6 january 2024
Misterium II: Kolęda
Jest tutaj tyle czasu. Za dużo jest tego czasu, który wiruje i kłębi się w oceanie powietrza.
Nadciągający mrok idzie polami,
nadciąga szeptem w podmuchach szeleszczącego wiatru.
Wiesz, chciałbym wyśpiewać,
wyśpiewać głośno.
Wyśpiewać
chrapliwym
głosem….
Wyśpiewać!
Płyniesz tu.
Płyniesz
wewnątrz niczego, wewnątrz,
w podziemiu, w ziemi. Wewnątrz niczego…
Wieje chłodem ten przeciąg trzaskający jakimiś dalekimi drzwiami. I wspina się
po ornamentach pozrywanych tapet, które liżą mnie czule po twarzy.
W deszczu wirujących płatków spopielonego czasu, co opadają na zamknięte powieki,
na brwi, włosy, coś się do mnie przymila i łasi. Mruga porozumiewawczo w oparach absurdu.
…
Przechodzą obok mnie. Idą pojedynczo albo parami.
Wychodzą ze ścian,
wchodząc na powrót w ściany.
Skąd to się nagle tu wzięło?
Nie
wiem.
Z szerokich mankietów peleryn do samej ziemi
wystają ich kościste palce kościstych dłoni…
Idą powoli i w pochyleniu.
Klekoczą
kośćmi szkieletów…
Zamykam
oczy.
Zaciskam
mocno powieki…
To się przejawia pod postacią kalejdoskopowych wizualizacji zmieniających płynnie
swoje niepojęte gorączką kształty.
Zapomniałem, gdzie to było.
Z pewnością, gdzieś tutaj albo nigdzie…
Nie pamiętam miejsca tego upadku.
Nie pamiętam tego uderzenia meteoru…
Gdzie ty jesteś?
Nie.
To ja wołam
do samego siebie,
aby odzyskać
swoje odbicie w lustrze.
Wznoszę oburącz napełniony kielich pod światło wiszącej lampy, pod czujnym wzrokiem
mistrza ceremonii.
Tej piekielnej nocy. W tej piekielnej otchłani,
co kłębi się we mnie, co szumi i szeleści,
i postukuje cicho w ciemnych kątach opuszczonych pokoi…
Tak sobie mówię do samego siebie,
próbując zagłuszyć
te westchnienia sennych widm,
jakby mniszej modlitwy.
Coś do mnie mówią, nie-mówią.
Coś szepczą w meandrach mojego mózgu.
I patrzą tymi białymi oczodołami
w białych czaszkach jakichś pradawnych ptaków.
Ich wydłużone dzioby
jak maski
średniowiecznych lekarzy,
przechadzających się nocą
po ulicach zadżumionego miasta.
Idących powoli z pochodniami w rękach,
oświetlając puste bramy i puste okna, puste place, puste…
Ktoś tu umarł straszliwą śmiercią samotności, w malignie zapomnienia…
W srebrzystej poświacie zimnej nocy spirala schodów. Wytarta , błyszcząca poręcz…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-12-24)
***
https://www.youtube.com/watch?v=0VR178NCTCM
21 december 2024
2112wiesiek
21 december 2024
Wesołych ŚwiątJaga
20 december 2024
2012wiesiek
19 december 2024
18,12wiesiek
18 december 2024
1812wiesiek
17 december 2024
tarcza zegara "miasteczkojeśli tylko
17 december 2024
3 zegary ceramiczne - środkowyjeśli tylko
17 december 2024
1712wiesiek
16 december 2024
1612wiesiek
14 december 2024
Zawiązała naturaJaga