rafa grabiec | |
PROFILE About me Friends (8) Books (1) Poetry (583) Prose (6) Photography (96) Graphics (21) Diary (21) |
rafa grabiec, 23 october 2013
widziałem dni przez pryzmat zielnego szkła
zgadnij jaki kolor mógł mieć wtedy śnieg
to na pewno nie mieściło się w twojej torebce kochanie
(mówią że nie jestem jak mój ojciec
Wiesz że mam to gdzieś i wcale od tego nie uciekam)
teraz klęczę pod gniazdem kruków
meble pachną sosnami a węgielne zasłony skrzydeł siadają na kolanach
zaczynamy od ojcze nasz któryś kradł gwiazdy z nieba
(mówią że oczy to studnia dla zbłąkanych
wiesz że moje piekło zrzuciło skórę i jest nagie)
syreny oddychały mgłą podczas gdy psy wylizują z łap październikowy przymrozek
żeby zakończyć wiersz czasem potrzebujesz zapalić papierosa
rafa grabiec, 22 october 2013
ciągle w tym mieście gubię ulice
chłopcy z dzieciństwa noszą przy spodniach skórzane pasy
w za ciasnym pubie kochałem szlafrok dymu
dziś już nie ma takich szaleństw nawet kiedy siadam do stołu z nocą
popielniczka ma w sobie proch czegoś zgaszonego czegoś co kiedyś płonęło
opuszczę to miasto kiedy już będzie za późno by wycisnąć sok z życia
rafa grabiec, 21 october 2013
na początku było czarne i płaskie
na końcu będzie czerwone i kuliste
bierzemy w ręce mąkę i wodę do budowy miasta ustosunkowujemy się jak mężczyzna do kobiety albo odwrotnie wychodzimy z brzucha paraboli
zaufałem ciepłu zanurzając stopy w pustyni jaką mi zgotowałaś
ja chcę to hasło na którym wyrosną kaktusy
to żadna przypowiednia to tylko czysty kalendarz bez imion
same cyfry porozrzucane we fragmentach korytarzy
rafa grabiec, 18 october 2013
teraz widzę kochanie twój śpiący oddech
tu na liściach sarny ścielą swe ciała
wychodzę z ramion bogatszy o ciepło
tam sny zataczają koła a młode chmury rozciągają się na plamie słońca
można taką miłość nazwać białym pokojem
można takie ciche umieranie zaznaczyć na ściennym kalendarzu
albo rozpierdolić lustrzaną butelkę o klamkę
i modlić się do drzwi
modlić się do wycieraczki
pod obrusem jest nieociosane dziecko
ale ty przecież nie wiesz że kochać to być bliższą niż zaćmienie księżyca
rafa grabiec, 17 october 2013
na około stołu czuję się jak w pasach bezpieczeństwa
są krzesła jest dywan hałas dziecięcego pokoju pochodzi z korytarza
taki język na którym farba na którym zapach
wszystko nosi imię smutnych piosenek
a przecież na śniadanie rozlało się mleko
teraz będzie czas na reklamę na kawę na spacer z psem
jeszcze
jeszcze
głosy niosę się przez liście
twoja twarz zmienia postać rzeczy
ile jeszcze mianowników by zapadła klamka?
(ten pytajnik tak na prawdę nie istnieje
przecież nikt nie wierzy że załapiesz się na bycie
już rozumiesz o czym mówiłem w pierwszym wersie)
rafa grabiec, 17 october 2013
kto potrzebuje pomocy
niech krzyknie pomocy
krzyk stanie się za ciasną mdłą mgłą
ręce w kieszeni przy nodze vespa
bokobrody narysowane czarną kredką
oni nie potrzebują kolorowych pism
w pismach roi się od nadętych liter jak ohhhhh
leją na to miodowym moczem
na przód daj poczuć energię bluesa
zapuść Blues Explosion
oni nie potrzebują niczyjej pomocy
jeśli mi nie wierzysz posłuchaj AFRO
rafa grabiec, 16 october 2013
do piramidy wchodzimy parami najlepiej przez płuca
głęboki wdech na raz dwa trzy później wcale nie będzie łatwiej
zamówiliśmy taksówkę przed klatkę miała być za kwadrans
jest kwadrans po więc zdążymy wyciągnąć się na tylnym siedzeniu
i może posłuchamy ostatniej płyty Bowie'go
ale jeszcze proszę się zatrzymać w połowie
chcemy obejrzeć taniec nieprzespanej nocy
każdy ma swój fetysz na wyciągnięcie ręki
bzdura powtarzasz że to nie ma rytmu
a ja mówię witam cię kosmosie połączmy się
jeszcze psy pójdą naszym śladem a koty cóż koty
niech postarają się zrozumieć taksówkarza który
czeka przed klatką bloku numer jeden
oto nadchodzą pióropusze
może to jednak husaria
nie
to na pewno pióropusze
zupełnie nie rozumiem jej
tak jak nie rozumiem rytmicznego klaskania na koncercie
chcę być wtedy z boku
stać i się przyglądać
tylko
rafa grabiec, 12 october 2013
kochanie to twój pierwszy siwy włos o tu
za uchem
to nie włos
to babie lato
pilot od telewizora ma czarno-czerwone guziki
wojna sie skończyła
mieszkamy w sanatorium
rafa grabiec, 11 october 2013
jeden
dwa
trzy cztery pięć
sześć
siedem
kurwa osiem
dziewięć
dziewięć
dziewięć i pół
kobiety
rafa grabiec, 11 october 2013
bywa
przykryta ciężką puchową kołdrą
spod której wystają stopy
nos ma ujście w zakładach bukmacherskich
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
25 november 2024
AfrykankaTeresa Tomys
25 november 2024
2511wiesiek
25 november 2024
0019absynt
25 november 2024
Pod skrzydłamiJaga
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt