gabrysia cabaj | |
PROFILE About me Friends (62) Forums (1) Poetry (317) Photography (24) Postcards (6) Diary (100) |
gabrysia cabaj, 8 january 2013
Raczej nie mieć przyjaciół. Nie mieć ich w garści, w kieszeni, na języku. Nie strzępić, sępić, rozmieniać na drobne. Wyhoduj sobie wroga zanurzając w wodzie o temperaturze pokojowej. Urośnie w ciągu trzech dni do możliwie największego rozmiaru. Po wyjęciu z wody powraca do pierwotnej (... więcej)
gabrysia cabaj, 4 november 2012
pamięci Jerzego Bińczyckiego
Swego czasu obejrzałam Noce i dnie, i koniecznie chciałam zostać Barbarą Niechcic, na co moja mama obruszona, oburzona, odwinęła się na pięcie, zmarkotniała w drugim pokoju i za karę nie zapewniła nam noclegu.
Nad ranem wróciliśmy, żeby zaorać, uprawić, (... więcej)
gabrysia cabaj, 8 july 2013
Mój syn czereśnie wciąga nosem, więc je przebieram w te pędy, a tyle tego na kłopoty, na ciche dni, na drogę do domu
gabrysia cabaj, 2 november 2012
Moje ciało serdeczne pełne łaski podpełzające do grobu
gabrysia cabaj, 4 july 2013
Od dłuższego czasu korci mnie, by go opisać. Jest tego wart. Ale nie znajdowałam słów. Nie jestem gadułą ani bajarzem.
Szybki jak pocisk. Z tym charakterystycznym pochyleniem głowy na karku, gdy śmiga, jakby znał zasady aerodynamiki. Może zna? Niezwykle sprężysty. W poprzednim (... więcej)
gabrysia cabaj, 2 october 2012
Płakałam w coraz ciemniejszym pokoju przed telewizorem,
w fotelu, gdzie można odpływać a pies mi mordę liże;
za oknem wiatr i zachód słońca,
gdy zerwał mnie na równe nogi domowy telefon.
O, dzięki ci, Panie Boże, za Bella, wynalazcę,
w którego umysł tchnąłeś iskrę, a (... więcej)
gabrysia cabaj, 21 august 2012
Dzisiaj o 16.00 mały Kami ma umówioną wizytę w celu zapobieżenia niepożądanej ciąży u Loli, która jest mniejsza od kota, kiedyś przejechał ją samochód i ledwo wylizała pękniętą miednicę i wkrótce dostanie małpiego rozumu, i będzie kropelkować. Niestety - nie ufam temu amerykańskiemu (... więcej)
gabrysia cabaj, 21 april 2013
Niedzielny poranek, rosa na trawie, iskrzy duża łza na małym policzku. Kiedy dziecko puszcza ostatnie bańki mydlane, ja wznoszę ogromną katedrę, buduję ołtarz, łamię chleb - God bless you - mówię szeptem do uszka.
Uśmiecha się, wie: tak cicho mówią tylko rośliny
gabrysia cabaj, 18 september 2013
W `66 w Braniewie śnieg aż piszczał.
Na warcie zmienialiśmy się co dwie godziny.
W baranich kożuchach sporo za kolana; pod spodem
panterki. Trzydzieści dwa stopnie. Postawione kołnierze,
ale i tak łój sztywniał, mróz przenikał. Pękały wierzby.
Wtedy szłem za hukiem. Dasz wiarę?
(... więcej)
gabrysia cabaj, 16 july 2013
Nigdzie mi nieśpieszno nie teraz nie wybieram się cierpliwie przemywam rany żel nakładam jednym palcem po brzegu jakbym dotykała martwej czerwonej głowy dwudziestodziewięcio-letniego chłopaka. Więc mówisz że wyżerał ci słodycze a ty się na niego wkurwiałaś kogo zostawił kobietę i dwójkę (... więcej)
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek