25 november 2013
17.11.2013
znajdziesz mnie
w słowie topielica
nie szukaj na pomoście
dechy zbyt śliskie
niepotrzebne słowa
ławka obok
alternatywą
niezależną decyzją
i tak
wypadało skoczyć
buty pełne odcisków
zostawiłam
nie dochodząc do domu
czas minął
Charon odpłynął
obole w palcach błyszczą
niepotrzebnie
zbiłam skarbonkę
pod drzwiami
znikam
noc zamyka
siedemdziesiąty rocznik
to nie wina listopada
że liście opadają
że człowiek
spada
głębia wciąga szybciej
niż płomień
pożera świeczkę
żegnaj sąsiedzie
drzwi otwierając
pamiętaj
piasek na wycieraczce
nie śmieci
to skaza w testamencie
mały kryształek śmierci
który w oku
będziesz nosić
może kiedyś napotkam
twoje imię
na cmentarnej alei
wówczas opowiem
jak ważne były sny
i
pająki
niknące pod kołdrą
jak chora wyobraźnia
zamieniała pluszowe noce
w czerstwe dni
jak oczkami zamkniętymi
na zewnątrz
wewnątrz
znikałam w hipnozie
jak larwy
wyssały łzy
kiedy ostatni raz
w bezsilne twarze
patrzyłam
stojących nade mną
...ojca
...matki
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.
18 november 2024
0006.
18 november 2024
Śpiew ptaków to są myśliEva T.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.