sam53 | |
PROFILE About me Friends (17) Poetry (1419) Prose (9) Photography (1) Postcards (6) Diary (2) |
sam53, 19 june 2014
i znowu piąta na zegarze
dwa słowa niosę tobie w szepcie
nim dzień na dobre nam się zacznie
sen ci opowiem - bo w nim jesteś
gdy nieskończone morze wokół
pod nami głębia w górze niebo
wiatr gra nam cztery pory roku
my zasłuchani w Vivaldiego
płyniemy tam gdzie słońce wstaje
albo też chcemy żeby wstało
gdzie czas zatrzyma się nam majem
i kochać się będziemy śmiało
gdzie nenufary lśnią na wodzie
a pod chmurami śpiew skowronka
ja liczę piegi na twym nosie
a ty pod wierszem moje słonka
sam53, 17 june 2014
co nie wypada już dawno wypadło
włosy zgubiłem w drodze do fryzjera
słowo honoru ciągle wpycham w gardło
a w najważniejszych jak w gruszkach przebieram
melodia która wpadła wczoraj w ucho
dzisiaj wypadła jak myśli nad ranem
głowa ciut lżejsza kiedy zieje pustką
ustom wypada zamknąć się na amen
pacierz też dawno wyleciał mi z głowy
słowa jak piórka upycham w poduszce
sen w niej się zapadł a ten bardziej zdrowy
trzyma się kołdry i zwisa za łóżkiem
ktoś się uśmiechnie przy okazji wzruszy
i morał z wiersza na pewno odgadnie
przecież dla prawdy wszyscy myją uszy
choć jednym wpadnie a drugim wypadnie
sam53, 14 june 2014
nie wszyscy wokół są szczęśliwi
gdy mgła za oknem dymy snuje
kiedy nie tylko słowa przykre
wchodzą i w pamięć i za skórę
nie wszystko da się też posprzątać
choćby kurz wytrzeć za obrazem
wiesz jak się kurzą słowa w kątach
i drugie strony naszych marzeń
one już teraz jak psu z gardła
choć jedno wczoraj mi się śniło
że trwa że jeszcze nie upadło
żyje w westchnieniach
czy to miłość
sam53, 12 june 2014
noc znów uciekła w zamyślenie
słowa wciąż pachną bzem jaśminem
czy są ważniejsze przez to - nie wiem
zostaną w wierszu - inne przynieś
pamiętasz tamte w butonierce
a chciałem wtedy głębiej schować
gdzieś je zgubiło głupie serce
klucze do szczęścia - każdych szkoda
może gdzieś leżą w mokrej trawie
w wierszach nie było ich i nie ma
z dwóch niechaj jednym będą nawet
chcesz je usłyszeć
najpierw przebacz
sam53, 12 june 2014
przełóż mnie do szarego pudełka
za książkami w regale
podobno najniższe półki nigdy się nie kurzą
albo napisz wiersz
z fioletowym szlafrokiem i ręcznikiem w żaglówki
pachnący wodą po goleniu
otwierając okno
nie sprawdzaj pogody
przecież nic trudnego wpleść w każdy ranek
to samo słońce
i nie rzucaj słów na wiatr
kartka jest zapisana dopiero w połowie
sam53, 10 june 2014
ludzie na razie z drogi schodzą
ze mnie powietrze wcale nie chce
czuję że ciężko będzie nogom
oczy inaczej patrzą w przestrzeń
czas dawno zgolił mnie na łyso
choć mury jeszcze nie runęły
a teraz martwię się o przyszłość
czy w niej cokolwiek można zmienić
jesień jak zwykle na etacie
z drogi powoli schodzą ludzie
a ty w tym wierszu zostań raczej
ktoś z buciorami wchodzi w grudzień
sam53, 9 june 2014
została kropla pod powieką
i dreszcz uczucia jakże żywy
rozlane mleko jeśli mleko
może niektórych trochę dziwić
został niedosyt cień spełnienia
karykatura niedomówień
przyzwyczajenie - było - nie ma
i kociej łapy choć na próbę
błyszczących oczu kwiatów w oknie
dzień dobry uleciało w przestrzeń
jak trudno siebie jest zapomnieć
kiedy pamiętać też się nie chce
12.05.2014
sam53, 8 june 2014
jakaś ty miła na wspomnienie
gdy jaśmin bielą patrzy w okno
w firanki wplata wonny wieniec
czar tajemnicę tak ulotną
że dotknąć strach bo zaraz zginie
zakręci w nosie zwilży ściany
w przestrzeni nagle się rozpłynie
zauroczeniem choćby zanim
nie przejdzie w deszcz ulewę westchnień
jakbyś już kiedyś raz to śniła
i biały kwiat we włosy wepnie
w nim ci do twarzy moja miła
sam53, 7 june 2014
zapracowanym czasu więcej
niechaj nie gonią niech przystaną
bimber też można lecz na szczęście
pędzenia dawno zakazano
bardzo ambitnym życzę góry
by mogli co dzień na nią wchodzić
a kiedy wejdą po raz któryś
niech czują że są ciągle młodzi
leniwym schodów zawsze na dół
a tym co zeszli prostej drogi
szefom niech dają więcej nagród
jeśli wypłata dla ubogich
sobie zaś wróbla w małej dłoni
lepszy niż gołąb gdzieś na dachu
bo cóż z tych życzeń gdy czas goni
choć wszyscy pędzą
aż po Kraków
sam53, 3 june 2014
zielenią o świcie rozpościera skrzydła
frunie przytulając garść perlistej rosy
dotyka oddechem cieplejszym niż zwykle
i echem rozmawia z ptakami na głosy
zawsze elegancki smukły rezonansem
rok w rok bezszelestnie wraca cichą nocą
zasiewa nadzieję niepierwszym romansem
dotyka i pieści nie daje odpocząć
przydusza świeżością ze snu budząc wnętrza
mglistym pocałunkiem gładzi usta kruche
z księżycem na spółkę całe noce spędza
czerwcu czerwcu czerwcu
jakim żeś ty duchem
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
17 november 2024
1711wiesiek
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga