drachma | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (4) Forum (1) Książki (2) Poezja (353) Fotografia (6) Grafika (99) Wideo wiersz (12) |
drachma, 4 maja 2015
I
Patrzyliśmy obojętnie na to zza wielkiej wody
śląc wyrazy współczucia
my z diaspory żydowskiej
po cichu współpracując z oprawcami
którzy mordowali braci mieszkających w Europie
nie chcąc widzieć ich tutaj
odprawiliśmy luksusowy transatlantyk
„St. Louis” z uchodźcami w powrotną drogę
pozwalając sobie na grzech
zaniechania
Mordowaliśmy nie bezpośrednio
jak ci bogu ducha winni palacze
z Sonderkommando mocni zdrowi mężczyźni
mający siłę do tej roboty
upychać chałaciarzy wydobywać złote zęby
palić zwłoki w piekle na ziemi
znienawidzeni przez współbraci
będą upojeni po pracy winem
i syci wybornym jedzeniem przez kilka
miesięcy
A my będziemy dużo bogatsi
jak ci co wysyłają widokówki z panoramą
starej Jerozolimy do mieszkańców getta
bo wykupili własne życie
od przedsiębiorczych Niemców
i teraz są gdzieś tam jako rzekomo wolni
ale tak naprawdę poszli na przemiał
do dalszej utylizacji
II
Więc ich już nie ma należą do świata zmarłych
do którego przynależą rzeczy martwe
wobec tego nie kwiaty na grobach
dla męczenników za wiarę a kamyki
by szczątków doczesnych
nie rozgrabiły dzikie zwierzęta
i kwitłech w walizeczkach napis na karteczkach
że Kiedyś byliśmy braćmi
po matce Racheli pochowanej na drodze
do Efraty
Drodzy Polacy najwyższy czas
zmierzyć się ze swoją przeszłością
Daniel Schatz niedawno gościł w Zamościu
poszukiwał rodzinnych korzeni
bo około czterdzieści procent mieszkańców
stanowili Żydzi
Czas dokonać restytucji
jeżeli brak bezpośrednich spadkobierców
odszkodowanie się należy gminie żydowskiej
z Nowego Jorku koniec i kropka
drachma, 29 kwietnia 2015
"Czy nie uwierzysz, że ludzie są jak krajobrazy,
które mają być odkryte?"
André Brink
Mogliście myśleć że murzyn wyjdzie
wam spod łóżka
spoglądać będzie zza firanki
ucieleśniając wszystkie wasze lęki
i niechęć do afiliacji
z bezdomnym narkomanem
chłopcem z sąsiedztwa
który krążył w pobliżu śmietników
bo był regeneratem
wstępując do „Nagiego lunchu”
z samoobsługą
wprost z kubłów za barem
jadąc rollercoasterem przez piekło
w pobliżu stacji metra
przy tanich hotelach
gdy wschód słońca zamierał
w drętwym oczekiwaniu
na kolejną dawkę heroiny
przywołując atlas anatomii
Henry'ego Graya
podarowany mu kiedyś przez matkę
to polisemia
„Człowiek umiera”
obok krzyży Nerona
w jednym z monumentalnych
ostatnich obrazów
zatytułowanych Eroica
na cześć symfonii Beethovena
zlewającej się z hałasem ulicy
drachma, 20 kwietnia 2015
W fabryce żywności dla ludzi
kleję paszę opracowuję chemiczne
wzmacniacze smaku
z komórek abortowanych dzieci
Ze stabilnej linii tkanek
pobranych z nerki chłopca
zabitego w 1970 roku stworzyłem
fenomenalny słodzik
Niebawem zjesz hamburgera
wyhodowanego w laboratorium
poziom tłuszczu i białka będzie
można dowolnie regulować
drachma, 17 kwietnia 2015
Faranga
Sprzedać się jako żona z katalogu
do konsumpcji bezpośredniej
na targu mięsnym
chociażby marynarzowi z cygarem
w ustach
na którego przypłynięcie
czekają setki dziewczyn
na brzegu Pattaya lub w Nana plaza
co jest jak duże centrum handlowe
które by nie istniało
bez tych którzy przychodzą tutaj
ze swoimi pieniędzmi
Po lewej stronie negocjują cenę
tak jak po drugiej stronie ulicy
gdzie kupują świecidełka i jedzenie
to przepustka do lepszego życia
daleko od slumsów
wciągających jak otchłań
ratunek zapewni bóg dżentelmen
da więcej i może zabierze
na zachód do siebie
kandydat idealny o smaku
Crème brûlée
Seryjny samobójca
Żadne czterolistne koniczynki
nie odmienią życia
nie wygram w totolotka
pętla coraz bardziej się zaciska
wokół grdyki
to globus histeryczny
seryjnego samobójcy którego
wykaz ofiar konsoliduję
hieny cmentarne co zabiorą wszystko
królestwo niebieskie
lewobrzeżnych i prawobrzeżnych
śmietników odtąd będzie
należeć do mnie
Już nie mam siły by protestować
więc czekam biernie
by odejść w niepamięć
państwo mnie na tyle kocha
że pochowa za darmo
High Life
Dzień za dniem
Nie liczą się ludzie
tylko pieniądze które można pozyskać
obchodzę swój rewir
lokalnym Korkim Thatcherom
realizuję recepty na Łzy Feniksa
one leczą wszystkie choroby
oczywiście bez efektów ubocznych
na dzielnicy jestem jak
anioł miłosierdzia
Rodzinie wielodzietnej
i tej starszej schorowanej pani
pierwszej pożyczki udzielę gratis
na nowy odtwarzacz DVD
telewizor Cyfrowy Polsat
wykup leków wakacje na Wyspach
Kanaryjskich gdzie
złoty piasek na plaży
fale oceanu słońce na twarzy
i nadmiar pieniędzy w portfelu
dzięki mnie złotoustemu
Otchłań
Otchłań jest kształtu bezdennej
dziury Mela
to klucz do mózgu szczura
który śni zbadany za dnia teren
utrwala sobie jego mapę
jego mózg ma strukturę
podobną do globalnej sieci
Echelon czuwa
wielki brat słucha
elektroencefalograf zapisuje
mapę ciemnej materii
rozmieszczenie czarnych dziur
miejsc do spania i jedzenia
wyznaczonych dróg do wodopoju
drachma, 13 kwietnia 2015
Uśnij porcelanowy książę
pośród bibelotów tancerek z porcelany
Gwiazd naszych wina
ty który stoisz tu gdzie komoda
w stylu prowansalskim
dumny kot rasy pers
koło lustra i lawendowych ścian
masz skórę bladą jak pergamin
wokół szyi dużą kryzę
z utkanych koronek wykrochmalonych
sztywnych
zza drzwi dobiega
Gabriel Fauré mistrz małych form
do wiersza Baudelaire'a
„Semper eadem” sukcesorze
królestwa szczęśliwości
niebawem zostaniesz wyrzucony na bruk
przez asesora komorniczego
niech spłynie
„krew na nas i na nasze dzieci”
i dopełni się dzień
twojej śmierci
drachma, 12 kwietnia 2015
przed śmiercią
przesypiają większość swojego czasu
opuszczając matnie
pokornego poddania się słowom bliskich
odwiedzających w hospicjum
„już niedługo poczujesz się lepiej”
pragną się wyrwać z bólu
nieskończonej samotni
odległej od świata w którym kult młodości
manifestuje pogardę
względem tego co napawa lękiem
jest w czerni i bieli
po śmierci twarz przypomina cement
jeszcze przed
zapis aktygrafu mierzy nasilenie
aktywności ruchowej
tych których dni się powoli kończą
a niedawno celebrowali życie
teraz czekają na nieuniknione
patrzą w chmury co wydawały się
wczoraj nadto oczywiste
drachma, 7 kwietnia 2015
Pamiętam dzień w którym przybyłem do eldorado
kraju obfitości łatwo dostępnego raju pamiętam
wiosenne noce na dworcu Pingfang transporty kłód
skazańców przeznaczonych na bycie królikami doświadczalnymi
ponumerowaną przesyłką specjalną
Sporządzałem notatki jak wiele kłód dzisiaj upadło od mrozu
głodu iniekcji toksyn
zapisywałem czas unicestwienia obiektu
któremu bez znieczulenia ściągano ciało z kości
pisałem raporty z badań patomorfologicznych
po tym zostały w pomieszczeniu nożyce noże piła
do kości dwa metalowe wieszaki na organy w trakcje wiwisekcji
i immunitet gwarantujący nietykalność za ciężką pracę
uwieńczoną
sukcesem nad bronią biologiczną
drachma, 3 kwietnia 2015
I
Wierzę w powszechne kapłaństwo
bez pośredników
pośród tej wieczerzy
do której zasiedli napruci winem
i zamroczeni gorzkimi ziołami
grzechami młodości
symbolizującymi
czasy egipskiej niewoli
nie przeczuwając powagi chwili
gdy będą spożywać przaśny chleb
co stanie się ciałem
które za nich będzie wydane
ciemnicy
a krew nowym przymierzem
wylanym na oświecenie
w tej ostatniej wieczerzy
paschalnej
II
Oto drzewo krzyża
dzień pochwycenia baranka
na którego barki
zrzucono winę za całe zło świata
aby się usprawiedliwić i obmyć
w jego męczeńskiej śmierci
z własnej nikczemności
dla chwały społeczeństwa
nieskazitelnie czyści
nic niemający sobie do zarzucenia
dokonujemy prostracji
z większą łatwością niż
uświadczenie człowiekowi
potrzebującemu chleba
wystarczą trzy części
Gorzkich Żalów
III
Przy Grobie Pańskim
ołtarzu obnażonym gdzie męka
i śmierć Chrystusa
relikty kultury duchowej
Liturgia Godzin
poświęcone potrawy wielkanocne
i my powracający
do rzeczywistości w której
człowiek człowiekowi wilkiem
lecz ty się nie daj czekaj
na własne zmartwychwstanie
drachma, 3 kwietnia 2015
Mógłbym tak przeleżeć w ziemi wieki
poza granicami miasta
jak niezdrowy artefakt
oto maska Pana wykuta z brązu
rogata z kosmykami koziej brody
i niesfornym puklem włosów
jako opiekun lasów i pól Arkadii
bożek pasterzy
na wzgórzach Golan z widokiem
na jezioro Galilejskie
patrzę po wielokroć za daleko
ponad ograniczoną przestrzeń
szpitala w którym unosi się
woń medykamentów
i środków do dezynfekcji
a biel ścian i prześcieradeł
przywodzi na myśl pośmiertne całuny
z ciepłymi jeszcze ciałami
nieboszczyków
drachma, 31 marca 2015
czuć zapach lizolu od niego
mam ból głowy i nudności
na sali leżakują z fazą terminalną
odwleczonym wykonaniem wyroku
na kilka tygodni
jestem jak drzewo
które nim zakwitło uschło
został tylko niedowład kończyn
zaburzenie wzroku i słuchu
organizm wspiera glejaka mózgu
źli ludzie mówią
że to kara boża za grzechy rodziców
na dziecku
jeszcze niedawno temu
był malutki jak ziarenko grochu
nim się rozrósł
mam z nosa krwotok
i najprawdopodobniej przed sobą
kilka miesięcy
w miarę znośnego życia
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
25 listopada 2024
Wróciłem do domu, MamoArsis
24 listopada 2024
Nie ma lekko...Marek Gajowniczek
24 listopada 2024
0018absynt
24 listopada 2024
0017absynt
24 listopada 2024
0016absynt
24 listopada 2024
0015absynt
24 listopada 2024
2411wiesiek
24 listopada 2024
Ile to lat...doremi
24 listopada 2024
od wczorajsam53
24 listopada 2024
Anioł stróż (Budda)Belamonte/Senograsta