bosonoga - Gabriela Bartnicka | |
PROFILE About me Friends (88) Collections Forums (3) Poetry (165) Prose (9) Video poems (6) Postcards (2) Diary (6) Handmade (1) |
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 november 2013
„Jeżeli kochasz zwierzęta, ujrzysz boga już tu na ziemi,
nie twarzą w twarz, ale w spojrzeniu jego stworzeń”
dawno, dawno temu
przymilnie prosiła – poczytaj mi na dobranoc
o Lassie i Karusku – i wciąż pamięta
jak pospołu z tatą załzawiali poduszkę
teraz
na skrzyżowaniu ulic niemal codziennie
dostrzega byłych pupili
biegają w tę i z powrotem
rozdając przechodniom niechodliwy towar –
przykurzone sumienie
często
z byle powodu merda
niewidocznym dla ogółu ogonem
i tańczy wokół przyjaciół
nawet domniemanych
czasem
podejrzewa że w poprzednim wcieleniu
gorliwie ujadała na nieczłowieka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 september 2013
Gdybyście byli tam tak na pewno, poszłabym do Was w noc absolutną…
Że też tak wszystko może się rozwiać. Wsiąknąć w ziemię.
I nie da się kliknąć, by przywrócić. Zapytać. Nie pomogą kuzyni,
sąsiedzi z naprzeciwka, nawet wyżebrani bogowie.
Na pytanie jasnowłosej dziewczynki - kiedy w końcu wyrosłaś
z sukienki w parasolki - nie padnie żadna odpowiedź.
A i z historyjek o roztargnieniu dziadka Ryśka znasz zaledwie jedną.
Wychodziłaś znudzona. Z przekonaniem, że przecież
zdążysz. Czasu miałaś sporo. Nie filcował się jeszcze
jak ulubiony sweterek. Dopiero teraz
.
Wyciągasz sny. Namalowany świecowymi kredkami świat:
księżyc, dom i ty. Patrz, oni stoją przy tobie. Z obydwu stron.
Przemykają w kalejdoskopie. Nierozpoznane cząstki
z okrągłej tuby wpadają w oczy.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 september 2013
babcia raz po raz
zbierała się do umierania
ale czas był wciąż nieodpowiedni
bo przed gwiazdką nie wypada
a po świętym józefie warto
nawet zza szyby zerknąć
na świeżą zieleń
lecz kiedy usłyszała
z głębi drzemki
chodź do mnie moja pelasiu
i weź może pierzynkę
bo wieje z bramy piotrowej
a dotyk aniołów lodowaty
podjęła decyzję migiem
spakowała resztki ciepła z powłoki
ziemskiej do duszowej skrytki
i w te pędy do dziadka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 september 2013
Od lat na najważniejszej ścianie. Zawsze nad łożem.
Poczciwa polska pyza. Krew z mlekiem. Tylko usta maźnięte
ostrym karminem w hollywoodzki ciup.
I kędzierzawy blondyn z hebanowym wąsikiem. Dziw natury.
Prawie przez pół wieku w tę samą stronę uśmiechnięci.
Ona cała w tiulach. On w obowiązkowej czerni upstrzonej muchą,
Niejedną, bo kopiowaną przez pracowite miejscowe owady.
Przykładnie przechodzą przez oczy kolejnych zstępnych,
chociaż najmłodszy wnuk zauważył – dziadzio był przecież łysy
z dziada pradziada.
A nieco starszy, wyjątkowy bystrzacha, odkrył
że pan młody jakoś filuternie przymrużył oko.
Czyżby powątpiewał w zasadność wianka panny młodej?
W niewinną biel stroju?
Dajcie spokój, i tak nie zdejmiemy – zawyrokował ojciec
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 1 july 2013
kiedy eleonora miała dosyć
towarzystwa kwękającego ciała
zapaliła ostatniego papierosa i wyzionęła duszę
która była jednak na tyle gęsta
że natychmiast się zmaterializowała
by oczywiście
migiem frunąć tam gdzie przed laty
tryskało z niej szczęście
nad polami elizejskimi
zachłysnęła się zapachami przydrożnego luksusu
chwilę później nasłuchując nad dachami ukochanego
non, je ne regrette rien
spadła wprost do kapelusza paryskiego kloszarda
nic nie jest takie jak było – stwierdziła
rozżalona i zawisła na wieży eiffla
tkwi tam do dziś i…
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 june 2013
w zakamarkach starego domu dziewczynka oddychała
śmiało. mogła udawać że jest uwięzioną księżniczką.
skazana na nieznane, szukała dużych cieni,
aby chyłkiem dokleić własny.
gdy zapukała do wymarzonej aespe, trzęsły się ręce i słowa;
wątpliwy sukces, pierwsza pod kreską. nie ma co rozpaczać –
skwitowała matka – mocne wrażenia nie dla ciebie.
od razu ją wyłuskał w głośnej grupie dziewcząt.
nie oponowała kiedy kupił obrączki -
była przecież nieśmiała
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 may 2013
o północy miedziany samowar bucha parą
wprost na wiśniowy sad i maluje
na biało kwiaty nad głową ani.
między drzewami trzy kobiety
o zawiedzionych spojrzeniach;
odkąd wierszynin i tuzenbach odeszli bezpowrotnie,
to i mrzonki o upragnionej moskwie
rozpłynęły się we mgle;
podobnie jak cyrulik z końskim nazwiskiem,
gdy generał na ból zęba pilnie szukał ukojenia.
tylko skąd się tutaj wziął jaskrawo ubrany człowieczek?
jajecznica jestem – mówi - i śmiesznie przekrzywia głowę;
a ja już wiem - pomyliłam przegródki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 april 2013
kiedyś prawdziwe były kobietki
zaczął wywody dziadek barnaba
teraz płaściutkie zewsząd jak deski
patrzysz i wątpisz chłop to czy baba
z łezką wspominam łęcką beatę
annę co grała radziwiłłównę
choć nie wyróżniam arystokratek
lica i kształty miały przecudne
dzisiaj szkielecik w skórę włożony
czarny tatuaż szpeci ramiona
szczęki boksera usta pontony
chyba już wolę fizys biedronia
spoko mój dziadku pleciesz androny
wnuczek ze złości aż się poślinił
inne są czasy inne kanony
mnie zauroczył słodki dominik
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 april 2013
pamiętasz gocha te dni
kiedy nagle robiło się głośno wśród drzew
aż pęczniało w powietrzu aby w końcu nawiośnić
alejki i rozwiane spojrzenia dziewcząt
i te
wydłużone powroty ze szkoły gdy przez park dietla
przefruwała najczystsza z czystych muzyka
unosząc nas jakbyśmy miały baloniki w środku
albo
jak cieszyła wtedy i tylko wtedy
kusa kurteczka najmodniejsze buty z kokardą
lekkość stąpania lewitowanie w zapachach
rozzielenionej świeżości
i raz dwa trzy
rzucane w pośpiechu na szkolnym korytarzu
kudłatego blondyna zaklepuję dla siebie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 april 2013
„ w życiu szczęśliwe są tylko chwile”
w nocy pod pretekstem snu
wyszarpuję blizny
co jedna to mocniej żłobiona
na czarnym tle układam wachlarz
z niepowtarzalnych ornamentów
bije po oczach
konieczność wpięcia
gładkiego elementu
dla równowagi
niepewne szperanie
w jaśniejszych zakamarkach
jednak znalazłam
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 march 2013
piosenka dla dzieci
W babcinym ogródku odkryłam wśród malin
Tak całkiem przypadkiem rodzinę krasnali
Rozkoszne stworzonka w czerwonych czapeczkach
Zjadały śniadanko w łupinkach z orzeszka
Mamusia skrzacików nad wszystkim czuwała
Owsiankę dzieliła chochelką z migdała
I przecież wypada czyściutkie mieć dziecko
Więc myła płatkami i rosą z dzwoneczków
Miauczały krasnale jak koty marcowe
Najgłośniej ten mały, co psoty miał w głowie
Skrzat krągły jak kulka gdzieś ciągle odchodził
Miód zdradził spryciarza, gdyż kapał po brodzie
Ciekawa tej scenki podeszłam wnet bliżej
Okrągły zakrzyknął - Godzilla tu idzie!
Przemknęły jak strzała jaskrawe czapeczki
Zniknęły za grządką pod krzakiem porzeczki
Codziennie zaglądam do babci ogródka
Bo chociaż jednego chcę mieć krasnoludka
Przytrzymam za fraczek, co wtedy powiecie?
Uwierzcie kochani - są skrzaty na świecie!
dedykuję derudej
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 march 2013
już
skoro świt pucuje okno
wszak nie może przegapić
nowego faceta wyfiokowanej
laluni spod piątki
następnie
szykuje miękką poduszkę
pod łokcie
toż przez kilka godzin
można się na dobre przyssać
do parapetu
a przecież
wieczorem musi się przemieścić
by przyłożyć ucho do drzwi naprzeciwko
nazajutrz
w pobliskim sklepiku
czuje się w obowiązku przekazać dalej
kto z kim i dlaczego akurat
w wolnych chwilach
wznosi oczy ku górze
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 february 2013
mówisz że przereklamowana, ale ta była jedna na tysiąc
spoglądasz na jasnowłosą kobietę wtuloną w jaśminy
i uśmiechy od mężczyzny w sukiennych bryczesach
ostatni czas beztroski przed zawieruchą
oczekiwaniem ze śladami paznokci na dłoniach
i na tę nieco podniszczoną ze stojącym na baczność chłopaczkiem
gdzie w uroczyste miny wpleciona jest czułość pani uczesanej
w kunsztowne loki i pana w kapeluszu humphreya bogarta
i ta już kolorowa pełna jesienno-rdzawej refleksji
w górskich powiewach białe włosy a słońce rozświetla
na twarzach to co nigdy nie przygasło
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 february 2013
w kolejce przez parę dni
najprzedniejsze gatunki
z przodu i z tyłu
brak szans na ucieczkę
strach paraliżuje pulsuje
jedno po drugim ostre cięcie
przeszywający ból aż do trzewi
nieczysta ciecz kapie powoli
rytmicznie jak słowa modlitwy
wznoszonej do jednego z bogów
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 30 january 2013
w jaki sposób się dogadują
słodka idiotka od stóp do głów
pogrążona w niuansach mody
z utopioną w obłokach
mimozowatą malarką
albo
dlaczego pędzą do siebie
codziennie ze świeżym zwierzeniem
zahukana matka pięciorga dzieci
i namiętna pedantka zbierająca
pyłki z kolejnych adoratorów
połączone niewidzialnym szwem
zwierają szeregi
przed domniemanym
lub prawdziwym wrogiem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 january 2013
przykuty do swojego losu
łańcuchem
powłóczący łapami dygoczący z zimna
wynędzniały wiejski kundel
szuka kęsa dobroci
i łaskawej ręki człowieczeństwa
a jego wierne oczy
gasną powoli
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 january 2013
kruchość światła nad łóżeczkiem. lód przepływa z opuszków
w gorące wnętrze. aż po nasadę włosów bolące dreszcze.
para zasnuwa ściany. nad lustrem mglista postać w białych
zygzakach wciąga w miękką szczelinę. w lekkość spadania.
byłaś czy nie byłaś? pod spękaną taflą rozmyta.
zamotana w śliski szal.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 january 2013
na półkę z myszką miki wdarły się włochate pająki. nieco wyżej
mięśniaki z ogoloną głową nad byczym karkiem, rozplenione
niczym barszcz sosnowskiego; o ironio – najchętniej atakują
w zielonych zakątkach. biada cherlawym dwu i czworonogom.
za to zajączki z genem lisa widać jak na dłoni w oszklonych
przestrzeniach; odtwórcy łubu-dubu. przed butnym wilczyskiem
wymiatają pyłki czołobitnie wachlując uszami. na końcu
wyrazy obrzydzenia dla gatunku biurwa rodem z peerelu.
tak, to ta cedząca prawdy przez usta złożone w kapryśny ciup:
człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest… ustawa
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 december 2012
w tańcu wirują panowie panie
warto pożegnać ten rok z polotem
do upadłego trwa dziś hulanie
samba a potem fokstrot z podskokiem
one poprawnie trzymają ramę
oni mistrzowsko stawiają stopy
i emablują z wdziękiem swe damy
sypiąc w dekolty confetti złote
kiedy już zegar wybije północ
zwiewne bąbelki wszyscy łykają
ale przez chwilę myśl mają smutną
że ten miniony przemknął jak zając
niech żyje nowy słychać wiwaty
oby darował szczęścia nam deczko
i choć nazajutrz nogi jak z waty
wznoszą toasty zgubną wódeczką
Trumlowym Ludkom – Szczęścia w Nowym Roku i Upojnego Sylwestra!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 december 2012
trochę żal porzuconych bezwiednie
szkiełek w kolorze różowym
zmierzchów i nocy roztańczonych
w przejściach na mazurskie poranki
już nie kuszą wędrówki z odartymi piętami
a w zabawę kto pierwszy złapie pchełkę
na poddaszu schroniska - trudno dziś uwierzyć
teraz porasta powagą i sunie z rozmysłem
bo niedobrze działoby się na świecie
gdyby ludzie kierowali się wyłącznie samymi odruchami
ale chciałaby chociaż raz jeszcze
wypchnąć za burtę rozsądek i popłynąć
bez wioseł z chłopakiem o którym wiedziała niewiele
a patrzyła na niego jak na żadnego dotąd
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 december 2012
świt rozpraszający drobiny nocy
płatek krokusa wśród zmęczonej trawy
nieśmiałe preludium po radosnym powitaniu
ufność w spełnienie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 november 2012
dysząca lokomotywa wyłaniała się powoli. znad kołderki
wybiegał przed krągłe oczy renifer pędzący do kaja.
a rozdziawiona buźka wchłaniała kryształki
z pałacu królowej śniegu.
przy losach poczciwego gepetto, co to wystrugał
synka o drewnianym sercu, łzy kapały strumyczkiem.
na zielone wzgórza wchodziło się po utarczkę z marylą
rozmowę z mateuszem i fantazje rudowłosej ani.
wstręty do inspektora javerta i thenardierów
można było stłamsić wściekłym ogryzaniem paznokci
i wiarą że jean valjean do końca nie zwątpił
w miłość cosette
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 28 october 2012
Omszałe od zapomnienia. Odwiedzane tylko przez ptaki.
Popękane nagrobki. Mogiły zarośnięte darnią. Miejsce ubogich
i wyklętych. Na wyblakłej fotografii prawie chłopiec. Roześmiana buzia
przy pianinie. Ktoś pozbawił go złudzeń. Przedwcześnie.
Tam gra doskonale. Marsza żałobnego Szopena. Słyszycie?
Kim była dziewczyna w staroświeckich tiulach? Zdradzoną
kochanką? A może narzeczoną, zbyt wrażliwą, aby wybaczyć.
Teraz tańczy otulona białym welonem. Zapomniała.
Szary kopczyk. Ledwie odstający od ziemi. Los nie był łaskawy
i po śmierci. NN., czyli nieudacznik. Czasem ktoś pobłądzi.
Zapali światełko, a nawet poprosi o jego wieczny spokój -
chociaż tyle ma tam na pewno
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 october 2012
ta to ma szczęście do chłopów
szeleściły zwisające z okien
zawistne babony
istotnie żaden nie spakował walizki
żaden nie uciekł
ale i tak odchodzili w zawrotnym tempie
każdy zostawiał pasemko srebrnych nitek
na pamiątkę
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 september 2012
tak sobie dumam nad patelnią
- kobieta musi być subtelną
pachnieć jaśminem lub mimozą
- nigdy rosołem czy brukselką
może dzierlatką być czasami
słodką kokietką zwiewną damą
i drobne dłonie mieć powinna
bo ręce-bochny odstręczają
a w głosie tylko miłe piano
- no może w łóżku mezzo forte
a co u panów jest wskazane
babcia twierdziła - gruby portfel
lecz ja namawiam do wyboru
misia z poczuciem… humoru
z dedykacją dla Miladory
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 september 2012
na skraju nocy majowej
pachnącej słodką konwalią
w krainie zielono-białej
zjawił się sen kolorowy
z palety czerwień wygarnął
i zabrał gdzieś poza ramy
pomiędzy niebem a ziemią
karminem przestrzeń nakarmił
malując tęczę z uniesień
aż wielki wóz chciał wyminąć
na gwiazdy naniósł płomienie
w głębię stubarwną popłynął
odszedł nad samym ranem
jako wyblakły kochanek
z archiwum - na życzenie Miladory
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 september 2012
rozgrzeszenie
coraz trudnej
bez mocnego trunku
przełknąć zakalec który stworzyłeś
kobiety
brzydkie starzeją się z godnością
piękne - z rozpaczą
są i takie które udają
że owa przypadłość ich nie dotyczy
wybiórczość
cudze potknięcia milsze
dla pamięci niż własne -
upadki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 august 2012
kiedy go nie ma w pobliżu
to ciągle głodna się czuję
i nawet cichy śpiew ptaków
w głowie mi głośno harcuje
kiedy go biorę w dwa palce
wokół dźwięk rumby wciąż słyszę
nareszcie koniec udręki
wigor i wena dopisze
a kiedy w usta go wkładam
rozkosz pojawia się w ciele
odprężam migiem komórki
mała rzecz a daje wiele
już tylko jedno zostało
pstryk i z rozmysłem zapalam
wiem że to dzisiaj niemodne
lecz dymek wolność wyzwala
żarcik zainspirowany wierszem Wieśniaka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 august 2012
dotkliwie zabolało gdy dotarła myśl
że nie pobiegniesz już po łące
a patyk rzucony dla zabawy
ogarniesz smutnym spojrzeniem
ale jeszcze
chciałam dosłodzić ci wszystkie minuty
ulubionym przysmakiem
i drapaniem za uszkiem
każdego poranka gdy przeglądam się w lustrze
jesteś obok i błagasz najwierniejszym ze spojrzeń -
o spacer po zielonej dolinie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 august 2012
dama pierwsza
wlewała jad w każdą szczelinę między słowami.
gdy wykrztusił – odchodzę, wypadało go pogrążyć.
pod stertą donosów, nie miał siły na oddech;
wtedy użyła broni rodem z tandetnego serialu –
to nie jest twój syn
dama druga
przestał palić, a i koniaczek tylko za przyzwoleniem.
nawet się nie spostrzegł,
że zrezygnował z ostatniej przyjemności –
książki też kosztują
dama trzecia
nie porywała urodą Messaliny, lecz zwiewną młodością;
a czułą rozkosznie udawała, by powoli wyciskać,
i w sposobnym momencie zgarnąć schedę –
starsi panowie bywają niczym dzieci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 august 2012
pewien cny poeta, w sieci zasłużony;
chciał wysłać do garów panny, wdowy, żony.
dla was głupie baby łepkowskiej seriale,
dosyć już na trumlu wierszowanych kalek!
nieco łagodniejszy wobec męskich tworów,
uznał - będą lepsi przy budowie torów.
mosty mogą tworzyć, bo cóż mosty znaczą;
inna rzecz poezja – nie zniosę pokracznej!
gdy już zrobię czystkę na trumlowej grzędzie,
wtedy w mig na szczycie arcydzieło siędzie!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 july 2012
dzień zaczynała od zbierania
nut rozsypanych po kątach
zalążków tego co miała kiedyś usłyszeć
bemole i krzyżyki dopieszczała tak samo
skrupulatnie jak jego wyszukaną garderobę
w nocy nawiedzały ją niezwykłe melodie
nigdy wcześniej niesłyszane
zdarzały się i takie kiedy po piano
następowało gwałtowne crescendo -
budziła się wtedy szczęśliwa
dla niego była gotowa
zaśpiewać arię sopranem -
pomimo wrodzonej chrypki
pewnego dnia maestro postanowił
zostać księgowym
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 june 2012
pierwsze, zawsze w słodkich błękitach, pod kolor oczu wybierała mama.
białośnieżna ze złotym haftem na piersi, pachnąca bukiecikiem
majowych konwalii, onieśmielała przez cały tydzień;
za to milczący sprzeciw budziły granatowe ze śmiesznymi kołnierzykami,
noszone na tyle długo, że z rozkoszą pewnego dnia wskoczyła
w miniówkę z zielonej tafty, uszytą specjalnie na potańcówkę;
dodatkowo ją zdobiły zawistne oczy koleżanek.
i wreszcie pamiętny bal na rozświetlonej sali. kto ją tak ubrał?
w kopiastej z falbankami wyglądała niczym czar pegeeru;
ale i tak do rana przeglądała się w jasnym spojrzeniu chłopca.
przez kilka wiosen nadużywała kratek. pamiętacie kratki? szkockie i nie tylko…
w sukienkach, spódnicach plisowanych lub z kontrafałdą.
na kolejnych randkach migały kiecki - przeboje sezonów: czarno-białe,
w groszki, tygrysie cętki. o linii ołówka i zamaszyste.
w końcu ta najważniejsza, wybierana tygodniami. dziś wydaje się zbyt ckliwa
na przekolorowanych fotografiach;
najgorsze były czarne, przymusowe niczym noc, która nigdy się nie kończy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 june 2012
tłustawy człowieczek, ozdobiony złotem
chyba obiecał im banany,
bo gdy rzuca hasła;
małpy jak jeden mąż
wstają, siadają, klękają
i mruczą coś pod nosem
na trzy cztery …
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 may 2012
nie chcę leżeć razem z nimi
oznajmiła niespodzianie
całkiem jeszcze atrakcyjna
i mocno osadzona w życiu kobietka
brat ojca zdzisiek dużo palił
a jego żona nadawała ciurkiem
grali w brydża głośni przy tym
jak przekupki na targu
za to januszowi odkąd pamiętam stopy
starym serem cuchnęły
Joasi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 20 may 2012
wykwintny skwerek przed domem nie spełniał swojej roli,
bo jeśli już można było umknąć spod klosza - zakazane smakowało
najlepiej. czarne płyty ze złotymi wyrazami i zadumane figury
świetnie pasowały do zabawy w chowanego, a nogi
upstrzone siniakami uznawano za powód do chwały.
kiedy jednak na horyzoncie pojawiał się właściciel ze srogimi wąsami,
zardzewiała furtka nie mogła pomieścić wystraszonych.
ucieczka przez trzeszczące schody zawieszone w próżni też była zabawą,
ale odkąd piegowaty Marcin spadł z ostatniego stopnia - wszystko
uległo zmianie, bo przecież sąsiadki straszyły, że to Bóg go zabrał.
mozolna wspinaczka po rozchwianych schodach
trwała we wszystkich snach dzieciństwa;
mokra z wysiłku i przerażona złowieszczym skrzypieniem
budziła się z krzykiem
- nigdy nie udało się dotrzeć na ich szczyt
Magdali
/z cyklu - strachy dzieciństwa/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 12 may 2012
na przekór datom wszelakim i metrykom
nie założę nawet za dwadzieścia lat
dostojnego kapelusza ani myśli matrony
nie wadzi kąśliwość życzliwych sąsiadek
że włosy za długie i spodnie przyciasne
no i że nie wypada tańczyć na ulicy
utkwiłam gdzieś po drodze i dobrze mi z tym
dlaczego niby nie mogę akurat tutaj pozostać
nie wpychajcie mnie nigdy na siłę
w miejsce niechciane - biurokraci nieznośni
z archiwum
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 may 2012
smrody z grilla już od południa wymiatają wonie kwiatowe;
aromat tłustej karkówki wydziera się po zielonych zakamarkach
do spółki z głosami uwolnionych pociech. zabawa dzikich plemion
okraszona radosnym tam-tamem. ciotka eulalia spalona
na prosiaczka domaga się współczucia i zdolności terapeutycznych
- może byś tak posmarował mi plecki kochanieńki
sąsiad wyraźnie nadużył i krok mu się nieco wydłużył.
po drodze do przybytku wolności
pierniczy trzy po trzy – zauważyłeś jak ta blondyna
na mnie zeerkkkała
około północy jakaś grupka świeżo upieczonych artystów
intonuje - dolce far niente
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 april 2012
poeta patrzy inaczej
a w jego strofach nawet przydrożny głaz
zatańczy ubrany w zielone aksamity
poeta czuje inaczej
i sam sobie się dziwiąc wysłuchuje
smuteczków babiny spod szóstki
poetę raz po raz poraża
ciche przyzwolenie stwórcy
na rzężenie umiłowanych owieczek
poeta nasącza słowa goryczą
a po nocach pije do lustra bo już wie -
przyzwyczajenie się do rozpaczy
jest gorsze niż sama rozpacz*
* Albert Camus
Ryśkowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 april 2012
na śnieżnej bieli obrusów
zapachy pierwszych dni wiosny
wśród drobnych liści borowin
przycupnął zając radosny
znów czerstwą szatę odnowił
niewielki z ciasta baranek
nad losem świata się głowi
zdziwiony krasą pisanek
i żółtym licem żonkili
co uśmiech dają od rana
jak mazur z buźką w wanilii
i baba w lukier odziana
promykiem mikrym wiosennym
świat cały chcemy nakarmić
gdzieś znika bura codzienność
gdy Alleluja śpiewamy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 march 2012
znowu zlatują się nieproszone. nad głową sabat czarownic.
egzystencjalne rozważania. memento mori. nagle wypełza
podstępna biurwa. one też coraz bardziej wredne – okupują
każdą cząstkę obolałego ja.
leżenie je rozzuchwala. może film obejrzeć? coś mądrego
nabazgrać? gdzie tam! pustka niczym przy alzheimerze.
już wiem! herbata z melisy i dziesięć przysiadów
przy otwartym oknie.
pozycja horyzontalna. i znów wracają. ta czarna jak smoła
bezczelnie się rozsiada. to już rezydentka.
chyba koguty gdzieś pieją? boże! – skąd tutaj koguty…
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 march 2012
gdy wiosna na dobre się ziści
w powiewach świeżości się kulasz
a mikry promyczek znad liści
- do dłoni chcesz czule przytulać
gdy ptactwo bez przerwy trajkocze
najczystszą ze wszystkich melodią
to uśmiech rozdany ochoczo
- wiośnianą radością chcesz objąć
gdy dziewcząt błękitne spojrzenia
z błękitem spod chmurek zbratane
a włosy słońcami się mienią
- to znów się zakochasz na amen
gdy zewsząd świat głaszcze zielenią
kwiatami częstuje nieśmiało
dziewczęta od blasków pięknieją
- zza drzewa wyłania się amor
Wszystkim Panom Trumlowiczom - życzę wiosennych powiewów!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 march 2012
od czasu do czasu, w marcu przy kominku;
schodzą się o zmierzchu damy nad damami.
nie skubią już pierza, degustują winko;
setka głosów naraz – gwar niczym w małpiarni!
kanonada śmiechów bębenki poraża;
gorzej, gdy przy drinkach chandra nagle wpadnie.
w mig pogłębia zmarszczki na ceglastych twarzach,
by wydobyć żale, które drzemią na dnie:
że teściowa głupia
mąż zerka na młódki
szef klepie po pupie
a na udach grudki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 march 2012
w ubraniu z pergaminowej skóry
i pokorą w zmęczonych oczach
już tylko szeleszczą
przed ostatnim westchnieniem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 february 2012
zieloną wiosną – rumby szalone
dojrzałym latem – tango besame
w spokojną jesień – walc wokół wspomnień
bezbarwną zimą – taniec dreptaniec
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 february 2012
a jednak
chciałabym abyś był
- choćby do końca niepojęty
czasem
podejrzewam że przycupnąwszy gdzieś w kącie
wszechświata gorączkowo poszukujesz
- instrukcji obsługi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 february 2012
to nie była waza z epoki Ming
ale Pan krzyczał i machał rękami
kiedy rozbiła się w drobny mak
nikt już nie pamiętał
o słodkim mruczmurando
i kojących dotykach futerka
Pan zadbał o wygodę w podróży
tekturowe pudełko było przestronne
i szczelnie oklejone mocną taśmą
łapki chociaż zwinne nie poradziły sobie
kiedy na przystanku powiało mrozem -
okrutnie
http://biznes.ekologia.pl/Pomoz-zwierzetom-przetrwac-zime,16517.html
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 january 2012
chciałabym abyś znowu
zacnego Brzechwę
poczytała mi na dobranoc
dajmy na to bajkę
o lisie Witalisie
rankiem
w objęciach różowej piżamy
zrobiła kakao nie z pianką
lecz z poświęceniem
a potem opowiadała
filmy czarno-białe
dla mnie kolorowane
najpiękniej
- wspomnieniem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 january 2012
chrapie przez całą noc przewraca
się na boki i wierzga kończynami
- chyba dręczą go koszmary
jak już wstanie myśli tylko o żarciu
- najchętniej o kęsach mięsnych i tłustych
nie pogardzi nigdy seksem
a za wybranką gotów pobiec nawet
- na drugą stronę ulicy
zupełnie jak jego pan
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 december 2011
widok drzewka skrępowanego na balkonie
zasmucał; ale jak już stało na zaszczytnym miejscu
to powiew lasu zbratany z zapachem pasty do podłogi,
tylko ten jeden raz w roku oznajmiał, że są już za pasem…
połyskujące cacka nie sprawiały tyle radości,
co przybrudzony anioł ze skrzydłami z firanki
i koślawe łańcuchy z kolorowych papierków.
dzieci i ryby głosu nie mają - gderała sąsiadka
wezwana do mordowania rybek, w odpowiedzi
na lamenty i deklaracje - my ich i tak jeść nie będziemy;
co innego rodzynki, czekoladowe polewy
i miodowy mak, który wyjadały ukradkiem
z przytupem przeganiane przy pomocy kraciastej ścierki.
