sam53 | |
PROFIL O autorze Przyjaciele (17) Poezja (1409) Proza (9) Fotografia (1) Pocztówka poetycka (6) Dziennik (2) |
sam53, 8 lipca 2021
Magdalena przychodziła zazwyczaj nocą
jakby pogodzona z losem z ciemnością
nie przejmowała się swoją urodą
piegi nie stanowiły problemu
jak dziecko cieszyła się z bujnych rudych włosów
przychodziła zawsze mokra wilgotna
jakby przed chwilą brała prysznic
pachniała czymś nieznanym niezwykłym
tak jak południowe słońce
sok z dojrzałych granatów
świeżo palona czarna kawa
zaparzona w śnieżnobiałej filiżance
pachniała spełnieniem czymś co przynosiła zawsze ze sobą
rozumieliśmy się bez słów
mieszaliśmy marzenia do skutku
pamiętam modlitwę do jej ciepłych piersi
gasnącą świecę
opadające bez końca ramiączko
z tymi rudymi warkoczami wydawała się matką boską
nie wiem kiedy wychodziła
zawsze rano znajdowałem na poduszce wiersz
nie mieliśmy więcej dzieci
.
sam53, 8 lipca 2021
od kiedy stworzyłem swojego boga
wypłynąłem na szerokie wody
świat nabrał kolorów
bukiety myśli pachną różami i tobą
jesteś w każdym wierszu
razem wychodzimy na spacer
niestraszny nam deszcz niepogoda
budzisz pocałunkiem
oddaję w jasyr najbliższe mi słowa
poezja nabiera rumieńców
czasami mam wrażenie że przechodzisz obok
delektujesz się ciszą
jakby nie istniało
- daj mi święty spokój
- chcę być sama
w tym roku słoneczniki dojrzewają powoli
sam53, 7 lipca 2021
słyszę gdy w słowa ją zaplatasz
tak niezwyczajnie wschodem słońca
czuję jak pachnie - co za zapach
a mógłby przecież w kwiatach zostać
choćby w maciejce gdy wieczorem
sączy się nutką po ogrodach
i z wiatrem niesie wonny fiolet
czar tajemnicę falę doznań
w której zanurzyć się wypada
aby we dwoje w noc odfrunąć
w objęcia marzeń - wiesz ten zapach
prowadzi nas ku pocałunkom
sam53, 7 lipca 2021
I znów cisza - ławki w parku
przemoczone do ostatniej
suchej deski - a ty w płaszczu
koniczyną chyba pachniesz
nawet motyl ruszył skrzydłem
wiatr się zbudził - ty w kaloszach
cień zza klonu też już wyszedł
jeszcze mokry - jak nie kochać
słońca ciebie w deszczu nawet
kiedy biegniesz po kałużach
rozpryskując je po trawie
miłość dzisiaj też się spóźnia
sam53, 7 lipca 2021
czasami zamykam się w wierszach
zaciągam żaluzje zasłony rolety
przekręcam klucz w zamku
od środka wszystko wygląda inaczej
słowa nabierają dziwnych kształtów
cisza rozpędza swoje molekuły
giną wymiary ciemność rozrywa przestrzenie
w kącie kurzą się nieużywane metafory
w zakamarkach pamięci niepoukładane wspomnienia
szarpią jedyną klamkę
niezmierzony krokami krzyk upomina się o światło
przez dziurkę od klucza
oddaję światu
nowonarodzone dzieci
sam53, 4 lipca 2021
podobno świat zaczął się od wielkiego wybuchu
mój od pierwszego krzyku
później było porządkowanie chaosu
tłumienie hałasu
sen
kiedy się obudziłem
wciąż miałem krzywe palce i zero pomysłów na kontynuację życia
Magdalena pisała wiersze
jej brzozy i biedronki przemawiały bardziej niż te zza firanki
każde słowo jawiło się pocałunkiem
którejś niedzieli na wiecznie kwitnącej łące
poczułem zapach Kobiety
w jednym momencie byłem i żuczkiem i trzmielem
motylem i pasikonikiem
nagły deszcz zburzył układaną z pietyzmem codzienność
poezja spłynęła rowem do rzeki
Magdalena czasem mnie odwiedza
idziemy wtedy na spacer
wczoraj przysłała esemesa
dwa słowa wierszem
biel jest przerażająca
wciąż szukam klamki
sam53, 2 lipca 2021
na liściach róż pojawiła się rdza
szaro-bure plamy przypominające podskórną pleśń
nie potrafię wybrać kwiatów
nawet pąki są matowe i szorstkie w dotyku
wyobraźnią już widziałem ciebie z bukietem mercedesów
tę chwilę od dawna mam zapisaną w marzeniach
jak pierwsze spotkanie
pocałunek seks
od miesięcy noszę w sobie ten obraz
wydaje mi się że nawet ściany o tym mówią
pająki szepczą do ucha
a mrówki przenoszą nasze cienie z miejsca na miejsce
tak jakby szukały właściwego gruntu
dla czegoś co tak przyjemnie gniecie niemłode już serce
wczoraj wieczorem wziąłem dwie tabletki polopiryny
myślałem że przejdzie
sam53, 18 czerwca 2021
Gdy słońce podnosi cień w trawie
i pszczoła znów kąpie się w rosie
gdy mleczny dmuchawiec latawiec
przycupnął gościnnie na oście
w jęczmieniach niebiesko od chabrów
świt w warkocz zaplata powoje
poranek bez chmurki bez wiatru
i my w nim przy kawie we dwoje
a sen który wczoraj zgubiłaś
pomiędzy listkami koniczyn
odnalazł i miłość i przyjaźń
pocałuj - dziś znowu się przyśni
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
7 listopada 2024
piękno grzybówBelamonte/Senograsta
6 listopada 2024
Nie chcę wojny!Marek Gajowniczek
6 listopada 2024
0611wiesiek
6 listopada 2024
Jesienna przyśpiewka indoeuropejskaBelamonte/Senograsta
6 listopada 2024
to nie przypadeksam53
6 listopada 2024
Filigran.Eva T.
5 listopada 2024
Wierszyk specjalnyMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
0511wiesiek
5 listopada 2024
Klub Kawalerów OrderówMarek Gajowniczek
5 listopada 2024
"W żółtych płomieniachJaga