Pi. | |
PROFILE About me Friends (26) Poetry (472) Prose (19) Photography (1) Graphics (1) Diary (3) |
Pi., 26 february 2017
nie mówmy o tym, kto jak się czuje, bo w zawodach
na pojemność wyobraźni nie dotrzymam ci kroku.
jasne. znam się na zawodach - wciąż cię zawodzę.
na wyobraźni znać się próbuję. cudzych odczuć już
nawet sobie nie wyobrażam. zdrapały się. jak warstwy,
które pod obcym wpływem najpierw próbują pęcznieć
z dumy, lśnić pod czyimiś palcami, wybrzuszać się
w spazmach-orgazmach, a potem wszystko jak zwykle:
pękamy w najsłabszym punkcie i oto rozpoczyna się
proces rozdrapywania. póki pod jedną jest druga, pod drugą
trzecia skóra - nie boli. zaboli drewno, którego ostre zadry
odkryjemy gdy wskoczą prosto pod okrwawione paznokcie.
nie musimy być Kolumbami bólu, by poczuć cokolwiek.
już tu ktoś był przed nami. świeże rany na piasku. ból miał
być nam Ameryką. czuję rozczarowanie - zawsze to coś.
Pi., 25 february 2017
wrócił chłód. jak zakazana mantra, której nie wolno
zlekceważyć. ma być dobrze, a jest najgorzej i ciągle
nie pomagają ciepłości, które chyłkiem gromadziliśmy
jak indianie swój słynny chrust przed szczególnie
mroźną zimą. kiedy jęczę: alarm! mayday! pull up!
że nie czuję tego i tamtego. och dear - bagatelizujesz,
o niedomkniętych prognozach. wysyłasz bezpieczne
aluzje. to tylko gorzka mgła - mówisz - a nie żadna
z depresji. to tylko przerębel, a nie dziura w lodzie.
podobno będzie dobrze, jeśli tylko przestanę łaknąć.
jeśli tylko nie wrócę stamtąd, dokąd wysyłasz mnie
w niespełnionej fantazji, o tym co już niemożliwe.
Pi., 19 february 2017
może pan już włożyć - mówi do mnie ekspedientka
w wieczorowej żabce. przyszedłem tu po prażynki,
orzeszki i jakieś piwo. nic zdrowego, ale jest alkohol
na podryw, więc mógłby być i ten seks sobotniej nocy.
już pan może - ponagla nagła kochanka i wszystkie moje
nieokiełznane myśli doznają podkręcenia pulsu na speed,
wysyłając obrazy nagich ud przyciśniętych do lodówki
z Perłą i Radlerem Zero Procent za oszronionym szkłem.
niechże pan dociśnie - szepcze mi w ucho szepczący szept.
mam nieodpartą ochotę by zamruczeć. zaraz tu zemdleję.
teraz pin i przebudzenie - chlust w ryj wali rzeczywistość,
więc próbuję ogarnąć tu i teraz. misja - wykonać! serio?
może pan już wyjąć! - ktoś to powiedział i udowodnił,
że kobieta z którą przed chwilą zgrzeszyłem w myślach
preferuje brutalne "life after sex". już jestem świadom,
że z tej miłości dzieci nie będzie. biorę tylko paragon.
(c) Hejtsbuk 2017
Pi., 15 february 2017
zimno mi w dłonie. mówię ci: nie rozgrzeję ich pisaniem
kolejnego wiersza o zimnie. marazm mam bardziej constans.
chłody są kurewsko uparte, ciągną nudą i na dłuższą metę
przestają być nośnikiem tęsknoty za byle sugestią ciepła.
zimno mi w stopy. czy da się ten ziąb wziąć i rozchodzić?
potrzyjmy może coś o coś. niech wybuchnie jakaś iskra
jeszcze z raz. póki co, wionie skądś beznadzieją. biorę
to na zimno, przyzwyczajony że wciąż mi się coś zmraża
w sercu. choć to tylko wymiętoszona metafora: wiosna
zmartwychwstanie spod lodu jak psia niestrawność. są znaki.
dochodzimy do granicy wytrzymałości. dochodzimy do zera.
wreszcie ku plusom. już tylko w wierszu mi będzie tak zimno.
