Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 8 november 2015

Trakt&tor

Patrz, liście już spadły
a my wciąż mamy ręce
pełne jabłek.
 
Listopad przyszedł ciepły
i zbił z tropu. Przecież
już miało nas tu nie być.
Jabłka miały spadać samo-
dzielnie, nieskonsumowane.
 
Tymczasem ocieplenie działa.
Potykamy się o ułamki lata. Cu-
kinia tu, cukinia tam. Sok leci
przez palce.
 
Nabijamy działa. Po czym
trawimy i jemy ziemię.


number of comments: 11 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 31 july 2010

Dlatego co rusza a nie powinno

Tym słowom pod parapetem, wyrytym kamieniem,
nie zaprzeczy już żadna fama. Latem, zza bluszczu
manewrują polem widzenia. Do widzenia. Kamienico,
chciałoby się krzyczeć, do widzenia! Pod dach, pod piach
pod sam koniec świata, który startuje w ten oto dom,
rozkruszony między nasze, palce, biliony wzajemnych
styków na pantałyku. Chcesz mnie wrobić w bohatera,
który zawraca przed mostem moje ciało? Prowadzi się
samo. Oddaję mu wolę i niepopełnienie.


number of comments: 7 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 23 june 2010

sprostowanie

a teraz kim jestem czekając na gwiazdę? wielką
zdolną i niepokorną. zdalnie ztorowaną? staranowaną?

to zabawa dynamiką. magia nie musi być wszędzie.
masz za to atrakcje za ciągnięcie ręki. zator atrapy
za spontaniczność i durną marę, że ona jest mimo
wszystko i nie ma.

jej namiastka siedziała niegdyś w jaskrawej kuchni
zaprawiając gruszki w syropie. dziś jest świetlistą dianą,
a garry mówi, że widział ją wczoraj w berlinie. wtórnego
ja. czy to jakaś gra?

może czas wyjaśnić te kody, wygrać motywy, uchylić się,
bo trąbka tajemnicy wpada w ucho ogromne praktycznie
jak telebim na skrawku plaży. smaż się, masz fale za plecami,
wydmy pod nosem i teorię żelaznej ręki

w atlasowych rękawiczkach na przykład przyjedź i wyjedź.
wejdź i rozgość się. i bój się jak u siebie w domu.


number of comments: 7 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 30 july 2010

fatamorg

a teraz do rzeczy przyziemnych. zejdź z dachu kobieto. 
nie jesteś bohaterką komiksów choć kopczysz te dymki.
notorycznie. droga okazuje się być w pęknięciu wnęki, 

powiedzą nasi sprzymierzeńcy gdy wiatr przenosi ulice 
dalej: liśćmi do bazy - bazą do nieba. to już. trójkącik

i koniec? coś, co da się tknąć mija właśnie sens i to ci
musi wystarczyć. na razie rozglądaj się tak. naprawdę 
jesteśmy na pystyni kobieto zwizualizowana.

oni już stąd poszli. wąż ze złotego pyłu, który usiadł 
ot tak na głowie. wielbłądy zajęły pozycję śniącą a 
deszcz koników prostoskrzydłych leci na błysk 
diagonalnie


number of comments: 5 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 9 july 2010

***

Moje serce potrzebuje ryzyka,
żeby zabiło


number of comments: 5 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 15 june 2010

Wiersz ze złamanym nosem

Zachowamy równowagę, zajdziemy
wysoko. Kłopotliwe, prawda?

Widziałam jak pająk robił piruety,
zjeżdżał po linie z wyciągniętą packą,
szczęśliwy.

To nie jest początek, to nie nowy cykl.
Lecz zwykła konsekwencja. Czasem
trzeba dostać w pysk, żeby się obudzić.

Potem nie piszcie do mnie więcej
ułomnych listów, które należą do innych.
Nie czytajcie wierszy w nie swoim języku.

