sam53 | |
PROFILE About me Friends (17) Poetry (1420) Prose (9) Photography (1) Postcards (6) Diary (2) |
sam53, 26 january 2012
zbudź mnie odświętnie jak w niedzielę
budzi się lato pośród kwiatów
namalowanych dźwiękiem szelest
przy nim okrzykiem boże ratuj
kąkolem w falującym zbożu
chwastem krwawiącym wśród zieleni
obudź mnie panie gdzieś na polu
które nie będzie się czerwienić
i sen zachowaj w słońc promieniach
gdy wyciągają się o wschodzie
kładąc jasności obok cienia
choć jemu lepiej jest na spodzie
obudź na łące wiem że wolisz
gdy spijam krople rosy rankiem
w zbożu czerwono od kąkoli
a siałeś makiem i rumiankiem
z nieba nie spadły chabrów pąki
zieleni nie rozgrzeszy mięta
zaczynam panie w ciebie wątpić
a ten bałagan
zapamiętam
sam53, 26 january 2012
1.
czy dłonie otwarte z miłością oswoją
obudzą w nas ciepło które gdzieś pomiędzy
abyśmy w czas mogli przytulić się objąć
poddać urokowi i pieszczot nie szczędzić
2.
czy szczęście podzielić można bardziej równo
wszak z deszczem na głowy nikomu nie pada
lecz w ziemi głeboko jak żyłą podskórną
beztrosko odpływa na stronę sąsiada
3.
czy chęć do konsumpcji w niechęć da się zmienić
i bieg po apetyt przegrać już na starcie
jeśli feromony pachną tak w przestrzeni
że oddałbyś życie zażarcie
za żarcie
sam53, 25 january 2012
nie malowała mnie ręka Rembranta
Mickiewicz w wierszach też nie pisał o mnie
ten pierwszy lepszy powiedział
chodź Kaśka
a ja dreszcz czułam kiedy ściągał spodnie
w takich momentach chciałam być garbata
łysa bądź ruda było mi już jedno
smrodem zaniosło w jeden gorzki zapach
i kwaśnym potem chodziło przede mną
nieświeży oddech woń wypitej wódki
nie odróżniałam już drania od wieprza
gdy obśliniony całował mi sutki
powtarzał Kaśka
jesteś coraz lepsza
czułam się brudna pyzata i tłusta
rzygać się chciało byłam już bezsilna
lecz płacił ekstra wzięłam prosto w usta
lubię wykwintne śniadania
nie przyznasz
sam53, 24 january 2012
dziś po śniegu mógłbym pobiec
i po różach jeśli białe
zrywałbym je tylko tobie
i układał w śnieżny balet
z wiatrem grałbym bez przyczyny
choćby angielskiego walca
sprzedał mróz w ramiona zimy
niech zamrozi stawy w palcach
a ty z różą zza firanki
otulona w srebrną paproć
mogłabyś pół nocy tańczyć
taki obraz widzę za mgłą
widzę jak się ciepło śmiejesz
nie dasz rady piruetom
tańczmy razem gdy zawieje
nawet zamieć jest kobietą
sam53, 23 january 2012
spieszno ci było rano
nie zdążyłem przeciągnąć ręką
po ciepłej piersi
kołdra zsunęła się jak brzydki sen
na podłogę
mróz się śnił - choroba przy domu
trzeba nagotować kwaśnicy
na kości wołowej
szpik wyssać a gnata psom wyrzucić
i najlepiej przez lewe ramię
skąd wiem
pamiętam jak babcia mówiła
ta w środku ze zdjęcia nad komodą
trzyma w beciku moją mamę
babcia cięgiem chodziła po zakupy
zawsze przynosiła pełne siaty
a wszystko podobno było na kartki
nie doczekała kapitalizmu
może i dobrze
taka krótka ta kołdra
sam53, 22 january 2012
ktoś koło czasu wstrzymał wczoraj
i od tej pory skrzypi w uszach
myśli urwały się wpół słowa
choć głową przy tym nikt nie ruszał
zegar przystanął na dwunastej
w sylwestra byłoby wesoło
dziś groźba przestępstw odstępstw następstw
straszy nieszczęściem każde koło
fortuna bokiem dawno przeszła
los padł wpół drogi wraz z wygraną
czas wyszedł z siebie chociaż nie chciał
wyciągnał nogi i przystanął
w takiej pozycji ludzi dręczy
czego się dotkną wszystko w zadrach
jedni trzymają się obręczy
a mnie zostało emcekwadrat
sam53, 18 january 2012
samotność uwiera mnie w każdą sobotę
i wkręca się w głowę poniżej lub ponad
raz ciszą poraża raz kracze jak wrona
i niszczy powoli tęsknotę a potem
boli
ból tak jest ogromny że puchną mi uszy
od wrzasku i krzyku co echem się wciska
nadzieją na miłość zżartą do ogryzka
bo jabłka nie rosną niestety na gruszy
wiosną
a wiosną jak w każdą niedzielę gdy stara
przekupka co rano chce ze mną się droczyć
otwieram zmęczone podkrążone oczy
i stwierdzam że ze mnie najgorsza ofiara
zaraz
(ów) przyjemny koniec
uff!
sam53, 18 january 2012
jakże ważnym wydaje się pierwsze wrażenie
spoglądasz na przyciemnioną fakturę
i obraz zaczyna żyć
czujesz go
słyszysz
w wąskim kryształowym wazonie
żółte żonkile prostują się
wysyłają zapach który wpada z przyjemnością w nozdrza
wypełniając ciebie delikatnością aż po wnętrza
tuż obok wysmukły kielich z białym winem
którego bukiet miesza się z wonią kwiatów
słoneczny kolor zdaje się przypominać wzgórza winnic południowej Burgundii
a przecież przed momentem opuściło piwniczne mroki
i tylko dla ciebie znalazło się na stole
gdzie obok na ażurowej drewnianej tacy
na wyciągnięcie ręki
leżą zielonkawe banany
czerwieniejące jabłka i przekrojona na pół cytryna
możesz nawet wykrzywić usta
sięgnąć po wino
wyjąć kwiat z wazonu
niemożliwe
przecież nie tylko w wyobraźni
liczy się pierwsze wrażenie
sam53, 17 january 2012
zwątpienia otwierają drzwi
stają pod ścianą
zrzucają z siebie okryjbiedę
i patrzą w weneckie lustro
szukając prawdy
wyczucie biega za źrenicami
nagie przyzwyczajenia
urastają do niebywałych rozmiarów
którym dynda oczywistość
tak że wypada jedynie pokazać plecy
a jak komuś za mało
niech szatkuje kapustę
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.