(c) Hejtsbuk 2017
Pi., 14 february 2017
Prowincja
osiedlowe bloki jeszcze niedawno
najbardziej wykluczeni społecznie ludzie
żywili się upolowanymi psami
psami psimi
To biedne południe
polskie dzieci co nigdy nie mogły
sobie pozwolić na nowe ubranie
na broszkę
zabawkę
Cieszyły się z każdego darowanego prezentu
który przez zamożniejsze społeczeństwo
zostałby wyrzucony
na śmietnik śmietników
amen
Matki
które pracowały w systemie niewolniczym
po 12 godzin za 800 zł
w uwłaczających warunkach
w marketach obcokrajowców
obcokrajowców (pewnie imigranckich)
Mężowie
którzy musieli wykonywać polecania
kierowane do nich nie w ojczystym języku
a w obcym
chuj wie czyim bo nie naszym
Dzieci
z patologicznych rodzin bez jakiejkolwiek szansy
na godne rodzinne życie
dziś z uniesionym czołem
i rodzicami trzymającymi ich za rękę
nogę mózg na ścianie
nos ucho oraz inne odstające członki
Idą na spacer
bezkarnie bezwiednie i bezczelnie
prosty zwykły spacer
popychani wiatrem historii
przez błyskający czerwienią i błękitem
wieczorny Oświęcim
--------------------------------
* w tekście użyto całej masy cytatów
by podkreślić sarkazm, nierealność i absurd
w literackim wykorzystaniu wazeliny
przez P. Zastrzeżyńskiego i TV Republika.
Pi., 8 february 2017
nie wiem, które z nas wymyśliło, że to będzie świetny
pomysł, by pośród ruin zamku Tęczynek rozebrać się
do samego naga. od pasa w dół, ale te rzeczy na wierzch.
naraz. ja blady, ty różowa i szczerze otwarta. gołe emocje -
dyszałaś, rozglądając się pomiędzy rudymi zmurszeniami.
czy nie przywiało jakichś zbłąkańców. nie dane im było
przerwać ekshibicjonizm w najciekawszym kącie dziedzińca.
dążyliśmy do nieświadomego zera; do samoupokorzenia.
oto turniej ciał pośród porowatych ruin, które od setek lat
nie widziały nagości. cegły Tęczynka nadal się rumienią,
jak my - intymni władcy czasu. spermę zasiałem głęboko.
najgłębiej w pamięci, tak - by nie wzeszła żadną historią.
(c) Hejtsbuk 2017
Pi., 6 february 2017
wierzę
że zanim
skończy się
zaczynać
i zacznie się
kończyć
to jednak
coś tam
jest
było
i będzie
Pi., 3 february 2017
drama rozpoczyna się szklanką wilgoci. jest teraz wszędzie,
zwłaszcza tam gdzie być nie powinna. wciska się w szczeliny,
pęknięcia, złowieszcze porowatości, grzechy zaniechania.
odpuszczono na moment otwory dla potworów. boję się,
że przyjdą, wejdą, spuchną i coś rozsadzą. łaknę już ciepła,
które obiecano i wciąż wierzę w dowolnie puste obietnice.
też przecież obiecuję. że się obudzę na czas; że nie zaśpię;
że odśnieżę; że napalę w piecu; że zaparzę kawy, herbaty;
zabełtam w porannej jajecznicy. wiem - musi być idealna,
jak śniadanie tuż po trzeciej randce. bo inaczej zgrzyt roku.
właśnie! karambol - najpopularniejsze słowo w początkach
lutego. lodowisko. tu najłatwiej utracić kontrolę, nad sobą
i nad wszystkim. wiadomo: wilgoć jeszcze raz zaskoczyła
zazimowionych na amen. za wcześnie na program dowolny.
za późno na posypanie popiołem. szykujcie się na odwilż.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 november 2024
0012.
23 november 2024
2311wiesiek
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek