Asia Obstarczyk, 24 maja 2010
A Tobie co chodziło po głowie o pierwszej w nocy,
gdy kleks pochylał się nad kartką a księżnik
pacnął ją w wyspodziewanym momencie?
Połóż się. Godzina składa się z czwórek i jedynek,
z dymków i ozimek. Zimno przy moim roku grzeje.
Śmiejesz się. Temu wszystkiemu winnny jest pled,
przetarty partiami, prześwituje w oknie. A morze wisi
i faluje pod słońce na bordowo. Dalej lama. Dalej, dalej
z pluszowego nieba sypie się zen. I nasze dzieci
poszły już spać na przeciw prostokątnych dwójek. Tam,
skąd bierze początek mądrość zliczona w cyfrach i tam
gdzie powtarzają a jednak obce. Jestem i składam język
w coś co się święci.
Asia Obstarczyk, 24 maja 2010
(...) Widziałem
księżyc lekki jak boja, wynurzał się nad morze wręcz
wirtualnie. W altanie rzeczywistość defragmentuje
na twoich oczach urywek światła. I bujasz się jak
w bajce dla porosłych mchem, bez uszu, szelestu.
I tylko czułość przesuwanej kuli nadąża tropami kota
po kruczym piachu. Tymczasem pisz. Nie daj się
trącić z równowagi. To tylko dreszcz rozsypujący się
o dach. Omam ruchowy. Kobiety kręcące w parku
dla ochłody: negliż wewnętrzny, melanż na trawie,
złapane jeżyki w parasol. Czarny aksamit jest
jak niebo, które wciąga. Płaszcz to niezły gadżet,
kobieto całodobowa. Bo przecież lato dało w tył zwrot.
Więc zanim zatrzyma nas wysłannik i spadniesz
w zasadzkę do okiełznania - zwierz się uśmiechem,
a mandat zostanie spisany w rejestry chmurne.
I cała ta prędkość okaże się brednią. Dychaj nie
widzialnie. Rzeczywistość defragmentuje urywek
świata. Po twoich oczach. Nie ma śladu.
Asia Obstarczyk, 15 lipca 2010
odwołuję wzrok między nami
wszystkie podkute aluzją dreszcze
i które jak lśniące źrebaki
ułasiły się w gniazda z sienników
stawiam się bez bo baśnie
zachowam dla siebie
zachowam ziemniaki sutki i nutki
ugotuję ci koniec świata jeszcze
mogę na żegnanie zagrać kawałek
z młodości i będzie tak samo piękny
albo lepiej
już idź nie mogę doczekać aż sięgniesz samsonight
sarkazm w dolnej wardze uruchomisz
i z papierosem w zębach wycedzisz gruboziarniste strąki
bujaj mnie bujaj
myśli przybierają na wadzie dlatego
zaciskam migdały gdy ładujesz we mnie
pokaleczone landryny albo prószysz zapachem
albo goździków rozstrojone włosy
i stosy przemielonych materaców
i dwa ognie śmiejące się po francusku
szepcą o kant dźwięku mantrę
kołysz mnie kołysz
bujaj mnie bujaj
to jest czad
rozmowy zapychają zapory
wieczornie podróżnie szlakiem hipnozy
lewa dłoń staje się prawa jędrna tak
zroszone zapominajki tuż przed ulewą i potem
stają się kolejną kroplą błysku i są nie dalej
niż niż
w środę chodziwszy brukowanym dialogiem
poszukując oazy szaleństw w załamaniach języka
wiemy już co nie a co nieco
dewiacje rozprzestrzenią miętowe pocałunki przynęt
na czubkach smaku zachłyśniesz się
jedzonym głosem otwieranego snu
kamuflowanego wróbla szarganym
po strunach telegraficznego strupa
głupia o głupia
przerzutnia skrajna
kołysz mnie kołysz
głosem wkrytym w słuchawce niżu
poruszeniem zatwierdzonym z dżdżu
w baobab wygłuszeń
zaszeptaj echo wzruszeń
bujaj się
.
Asia Obstarczyk, 23 listopada 2015
Jeszcze tylko strażnicy wyprostują skrzydła,
wróble pójdą spać. Jeszcze tylko minę to miasto,
drogę, pieśń i werwę.
Pamiętam to upalne lato. W radio słychać było szum
i kroki, tak jakby wojna skradała się tu jeszcze.
A mimo to deszcz pędził kłusem ku ziemi, jakby w niebie
nie było już na czym zawiesić się, w czym powybierać.
Jakby święci usnęli po kątach a bóg rozporządził sjestę.
W to byłe upalne lato:
Miałem tylko pistolet i trzy granaty. Dodałem sobie
dwa lata. Pamiętam w czterdziestym czwartym,
brali od dwunastu. Rodzice nie wiedzieli o niczym.
Nie chwaląc się, nie bałem się. Kolega poprosił,
by rzucać w gąsienicę. Jedna butelka z benzyną
była w tym dobra. Nie chwaląc się, nie bałem się,
byłem młody lecz sprytny i żywy.
Byłem krewki.
Asia Obstarczyk, 19 listopada 2015
Panie komendancie,
proszę zatrzasnąć drzwi
i wejść do środka!
Coś się dzieje i nie jest to kwestią treści.
Forma rozsadza się poza, wzdłuż kolein.
W zasadzie wszystko toczy się obok,
bomba spada tam gdzie nas nie ma.
Wiec zmyślić i to, że reszta jest fikcją?
Echem zakłóceń, genialną próbką snu
wszczepioną w sterylne oczy znikąd?
Jestem żołnierzem z niewidzialnej wojny.
Nikt o niej nie słyszał, nikt mnie nie zna.
Puszczam z własnym wodzem w fantazji
lufę. Nabijam nad przepaścią i ruszam,
zwyczajnie się wzruszam.
Asia Obstarczyk, 8 listopada 2015
Patrz, liście już spadły
a my wciąż mamy ręce
pełne jabłek.
Listopad przyszedł ciepły
i zbił z tropu. Przecież
już miało nas tu nie być.
Jabłka miały spadać samo-
dzielnie, nieskonsumowane.
Tymczasem ocieplenie działa.
Potykamy się o ułamki lata. Cu-
kinia tu, cukinia tam. Sok leci
przez palce.
Nabijamy działa. Po czym
trawimy i jemy ziemię.
Asia Obstarczyk, 5 czerwca 2015
otwarte okno, otwarte drzwi. faluje niebo
i przykleja się do ściany. mglisty wyż
spływa framugami a plemię chmur
ciałem się skłoni i zaśnie.
dziękuję za płot, za łąkę i zdziczałe
drzewa, bio owoce i owce. bo owszem
są i one.
i nic nie jest mi już obce. słońca wstają
o tej samej porze. ludzie, których nie znam,
nie znam, a język, któremu burzę mono w gamie
dobiera się do ust napastnika.
Asia Obstarczyk, 11 grudnia 2015
i nawet muzyka nie odda tego
co jeszcze nie tak dawno od-
dychało zapełnionym o nas
nadzień luźno-próżnych
chyży mój boże poczekaj
tylko coś na siebie założę
zanim się przed tobą otworzę
to ja twoje nieboże z za dużym
luzem, z za dużym sercem
oddycham myślą i zeruję
niedociągnięcia
i łamię się
i gram
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek