych ojców
możemy mieć serca naszych matek
wystarczy że nie damy zatrzasnąć sobie ust
dziś stare piosenki brzmią jak pierwsza miłość
wszystko co było jest jak pierwszy krok w chmurach
możemy jeszcze wsłuchać się w to co ważne
możemy wysuszyć skrzydła w czasie liturgii małych ofiar
wznieść się ponad ciemność wyżej niż żar papierosów
dziś pierdolę wszystkie rebelie
dziś pierdolę wszystkie belle
rafa grabiec, 8 january 2016
zamieniłbym się na ślady stóp
karetki pogotowia prują miasto na pół
dobranoc to para o jakiej wciąż chce mi się marzyć
codziennie słychać złe wiadomości
codziennie falami płyną brudne czyny
codzienne spacery by nie zgubić tropu
blisko domu wita mnie PROCH KING
JEBAĆ BROŃ i jak się z tym nie zgodzić
jak wejść bez kastetu w ciemność
można kupić ocet i gąbkę
półki pełne są argumentów
rafa grabiec, 26 december 2015
ja
jestem poza nawiasem
ty
linijka w linijkę
przybierzeli K+M+B
wytatuowane drzwi
świat mieści się na mojej ulicy
ścieżka ze stołu do nosa
mój dom to nie jest telewizja
więc jeśli masz coś do powiedzenia to
przecznicę dalej
rafa grabiec, 24 december 2015
w takie dni jak dziś zaprzedaję się zamglonym popołudniowym minutom
naciągam czapkę na marzenia i zapominam o tym że nie mam skrzydeł
zaparowało mi serce już nie płonę ciepłym ogniem
w takie dni jak dziś uciekają pociągi
wymieniam się na coraz drobniejsze słabości i próbuję wczytać się w papilarne listy
wiatr pomieszał mi myśli już nie spotykam się z muzyką świerszczy
w takie dni jak dziś człowiekowi brakuje psa
by miał kto ogrzać zimną pościel
dobrze jest obudzić się pod koniec następnego tygodnia
rafa grabiec, 17 december 2015
ktoś powiedział: jeszcze nie wszystko zostało zapisane
mimo że powiedziano stanowczo za dużo
ubierasz mnie co rano w te same niedopowiedzenia
po chleb nogi prowadzą korytarzami
pachnie jutrem
dym ciągnie się aresztowaniem
pamiętaj że kiedyś czołgi kochały się w miastach
nie ma mnie między językiem spustowym a kabłąkiem
wolę mieć cię na muszce
niewolę tłumaczę zdartą korą z drzewa
rafa grabiec, 15 december 2015
już nie ma znaczenia co widzisz
jakie kolory mówią co jest czarne a co nie czarne
narąbmy drewna na zimę
niech wióry lecą a butelki jak kobiety niech się roztrzaskują o zimne serca
mężczyzna to obiekt prędzej czy później przywiązany do ławki
jestem stąd i nigdzie nie idę
miasto u nogi
za progiem wietrznie i zawracają kruki
niech spadają na nas cyrkowe sztuczki
wyjdźmy z krzywego zwierciadła jak z supermarketu
wbrew pozorom bądźmy jak molo wyciągnięci w morze
rafa grabiec, 10 december 2015
z prawdą lepiej
nie zadzierać
żeby nie wyszło kłamstwo
życie nosisz jak kołnierzyk
postawiony na baczność albo kapeć
czołgi już jadą na językach
świat to bombka na choince
bożyszcze narodzenie ładnie się komponuje z grą w domino
tu popchniesz tam się ktoś przewróci
z grzechem nie ma zabawy
rafa grabiec, 9 december 2015
ani bóg ani
śnieg
przez las śladami prosto
w żyły
żołnierze z pełnymi magazynkami plemników
pod ścianą wiosna z majem w dekoldzie
świta i poranna mgła
zachodzące księżyce na policzkach
piramida zatrzaśniętych drzwi
tunele rozmów
szczury ucieczek
iść za nosem psa by nie minąć celu
przez zapory much
idę jak w dym
buduję nową ciszę
matka kłamstwo rodzi piękne dziecko
z europy do polski mamy parę minut snu
rafa grabiec, 2 december 2015
Rashed idzie to redakcji
Charlie ma za dużo na głowie
miasto jest wieżą Babel
kawiarnie serwują stu procentową Arabicę
proszę zrozumieć przyjaciół i kochanków
moja dzielnica nie ma bram nie ma podziemnych garaży
w moim ogródku nie hodujemy wojny
zabierz mnie do łupania kamieni
nie dla zasady tylko dla zasadzenia ziarna między skałami
rafa grabiec, 2 december 2015
moje serce to nie jest miasto
gdzie jest miejsce na korki i bezkolizyjne skrzyżowania
moje serce to nie jest przystanek
nie chronię od deszczu nie sprzedaję hot-dog'ów
moje serce to jest trampolina
może wybić cię gdzieś gdzie jeszcze nie byłaś
w moim sercu rodzą się rzeki i wulkany
wystarczy chwila by to zrozumieć
w moim sercu jest czas na płacz
jest czas na rzucanie kamieniem
jeśli pod stelażem żeber nosisz pukanie
nie muszę tłumaczyć w czym rzecz
nie muszę rysować mapy gdzie człowiek to nie tylko serce
gdzie serce to nie tylko rytm
gdzie rytm to nie tylko rodzina dom praca
gdzie dom to bezpieczeństwo
gdzie rodzina to twierdza
gdzie praca tam karabin maszynowy
rafa grabiec, 26 november 2015
patrzy na nas telewizor
ściany nadstawiają uszu
krzesło plącze nogi
nad rozlanym mlekiem płacze stół
język korytarza zatrzaśnięty w drzwiach
lornetka okna skierowana na rynek gdzie światło miesza się z fontanną
cieszy mnie coraz mniej
rafa grabiec, 25 november 2015
proszę mamy zapewniam że się nie biłem
za to co inni poszli do wojska ja musiałem sprzątać sale pooperacyjne
przyjaciółko boga już nie musisz wracać do swojego chłopca
z pięści też rodzą się piękne dzieci
wypluję wczoraj z samego rana na ulicę
by mieć miejsce na jutro
a pojutrze zabierz mnie byle dalej byle szybciej
nalewanie nie boli
bolą przyziemne rozmowy o tym co ważne
z placów zabaw najbardziej lubię
kręcące się karuzele
zamienię pełną paczkę papierosów
na jednego przyjaciela
tylko żeby się nie wypalić przed czasem
zza krat nawet ksiądz
wygląda na sąsiada
później zęby trzonowe miłość aż po konfesjonał
stopy oblepione grzechem
mam na sobie tylko lustrzane odbicia
małomiasteczkowe animozje
zima zawsze zamyka rok
rafa grabiec, 19 november 2015
Woland zawitał do Moskwy
lda dla matki przełożonej odwiedza rodzinne strony
Luke Skywalker dowiaduje sie prawdy o ojcu
rafa grabiec, 19 november 2015
to już nie jest nasz świat
świat poszedł się jebać
ziemia poszła w piach
ty wyszłaś za mnie
słońce zaszło za horyzont
już nie można identyfikować się z telewizją
kiedyś nawet MTV miała w sobie prawdę
nawet RMF grało dobrą muzykę
dziś ideały poszły się jebać
wydałaś się za mnie ja przestałem być wulgarny
pod parasolem możemy jeszcze być anonimowi
możemy roztrzaskiwać pod stopami liście
przepoczwarzać popołudnia w poranki i na odwrót
zapominać o smarowaniu chleba masłem
wykradać się z teraźniejszości by być gdzieś daleko stąd
rafa grabiec, 18 november 2015
umówiliśmy się na kawę herbatę gdzieżby indziej jak nie w kawiarni
teraz to jest jakaś wojna z czystością powietrza
papieros przed ale szarlotka w środku
umówiliśmy że nikomu nie powiemy o co tutaj chodzi
śmiech jak cytryna w herbacie niesie kwaśne przesłanie
możemy jeszcze zacząć wszystko od miejsca na mapie
później tylko po co później czy nie może być zawsze teraz
zaczynam rozumieć dlaczego kiedyś uważano że ziemia jest płaska
perspektywa stołu daje jakże niebezpieczne pole
manewrujemy serwetkami jak czołgami
imbryk jak latarnia morska nakierowuje ręce na falochrony filiżanek
bezpieczniej jest rozmawiać o starej miłości o rozbitym kolanie
o grze w głuchy telefon nie zapamiętuj spod jakiego numeru dzwoniłem
któregoś dnia powiedzmy 20 któryś lipca 2025 dlaczego nie
data jak każda inna do której możemy ułożyć sobie śniadanie
głupie to ale ze wspomnień do rzeczywistości jadę snem
mijam przystanki byłe koleżanki byłych kolegów wiosny i płyty kompaktowe koncentracyjne palce zabaw deszcz spod matki
psa z ogonem przyciętym w drzwiach palące się śmieci śmierć w kwietniu roztrzaskane jabłko na asfalcie roztrzaskany nos
po dyskotece marsz z okazji pierwszego maja ciepła wódka nad Wisłą
sen ma to do siebie że kończy się przed czasem
wypijmy się nawzajem
napiwek ureguluję za nazwisko
kelner zrozumie
w normalnym miejscu
kelnerka rozumie więcej
rafa grabiec, 7 november 2015
1. teraz bądź mi człowiekiem
powiedział człowiek do wilka
2. z perspektywy drzew jesteśmy epoką
szukania ognia
3. z prochu powstałeś
co później niech będzie drogą
4. język pozwala smakować
smak pozwala wyciągnąć język za usta
5. jako sól ziemi
zróbmy Polskę na miarę białego orła
6. zakazanych owoc
ciągle kręci się i spada
7. Chopin miał rację
czuję się sam choć otoczony
8. tworząc człowieka
zapomniał o człowieczeństwie
9.budujemy coraz więcej
a miejsca coraz mniej
10. dzieci otwórzcie nam drzwi
by znaleźć was w sobie
rafa grabiec, 5 november 2015
ptaki nie ukrywają że już czas zejść na ziemię
poczuć chłód ziemi zrozumieć korzenie drzew
marzną łapy bezpańskich psów
pozwalam wpaść przez okno świeżym promieniom jesiennego słońca
liście rozbijają się o parapet jak papierowe samoloty
przyjaciele z pudełka z zapałkami
spalę koniec lata
bociany zostawią za sobą puste gniazda
czas posprzątać szafę odwiedzić strych schować do pudełek rozdarte marzenia
rozmawiajmy z malowanymi na przedramieniach aniołami
może otworzą skrzydła i wszystko stanie się z lotu bardziej oczywiste
ale nim świat wyciągniemy z rękawa nauczmy się nie myśleć o murze
bycie Guliwerem to nie wstyd
rafa grabiec, 4 november 2015
siedzimy na przeciw siebie i przepowiadamy przyszłość
z tego co jest pod ręką karty fusy z kawy czarny kot i wszystkie te brednie
ze stojącą pod ścianą drabiną którą można wejść jak przez okno prosto
do twojego serca
maluję obraz na którym wszystkie kolory przypominają jesień
śmiejesz się że nie na tym polega życie
to nie zawsze wiersze farby i wino wina albo nazywaj to jak chcesz
tylko nie mów mi że bujam w obłokach bo będziemy w nich wszyscy
ze słowem mogę zawsze być na ty powiedzieć jakim jestem błaznem
napisać gdzie wychodzę nocą i kim nie umiem być
słońce zastygło między skrzydłami żaluzji jak pszczoła
małe litery w środku miłości nie mogą stać przed szeregiem
w jej świecie nawet tydzień miał osiem dni
mówiliśmy że kiedyś wenus musiała się zetknąć z ziemią
i ona jest ich córką
tańczyliśmy na dachu czteropiętrowego bloku
dni płynęły jak rozlany miód wszystkie godziny nad przepaścią domowego szlabanu
pamiętam coraz mniej a tyle do opowiedzenia
miłość na ulicy drzew nad rozlanym mlekiem nie warto było się schylić
ciągle zielone światło ciągle puste kieszenie
człowiek to stado problemów
możesz być wilkiem w owczej skórze ale to tylko kolorowanie własnego cienia
umiejscowienie się między kimś a nikim to pole minowe
zawsze może się wydarzyć o jeden wybuch za mało
matka polka pijaka córka miłosierdzia
kocham cię na zakręcie
rafa grabiec, 29 october 2015
od kąta pamiętam jak zasadzali we mnie kościół
przez drogi krzyżowe aż po zmartwychwstania po sobocie
już nawet poniedziałek był do polubienia
wychodziłem przed siebie by zarobić na umieranie
jakie to fajne być lodołamaczem i przecinać skorupę zamarzniętych rozmów
później wyciągaałem wnioski z brzucha napoczętego ojcostwa
tata matma wszyscy śnięci i pi
es
wo
zda
odkąd nie chcę pamiętać popiół sypie się raz do roku na przekór
bo być w takim dniu tam to nie plotka
kolana bolą pacierze cierpną łzy jak złotówki przeciekają przez kieszenie
rafa grabiec, 22 october 2015
To jest wszechświat
Bezdotykowa miłość
Zabawki na strychu
Biało czerwona flaga raz do roku
To i księdzu wolno
Boję się dotykać
Mimo że mamy do siebie zaufanie
Kolory miasta kolory paznokci kolory linii lotniczych
Mamy aż za dużo by wyrazić siebie
rafa grabiec, 22 october 2015
mięso zmienia barwy komunikacji z tego czym było
na to kim nie chce być
musi się utożsamić
z pokorą nie wychodzi się dobrze nawet na zdjęciu
dzieci w szkole
na ulicach szalik samochodów
religia to Hamlet
wnioski jak liście spadają pod nogi
ciało próbuje odnaleźć się w sytuacji
bez wyjścia są psy uwiązane do budy
kocham patrzeć jak lądują ptaki
wiem jak się czuje dziewczyna czekająca na autobus do nikąd
później krzyżówka facebook'a z ławką w parku
iloraz inteligencji do mieszanych uczuć
bóg raczy wiedzieć co się z takiej przyjaźni urodzi
wytatuujmy sobie picie wódki zlizywanie ran über alles
mgła w nas to cisza przy stole
po co komplikować spokój
po co bawić się w wojnę
kiedy jutro może być wulkanem
rafa grabiec, 21 october 2015
Słowo rodzi się z dźwięku – dźwięk przed słowem
F.Chopin
nie ma przegranych
psy chodzą po niewidzialnym sznurku
pijacy zataczają kręgi
słowa spływają deszczem z okien
mamy sobie coraz mniej do powiedzenia
bywam jak stary fortepian na którym stoją paprotki
wewnętrzny dźwięk ma konsystencję rozlanego wina
nie ma nic bardziej obrzydliwego niż wymijające zdanie
stwórzmy słowo od źródła
dźwięk będzie się rodził w bólu
*tytuł by Schumann
rafa grabiec, 15 october 2015
maluj nas aż nad przepaść miasta
z jednego końca wariactwa do ostatecznego ukrzyżowania
przed życiem w pustych pokojach
rozmaluj nasze kłamstwa w czterech ścianach
terytorium światła i cmentarność rozmów
warianty budowania świadomości to odbieganie od wolności
już nie jest ważne jak daleko posunęły się sny
ale możemy mieć na myśli jutro możemy mieć na ostrzu noża czas
maluj nas aż zesztywnieją kołnierze wraz z nadejściem zimy
później niech nie będzie ważne co stanie się nad rozlanym mlekiem
rafa grabiec, 14 october 2015
przecież my się tak na dobrą sprawę proszę
pani nie znamy to jest tylko początek igrzysk
to nie ma być rozmowa o przewadze racji bytu
nad napoczętą butelką rozpaczy
wszystko kiedyś będzie odbudowane
(nawet Warszawa zasłużyła na powstanie)
nic bardziej mylnego jeśli podejrzewasz mnie że w sercu mam Drezno
to nie było aż tak dawno żeby burzyć mury
między nami jest jeszcze kilka ciekawych projektów
za nami córka dom pies
a teraz pozwól że pokażę ci kawałek nieba
z perspektywy podłogi nawet stół ma długie nogi
więc zapomnij się w krzywiźnie nocy
rafa grabiec, 10 october 2015
gdybym chciał byłbym wirtuozem frezarki
gdybym musiał zrozumiałbym swoje sny
gdybyś chciała pokazałbym ci na jakich wzgórzach rosną maki
sobota to margines tygodnia
dzielenie nocy na godziny
ostatni taniec ostatni kieliszek ostanie słowo
wsłuchuję się w liturgię ulicy
ktoś potrzebuje wojny inny potrzebuje darmowej miłości
tylko dzieci niosą w sobie nadzieję
gdybym mógł wzniósłbym cię wyżej
ale przecież wiesz że gór nie przenosi się siłą
rafa grabiec, 2 october 2015
moje ręce widzą oczy czują
przecież wiesz do czego jestem zdolny kochanie
nasz ogród jest porośnięty cierniem więc po co nam róże
ci co chodzą boso po snach kończą za kratami
można mieć wszystko tylko trzeba mieć szuflady w głowie
szukamy świeżych minut by nie pamiętać jak pijani osiągnęliśmy siebie
rafa grabiec, 30 september 2015
przypadek rodzi owoc
cień toczy kamienie
słucham co ma do powiedzenia starość
patrzę czym kieruje się młodość
budzę się za każdym razem w nowym świecie
ściany jak płaszcz zapięte pod samą szyję
miłość to tylko obietnica dla której nie jesteśmy słońcem
niektórzy ludzie mają w sercu pole
sieją wiatr i zbierają chmury
próbuję być deszczem i zmyć błędy które ciągnę jak kulę
rafa grabiec, 29 september 2015
przychodzą czarne i spocone
jak wąż otulają szyję
między poduszką a blaskiem księżyca
czekanie aż miasto zacznie szczekać
co rano nadzieja że strachy poszły w diabły
ale nim marzenia ujrzą brzask
muszą skoczyć nad łóżkiem barany
muszę pogniewać się z bogiem na amen’
musimy zawyć wilkiem
tak by dzieci miały o czym opowiadać mgliste historie
wiatr wślizguje się kominem jak złodziej
sąsiadka z dołu na pewno siedzi w oknie z papierosem i tęskni za córką
koty szykują się do okupowania śmietników
dzisiaj noc jest w linie
lunatycy będą rozwieszać pranie ze snów
wyciągnę informacje i wysiadam z pociągu do niewyspania
rafa grabiec, 25 september 2015
wówczas jesień była podobna do włosów dziewczyny
wiatr żółć i zmęczone ptactwo
kolory jak zastygła młodość
zadymione rozmowy wśród wypalanych liści
jeszcze nieprzemyślane a już wypowiedziane
sny z których starasz się wyciągnąć puentę
żeby obietnice nie pokryły się ciszą
droga musiała być malowana przypadkiem
bowiem bycie ma w sobie coś z kosmosu
rafa grabiec, 15 september 2015
z przelotnych rozmów pamiętam tylko te które kończyły się w oparach papierosów i niebezpiecznych oddechów
świat nie jest oryginalny cięgle te same pragnienia
zero jedynkowe czekanie na dżina i szóstkę
każdy poranek to kawa i czysta bielizna
później niech się dzieje i oby nie dotyczyło to nas
reszta sama się ułoży
wciąż mam problem z pakowanie się w sytuacje z którymi nie powinienem mieć nic wspólnego
ale moje fatamorgany nie pozwalają mi się zgubić
wiec biorę wszystko w ciemno
ze snów kiedyś ułożę mapę
trafię do twojego serca szybciej niż strzała
szkoda że nie będziemy młodsi o te kilka nocy
rafa grabiec, 12 september 2015
przydrożne lampy jak policjanci
późną nocą prosto w źrenice
nie ma miłości
w paczce papierosów
wszyscy spłoniemy
nie ma bezpieczeństwa
w bramach w parkach
pod pierzyną nocy chłopcy i kobiety-butelki
prosimy o tabletki w kolejce do apteki
lekarstwo na życie
spożywcza wymiana walut
nie ma miłości
na plaży o zachodzie młodości
nie ma czystości w małżeństwie
jest alejka w którą wchodzimy
jesienią się liście
zamiast skóry krzyżowanie relacji
ojciec córka
w miejscu serca mam szufladę
gdzie noszę cmentarzysko marzeń
rafa grabiec, 10 september 2015
córka z którą noszę jedno nazwisko
mówi mi kocham cię
piękno może mieć krótkie imię
rafa grabiec, 5 september 2015
naprawdę nie jest trudno rozbić parawan w okolicach Chłapowa
około 8.30 rano
wystarczy obudzić się o 7.30 wyprowadzić psa na siku kupę
później spakować pompowaną kaczuszkę leżak namiot koce czteropak Specjala i parawan
krokiem nie czekającym zwłoki w tempie raz dawa raz dwa obrać kierunek plaża
nie ma zabawy nie ma bez parawanu co najmniej ośmiometrowego zabawy nie ma
rafa grabiec, 31 august 2015
okno jak płomienie Brzozowskiego mówi mi
ojczyzna rodzina Polska religia
śnię o człowieku bez granic bez tajemnic
dzieci jak płakały tak będą płakać
psy wciąż szczekają na listonoszy
usprawiedliwienie wychodzi z czterech ścian kominem
alkohol tytoń husaria matki boskie i solidarność
niech się niech cię nie chcę takiego jutra
wolę ojczyznę z prochem pionkami i szkołą podstawową na 15 stycznia
rafa grabiec, 27 august 2015
Zosia próbuje mi udowodnić, że w jej sercu mieszka ptak.
Koloruje papier na żółto, zaznacza kontury skrzydeł.
Przykłada kartkę do piersi i wygina się jakby chciała się wznieść ponad stół.
Z ust robi lejek, cichutko popiskuje.
Kiedy dorośnie, dam jej książkę z autografem Wharton’a.
rafa grabiec, 26 august 2015
strach ma takie miękkie nogi unosi się nad chodnikiem
widzisz chłopca na deskorolce koloruje nudny okres dorastania
z tych murów które w koło przypominają o naszych dziadkach
można wyczytać że jakoś to było małymi krokami i żeby zdrowie było
drzewa co chwilę zmieniają płaszcze światło załamuje się nie pod takim kątem jak byśmy chcieli
i gdybym powiedział że smutno mi boże to mogłabyś parsknąć śmiechem
nie te czasy i nie to picie wódki
kiedyś mój ojciec przynosił z pracy płyty winylowe
mama zapach eteru
moje paznokcie były pełne miąższu z mirabelek
w piwnicach dziewczyny pokazywały nie tylko majtki
teraz tylko kościoły i szkoły noszą te same imiona
na stołach nie ma zsiadłego mleka nie wierzy się w pasjansa
rafa grabiec, 23 august 2015
boli mnie komputerowa samotność
piksele wiersze i nowy album Blur
z okien mówi do mnie miasto
pies zlizuje z łóżka noc
przestrzeń ma szersze oczy niż literatura biodra
jedyne czym się różnimy to jak skończymy
z kolorów najbardziej lubię to co białe i to co czarne
proste zasady
morze wyrzuciło na brzeg syrenę
wiatr opuścił Ikara
ojciec Jezusa
Barcelona dała mi anioły
numer 10 na koszulce i sangrię
rafa grabiec, 17 august 2015
uciekam przed Niemcem z bagnetem na karabinie w uliczkę
z napisem JEBAĆ BROŃ identyfikują się chłopcy z młyna
nasze miasto ma biało-zielone serce
mój anioł tchórz zapomniał w czym jest rzecz
do końca gry jeszcze pójdę z dziewczyną na dach
będziemy liczyć spadające z nieba papierosy
będziemy dla siebie jak papier i nożyczki
rafa grabiec, 14 august 2015
podobno Herod też kiedyś był dzieckiem
rzucał kamieniami w uwiązane osiołki
słońce miało niewiele mniej plam niż dziś
urodziłem się w sterylnych warunkach
pani nie przyniosła mnie do okna
ojciec tupał w na poligonie w Drawsku Pomorskim
syn ma z matką tyle wspólnego co deszcz do ziemi
rafa grabiec, 7 august 2015
śniegi dziś takie szare
wiatry niezmiennie wschodnie
byłem na obcym lądzie
słowa jak kamień ciężkie i spadanie w dół
światła w nocy noszą się w trzech kolorach
czerwony zielony i przepraszam która godzina
zamykanie i otwieranie ma wspólny klucz
pocałuj mnie głęboko w drugie dno
rafa grabiec, 25 july 2015
w przewodzie pokarmowym pielęgnujesz łodygę róży
na ustach płatki w żyłach błękit
myślałem że kosmos mieści się w prostokącie łóżka
z wiatru można wyczytać przeszłość z księżyca bóle kończyn
zamieniłem chmury na metr dwadzieścia poniżej poziomu
może kiedyś wyciągniesz wnioski z pełni
zatańczysz z kimś na krawędzi puenty
ale jeszcze musisz pokazać że potrafisz zasypiać sama
musisz wytłumaczyć córce że za zakrętem też może być dzień
rafa grabiec, 22 july 2015
minęły już wiosny ukrywania się za podwójną gardą
listy których nie trzeba się bać pogrzebałem w szufladach
wciąż jestem otwarty na
wiatry które zmieniały włosy w piaskowe burze
śnieg który leżał obok chleba
wojna po której nikt nie jest wygrany
piosenki których słowa zabierają duchy
jestem otwarty na miłość czekającą za drzwiami
nie musisz być tą jedyną
ważne żebyś pamiętała o mnie następnego ranka
pianie koguta po zakrapianym wieczorze
czysta pościel dla zabicia czasu
chcę być otwarty dla ślepców
którzy nie wiedzą jak wygląda pole tuż przed żniwami
rafa grabiec, 9 july 2015
po raz kolejny jestem starszy o jeden dzień
po raz następny dobrze było by być mądrzejszym
cieszyć się czy naruszyć ziemię
te i kilka innych pytań przypomina mi po co niektórzy noszą krawat
a inni tylko guziczek przy szyjce
rafa grabiec, 7 july 2015
w skrajnych przypadkach mógłbym postawić nogę za marginesem
nie wahałbym się użyć palców do rozerwania chleba na co najmniej trzy części ciała
nie ukrywałbym na polu na przykład Garncarza wzorca ojca
jeśli mnie słyszysz wciśnij ENTER
w innym przypadku wykręć 112 tylko nie powołuj się na moje imię
nie wywołuj wilka z lasu
to nie lata dziewięćdziesiąte kiedy wszyscy zaczynali od zera albo mieli naście lat do stania się dorosłym
rafa grabiec, 6 july 2015
nie jesteśmy tu po to by przytrzaskiwać sobie palce w słowach
nie jesteśmy to dlatego żeby sprawić komuś przyjemność
jesteśmy tu dla pełnej ulicy i balansu między cieniem i słońcem
próbuję odciąć od siebie małe kalectwa
stracić coś na obstawianiu wyścigów koni
poczuć jak całujesz kiedy świat nie układa się w całość
nie jesteśmy żeby zamienić wodę w wino
żeby powstać z prochów i zrywać niedojrzałe jabłka
musimy przejść przez mur i wychowywać dzieci
rafa grabiec, 22 june 2015
jeśli spytasz mnie jak mi się żyje
odpowiedź znajdziesz w zaciśniętych pięściach
jeśli cię spytam jak ci się żyje
odpowiedź znajdę pod osłoną nocy
kiedy karmimy gołębie kosmos kipi z zazdrości
dzieci wciąż ganiają się w berka
na deszcz nigdy nie jest za późno
podobnie jak na zmiany
rafa grabiec, 16 june 2015
na dłoniach noszę papilarne kraty
w gardle kulę ziemską
przecież po to jestem żeby zbierać dla ciebie puszki
wymieniać je na kawałki chleba
oddycham pustą piwnicą
tam gdzie pająki czekają na owady
szukam włącznika światła
słońce ma kolor zwietrzałego piwa
tak cudownie czułem się przy piersi matki
ale to było kiedy po ulicach jeździły czołgi
są takie miejsca gdzie nie musisz wyciągać wniosków
wystarczy że spaliny mieszają się żelbetonem
przecież po to jestem żeby grabić liście z twoich włosów
podpalać niedokończone listy
rafa grabiec, 1 june 2015
nauczyli mnie mówić mamo
tak zostałem wychowany
nauczyłem się mówić pacierz
pod dyktando dorosłych
mówię brzydkie słowa kiedy zmusza mnie do tego sytuacja
świat nie może nauczyć cię niczego więcej niż to co masz za oknem
małe jest niebezpieczne
małe ma zęby
nauczyłem się kłamać podczas pierwszego płaczu
grzechy ciągną się nawet po odcięciu pępowiny
nauczyli nas że pieniądze dają władzę
od tego czasu liczę na siebie
do czterdziestki postaram się wydorośleć
świat ma dobre chwile
szkoda że nie mam do celu pięciu minut
rafa grabiec, 20 may 2015
Bukowski zmarł w na skutek białej wiosny na karku
słowa przez które wybuchały wulkany
zamieniały czyste rękawy w ścierkę do podłogi
spróbuję odnieść się do kobiety z którą spędziłem pierwszą noc
wyobraźnia przerosła napoczęte butelki
później kroki modlitwy do wszystkich diabłów mydlenie oczu
światło łamie się na szkle i winie
zasypianie niesie ulgę
sen pokorę
rafa grabiec, 19 may 2015
na języku mam pustynię
cisza między planetami doprowadziła do zaniku grawitacji
więcej zatrzaśniętych przestrzeni nie wytrzymam
na rogu ulicy z której widać początek świata
dzieci urządziły sobie dom
jeszcze zbyt głupie by czytać z ruchu gwiazd na niebie
pojawił się znak ma cztery kąty
wpisany jest w czyjeś plany
szukać dalekich lądów a nie widzieć w sercu drzazgi
rafa grabiec, 28 april 2015
kiedy przyjdzie czas opuścić to miasto
obiecuję zamieść pod dywan wszystkie za i przeciw
kiedy skończy się uciekanie przed byciem chłopcem
postaram się podwinąć rękawy i wziąć się do roboty
kiedy z czterech stron świata wybierzesz piątą
pójdą za tobą jak w dym
rafa grabiec, 28 april 2015
zanim zrozumiałem skąd się biorą chmury musiałem spróbować znaleźć drabinę
mój cieśla pokaleczył sobie dłonie
z boku wychodzą śmieci potocznie nazwane duszą
stopy proszę bardzo najpierw wytrzeć
zanim mowa osiągnęła pułap telewizji ptaki musiały pogodzić się z Ikarem
przez zbitą dupę wyciągniesz wnioski
rafa grabiec, 17 april 2015
plany są po to by je ubierać w białe koszule
z czasem kolorujesz słońce na inny kolor niż księżyc
jedno oko na Magdę
drugie na wódkę
stąpać twardo po ziemi to jak rozbijać jajko i szukać pisklęcia
po tej stronie świeci
święci się przez się
małomiasteczkowa codzienność
rafa grabiec, 16 april 2015
wściekły pies
śliski sutek
orgazm
dziś idę spać po kinie
nocnym
poranki niech będą po to żeby przepraszać
*Jaś Wędrowniczek - Rymanów
rafa grabiec, 15 april 2015
wiatr pozamykał usta
powstanie to nieosiągalna część jutra
wszyscy przed telewizorem
żeby nie ufać temu co było
wystarczy wierzyć w to co jest
rondo bez wylotów
pozwalam sobie być tym kim mnie urodziłaś
matko nosisz mnie po swoim brzuchu
rzeki obmywają stopy
pamięć musi mieć ramy
kąty proste między słowami
rafa grabiec, 11 april 2015
mówili nie właź z buciorami w dzieciństwo córki
mówili przypomnij sobie jak to było z tobą
przypomnij sobie że na każde matki nie
trzaskanie drzwiami
mówili że wolność budzi się kiedy mury ponad głową
mówili że bóg wszystko widzi nawet kiedy my na ławce w parku
zapomniałem po co jest pas na dupę to trzeba założyć teksasy
świat zaczynał się na półkach peweksu
mówili że związek to obrączki i amen
mówili że z prochu powstałeś i na proch pionki pójdziesz
prędzej czy później dziecko onieśmiela dorosłego
dorosły zapomina jak cielęciem było być fajnie
rafa grabiec, 9 april 2015
korytarz prowadzi nas spod ołtarza do komunii córki
powtórka z rozrywki naszych starych
z dziecinnej skarbonki pod postacią słonia z trąbą dłuższą od marzeń
wyciągam jakiś ochłap na pieluchy i fajki
z fotografii która wisi nad łóżkiem można wyczytać że byliśmy młodzi
i mieliśmy coś do powiedzenia
takie tanie czytanie chmur
obserwuje nas ocet i gąbka
raz na jakiś czas zamykam się z butelkami
muszę wyjaśnić sobie kilka spraw
ty masz do uzupełnienia dzienniki
ono staje się kobietą
rafa grabiec, 5 april 2015
nim rozumiałem że z kobietą nie można ot tak sobie
prowadzić konwersacji o tym albo dlaczego nie powinienem być
podobny do śniegu
chcieli mi dać na imię Wiatr
może i ładnie może i zbyt szybko
nie mnie sądzić
przestałem udawać że mogę z kamienia wybudować wieżę
z ud do szyi podobnie jak z Poznania do Berlina
za krótko i tylko dwa pasy
ojciec wymienił dolary na puste butelki
taki czas synu więc rób jak mówię
za miękki byłem na tanie wymiany zdań i oszukiwanie twardej ręki
fajnie nie trzaskać za sobą pustych szklanek i stać się
świeżym oddechem a później z kolegami wymienić dziewczyny na wolne soboty
rafa grabiec, 31 march 2015
miasto z którym jesteś na ty
nosi imię psa
poda łapę
przyniesie patyk
ma zaznaczony teren
jutro wybieram się na drugi brzeg rzeki
waruj
rafa grabiec, 27 march 2015
boję się patrzeć zbyt intensywnie w poniedziałkowe mordy
tam strzelają tu pan bóg kule nosi
z podróży przez góry pamiętam mgłę i czerwone światła ciężarówki
ciężarna ziemia nosi nas na swoim brzuchu
za morzem była lepsza wolność za rzeką czekali ruscy
sąsiad spod dziewiątki wynosił z fabryki czysty spirytus
podczas pacierza zamieniam się w konesera poboczy
przemycam nieczytelne obrazy
z kolan wychodzą mi ciernie
kąty są pełne od podmiecionych marzeń
rafa grabiec, 24 march 2015
ja jestem zero ty jesteś jeden
gdy byłem Zorro ty byłaś pierwsza
kiedy zostałem zerwany ty zamieniłaś się miejscami
wiatr który przepłynął przez pole oszukał echo i skrył się w lesie
mniej niż Zorro więcej niż jeden
pamiętaj kochanie nie dziel przez zero
bo kto zrywa będzie zerwany
z lasu do miasta jest o kilka kroków za krótko
ja nie chcę być Zorrem ty z jeden dodałaś się co najmniej o kapelusz
może byłem zero ale dawno i tak na prawdę nie byłaś pierwsza
spadłem na cztery łapy tobie zostało osiem żyć
zgubić się można nawet we własnej szufladzie
rafa grabiec, 21 march 2015
wykąpię cię córko w swoich przywarach
tak byś przesiąkała tatusiem
i wyciągnęła wnioski jaka masz nie być
zamknę cię w wieży i będę karmił kłamstwami
jaki piękny jest świat
a kiedy wypuszczę to śnieg będzie koloru wiosny
po to dałem ci na imię Mądrość
żeby zasiać dobre ziarno pośród dżinów
rafa grabiec, 20 march 2015
nie wierzę w siebie w ciebie i w króliczą norę
która jest w niebie święci się to co w imieniu ma omójboże
od kiedy mój stary nie może
bądź swawola i w wódce podpora
odpuść nam wojno winy jako i my dobijamy gwoździe do trumny zaćmienia
i nie miej przed nami cudzych wodzów na wymarsz za miedzę
bo to co w żyłach to i w igle
rafa grabiec, 19 march 2015
sen jest końcem języka duszy
próbuję sie z tym zgodzić
z kolei małomówność wynika z niewyspania
nie mogłaś bliżej mnie doświadczyć stąd te niedopowiedzenia
rzeka nigdy cię nie oszukała
prędzej czy wąskim gardłem ale znalajdzie ujście
przez niezamykanie się za judaszem
możesz odnaleźć przypadki lub powolny ogień
rafa grabiec, 18 march 2015
nikt tak pięknie nie wita świtu jak ptaki
z rana nawet pijak nie ma nic do ukrycia
rafa grabiec, 17 march 2015
jeszcze tylko sushi na kolację powiedzmy rok 2030
wesele córki później już z górki
po rozliczeniu się z ZUS-em (nie mylić z Zeusem)
wybiorę się na plażę nudystów
i tak będę leżał
aż przyśni mi się sytuacja z której znajdę wyjście
ale nie będę się w stanie wytłumaczyć dlaczego znalazłem się
tam i później
rafa grabiec, 12 march 2015
zezłości jestem
dla zasady nie z kwasu
ze złości potrafię ugryźć i wypluć
by mieć gdzieś
by mieć gdzie sobie pójść
i nic nie myśleć
nie mieć zdania na temat
na czasie
po prostu odpocząć od złości
na przeskoczenie barykady
ucieczkę przez tunel
rzut mołotowem w czołg
w złości można zbyt wiele
za wiele można nawlec na igłę
i ukłuć a później udawać że miało to sens
rafa grabiec, 28 february 2015
pomiedzy, to tak blisko. z przedpokoju
do sypialni mamy jakieś dwa metry. mur ma kolor
czerwony. bliżej mi do wpływu księżyca.
z rozmowy wyciągniemy wnioski. z banku
historię operacji.
pozwolę sobie być szalonym. przynajmniej
z soboty na nie-
dzielę.
rafa grabiec, 24 february 2015
ocierniam się na podstawie cichej nocy
sczerniam pod wpływem nieprzespanych rozmów
rozgrabiam krótkie listy
przytulnie jest wśród twoich żeber
śnieg na nadgarstkach
pożar w stodole
świeża żywica pachnie jazzem
próbuję zrozumieć ciągnącą się wzdłuż drogi białą farbę
kruki na zaoranym polu
nie przeszkadzasz mi w znalezieniu tego co kiedyś zgubiłaś
jabłko nieodłącznie kojarzyć się będzie z ucieczką
rafa grabiec, 23 february 2015
ile jeszcze rozpromienionych parasoli w tak nieszczelną chmurę
jak dziś - zadał jej pytanie po wejściu do autobusu.
deszcz na szybie deszcz na płaszczu deszcz w rozmowie.
trzymają w dłoniach zatrzaśnięte gołębie. z tego co mi wiadomo
wypuszczą je kiedy nie będą już mieli sobie nic do dodania.
to mógł być donos na podstawie którego mapa słów
stała się nieczytelna.
to miało boleć i bolało ale nie z takich procesów wychodzili
i nie takie czekały jeszcze na korytarzach.
popołudnie dopadło ich pomalowane i duszne.
sufler nie poznał prawdy a kłamstwo zawisło na włosku
kurtyna opadła i przestało padać
może to i dobrze.
rafa grabiec, 16 february 2015
w upływającym czasie szukaj poezji
nie rozmieniaj jej na drobne
nie płacz przez nią
nie wyciągaj wniosków ze wskazaniem
tylko pozwól żyć słowom
tyle możesz zrobić dla innych ile inni nie mogą zrobić dla ciebie
rafa grabiec, 14 february 2015
"Tak więc pojawiło się niemowlę i ustał deszcz, i ..."
Gdy oślica ujrzała anioła - Nick Cave
z trójkąta ulepiłem serce
ostre kąty wyprofilowane w bezpieczne zakręty
ze słów zbudowaliśmy noc
z trzęsień ziemi życie
świat nie należy do małomównych
raczej do ptaków o zasznurowanych skrzydłach
ale my omijamy to szerokim łukiem
stąd do autostrady dzieli nas rondo
śmiech wymieszany podczas tańca na linie
rafa grabiec, 9 february 2015
byłem z dziewczyną na którą mówili Zdrada
nie mieliśmy przed sobą żadnych ścian
tylko wiadro wody gotowe do gaszenia pożarów
uciekłem od dziewczyny dla której miłość to był pocisk
a moje wojny kończyły się z każdym świtem
więc
tęskniłem za kobietą która miała na twarzy rozstanie
a chłopca traktowała jak zbłąkanego szczeniaka w mokre popołudnie
pięknie było
z małą A
mieszkałem z dziewczyną która zdobiła ze mnie mężczyznę
a ja pomogłem jej zrozumieć ciało kobiety
rafa grabiec, 5 february 2015
nad rozlanym mlekiem
nieco płaczu
za jakieś dziewięć pełni będziemy się z tego śmiać
z każdym człowiekiem możesz zamienić słowo na słowo
ale słowo w czyn jak pies z kotem
w domu mieszkają kąty
ciągną się żyły
okna szukają powietrza
dzieci potrzebują ciepła
wódka musi mieć temperaturę pokojową
z przyjaźni najlepiej się wychodzi w plastikowym worku
rafa grabiec, 3 february 2015
i wjeżdżają między słowa czołgi
wystrzały pełne suk lub synków
huki rozchodzące się po alfabecie dosięgają każdej samogłoski
wojna o jakiej nawet analfabeta mógłby pomarzyć
a za oknem chłopcy rozmawiają przez telefon w języku
ulic
miast
państw
a przy nich dziewczęta z papierosem na wardze zamiast na przykład
z Herbertem
i rozjeżdżają się tanki po książkach
okupowanie mordy boga czy innych kont zawartych na wieki wieków
strzelaj
rafa grabiec, 16 january 2015
radio Teheran mówi
układ
wywarzenie drzwi prowadzi do wnętrza
anioły kryją się pod skrzydłami żeby ukryć grzech
radio Teheran mówi
cień jest bratem światła
zapomnieliśmy po co jest miłość
wierzymy w klawiaturę i spadające samoloty
rafa grabiec, 15 january 2015
podobno istnieje bateria do smartfona
która wytrzyma tydzień
kiedyś na półce był ocet a za ladą długi warkocz
życie zmienia się z wizji w telewizję
rafa grabiec, 14 january 2015
biorąc pod uwagę wszystkie za i pocałuj mnie w dupę
(wiem na pieszczoty trzeba sobie wymienić bieliznę)
pomyślałem że usiłujesz mnie zbawić
(łóżko to nie konfesjonał więc nie przepraszaj)
wczoraj budowaliśmy się na wyspie
1+1= skaranie boskie
z matematyki byłaś nogą
i mimo to wyszliśmy na zero
z prognozowania pogody już dawno wyrośliśmy
a teraz owoce tego co było wchodzą do knajpy i szukają ognia
rafa grabiec, 12 january 2015
Z głową ponad.
Szukać to błądzić i myśleć o jutrze.
Pochmurne rozmowy z kierowcą autobusu
albo z psem czekającym na kość.
Wiatr jest cieplejszy od twoich czasowników.
Ale po posprzątaniu popiołu,
kiedy miasto nie pamiętało jak się nazywa,
znaleźliśmy się pod kołdrą.
Na stole rozebrane papierosy,
brudne kieliszki.
Stół wybacza wszystko.
tytuł pożyczony z wiersza "Zmarła wieczorem" M. Holuba
rafa grabiec, 9 january 2015
w miejskim dymie psy szukają schronienia
podwijają ogon ścielą uszy na ziemi
wiatr zastępuje im głaskanie pana
wróble jak płoche anioły wyrywają sobie z dziobów okruchy
na tyle mogą liczy na ile pozwoli im odwaga
zastanawiam się gdzie jest człowiek
czy między psami czy wśród wróbli
chyba tylko wyprostowanie czasu dałoby odpowiedź
rafa grabiec, 8 january 2015
za plecami mam czarne
toczy się cisza jak mysz
strach nie boli strach męczy
kobietom puchną stopy
mężczyznom trzeba przeprać koszule
przede mną jest ulica
gęsta od zaparkowanych aut
gdzie niebo odbija się w lusterku
rafa grabiec, 7 january 2015
jesteś dla mnie jak kubek z zacną kawą
co rano rozpływają się radiowe fale
podczas śniadania z dnia dobry
wyciskam sok
później krok z szafy
wyprasowane wymyka się wczoraj
tak przyjemnie pachniesz podwieczorkiem
wchodzimy w dorosłość
z zakrętem przedpokoju
pokój wszystkim córkom
przez ślub do alei tornad
tak pięknie się kochać na obiad
do kolacji wystarczy lekki dżoging
przez to co dzisiaj było i już więcej nie będzie
takiego udanego słońca takiej świeżej rozmowy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma
30 april 2024
Justice PureSatish Verma