Arsis, 10 december 2021
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Jesteśmy ― coraz bardziej ― nieczuli.
Z coraz większym trudem odbieramy dźwięki, mając uszkodzone w uszach echosondy.
Z coraz większym trudem
natrafiamy na ślady
fotonowych cząstek,
mając uszkodzone w oczach szybkostrzelne kamery.
Przepięcia
i zwarcia…
Przepalone układy scalone,
iskrzenia transformatorów.
… wszechogarniająca czerń…
Opadające
maski ―
odsłaniają
― wykrzywione grymasem bólu i nienawiści twarze.
… ktoś ―
wzywa
― pomocy…
… wysyła zakodowaną wiadomość
do milczącego właściciela wszechświata…
…
… nastaje czas ―
śmierci
i zniszczenia…
… lecz nadciągająca z hukiem ściana wody, uleczy wstrząsaną uderzeniami ziemię.
*
Przesuwa się w blasku
płonącego słońca
― kosmiczny talerz,
pozostawiając
na trawie ―
uciekający,
metaliczny cień.
Biegnę za nim uparcie, tak, jak biegłem wtedy,
kiedy będąc jeszcze dzieckiem
― stłukłem sobie kolano, potknąwszy się o wystający z ziemi kamień,
z rozłożonymi ―
szeroko
― ramionami…
… obok dojrzałych pąków planet, konwalii…
Omiatając je warkoczami jasnych włosów,
niczym
paranormalne,
autystyczne dziecko,
… które celuje w słoneczną tarczę, próbując ją jeszcze bardziej rozpalić.
*
Przytłaczało mnie
ogromne serce
ciężarem smutku…
… jednak zrzuciłem to z siebie…
Stoję na pustym polu z rękami skrzyżowanymi na piersiach.
Walczyłem w samotności, zabijając w finale okrutną przeszłość, zmartwychwstając
w straszliwym blasku,
i unosząc się ―
tryumfalnie
― w nuklearnym grzybie…
*
Zakurzona, popękana od pustynnego skwaru asfaltowa droga…
… opuszczony hotel.
Stoję w progu otwartych drzwi,
patrząc na pozostawione w nieładzie przedmioty.
Wysłałem kiedyś do ciebie list, który trzymam teraz w dłoni z adnotacją:
”Nie ma
takiego
adresata”
Pożółkła koperta ―
z odciśniętym
na niej śladem
― ubłoconego buta…
… pognieciona, podarta kartka…
(Włodzimierz Zastawniak, 2019-03-09)
***
Burn The Sun – jest to drugi album muzyczny (studyjny) nieistniejącego już norweskiego zespołu ARK. Album został wydany w 2001 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=ALCcnrZ9UYo
https://www.youtube.com/watch?v=565un4CXDkA
https://www.youtube.com/watch?v=tCXOsxKfVqM
https://www.youtube.com/watch?v=eP4_dCqegWk
Arsis, 8 december 2021
( Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Dzwoni telefon…
… trr… trr… trr… ― odbierz… ― trr… trr… trr… ― odbierz, proszę…
… dzwonię do ciebie ― z zaświatów…
Podnosisz słuchawkę
rozedrganą dłonią…
― Słucham?
― Kochanie…
― To ty?
― Tak, kochanie, to ja. Cudownie ciebie znowu usłyszeć. Dzwonię do ciebie z pokładów nieba, ze snu głębokiego… Wstań, proszę. Wiem, że morzy cię życie, że przemieszczasz się w nim bardzo powoli, jakbyś była zanurzona w gęstej i lepkiej substancji czasu. Podejdź do okna, podejdź, proszę…
Idziesz po lśniącej od księżycowej pełni
drewnianej podłodze…
… przygarbiona, w zwiewnej, białej koszuli…
Odsuwasz firankę…
― Widzisz, jaki piękny księżyc?
― Tak.
― Przyjrzyj mu się dobrze…
Przecierasz
oczy…
… wytężasz wzrok…
― Dostrzegasz na nim człowieka?
― Tak!
― To ja, kochanie.
― Nie mogę w to uwierzyć!
― Uwierz, proszę… ― Dzwonię do ciebie właśnie z niego i widzę ciebie ― tam w dole ― taką małą ― malutką…
Słyszę…
― twój płacz…
― Posiwiałaś przez te wszystkie lata… Porobiły ci się zmarszczki… Kochanie…
― Tak?
― Kiedy do mnie przybędziesz?
― Mogę w każdej chwili, nawet teraz! Tylko… ― jestem taka nieuczesana, nieumalowana…
― Jesteś piękna…
― I weźmiesz mnie w ramiona?
― Wezmę ― tak jak wtedy ― i ― już nie wypuszczę…
Stajesz na parapecie,
rozkładając ręce
― niczym skrzydła ptaka...
… rzucasz się
do przodu…
Unosisz się
― coraz wyżej…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-08-28)
***
Man in the Moon – jest to ósmy album muzyczny (studyjny) brytyjskiego (działającego w Niemczech) zespołu progresywno-rockowego Nektar. Album został wydany w 1980 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=nfPwPRMenHk
https://www.youtube.com/watch?v=PN_QuhEHIGQ
Arsis, 7 december 2021
(Z cyklu: Noir)
***
Ściśnięci w korytarzu. Poupychani równo.
Przepływają falami kopnięcia prądu.
Nerwowe odruchy wariatów.
Wszędzie wokół ―
wytrzeszczone
― jak w chorobie Basedowa oczy…
Spocone karki i czoła.
… przyśpieszone, płytkie oddechy…
Szarpią mnie
nieustannie
― czyjeś dłonie…
… zdzierają koszulę, poszukując pieniędzy i rewolweru…
„Zaraz z niego wszystko wyciągniemy!”
― Szepczą.
„Nie wyciągną!”
― Myślę półprzytomnie.
Męczy mnie ―
uporczywa
konwersacja
w oślepiających błyskach
― nadawanych alfabetem Morse`a…
… cuchną
zgnilizną
― rozdziawione gęby…
…
Wszystko zaczyna się dziwnie kołysać, jakby w oparach narkotycznego dymu…
Mózg telepie mi się w czaszce, kiedy opieram się czołem
o brudne okno
nocnego Ekspresu do Atlantydy…
Czując czyjeś kolana
w podbrzuszu
i łokcie w wątrobie
― wypluwam na szybę resztki czerstwego chleba…
… zsuwają się powoli w czerwonym, stroboskopowym świetle…
…
Budzę się w lepkich wymiocinach…
Śniło mi się,
że mnie
śledzą…
… że są blisko!
I coraz głośniej dudnią krokami po moich śladach hordy zaślinionych epileptyków!
tam-tam, tam-tam,
tam-tam, tam-tam,
tam-tam, tam-tam…
(Włodzimierz Zastawniak, 2013-11-07)
Arsis, 7 december 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Ta gwiazda przemienia się w ciszy, podczas gdy wiatr
gładzi niewidzialną dłonią nadbrzeżne trawy…
… nachylają się, przeglądając w zwierciadle jeziora swoje drżące odbicia …
…
Spójrz! ―
Zdążyło się już zasrebrzyć wokół…
... lśni tym lśnieniem, co spada na nas wraz z zadumą i chłodem.
Coś plusnęło na powierzchni,
naprężając się przez chwilę
jak struna…
Znikło, zamilkło…
… opadło w głębiny płetwą…
Byt przenikliwszy niż strzała,
wracający do mroku rozmytych łodyg…
… mętnych
widziadeł…
… korzeni…
…
Zatraca się
w toni
― jasny kontur obłoków…
W gałęziach ―
szelest liści…
… prześwity gwiazd…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-03-04)
***
Mangata (szw.) – malownicze odbicie księżyca na powierzchni wody.
***
https://www.youtube.com/watch?v=mLyRpAUqyVw
Arsis, 7 december 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Z każdym moim krokiem ― rzecz się nowa odsłania… ― ostre kontury przedmiotów…
Jeszcze przed chwilą ―
kryły się w półmroku paprocie, wystające z ziemi korzenie…
Roznosi się zapach
żywicy i owoców,
mających w sobie ―
słodycz miazgi,
bądź cierpką kwasotę…
…
… migot słońca
zapala się ―
w liściach…
… dotyka leśnego runa…
Wszystko paruje
po niedawnym
deszczu ―
od gorących
― oddechów lata…
Spróchniały konar rozpada się w rowie,
leżąc tak od dziesięcioleci.
… trzmiel pobrzmiewa basem w drobnej samosiejce wyrosłej obok…
W głębokim niebie ptaki ―
ćwiczą swoje gardła,
nie żałując treli i gwizdów…
Coś szeleści,
terkocze i stuka…
… szepczą do moich uszu owady…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-02-24)
***
Komorebi (jap.) – promienie słoneczne przedzierające się przez liście drzew.
***
https://www.youtube.com/watch?v=TPh1V2EnwVw
Arsis, 5 december 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Idę wolno, przygarbiony, ciągnąc za sobą swój milczący cień…
… przenika mnie chłód leśnej tajemnicy…
Czuję jeszcze to ukłucie, to spojrzenie,
co błysnęło przed chwilą
w świetle padającym z ukosa,
trwając tyle, co mrugnięcie powiekami przelatującego ptaka.
Duchy zmieniają swoje kształty…
Tają się w złotawych przymgleniach nad krzakami paproci, nad wystającymi z ziemi
korzeniami
― pochylonego drzewa.
Coś zaszeleściło…
… unoszę
głowę ―
i widzę
rozchwiane gałęzie…
… błękitne prześwity nieba…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-04-05)
***
Waldeinsamkeit (niem.) – łączenie się z leśną przyrodą w poczuciu osamotnienia.
***
https://www.youtube.com/watch?v=yI36cArfqmU
Arsis, 2 december 2021
(Z cyklu: Określenia)
***
Jest tak spokojnie, tylko liście szeleszczą nad nami, niczym spienione fale…
Chwieją się od wiatru gałęzie kasztanów.
… kwiaty w słońcu, zapach lata,
barwne korale
― w przestrzeni łąk…
Zsuwa się obłok
na skraju nieba…
… dotyka ziemi…
Słuchamy ―
ptasiej
― melodii…
Kładziesz głowę
na moim torsie,
przymykając oczy.
… prześlizguje się po trawie
jaskrawy
prześwit…
… migocze.
Pomiędzy ―
moimi
palcami,
twoje długie włosy…
… twoje wilgotne usta ― przywierają do moich…
(Włodzimierz Zastawniak, 2016-03-31)
***
Cafuné (por.) – czułe przeczesywanie palcami włosów przez drugą osobę.
***
https://www.youtube.com/watch?v=44wvpW1wWtY
Arsis, 2 december 2021
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z
oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach
muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako
pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Wirują planety… ― ciągną za sobą rozpłomienione strugi…
… pędzą ―
wprost
― na mnie…
Błękitny Saturn ― przecina pierścieniami obłoki…
Tnie je szybko, jakby mechaniczną piłą…
… spada ―
z bardzo
― wysoka…
Na jego lśniącym pancerzu widzę
― wykrzywioną
przerażeniem
― olbrzymią twarz…
Owiewa
mnie
wiatr,
który przybywa z otchłani…
… z głębin,
z nocy…
Przechodzę jakiś nieznany proces…
Jakąś
― próbę…
…
Coś nieustannie
mlaszcze,
połyka kęsy…
… pręży muskuły…
Chodzi w górę i w dół ― ostra jak nóż ― grdyka…
Uciekam,
biegnę, co sił…
Zostaję ―
jednak
― dopadnięty…
… stalowe
imadło ―
miażdży
― moją krtań…
Walczę!
Zrzucam to z siebie
― z najwyższym trudem…
Pociągnięty w bezdenną czeluść
― chwytam się rozpaczliwie krawędzi Wszechświata…
… stacza się ―
razem
― ze mną…
… z wielkim
łoskotem
― nieskończoności…
*
Cofające się fale zostawiają białe języki piany
o zapachu soli…
Nacierają z hukiem…
… wychodzisz
z oceanu,
niczym
― Afrodyta…
Nasycam się widokiem długich, ociekających wodą włosów…
… jaskrawego
słońca
― na twojej skórze…
(Włodzimierz Zastawniak, 2018-09-05)
***
Ennea – jest to drugi album muzyczny (studyjny) amerykańskiej jazz-rockowej grupy Chase, wydany
w 1972 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=vXFY_WqYVxs
https://www.youtube.com/watch?v=ZeNqyiFC8hg
Arsis, 29 november 2021
(Z cyklu: Albumy muzyczne)
***
Teksty z cyklu „Albumy muzyczne”, nie są przekładami. Są one jedynie luźno związane z oryginalnymi tekstami utworów, zawartymi na prezentowanych przeze mnie albumach muzycznych. Zarówno sama muzyka jak i treść utworów śpiewanych są dla mnie niejako pretekstem i inspiracją do przedstawienia swoistego konceptu fantastycznego.
***
Rozpryskują się na mojej twarzy ostre krople drobnego deszczu…
W chłodzie ciągnącym od wilgotnej ziemi
sine obłoki zakrywają niebo.
… wiatr rozwiewa włosy, szarpie za poły dziurawego płaszcza…
Dmą w tył i do przodu te zrywy zimnych obszarów,
jakie tylko mogą dopaść człowieka w ciszy nagle zbudzonej.
Mijam poczerniałe od niewyobrażalnego żaru nuklearnych wybuchów popękane, żelbetonowe
bunkry poligonu.
… przypominające surrealistyczne dzieło
jakiegoś szalonego artysty
wystające, zbrojeniowe pręty.
Teraz: zastygłe - na kształt pazurów prehistorycznego gada,
z resztkami morderczej radiacji.
Niegdyś: rozciągnięte i poskręcane z dziecinną łatwością,
rozgrzane uprzednio do białości, niby w hutniczym piecu…
Jestem mocno
wyczerpany,
jakbym przebiegł kilka maratonów…
A przecież
― przeszedłem
t a k
― n i e w i e l e…
Opierając się spoconym czołem
o betonową ścianę,
łykam hausty
skażonego jadem powietrza.
… wypuszczam je z astmatycznym świstem pękających płuc.
Przed oczami latają mi szare plamy,
jakieś formy mglistego niby-życia,
co przeobrażają się
w czyhających wszędzie szczegółach.
Czyżby
ktoś,
coś do mnie szeptał?
Trzymał
za
rękę?
Oglądam się za siebie, przecierając załzawione oczy
od gwałtownych
porywów
szalejącego smutku.
Krew pulsuje mi boleśnie w skroniach,
jakby zaciskała się
wokół mojej głowy
rozżarzona, stalowa obręcz.
Zagłębiam w mokry piasek bose stopy,
wyczuwając aż nadto to przegniłe próchno martwej ziemi.
… kiedy
nagle ―
rzeka
rozjarza się
― w rozbłysłym znienacka słońcu!
W głębokim
cieniu
pochylonego drzewa
― zakrywam dłońmi płonącą twarz…
*
Spójrz, jak rozchylają się moje umalowane z przesadą usta, odsłaniając wybrakowane
na przedzie zęby.
… uśmiecham się do ciebie…
Jest tak radośnie
wokół,
beztrosko i zabawnie.
Moje oczy…
Spójrz na moje
komiczne oczy!
… pod jednym z nich namalowałem czerwoną łzę.
Spływa po bladym od pudru policzku,
zostawiając po sobie rozmazany ślad.
Mam na sobie buty, które są o wiele za duże. Połatane spodnie, przyciasną marynarkę…
Czyż nie jest to zabawne?
Powiedz:
― bawi cię to?
Każde moje poruszenie wywołuje burzę oklasków,
każdy mój
udawany,
nieporadny krok.
Jest tak miło, kiedy przezabawnie
uśmiecham się do słońca,
człapiąc jak kaczka i kręcąc drewnianą laską.
„Milcz, błaźnie!” ―
karcę
siebie
samego.
― „Milcz!”
Lecz nie milczę, trwając dalej
w tym bezsensownym cyrku
i coraz ciężej dysząc…
… z rozhukanej widowni słyszę:
„Jaka wspaniała bestia”
„Brzuch ma ―
jak gruszka
― Bessemera” *,
„Nie da rady wykonać salta”…
Wywracam się…
Wstaję
i tańczę…
Potykam się w burzy
oklasków i śmiechów.
… wśród błagań o powtórzenie…
…
Na zewnątrz: udawane wniebowstąpienie i gra pozorów.
Wewnątrz: nocny taniec wariata,
który na przemian śmieje się i płacze…
Tapla się jak dziecko w kałużach ulic pustego miasta…
Nie zważa wcale na krople padającego deszczu,
co rozpryskują się coraz intensywniej
na jego wpatrzonej w skłębione niebo, rozmazanej twarzy…
Powiedz:
― bawi cię to?
(Włodzimierz Zastawniak, 2019-05-18)
***
The Visitor – jest to trzeci album muzyczny (studyjny) brytyjskiej grupy Arena. Album został wydany w 1998 roku.
* Gruszka Bessemera – jest to nazwany na cześć brytyjskiego inżyniera i wynalazcy Henry Bessemera, pierwszy przemysłowy konwertor do produkcji stali o charakterystycznym wybrzuszonym kształcie, który został uruchomiony w 1856 roku.
***
https://www.youtube.com/watch?v=EF5ANZhDE3E
https://www.youtube.com/watch?v=98u2kMlFYTs
Arsis, 29 november 2021
Doskwiera mi chłód… Nade mną ogromny baldachim głębokiej nocy, doskonała bezgwiezdna
czerń…
Chyba sobie pójdę,
wybiorę się
w podróż
bez powrotu…
… w otchłań migających świateł przejeżdżających aut…
…
Raz już próbowałem,
lecz zawróciłem
w ostatniej chwili
z niekończącej się drogi…
Wracając,
wszedłem
do księgarni…
… spoglądały z okładek zasmucone twarze…
Znudzony kasjer utożsamiał się za ladą z niebieskawą poświatą smartfonu…
… ktoś o coś zapytał…
ktoś zaszeleścił
stronicami książki…
Ktoś przystanął
na chwilę
za oknem witryny…
W wieczornej ciszy
― tykanie ściennego zegara…
To wtedy
ta noc ―
stała się
― moją miłością
… w bezkresie
upajającej
melancholii…
Obszedłem nieśpiesznie
starą kupiecką halę,
pamiętającą jeszcze młodość
― mojej umarłej niedawno matki…
Ktoś, pijany,
śpiewał przy
ceglanym murze…
… sprzedawał z barłogu niepotrzebne nikomu resztki…
Lumpeks z natłokiem asortymentu używanych płaszczy i toreb,
chemiczna pralnia, ekskluzywny salon z ukrytą za ekranem monitora samotną ekspedientką…
…
Kołuje pod
kolumnadą
― lodowaty wiatr…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-29)
***
https://www.youtube.com/watch?v=hZvrF4yn0iY
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 december 2025
wiesiek
16 december 2025
wiesiek
15 december 2025
wiesiek
15 december 2025
Jaga
14 december 2025
wiesiek
14 december 2025
jeśli tylko
13 december 2025
wiesiek
12 december 2025
wiesiek
12 december 2025
Eva T.
11 december 2025
wiesiek