Wszystko zależy od punktu
dowidzenia.


number of comments: 5 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 1 august 2010

ryś po raz I idzie na przechadzkę a czapla miga mu nad grzbietem

czego nauczył mnie fryzjer od ostatniej wizyty?


w kraju jak w maju. w raju jesteśmy sobie
wyznaczeni i tu się waży instynkt. przez 
jakiś czas nie będziesz miała się na co ubrać.

kobieto przy moście, w drodze do air i zony,
bo oto prują czupurne klony pod wiatr jak
punkty zaczepienia.

zagadka, którą podsunął mu sixth sense
wadziła mieszki w wyobraźni rysia. aż zaczął 
śledzić żyrafy, podróżować od szafy do szafy.

a ona kompletnie roznegliżowana w złocistej
sukience, lekka jak biurko, na którym jestem

notabene porządnie ekscytowany, kiedy
zdecydowanym puchem nawija papiloty.
mam wówczas ochotę sunąć opuszkami

przez twoje miodowo gęsto opadające ochoty.
a rysia spektakularnie włożyć pod poduszkę


number of comments: 5 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 16 july 2014

Wyżynki

A jednak Gary mylił się, jak myli się ten, kto rzuca 
wyznania na chodniku, drapiąc się niepoważnie 
w ucho. To fakty, mała. Autostrada, prędki wiatr  

wybija miejscami rytm nie do ogrania i znosi cię  
pod prawie same koła, to taka groteska gatunku  
- przepływ. Słyszałaś, że na Seszelach wybuchło?  

Że może wyemigruje nas na Arubę? A tu kukurydza  
rośnie i znośnie trenując francuszczyznę zadowolimy  
nieustannie się i wzajem nasze przemoknięte brzuchy  

gumowym croissant. Zatem wylansuj się chłopcze,  
i wysnuj po kafejkach; oazach, metaforach, żyrafach,  
ślad skór, które odstałeś u byłych. Było - zniknęło.  

Pańskie psy śpią już w hotelikach, właściciele używają 
słońca z promocji a dzieci chodzą przez sen do świetlicy,  
bo tu w dwie godziny można dostać się do burmistrza,  

w jedną do króla. Prędkość jest w cenie. Ruch powolny,  
ruch uliczny. Nie narzekaj, jest przecież rzeka, kanał  
i popyt na egzotykę jest gdzie zażywać obcość.


number of comments: 5 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 10 january 2011

zlecenie

idziemy na spacer, kobieto, przestało padać
i skwer lśni tak monumentalnie. uważaj,
plecy słońce smaży znienacka. 

któregoś dnia pójdę za koniec. mata
ciągnąć się będzie korytarzem, tam
poproszę o wnękę. dodatkowy oddech.

zwierz mi się. kobieto hermetyczna, pokaż
gdzie maki świtują. nie mam już min. 
to miasto jest jak nieme kino, codziennie

ten sam flow próbuje ocienić scenerię,
wyjąć kolejny liść. z ust sypie się samo,
nasuwa wołaniem. wyproś mnie. zgub

jak będzie rozdane i kratka po kratce
synchronizowane.


number of comments: 4 | detail

Asia Obstarczyk

Asia Obstarczyk, 22 july 2010

Wiersz na dwa sny

Patrz, przydrożne znaki chyboczą się do siebie.
Tędy przeszła zima. Miasto jest zamknięte,
rozkopane ulice powolnieją wśród węży z rur. 
Niedługo nastąpi wymiana, o której nam się śniło.

I waham się temu, który zrzekłby się własnego języka. 
Mamo, Tato, oddajcie mi moje przebudzenie, niedorosłe
oniemienie. Nie róbcie scen, goście już dawno opuścili salę, 
nikt nie usłyszy waszego śpiewu. 

Tato, domknij pianino. Mamo, odłóż mikrofon. 
Tu jest ta cisza, która mogła poprowadzić nas dalej, 
niż naszych trzydzieści zwinnych palców.


number of comments: 4 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1