gdy już wszystkie twarze były tak samo odświętne
jak śnieżnobiały obrus, spoglądały w grudniowe niebo
a potem do późna chwaliły tego, który właśnie się narodził.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 december 2011
rozciągnięty sweter i dla gości
tylko herbata
poetessa nie bywa przykładną żoną
ani kochanką na skinienie
nie dogonisz jej rozbieganych myśli –
dalekie od przyziemia
raz lewitują w maju nad saską kępą
innym razem biegają za wzgardzoną małgośką
by w końcu chyłkiem odjechać
w cygańskich taborach na bananowe wyspy
w kawiarnianym dymie samotna
wśród trzeźwo myślących
na serwetkach zapisuje –
niezwykłą zwyczajność
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 november 2011
hołubi swój liczny przychówek niczym kwoka
o kurczęta dba nadzwyczajnie
i krowę zawsze wydoi na czas
nad niejednym pijakiem się ulituje
a nawet uśmiechnie dobrotliwie
że tak się biedakowi przydarzyło
ale kiedy ujrzy w pobliżu wynędzniałego kundla
robi się prawdziwie waleczna - sięga po kamień
bo przecież z takiego darmozjada
nie ma żadnego pożytku a i kurę zadusić może
najważniejsze jednak że nigdy nie opuszcza
niedzielnej mszy i pamięta o spowiedzi -
Świętej przecież Bóg wybacza drobne grzechy
http://www.ratujzwierzeta.pl/?p=9046
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 october 2011
Moi wujowie byli przeróżni -
z torsem pękatym albo podłużnym.
Wujo z Mazowsza miał groźne wąsy,
chudy jak szczapa w kuchni wciąż krążył.
Apodyktyczny, nieco przygłuchy,
kiedy przemawiał milkły też muchy.
Wuj moczymorda lubił balować,
potem przed żoną w szafie się chował.
Prawie do setki kochał kobitki,
miał do ich wdzięków pociąg niezwykły.
Henryk o wojnach snuł sto tasiemców,
jak to rozgramiał Ruskich i Niemców.
Był też artysta, co piał donośnie,
często o świcie boso po rosie.
Najukochańszy był wuj Leopold -
o nim wspomnienie w sercu mam dotąd.
Ciotki w młodości były urocze,
zwłaszcza Irena z jasnym warkoczem.
Ponoć wielbiła mężczyzn w mundurze,
wdzięk jej spojrzenia majora urzekł.
Lodzia z misternym lokiem nad okiem
nawet na zdjęciach błądzi w obłokach.
Wciąż malowała, wiersze pieściła,
gdy się wydała, migiem utyła.
Anna – mistrzyni jadła i stołu,
złapała męża na smak rosołów.
Krążą w rodzinie afrodyzjaki,
których użyła pichcąc przysmaki.
Dzieci kochały krągłą Dorotę,
za jej fantazję, koty i psoty.
Wiszą na ścianach, sterczą w albumach -
z nutką nostalgii o nich podumaj!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 october 2011
przed bramą zawsze były pierniczki z lukrem
i wiatraczki w pstrokatych barwach. wszystkie
napotkane ciotki też wyglądały jak lukrowane,
a gwar dookoła brzmiał niczym niezgrana orkiestra.
chłopięcym głosom nawołującym do kupna
czarno-białych karteczek z życzeniami spokoju
wtórowały wesołe trąbienia, wystrzały
kapiszonów i dudnienie dzwonów.
czerwone, zziębnięte ręce sprzedających
pchały się przed oczy śmiesznych pań
ubranych w dostojne płaszcze z sierści
różnorakiej i fikuśne kapelusze.
czasem kwiaty miały zwisające brody
a na kamiennych tablicach zalegał śnieg.
warto było go odgarnąć, aby zapalić migoczące
światełka, na które czekają tylko dzieci.
/ z cyklu: w oczach dzieci /
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 october 2011
powtarzał
- aby tylko doczekać Bożego Narodzenia.
co z tego
że niewiele już mógł
ale grzało jeszcze słońce
cieszyła muzyka
i jakże przewrotne wtedy - Wonderful World
więc skąd ten rozpaczliwy bunt
gdy usłyszał - znalazł się dawca
bo jednak
trudno pogodzić się z myślą
że wkrótce może być już tylko nic
- na zawsze
ta noc niepodobna do innych
- myśli wymijają sterylną biel
i biegną w stu kierunkach
potem grzęzną
w ciemnym korytarzu
przewija się kawałek nieba
i ostatnia rozmowa
- najszczersza z możliwych
lecz na cóż mu
Pocieszająca Prawda
- że kiedyś też go nie było
skoro już wie
- Wonderful World
http://www.oswiadczeniewoli.com.pl/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 october 2011
to już na lekcjach wuefu
zaczęła się ta udręka
gdy belfer cały w uśmiechach
kazał mi stawać na rękach
choć trzepotałam rzęsami
bo miałam śliczne oczęta
każdy w to miejsce wciąż zerkał
gdzie bluzka była opięta
chętna do dysput poważnych
chciałam przekazać im tyle
lecz z roztargnieniem na twarzach
czekali aż się pochylę
może przestaną mnie męczyć
kiedy wykrzyknę do licha
spójrzcie nareszcie we wnętrze
a nie w zawartość stanika
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 october 2011
na początku chaotyczne stąpanie po kruchym wierzchu.
jeden niewyraźny uśmiech, to już powód do paniki. nazajutrz
coraz śmielsze gesty, rozpalone słowa nie przepuszczają wątpliwości.
i od rana do wieczora ta sama melodia – kocham cię kochanie moje.
kolejny jej wariant rodzi zdziwienie -
przecież tak pięknie nieraz bywało, czyżby znowu identyczny refren?
ale co tam! i tak warto po raz enty zaśpiewać
radosne besame mucho przed zdezorientowanym księżycem.
stara jak zwykle odeszła poszarpana, lecz na palcach skrada się nowa,
ukryta pod zalotnym przebraniem -
by nie zrazić weteranki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 october 2011
i dzisiaj kipi od rozmaitości. nawet drewniane kiwi przyciąga
brzęczących natrętów; lecz tylko wtedy pierwszy po długiej
zimie pomidor, troskliwie obrany ze skórki, zawierał w sobie
wszystkie smaki wiosny; a pochłaniane bez umiaru czereśnie
spoglądały zalotnie ze skleconych naprędce, szeleszczących
torebek. zawieszone na drobnych uszkach, dyndały radośnie
zapowiadając niezwykłą słodycz lata. w majowych zieleniach
ozdobny kramik kusił ckliwymi barwami łakoci, ale ona i tak
wybierała tatarczany chlebek - najlepszy w objęciach babci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 august 2011
mama mówiła że tata musiał lecz one czekały
na to hałaśliwe święto bo tylko wtedy już od świtu
dęły błyszczące trąby dudniły bębny i wiatr
przetrzepywał flagi a od bibułkowych kwiatów
w pstrych kolorach migotało w oczach
krótkie nóżki po długim marszu stawały się coraz
krótsze ale chwilę potem z pozycji na barana
widać było przeróżne głowy co wiązało się z odkryciem
że nie na każdej są włosy
najbardziej zadziwiały głowy panów
powkładanych za lady zwane trybunami
gdyż to w ich kierunku krzyczało się i powiewało
czym popadnie
prawdziwą frajdą był jednak finał - zejście z ramion
tatusia po cukrową watę albo balonik który często
umykał w majowe błękity
/z cyklu – w oczach dzieci/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 july 2011
Nowe przydeptuje stare - mawiała babcia Marynia.
Istotnie. Bolało zaledwie do następnego lata, bo przecież
radosny błękit nawet przez szybę wdziera się w źrenice
młodych kobiet.
A potem? To normalne, że przymus ciągłego dreptania
nie pozwalał na przewracanie stronic do przodu.
Czasem tylko w dusznym, letnim zapachu przemykało
Send me an Angel. Niczym mgnienie słońca wśród cumulusów.
Nie wykrzyczę nigdy żalu na widok czarnosmutnej kartki.
Jednak chciałabym dotrzeć, przeprosić za zwłokę i przemówić
chociażby tylko kroplą deszczu, głosem ptaka -
przykro mi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 july 2011
oni to mają fajnie -
chociaż spodnie pod brzuchobalonem
i pożyczka z trzech tłustych włosów -
to przecież i tak dokoła czają się amatorki
każdego męskiego ramienia
one to mają przekichane -
od pierwszej zmarchy i niewinnego wałeczka
walka z góry skazana na przegraną
kolejny krem z kolagenem a po nim wyłącznie -
alergia na reklamy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 july 2011
Wstałam o świcie, bo może teraz
nawiedzi zwoje z nagłym hałasem.
Myślę i myślę, lecz ta cholera
w lipcu wybrała się znów na wczasy
Masuję skronie, wytrzeszczam oczy
i piję kawę trzynastą z rzędu.
Może mi wreszcie cokolwiek wskoczy,
lecz w mojej głowie taniec stu pierdół.
Gdyby tak koniak umysł rozruszał,
migiem pozwolił ruszyć z kopyta.
Ale po piątym skacze mi dusza
i słyszę z góry – wena zużyta!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 june 2011
czas ostatnimi czasy
filcuje mi się bez opamiętania
zupełnie jak mój ulubiony stary sweter
i staje się podobnie jak on
wyblakły od zdarzeń
które momentami nabierają kolorów
i brylują na dawnych salonach
niestety w obydwu przypadkach
filcowanie jest nieodwracalne
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 may 2011
to nie były czasy dla odważnych kobiet
- nie myślała o tym kiedy ostatni raz spojrzała
na śpiącego synka
wszak to najtrudniejszy wybór
gdy pojawia się ktoś kto przypomina
że nie jest się wyłącznie czcigodną damą
ale przede wszystkim piękną kobietą
niestety
stary mąż klepiący modlitwy i ustawy okazał się
tak samo skostniały jak stado wypłowiałych matron
szepczących po kątach
- uczciwe kobiety zachowują przecież pozory
to nic
że wokół niej jakby rozlało się
morowe powietrze i że dla wszystkich
była powietrzem –
nauczyła się być tylko dla niego
aż
do tego poranka
kiedy dostrzegła spojrzenie
- chłodniejsze niż kiedykolwiek
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 may 2011
starzy
ludzie odchodzą z szelestem i pokorą
zeschniętych liści
one
lewitując niczym białe duszki
wśród zimnych kroplówek
mocno tulą się do misiów
jeśli
zdążą dotknąć prawdziwej księżniczki
albo przeżyją trzy chwile na kucyku
odlatują szczęśliwe
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
5 may 2024
0505wiesiek
5 may 2024
N2absynt
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
N1absynt
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
0405wiesiek
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
M1absynt
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma