bosonoga - Gabriela Bartnicka | |
PROFILE About me Friends (88) Collections Forums (3) Poetry (165) Prose (9) Video poems (6) Postcards (2) Diary (6) Handmade (1) |
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 1 july 2013
kiedy eleonora miała dosyć
towarzystwa kwękającego ciała
zapaliła ostatniego papierosa i wyzionęła duszę
która była jednak na tyle gęsta
że natychmiast się zmaterializowała
by oczywiście
migiem frunąć tam gdzie przed laty
tryskało z niej szczęście
nad polami elizejskimi
zachłysnęła się zapachami przydrożnego luksusu
chwilę później nasłuchując nad dachami ukochanego
non, je ne regrette rien
spadła wprost do kapelusza paryskiego kloszarda
nic nie jest takie jak było – stwierdziła
rozżalona i zawisła na wieży eiffla
tkwi tam do dziś i…
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 march 2013
piosenka dla dzieci
W babcinym ogródku odkryłam wśród malin
Tak całkiem przypadkiem rodzinę krasnali
Rozkoszne stworzonka w czerwonych czapeczkach
Zjadały śniadanko w łupinkach z orzeszka
Mamusia skrzacików nad wszystkim czuwała
Owsiankę dzieliła chochelką z migdała
I przecież wypada czyściutkie mieć dziecko
Więc myła płatkami i rosą z dzwoneczków
Miauczały krasnale jak koty marcowe
Najgłośniej ten mały, co psoty miał w głowie
Skrzat krągły jak kulka gdzieś ciągle odchodził
Miód zdradził spryciarza, gdyż kapał po brodzie
Ciekawa tej scenki podeszłam wnet bliżej
Okrągły zakrzyknął - Godzilla tu idzie!
Przemknęły jak strzała jaskrawe czapeczki
Zniknęły za grządką pod krzakiem porzeczki
Codziennie zaglądam do babci ogródka
Bo chociaż jednego chcę mieć krasnoludka
Przytrzymam za fraczek, co wtedy powiecie?
Uwierzcie kochani - są skrzaty na świecie!
dedykuję derudej
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 february 2013
w kolejce przez parę dni
najprzedniejsze gatunki
z przodu i z tyłu
brak szans na ucieczkę
strach paraliżuje pulsuje
jedno po drugim ostre cięcie
przeszywający ból aż do trzewi
nieczysta ciecz kapie powoli
rytmicznie jak słowa modlitwy
wznoszonej do jednego z bogów
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 september 2012
tak sobie dumam nad patelnią
- kobieta musi być subtelną
pachnieć jaśminem lub mimozą
- nigdy rosołem czy brukselką
może dzierlatką być czasami
słodką kokietką zwiewną damą
i drobne dłonie mieć powinna
bo ręce-bochny odstręczają
a w głosie tylko miłe piano
- no może w łóżku mezzo forte
a co u panów jest wskazane
babcia twierdziła - gruby portfel
lecz ja namawiam do wyboru
misia z poczuciem… humoru
z dedykacją dla Miladory
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 march 2013
już
skoro świt pucuje okno
wszak nie może przegapić
nowego faceta wyfiokowanej
laluni spod piątki
następnie
szykuje miękką poduszkę
pod łokcie
toż przez kilka godzin
można się na dobre przyssać
do parapetu
a przecież
wieczorem musi się przemieścić
by przyłożyć ucho do drzwi naprzeciwko
nazajutrz
w pobliskim sklepiku
czuje się w obowiązku przekazać dalej
kto z kim i dlaczego akurat
w wolnych chwilach
wznosi oczy ku górze
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 january 2014
z tłumu brzęczących klientów nadlatuje znajomo
roztargnione spojrzenie. reszta ukryta za stoiskiem
o kilka kroków. za chwilę o jeden - szpakowaty pan
wbija wzrok w głąb jej okularów, jakby chciał wyciągnąć
oczy na wierzch. szuka dziewczyny z kocimi tęczówkami.
i sześćdziesięciu centymetrów w talii. rozbiera po kawałku
z luźnej kurteczki. błądzi po włosach i w pamięci.
waży słowa
patrzę i patrzę a to jednak ty
nic się nie zmieniłaś
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 september 2013
babcia raz po raz
zbierała się do umierania
ale czas był wciąż nieodpowiedni
bo przed gwiazdką nie wypada
a po świętym józefie warto
nawet zza szyby zerknąć
na świeżą zieleń
lecz kiedy usłyszała
z głębi drzemki
chodź do mnie moja pelasiu
i weź może pierzynkę
bo wieje z bramy piotrowej
a dotyk aniołów lodowaty
podjęła decyzję migiem
spakowała resztki ciepła z powłoki
ziemskiej do duszowej skrytki
i w te pędy do dziadka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 september 2013
Gdybyście byli tam tak na pewno, poszłabym do Was w noc absolutną…
Że też tak wszystko może się rozwiać. Wsiąknąć w ziemię.
I nie da się kliknąć, by przywrócić. Zapytać. Nie pomogą kuzyni,
sąsiedzi z naprzeciwka, nawet wyżebrani bogowie.
Na pytanie jasnowłosej dziewczynki - kiedy w końcu wyrosłaś
z sukienki w parasolki - nie padnie żadna odpowiedź.
A i z historyjek o roztargnieniu dziadka Ryśka znasz zaledwie jedną.
Wychodziłaś znudzona. Z przekonaniem, że przecież
zdążysz. Czasu miałaś sporo. Nie filcował się jeszcze
jak ulubiony sweterek. Dopiero teraz
.
Wyciągasz sny. Namalowany świecowymi kredkami świat:
księżyc, dom i ty. Patrz, oni stoją przy tobie. Z obydwu stron.
Przemykają w kalejdoskopie. Nierozpoznane cząstki
z okrągłej tuby wpadają w oczy.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 december 2014
ranek pogodny, uśmiech na licach,
wciskasz pilotem: jeden, dwa, cztery.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
pomyśl o śmierci – szykuj kwaterę!
dobra po tobie pamięć zostanie.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
zbieraj na raka i pogrzebanie!
w mrocznym kierunku twoja myśl kica.
zmierzła reklama ryczy jak lwica -
gdy chcesz być zgrabną, zażyj pigułkę!
pulchna kobieta w tańcu połyka
żółte na gazy, inne też ciurkiem.
Marka wielbiłam, niegdyś amanta.
gwiazdor od dawna mnie nie zachwyca,
odkąd w reklamie sterczy przy bankach -
kusi go kasa mocna jak lwica!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 september 2013
Od lat na najważniejszej ścianie. Zawsze nad łożem.
Poczciwa polska pyza. Krew z mlekiem. Tylko usta maźnięte
ostrym karminem w hollywoodzki ciup.
I kędzierzawy blondyn z hebanowym wąsikiem. Dziw natury.
Prawie przez pół wieku w tę samą stronę uśmiechnięci.
Ona cała w tiulach. On w obowiązkowej czerni upstrzonej muchą,
Niejedną, bo kopiowaną przez pracowite miejscowe owady.
Przykładnie przechodzą przez oczy kolejnych zstępnych,
chociaż najmłodszy wnuk zauważył – dziadzio był przecież łysy
z dziada pradziada.
A nieco starszy, wyjątkowy bystrzacha, odkrył
że pan młody jakoś filuternie przymrużył oko.
Czyżby powątpiewał w zasadność wianka panny młodej?
W niewinną biel stroju?
Dajcie spokój, i tak nie zdejmiemy – zawyrokował ojciec
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 30 january 2013
w jaki sposób się dogadują
słodka idiotka od stóp do głów
pogrążona w niuansach mody
z utopioną w obłokach
mimozowatą malarką
albo
dlaczego pędzą do siebie
codziennie ze świeżym zwierzeniem
zahukana matka pięciorga dzieci
i namiętna pedantka zbierająca
pyłki z kolejnych adoratorów
połączone niewidzialnym szwem
zwierają szeregi
przed domniemanym
lub prawdziwym wrogiem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 october 2014
po co samobójcę wpychać z powrotem
do gównianego padołu
spróbuje jeszcze kilka razy i jak Stachura
zawiśnie w końcu z satysfakcją
że bez pomocy najwyższego
rozporządził zgodnie z wolną wolą
tym co mu dano
dobrodziejstwo in vitro i klonowania
to dla zmartwiałych zbytek łaski
ale gdyby tak mądre głowy wynalazły
tabletkę na bezbolesne odchodzenie
może i ty przyjacielu
gdy dni staną się puste jakby ich nie było
chętnie skorzystasz zostawiając bliskim liścik
kładę się teraz do snu, na trochę dłużej niż zwykle
nazwijmy to wiecznością*
* Jerzy Kosiński
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 september 2012
rozgrzeszenie
coraz trudnej
bez mocnego trunku
przełknąć zakalec który stworzyłeś
kobiety
brzydkie starzeją się z godnością
piękne - z rozpaczą
są i takie które udają
że owa przypadłość ich nie dotyczy
wybiórczość
cudze potknięcia milsze
dla pamięci niż własne -
upadki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 april 2013
pamiętasz gocha te dni
kiedy nagle robiło się głośno wśród drzew
aż pęczniało w powietrzu aby w końcu nawiośnić
alejki i rozwiane spojrzenia dziewcząt
i te
wydłużone powroty ze szkoły gdy przez park dietla
przefruwała najczystsza z czystych muzyka
unosząc nas jakbyśmy miały baloniki w środku
albo
jak cieszyła wtedy i tylko wtedy
kusa kurteczka najmodniejsze buty z kokardą
lekkość stąpania lewitowanie w zapachach
rozzielenionej świeżości
i raz dwa trzy
rzucane w pośpiechu na szkolnym korytarzu
kudłatego blondyna zaklepuję dla siebie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 january 2015
z maniakalnym uporem
wdzierają się w achromatyczne sny
tylko okna w nich zawsze błękitne
otwieram a Morfeusz przepuszcza
kolejnych Tolibowskich
prym wiedzie długowłosy bard z gitarą
choć przecież z cielęcego zauroczenia
wyrasta się najszybciej
by szybko wpaść w następne
owiane wakacyjną nonszalancją
kraciastych koszul wiecznego turysty
konesera śmiałych wyznań na szczytach
pod ławką zakochanych przy uniwerku
rozsypane skrypty
schylam się - coś przeczesuje
moje włosy
może to wiatr a może dłoń chłopaka
o szarych oczach
usiłuje przypomnieć gorące
powiewy z babiego lata
usłużny budzik przypomina
o dreptaniu w uświęconym zaprzęgu
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 march 2014
„w życiu piękne są tylko chwile”
a gdyby tak wyciągnąć kwintesencję ze szczęść
i na snujące się pejzaże nałożyć radosne barwy
pajacyka podskakującego w dziecięcym śmiechu
i czereśniowe nasycenia z wiosny zakochanych
i słońca z oczu matki pochylonej nad becikiem
a gdyby tak jeszcze się udało zamazać różowym
flamastrem ciemnomgliste smugi na horyzoncie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 december 2012
trochę żal porzuconych bezwiednie
szkiełek w kolorze różowym
zmierzchów i nocy roztańczonych
w przejściach na mazurskie poranki
już nie kuszą wędrówki z odartymi piętami
a w zabawę kto pierwszy złapie pchełkę
na poddaszu schroniska - trudno dziś uwierzyć
teraz porasta powagą i sunie z rozmysłem
bo niedobrze działoby się na świecie
gdyby ludzie kierowali się wyłącznie samymi odruchami
ale chciałaby chociaż raz jeszcze
wypchnąć za burtę rozsądek i popłynąć
bez wioseł z chłopakiem o którym wiedziała niewiele
a patrzyła na niego jak na żadnego dotąd
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 january 2013
przykuty do swojego losu
łańcuchem
powłóczący łapami dygoczący z zimna
wynędzniały wiejski kundel
szuka kęsa dobroci
i łaskawej ręki człowieczeństwa
a jego wierne oczy
gasną powoli
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 june 2012
pierwsze, zawsze w słodkich błękitach, pod kolor oczu wybierała mama.
białośnieżna ze złotym haftem na piersi, pachnąca bukiecikiem
majowych konwalii, onieśmielała przez cały tydzień;
za to milczący sprzeciw budziły granatowe ze śmiesznymi kołnierzykami,
noszone na tyle długo, że z rozkoszą pewnego dnia wskoczyła
w miniówkę z zielonej tafty, uszytą specjalnie na potańcówkę;
dodatkowo ją zdobiły zawistne oczy koleżanek.
i wreszcie pamiętny bal na rozświetlonej sali. kto ją tak ubrał?
w kopiastej z falbankami wyglądała niczym czar pegeeru;
ale i tak do rana przeglądała się w jasnym spojrzeniu chłopca.
przez kilka wiosen nadużywała kratek. pamiętacie kratki? szkockie i nie tylko…
w sukienkach, spódnicach plisowanych lub z kontrafałdą.
na kolejnych randkach migały kiecki - przeboje sezonów: czarno-białe,
w groszki, tygrysie cętki. o linii ołówka i zamaszyste.
w końcu ta najważniejsza, wybierana tygodniami. dziś wydaje się zbyt ckliwa
na przekolorowanych fotografiach;
najgorsze były czarne, przymusowe niczym noc, która nigdy się nie kończy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 june 2012
tłustawy człowieczek, ozdobiony złotem
chyba obiecał im banany,
bo gdy rzuca hasła;
małpy jak jeden mąż
wstają, siadają, klękają
i mruczą coś pod nosem
na trzy cztery …
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 april 2013
kiedyś prawdziwe były kobietki
zaczął wywody dziadek barnaba
teraz płaściutkie zewsząd jak deski
patrzysz i wątpisz chłop to czy baba
z łezką wspominam łęcką beatę
annę co grała radziwiłłównę
choć nie wyróżniam arystokratek
lica i kształty miały przecudne
dzisiaj szkielecik w skórę włożony
czarny tatuaż szpeci ramiona
szczęki boksera usta pontony
chyba już wolę fizys biedronia
spoko mój dziadku pleciesz androny
wnuczek ze złości aż się poślinił
inne są czasy inne kanony
mnie zauroczył słodki dominik
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 october 2014
nie mogło być inaczej
bo tak jak Ty
gdy nikt nie patrzy wącham książki
do twarzy tulę okładki
a pies z siwym pyskiem
śpiący w Twoim wersie
jest też moim psem
i choć nie spełniłeś prośby
odejdę a ty zostań
nie zamykaj jeszcze świata
usiłuję uwierzyć
że teraz jesteś w lepszym
dla nas niepojętym
gdzie Jasność dobrych przygarnia
Michałowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 may 2015
to zwykła kura domowa
długo ten cyrk nie potrwa
krakały zaraz po sakramentalnym tak
rozindyczone kuzynki wziętego erudyty
jest niebrzydka zapiał
zadziornie podpity wuj
pies na kobiety
ale zwykła kura nie nadstawia uszu
tylko bierze pod skrzydła
okaleczone pisklęta z obcych gniazd
i aż do zachodu słońca
poszukuje opatrunków
w nocy roztacza magię łabędzicy
zawiesza lampiony z gwiazd nad głową erudyty
inaczej nigdy by ich nie dostrzegł
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 may 2013
o północy miedziany samowar bucha parą
wprost na wiśniowy sad i maluje
na biało kwiaty nad głową ani.
między drzewami trzy kobiety
o zawiedzionych spojrzeniach;
odkąd wierszynin i tuzenbach odeszli bezpowrotnie,
to i mrzonki o upragnionej moskwie
rozpłynęły się we mgle;
podobnie jak cyrulik z końskim nazwiskiem,
gdy generał na ból zęba pilnie szukał ukojenia.
tylko skąd się tutaj wziął jaskrawo ubrany człowieczek?
jajecznica jestem – mówi - i śmiesznie przekrzywia głowę;
a ja już wiem - pomyliłam przegródki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 19 november 2014
rozwinął skrzydła i pofrunął nad Morskie Oko
na trasie spuścił guano wprost
do kapelusza chciwego fiakra
słyszał jak umęczone konisko
zarżało z uciechy
w Chlapkowicach Dolnych nawalił rzadką kupę
dekorując czuprynę gospodarza
na rozległej posesji
wyleniała psina próbowała
zatańczyć rumbę resztką sił
popiskując radośnie na krótkim łańcuchu
wieczorem wygładził zmierzwione pióra
i gorliwie sporządzał jutrzejszą listę
wyróżnionych
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 august 2014
małgorzatę od zawsze mierziła szarość.
wyławiała barwy. chętnie u artystów.
w przybytkach kultury dociekliwie
penetrowała kandydatów.
to już na pewno ten! nietuzinkowy!
gdy w antraktach wysnuwał się z gracją
wyciągała obłoki spod rywalek.
chociaż na urokliwy tembr nawlekał dźwięki
z urozmaiconych westchnień kochanek -
stanęła w kolejce.
nie była ostatnią
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 december 2012
w tańcu wirują panowie panie
warto pożegnać ten rok z polotem
do upadłego trwa dziś hulanie
samba a potem fokstrot z podskokiem
one poprawnie trzymają ramę
oni mistrzowsko stawiają stopy
i emablują z wdziękiem swe damy
sypiąc w dekolty confetti złote
kiedy już zegar wybije północ
zwiewne bąbelki wszyscy łykają
ale przez chwilę myśl mają smutną
że ten miniony przemknął jak zając
niech żyje nowy słychać wiwaty
oby darował szczęścia nam deczko
i choć nazajutrz nogi jak z waty
wznoszą toasty zgubną wódeczką
Trumlowym Ludkom – Szczęścia w Nowym Roku i Upojnego Sylwestra!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 march 2012
znowu zlatują się nieproszone. nad głową sabat czarownic.
egzystencjalne rozważania. memento mori. nagle wypełza
podstępna biurwa. one też coraz bardziej wredne – okupują
każdą cząstkę obolałego ja.
leżenie je rozzuchwala. może film obejrzeć? coś mądrego
nabazgrać? gdzie tam! pustka niczym przy alzheimerze.
już wiem! herbata z melisy i dziesięć przysiadów
przy otwartym oknie.
pozycja horyzontalna. i znów wracają. ta czarna jak smoła
bezczelnie się rozsiada. to już rezydentka.
chyba koguty gdzieś pieją? boże! – skąd tutaj koguty…
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 april 2013
„ w życiu szczęśliwe są tylko chwile”
w nocy pod pretekstem snu
wyszarpuję blizny
co jedna to mocniej żłobiona
na czarnym tle układam wachlarz
z niepowtarzalnych ornamentów
bije po oczach
konieczność wpięcia
gładkiego elementu
dla równowagi
niepewne szperanie
w jaśniejszych zakamarkach
jednak znalazłam
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 november 2013
„Jeżeli kochasz zwierzęta, ujrzysz boga już tu na ziemi,
nie twarzą w twarz, ale w spojrzeniu jego stworzeń”
dawno, dawno temu
przymilnie prosiła – poczytaj mi na dobranoc
o Lassie i Karusku – i wciąż pamięta
jak pospołu z tatą załzawiali poduszkę
teraz
na skrzyżowaniu ulic niemal codziennie
dostrzega byłych pupili
biegają w tę i z powrotem
rozdając przechodniom niechodliwy towar –
przykurzone sumienie
często
z byle powodu merda
niewidocznym dla ogółu ogonem
i tańczy wokół przyjaciół
nawet domniemanych
czasem
podejrzewa że w poprzednim wcieleniu
gorliwie ujadała na nieczłowieka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 february 2014
Maryśka tak gorliwie obrywała listki
akacji – kocha, nie kocha -
aż zupełnie przykryły parapet.
Ale Kazimierz nie przybywał
Pojawi się, pojawi – późnym popołudniem
docierał do przygnębionej szelest słów
i odświętnego szala starszej siostry.
Ale Kazimierz nie przybywał
Jeszcze o zmierzchu tkwiła
na brzegu łóżka ubrana od stóp do głów
jakby chciała zatrzymać dzień.
Ale Kazimierz nie przybywał
Dopiero księżyc wyciągnął opieszałego
z pieleszy, wpuścił do Marysinej sypialni
i pozostawił do pierwszego
piania koguta
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 september 2014
za zmrużonymi oknami
ostatnie podmuchy jesieni
wokół głębokiego snu kobiece postaci
suną w korowodzie
dojrzała piękność o sobolowych brwiach
tuż za nią
dzierlatka wystrojona na pierwszy bal
orszak zamyka
aresztantka z arcysmutną fabułą w oczach
mężczyzna w rubaszce wstaje nagle
przeciera oczy nasłuchuje
zawodzące śpiewy znad rozległych pól
opowiadają tęsknie
rosyjskie historie
stara Praskowia wnosi samowar
zapala kopcącą lampę
bez tego ani rusz
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 november 2012
dysząca lokomotywa wyłaniała się powoli. znad kołderki
wybiegał przed krągłe oczy renifer pędzący do kaja.
a rozdziawiona buźka wchłaniała kryształki
z pałacu królowej śniegu.
przy losach poczciwego gepetto, co to wystrugał
synka o drewnianym sercu, łzy kapały strumyczkiem.
na zielone wzgórza wchodziło się po utarczkę z marylą
rozmowę z mateuszem i fantazje rudowłosej ani.
wstręty do inspektora javerta i thenardierów
można było stłamsić wściekłym ogryzaniem paznokci
i wiarą że jean valjean do końca nie zwątpił
w miłość cosette
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 may 2012
nie chcę leżeć razem z nimi
oznajmiła niespodzianie
całkiem jeszcze atrakcyjna
i mocno osadzona w życiu kobietka
brat ojca zdzisiek dużo palił
a jego żona nadawała ciurkiem
grali w brydża głośni przy tym
jak przekupki na targu
za to januszowi odkąd pamiętam stopy
starym serem cuchnęły
Joasi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 december 2013
Od zawsze wielbiła
pokorę Hioba.
Ascetyczna i kostyczna.
Ciągle słyszę klekotanie jej kości.
Może dlatego że,
przez trzy czwarte życia leżała plackiem.
Sekundowała słowom – Bóg dał, Bóg wziął.
Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera - ripostował
i
wolałbym sam rozporządzać tym, co mi dano –
wkurzał ją tymi żartami do imentu
Wczoraj dorwałam jej mądrości - ostatni liścik do ojca.
Pouczanie górowało nad pocieszaniem.
Zwinęłam w kulkę i wrzuciłam do ognia
Szkoda, że nie piekielnego
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 4 may 2014
tak, postępuję nierozważnie. ściągam buty na układnym
trawniku; o świcie akcentując z werwą odgłosy wiosny
przechodzę do fragmentu ulubionej arii la donna mobile
nie zważając na zesztywniałe zdziwienie przydrożnego
staruszka, kłaniam się z uśmiechem kamiennej figurze.
nocą wychodzę ze snu po drabinie; zdzieram pozłotkę
z bezimiennych ołtarzy w przygaszonych świątyniach.
gdy brak otoczki można sam na sam pogadać z bogiem.
łaskawie nasłuchuje. nareszcie jest dostępny dla mnie.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 june 2014
mama nie mogła się w szkole
pochwalić Franciszkiem
nie uprawiał wspólnej roli ani nie posiadał
krawata w jedynie słusznym
kolorze
ale miał wszechwidzące
rogowe okulary
i poukładany w niepozornej etażerce
cały świat
o zmierzchu przemierzał z wnukami
bezkresne stepy
zapalał świeczki na grobie Podbipięty
zabierał nad utracony Niemen
w końcu układał do snu
zapłakaną Oleńkę.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 august 2012
kiedy go nie ma w pobliżu
to ciągle głodna się czuję
i nawet cichy śpiew ptaków
w głowie mi głośno harcuje
kiedy go biorę w dwa palce
wokół dźwięk rumby wciąż słyszę
nareszcie koniec udręki
wigor i wena dopisze
a kiedy w usta go wkładam
rozkosz pojawia się w ciele
odprężam migiem komórki
mała rzecz a daje wiele
już tylko jedno zostało
pstryk i z rozmysłem zapalam
wiem że to dzisiaj niemodne
lecz dymek wolność wyzwala
żarcik zainspirowany wierszem Wieśniaka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 january 2016
kiedy już biorą z naszej półki
przez rozmazane światłocienie
przemykają twarze ze szkolnej fotografii
uschnięte nieśmiertelniki sypią czernią
na ulubioną przez ciebie frazę
mimozami jesień się zaczyna
i więdną słowa jak te złote
wonne wiązanki
kiedy już biorą z naszej półki
porta angusta śni się nad ranem
w niej przyjaciółka z dzieciństwa
przeźroczysta jak nigdy
nie biegnie w podskokach
tylko sunie niczym źdźbło
po śliskiej powierzchni
do niepewnego
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 9 january 2013
na półkę z myszką miki wdarły się włochate pająki. nieco wyżej
mięśniaki z ogoloną głową nad byczym karkiem, rozplenione
niczym barszcz sosnowskiego; o ironio – najchętniej atakują
w zielonych zakątkach. biada cherlawym dwu i czworonogom.
za to zajączki z genem lisa widać jak na dłoni w oszklonych
przestrzeniach; odtwórcy łubu-dubu. przed butnym wilczyskiem
wymiatają pyłki czołobitnie wachlując uszami. na końcu
wyrazy obrzydzenia dla gatunku biurwa rodem z peerelu.
tak, to ta cedząca prawdy przez usta złożone w kapryśny ciup:
człowiek jest odpowiedzialny za to, czym jest… ustawa
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 march 2015
gdybyś do końca mogła
przeglądać się w gładkiej twarzy,
i wybiegać śmiało po kwiaty na turniach
gdybyś po drodze nie musiała
sięgać po dodatkowe oczy
a przy wejściu na kilka schodków
przepychać się z zadyszką
to czy kiedykolwiek złożyłabyś
na łożu ciało z pokorą
jesiennych liści
i chwiejną przecież nadzieją
że gdzieś tam jeszcze cię ogarnie
wiosenna bujność traw*
Tereni
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 august 2015
być może nic nie dzieje się naprawdę a ludzie obok nas
to tylko przeźroczyste manekiny wypełniane przez wyobraźnię
po przypadkowym naciśnięciu małej plamki przybierają postacie
zmęczonych matek kapryśnych córek niewiernych kochanków
a może ojciec nigdy nie istniał i nie przekroczył progu dziecinnego
pokoju albo w fotelu w którym czytał bajki siedzieli w tym samym
czasie niewidzialni dla dziewczynki intruzi
a jeśli szczęśliwe powiewy są ulubionym omamem walczącym
o pierwszeństwo przepływu przez szare kanaliki to dlaczego
często przegrywają z gęstym smogiem
i po co nam doskonałość zmysłów skoro świat wydaje się być
bezgranicznym patchworkiem z niestabilnymi cząstkami
chaotycznie wpadającymi do mózgów
na kogo popadnie czarna - temu bęc
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 march 2014
nie ma lepszego łupu niż świeżo porzucony. czuły
na maślane oczy, miękki niczym wosk. rezygnuje
z feblika hodowanego przez lata i w miejsce małej
czarnej z wyrazistym kośćcem migiem przygarnia
masywną blondynę. z dobrodziejstwem obfitości
bioder i falistego biustu. a na zdumione zapytania
kolegów odpowiada z uśmiechem– miałem odciski
tu i ówdzie. mężczyzna powinien zachować twarz.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 december 2013
bywa kilka razy w tygodniu nad ranem wytrąca z zaspania
oszołomione majaki rozbryzguje na białych ścianach bezduszne
duszkiem pije kawę w odświętnej filiżance tworzy wyrwy
wśród gładko ułożonych zdań
tańczy na masce samochodu wykrzywiając facjatę
złośliwa kreatura szarpie klamką wpycha się na chama tuż przy
drzwiach ustawia na baczność przed facetem o ślepiach pumy
nie dopuszcza do głosu oblepia struny chichocze cedząc słówka
a nie mówiłem że jesteś całkiem do dupy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 6 january 2016
schabowy to dla mnie kłopot spory
i fura ogromna jak wieloryb
dżentelmeny co całą zgrają
wciąż ręce nie dam obśliniają
wiwat rowery i pomidory!
dedykuję Panu W.W.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 19 may 2015
gromy spadały niezależnie od wagi
przewinienia z siłą wulkaniczną i w tempie
kaskady na pokorną głowę dziadka
a domownicy na wszelki wypadek
zakładali czapki niewidki lub udawali głazy
nie najlepiej sprawy wyglądały kiedy Franciszek
wracał na miękkich nóżkach
a jeszcze gorzej gdy zdarzenie miało miejsce
w niedzielę
pamiętaj abyś dzień święty święcił
grzmiała babunia z różańcem w ręku
była bowiem kobieciną bogobojną
i ze wszystkich sił
polecała zbłąkane dusze bogu
mama mówiła że Elżbieta sięgała
Franciszkowi pod pachy
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 december 2014
czasem
jest to ciepły powiew wiatru
pląsy wśród latawców
albo słodki zapach forsycji
w nasłonecznionych barwach
sukienek dziewcząt z tamtej wiosny
czasem
znajomy szpaler topoli
w alejce do ratusza
rozpłakane światła latarni
mogą jednym błyskiem uruchomić
szepty włożone między zapomnienia
torując drogę zdmuchniętym
przez lata zwierzeniom
nastolatków
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 6 november 2014
jego Piętę Achillesa
usilnie przekształca
na swoje kopyto
a po wieczornym spektaklu
plującym pretensjami
gdy chłopina wzorem żony Lota
zmienia się w słup soli
polewa wrzątkiem słowotoku
o poranku w deszczowym nastroju
Cichy z kubłem śmieci w ręku
spotyka singla z naprzeciwka
jak zawsze uśmiechniętego
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 20 october 2014
głód szarpiący wnętrzności
dokuczał nie mniej niż cięgi
znowu usłyszał jego kroki
nie mógł uciekać
był prawie martwy
skulony w kłębek
śnił
że litościwy anioł unosi go lekko
nad drogą do Tęczowej Doliny
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 january 2013
kruchość światła nad łóżeczkiem. lód przepływa z opuszków
w gorące wnętrze. aż po nasadę włosów bolące dreszcze.
para zasnuwa ściany. nad lustrem mglista postać w białych
zygzakach wciąga w miękką szczelinę. w lekkość spadania.
byłaś czy nie byłaś? pod spękaną taflą rozmyta.
zamotana w śliski szal.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 december 2011
rozciągnięty sweter i dla gości
tylko herbata
poetessa nie bywa przykładną żoną
ani kochanką na skinienie
nie dogonisz jej rozbieganych myśli –
dalekie od przyziemia
raz lewitują w maju nad saską kępą
innym razem biegają za wzgardzoną małgośką
by w końcu chyłkiem odjechać
w cygańskich taborach na bananowe wyspy
w kawiarnianym dymie samotna
wśród trzeźwo myślących
na serwetkach zapisuje –
niezwykłą zwyczajność
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 july 2014
mówiłeś – niektóre
są tak zwiewne i przeźroczyste
jakby przybywały z innego
lepszego świata
kiedy ból przewiercał dogłębnie
wszystkie zakątki myśli i ciała
razem ze skwarem tamtego lata
wleciałeś zarysowany wzorzystą czernią
by zaszeleścić niczym żałobna firanka -
zobacz przecież jestem nad tobą
dziś przyfrunąłeś niespodzianie
na balustradzie radośnie zatrzepotały
wielobarwne skrzydła
chciałeś w rocznicę pożegnania
ująć choć trochę smutku
tato
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 1 april 2015
najchętniej od jaja zaczynam poranek
w koszulkach sadzone na miękko lub twardo
lecz czekam co roku na smaczki pisanek
w kwestii jaj ozdobnych wpadłam chyba w manię
na gładkie bezbarwne spoglądam z pogardą
chcę dzisiaj kolorem przywitać poranek
cóż z tego że obrus zyskał żółtą plamę
drobiazgiem się przecież przejmować nie nie warto
gdy kapie ci ślinka na smaczek pisanek
w granatach czerwieniach kunsztownie drapane
kwieciste w trójkąty na czubku z kokardą
wśród jajecznych cudów zaczynam poranek
zapachy mazurków baby lukrowanej
kiełbas rozmaitych nie kuszą tak bardzo
jak krasa niezwykła i smaczek pisanek
choć czasem deszcz leje mgłą dzionek zasłany
słoneczne żonkile uśmiechem ogarną
więc dzisiaj od życzeń zaczynam poranek
niech cieszą Was święta i smaczki pisanek
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 january 2015
zazdroszczę Hiszpanom błękitnego nieba
i Grekom Chorwatom żywiołowym Włochom
gdy cały dzień leje jakby Chac się gniewał
otulam kocykiem co otulać trzeba
do słońca się modlę by mnie chciało objąć
zazdroszczę Hiszpanom błękitnego nieba
nie warto się w smutku dniem i nocą grzebać
oddawać pokłonów zawsze zimnym bogom
gdy leje jak z cebra znowu Chac się gniewa
zatupię nogami prawą potem lewą
zatańczę flamenco na pohybel śpiochom
poczuję Hiszpanię wśród błękitów nieba
wyklaskam co w duszy mi słonecznie śpiewa
zakręci z fantazją Helios nitką złotą
choć wieje i leje jakby Chac się gniewał
cichaczem się wymknę spojrzę ponad drzewa
ponure szarości wygumkuję trochę
zamażę błękitem niechaj Chac się gniewa
gdy stworzę namiastkę hiszpańskiego nieba
* Chac – bóg deszczu
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 february 2013
mówisz że przereklamowana, ale ta była jedna na tysiąc
spoglądasz na jasnowłosą kobietę wtuloną w jaśminy
i uśmiechy od mężczyzny w sukiennych bryczesach
ostatni czas beztroski przed zawieruchą
oczekiwaniem ze śladami paznokci na dłoniach
i na tę nieco podniszczoną ze stojącym na baczność chłopaczkiem
gdzie w uroczyste miny wpleciona jest czułość pani uczesanej
w kunsztowne loki i pana w kapeluszu humphreya bogarta
i ta już kolorowa pełna jesienno-rdzawej refleksji
w górskich powiewach białe włosy a słońce rozświetla
na twarzach to co nigdy nie przygasło
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 september 2015
wrześniowe słońce
kosz pełen antonówek
zapach szarotki
różowy zachód
wśród ciszy nad łąkami
klangor żurawi
z czterech pór roku
jesień u Vivaldiego
wciąż najbarwniejsza
kwiatek przy kwiatku
po gwałtownym powiewie
płatki na ścieżce
ostatni bociek
szum trzepocących skrzydeł
gest pożegnania
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 28 october 2012
Omszałe od zapomnienia. Odwiedzane tylko przez ptaki.
Popękane nagrobki. Mogiły zarośnięte darnią. Miejsce ubogich
i wyklętych. Na wyblakłej fotografii prawie chłopiec. Roześmiana buzia
przy pianinie. Ktoś pozbawił go złudzeń. Przedwcześnie.
Tam gra doskonale. Marsza żałobnego Szopena. Słyszycie?
Kim była dziewczyna w staroświeckich tiulach? Zdradzoną
kochanką? A może narzeczoną, zbyt wrażliwą, aby wybaczyć.
Teraz tańczy otulona białym welonem. Zapomniała.
Szary kopczyk. Ledwie odstający od ziemi. Los nie był łaskawy
i po śmierci. NN., czyli nieudacznik. Czasem ktoś pobłądzi.
Zapali światełko, a nawet poprosi o jego wieczny spokój -
chociaż tyle ma tam na pewno
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 january 2015
w starych miasteczkach odejścia
widać gołym okiem
jakoś wczesną wiosną
ze sklepiku na rogu znikła
zawsze uśmiechnięta pani Marysia
ponoć rak ją zwinął w trzy tygodnie
a gdzieś u schyłku lata pod barem
zrobiło się nieco luźniej
ubyło chyba ze dwóch pijaczków
wątroba czy bójka – do dziś nie wiadomo
no i ten chudy fryzjer z wąsikiem
co to dbał o elegancję na głowie
kilku pokoleń miejscowych dam
ponoć się powiesił z zazdrości
o młodą kochankę
ostatnio nie widać męża pani Marysi
Kowalska mówi że poszedł
za żoną
ale nie wiem czy to możliwe
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 december 2014
powoli wchodzę w stare mury
spokojna niczym Dalajlama
już na parterze słyszę z góry
okropny rechot - istny dramat
w drzwiach zatrzymuję się na chwilę
czy zdołam strawić bas Adama
lecz nie wypada umknąć dylem
spokojnej niczym Dalajlama
polecam z wiarą uszy Bogu
spokojna niczym Dalajlama
pan domu ryczy już od progu
wchodź Gośka zaraz przyjdzie Ania
rozlegle snuje o pawianach
wydając głosy rodem z buszu
spokojna niczym Dalajlama
o ciszy wiecznej marzę w duchu
porywa mnie do kuchni Ania
koniecznie załóż te stopery
spokojne niczym Dalajlama
sączymy kawkę i likiery
dedykuję Damianowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 november 2014
„najgorszy jest lęk przed czymś, czego nie można nazwać”
nadchodzą niemal jednocześnie
po mimowolnym włączeniu
odpowiednich klawiszy
kotłują się bezładnie
niczym w bębnie pralki
po chwili dochodzi do przepychanki
w najciemniejszych barwach
poszarpane znajome postaci
dźwięczą astmatycznym przemijaniem
skowytem dręczonego pechowca
uparcie przyćmiewają
południowe słońce które podstępnie
usiłuje wepchać się przez szczeliny
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 30 august 2014
czy wiesz że są powiewy które chciałabym otworzyć
jednym mgnieniem w jesienne szarugi wyświetlać
łzawy poranek i rozpłakany wieczór nad jeziorem
opatulone oddechem jasnowłosego chłopca
znajomy gwar przetrzepujący zakurzone
ulice uśpionego miasta kolorowe zawroty głowy
od zapachu książek ze sklepiku pod sową które
tylko w tych dniach smakowały równie dobrze
jak lody bambino zjadane pospołu na przystanku
pod ostatnim uśmiechem lata.
/z cyklu- powroty/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 december 2012
świt rozpraszający drobiny nocy
płatek krokusa wśród zmęczonej trawy
nieśmiałe preludium po radosnym powitaniu
ufność w spełnienie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 12 october 2015
proszę moi mili - kochajcie staruszków
cisi i pokorni już tylko szeleszczą
a niejedną mądrość wszepczą nam do uszka
utracili szanse na amory w łóżkach
łapią wciąż zawały rankiem w stawach trzeszczą
daj im w zamian bonus – pokochaj staruszków
snując w kącie baśnie dla wnuczki i wnuczka
nie skradną etatu cieszą się chwil resztką
i niejedną prawdę wszepczą nam do uszka
pomalują przeszłość czarodziejską różdżką
zanim powędrują w grzeczną bezcielesność
uwierz mi że warto pokochać staruszków
wśród słów na niedzielę szukają okruszków
ze strachu przed końcem teraz mocniej wierzą
że bóg dobre wieści szepnie im na uszko
i ty będziesz starcem kruchym niczym muszka
przecież dla nikogo młodość nie jest wieczną
spróbuj chociaż trochę pokochać staruszka
codziennie synowi wyszeptaj do uszka
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 3 january 2018
podparta kijkiem
szla przez kilka wsi
szczelnie poowijana szmatami
chroniła się babina
przed mrozem
i ludzkim spojrzeniem
ujadanie dobiegało z obejść
dużo wcześniej
niż kawalkada skołtunionych
pupilów tańczących wokół opiekunki
poszczekiwały radośnie
jakby nigdy nie zaznały głodu
i czułości kamienia
inspirowane „Bożą Podszewką”
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 october 2011
powtarzał
- aby tylko doczekać Bożego Narodzenia.
co z tego
że niewiele już mógł
ale grzało jeszcze słońce
cieszyła muzyka
i jakże przewrotne wtedy - Wonderful World
więc skąd ten rozpaczliwy bunt
gdy usłyszał - znalazł się dawca
bo jednak
trudno pogodzić się z myślą
że wkrótce może być już tylko nic
- na zawsze
ta noc niepodobna do innych
- myśli wymijają sterylną biel
i biegną w stu kierunkach
potem grzęzną
w ciemnym korytarzu
przewija się kawałek nieba
i ostatnia rozmowa
- najszczersza z możliwych
lecz na cóż mu
Pocieszająca Prawda
- że kiedyś też go nie było
skoro już wie
- Wonderful World
http://www.oswiadczeniewoli.com.pl/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 20 may 2012
wykwintny skwerek przed domem nie spełniał swojej roli,
bo jeśli już można było umknąć spod klosza - zakazane smakowało
najlepiej. czarne płyty ze złotymi wyrazami i zadumane figury
świetnie pasowały do zabawy w chowanego, a nogi
upstrzone siniakami uznawano za powód do chwały.
kiedy jednak na horyzoncie pojawiał się właściciel ze srogimi wąsami,
zardzewiała furtka nie mogła pomieścić wystraszonych.
ucieczka przez trzeszczące schody zawieszone w próżni też była zabawą,
ale odkąd piegowaty Marcin spadł z ostatniego stopnia - wszystko
uległo zmianie, bo przecież sąsiadki straszyły, że to Bóg go zabrał.
mozolna wspinaczka po rozchwianych schodach
trwała we wszystkich snach dzieciństwa;
mokra z wysiłku i przerażona złowieszczym skrzypieniem
budziła się z krzykiem
- nigdy nie udało się dotrzeć na ich szczyt
Magdali
/z cyklu - strachy dzieciństwa/
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 12 may 2012
na przekór datom wszelakim i metrykom
nie założę nawet za dwadzieścia lat
dostojnego kapelusza ani myśli matrony
nie wadzi kąśliwość życzliwych sąsiadek
że włosy za długie i spodnie przyciasne
no i że nie wypada tańczyć na ulicy
utkwiłam gdzieś po drodze i dobrze mi z tym
dlaczego niby nie mogę akurat tutaj pozostać
nie wpychajcie mnie nigdy na siłę
w miejsce niechciane - biurokraci nieznośni
z archiwum
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 february 2012
a jednak
chciałabym abyś był
- choćby do końca niepojęty
czasem
podejrzewam że przycupnąwszy gdzieś w kącie
wszechświata gorączkowo poszukujesz
- instrukcji obsługi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 11 september 2015
kiedyś w sennych marach ogłuszą cię dzwony.
od szefa usłyszysz – będzie pochwalony.
w mig dostaniesz prikaz na ciemne nieszpory.
na ekranie ujrzysz rozśpiewane wrony,
w centrum katabasy, po bokach pingwiny.
przed nimi człowieczek, wciąż zastawia miny.
i wieści, że wokół roi się od wrogów!
tych, co żrą golonkę i tych od pierogów.
i zanim się ockniesz, podrapiesz po głowie -
możesz wskoczyć w jawę. i co wtedy powiesz?
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 29 november 2019
może jestem zacofana
lecz świat mody dziwi trochę
rozbawia mnie postać pana
z oklapniętym w portkach krokiem
nie śmieszy was może wcale
kiedy mięśniak z łysą głową
ozdabia jej czub ukwiałem
lub przystraja kupą krowią
złoto srebro wdzięk kolczyków
to nie tylko hit do uszu
dama z jeżem na języku
mamrocze jak szaman z buszu
najdziwniejsze tatuaże
serca w liliach mkną po ciele
gdy dama się zacznie starzeć
zasuszone jak morele
albo całe w dziurach gacie
nosił je dziad spod kościoła
ze zgorszenia zmówię pacierz
kiedy wyjdzie dupa goła
z cyklu: kiedyś wszystko było piękne
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 5 march 2012
w ubraniu z pergaminowej skóry
i pokorą w zmęczonych oczach
już tylko szeleszczą
przed ostatnim westchnieniem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 24 october 2011
Moi wujowie byli przeróżni -
z torsem pękatym albo podłużnym.
Wujo z Mazowsza miał groźne wąsy,
chudy jak szczapa w kuchni wciąż krążył.
Apodyktyczny, nieco przygłuchy,
kiedy przemawiał milkły też muchy.
Wuj moczymorda lubił balować,
potem przed żoną w szafie się chował.
Prawie do setki kochał kobitki,
miał do ich wdzięków pociąg niezwykły.
Henryk o wojnach snuł sto tasiemców,
jak to rozgramiał Ruskich i Niemców.
Był też artysta, co piał donośnie,
często o świcie boso po rosie.
Najukochańszy był wuj Leopold -
o nim wspomnienie w sercu mam dotąd.
Ciotki w młodości były urocze,
zwłaszcza Irena z jasnym warkoczem.
Ponoć wielbiła mężczyzn w mundurze,
wdzięk jej spojrzenia majora urzekł.
Lodzia z misternym lokiem nad okiem
nawet na zdjęciach błądzi w obłokach.
Wciąż malowała, wiersze pieściła,
gdy się wydała, migiem utyła.
Anna – mistrzyni jadła i stołu,
złapała męża na smak rosołów.
Krążą w rodzinie afrodyzjaki,
których użyła pichcąc przysmaki.
Dzieci kochały krągłą Dorotę,
za jej fantazję, koty i psoty.
Wiszą na ścianach, sterczą w albumach -
z nutką nostalgii o nich podumaj!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 january 2012
chciałabym abyś znowu
zacnego Brzechwę
poczytała mi na dobranoc
dajmy na to bajkę
o lisie Witalisie
rankiem
w objęciach różowej piżamy
zrobiła kakao nie z pianką
lecz z poświęceniem
a potem opowiadała
filmy czarno-białe
dla mnie kolorowane
najpiękniej
- wspomnieniem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 january 2012
chrapie przez całą noc przewraca
się na boki i wierzga kończynami
- chyba dręczą go koszmary
jak już wstanie myśli tylko o żarciu
- najchętniej o kęsach mięsnych i tłustych
nie pogardzi nigdy seksem
a za wybranką gotów pobiec nawet
- na drugą stronę ulicy
zupełnie jak jego pan
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 november 2016
przeczuwałaś -
przyszliśmy tutaj i odchodzimy
bez uścisku dłoni
ubolewałaś -
z blizn pustek i lęków
powstają zmrożone gniazda
kiedyś pomieszkiwaliśmy w tropikach
ze strachu przed utratą ciepła domykamy okiennice
próbowałaś -
zaszyłam się w lesie
z nadzieją że odzyskam zieleń ale
jej promyk dopadło fatum
z mojego drzewa pozostał popiół
zawsze niepokorna wykrzyczałaś -
znam słowa które wywabiają spod ziemi
ale nie klękam
Kasiu – będę pamiętać
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 4 october 2015
tylko słowa są ponadczasowe*
przytulone cienie rozmywają się niczym światło
w rogówce ślepnącego przez okiennice z serc
wylatuje próchno na szczątki maciejki
królowej zapachu spod doniczki wychodzą
potargane na gramy kresowe przepisy prababki
smakołyk korników etażerka w ostatnich tchnieniach
wyskrzypuje kto czyta książki - żyje podwójnie*
na pożółkłych kartkach strofy o miłości
bawią się w chowanego
przez dziurawy dach uleciały zwierzenia
o spadaniu w gwiazdach
* K. Gibran
* Umberto Eco
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 july 2011
Wstałam o świcie, bo może teraz
nawiedzi zwoje z nagłym hałasem.
Myślę i myślę, lecz ta cholera
w lipcu wybrała się znów na wczasy
Masuję skronie, wytrzeszczam oczy
i piję kawę trzynastą z rzędu.
Może mi wreszcie cokolwiek wskoczy,
lecz w mojej głowie taniec stu pierdół.
Gdyby tak koniak umysł rozruszał,
migiem pozwolił ruszyć z kopyta.
Ale po piątym skacze mi dusza
i słyszę z góry – wena zużyta!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 april 2012
poeta patrzy inaczej
a w jego strofach nawet przydrożny głaz
zatańczy ubrany w zielone aksamity
poeta czuje inaczej
i sam sobie się dziwiąc wysłuchuje
smuteczków babiny spod szóstki
poetę raz po raz poraża
ciche przyzwolenie stwórcy
na rzężenie umiłowanych owieczek
poeta nasącza słowa goryczą
a po nocach pije do lustra bo już wie -
przyzwyczajenie się do rozpaczy
jest gorsze niż sama rozpacz*
* Albert Camus
Ryśkowi
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 september 2012
na skraju nocy majowej
pachnącej słodką konwalią
w krainie zielono-białej
zjawił się sen kolorowy
z palety czerwień wygarnął
i zabrał gdzieś poza ramy
pomiędzy niebem a ziemią
karminem przestrzeń nakarmił
malując tęczę z uniesień
aż wielki wóz chciał wyminąć
na gwiazdy naniósł płomienie
w głębię stubarwną popłynął
odszedł nad samym ranem
jako wyblakły kochanek
z archiwum - na życzenie Miladory
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 june 2013
w zakamarkach starego domu dziewczynka oddychała
śmiało. mogła udawać że jest uwięzioną księżniczką.
skazana na nieznane, szukała dużych cieni,
aby chyłkiem dokleić własny.
gdy zapukała do wymarzonej aespe, trzęsły się ręce i słowa;
wątpliwy sukces, pierwsza pod kreską. nie ma co rozpaczać –
skwitowała matka – mocne wrażenia nie dla ciebie.
od razu ją wyłuskał w głośnej grupie dziewcząt.
nie oponowała kiedy kupił obrączki -
była przecież nieśmiała
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 8 august 2014
tak, jestem sentymentalna. a odkąd przygarnęłam inkrustowaną
szkatułkę w zimowe wieczory hołubię jej zawartość: zmatowiałe
pukle włosów, tasiemki z rączek dzieci walczą o pierwszeństwo
z wstążkami wiążącymi miłosne wyznania. w listach szeleszczą
kwiaty od zasuszonych wiernych i niewiernych; ułożone według
zasług w odkurzanych z estymą zaciszach, zapachną mimozami;
gdy jesień się zaczyna. słucham kolejny już raz pieśni Orfeusza
nie maskując wzruszenia przed sztywnymi minami audytorium.
a nocą czekam, aż rzewne nuty Ludovico Einaudi wpłyną w sen
i rozmalują go dźwiękami czystymi jak miłość Larysy i Jurija.
a twoją nowomodną poezję, wydrylowaną z wdzięku, suchą
niczym ciotka Genowefa po zgorzkniałych żalach – olewam!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 7 may 2012
smrody z grilla już od południa wymiatają wonie kwiatowe;
aromat tłustej karkówki wydziera się po zielonych zakamarkach
do spółki z głosami uwolnionych pociech. zabawa dzikich plemion
okraszona radosnym tam-tamem. ciotka eulalia spalona
na prosiaczka domaga się współczucia i zdolności terapeutycznych
- może byś tak posmarował mi plecki kochanieńki
sąsiad wyraźnie nadużył i krok mu się nieco wydłużył.
po drodze do przybytku wolności
pierniczy trzy po trzy – zauważyłeś jak ta blondyna
na mnie zeerkkkała
około północy jakaś grupka świeżo upieczonych artystów
intonuje - dolce far niente
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 25 august 2015
spod wyniosłej kempy wypływa wpław
klępa; wśród pawianów pawi się paw -
łowicz skrzekiem obwieszcza androny.
aurę podgrzewa żółtooki ptak,
chyba mu ciągle piątej klepki brak –
w ściółce szuka wroga jak szalony!
drzemią pośród mchów kły bulteriera,
co w inne piórka się wciąż przebiera.
pohukuje gdzieś w tle mądra sowa,
że warto księżyca znów pilnować,
aby nie przyszła w mig mroczna pora,
gdy wyjdzie jak szydło zmora z wora.
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 august 2012
dotkliwie zabolało gdy dotarła myśl
że nie pobiegniesz już po łące
a patyk rzucony dla zabawy
ogarniesz smutnym spojrzeniem
ale jeszcze
chciałam dosłodzić ci wszystkie minuty
ulubionym przysmakiem
i drapaniem za uszkiem
każdego poranka gdy przeglądam się w lustrze
jesteś obok i błagasz najwierniejszym ze spojrzeń -
o spacer po zielonej dolinie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 17 february 2019
poznałam kogoś z zaraźliwym śmiechem
drętwych smutasów wolę mijać łukiem
radość dociera roznosi się echem
zły humor warto załagodzić lekiem
pokrywki w kuchni nie spadają z hukiem
odkąd znam kogoś z zaraźliwym śmiechem
za oknem plucha blask słońca na krechę
i w optymizmie widać sporą lukę
lecz radość Bruna roznosi się echem
jeśli prelegent dyrdymały klepie
rozwleka zdania coraz bardziej głupie
ktoś z dala krzepi zaraźliwym śmiechem
kiedy sąsiadka z łysawym czerepem
bluzga na schodach a nad głową tupie
to radość Bruna roznosi się echem
gdy spojrzysz w lustro cała się telepiesz
pryszcze na twarzy czemu nie na dupie
podbiega Bruno z zaraźliwym śmiechem
wielka psia radość roznosi się echem
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 december 2018
znajome nuty niesie wiatr
wysłuchanej do cna pościelówy
gdzie są chłopaki z tamtych lat
z przydługą grzywą Gośki brat
pies na przeboje z parapetówek
znajome nuty niesie wiatr
pełni fantazji słodkich wad
chociaż w teksasach resztki ze stówy
hojne chłopaki z tamtych lat
dyżurny goździk śmieszny kwiat
usta pralinki oczy żarówy
wyznana niesie z echem wiatr
choć ich na fejsie często brak
bo obce są im drętwe szpanówy
wołam chłopaków z tamtych lat
opuśćcie fotel złapcie fart
to przecież życie nie nasiadówa
znajome nuty niesie wiatr
bądźcie chłopcami z tamtych lat
Szczęśliwego Nowego Roku życzę dziewczynom i chłopakom z Trumla!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 16 january 2018
musisz w uciechach zachować umiar.
zawsze w dzień święty łożyć na tacę,
bo władzę dzierży - kacyk z torunia!
handel w niedzielę, gorszy niż dżuma,
odejdzie w niebyt - ojczulek każe,
głosiciel zasad - kacyk z torunia.
nie będzie nam tu rządzić komuna!
niech sobie stworek bez mózgu płacze,
ochrzci go w chwale - kacyk z torunia.
wiwat hubertus – krzyczy jak furiat -
myśliwi górą, lasy są nasze!
czciciel dziczyzny – kacyk z torunia.
dobrych polaków rozpiera duma.
za słuszne marsze zmawia wciąż pacierz,
wypchany złotem - pajac z torunia!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 13 december 2017
czy masz takie dni, w których
chciałbyś już nie być
sobą
czasem wolałabym być
jesiennym liściem
doznać tylko siły wiatru
czułości słońca
i nie czekając na jutra
rozkruszać się pokornie
bez czucia
mogłabym też być
gwiezdnym pyłkiem
w godzinie perseidów
mamić blaskiem
z dala od ziemi
ślepa na ludzkie oczy
głucha na odgłosy
w końcu
rozpaść się gdziekolwiek
bez wiedzy że byłam
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 july 2017
pewien mądry człowiek wciąż powtarzał - motłoch
rozpoznasz po czynach prawdę wdepcze w błoto
za kilo ochłapów wszystko zrobić zechce
siano nosi w butach bo za osłem drepcze
oj, dana, dana...
rosną znów w potęgę damy powiatowe
przyssane do koryt wierne ojczulkowi
brzydkie jak sam diabeł lecz za to pyskate
obsadzają biura swatem wujem bratem
oj, dana, dana...
znane dzieci kwiatów - Marek oraz Rysiek
czciły kiedyś wolność i słodką marychę
pierwszy tańczy z lachą drugi dźwiga wory
wspierają atrapę w miesięczne nieszpory
oj, dana, dana...
słuszna telewizja - brzmią sukcesów echa
w rodzinie Zachlajskich dziesiąta pociecha
Zbyszek sprawiedliwy kwitnie gospodarka
tłum zdrajców przed sądem na ulicach w parkach
oj, dana, dana...
popatrz drogi widzu - tam same staruszki
choć niektóre w mini sprawne mają nóżki
kopią walą z werwą leżąc przy zasiekach
niezłą mają krzepę wdowy po ubekach
oj, dana, dana...
brzytwa w rękach małpy nie najlepiej wróży
do obcięcia skrzydeł może się przysłużyć
wrogie siły padną ciemny lud na przedzie
lecz kiedy zmądrzeje do Tworek powiedzie
oj, dana, dana...
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 10 march 2012
gdy wiosna na dobre się ziści
w powiewach świeżości się kulasz
a mikry promyczek znad liści
- do dłoni chcesz czule przytulać
gdy ptactwo bez przerwy trajkocze
najczystszą ze wszystkich melodią
to uśmiech rozdany ochoczo
- wiośnianą radością chcesz objąć
gdy dziewcząt błękitne spojrzenia
z błękitem spod chmurek zbratane
a włosy słońcami się mienią
- to znów się zakochasz na amen
gdy zewsząd świat głaszcze zielenią
kwiatami częstuje nieśmiało
dziewczęta od blasków pięknieją
- zza drzewa wyłania się amor
Wszystkim Panom Trumlowiczom - życzę wiosennych powiewów!
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 18 august 2015
genetycznie obdarzona radością
ufnie pląsała wśród gwiazd
ale i tak
w duszną lipcową noc
najjaśniejszą zakryła czarna karta
i wtedy
jakby po dotknięciach Asmodeusza
przygasały jedna po drugiej
najdrobniejsze nikły szybko
niczym perseidy
zostawiały po sobie jasne ślady
uśmiechy dzieci zapachy lata
czasem przebijały się we mgle
obok twarzy bliskich
pochylona kobieta
dziękowała
godzinom miesiącom i latom
wdzięczna za nakładanie ciemnej zasłony
nad tym co chciała wyrzucić
z pamięci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 21 august 2012
dama pierwsza
wlewała jad w każdą szczelinę między słowami.
gdy wykrztusił – odchodzę, wypadało go pogrążyć.
pod stertą donosów, nie miał siły na oddech;
wtedy użyła broni rodem z tandetnego serialu –
to nie jest twój syn
dama druga
przestał palić, a i koniaczek tylko za przyzwoleniem.
nawet się nie spostrzegł,
że zrezygnował z ostatniej przyjemności –
książki też kosztują
dama trzecia
nie porywała urodą Messaliny, lecz zwiewną młodością;
a czułą rozkosznie udawała, by powoli wyciskać,
i w sposobnym momencie zgarnąć schedę –
starsi panowie bywają niczym dzieci
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 june 2014
kiedy prawa ściszonym głosem
oznajmia -
przecież musi być ktoś kto czuwa
nad porządkiem niepokornych atomów
lewa nie szczędząc epitetów
natychmiast ripostuje -
ty idiotko
to tylko ci co mieli więcej zwojów
po mojej stronie
od zawsze wymyślają korzystne dla siebie
głodne kawałki
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 23 february 2012
zieloną wiosną – rumby szalone
dojrzałym latem – tango besame
w spokojną jesień – walc wokół wspomnień
bezbarwną zimą – taniec dreptaniec
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 31 january 2018
spotkań z drętwym krewnym już mi nie potrzeba;
lecz chętnie przygarnę czworonożne dusze,
jeśli gdzieś istnieje kwintesencja nieba.
najwierniejszych spojrzeń chcę jak głodny chleba;
dźwięków mruczmuranda, aksamitnych uszek.
nudnych pogawędek już mi nie potrzeba.
pragnę psich powitań, figlów w cieniu drzewa,
kocich wygibasów i łapek-poduszek.
może się pojawią w kwintesencji nieba.
na zielonej łące czarny Aleks ziewa,
zmęczony bieganiem wokół sprytnych myszek;
gdy znowu zamiauczy - słów mi nie potrzeba.
kędzierzawa Ruda na drapanko czeka,
żywiołowa Daisy przeszczekuje ciszę;
niechaj zaistnieją w kwintesencji nieba!
jak mi już kostucha smutną pieśń zaśpiewa
postawię warunek – znów zamieszkać muszę
wśród pyszczków kochanych, innych mi nie trzeba,
bo warto być tylko w kwintesencji nieba.
dedykuję czworonogom, za którymi tęsknię
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 15 october 2015
w jesienną słotę
nie dla psa ciepła kołdra
dziurawa buda
powalony płot
pod bezlistną topolą
skulone kocię
kalosze toną
w listopadowej brei
stary pies drepcze
drzewa pod szadzią
na opuszczonej działce
światło w oknie
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 14 october 2012
ta to ma szczęście do chłopów
szeleściły zwisające z okien
zawistne babony
istotnie żaden nie spakował walizki
żaden nie uciekł
ale i tak odchodzili w zawrotnym tempie
każdy zostawiał pasemko srebrnych nitek
na pamiątkę
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 26 may 2015
choćby była najdalej
to zawsze blisko czuwa
przepędza rwące fale
kokonem wiatr osnuwa
głaszcze tkliwym muślinem
gdy życie ostro smaga
we śnie wzywa Horpynę
by dobry los wybłagać
Jej słowo jest balsamem
na blizny wciąż bolące
Jej uśmiech w mroczny ranek
wyciąga zza chmur słońce
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 22 october 2011
przed bramą zawsze były pierniczki z lukrem
i wiatraczki w pstrokatych barwach. wszystkie
napotkane ciotki też wyglądały jak lukrowane,
a gwar dookoła brzmiał niczym niezgrana orkiestra.
chłopięcym głosom nawołującym do kupna
czarno-białych karteczek z życzeniami spokoju
wtórowały wesołe trąbienia, wystrzały
kapiszonów i dudnienie dzwonów.
czerwone, zziębnięte ręce sprzedających
pchały się przed oczy śmiesznych pań
ubranych w dostojne płaszcze z sierści
różnorakiej i fikuśne kapelusze.
czasem kwiaty miały zwisające brody
a na kamiennych tablicach zalegał śnieg.
warto było go odgarnąć, aby zapalić migoczące
światełka, na które czekają tylko dzieci.
/ z cyklu: w oczach dzieci /
bosonoga - Gabriela Bartnicka, 2 november 2015
z szeleszczących liści i mglistych połaci
wysnuwają się niczym sen
wciąż najbliższe choć już odległe postaci
wolne od ludzkich trosk i łez
mieszają myśli łącząc nadzieję z lękiem
może umarli krążą gdzieś
wzywani dziś dzwonów przejmującym dźwiękiem
przemykają za cieniem cień
dotkliwą tęsknotą z dali przywołane
gdy zniknie w zmierzchu odblask świec
odchodzą w beznamiętność wieczną
- przed nami
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 may 2024
25.05wiesiek
25 may 2024
Travesty Of TruthSatish Verma
24 may 2024
24,05wiesiek
24 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
23 may 2024
2305wiesiek
23 may 2024
The Saga Of BreakupSatish Verma
22 may 2024
2205wiesiek
22 may 2024
Światło i cienieJaga
22 may 2024
Na końcu świataJaga
22 may 2024
Playing ChessSatish Verma